Nic nie trwa wiecznie cz. 4

Rozdział IV

Kiedy zadzwonił dzwonek, wszyscy podnieśli się z krzeseł, i ruszyli w stronę drzwi.
Większość szkoły kończyła lekcje w podobnych godzinach, dlatego kolejka do szatni po kurtki była niemiłosiernie długa.
-I jak tam księżna, co robisz po szkole?- usłyszałam za sobą głos przyjaciela.
-Idę porozmawiać z Alexem, a Ty co będziesz robić?- zapytałam od niechcenia bo myśli miałam już zupełnie gdzieś indziej.
-Hej Rosie, wszystko jest dobrze?
-Tak, wszystko jest dobrze. No to odpowiesz na moje pytanie?
-A o tak po szkolę, będę pić i palić jak bardzo brzydki chłopiec- zaśmiał się.
- Oh uważaj, bo jeszcze popadniesz w nałóg i będę musiała odwiedzać Cię w szpitalach- odparłam zupełnie szczerze, James zdecydowanie za często pił, ja rozumiem taki wiek, ale bez przesady.
-Spokojnie moja droga, mam wszystko pod kontrolą- zaśmiał się chłopak, podając pani z szatni swój numerek. Poszłam w jego ślady i chwilę, później byłam już na dworze i zmierzałam w kierunku, nie wiedziałam jakim, wiedziałam, że chyba czas zakończyć ten rozdział.
Pożegnałam się z ludźmi z klasy i ruszyłam w stronę szkoły Alexa, na całe szczęście dzieliło je tylko 10 min spacerkiem, w uszach miałam słuchawki, i byłam odcięta od świata zewnętrznego, przynajmniej na chwile, ale z każdym krokiem, brzuch bolał mnie coraz bardziej.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że stoi już pod szkołą. Zachciało mi się płakać.
-Hej, coś się stało. Dlaczego wyrwałaś mnie z zajęć?
-Co robisz w czwartki popołudniu? - zapytałam wprost.
-Jak to? Wracam do domu, jem obiad, czasem pójdę na siłow...
-Już nie kłam, wszystko wiem- przerwałam chłopakowi w połowie słowa.
-Co wiesz?- próbował udawać, że nie ma o niczym pojęcia, ale zrobił się czerwony na twarzy.
-O Twoich spacerach, z Britney...- przerwałam by nadać swojemu głosowi pewności bo czułam, że za chwilę się rozpłaczę- już wszystko wiem. Tylko nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Bo byłabyś zła!- odparł.
-A teraz jaka jestem szczęśliwa? Czy ty do cholery czasem myślisz?- czułam, że mam ochotę mu zdzielić w twarz.
-No, nie ale... nie chciałem Cię wcześniej ranić- odparł Alex
-I dobrze! Już więcej nie będziesz mieć okazji, żeby mnie ranić, bo to koniec. Alex mam dosyć rozumiesz? Nie chcę spowiadać się z każdego kroku, wstydzić się wymalować, czy myśleć nad tym czy moje zachowanie Ci się spodoba. Nie chcę się kłócić, wypisywać na Ciebie jakiś obelg, bo jesteś wyjątkowym chłopakiem,ale ja już Ci nie wystarczam, droga wolna. Od dawna mi to mówiłeś, że masz dosyć, więc proszę- cały czas, gdy to mówiłam patrzyłam mu w oczy.
Moja ręka powędrowała do nadgarstka, na którym nosiłam "naszą" bransoletkę.
-Proszę, może innej dziewczynie się spodoba, będę trzymać kciuki, abyś w życiu miał jak najlepiej.
-Rosie, ale...- chłopak wziął bransoletkę- nie sądziłem, że zbierzesz się na odwagę i to zakończysz, zawsze powtarzałaś, że będziesz mnie kochać.
-I to się nie zmieni, zawsze będziesz już moim pierwszym chłopakiem,ale to już nie jest to samo, już się wypaliło.Przepraszam ,ale oboje mamy w tym swoją winę.
- Masz rację wypaliło się...
-Trzymaj się, i wszystkiego najlepszego- odpowiedziałam na odchodne.
Odwróciłam się poszłam kawałek i rozpłakałam się jak dziecko, przeszłam parę przystanków pieszo, nie chciałam być szybko w domu, tam jest tyle wspomnień, tyle wspólnych zdjęć. Ale będzie teraz tylko lepiej. Kolejny bardzo długi rozdział został zamknięty. Rozpoczyna się nowy, jaki będzie tego nie wiem, wiem tylko, że będzie inny.

zakreconadziewczyn

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 693 słów i 3743 znaków.

3 komentarze

 
  • Urwisek

    Super :D

    3 sie 2015

  • melania

    Idiota.. Nawet nie zawalczyl, tylko przytaknal :( znam to.. Niestety :)  
    Czekam na przyszla czesc ;)

    3 sie 2015

  • Misiaa14

    ;-;   smutne  ;<   że  wogule  nie  walczył  o nią ...de*il i  tyle  niech jej  sie  ułoży  życie  ;3

    2 sie 2015