Pomóż mi zapomnieć. cz.IV

Odwróciłam się i ujrzałam oczywiście Damiana.  
-Eee może mnie puścić ? -zapytałam lekko zirytowana.
-Nie.
-Dlaczego ?  
-A czemu miałbym puścić tak piękną dziewczynę ?-uśmiechnął się szeroko. Cholera ! Czy ja się rumienię ? Ale że mnie idiotka !
-Dlatego że bardzo mi się śpieszy-schyliłam głowę aby choć trochę ukryć rumieńce, wiem że to i tak nic nie da bo je już zobaczył.
-Ej nie chowaj się, ładnie ci w rumieńcach-szybko uniósł dwoma długimi palcami moją brodę. No nie teraz to spaliłam cegłę. Muszę się wycofać jak najszybciej. Nie powiem że mi się nie podoba czy coś ale ją nie mogę się teraz zakochać. Nie mogę mieć chłopaka. A to dlatego że ja...ja.. się boję tego że mnie zrani. A tego nie wytrzymam i zrobię coś głupiego. Już teraz jest mi bardzo ciężko bo tak naprawdę zostałam sama. No dobra jest jeszcze Marcin, ale i tak se wszystkim nie może mi pomagać, prawda ? Kurde znowu się zamyśliłam. A on cały czas się we mnie wpatruje. Ehh trzeba coś wymyślić.
-Naprawdę muszę już iść. Puść mnie. Może później pogadamy.-już chciałam się wyrwać ale zaskoczył mnie swoim pytaniem
-Obiecasz ?
-Zależy co.
-No że jeszcze pogadamy.-powiedział z niepewnością w głosie.
-Jeśli obiecam to mnie puścisz?-kiwnął twierdząco głową-w takim razie obiecuję. A teraz przepraszam ale mi się śpieszy.-wreszcie "wolna" udałam się szybko do swojej sali. Przez cały czas czułam jego palący wzrok na sobie. Czy to możliwe że ja mu się podobam ? Nie to niemożliwe. Jestem głupia że tak pomyślałam. Bo w końcu jak tak przystojnemu chłopakowi spodobałaby się tak nijaka, zwyczajna dziewczyna jak ja ? Takie rzeczy tylko w filmach. Ja na jego miejscu nawet nie spojrzałabym na takie zero jak ja. Wreszcie dotarłam do łóżka. Pierwsze co to weszła pielęgniarka z jedzeniem i lekarstwem. Po skończonym posiłku położyłam się spać z racji że była już 21:00.
*Następny dzień*  
Dzisiaj śnił mi się wypadek. Łzy nie chciały przestać lecieć. Otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą osobę. Miała blond włosy...zaraz...zaraz czy to nie Damian ?! Natychmiast wytarłam oczy. Już miałam wygarnąć mu że nie wchodzi się bez pytania jednak on był szybszy.
-Przepraszam że wszedłem tak bez pukania. Ale usłyszałem płacz. Myślałem że coś ci się stało. Yyy może chcesz o tym porozmawiać ?
-Okej nic się nie stało. I nie wszystko jest w porządku tak jak zawsze. -chociaż cholernie dużo mnie to kosztowało, to wymusiłam na twarzy szeroki uśmiech, ukazujący szereg moich białych zębów.
-Wiem że prawie się nie znamy ale widzę że próbujesz mnie oszukać, zmylić. To że się uśmiechniesz nie oznacza że zaraz ci uwierzę. Może jednak chcesz opowiedzieć co wywołało te łzu na tak pięknej twarzy ? -nalegał coraz bardziej aż w końcu pękłam. Bo co mi szkodzi, pewnie później i tak się więcej razy nie spotkamy. Każde pójdzie w swoją stronę.
-Pewnie wiesz mniej więcej co się stało że tu trafiłam bo opowiadałam na zajęciach-tylko pokiwał głową-no więc śnił mi się wypadek, a dokładniej końcówka. Czyli wtedy gdy ściskam z całej siły dłoń mojego brata, moją mama uderza w szybę a tata...-nie dokańczam bo szloch i łzy mi to uniemożliwiają. Nagle czuję czyjeś ciepłe, silne ramiona które mnie oplatają. Mam pewność że to Damian. Nawet nie próbuję się mu wyrwać tylko ufnie wtulam się w niego. Działa to na mnie niesamowicie kojąco. Po dłuższej chwili opanowałam się  
-Przepraszam że umoczyłam ci koszulkę i dziękuje za wysłuchanie ale wiedz że nie chcę litości ani współczucia bo w ostatnim czasie mam jej aż nadto.  
-Nie masz za co przepraszać ani dziękować. I uwierz mi nie tylko ty masz ciężko sytuację. I muszę ci coś powiedzieć...-wpatrywał się we mnie i czekał na moją odpowiedź.
-No mów.
-No bo.. bardzo mi się spodobałaś i ja..ja..się chyba w Tobie zakochałem. Wiem że prawie się nie znamy i teraz oboje mamy nie ciekawą sytuację ale daj nam szansę.-widziałam że był zdenerwowany i wyczekiwał mojej odpowiedzi ale ja jedynie wpatrywałam się w ścianę. Po dłuższej chwili odważyłam się odezwać.
-Nie zrozum mnie źle mi też się bardzo spodobałeś ale my nie możemy być razem.
-Dlaczego ? Masz kogoś ?-zapytał zrezygnowanym głosem.
-Nie ale ja się boję...
-Czego ? Mnie się boisz ?
-Nie ! Boję się tego że mnie zranisz. A ja tego nie przeżyje.
-Nie mów tak. Nie mógł bym tego zrobić. Uwierz i proszę spójrz na mnie.-Spojrzałam i ujrzałam w jego oczach...

Invisible

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 867 słów i 4653 znaków, zaktualizowała 30 cze 2015.

4 komentarze

 
  • mysza

    Obiecanki cacanki

    12 lip 2015

  • Invisible

    Przepraszam że tak dawno nie dodawałam żadnej części ale nie miałam czasu. W sobotę ukaże się następna. Obiecuję że będzie o wiele dłuższa niż pozostałe ;) Pozdrawiam.

    10 lip 2015

  • Hakuna_matata(*o*)

    @Invisible Okej mam nadzieję że wywiążesz się z obietnicy :**** <3

    10 lip 2015

  • dilerrka

    Popracuj nad przecinkami i nie rozkręcaj tak szybko akcji. :)

    1 lip 2015

  • Jaga

    Jest okej, tylko zapamiętaj wszedłem a nie "weszłem" :)

    30 cze 2015

  • Invisible

    @Jaga Już poprawiam :D

    30 cze 2015