Moje życie. Tom 1:pierwsza prawdziwa miłość cz 2

Przepraszam, że dawno nic nie dodawałam, ale nie miałąm czasu.Oto krótka kolejna część.Miłego czytania.
Wchodzimy do starego budynku, który zupełnie nie wygląda jak szkoła.Budynek wydaje się, jakby był ze starej epoki a my jeszcze, musimy się w nim uczyć.Dziwi mnie, że on wogólę jeszcze stoi.Wchodzimy do klasy.
-usiądziesz ze mną?-pyta kumpela
Uśmiecham się i bez słowa siadam obok niej.Nie ma mojego wroga numer jeden a więc Kumpela, przypomniała sobie o mojej osobie.Telefon nadal milczy a ja zastanawiam się, czy on się jeszcze odezwie.Zaczynamy polski.Lekcja trwa za długo i najchętniej wróciłabym do domu, ale zdaje sobie sprawę, że to nie możliwe.Słyszę wibrację telefonu, odczytuje wiadomość i uśmiecham się.
>Przepraszam, że tyle się nie odzywałem, ale chciałem sobie to wszystko przemyśleć. Nie powinienem wyznawać ci miłości wybacz.< Bez zastanowienia odpisałam, że się nie gniewam.Do końca lekcji pisałam z Piotrkiem.Skończyliśmy zajęcia po 14 i przyjechał autokar, czas wracać do domu.Przed remizą poczułam coś mokrego, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Sebastiana, właśnie dostałam od niego śniegiem.
-słuchaj słyszałam od Łukasza, że podobasz się Sebastianowi.Może wybierzemy się z nimi jutro na wagary??-zapytała kumpela
Od pewnego czasu Seba też mi się podobał, ale teraz liczył się tylko Piotr
-no dobrze-zgodziłam się.
Pojechaliśmy do domu.Po paru minutach wyszłam z autokaru i pożegnałam się z koleżankami.Skierowałam się w stronę powrotną.Na dworze biały puch, zakrywał cały świat tworząc zapierający dech krajobraz.Z natury należę do romantyczek, dlatego kocham takie widoki.Pół godziny później byłam w domu.
-cześć mamo!-zawołałam w drzwiach
-cześć kochanie jak w szkole?-zainteresowała się mama
-dobrze-szepnęłam siadając przy stole
Zjadłam obiad i poszłam na spacer.To nic, że ulica była ślizga a na dworze zimno. Podziwiałam piękno krajobrazu i uśmiechałam się pod nosem.Wreszcie mogłam powiedzieć, że jestem szczęśliwa.(...)
***
Obudziłam się i zaczęłam się szykować.Mama spojrzała na mnie i nie wiedziała co się stało a ja pospieszałam ją ze śniadaniem, bojąc się, że nie zdążę na autobus. Chyba po raz pierwszy, tak bardzo spieszyłam się do szkoły.Godzinę później byłam już uczesana, ubrana i najedzona.
-pa mamo!-krzyknęłam wychodząc z domu
-pa miłej nauki-odpowiedziała
Był zimny dzień i do tego padało, ale mi to nie robiła żadnego problemu.Gnałam ile sił by zdążyć na autokar..Poczułam wibrację.Hej jak mija ten śnieżny dzień? odczytałam wiadomość od Piotra.Odpisałam mu, zwalniając kroku, chwile potem byłam już na przystanku.Jak zawsze byłam przed czasem.
-cześć-powiedziałam uśmiechniętym głosem
-cześć-odwzajemniły uśmiech
Autobus podjechał i weszliśmy do środka.Usiadłam z kumpelą.
-i co idziemy?-zapytałam obojętna
-no jasne-odpowiedziała radośnie koleżanka
Wyszliśmy z autobusu i poszliśmy za remizę, zostało nam tylko czekać na nich.Ich autobus podjechał i wyszli.
-cześć dziewczyny!-usłyszeliśmy głos Łukasza
-gdzie Seba?-zapytała Marta
-nie mógł przyjechać-powiedział smutnym głosem
Spuściłam wzrok by nie zobaczyli w moich oczach wielkiego rozczarowania.
-dobra to ja idę na lekcję-szepnęłam poprawiając plecak
-nigdzie nie idziesz-usłyszałam za sobą znajomy głos
Odwróciłam się i zobaczyłam Sebastiana.Mimowolnie uśmiechnęłam się do niego a Marcie i Łukaszowi posłałam mordercze spojrzenie.Przez chwile staliśmy w milczeniu patrząc sobie głęboko w oczy.
-ej gołąbeczki idziemy?-zaśmiał się Łukasz
Sebastian delikatnie złapał mnie za rękę a ja dałam mu się prowadzić.Całą czwórką poszliśmy do lasu.Było zimno, bo dopiero teraz to odczułam, ręce miałam lodowate a policzki szczypały od nie znośnego mrozu.Jednak za nic nie chciałabym wracać. Szliśmy obserwując naszych przyjaciół, doskonale wiedzieliśmy, że Łukasz i Marta mają się ku sobie.Zostawiliśmy ich samych.
-my idziemy na spacer-powiedziałam Marcie na ucho i oddaliliśmy się, zostawiając im trochę prywatności.
Nie znałam chłopaków prawie wcale, czasami tylko rozmawialiśmy, ale czułam, że on nie zrani kumpeli, ufałam mu.Szłam z Sebastianem wzdłuż leśnej ścieżki.Zatrzymałam się i usiadłam na pieńku.
-masz kogoś?-zapytał Seba
-nie-odpowiedziałam
Zapadło kłopotliwe milczenie a mój telefon, zaczął wibrować.Nie wyjmowałam go, ale domyślałam się kto to mógł być.No tak przecież, już dawno do niego nie pisałam.
-a chcesz mieć??-zapytał podchodząc bliżej mnie
-to zależy--odpowiedziałam  
-od czego?-zapytał  
Zamknęłam oczy, czując jego ciepły oddech na szyi.Czekałam na to co zaraz się wydarzy, na coś nieuniknionego.
-od tego czy poznam kogoś kogo pokocham-odpowiedziałam prawie nie słyszalnym głosem
-bo widzisz Agato podobasz mi się-powiedział i zbliżył usta do moich
To na co tak dawno czekałam, właśnie w tym momencie się wydarzyło.
-ja nie mogę-powiedziałam wyrywając się z jego ramion
Sebastian spojrzał na mnie a ja spuściłam głowę, było mi strasznie głupio.
-co wy tutaj robicie?-usłyszałam rozbawiony głos Marty
-my? my nic-powiedział Seba speszonym głosem
Przez chwile wydawało mi się, jakby wstydził się tego co zrobił, a może wstydził się mnie?? nie wiedziałam.
-powinniśmy wracać-powiedziałam do kumpeli
-wolisz polski niż nasze towarzystwo?-oburzyła się kumpela
Łukasz wziął trochę śniegu i rzucił we mnie, ja nie chcąc pozostać mu dłużna też odwzajemniłam rzut i tak rozpętała się wojna na śnieg.Biegałam po lesie ciągle obijając się o gałęzie i rzucałam się z nimi jak małe dziecko.Przypomniało mi się beztroskie dzieciństwo.Po raz pierwszy od dawna poczułam się wolna i szczęśliwa. Potknęłam się i upadłam jak długa.
-w porządku?-zapytał Łukasz podnosząc mnie z ziemi
-tak dzięki-powiedziałam odsuwając się od niego
Nasze oczy się spotkały a ja ujrzałam w nich troskę.
-boli cię coś?-zapytał Sebastian podbiegając do mnie
-nie, nie boli-skłamałam
Bolała mnie noga, ale nie chciałam psuć im dobrej zabawy.Koleżanka pobiegła w las a Łukasz pobiegła za nią.Po chwili oboje leżeli na śniegu robiąc aniołka i śmiejąc się przy tym.Ja też się uśmiechnęłam.
-teraz to mi naprawdę zimno-szepnęłam pozwalając się przytulic Sebastianowi
Wróciliśmy na autobus.Szliśmy przytuleni w ciszy, tylko od czasu do czasu Łukasz spoglądał w naszą stronę.
-Agata zmarzłaś-powiedział dając mi swoje rękawiczki
-dzięki-odpowiedziałam zdziwiona jego troską
Marta spojrzała na mnie tak, jakby chciała mnie zabić a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
-możemy porozmawiać??-powiedziała do Łukasza
A ja znałam ten jej ton.Oho zapowiadała się kłótnia.Po chwili znikli za remizą a ja zostałam z Sebastianem i nikt z nas się nie odezwał.Lekcję się skończyły i koło remizy, było coraz więcej osób, Po chwili Marta wróciła z Łukaszem a jego wzrok był jakiś pusty.
-stało się coś?-zapytałam gdy do nas podeszli
-nie-odpowiedział Łukasz
Podjechał nasz autobus
-miło było, może to kiedyś powtórzymy?-zapytałam
-pewnie-odpowiedział Łukasz  
Pożegnaliśmy się całusem w policzek i poszliśmy do autobusu.Spojrzałam na ręce i przypomniało mi się, że mam Łukasza rękawiczki.W rękawiczce poczułam coś twardego, nie byłam pewna, ale to chyba była kartka.Pojechaliśmy do domu.Dziesięć minut później pożegnałam się z kumpelą i wyszłam z autokaru.Zdjęłam rękawiczki i  
wyjęłam kartkę.Na kartce był czyjś numer telefonu.Domyśliłam się, że to numer właściciela rękawiczek.Nie miałam tyko pojęcia po co, kiedy i jak dał mi swój numer. Od razu zadzwoniłam na ten numer.Tego bym się nie spodziewała...
-Cześć z kim mam przyjemność?-usłyszałam głos, po drugiej stronie słuchawki
-z Agatą, znalazłam ten numer w kolegi rękawiczkach-odpowiedziałam  
-wiem bo ja go specjalnie tam zostawiłem-powiedział Łukasz
-to ty? czemu to zrobiłeś?-dopytywałam się
-to nie rozmowa przez telefon, spotkajmy się jutro tam gdzie dziś, sami-powiedział i rozłączył się
Weszłam do domu kompletnie nie obecna.Nie wiedziałam, co to wszystko ma znaczyć i przez chwile zawahałam się, przecież nie było to fair wobec mojej przyjaciółki(...)
Następnego dnia
Wstałam wcześnie rano, tak jak zawsze zjadłam i ubrałam się.Nie brałam zeszytów, bo nastawiłam się na kolejny dzień wagarowania, wyszłam z łazienki, pożegnałam się z mamą i wyszłam z domu.Szłam pomału spacerkiem, uważając jak idę by się nie potknąć.Po drodze poczułam wibrację, odczytałam wiadomość jak zawsze od Piotrka i poszłam dalej, nie zwalniając kroku.Nie chciałam się spóźnić na autobus, bo zależało mi by wyjaśnić tą sprawę kartki.Ciekawiło mnie też, co chciał ode mnie Łukasz, przecież był chłopakiem mojej najlepszej przyjaciółki, hmm jedynej przyjaciółki.Przez chwile zapomniałam, jakie moje życie jest beznadziejne i ciężkie.Nie powiem podobały mi się adorację Łukasza, poczułam się wreszcie przez kogoś zauważona i doceniona. Nie przepuszczałam tylko jakie tego będą konsekwencję.Zatrzymałam się na przystanku, obserwując rozmowę koleżanek, tak ze sobą rozmawiali, że nie zauważyli mojej obecność, hmm żadna nowość.Odpisałam Piotrkowi i podjechał autobus.Wroga numer jeden nadal nie było więc koleżanka zauważyła moją obecność.
-dzień dobry-powiedziałam wsiadając do autobusu
-dzień dobry-odpowiedział kierowca uśmiechając się
Podeszłam do koleżanki i usiadłam obok niej.Po paru minutach byliśmy przed szkołą.
-idziesz?-zapytała gdy stanęłam przed autobusem
-na drugą mam coś do załatwienia-powiedziałam nie dopuszczając jej do słowa
Poszłam przed siebie, nie odwracając się.Czułam na sobie tylko jej podejrzany wzrok. Odwróciłam się, by sprawdzić czy nie idzie za mną, ale poszła z klasą do szkoły.Uff byłam bezpieczna.Stanęłam obok straży pożarnej i czekałam za autobusem Łukasza. Jest w końcu ostatni wyszedł, schowałam się za budynek i czekałam kiedy tu przyjdzie.
-cześć długo czekałaś?-zapytał  
-nie, może z pięć minut-powiedziałam opierając się o ścianę straży
-idziemy?-zapytał biorąc mnie pod ramię
Wyglądaliśmy jak para, gdyby teraz ktoś nas zobaczył trudno było by mu wytłumaczyć, że nas nic nie łączy.Zatrzymaliśmy się w lesie.
-o czym chciałeś ze mną porozmawiać?-od razu przeszłam do sedna sprawy, bo jakoś dziwnie się czułam stojąc na przeciwko chłopaka mojej przyjaciółki za jej plecami.
Łukasz chodził od drzewa do drzewa skrępowany.Widziałam, że boi się mi coś powiedzieć.
-no mów ja nie gryzę-powiedziałam zachęcając go
-nie wiem od czego zacząć-powiedział patrząc na czubek własnych butów
-może od tego, po co mi podałeś swój numer.O co w tym wszystkim chodzi Łukasz?-zapytałam
-o Sebastiana-przyznał
Badawczo mu się przyjrzałam W jego oczach było coś dziwnego, czego nie rozumiałam
-zależy ci na nim?-zapytał
-sama nie wiem-odpowiedziałam po dłuższej chwili
-bo on z Tobą kręci dla jaj! założył się z kumplami, to wszystko ukartowaliśmy, przepraszam-powiedział spuszczając głowę
-też bałeś w tym udział?-zapytałam zupełnie, tak jakby to miało jakieś znaczenie
-czy to ważne?-zapytał próbując złapać mnie za rękę
Wyrwałam mu rękę i dałam mu w twarz.
-rozumiem, że tak-powiedziałam uciekając do szkoły
Nadal nie docierało do mnie, że to wszystko może być prawdą.Nie chciałam wierzyć Łukaszowi, nie chciałam go znać.Nienawidziłam go.Pobiegłam do szkoły, by jak najszybciej porozmawiać o tym z Sebastianem.Wierzyłam, że on wszystkiemu zaprzeczy i znów wszystko będzie jak wczoraj, znów będę szczęśliwa.Wbiegłam na ulice i przewróciłam się, prawie wpadając pod samochód.W ostatniej chwili zatrzymał się jakiś chłopak.Zatrzymał samochód i wyszedł.
-w porządku? nic się ci nie stało?-zapytał
Spojrzałam na niego i wybuchałam płaczem.
-tak wszystko w porządku powiedziałam wstając z ulicy
Wszystkie rzeczy z plecaka rozsypały się upadając na zimny asfalt.Chłopak pomógł mi je pozbierać i podając mi piórnik dotknął mojej ręki.Jego dotyk był ciepły a po moim ciele przeszedł dreszcz.Zatrzymałam się przed szkołą uspokajając oddech.Próbowałam się uspokoić i złapać oddech, ale płynące z oczu łzy bardzo mi to utrudniały.Akurat była przerwa i korytarz pękał od młodzieży.Pobiegłam prosto w jego ulubione miejsce.
- jak tam czarowanie tej małej?-zapytał kolega Sebastiana
-daj spokój już jest moja-odpowiedział dumnie Sebastian
-a więc mamy szykować kasę?-usłyszałam ich śmiech
Miałam ochotę tam iść i przywalić im z liścia, ale ciekawiło mnie, co jeszcze powiedzą
-a jak ty się z nią będziesz kochał?-zapytał jego kolega
-założę jej worek na głowę-całe towarzystwo wybuchło śmiechem
Tego było już dość.Nie nadążając połykać łez ruszyłam w ich stronę.
-a więc to prawda!! Łukasz miał rację, to był tylko zakład?!-krzyknęłam na całe gardło
Chłopaki spojrzeli na mnie i spoważniali.Ich głupie komentarze i śmiechy ucichły.
-no to przegrałeś ten cholerny zakład!-krzyknęłam hamując łzy
-daj spokój i nie rób siary zezolu! spójrz na siebie nawet kijem bym cię nie dotknął-usłyszałam głos Sebastiana
Spojrzałam mu w oczy i wybuchnęłam gwałtownym płaczem.Wybiegłam ze szkoły.
-Agata zaczekaj!-usłyszałam czyjś głos, ale się nie zatrzymałam
-wiedziałaś?-zapytałam stojąc przed koleżanką
-o czym?-zapytała doganiając mnie
-o zakładzie-powiedziałam płacząc
Zamilkła a ja domyśliłam się, że tak.Odepchnęłam ją i pobiegłam dalej.Wybiegłam zapłakana na ulicę a na boku, stał znajomy mi już chłopak.
-wszystko w porządku?-zapytał łapiąc mnie za rękę
-zabierz mnie stąd! Błagam zabierz!-rozpłakałam się brudząc mu skurzaną kurtkę
Wsiadłam do samochodu, nie znajomego i zapięłam pasy. Ruszyliśmy przed siebie.
***
zatrzymaliśmy się przed przytulną pizzerią.
-masz ochotę na pizze?-zapytał uśmiechając się
-ty też masz zamiar się o mnie założyć?? też chcesz się mną zabawić?-zapytałam próbując się uspokoić
Nie znajomy spojrzał na mnie i podał mi telefon
-nie, nie mam takiego zamiaru-odpowiedział uśmiechając się.
***
-nie, nie mam takiego zamiaru-odpowiedział uśmiechając się.  
Weszliśmy do przytulnej małej pizzeri i usiedliśmy na skórzanym fotelu w samym rogu pomieszczenia.Czułam się dziwnie w jego towarzystwie i nie wiedziałam co mam teraz zrobić.Zdawałam sobie sprawę, że nie powinnam wsiadać do obcego samochodu, ale było mi już wszystko jedno.Słowa Sebastiana dudniły mi w uszach a ja nie przestawałam płakać.Spojrzałam na twarz nie znajomego a jego wyraz twarzy wyrażał zmieszanie.No tak nie dziwiłam mu się, ja tez nie wiedziałabym jak się na jego miejscu zachować.Wciąż słyszałam wibrację telefonu, po raz kolejny dzwoniła Marta.  
-może powinnaś to odebrać?-zapytał nieznajomy  
-nie powinnam-odpowiedziałam pociągając nosem  
Chłopak odpuścił a ja patrzyłam tępym wzrokiem na dzwoniący numer przyjaciółki. Byłej już przyjaciółki.Mogłabym zrozumieć i wybaczyć jej wszystko, ale nie to! Nie to, że przed całą szkołą zrobiła ze mnie idiotkę! Upokorzyła mnie! Ona, Sebastian i Łukasz! Nawet nie wiem czemu, ten ostatni sprawił mi największy ból a ja głupio wierzyłam, że z Łukaszem, może połączyć mnie przyjaźń.  
-jedz bo Ci to ostygnie!-usłyszałam głos nieznajomego  
-nie jestem głodna-odpowiedziałam  
Wciąż patrzyłam na malutkie okno unikając wzroku chłopaka.Co miałam mu powiedzieć? czy miałam obcemu chłopakowi opowiedzieć o trudnej sytuacji w szkole?? o zakładzie tego idioty? nie ufałam mu aż tak!  
-tak w ogóle Wojtek jestem-powiedział podając mi dłoń  
-Agata-odpowiedziałam przedstawiając się  
Kilka minut później wyszliśmy z pizzy i bez słowa chłopak odwiózł mnie do domu. Wymieniliśmy się numerami telefonów i wysiadłam z samochodu.

Kwiatuszek16

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2993 słów i 16399 znaków.

2 komentarze

 
  • volvo960t6r

    Pisz dalej prosimy :)

    2 gru 2013

  • lizaczek

    On będzie Piotrkiem!

    2 gru 2013