On-Chłopak ze snu cz.1

On-Chłopak ze snu cz.1A oto Ania :)
Bohaterowie:  
Iza - szesnastoletnia dziewczyna o niebieskich oczach. Romantyczka, zakochana w chłopaku ze snu. Związana z Jarkiem. Mieszka z rodzicami w Kaliszu.  
Ania - przyjaciółka Izy. Tylko ona wie o miłości do chłopaka ze snu. Blondynka o czarnych oczach, zakochana w Kubie. Mieszka w Kaliszu.  
Jarek - siedemnastoletni brunet, chłopak Izy.Szaleńczo w niej zakochany. Mieszka pod Kaliszem.  
Kuba - syn przyjaciół państwa Kurzawy. Przyjeżdża z rodzicami i kuzynem do Ani, chociaż wcale nie ma na to ochoty. Brunet o zielonych oczach, przystojny podrywacz. Wiek 20 lat. Mieszka nad morzem.  
Brajan - dziewiętnaście lat. Blondyn o błękitnych oczach. W wieku 8 lat wyjechał z rodzicami do stanów. Oddany swej dziewczynie, chociaż z czasem zakochuje się Izie.  
Chłopak ze snu - kuzyn Kuby.  
Samanta-siostra Izy, która d siedmiu lat nie utrzymuje z nią kontaktu.  
Sławek i Amanda - rodzice Izy i Samanty.Gdy dziewczyny były małe wzięli ich z domu dziecka.Przez całe życie okłamywali Izę, ze są jej prawdziwymi rodzicami  
Kacper-przyjaciel dziewczyn z dzieciństwa.Zakochany w Samancie  
Grzegorz-tajemniczy chłopak, znajomy Samanty.  
Piotr-były przyjaciel Izy,  
Max-brat Brajana,  
Jula-dziewczyna Maxa  
Weronika-ciotka chłopaka  
Maria i Jan-prawdziwi rodzice dziewczyn  

Cz 1  
Szli wzdłuż ulicy, mocno trzymając się za ręce, uwielbiała go, jego błękit oczu, jego ciepłe ramiona chroniące ją przed złem tego świata. - Iza - usłyszała jego głos. Uwielbiała gdy wymawiał jej imię, uwielbiała jego uśmiech. Straciła dla niego głowę. Zamknęła oczy, by po chwili poczuć ciepło jego ramion, by znów poczuć się bezpiecznie. - Chodź! - usłyszała rozkaz z jego ust. Nie wiedziała co dla niej przygotował, ale ufała mu, kochała, pragnęła. Chciała być na zawsze przy nim, najchętniej by już nigdy się z nim nie rozstawała. Uśmiechnięta kroczyła przy jego boku, bez słowa idąc tam, gdzie ją prowadził  

Obudził ją sygnał telefonu, rozejrzała się po pokoju, znów była sama. Nienawidziła tych chwil, dopiero teraz zorientowała się, ze znów obudziła się w tym samym momencie. To tylko sen powiedziała sobie a jej serce cierpiało. Od ponad pół roku, śnił jej się on wciąż ten sam chłopak, wciąż te same błękitne oczy. On był jej snem, marzeniem ale był nierealny. A ona z każdym dniem zakochiwała się bardziej. Spojrzała na dotykową komórkę i zepsutym wzrokiem spojrzała na mały ekranik "kochanie jak się obudzisz napisz, kocham Cię" odłożyła telefon i zrezygnowana położyła się z powrotem na łóżko. Tak bardzo chciałaby pokochać go, jak on ją. Nie zasługiwał na to i dobrze o tym wiedziała, ale mimo ogromnego starania nie potrafiła go pokochać.Owszem nie był jej obojętny, ale to nie była miłość do ukochanego mężczyzny, to nie było to, co czuła do chłopaka ze snu. Usłyszała wibre w telefonie, odebrała, bo dzwoniła jej przyjaciółka Ania. - Chciałam żebyś do mnie wpadła. Na tydzień przyjechali do moich rodziców przyjaciele ze swoim synem i jego kuzynem - piszczała zadowolona. - No i? Co to ma wspólnego ze mną? Zapytałam - Pomóż mi!!! - błagała Rozłączyłam się. Wstałam wzięłam szybką kąpiel i zjadłam śniadanie. Nie chciało mi się wychodzić z domu, ale chciałam pomóc przyjaciółce - Wychodzę - krzyknęłam zakładając buty. Szłam przez park, obserwując zakochane pary. Kto by uwierzył, ze w środku zimy, może być tak słoneczna pogoda. Nic nie przypomina 10 Lutego. Dziesięć minut później stałam zniecierpliwiona przed domem przyjaciółki, chwile później drzwi otworzyły się a przed nimi stała jasnowłosa dziewczyna o czarnych oczach. Z Anią znaliśmy się od przedszkola, jest dla mnie jak siostra, przyjaciółka, powierniczka moich sekretów.- Cześć kochana - przywitaliśmy się całusem w policzek i poszliśmy do pokoju. - Gdzie Ci chłopacy? - zapytałam - Śpią jeszcze - odpowiedziała. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się, po paru minutach zaczęłam opowiadać jej dzisiejszy sen. Tak tylko ona wiedziała, że zakochałam się we wspaniałym marzeniu w chłopaku ze snu. Włączyliśmy muzykę i leżeliśmy na jej dużym wygodnym łóżku, który czasami był miejscem, gdy płakałam w poduszkę. Z tym pokojem miałam tyle pięknych wspomnień. A Anie nie zamieniłabym na nikogo innego. Pół godziny później poszliśmy na spacer. Śmialiśmy się i gadaliśmy. - To co wracamy się? - zapytała Ania. Wróciliśmy lecz do domu nie weszliśmy. Kochałam zieleń, nie lubiłam siedzieć w domu i Ania dobrze o tym wiedziała. - Co z Jarkiem? - Zapytała po chwili. Posmutniałam wciąż o tym myślałam. Nie chciałam go ranić, lecz coraz trudniej było mi udawać szczęśliwą parę.  
- Nie wiem - szepnęłam. Drzwi otworzyły się i zobaczyłam te same błękitne oczy, to był chłopak ze snu.

Długo patrzyłam w błękitne oczy nieznajomego, nie mogąc uwierzyć, że to prawda.Nie wiedziałam czy jest to sen czy jawa i co mam powiedzieć.Nieznajomy z ciekawością mi się przyglądał.Dopiero po chwili zauważyłam, że wylewam na siebie gorący napój.- Kim jest ta dziewczyna? - to pytanie zadał mojej przyjaciółce Ani - Jestem Izabella, przyjaciółka Ani - przedstawiłam się - Brajan miło mi - szepnął wchodząc na górę.Stałam na środku salonu wciąż ze zdziwienia otwierając buzie.Nie mogłam uwierzyć w to co się przed chwilą stało.A jeżeli to przeznaczenie?? No i czy powinnam powiedzieć Ani, że to on śni mi się od pół roku?? przecież z pewnością mnie wyśmieje.Nie nie mogłam jej nic powiedzieć.- Muszę już iść - szepnęłam wybiegając z mieszkania przyjaciółki.Dopiero z dala od jej domu mogłam nabrać świeże powietrze.Wciąż przed oczami miałam jego błękit oczu, wciąż słyszałam jego głos, który w śnie zawsze doprowadza mnie do szaleństwa.Czy to w ogóle możliwe? może mi się to zdawało?? szłam spacerkiem delektując się promieniami słońca.Nie chciałam wracać do domu i znów słyszeć kłótnie moich rodziców, nie chciałam udawać, że nie wiem o romansach mojego ojca, że wszystko jest ok.Boże czemu to akurat spotyka mnie?? Wciąż w uszach mam słowa matki i jedno pytanie dlaczego?? kim są moi biologiczne rodzice?? Jak długo mam jeszcze udawać, że o niczym nie wiem? że nie słyszałam ich kłótni i słów ojca??Ojca?? nawet nie wiem kim on jest.Pamiętałam czas, gdy wszystko było tak dziecinnie proste, gdzie nie było trosk i smutku.Gdzie z całą czwórka jeździliśmy na wakacje.Tak to wtedy się wszystko posypało.To wtedy to się stało.Zamknęłam oczy, by zapomnieć o tamtych wydarzeniach, by nie myśleć o tym jak bardzo nienawidzę własnych rodziców.Nie, nie rodziców a ojca..Wyjmuje z kieszeni zdjęcie uśmiechniętych dziewczynek i nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma.Ile to już jest? sześć, siedem lat?? okej ich mogła nienawidzić, ale mnie?? czemu do mnie nie pisze, nie dzwoni, nie daje znaku życia.Siedem lat.Tyle nie wiedziałam własnej siostry. - Tu jesteś! - moje przemyślenia przerywa znajomy głos Odwracam się i patrze w oczy Jarka a on uśmiecha się do mnie. - Jak dobrze Cię wiedzieć, tęskniłem - szepcze mocno mnie przytulając.Chciałabym powiedzieć, że ja też, ale nie mogłam.Po prostu to słowo nie chciało przejść mi przez gardło a może moje zagubione serce nie chciało już go okłamywać?? Ale czy miałam inne wyjście?? czy mogłam po trzech latach wspólnego życia tak po prostu powiedzieć moje uczucie się do ciebie wypaliło?? albo co gorsza nigdy go nie było?? czy miałam takie prawo?? tego nie wiedziałam.
- Wiem - odpowiedziałam.Tak, to słowo było już u mnie standardem. Odpowiadałam tak zawsze, na jego słowa miłości, na jego ciepłe komplementy, na wszystko to co mi mówił.Wiem tylko tyle mogłam mu w tej chwili powiedzieć, ale tak naprawdę już niczego nie wiedziałam. - Może się przejdziemy?? - zaproponował - A nie powinieneś pomagać ojcu? - zapytałam unikając jego wzroku.W tym samym czasie poczułam na sobie czyjś wzrok, odwróciłam się i zbladłam, to był on.Patrzył na mnie tymi swoimi błękitnymi oczami a jego wzrok mnie paraliżował. Wiedziałam, że w tej chwili zrobiłabym wszystko o co by mnie poprosił. - Cześć Jarku - zawołała Ania całując go w policzek.Nasze oczy spotkały się a ja zobaczyłam w nich coś dziwnego, coś czego nigdy wcześniej nie widziałam.Zazdrość?? nie to była bardziej tęsknota. - Co wy tu robicie? - zapytał Jarek uśmiechając się do mojej przyjaciółki - Postanowiliśmy się przejść, może dołączycie do nas? - zaproponowała
Jarek zgodził się a w jej oczach zobaczyłam iskierkę nadziei.Spojrzałam w błękitne oczy nieznajomego i zamarłam.Poczułam coś dziwnego, niepokój, strach? Boże ja się go bałam?? Nie, nie jego a siebie.Musiałam mocno się hamować, by nie rzucić się mu w ramiona.Chłopaki bardzo dobrze się dogadywali i szli przodem a ja szłam w milczeniu za Anią. - Dobrze się czujesz? - usłyszałam głos przyjaciółki - To on, to ten chłopak - powiedziałam w końcu jak najciszej umiałam.Ania spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, ale mi nie było do śmiechu.Przeciwnie bardzo się bałam tego co za chwile się wydarzy.Problem polegał na tym, że ja sama nie wiedziałam jak mam się zachować i czy uda mi się mu oprzeć.- Czemu tak nagle uciekłaś? - zapytał Brajan - Nie uciekłam.Po prostu musiałam już iść - powiedziałam drżącym głosem - Jesteśmy już - zawoła Jarek a ja byłam mu wdzięczna, że przerwał naszą rozmowę.Zatrzymaliśmy się w moim ulubionym miejscu nad małym jeziorem.
- Może przyjedziemy tu jutro pod namiot?? - zaproponował Jarek.Wszyscy zgodnie pokiwali głowami.Tylko mi nie było to na rękę. - Mam gitarę mogę zabrać - powiedział Brajan
Spojrzałam na niego a on się do mnie uśmiechnął - Jeżeli chcecie - powiedział patrząc mi prosto w oczy.Ja nie chciałam, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.Co miałam powiedzieć? Przeszkadza mi obecność Brajana, bo boję się być przy nim?? Muszę walczyć sama z sobą by nie rzucić mu się w ramiona?? że jestem w nim zakochana? nie mogłam tego zrobić. - Jak chcesz - odpowiedziałam chłodnym tonem.Poczułam na sobie kilka par oczu i spuściłam wzrok.Ania podeszła do mnie i szturchnęła mnie w ramie a ja próbowałam unormować oddech. - Kotku wszystko w porządku? - zapytał Jarek obejmując mnie w tali  
Moje i Brajana spojrzenia się spotkało a chłopak posłał mi najładniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. - Tak kochanie wszystko dobrze - szepnęłam wyrywając się z objęć  
Usiadłam na ławce i resztę spotkania przemilczałam.Chłopaki uzgadniały jutrzejszy wyjazd a ja próbowałam się uspokoić.Od czasu do czasu czułam na sobie wzrok chłopaka.  
- My już pójdziemy - powiedziałam patrząc w oczy Jarkowi - Same? - zapytał Jarek obserwując raz mnie raz Anię. - Ja ich odprowadzę, bo mi jakoś zimno się zrobiło - usłyszałam.Ania uśmiechnęła się a ja już wiedziałam co ona kombinuje. - Ja jednak zostanę jeszcze trochę - usłyszałam jej cichy głos.Spojrzałam na nią i posłałam jej piorunujące spojrzenie. - Może się też dasz namówić? - usłyszałam głos chłopaka - Wybaczcie zimno mi - powiedziałam przepraszająco - To ja ją odprowadzę - usłyszałam zamykając oczy  
Kiwnęłam głową i pożegnałam się ze wszystkimi.Spojrzałam na Brajana i ruszyliśmy w stronę domu.Zapowiadał się długi spacer. - Może chcesz moją kurtkę? - zapytał podchodząc na tyle blisko, że poczułam jego ciepły oddech.Kiwnęłam głową nie odzywając się.Bałam się, bałam się cokolwiek powiedzieć by nie wpaść mu w ramiona.Nada nie mogłam uwierzyć, że idę z chłopakiem, który we śnie doprowadza mnie do szaleństwa.Zatrzymaliśmy się a ja spojrzałam na niego i zaraz tego pożałowałam.Nasze oczy spotkały się a ja zatonęłam w błękicie jego oczu. - Co ja Ci zrobiłem? nawet mnie nie znasz a już jesteś do mnie uprzedzona - powiedział biorąc mnie w ramiona.- Co ty robisz? zwariowałeś? puść mnie i to już!! - rozkazałam drżącym głosem.Jednak on mnie nie puścił.Zamiast iść w stronę domu skręciliśmy w opuszczoną alejkę. - Co ty wyprawiasz? Brajan! mieliśmy iść do domu! zimno mi! - krzyczałam.Chłopak oparł mnie o ścianę starego budynku i oparł się ramieniem uniemożliwiając mi drogę ucieczki. - Co ty wyprawiasz? zwariowałeś?!! - krzyczałam  
W głowie miałam całkowity mętlik.Dopiero teraz oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę, że jestem sama na sam w alejce z chłopakiem, którego wcale nie znam i nawet gdyby chciał coś zrobić, nie miałabym szans by mu uciec.W duchu przeklinałam się za brak odpowiedzialności i zastanawiałam się, co ja w ogóle wyprawiam.Problem polegał na tym, że ja nie chciałam by przestał.Nie chciałam by puścił mnie z objęć.Chciałam tego i wiedziałam, że cokolwiek by zrobił nie odmówiłabym mu.I to przerażało mnie jeszcze bardziej.  
- Puść! - krzyczałam coraz to bardziej drżącym głosem.Po chwili nasze usta połączyły się a ja straciłam kontakt z rzeczywistością.Nie wiedziałam co się dzieje, ale pragnęłam by ten pocałunek trwał wiecznie.Prawda była, że całował lepiej niż w śnie.Po chwili gwałtownie odskoczył patrząc na mnie z przerażonymi oczami. - Co my robimy? tak nie wolno.Ja, ja naprawdę cię przepraszam - powiedział kucając na środku alejki.  
Ja nadal stałam oparta o ścianę próbując złapać oddech.On kucał patrząc smutnym wzrokiem w przestrzeń.Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu a w jego oczach dostrzegłam łzy. - Przepraszam, to nie powinno się wydarzyć - powiedział zapłakanym wzrokiem Spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi.Nie spodziewałam się takiej reakcji. - Czemu? - zapytałam zaskoczona - Ja mam od dwóch latach dziewczynę, zaręczyliśmy się miesiąc temu.Wiem co sobie o mnie pomyślisz, ale ja naprawdę nigdy jej nie zdradziłem.Zawsze liczyła się tylko ona, kochałem ją, nadal kocham.Ale przy Tobie jest inaczej.Nie wiem co się ze mną dzieje - powiedział a w jego oczach dostrzegłam zagubienie - Ja nie żałuje - powiedziałam.Parę minut później chłopak wstał i ruszyliśmy w stronę powrotną.Całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy.Kilkanaście minut później byliśmy przed moim domem. Stanęliśmy na przeciwko siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy, jego spojrzenie było jakieś zimne, przygaszone.Nie było tego blasku co nad jeziorem. - Ja naprawdę Cię przepraszam. Obiecuje, że to się nie powtórzy - powiedział smutnym głosem.Zbliżyłam się do niego czując woń jego perfum i pocałowałam go w policzek na pożegnanie. - Dzięki, że mnie odprowadziłeś.Dobranoc - szepnęłam wchodząc do mieszkania - Iza! - usłyszałam jego głos, lecz nie odwróciłam się.Weszłam do mieszkania zamykając za sobą drzwi.Oparłam się o stare brązowe drzwi i poczułam parę kropel łez spływających po policzku.Poczułam na sobie czyjś wzrok, otworzyłam oczy i zobaczyłam zatroskaną twarz mamy. - Stało się coś? - zapytała opierając się o ścianę - Nie ważne.Idę do siebie - powiedziałam bez słowa ją mijając.Zamknęłam się w pokoju, wyciągając telefon z kieszeni.Miałam jedną nie odebraną wiadomość od nie znanego numeru: Przepraszam przeczytałam. Rzuciłam telefon na fotel a sama położyłam się na łóżku.Tej nocy nie spałam.Starałam się nie zasnąć, bo bałam się, że znów zobaczę go w śnie.CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3006 słów i 15746 znaków, zaktualizowała 25 sie 2015.

10 komentarze

 
  • karolciaa

    Takie małe pytanko do autorki Jesteś z Kalisza ?

    18 lut 2016

  • agusia16248

    @karolciaa nie ale z wielkopolski

    20 lut 2016

  • milutka2255

    Opowiadanie fajne..:) troche chaotycznie mi się czyta i muszę powiedziec ze podziwiam bohaterów bo jest środek zimy a oni chce iść pod namioty..:) pozdrawiam..:)

    3 paź 2015

  • fast :3

    pisze sie Brian a nie brajan!  tempa Jestes czy co jak nie umiesz napisac imienia Brian?! obrażasz tylko postac z filmu szybcy i wsciekli Briana O'conera ( Paula Walkera) jak niewiesz to **** pisz inne imie bo mnie ****asz!

    12 gru 2014

  • kiss

    ta jasne jak nie chce to nie musi spacje dawać bo ci się tak chce hahah  :bravo:  :wstydnis:

    7 lip 2014

  • ??????????????

    denrwujace jak piszesz "??" nie lepiej 1 ? + daj spacje w nie ktorych momentach :))

    27 kwi 2014

  • littleme

    a gdzie cz 1?

    26 kwi 2014

  • Myheartwillgoon

    Fajne ;) czekam na następną część :D

    20 lut 2014

  • ja

    Dawaj dalej

    19 lut 2014

  • :3

    Świetne ! :D
    Czekam na kolejną cześć ;)

    19 lut 2014

  • agusia16248

    @:3 dziękuję

    29 gru 2019

  • volvo960t6r

    Cudowne opowiadanie...

    19 lut 2014

  • agusia16248

    @volvo960t6r dziękuję

    29 gru 2019