Niespodziewanie cz.8

Po wyczerpującym tygodniu nauki i przemyśleń, znów nadszedł upragniony piątek. Martwi mnie tylko, że od soboty nie pisałam z Kubą, a nawet nie widywałam go w szkole. Rano budzi mnie jednak sms. To od niego: "Witam. Pora wstawać, śpiąca królewno. Przepraszam, że się nie odzywałem, kiedyś ci to wytłumaczę. Bądź na drugiej przerwie koło świetlicy." Miałam się nie posłuchać, ale chęć zobaczenia go po tak długiej przerwie, była sto razy silniejsza.
- Hej. - Zrobił gwałtowny krok w moim kierunku i dał mi buziaka w policzek, jednak szybko się oddaliłam na bezpieczną odległość. - Coś się stało? - Zapytał zobaczywszy moją reakcję.  
- Nie... To ja powinnam się o to pytać. O co chodzi?
- Julka, serio nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać. Kiedy cię widzę, czuję się lepiej. Nie psuj tego. - Zaśmiał się. - A właśnie, mam dla ciebie pewną propozycję.  
- Tak? - Podniosłam na niego wzrok z zaciekawieniem.  
- Kumpel ma jutro osiemnastkę. Zechciałabyś mi może potowarzyszyć? Wiem, trochę późno, ale miałem nie iść, jednak znam go tyle lat, więc byłoby głupio, gdybym nie poszedł.  
- Emm.. nie wiem, przepraszam..  
- Serio? - Spojrzał się na mnie ze zdziwieniem. - Mam uklęknąć i cię o to poprosić?
- No pewnie. - Zażartowałam, jednakże dla niego to chyba nie był żart, bo rzeczywiście to zrobił. Klęknął na prawe kolano, złapał mnie za ręce i powiedział: "proszę". Boże, odważył się na to wśród tylu ludzi, którzy oczywiście bacznie się nam przyglądali. - Ej! Nie wygłupiaj się i wstawaj. Wszyscy patrzą. - Z drugiej strony jednak dobrze, że ich wzrok był na nas skupiony. Czułam się bardzo wyjątkowa, gdyż Kuba jest chłopakiem powszechnie pożądanym w naszym liceum. Pełne zazdrości spojrzenia innych dziewczyn były bezcennym widokiem, a zwłaszcza, że połowa z nich mogłaby być modelkami, a on klęczy przede mną!  
- Ale się zgadzasz? - Uśmiechnął się.
- No nie wiem, na prawdę nie wiem. - Pokręciłam głową.
- Mam ci jeszcze zaśpiewać?!
- Nie! Dobra, dobra! Coś wykombinuję, ale wstawaj już! - Na jego twarzy zarysowało się zadowolenie. Szybko zerwał się z podłogi i ucałował mnie w czoło.  
- Okej, to ustalone. Będę po ciebie o osiemnastej. A dzisiaj po szkole zabieram cię na spacer. Jakoś muszę ci zrekompensować te "ciche dni". - Zaśmiał się. - O której dzisiaj kończysz?
- W pół do drugiej. - Już nawet nie miałam siły się z nim sprzeczać.
- Idealnie, ja też. Jakbym się spóźniał, to stój koło samochodu. Mam ostatnią matę, nie wiem ile nas przetrzyma. Dobra, zaraz będzie dzwonek. Do zobaczenia. - Puścił oczko i odszedł. Boże, jak on to robi, że zawsze dopina swego? Nie wiem, wiem jedynie, że punkt trzynasta trzydzieści stałam obok białego peugeota. Zjawił się zaraz po mnie.  
- Długo czekałaś? - Zapytał otwierając mi drzwi.
- Nie, przed chwilą przyszłam.
- To dobrze. Zapinaj pasy, nie będę płacił kolejnego mandatu. - Westchnął. - Ruszyliśmy z piskiem opon. Jechaliśmy chyba z godzinę i szczerze, nie mam zielonego pojęcia, gdzie jesteśmy. - Okej, to tutaj. Wysiadamy. - Podbiegł i pomógł mi wysiąść. Jak tu pięknie! Niby zwykła wieś, ale widoki są niesamowite. Z jednej strony niewielkie pagórki, z drugiej zaś jezioro, wokół którego porozstawiane były drewniane ławeczki. - Chodź. - Złapał mnie za rękę i zaprowadził pod jedną z górek. Znajdował się na niej wyciąg krzesełkowy. - Mam nadzieję, że nie masz lęku wysokości.  
- Nie. - Boże, jest niesamowity!
- To dobrze. - Wsiedliśmy na "to coś" i wjechaliśmy na sam szczyt. Ten krajobraz, coś genialnego. Mogliśmy zobaczyć całe, otaczające to miejsce miasto.  
- I jak? Spłaciłem już długi?
- Jeju, przestań. Nie byłeś mi nic winien. - Uśmiechnęłam się. - Ale teraz ja ci się muszę odpłacić. - Podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- A teraz w drugi, żeby było po równo. - On jednak wykorzystał to, że przymrużyłam oczy. Poczułam jego miękkie wargi na moich. Początkowo zwykły buziak, ale zaraz rozchylił mi usta, objął w okolicach szyi i zaczął namiętnie całować. Czułam się jak w niebie. Tak, to było niebo, mój własny, prywatny, idealny raj. Jedyną rzeczą, która to psuła, była moja nieudolność spowodowana ogromnymi nerwami. Delikatnie się odsunął i ucałował mnie jeszcze raz, ale tym razem w czoło i mocno przytulił. - Cieszę się, że cię poznałem. - Szepnął mi do ucha tak, że poczułam jego ciepły oddech. Mogłabym tam zostać na wieczność, jednak musieliśmy już wracać i nim się obejrzałam, byłam już w domu.

Dreamer98

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 889 słów i 4730 znaków.

3 komentarze

 
  • Ilovebooks

    Jedne z lepszych jakie czytałam <3

    29 kwi 2015

  • nk

    Pisz kolejną część mam nadzieję że jeszcze dziś będzie. ;)

    27 kwi 2015

  • Paulaa

    To jest po prostu genialne!

    27 kwi 2015