- Słucham cię królowo. - powiedział sztucznym głosem obcy.
- Po pierwsze. Chcę znać imię swojego prześladowcy. - Rzekłam stanowczym, pewnym siebie tonem.
- Prześladowcy? Tak mnie nazywasz? - zapytał śmiejąc się. Miałam już serdecznie dość jego wiecznie dobrego humoru.
- Albo mi odpowiesz, albo wynoś się stąd! - zaśmiał się perliście.
- Bo co mi zrobisz? Dasz klapsa? (to Iza jest zboczona, nie ja)
- Wyjdź! JUŻ! - wrzasnęłam. Podniósł się z łóżka i ruszył w moim kierunku ze srogą miną. Czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Przycisnął mnie do drzwi nie dając mi jakiejkolwiek drogi ucieczki.
- Uspokój się Alexa. Jestem Mike.
- Ale...- Przerwałam mu. Za to dostałam siarczyste uderzenie w policzek. - Teraz masz mnie słuchać! - to uderzenie tak mnie oszołomiło, że dałam mu mówić dalej.
- Przepraszam... Nie powinienem być, aż tak brutalny, po prostu zachowaj ciszę. - nie odważyłam się nawet poruszyć. On mnie przerażał. Jego siła i nieobliczalność. Bałam się.
- Grozi Ci niebezpieczeństwo. -Szepnął mi do ucha. Już chciałam się zapytać: Jakie niebezpieczeństwo? Ale on wbił mi paznokcie w skórę ramion. Po policzku spłynęła mi jedna, samotna łza bólu. - Mówiłem, że masz być cicho. - Jego czarne oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze, o ile to było możliwe. - Musisz uciekać. - Patrzyłam się na niego jak zahipnotyzowana. - Spakuj najpotrzebniejsze rzeczy. Za 5 minut wychodzimy. - powiedział i mnie puścił. Nie wiedziałam co dalej robić. Jakiś obcy facet przebywa w moim domu. Najpierw próbował mnie zgwałcić, a teraz mówi, że grozi mi "wielkie niebezpieczeństwo" i mam opuścić moje mieszkanie. Coś jest nie tak, ale bałam się odezwać. Podbiegłam do szafy i wyjęłam z niej torbę. Spakowałam trochę ubrań i pobiegłam do łazienki. Spakowałam szczoteczkę do zębów, grzebień, szampon i parę kosmetyków - przecież muszę jakoś wyglądać. Pobiegłam na dół gdzie czekał już na mnie Mike. Był gotowy do wyjścia. Nagle przypomniałam sobie, że zapomniałam spakować trochę pieniędzy. Szybko wbiegłam do kuchni i wyjęłam z tajnej skrytki za lodówką wszystkie moje oszczędności. Teraz byłam w 100% pewna, że mam wszystko czego potrzebuję do przeżycia.
- Pośpiesz się! - syknął Mike. Założyłam w pośpiechu buty i kurtkę.
- Gdzie my właściwie jedziemy? - Zapytałam się go z wyczuwalnym drżeniem w głosie.
- Gdzieś, gdzie będziesz bezpieczna. - odpowiedział tajemniczo. Podeszłam do białej furgonetki, która pojawiła się z nikąd na moim podjeździe. Otworzyłam drzwi od strony pasażera. W środku siedział już drżący Mike. Ciągle nie miał na sobie koszulki. Podkręciłam ogrzewanie na maxa.
- Czemu się nie ubrałeś? - zapytałam - Jest -12 st. Celsjusza. Przeziębisz się. - powiedziałam. Mam nadzieję, że nie wyczuł troski w moim głosie. - Skoczę na chwilę do domu po ciepłe ubranie dla Ciebie...- Zaczęłam, ale natychmiast mi przerwał.
- Ani mi się waż wychodzić! - powiedział i wyskoczył szybko z samochodu wpadając w pośpiechu do domu. Kiedy otwierał drzwi frontowe, zauważyłam, że z dłoni wyrastają mu zwierzęce pazury. Przeraziłam się nie na żarty. Próbowałam odpiąć pas bezpieczeństwa, ale się zaciął. Spanikowałam. Błagałam nie wiadomo co, aby to był tylko głupi sen...
7 komentarzy
karcia
czekam na kolejna czesc
Gabi14
Hahaha ))
iza0199
Wtedy nie miałam innych pomysłów, a sama chciałam się z tego wykręcić :P Przysłałam Ci jakieś zdanie na oślep i byłam uradowana, że podałaś również swoją wersję
Gabi14
Nie jak ty. Ja zawsze staram się wyjść na prostą. Oczywiście zawsze dodam jakiś zboczony podtekst/scenę, ale staram się ją potem odkręcić, a ty dolewasz oliwy do ognia xD
Gabi14
Sorki już poprawiłam, błąd techniczny bo nie chciało mi się tego czytać xDDD
iza0199
Taaaak, a TY nie jesteś zboczona, co nie?
iza0199
Miała być Alexa D: