Moje powietrze cz3

W kuchni czekała już na mnie mama.
-Emilia! Gdzieś ty była tyle godzin?- pytała zdenerwowana
-Na spacerze byłam- zdjęłam buty, kurtkę, czapkę i usiadłam przy stole
-A z kim?-oho zaczyna się przesłuchanie
-Z nikim, tak sobie poszłam nad rzekę.
-Emilka-mama mówiła słodkim głosem- przecież ty prawie nigdy nigdzie nie wychodzisz, a jak już coś to z Asią, ale to na co najwyżej 45 minut
-Oj no już daj spokój. Jak nie wychodzę to źle, jak wyjdę też źle. To co ja mam w końcu robić?!- wybiegłam zdenerwowana z kuchni, ponieważ nie chciałam prowadzić dalszej konwersacji z mamą. Bałam się, że mogłaby ze mnie wydusić, że poszłam z Mackiem, a tego nie chciałam.
Weszłam do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na moje kochane łóżeczko. Zaczęłam rozmyślać o Macieju. Był taki słodki. Tak wiem, że to dziwnie opisać tak chłopaka, ale on po prostu taki był. Słodziak i tyle. Ahh no i do tego jaki przystojny. Mogłabym godzinami wpatrywać się w jego cudowne piwne oczy i kruczoczarne włosy. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że spotkałam się z nim sam na sam. Z moich pięknych myśli wyrwał mnie dźwięk smsa. Wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i odczytałam wiadomość od Maćka.

* Hej ;) Może wejdziesz na fejsa to popiszemy?  
* Ok :D Już się robi ;)
* Fajnie, czekam :*

Wstałam z łóżka , wzięłam tablet z biurka i z powrotem się położyłam. Weszłam na facebooka i sprawdziłam, że Maciek jest już na czacie. Zaczęliśmy pisać. Tak jak nad rzeką o wszystkim i o niczym. Umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Niestety dopiero za tydzień, bo oby dwoje mamy dużo nauki, a on do tego treningi. Nie mogłam się już doczekać, aż minie ten tydzień. Dowiedziałam się także, że jego ulubionym kolorem jest pomarańczowy. Akurat mam ściany z tym kolorze i zielonym, bo zieleń to z kolei mój ulubiony kolor. Pisaliśmy około 2,5 godziny. Potem wzięłam szybką kąpiel i z trudnością poszłam spać.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia wstałam w bardzo dobrym humorze. Wzięłam prysznic i zaczęłam szukać ubrania, które mogłabym założyć. Wybrałam pudrową bluzkę z krótkim rękawem i białe rurki. Jako, że była zima założyłam jeszcze brązowy sweterek. Włosy spięłam w luźny warkocz i poszłam na śniadanie. W kuchni czekała już na mnie mama z stosem kanapek na talerzu.
-Cześć córeczko, widzę że świeże powietrze dobrze na ciebie działa. Uśmiechnięta jesteś od ucha do ucha - mama postawiła przede mną kubek z herbatą
-Hej, tak masz rację ten spacer dobrze mi zrobił, chyba będę wychodzić częściej -odpowiedziałam i wzięłam jeden łyk ciepłego napoju. Tak mama miała rację to ,, moje powietrze doskonale poprawia mi humor.
-Bardzo mnie to cieszy- kobieta uśmiechnęła się do mnie
-Chciałabym cię przeprosić mamo, że wczoraj się trochę uniosłam- popatrzyłam w oczy brunetki przepraszającym wzrokiem
- Nic się nie stało, też kiedyś byłam w twoim wieku i czasami ponosiły mnie emocje- nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się do niej szerzej. Jak ja się cieszę, że mam taką cudowną, wyrozumiałą rodzicielkę.Po śniadaniu ubrałam się w płaszcz oraz resztę zimowych ubrań i wyszłam na autobus.
W szkole, w szatni spotkałam Izę moją przyjaciółkę. Też była w dobrym humorze, aż za dobrym jak na nią.
-Hejka Izka co ci tak wesoło?- spytałam przekręcając klucz od swojej szafki...

Calusna

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 649 słów i 3606 znaków.

1 komentarz

 
  • Pattkaa

    Kolejne twoje opowiadanie i z radością muszę przyznać, że jest równie fantastyczne :) Czekam z niecierpliwością :) ;)

    24 sie 2015

  • Calusna

    @Pattkaa Dziękuje

    24 sie 2015