Moja miłość (dni następne cz.28)

Noc była dla mnie ciężka. chociaż szybko usnęłąm to i tak krótko spałam. Nie umiem nawet wytłumaczyć tego co mi przeszkadzało. Miałam do kogo się przytulić, ciepło było, jak i również ciemno czy cicho. To wszystko jest dziwnie niewytłumaczalne.  
     Na dworze padał deszcz. Krople obijały się o szybę, tworząc pewnego rodzaju melodię. Już dobrze rozbudzona patrzyłam na sufit, słuchając otoczenia. Jednakże długo tak nie potrafiłam.       Spokojnie zeszłam z łóżka. Błąkałam się po apartamencie, szukając... samej siebie? W salonie usiadłam i spojrzałam na zegarek. co tu robić o tej porze? Dochodziła dopiero wpółdo siódmej, a chrzątam się bezsensownie po pokojach.
     Pomyślałam o basenie, więc znów powolutku poszłam się przebrać wkostium o ogólne ubranie,gdyż stwierdziłam, że w piżamie nie będę paradować po hotelu. Gotowa po cichu wyszłam.
     Korytarz o takiej porze stał się nadwyraz przerażający. Słabe światło oświetlało ciemno-szare ściany, a deszcz dodawał swoje pięc groszy grozy. Idąc czułam się jak w horrorze, przez co, co jakiś czas patrzyłam za siebie upewniając się, że nikt za mną nie idzie. Za to ze schodów schodziłam jak małe dziecko. Raz nóżka przy prawej ścianie, raz po lewej i tak do samego końca. Oczywiście nie wiedząc czemu nuciłam sobie po cichu ,,stokrotkę".  
- kurwa mać!! - usłyszałam bardzo głośne przekleństwo, gdy byłam już na prostej na basen. - nie miało się, kurwa, kiedy rozwalić?! - ten ,,piękny" głośny głos należał do przecudownej królowej balu gnomów, orków i innych obrzydliwców każdego świata jakie są stworzone. Skryłam się za najbliższym możliwym winklem, by móc ujrzeć dalszy tok akcji.  
     Wychyliłam się i zobaczyła jak menażdżerka zbierała zawartość swojej cennej torebki. Z głębi serca wydobywał mi się szyderczy śmiech, ale milczałam. Przy zbieraniu tego wszystkiego co nagromadziła przeklinała, wybuchała złością i wszystko co tylko możliwe przy takiej okazji.  
- czy coś się stało? - przestraszona złapałam się za serce i popatrzyłam na młodą recepcjonistkę.  
     Miała bardzo miły i radosny głos. Jej kasztanowe włosy były upiętę w standardowy biznesowy kok. Na twarzy za to malował się rozbawiony uśmiech, a w jej oczach błyskaly iskierki radości. Była kompletnym przeciwieństwem pani menadżero-potwór.
- może mogę w czymś pomóc? - po długim milczeniu dopowiedziała.  
- ja... ja...ja tylko... - zmieszana i zszokowana zaczęłam wymachiwać głową oraz rękoma. pokazywałam to na basen, to na menażdżer. Dziewczyna zasłoniła dłonią swoje usta, by móc psychnąćradośnie. - od której jest basen otwarty? - poddając się powiedziałam udając wykończenie, po czym szeroko się uśmiechnęłam.
- basen? hmmm... od godziny ósmej, a czy można wiedzieć dlaczego pani pyta? - powiedziała prostując się. Z jej ust nie znikał uśmiech.  
     Byłyśmy w bardzo krętym korytarzu, przez co potwór nam nie zagrażał. Za to ten korytarz robił za damską przebieralnie na basen. W miejscach prowadził prosto gdzie znajdowały się szafki, a miejscami szeroki na tyle, że były prysznice oraz umywalki. By wyjść trzeba było mocno skręcić, iż na końcu znajdowało się łączenie dróg oraz przejście na siłownię.  
- dziękuję, nie poinformowano mnie poprostu od której jest otwarty. - powiedziałam już pewniejsza siebie. Dziewczyna znów się uśmiechnęła szeroko, pokazując rząd śnieżno białych zębów.  
- gdyż jest napisane przy recepcji tutaj na dole. - wskazała na wyjście.
- hmmm... dobrze wiedzieć. - powiedziała raz wybuchłam śmiechem.  
- co tu się dzieje?! - z za rogu wydobyła się pani menażdżer. Tuliła do piersi swoją torbę. przez echo niesione przez ściany jej głos wydał się jeszcze bardziej donośny. Wkurzona na cały świat zwęziła oczy i ściągnęła brwi. - czy przynadkiem nie masz czegoś do roboty?! - zwróciła się do dziwczyny, której strach i radość jednocześnie malowały się na jej cudnej twarzy. Mi za to chciało się śmiać, ale z drugiej strony przeszły mnie dreszcze.  
- dzień dobry, proszę pani. - zniesmaczenie pojawiło się wraz z wypowiadanymi słowami u dziewczyny. - właśnie pomagam tej miłej pani. - z wymuszonym uśmiechem pokazała na mnie. Podniosłam jedną brew spoglądając na nią.
- phi... nie jesteś żadną informacją by udzielać pomocy, a jak mi wiadomo teraz masz gdzie indziej dyżur. - to się dopiero nazywa chamstwo. - jeśli chcesz tu jeszcze pracować to lepiej idź tam gdzie twoje miejsce, a nie zajmujesz się małymi zagubionymi stworzeniami. Bo jak mi wiadomo te stworzenie umie samo o siebie zadbać. -  sarkastycznie powiedziała. Prrzyznaję, że po tych słowach poczułam się z deczka urażona.  
- a już myślałam, że ominie mnie zagłada. - wyszeptała dziewczyna. Niestety potwór to usłyszał i skarcił ją wzrokiem.  
     Oparłam się o ściane i tak stała dłuższy czas. Praconica z menażdżerką walczyły na wzrok. Patrzyły na siebie podobnym spojrzeniem, złowrogim, ale nie trwało to długo. Dziewczyna się poddała i z lekkim strachem w oczach wyszła zostawiając mnie z panią potwór. Uniosła głowę w trumfie zwycięstwa, po czym szybko przeniosła wzrokna mnie. Był on cholernie zimny, bo aż przeszył mnie dreszcz.  
     Sama nie wiedziałam co mam robić. Wiedziałam, że wstała dziś lewą nogą i dzień wcale się do niej nie uśmiecha. Lekkie przerażenie ogarnęło mój umysł, lecz był na tyle mały, że mogłam zachować swój rozsądek.  
- czy twoim zdaniem zawracanie głowy moim pracownikom jakimiś głupimi bzdetami jest właściwe? Powiem tak. Oni mają swoje zajęcia i swoją pracę więc proszę byś nie zajmowała im cennego czasu na te swoje głupie pierdoły, bo następnym razem nie będzie tak miło. - w jej głosie nie było ani krzty przyjaźni czy dobroci. Przemawiała przez nią jedna wielka wściekłość.  
     Przy pani nigdy nie jest miło - stwierdziłam w myślach.  
     Wzięłam głęboki wdech i nogą odepchnęłam się od ściany. Zaczęłam iść wolnym krokiem do wyjścia. Skrzyzowałam przy okazji ręcę na piersi, by ukryć moją złość i strach.  
- pani nigdy się nie zmieni. - powiedziałam po cichu, ale tak by ona usłyszała. - i nie jestem małą dziewczynką by tak mnie traktować - oburzona prawie wyplułem te słowa na jej twarz. Przez chwile jeszcze patrzyłam na nią, ale nie mogłam tak dłużej więc poszłam dalej omijając ją wielkim łukiem. - a dla pani wiadomości... - uciełam by móc odwrócić się do niej przy zakręcie. - każdy pracownik hotelu ma za zadanie udzielenie informacji klientowi, który o tą informację prosi. - powiedziałam z lekko drżącym głosem. - też to nie jest pani hotel. - te słowa wypowiedziałam gdy już wyszłam z przebieralni.
     Emocje mną szargały. Nie wiedziałam co czuję, aż do drzwi pokoju. Przed wejściem byłam wściekła. Ręce mi drżały przez wywołaną adrenalinę. Czułam się przy tej kobiecie zbyt mała, by nie być przerażona czy się nie bać.  
     Z rozmachem otworzyłam drzwi i trzepnęłam z wściekłości. Nie wypowiedziane słowa, które mogłam użyć zaczęły przychodzić mi do głowy. Scena odtwarzała się setkami razy, a każda była inna. Obadłam na kanapę jak bezwładne ciało, które spada z nieba.  
     Dlaczego traktowała mnie jak pracownicę? Co ja jej niby zrobiłam, żdetak podżędnie mnie traktuje? Czemu nie umie być milsza? - zadawałam sobie pytania, na które znów mi było ciężko odpowiedzieć, ale nie potrafilam też sobie wytłumaczyć dlaczego tak się zachowuje? Może mi zazdrości lub coś innego? Nawet jeżeli to niech zachowa swoją dumę i powie mi to w twarz, a nie później się dziwi, że nikt jej nie lubi. Jestem ciekawa czy znajdzie sobie godnego siebie męża.  
     Z sypialni wyszedł niedospany Sean. Ziewając oparł się o framugę i spojrzał na mnie. Ja za to usiadłam jak typowy facet: oparta, rozkraczona i z skrzyżowanymi rękoma na piersi. Zrobiłam gniewną minę patrząc cały czas przed siebie. Nie było mi do śmiechu patrzeć gdzie indziej. Czułam, że jak ktoś się odezwię ja wybuchnę jak bomba zegarowa. Wystarczyło tylko odliczać  do końca wybuchu.  
- a tobie co się stało? Lekko drzwi to ty nie zamknęłaś. - powiedział udając przerażenie.  
- jesteś tu najwyższym szefem prawda? - spytałam ze zbytnią wściekłością niż zamierzałam.  
- taaak? A dlaczego pytasz? - niepewnie powiedział. Poprawił się przy framudze, ale wzroku ani na moment nie spócił ze mnie.  
- powiem jedno. Ta suka, która nazwała mnie małym stworzonkiem i traktowała mnie jak pracownika tej placówki ma wyleciec na ten swój zjebany ryj, którym wogóle śmiała się odezwać! - wykrzyczałam w jego stronę.  
     Sean zmrużył oczy i podszedł bliżej. Usiadł obok. Był poważny, myślący. Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Ja za to wierciłam się z niecierpliwości.  
- niestety w tym temacie mam dla ciebie złą wiadomość. - powiedział, po swoim namyśle. Skarciłam go wzrokiem by nie przedłużał. - ktoś kto miał czelnoś ją awansować podpisał również umowę. Jak się okazało ta osoba miała dostęp do wszystkim moich danych i ogólnych informacji tego typu. Jednakże poprosiłem pewną osobę by przeanalizowała ją i znalazła jakiś kruczek, dzięki któremu mógłbym ją zwolnić lub coś tego typu. - każde słowa wypowiadałam z idealną precyzją i odpowiednimi gestami. Jednakże to co powiedział nie było zbyt pocieszające.  
- aż tak wspaniałomyślna umowa została podpisana za twoimi plecami? - kpiarsko powiedziałam. Sean spiorunował mnie wzrokiem, a ja aż się skuliłam.  
- na to wygląda, że tak. Z tego powodu nie jestem zadowolony, gdyż już by nie miała pracy. Umowa jest tak napisana, że nawet nie pozwala na zwolnienie jej, aż do zakończenia umowy czyli jeszcze muszę czekać rok i kilka miesięcy, by móc jak kolwiek zaingerować w tą sprawę. - słuchałam go ze skupieniem, chcąc chłonąć coś na jej temat. Tylko to co usłyszałam nie powodowało u mnie spokoju.
- to nie jest pocieszające, biorąc pod uwagę również to, że będę zmuszona się z nią użerać jak przyjdzie co do czego. - wkurzona z inpetem oparłam się.  
- przykro mi... ale możesz się pocieszyć tym, że również i ja jestem zmuszony się z nią użerać. - szczerze się do mnie usmiechnął. - a tak ogólnie to co się stało? - przesunal mnie bliżej siebie, a ja nawet nie zmieniłam pozycji. Byłam oparta głową o jego ramię.  
     Siedziałam obok i opowiadałam wszystko ze szczegółami. Powiedziałam również o dziewczynie, która mi pomogła zaczynając ją bronić i wychwalać. Znalazłam również miejsce na opowiedzenie początku, jak to szanowna pani ,,królowa" przecudnie przeklinała i zbierała wszystko z podłogi. Sean mnie słuchał, analizując każde słowo. Dzięki temu opowiadaniu uspokoiłam się i mogłam uśmiechnąć się na końcu histori.  
     Sean skomentował moją wypowiedź potwierdzając tylko, że jest niegodna tego stanowiska. Zaczeliśmy się wygłupiać, udając ją czy ogólnie wymyślać przezwiska. Udało nam się wymyśleć ,,suka gorsza od buta" , ,,chłopczyca ze śmietnika" albo ,,królowa żulo-zwierzy" i inne tego typu przezwiska. Mieliśmy przy tym dużo zabawy i śmiechu.  
     Trochę tak siedzielismy. Nim sie zorientowaliśmy była już ósma czy nawet po. Przystojniak poszedł się przebrać zostawiając mnie leżącą na kanapie. Przez dłuższy czas wpatrywałąm sie w telewizor przede mną, co mnie uśpiło. Skulona jak małe dziecko zasnęłam z niewiadomego mi zmęczenia. Nie wiem po jakim czasie, ale poczułam jak ktoś całuje mnie w czoło i głaszcze po policzku. Później poczułam kogoś siadającego obok mojej głowy.  
     Trochę mi się przysnęły.
- mmm... gorąca jajeczniczka, cudne naleśniki z białym serem, ciepła herbatka, to wszystko może być twoje... choć... - Oliwia szeptała mi do ucha zawodząć, a w tle było słychać pomruki lub śmiech. Jej wymienianie dobrego jedzenia mój żołądek zrobił fikołka plus salto i na koniec gwiazdę. Uśmiechnęłam się jak głupia sama do siebie na mysl o tym wszystkim.  
- mamusiu poczekaj na mnie z jedzonkiem... - wymruczałam przytulając poduszkę która znalazła się blisko mnie. Mówiąc to również się przeciągnęłam i położyłam na drugim boku.
- wstawaj kobieto! My tu zdychamy z głodu! - wykrzyczała mi prosto do ucha Oli, przez co przerażona spadłam na podłogę. Upadłam akurat na kość ogonową więc znów się połozyłam na podłodze zasłaniając sobie dłońmi oczy. Wokół mnie wybuchło wielkie rozbawienie.  
- jesteś jednym wielkim chamidłem. - powiedziałam do Oliwi, która stała nade mną w rozkroku.  
     Po odsłonięciu oczu pierwsze co to zobaczyłam twarz Oliwi, która wystawiała język i z zadowoleniem się śmiała. Rzuciłam w nią poduszkę nie mogąc już dłużej na nią patrzeć. Gdy usiadłam zauważyłam rozbawionego przystojniaczka, który pochylał się nade mną siedząc wygodnie rozkraczony. Jay i Asia za to trzymali się na dystans, ale nie umieli się powstrzymać od śmiechu.  
     Wszystkich ochrzaniłam, alei tak sama z siebie zaczełam się śmiać. Po uspokojeniu emocji poszliśmy na śniadanie, na którym jak zawsze była burza mózgów. Nikt nie wiedział co chce robić czy gdzie się wybrać. Nie bylismypoprostu zdecydwani i nie było chęci na żadne z pomysłów. Chociaż wszystcy byli zgodni co do jednego, do wieczoru filmowego, który tym razem miał być w pokoju Oliwi. Przynajmniej jedno było ustalone, ale co z resztą dnia?  
     Tym razem po śniadaniu Sean poszedł na siłownię, a ja później do niego doszłam by nie było mu smutno. Wziełam się za rowerek, a później za steperek. Miś za to był cały czas czymś zkajęty, a to na bieżni biegał, a to podnosił sztangi, a to rowerek (był drugi) itp. Podziwiałam go z jednej strony, ale na nic nie zwracał uwagi. Czasem zdażyło się, że odezwał się do mnie czy chociaż wymienił spojrzenie czy zdania, ale nie było tego dużo.  
     Do przerwy obiadowej siedzieliśmy w hotelu i coś robilismy. Może nie dużo tego było, ale chociaż coś. Przynajmniej skorzystałam jeszcze raz z masażu. Po obiedzie za to wyszlismy się przejść po mieście. Przy okazji naszego szwendania szukaliśmy filmy godne obejrzenia. Byliśmy naprawde w przeróżnych sklepach z filmami. Szukaliśmy w koszach z wyprzedaży albo na pułkach. Za każdym razem zzachowywaliśmy się jak w jakiejś bibliotece, czasem komentując dany film. Po kilku godzinach szukania udało namsię zebrać ciekawy stosik dvd, który był niesiony przez chłopaków. Jak tooni, byli oczywiście oburzeni, że musza to nosić.  
     Tak jak zawsze, ciekawa gorących plotek Oliwia prosiła o newsy więc opowiedziałam wszystkim o zajściu z rana tym razem spokojnie. Asia nie dowierzała, a Oli byla węcz zawascynowana. Chłopaki za to byli w swoim świecie i nawet na chwile nie odezwali się do nas.  
- hmmm... ktoś kto ma dostęp do wszystekiego? - zaczęłm rozmyślać w chwili ciszy i innych pogawędek. Nie miałam pojęcia kto to może być.  
     Zastanawiałam się nad tym nawet przy śniadaniu. Kto może mieć dostęp do danych Seana?  Znając życie ktoś kto go zna i komu ufa na tyle by to powieżyć. Lecz pytanie, kto to taki może być? Pytanie chodziło mi po głowie. Nie umiałam się go pozbyć. Komu jeszcze tak ufa Sean? Może być to kto kolwiek. Przyjaciel, brat, siostra, ciocia, wujek, kuzyn... możliwości jest wiele. Tylko problem w tym, że ta umowa musiała być napisana z jakiegoś wzorca lub ktoś jest na tyle mądry by coś takiego napisać. Polonista? Prawnik?  
- macie może w rodzinie prawnika lub jakiegoś poloniste? - spytałam zamyślona Oliwie, która szła koło mnie.  
- hmmm... niech pomyśle... z tych dwóh raczej nie mamy takiej osoby. - stwierdziła i zaczęłą się zastanawiać. - ale słyszałam, że podobno John na poloniste, a do tego jest bardzo dobry w pisaniu wypracowań i takich tam. - powiedziała z uśmiechem.  
     Ogarnęło mnie olśnienie. To prawda, że Jon z takimi rzeczami radzi sobie naprawdę wspaniale,ale nie jest zdolny sam tego zrobić. Za tym wszystkim może stać tylkojedna osoba.  
     Szczęśliwa z rozwiązania zagadki odwrociłam się do Seana, który prawie na mnie wpadł. Zdziowiony miał szeroko otwarte oczy.
- wiem kto jest za to wszystko odpowiedzialny. - stwierdziłam z uśmiechem.  
- a więc kto? - spytał stojący obok Jay. Wszyscy z niecierpliwością w oczach czekalina odpwiedź.  
- a zgadnij. Tylko jedna osoba z waszej rodziny jest zdolna do napisania takiej umowy i ta osoba nie potrafiła by tego wszystkiego załatwić sama gdyżnie jest zbyt cwana na coś takiego. By jeszcze podkreślić atmosfere trzeba też wiedzieć, że ta druga osoba musiałą mieć dostęp do danych osobistych, które mogłybyć równie dobrze zaszyfrowane. - sama nie wiedziałamco mówię, ale byłam takpodjarana, że mnie to nie obchodziło.  
- czyżbyś miała namyśli pewnego nieznośnego chłopczyka? - pwiedziała oburzona Oliwia.  
     Sean stanął zdzwiony, ale jednoczesie był zamyślony. Znów analizował moje słowa, by dojść do setna sprawy.  
- Luke - wycedził wreszcie przez zęby. - zamorduje tego bachora. - wściekły stwierdził.  
     W drodze do hotelu rozmawialiśmy na temat tego jak mógł wpaść na taki pomysł. Każdy miał inną wersje wydarzeń czy pomysłu, ale i tak chcieliśmy ami się dowiedzieć jak było naprawdę.
     Gdy już wróciliśmy Sean poszedł zadzwonić do Luka, my za to wygodnie rozsiedliśmy się w pokoju Oliwii zastanawiając się co włączyć. Grubo ponad półgodziny nie było Sesna więc zaczeliśmy obstawiać w jakim humorze do nas przyjdzie. Jay był pewny, że wściekły. Asia: podenerwowany, ale jednakże spokojny. Oliwia: wściekły. Ja: podenerwowany, ale na tyle wkurzony, że może trzasnąć drzwiami. Stało się jednakże tak jak ja powiedziałam. Sean z impetem wszedł do pokoju i zaczął podenerwowany chodzić w tą i spowrotem.  
     Opowiedział nam wszystko co wyśpiewał mu Luke. Debil zauroczył się w menadżerce na tyle by pomóc jej w osiągnięciu sukcesu. Zdażyło się to rok temu i tak ciągnął. Zaczął jej pomagać od zatrudnię, po jakimś czasie za pomocą pewnych możliwości awansował ją na staowisko menadżer, a na koniec poprosił braciszka o napisanie umowy oczywiście przy tym wykazując się swoim cwaniactwem i podpisali. Jak sie okazało do tego ostatniego czynu namówiła go ona.  
     Po tym wszystkim zaczęła się wielka dyskusja i oczywiście rozliczanie z zakładów. Jak na szczęście przystało zgarnęłam każdy zakład. Nie zgadzały się tylko takie podrzędne rzeczy typu, że go namówiła czy pomagał przy zatrudnieniu jej.  
     Dopiero po godzinie rozmowy ucichły i emocje, dzięki czemu zabraliśmy się za oglądanie. Sean nie umiał się wyluzować, gdyż rozmyślał cały czas nad tą sprawą. Podczas seansu nic nie powiedział, ale ściskał moją rękę lub mocno się nad czymś zastanawiał. Szkoda, że nie umiem czytać w myślach,może bym mu pomogła?

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3615 słów i 19315 znaków.

5 komentarzy

 
  • mada

    Dodam... Jeśli mi się uda to postaram się jutro dodać :-* najmocniej was przepraszam ❤

    19 gru 2015

  • Jill

    Dodasz kiedykolwiek nowy rozdział????

    19 gru 2015

  • Kaśkaaaaaa

    Dobrze piszesz kiedy kolejna ?

    1 gru 2015

  • Julciaaaaaaaa

    Super  ......kiedy kolejna?

    24 lis 2015

  • mada

    @KontoUsunięteaaaaaaa jestem w trakcie pisania i to prawie na finishu ;)

    25 lis 2015

  • roxi99

    świetne :) kiedy kolejna ?

    29 wrz 2015