Mroczny zakątek III

Mroczny zakątek IIICzuję wiatr rozwiewający moje długie włosy. Z tego wszystkiego zapomniałam je dokładnie związać. Muszę rozładować adrenalinę, krążącą w moich żyłach. Jestem pewna już w 100% jadę na wyścigi. Kieruję się w tylko nielicznym znanym kierunku, ale po drodze zatrzymuję się na poboczu. Muszę związać te cholerne włosy i sprawdzić czy motor do końca jest sprawny. W końcu od ponad roku stał w garażu. Po dokładnym zbadaniu mojego maleństwa i szybkim związaniu włosów zakładam kask. Wzdycham, ponieważ nienawidzę jazdy z kaskiem, ale na tych nielegalach trzeba uważać. Odpalam silnik i w tym momencie prawie leżę na asfalcie, ponieważ jakiś debil przejeżdża koło mnie z zawrotną prędkości. W pierwszym odruchu obdarowuję go niemożliwą do powtórzenia wiązanką epitetów, ale robię to na marne bo on, przecież mnie nie słyszy, a po drugie jest daleko. Potem uśmiecham się tylko pod nosem. Ale jestem głupia, sama jeżdżę tak samo, a na dodatek czasami jeszcze szybciej. Postanawiam się już nie denerwować i tak rozmowa z rodzicami była strasznie męcząca. Wsiadam i odjeżdżam z piaskiem opon, jak zawsze. Jadę 110 km/h, 120km/h, 130km/h, 140km/h po 150 już nie patrzę na licznik. Teraz liczę się tylko ja, droga i moja ukochana prędkość. Zawsze lubiłam ryzyko, dlatego ostatni raz spoglądam na te liczby i jestem szczęśliwsza kiedy wskazują ponad 200km/h. Chce mi się krzyczeć i to robię. Redukcja, gaz, lewy pas. Zaglądam śmierci w twarz. Zawsze sobie powtarzam ten tekst kiedy jeżdżę, można powiedzieć, że to moja taka mała tradycja. Dojeżdżam na miejsce. Tunele - taka nazwa. Już z daleka słychać. Faceci dają pokazy swoich umiejętności. Kobiety chodzą skąpo ubrane, po co one tu są? Zawsze zadaję sobie to pytanie. Przecież nie biorą udziału w wyścigach. Nie ściągam kasku, chcę się ścigać, a kiedy to zrobię to nikt nie będzie chciał się ze mną zmierzyć. Przywykłam, a zresztą długo mnie tutaj nie było i miałam inny motor. Jakiś facet coś do mnie pokazuje. Nic nie słyszę, ale po ruchach jego rąk dochodzę do wniosku, że chce rywalizować w sztuczkach. Dobrze chłoptasiu, sam tego chciałeś to zaczynamy zabawę. Pokazuję, że on pierwszy i ze znudzeniem oglądam te marne popisy. Z daleka słyszę dopingowanie i obstawiane zakłady. Ach większość na niego, no to dużo przegrają. Kiedy tak stoję w miejscu i patrzę, czuję czyjś wzrok na swoich plecach. Odwracam pewnie głowę. 50 metrów ode mnie na granatowo srebrnym motorze siedzi dobrze zbudowany chłopak. Pewien szczegół na jego maszynie na dłużej przykuwa mój wzrok. Mała naklejka ponad rurą o kształcie małego L na tle rozmazanego serca. Czas staje w miejscu. Teraz jestem tylko ja i on. Potrząsam głową, chcę zobaczyć oczy kierowcy, ale skutecznie zasłania mi je jego kask. Mój mózg krzyczy, że to nie on. Jego nie ma, wyjechał. Tak i staram się trzymać tych myśli. Nagle ktoś uderza mnie w plecy życząc powodzenia. Nie potrzebne mi i tak pokonam tego faceta bez kiwnięcia głową. Wyrzucam z głowy myśli i tajemniczym chłopaku. Pokazuję serię sztuczek, a na koniec ta najlepsza, mój znak rozpoznawalny. Jedna noga na siedzeniu, jedna ręka koło nogi. I tak jadę 100 metrów. Zapanowywuje cisza, nikt nawet nie piśnie słówkiem. Poznali mnie. No cóż chodzą tu o mnie i Dawidzie legendy. Teraz biją brawo. Pokazuję ręką dość. Mam gdzieś ich zachowanie, chcę się tylko ścigać, a teraz z tego nici bo każdy się boi porażki. Mimo wszystko wpisuję się na listę, teraz zostało mi tylko czekać. Siedzę na motorze i obserwuję jeżdżących ludzi, zazdroszczę im. Podchodzi do mnie Dan, stary kumpel. Rozmawiamy chwilę, ale jestem niespokojna i nie potrafię się skupić. W końcu poirytowany chłopak mówi:
-Nie martw się, na pewno ktoś będzie chciał się z tobą ścigać.
-Wierzysz w to?
-Tak, ostatnio było paru nowych. Spójrz na tego, który obserwuje Cię od dobrych 10 minut jego widzę tutaj pierwszy raz.
-Dawno mnie tu nie było, ale też go nigdy nie widziałam. Nowy w mieście? I od wiedział gdzie wyścigi?
-Och Lil zawsze byłaś niecierpliwa. Zaczekaj chociaż chwilę, a nie czepiasz się wszystkich.
Tajemniczy chłopak znika z mojego pola widzenia i w tym momencie wywołują moje nazwisko. Euforia nie zna granic, ale muszę się opanować. Jadę na linię startu. Zatrzymuję się z piskiem opon, po czym palę gumy, żeby przestraszyć przeciwnika. On tylko siedzi odwrócony do mnie tyłem i zaczyna powoli ściągać kask. To ten tajemniczy chłopak, ma czarne włosy. Po chwili odwraca się do mnie twarzą, a ja jeśli bym mogła to umarłabym na miejscu.
-Zdęskniłaś się kotku?
Nie mam wątpliwości, te słowa są skierowane tylko do mnie..

autodestrukcja

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 871 słów i 4843 znaków.

5 komentarzy

 
  • Misia

    Zdęskniłaś ? :O


    Ale opowiadanie wciąga niesamowicie :)

    24 mar 2014

  • mi

    pisz,pisz,pisz

    28 sty 2014

  • Maddy

    Boskie :) Pisz proszę dalej i to jak najszybciej. To jest jedno z lepszych opowiadań tutaj :) Nie mogę się doczekać kolejnej części. Powodzenia w pisaniu :*

    28 sty 2014

  • LittleScarlet

    Chyba już znasz moją opinię? :D Jest świetnie.

    28 sty 2014

  • Misiaa

    Zaje.biste !;)

    28 sty 2014