Niegrzeczna dziewczyna. cz.3

Niegrzeczna dziewczyna. cz.3Westchnęłam. Spojrzałam za szybę samochodu. Szkoła była wielka. Paru uczniów już stało pod szkołą.  
-Wszystko będzie dobrze- powiedział Smith, próbując dodać mi otuchy.
Spojrzałam na niego, przytakując. Odwróciłam się jeszcze raz w stronę szkoły. Raz się żyje. Wyszłam z samochodu.
-Powodzenia.- powiedział.  
Uśmiechnęłam się, machając mu. Ruszyłam w stronę szkoły. Paru uczniów spoglądało na mnie. Nie lubię czuć się tą ”Nową”. Osobiście widzę to tak: nie jestem najlepsza w znajdywaniu sobie przyjaciół. Ogólnie nie jestem towarzyska. Tęsknie za szkołą w Austin, ale z jednej strony cieszę się że tam nie wrócę już. Ciężko było mi się tam z kimkolwiek dogadać a co dopiero zaprzyjaźnić. Nie miałam tam zbyt dużo znajomych. Okej, zacznijmy od tego, że tam w ogóle nie miałam znajomych. Dlatego boję się, zawiedzenia na tej szkole. Tata nie był zadowolony tym, żeby posłać mnie do publicznej szkoły. Dlatego wybrał mi najlepszą szkołę publiczną w Seattle z wliczonym francuskim, który odbywa się po lekcjach i za który oczywiście trzeba płacić. Nie pozostało mi nic innego jak się zgodzić, mam nadzieję, że na francuski jeszcze ktoś będzie chodził. Szczerze mówiąc wiele w moim życiu się zmieniło. Codzienne jedzenie robione przez panią Robb, jak i codzienne budzenie się w nocy z krzykiem, zero prywatności, zawsze ktoś pod byle pretekstem wpadnie do pokoju i pewnie Smith będzie mnie codziennie przywoził do szkoły, żebym nie tłukła się autobusami. Czuję, że jeszcze do tego nie przywykłam. Od paru dni chcę spytać o coś tatę, ale czuję, że dzisiaj to zrobię, nie mam wyboru. Wyjęłam z plecaka plan lekcji. Pierwsza chemia. Westchnęłam, nie lubię chemii. Stałam przed drzwiami wejściowymi już dobre 5 minut. Odwróciłam się, Smitha już nie było, moja jedyna droga ucieczki.  
-Sky, prawda?- podeszła do mnie wysoka dziewczyna w spiętych blond włosach.
-Eee…tak.- powiedziałam.
-Miło mi. Jestem Phebe.- uśmiechnęła się podając mi rękę. Uścisnęłam ją odwzajemniając uśmiech. –Będziemy razem chodzić do klasy. Nasza klasa nie jest zła, ale powiem Ci na kogo lepiej uważać- uśmiechnęła się.
Już ją lubię, Szczerze mówiąc cieszę się ze to właśnie z nią będę chodzić do klasy. Weszłyśmy do szkoły. Po korytarzu przepychało się kilku uczniów. Blondynka pociągnęła mnie za ramię ciągnąc wzdłuż korytarza i zatrzymując się przy szafkach.
-Widziałaś tego ochroniarza?- wskazała palcem wysokiego i postawnego faceta w mundurze.
Przytaknęłam.  
-Niezły, co?- patrzyła na niego maślanymi oczami.
Zaśmiałam się, no błagam. Spojrzałam na niego, dla mnie wyglądał jak normalny facet, mimo to coś przykuwało jej uwagę, ze ciągle się na niego gapi.
-No, niczego sobie- uśmiechnęłam się do niej.  
-Sorry, że tak nas zapędziłam, ale wzdycham do niego już od roku, a kończy się tylko na ‘’Dzień Dobry’’ – powiedziała, kiedy szłyśmy w stronę Sali, w której mieliśmy zajęcia.
-Tylko, że on jest...- zaczęłam.
-Stary?- weszła mi w słowo.
-Też, ale…
-Przystojny?
Zaśmiałyśmy się.  
-Chodziło mi o to, że jest ochroniarzem szkoły, do której Ty chodzisz.
-Ehhh… wiem.- westchnęła.
Ustałyśmy obok klasy. Wydawała się wielka. Co chwile dochodzili nowi uczniowie, a ja czułam, że się tu gubię i że tu nie pasuję. Rok temu wszyscy byli dla siebie ‘’nowi’’ teraz jestem tylko ja i źle się z tym czuję.
-Norma, przyzwyczaisz się.- Phebe usiadła na parapecie, pokazując, żebym usiadła obok niej. Zrobiłam tak, ale moje obawy nie zniknęły.  
-Widzisz tą rudą i jej dwie koleżanki?- pokazała palcem trzy stojące z boku dziewczyny. –To miss szkoły i jej dwie posłużne.
Zachichotałam, no ładnie się zaczyna.
-Na bang do nich nie pasujesz.- stwierdziła lustrując mnie wzrokiem. –Nie jesteś wścibska.  
-Eee..dzięki.- powiedziałam. Nie wiem czy to był komplement. Zaśmiała się.
-Ale jesteś zabawna, a to duży plus. A widzisz tych macho?- wskazała na dwóch chłopaków stojących obok drzwi. –Boże ile bym dała, żeby chociaż jednego kopnąć w dupę.
-Czemu?- spojrzałam na nich.
-Zawijają wokół palca wszystkie dziewczyny, a potem je rzucają.  
-Aaaa…Też chciałabym im dokopać.- pokiwałam głową patrząc na nich.  
-To piątka.- wystawiła rękę w moim kierunku. Przybiłam ją i zaczęłyśmy się śmiać.
Spojrzałam na resztę klasy, wiele ludzi mi się przyglądało, ale później udawali że jestem powietrzem, czyli unikali mojego wzroku.  
-Cowley!!!- blondynka zeskoczyła z parapetu i rzuciła się jakiemuś chłopakowi na szyję. Chłopak okręcił ją wokół własnej osi i postawił. Spojrzałam na niego. Jego włosy było praktycznie widać z tej odległości, nieułożone i cudne! Boże! To chyba był najprzystojniejszy chłopak jakiego widziałam. Jego oczy, uśmiech i włosy. Otrząśnij się, Sky, to tylko chłopak. Wiele dziewczyn ruszyło wzrokiem za chłopakiem. Więc nie jestem szalona, nie tylko ja nie mogę odwrócić od niego wzroku. Jeżeli to jej chłopak, to jej zazdroszczę. Ja szczerze mówiąc, cieszyłabym się, że miałabym z kimś w ogóle chodzić. Blondynka spojrzała w moim kierunku, powiedziała coś do chłopaka, a on spojrzał w moją stronę. Jego oczy, błagam. Chyba potrzebuje powietrza, robi mi się słabo na jego widok. Jest ewidentnie najprzystojniejszym chłopakiem na świecie. Phebe ruszyła w moim kierunku razem z chłopakiem.  
-To jest Sky, mówiłam Ci że będziemy mieć nową w klasie.- uśmiechnęła się do mnie, a później do niego. Chłopak przewrócił oczami i się uśmiechnął.
-Etienne.- wystawił do mnie rękę. Uścisnęłam ją wciąż patrząc się w jego oczy. Etienne, co to za imię? Na sto procent mogę stwierdzić, że to francuskie, idealnie komponuję się z jego francuskim akcentem. Francuskie imię, francuski akcent w angielskiej szkole. Sky zaraz zemdleje.  
-Sky.- wydusiłam z siebie. Na razie dobrze mi idzie. Nie zrób z siebie pośmiewiska, Sky.  
Właśnie zadzwonił dzwonek, kiedy punktualnie 8:00 nauczyciel ustawił się przed klasą.  
-Zawsze punktualny. Zdaję mi się czy on po prostu czatuję przed dzwonkiem przy klasie, żeby być najszybszym nauczycielem, który pierwszy wpuszcza swoją klasę do Sali?-powiedziała Phebe.
Zaśmialiśmy się z Etienne. A ja nie mogłam oderwać wzroku od jego ust wykrzywionych w idealnym uśmiechu. Sky!
Weszliśmy do klasy zajmując swoje miejsca. Usiadłam obok Phebe, szczerze mówiąc to pociągnęła mnie za sobą do swojej ławki, tak samo jak w akcji przed ochroniarzem. Klasa stała, powiedziała słynne ‘’Dzień Dobry, panie profesorze’’ i usiadła.  
-O! Widzę, że mamy nową uczennicę.- ucieszył się nauczyciel, pokazując, żebym przyszła na środek klasy. Nie, błagam, tylko nie to. Oczy wszystkich zwrócone były na mnie. Teraz najchętniej zapadłabym się pod ziemie. Wstałam i poszłam na środek klasy. Ustałam obok siedzącego na ławce profesora.
-No więc, może najpierw się przedstaw, skąd pochodzisz i w ogóle.- powiedział to uśmiechając się od ucha do ucha.
Westchnęłam i spojrzałam na klasę. Każdy mi się przyglądał. Dosłownie.  
-Jestem Sky Halter, pochodzę z Austin.- nie wiem czy w ogóle ktoś mnie usłyszał, ale miałam nadzieję, że tak. Profesor pokiwał głową, wciąż się uśmiechając. Czy on nie zmienia swojej mimiki twarzy?
-A czym się interesujesz, Sky?
Niczym. Serio. Bo czym może się interesować zwykła 17-latka? Chciałabym powiedzieć, że interesują mnie książki, ale nie chcę wyjść na kujona. Szczerze mówiąc został jeszcze sport, lubię biegać i tego będę się trzymać.  
-Głównie sportem.- powiedziałam. Profesor zilustrował mnie od góry do dołu. Okej, nie wyglądam na typową sportsmenkę, ale co innego mogłam powiedzieć. W duchu modliłam się, żeby dał mi już usiąść i zajął się lekcją.  
-No dobrze, Sky, myślę że się tu zaaklimatyzujesz, możesz usiąść.- powiedział wracając do biurka. Triumfowałam, w końcu, zero męczarni. Cieszę się ze nie zemdlałam, chociaż prędzej się tego spodziewałam, kiedy dowiedziałam się z kim będę chodzić do klasy. Z Etiennem. Spojrzałam w jego kierunki, kiedy przechodziłam obok swojej ławki. Tak się składa, że siedzi przede mną. Też się na mnie spojrzał, ale nie wyczułam w jego spojrzeniu niczego. Tak trudno go rozgryźć.
-Dobrze Ci poszło.- powiedziała Phebe, kiedy usiadłam obok niej. Spojrzałam na nią. –Mogło być gorzej.- uśmiechnęła się.
-Serio? Było aż tak źle?- przestraszyłam się.  
-Nie. –pokręciła głową.  
-No dobrze, kochani, zaczynamy lekcję.- powiedział profesor pisząc na tablicy temat. Wyciągnęłam z plecaka zeszyt i zaczęłam pisać to co dyktował nauczyciel. Klasa wydawała się spokojna, być może dlatego, że nie byli zainteresowani lekcją. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok, rozglądałam się chwilę, aż napotkałam wzrok czyjegoś chłopaka w okularach, który siedział pod oknem. Uśmiechnął się do mnie, odwróciłam się sprawdzając czy to było do mnie, po czym odwzajemniłam uśmiech.  
-To Kevin.- Phebe odwróciła się, spoglądając na kogo się patrzę. –Nie znam go dobrze, bo chyba nawet szczerze mówiąc z nim jeszcze nie gadałam.- wzruszyła ramionami.
-Uśmiechnął się do mnie.- powiedziałam.
-Leci na Ciebie.- stwierdziła Phebe.
Zaśmiałam się.
-Co?- byłam zdziwiona, tłumiąc w sobie śmiech.  
-Wiem co mówię, rozszerzone źrenice, otwarte usta i ten niepewny uśmiech.- pokiwała głową.
Próbowałam obrócić to w żart.  
-Przynajmniej ktoś.- wzruszyłam ramionami.
Zaśmiała się.
-Zobaczysz, jeszcze chłopacy będą się pchać do Ciebie drzwiami i oknami.- pstryknęła palcami. –Mi wystarczyłoby, żeby ochroniarz tak na mnie spojrzał jak na Ciebie Kevin.
Uśmiechnęłam się. Cóż, coś mi tu nie pasuje. Skoro chodzi z Etienne, to czemu wzdycha do ochroniarza. Chciałam o to ją zapytać, ale siedzący przede mną Etienne utrudniłby mi to, bo mógłby to usłyszeć.  
-Może myśli, że jesteś zajęta.- spytałam, wahając się czy to na pewno dobre pytanie.  
-Myślisz?- zapytała z nadzieją w głosie. Nie pomagasz mi.
-Tak sądzę, a masz kogoś?- szepnęłam.
Pokręciła przecząco głową. Czyli nie chodzi z Etienne.
-Dziewczyny, przeszkadzam wam?- zapytał nauczyciel spoglądając na nas. Znowu oczy wszystkich zwrócone były na moją ławkę.  
-Nie, nie, my rozmawiamy na temat lekcji, panie profesorze.- powiedziała Phebe uśmiechając się do niego.
-Dobrze, ale róbcie to ciszej, proszę.- wrócił do biurka i zakreślał coś w dzienniku.
-Uśmiech zawsze na niego działa.- uśmiechnęła się Phebe.  
-A szczególnie Twój uśmiech Phebe.- odwrócił się Etienne. Miał we włosach ołówek, zabawnie w nim wyglądał. Zaczęłam chichotać.  
-Ma się rozumieć.- powiedziała z dumą. Również zaczęła chichotać, widząc, że ciężko mi złapać powietrze. –Cowley, znowu ołówek?
Etienne wzruszył ramionami spoglądając na mnie i się uśmiechnął. Lustrował mnie wzrokiem jeszcze przez chwilę, zatrzymując się na bransoletce na moim nadgarstku. Chwycił moją rękę bliżej siebie i chwilę dotykał delikatnego, srebrnego łańcuszka. Przeszedł mnie dreszcz.  
-To od mamy.- szepnęłam, przypominając sobie dzień urodzin, kiedy mi ją dała. To było rok temu, na moje 16 urodziny.
-Słyszeliśmy, przykro nam.- powiedziała Phebe i otoczyła mnie ramieniem. –Wiesz co, może zacznijmy nasz mały poradnik po liceum.- uśmiechnęła się.
-O, nie.- Etienne przewrócił oczami, uśmiechając się.  
-Kiedyś trzeba.- uśmiechnęła się Phebe. Nie za bardzo rozumiałam o co chodzi.  
-Ja się lepiej odwrócę, chyba nie chcę tego słuchać.- powiedział Etienne puszczając moją rękę i odwrócił się. Ostatnie co bym chciała to żeby puścił moją rękę.
-Dobrze to może zacznijmy od nich.- wskazała palcem dwie dziewczyny siedzące w pierwszej ławce. –Hmm…- chwilę się zastanawiała. –Pogadasz z nimi tylko i wyłącznie o książkach.  
A, więc to jest poradnik po liceum.  
-Też lubię książki.- przyznałam.
-Od matematyki?!- spojrzała na mnie zdziwiona. To o takie książki chodziło. Zaczęłam znowu się śmiać, zaraz nie wytrzymam i wybuchnę śmiechem.
-Mówiłem? Jej poradnik jest do bani.- stwierdził Etienne bujając się na krześle i wychylając się do nas.  
-Ej, to dopiero początek. – uśmiechnęła się Phebe. –Drugi rząd, tak jak Ci mówiłam Kevin i jego siostra Kathie.  
-Bliźniacy?
- Nie, ojciec inny. Zdrada jednoczesna, różnią się miesiącami.- wzruszyła ramionami. –Życie.
Etienne zaczął się śmiać, widząc moje zdziwienie. Chyba nie chciałabym znać przeszłości każdego.  
-W trzecim rzędzie siedzą oczywiście przyjaciółki miss czyli Margo i Anna. A w czwartym miss i jeden z macho.  
Przewróciłam oczami. Uwielbiam ją, jest świetna.
-W pierwszym rzędzie na środku siedzi David, mój były. Chodziliśmy jeden dzień. Tyle z nim wytrzymałam. – westchnęła. Próbowałam nie wybuchnąć i zakryłam ręką usta. –W drugiej ławce siedzi Six i Josh.- uśmiechnęła się, a ja w duchu modliłam się, żeby nie mieli zabawnej historii. –Z nimi się trzymam od roku, szczerze mówiąc z Cowley’em i Joshem. Po miesiącu Josh zaczął chodzić z Six i tak się trzymamy we czterech.
-Six to imię?- zdziwiłam się. Nie sądzę, żeby ktoś miał na imię ‘’sześć’’  
-Nie, ma na imię Rosalie, ale nikt tak na nią nie mówi. Ale spróbuj do niej powiedzieć ‘’Rosalie’’ to Cię zabiję. – pokiwała głową. –W sumie to się jej nie dziwię, prababcia Rosalie, babcia Rosalie, mama Rosalie i Six też Rosalie.  
Chyba też zaczynam ją rozumieć.  
-A Josh to najlepszy kumpel Cowley’a. Jest spoko, przekonasz się.
To brzmiało jak zaproszenie do ich czteroosobowej grupy. Chyba za bardzo się nakręcam, ale lubię ją jak i Etienne’a i szczerze mówiąc chciałabym należeć do ich paczki.  
-Potem mamy kujonów, jak i za nimi są ludzie, którzy mają szczęście, czyli ledwo przechodzą z klasy do klasy.- westchnęła, przepisując z tablicy.  
-No i przechodzimy do naszego rzędu. – uśmiechnęła się. Już się boję. –Na początku drugi macho z Maxem, potem Mark, który ciągle śpi na lekcjach i obok niego siedzący Etienne Cowley. Laski na niego lecą jak na śliczną przecenioną sukienkę.- dodała, a Etienne się odwrócił i porysował coś w rogu jej zeszytu.
-Ej! Jeszcze się zemszczę!- Phebe zrobiła groźną minę, ale chyba jej to nie wyszło, bo brunet zaczął się śmiać.  
-I dochodzimy do ostatnich super gwiazd tej klasy, aktualnie Sky Halter i Phebe Rose Jacobsen.- uśmiechała się od ucha do ucha. Zaklaskałam cicho i odwzajemniłam uśmiech.
-Czy to happy end poradnika?- zapytałam z nadzieją.
-O nie, nie kochana, jesteśmy dopiero w połowie.- mrugnęła do mnie, a ja czułam, że będzie ciekawie.  
Stałyśmy pod klasą, czekając na nauczyciela. Druga lekcja: historia. Podeszli do nas Josh i Six. Chłopak był blondynem o niebieskich oczach i jasnej karnacji. Dziewczyna była brunetką z grzywką na bok, która co chwile wpadała jej na oczy. Przedstawili się, szczerze mówiąc gdybym nie wiedziała, że chodzą że sobą, nigdy bym się nie domyśliła.  
-Poradnik numer 2- szepnęła Phebe, kiedy wchodziliśmy do klasy. Przewróciłam oczami, uśmiechając się.
Stałyśmy w ławkach, witając się z nauczycielem.  
-Dobrze ze z nim nie miałaś pierwszej lekcji.- powiedziała, gdy usiadłyśmy.  
-Czemu?- zapytałam.  
-Umówmy się tak: strasznie lubi dziewczyny, a szczególnie kiedy mają na sobie sukienkę.- szepnęła.
Przytaknęłam. Fakt, dobrze, że nie miałam z nim pierwszej lekcji, bo akurat nie miałam na sobie sukienki.  
-Jeśli chcesz mieć ocenę wyżej, albo poprawiasz na wyższą, załóż sukienkę, dziewczyny zawsze tak robią.- wyjęła zeszyt i zaczęła na nim coś bazgrać. Muszę przyznać, że ma talent, chyba lubi rysować, skoro na każdej pierwszej kartce zeszytu ma jakieś rysunki.  
Szczerze mówiąc jest to druga lekcja, a dowiedziałam się tylu rzeczy. Chodzić w sukienkach, kiedy mam lekcję historii, nie dać się uwieść kolegom ‘’macho’’ z mojej klasy, nie podpaść miss klasy, ani jej koleżankom i co najważniejsze nie zniechęcić do siebie Phebe, bo naprawdę ją lubię.  
Zauważyłam że odkąd nauczyciel zaczął wygłaszać się na temat Europy, wszyscy albo podłożyli sobie książki pod głowę i śpią, albo śpią przytuleni do zeszytów i piórnika. Spojrzałam w kierunku Phebe, nadal bazgrała w zeszycie.  
-Nikt z naszej klasy nie umie uczyć się historii, więc daliśmy spokój.- powiedziała blondynka, pokładając się na swoim zeszycie. Uśmiechnęłam się, przytakując, też nie umiem uczyć się historii, ale tu mam nadzieję nie będę miała z nią problemu.  
Przeglądałam komórkę, kiedy odwrócił się do mnie Etienne, chyba oprócz mnie tylko on jeszcze nie spał. Tak czy inaczej nie dziwię mu się, jest chłopakiem, a nauczyciel na pewno nie postawi mu wyższej oceny, kiedy założy sukienkę. Wyobraziłam sobie to i zasłoniłam usta ręką, tłumiąc śmiech.  
-Z czego się śmiejesz?- zapytał, widząc mnie rozbawioną.  
Pokiwałam przecząco głową. Uśmiechnął się, widząc, że nie mogę złapać oddechu. Znowu się kompromitujesz, Sky. Powoli się uspokajałam, widząc, że ciągle na mnie patrzy. Jego wzrok przeszywał mnie po całym ciele, jeszcze nigdy żaden chłopak nie powodował u mnie takiej reakcji. Przybliżył się do mnie odpychając swoje krzesło bliżej mojej ławki. Przełknęłam głośno ślinę i czułam, że robię się czerwona z powodu nieoddychania. Uśmiechnął się, kładąc rękę na moją ławkę, zabierając jednocześnie mój telefon.
-Ej!- otrzeźwiłam się.
Chłopak wystukał coś w telefonie, po czym włączył aparat i przybliżając telefon do mnie zrobił mi zdjęcie. Obejrzał je i oddał mi telefon.
-Zobacz jaka jesteś czerwona.- uśmiechnął się, przekrzywiając głowę w bok.
-Bardzo śmieszne.- powiedziałam, udając złą i spojrzałam na zdjęcie. Boże! Jaka ja jestem czerwona. Usunęłam je szybko, widząc swoją czerwona twarz.
-Buraczek.- powiedział. Najlepsze, że w jego ustach, brzmiało to nieobraźliwie. Jego francuski akcent, brytyjska fryzura i zniewalający uśmiech robiły na mnie wielkie wrażenie. Szczególnie, kiedy wypowiadałam w myślach jego imię ‘’Etienne’’, które czyta się ‘’Eth-ien’’ Nie wiem, czemu mówią mu po nazwisku, ale ja nie zamierzam.
-Spadaj.- powiedziałam, odpychając go do tyłu. Uśmiechnął się i odwrócił, po czym położył się na ławce. Nie minęło dużo czasu, kiedy i mi zaczęły się zamykać oczy. Położyłam się na ławce, tuląc do siebie ramiona i zasnęłam.  


Obudziłam się kiedy zadzwonił dzwonek. Spakowałam rzeczy, budząc jednocześnie Phebe, która się jeszcze nie obudziła. Niechętnie wstała i spakowała swoje rzeczy. Wyszłyśmy z klasy i ruszyłyśmy w stronę boiska szkolnego. Przeszliśmy spory kawał, docierając na koniec boiska, gdzie siedzieli już Six, Josh i Etienne.
-Masz Josh?- zapytała Phebe, siadając obok Josh’a. Usiadłam między Phebe, a Etienne’m.  
-Mam, mam, ale chciałbym jeszcze coś od siebie dodać, póki zaczniemy wciągać tytoń i upijać się na śmierć.- wstał, a mnie zrobiło się duszno. Palenie i picie? Josh wyjął z tylnej kieszeni jeansów, dużą, poskładaną kartkę i zaczął czytać.
-Kochana Six.- przemówił poetyckim głosem, który rozbawił Phebe.
-Nie, błagam nie chcę tego słuchać.- zaśmiała się Phebe.
-Chodzimy już prawie rok, ale dopiero teraz chciałbym Ci powiedzieć jak bardzo Cię kocham.- mówił spoglądając na nią. Ona przewróciła oczami, pokręcając głową. –Uwielbiam Twoje wielkie plakaty z Green Day, którego i tak nie cierpisz, nienawidzę, kiedy puszczasz głośno muzykę i zaczynasz skakać po łóżku, nie lubię Twojego sąsiada, który ciągle Cię podgląda, lubię w Tobie Twój upór, chociaż z tym bym mógłbym się zastanowić, i w końcu kocham, za to że tak głośno jęczysz, kiedy się kochamy.- powiedział, składając kartkę i chowając ją do kieszeni.
-To był najobrzydliwszy wiersz jaki kiedykolwiek słyszałem.- powiedział Etienne, śmiejąc się.
-Ja również.- dołączyła do niego Phebe.
Six wstała i zaczęła się całować z Joshem.
-Nie, błagam, znowu? – powiedziała Phebe odrywając od nich wzrok, Etienne, zrobił to samo.
Cała sytuacja, była dla mnie śmieszna. Tylko ja jedyna nie odwróciłam wzroku, widząc jak się całują. Dopóki Josh nie położył rąk na jej tyłku.
-Już.- powiedział, kiedy skończyli.
-Jeszcze masz jakieś przedstawienie?- zapytała Phebe, tłumiąc w sobie śmiech.
-Ej, to było słodkie.- powiedziała Six, przytulając się do Josha.  
-Układałem to całe wakacje.- pokazał język Phebe i się uśmiechnął.
Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zaczął częstować wszystkich.
-Palisz?- zapytał, kiedy zobaczył ze się zastanawiam, wystawiając do mnie paczkę.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Szczerze mówiąc nigdy nie paliłam, ani nie miałam w planach by zacząć. Przytaknęłam ze świadomością ze robię źle. Wyjęłam papierosa z paczki. Etienne podpalił swojego po czym wystawił do mnie zapalniczkę z palącym się ogniem. Przyłożyłam do niego papieros i się zaciągnęłam, przynajmniej próbowałam, bo jakoś kiepsko mi to wyszło. Zakaszlałam.  
-Wszystko okej?- zapytała Phebe, przykładając do ziemi niedopalonego papierosa.  
-Tak.- pokiwałam głową.
-To Twój pierwszy papieros?- zapytała Six. Trochę zabrzmiało to po chamsku. Czy mi się wydaje czy ona mnie nie lubi? Bardzo chciałabym się mylić.
-Eeee…Tak.- powiedziałam.
-Ej ej ej!- zaczął Josh. –Jeśli nie palisz, okej. Nie zmuszaj się, u nas nie musisz.
Westchnęłam. To chyba były słowa, które chciałam usłyszeć. Ludzie obok nas przechodzący krzywo się patrzyli i mruczeli coś pod nosem. Chyba przeszkadzał im dym papierosowy. Każdemu by przeszkadzał, póki sam by nie zaczął palić. Nagle poczułam się strasznie głodna, mój brzuch zaczął się buntować. Przycisnęłam go, żeby nie było słychać, że burczy, jednak i tak nie chciał że mną współpracować.  
-Musisz to nakarmić.- Etienne wskazał na mój brzuch.  
-I to szybko.- dodała Phebe.  
-Mam nadzieję, że nikt nam nie zajął stolika w stołówce.- powiedziała Six, robiąc z dymu kółka. Muszę przyznać, że to wyglądało niesamowicie. Sama chciałabym takie umieć.  
-Chodźmy zobaczyć.- powiedział Josh, podnosząc się.
Etienne i Six zgasili papierosa i ruszyliśmy w stronę szkoły.  


Czemu tylko na filmach stołówki są prawie puste? Rzeczywistość jest inna, bo szczerze mówiąc ludzie tutaj się pchają i popychają innych, nawet przypadkiem.  
-Czyli stolik zajęty?- jęknęła Six.  
-Przez kogo?- spytał Josh, pojawiając się za mną i uważając żeby ludzie go nie zdepneli.  
Six spojrzała wymownie na Etienne’a, a on ruszył w kierunku stolika.  
-Oj, będzie dym.- Josh przetarł ręce.
Ruszyliśmy za nim. Nie rozumiem, dlaczego nie mogliśmy usiąść gdzieś indziej?
-Sam, możesz zejść?- Etienne powiedział do jednej z dziewczyn. Widocznie ją znał.  
-Zmuś mnie.- dziewczyna wstała i zlustrowała go wzrokiem.
-Nie będę się z Tobą bawił. To nasz stolik i dobrze o tym wiesz.- Etienne połozył ręce na stoliku.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i zeszły trącając mnie przypadkowo. Auu, zabolało.
Usiedliśmy przy stole i zamówiliśmy jedzenie. Lekcje mijały bardzo szybko, nawet nie obejrzałam się kiedy czekał mnie już tylko francuski. Usiadłam pod klasą, przygryzając usta. Przy klasie kręciło się kilku uczniów, ale nikogo nie znałam zbytnio, może z widzenia. Wszyscy byli tacy radośni, szczęśliwi. Nagle poczułam na swoim policzku łzę. Szybko ją otarłam, nie pozwalając jej spłynąć do końca. Nagle nade mną pojawił się jakiś cień. Etienne.
-Ej, co jest?- zapytał kucając przy mnie.  
Spojrzałam na niego zdziwiona. Co on tutaj robi? Wszystko nagle zaczęło mi pasować, jego akcent i imię. Też chodzi na francuski.
-Nic.- wzruszyłam ramionami.
-Chodź.- wystawił do mnie rękę.
Co? Gdzie? Widząc moją minę i wahanie złapał mnie za rękę, pomógł mi wstać i ruszył w stronę wyjścia.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Zobaczysz.- powiedział zagadkowo. Zawsze jest taki tajemniczy?
-Co z francuskim?- o, nie, nie opuszczę pierwszej lekcji francuskiego, za który mój ojciec płaci.
-Spokojnie, nie ucieknie. Nie bądź taka zachowawcza.- powiedział wciąż trzymając mnie za łokieć. Doszliśmy do jakiegoś parku, strasznego parku.  
-Gdzie my jesteśmy?- zapytałam, kiedy usiedliśmy.
-Gdzieś gdzie będziemy tylko sami.- powiedział powoli, a ja czułam się coraz bardziej niezręcznie. –Wyrzuć to z siebie, Sky.
-Co?- nie zrozumiałam go. –Co mam z siebie wyrzucić?
-To wszystko co w Tobie siedzi.- powiedział, spoglądając mi w oczy.  
-Ale ja nie umiem.- szepnęłam.  
-Umiesz.- zapewniał mnie. –Krzycz, płacz, wyżyj się. Jesteśmy tutaj sami.
I w tym momencie zaczęłam ryczeć. Tak bardzo brakuje mi mamy. Nie umiem, nie potrafię sobie radzić bez niej. Tak bardzo ją kocham, tak bardzo jej potrzebuję. Nawet nie pamiętam kiedy znalazłam się w ramionach Etienne’a. Milczał, nie mówił ‘’wszystko będzie dobrze’’, albo ‘’nie martw się’’, oszczędził mi tego. Tak bardzo mu za to dziękowałam.  
-Chcesz porozmawiać?- zapytał, widząc że się powoli uspokajam.  
Pokręciłam głową. To nie jest najlepszy pomysł.
-Dalej, pomoże Ci to.- nalegał. Spoglądał na mnie, głaskając mnie czasem po głowie. Czułam jego dotyk nawet przez włosy.
-Okej.- nie wiem kiedy to słowo wyszło z moich ust. Przecież znam go kilka godzin, nie wygaduję się ludziom.
-Tęsknisz za nią?- zapytał. –Kurewskie pytanie! Oczywiście że tak.- powiedział. Zadrżałam, kiedy przeklnął przy mnie. –Czasami ludzie odchodzą od nas, bez naszej zgody, Sky. To nie ich wina. Mimo że ranią nas, kłócą się z nami, albo nie zgadzają się z naszą opinią to i tak zostawiają po sobie pustkę. Straszną pustkę.
Milczałam. Nie wiedziałam co powiedzieć w takiej sytuacji. Nie potrafiłam mu spojrzeć oczy, jedynie wbiłam wzrok w swoje paznokcie. Nagle zaczęło mi się robić głupio. Pewnie uważa mnie za beksę.
-Przepraszam.- szepnęłam.  
-Za co?- zdziwił się.
-Ze płaczę.- nadal unikałam jego wzroku.
Chwycił mnie za brodę i zmusił żebym na niego spojrzała.
-Nie przepraszaj mnie za takie coś, nie masz za co.- był kilka centymetrów, albo nawet milimetów od mojej twarzy, czułam na ustach jego gorący oddech. Pokiwałam głową.
Milczeliśmy, ale to była dobra cisza. Nie czułam się niezręcznie, bo wciąż czułam na sobie jego czujny wzrok.
-Boję się że ją zapomnę.- przerwałam ciszę.
-Nie zapomnisz o niej.- był przekonany o czym mówi.
-Skąd możesz wiedzieć?- zapytałam zdziwiona.
-Ból oswaja nas, ale nigdy o nim nie zapomnimy.- szepnął.  
Poczułam się niezręcznie. Skąd on to wszystko wie? Być może, też kiedyś kogoś bliskiego stracił.  
-Załatwiliśmy już dwie sprawy. Został Ci krzyk i wyżyć się.- stwierdził, po dłuższym milczeniu. Nawet nie wiem ile czasu upłynęło odkąd tu jesteśmy.
-Nie, proszę.- szepnęłam.
-No dalej, Sky. Pokaż na co Cię stać.- wstał i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją i również wstałam.
-SKY!!!- Etienne krzyknął z całej siły. Jego krzyk rozerwałby mu płuca, gdyby nie to że wydaję się jakby już nie raz krzyczał po parkach. –Teraz Twoja kolej.
-TAK BARDZO ZA TOBĄ TĘSKNIE, MAMO!- krzyknęłam.
-Głośniej.- powiedział.
-TAK BARDZO ZA TOBĄ TĘSKNIE, MAMO!- krzyknęłam, tym razem głośniej.
-Jeszcze raz.- mówił ze spokojem.
- TĘSKNIE, MAMO!- usiadłam z braku tchu w płucach.  
-I co lepiej?- zapytał siadając obok mnie.
-O wiele.- szepnęłam i zmusiłam się do uśmiechu. Odwzajemnił uśmiech.
-O wiele bardziej wolę kiedy się śmiejesz, niż kiedy płaczesz.
Uśmiechnęłam się. Ja też tak wolę.  
Wyciągnął z tylnej kieszeni jeansów jakieś pudełeczko. Papierosy.
-Chcesz jednego?- zapytał patrząc na mnie uważnie.
-Eeee…chyba tak.- powiedziałam z wahaniem w głosie.
-Umówmy się tak, jeżeli nie będziesz chciała to po prostu odmówisz, okej?
-Okej.- przytaknęłam. I wyciągnęłam papierosa z paczki. Nie wiem czemu, ale poczułam że chcę zapalić. Właśnie dzisiaj. Teraz. I zapaliłam. Na początku kiepsko mi to szło, ale z czasem wypaliłam całego. Spojrzałam na zegarek, za 10 minut kończy się francuski. Spojrzałam na Etienne’a. Uśmiechnął się, wypalając trzeciego już papierosa.
-To co, do jutra, Sky?- wstał, depcząc dopalonego papierosa.
-Do jutra, Etienne.- powiedziałam. Zdziwił się na dźwięk swojego imienia, ale uśmiechnął się podając mi rękę. Uścinsełam ją i odwróciłam się. Zaczęłam iść w stronę budynku, zaraz pewnie przyjedzie Smith.  
-To były fajne wagary.- usłyszałam za plecami głos Etienne’a.  
Odwróciłam się.  
-Też tak sądzę- uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie.

julkak

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5389 słów i 29582 znaków, zaktualizowała 10 mar 2016.

6 komentarzy

 
  • Nastya

    Imiona i informacje ze znanych książek i zdjęcie filmowego bohatera to niezbyt dobre pomysły, a treść przewidywalna. Jednak starając się możesz to poprawić.

    21 maj 2016

  • Ktoś_...

    Chcem jeszcze :D

    19 mar 2016

  • tajedyna

    Boskie <3

    10 mar 2016

  • julkak

    @tajedyna Dziękuję :)

    10 mar 2016

  • wiolka

    Genialne! :*

    10 mar 2016

  • julkak

    @wiolka Dziękuję :)

    10 mar 2016

  • luvhope

    Już myślałam że się nie doczekam :) Świetna część, czekam na kolejną :)

    9 mar 2016

  • julkak

    @luvhope Dziękuuuję <3

    9 mar 2016

  • Sosenka

    Opowiadanie cudne !!
    Mam pytanie z jakiego filmu jest to zdj, bo cos kojarze a jednak nie umiem sobie przypomnieć  :jupi:

    8 mar 2016

  • julkak

    @Sosenka Dziękuję, z tym zdjęciem też wiem że z jakiegoś filmu ale też dokadnie nie wiem z jakiego. Miałam w folderze to zdjęcie  :sad:

    9 mar 2016

  • Sosenka

    @julkak to chyba z "Angus, stringi i przytulanki"

    9 mar 2016