Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.15

Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.15Esme:
Ku zaskoczeniu wszystkich po raz kolejny zrezygnowałam z miłości i zostałam przy mężu. Dlaczego to zrobiłam? nie wiem. Chyba tak naprawdę znów nie chciałam ranić swojego synka. Nie chciałam niszczyć mu życia, nie chciałam go komplikować. Rafał obiecał mi zmianę, a ku zaskoczeniu wszystkich zmienił się. Wynajęliśmy pracownika, który wyjeżdżał za granicę, lub do innych miast a Rafał zostawał z nami w domu. Syn był wniebowzięty, ponieważ ojciec poświęcał mu co raz więcej czasu i mimo moich wątpliwości tworzyliśmy naprawdę szczęśliwą rodzinę. Dziś miałam naprawdę dużo na głowie, ponieważ czekało mnie dużo przygotowań na urodziny synka. Nasz dzieciak obchodził właśnie szóste urodziny, a my jako rodzice byliśmy dumni, że rośnie nam zdrowy i mądry chłopiec. Jak na swój wiek jest bardzo mądry, ma bardzo dużo zainteresowań. Gra w piłkę nożną, wozimy go na tenisa, a do tego jego pasja jest tworzenie muzyki i fotografia. Rafał śmieje się, że w przyszłości zostanie dj. Z Omarem ucięłam romans. Chociaż wciąż byłam w nim zakochana, robiłam wszystko, by zapomnieć o tym uczuciu. Jako matka nie miałam do tego prawa, jako żona po prostu nie chciałam. Nie wiem dlaczego wybaczyłam Rafałowi, chyba dlatego, że sama nie byłam święta.
- Kochanie widziałaś białą koszulę? - usłyszałam czuły głos męża. Spojrzałam na niego zaskoczona i zamknęłam oczy. Ostatnio byłam co raz bardziej zmęczona, nawet dwa razy zdarzyło mi się zasłabnąć, ale nie mówiłam o tym nikomu. To przemęczenie wmawiałam sobie. Chyba w głębi serce wiedziałam co się dzieje, ale nie chciałam się do tego przyznać, nie mogłam. Podświadomie modliłam się, by moje przepuszczenia okazały się nie trafne, bo nie mogłam i nie chciałam być teraz w ciąży.
- Kochanie a ty gdzie się szykujesz? - zapytałam zaskoczona, nagłym pospiechem mojego męża. - Nie mówiłem Ci? dostałem telefon kochanie. Musze jechać do Warszawy. Coś jest nie tak. Musze jechać do firmy. - powiedział spokojnym głosem, a ja zamarłam. - Dzisiaj? Naprawdę dzisiaj? Kurwa! Przecież to urodziny naszego syna! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszył, że będziesz - rzekłam. Mąż jakby był głuchy na moje argumenty, ubierał się w pospiechu, a po chwili no cóż szykował się do wyjścia. - Rafał! Do cholery! - warknęłam zła nie na żarty.  
- Daj spokój! Ja muszę! Myślisz, że nie chcę być na urodzinach syna? chcę! Bardzo chce, ale nie mogę! - rzekł podniesionym głosem.- Ja mam mu to powiedzieć, czy ty to zrobisz? - zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na durnia. - Dobra ja powiem - rzekł, a ja wróciłam do swoich zajęć. Po chwili słyszałam krzyk, płacz i trzaśnięcie drzwiami. Nim zdążyłam się obejrzeć, mąż wyszedł z domu, a ja zostałam sama z synkiem.  
- Super urodziny- pomyślałam i wyrzuciłam ścierkę, ruszając w stronę pokoju synka.

       ***
Magda:
Taksówka zatrzymała się przed tak bardzo znajomym domem. Chociaż od mojego wyjazdu minęły prawie dwa lata, nie mogłam postąpić inaczej. Po poznaniu prawdy, rozstałam się z kochankiem i już więcej go nie zobaczyłam. Mimo wątpliwości i strachu zatrzymałam dziecko, co później okazało się jedną z moich najlepszych decyzji. Dziś moja córeczka miała półtora roku, a ja wróciłam do Polski, ponieważ mój ukochany chrześnik miał urodziny. Ku groźbie z strony kochanka, Omarowi nic nie groziło, a jego słowa okazały się nic nie warte. Ja natomiast od niedawna zaczęłam spotykać się z nowo poznanym mężczyzną i miałam nadzieje, na coś więcej z tej nowej znajomości. Wysiadłam z taksówki, zapłaciłam i zabrałam z samochodu dziecko. Po chwili znalazłam się przed mieszkaniem brata. Zadzwoniłam domofonem, ale nikt nie otwierał. Złapałam za klamkę i nieśmiało weszłam do mieszkania. Z pokoju dziecka usłyszałam płacz i krzyk. Z dala słyszałam również głos Esme, a raczej ich kłótnię. Postanowiłam sprawdzić co się dzieje i zażegnać kryzys.  
- Ja nie chcę tych urodzin! On mnie nie kocha! - krzyczał chłopiec, a w oczach Esme znajdowały się łzy.
- Co tu się dzieje? - zapytałam zaskoczona. Esmeralda spojrzała na mnie i dopiero teraz zauważyła moją obecność. Usiadła zrezygnowana i schowała twarz w dłoniach.
- Twój brat wybrał pracę od urodzin syna - rzuciła oschle i opuściła pokój synka. Dziecko trzasnęło drzwiami, a my odwróciliśmy się w tył. Usłyszeliśmy przekręcenie kluczyka i spojrzeliśmy na siebie. Jeszcze nigdy nie widziałam Esme i chłopca w takim stanie.  
- Ty chyba żartujesz? - zapytałam zaskoczona i oburzona zachowaniem brata. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć. Myślałam, że kryzys zażegnali.  
- Myślisz, że się spotykają? - zapytałam czując, jak wielka kulka zatrzymuje się w moim gardle.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia i chyba - spojrzała na mnie, a w jej oczach znajdowały się łzy. - Chyba nie chcę wiedzieć - dodała, a ja zaparzyłam kawę. Położyłam dziecko w wózku, które zostało jeszcze po narodzinach chrześniaka i spojrzałam smutno na Esme. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć
- A co u Omara? - zapytałam, zastanawiając się, jak układają się sprawy między nimi.  
- Nie wiem. Był u nas dwa tygodnie temu z Olą. Wiesz, że planują zaręczyny? to naprawdę coś poważnego - powiedziała Esme, a ja w jej oczach ujrzałam żal.  
- To chyba dobrze prawda? jednak nie o to pytałam - rzekłam i spojrzałam na szwagierkę.
- Nie wiem. W dniu, gdy wróciłam do męża, zakończyłam romans z Omarem - powiedziała spokojnym głosem.
- I od tego momentu nic? Chcesz mi powiedzieć, że od prawie dwóch lat wy naprawdę nic? - zapytałam oszołomiona jej słowami. Esme kiwnęła głowa i spojrzała na mnie smutno, a ja nie byłam w stanie nic już więcej powiedzieć. - Tęsknisz? - zapytałam w pewnej chwili.
- Nie. Nie tęsknie - szepnęła spuszczając wzrok. Kłamała. Wiedziałam to aż za dobrze, że kłamała. Tęskniła i było to po niej widać. - A Ty? Co tam u Ciebie? Jak tam Krzysiek?
- Kris - zaśmiałam się i poczułam na policzkach rumieńce. - Jutro do nas doleci. Zastanawiam się nad powrotem tutaj - dodałam. Esme spojrzała na mnie, a w jej oczach po raz pierwszy zobaczyłam iskierki radości. Cieszyłam się, że tak dobrze zareagowała na tą wiadomość.  
- Z Krisem? - zapytała, a ja nie odpowiedziałam. Podeszłam do dziecka i przebrałam córeczce pieluszkę.
- Już prawie wszystko gotowe. - powiedziała Esme i po chwili usiedliśmy na kanapie, śmiejąc się bez opamiętania.

         ***
Omar:
- Omarze spóźnimy się! - Krzyczy kobieta, a ja zaczynam denerwować się co raz bardziej. - Chrzestnemu nie wypada spóźnić się na urodziny dziecka! Jak to będzie o Tobie świadczyć? - dodaje kobieta, a ja zakładam na siebie w pospiechu buty. Ola patrzy na mnie zniecierpliwionym wzrokiem, ale staram się nie zwracać na nią uwagi. Nie wiem, czy ma kobiece dni, czy stała dziś lewa noga,ale od rana bez przerwy słyszę jej uwagi. Co raz częściej zastanawiam się, co ja robię z tą kobietą i dlaczego tak długo z nią jestem. Może dlatego, że chyba się w niej zakochałem? tylko gdzie ja miałem oczy? gdzie ja miałem rozum? To prawda, że miłość jest ślepa. Gdybym wcześniej wiedział jaki ona ma charakter, chyba dla własnego spokoju odpuściłbym. Teraz to jej się nie podoba, a to tamto. Po piętnastu minutach zamknąłem mieszkaniem i pojechaliśmy do domu Esme. No właśnie moja ukochana Esme. To nie tak, że mi z nią przeszło. Nie! Nie przeszło mi z nią, i chyba nigdy nie przejdzie. Pokochałem ją i wiedziałem jedno na pewno, nigdy nie przestane jej kochać, ale musiałem uszanować jej wolę. Mimo zdrady Rafała, postanowiła do niego wrócić, dać im szansę, a ja dla dobra jej rodziny, odpuściłem. Chociaż nie było dnia bym o niej nie myślał, nie wspominał tamtej rozmowy, gdy poprosiła bym nie pozwolił jej odejść. Teraz natomiast nic już nie miałem do gadania. Ona odeszła, od kilku lat była w szczęśliwym związku, a ja dla świętego spokoju, nie walczyłem o nią. Odpuściłem. Po kwadransie dojechaliśmy pod wskazany adres i zatrzymałem samochód. Wysiedliśmy z samochodu i spojrzeliśmy na siebie. - Masz prezent? - zapytała Aleksandra, a ja zacisnąłem pięści, by się uspokoić. Wyjąłem z samochodu prezent dla dziecka i tort, tak jak umawiałem się z szwagierką. Przyjęcie miało być niewielkie. Dziadkowie, Ja z Olą, Magda z dzieckiem, parę przyjaciół dziecka i Esme z Rafałem. Może około dziesięciu, piętnastu osób. Po chwili łapiąc Olę za rękę, zadzwoniłem domofonem i już za moment byłem w mieszkaniu. Byliśmy chyba pierwsi, bo mieszkanie było ciche. Za ciche, jak na urodziny sześciolatka. Z kuchni usłyszałem ciche rozmowy i śmiechy, a po chwili na korytarzu zobaczyłem Esmę i jej rodziców.
- Część dobrze, że jesteś. Może Ty go przekonasz - odezwała się błagalnym głosem szwagierka. Magda w pośpiechu wyjaśniła mi co się dzieje, a ja poczułem gniew i nie mogłem się uspokoić. Jak Rafał mógł zrobić to własnemu dziecku?
- Dobrze spróbuje - obiecałem i poszedłem do pokoju chłopca. Kwadrans później dzieciak siedział już z nami i zachwycał się nowymi prezentami. Mimo iż starał się uśmiechać, jego oczy wciąż znajdowały się smutne. Goście schodzili się, a dzieci biegały niemal po całym domu. Zazdrościłem małej, że mogła smacznie spać w takim hałasie, ale chyba sen miała po matce. Magdzie też nigdy nie przeszkadzał podobno hałas. Ola starała się rozbawiać gości, a później razem z Magdą prowadziła dość ciekawą dla nich rozmowę o ciuchach, sklepach i babskich sprawach. Generalnie nic z tego nie rozumiałem i mało mnie obchodziło to, o czym gadają. Postanowiłem ulotnić się i wyjść za dom, by zapalić papierosa. Tuż za domem zobaczyłem znajomą sylwetkę i doskonale wiedziałem kim jest osoba odwrócona plecami. Na dworze zrobił się mrok, a w ciemnościach zobaczyłem zapłakaną twarz Esmeraldy.
- Nie powinien zobaczyć jak płaczesz - powiedziałem stając tuż za mną. Esme gwałtownie odwróciła się do mnie twarzą i spojrzała mi głęboko w oczy. Nie wiem jak długo to trwało, ale jej wzrok hipnotyzował mnie.
- Omarze - wyszeptała drżącym głosem i po chwili padła mi w ramiona. Oparła głowę o moje ramię, a ja zamknąłem jej ciało w swoich męskich, silnych ramionach. - Boje się, że znów kogoś ma. Boję się, że historia się powtarza, że znów mnie zdradza. Nie zniosę tego - zapłakała.  
- Nie zdradza. Nie zdradza Cię kochana. Nie zrobiłby Ci tego - wyszeptałem do jej ucha.
- Pamiętasz jak prosiłam Cię, byś nie pozwolił mi odejść? - zapytała nagle, a ja spojrzałem na nią zdumionym wzrokiem. - Zrobiłeś to - wyszeptała,a w jej głosie wyczułem nutkę zawodu.  
- Bo tego chciałaś. Nie miałem prawa zatrzymywać Cię na siłę - wyznałem.  
- Miałeś. Dałam Ci go tamtej nocy Omarze - dodała i bez słowa odeszła, zostawiając mnie samego z moimi myślami. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2150 słów i 11215 znaków, zaktualizowała 15 gru 2015.

6 komentarzy

 
  • emi92

    Kocham <3 z niecierpliwoscia zawsze czekam na kolejna czesc :) tak samo i tym razem :)

    20 gru 2015

  • DemonicEagle

    Tak jak zawsze bardzo dobra część, jestem bardzo ciekaw co będzie działo się w kolejnych rozdziałach ;)

    16 gru 2015

  • Misiaa14

    cudowneee kocham  :*

    15 gru 2015

  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    15 gru 2015

  • Tosia12283

    Super :)

    15 gru 2015

  • Justys20

    Trochę krótkie i nie spodziewałam się tego

    15 gru 2015