Moja miłość (dni następne cz.27)

Moja miłość (dni następne cz.27)Tak wygodnie nie było mi już od bardzo dawna. Moje oczy nawet nie chciały się otworzyć. W głowie zaczęłam sobie nucić uspokajającą mnie piosenke, , seckret”. Ruszałam głową w tą i spowrotem, prawo i w lewo.  
- you swore you’d never tell… - z uśmiechem śpiewałam.  
- telefon ci dzwoni. – powiedział rozbawiony Sean. Natychmiast otworzyłam oczy, rzucając się na telefon. Miś cały czas stał przy łóżku i patrzył na mnie, roześmiany od ucha do ucha. Na szczęście była to tylko Emilka. Chciała ze mną pogadać i po plotkować. Rozmowa nie trwała długo, ale ja czułam gorący rumieniec na swojej kochanej twarzy. Po skończonej rozmowie spojrzałam na niego speszona. Widząc jak się śmieje rumieniec znów wyskoczył, a ja szybkim ruchem narzuciłam na siebie kołdrę.
- nie patrz tak na mnie. – powiedziałam w poduszkę. Przestał się śmiać, ale wiedziałam, że się uśmiecha. – nie moja wina, że ta piosenka aż tak mi się podoba. – tłumaczyłam się. – jeszcze mi zbytnio weszła do głowy… - po pewnym czasie głupiego tłumaczenia poczułam jak jego dłoń przesuwa się po moich plecach. Jak głupia ścisnęłam jeszcze bardziej kołdrę. Jednakże to i tak nie pomogło. Jednym ruchem Sean zdjął moją ochronę. W tym samym momencie obruciłam się na plecy, a miś nagle znalazł się nade mną.  
- czy masz jeszcze jakieś tłumaczenie w zanadrzu? Bo jak nie to pozwolisz, że cię pocałuję. – zaczął się nachylać, ale ja odwróciłam głowę jedną ręką dotykając jego cudnych ust.
- tak mam. Nie lubię śpiewać przy kimś. – uśmiechnęłam się. Nie umiałam się powstrzymać więc pocałowałam przystojniaczka.  
- Sean! jesteś tu?! – usłyszałam wołanie kochanej Oliwii. Głupia, w nie odpowiednim momencie weszła do pokoju. Sean zrobił głęboki wdech i położył głowę na moim ramieniu. Przytuliłam go patrząc na Oli. – nie wstyd wam? Tak nad ranem? – była oparta o framugę drzwi i szyderczo się uśmiechała.  
- nie wiesz co to intymność lub kogoś pokój? – odezwał się Sean. Nie był zbytnio zadowolony zachowaniem Oli, tak samo jak ja. Przeturlał się by być obok mnie i usiadł lekko rozkraczony. – jeszcze raz wejdziesz tu, a odbiorę ci prawko. – Oli zmrużyła swoje oczy.
- nie masz prawa. – pokazała język i wyprostowała się. – przyszłam się zapytać o to kiedy jemy śniadanie. Jay mnie prosił. – niezadowolona burknęła pod nosem.  
     Na myśl o jedzeniu mój żołądek dał o sobie znać. Było koło 10 więc każdy chciał coś zjeść. Gdy tylko zapadło o której się spotykamy, zeszłam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. Moja poranna toaleta nie zabrała dużo czasu. Tak mi się wydawało. Sean już wcześniej był gotowy więc miał czas na inne bzdurne rzeczy jak papierkową robotę czy oglądanie durnych wiadomości. Gotowa stanęłam w progu drzwi. Przystojniaczek powolnymi ruchami zbierał się do wyjścia. Zirytowana zaczęłam go popędzać.  
     Gotowy stanął przede mną i dał mi całusa, po czym otworzył drzwi. Przeszedł przez próg łapiąc mnie za rękę oraz ciągnąć. Dwa pokoje dalej napotkaliśmy bardzo zawzięcie rozmawiającą parkę (Jay i Asia). Oliwia za to stała w holu i rozmawiała przez telefon. Gdy tylko nas ujrzała od razu się pożegnała i dołączyła. W drodze na niższe piętro bardzo radośnie i żywo rozmawialiśmy.  
     Na śniadaniu również byliśmy pogrążeni w zaskakująco żywej rozmowie. Jay był tak głodny, że co jakiś czas podchodził do szweckiego stołu i dobierał sobie jakies smakołyki. Mi za to nie chciało się ruszyć więc podbierałam ukratkiem Seanowi jedzonko, a od czasu do czasu zabierała Jayowi. Dziewczyny się ze mnie śmiały i robiły to samo. Asia oczywiście nieśmiało zabrała parówkę, co było dla niej wysiłkiem. Oliwia była najlepsza. Zabierała żarcie każdemu. Inni goście przyglądali się nam, a niektórzy nawet śmiali się z tego co robimy czy mówimy.  
- dobra teraz uwaga! – gdy już się mniej więcej uspokoiliśmy Jay się odezwał chcąc pokazać jakąś sztuczkę która mu się nie udała.  
- ty na serio jesteś głupi. – Sean opuścił i zaczął kręcić głową z wielkim uśmiechem.  
     Nikt nie umiał się powstrzymać od śmiechu.  
- dobra ludzie teraz trzeba się zastanowić nad tym co dziś robimy. – po uspokojeniu się spytał naszą skromną gromadkę.  
- ja bym się przeszła na plaże albo do jakiegoś sklepu. – Oliwia zaczęła bujać w obłokach.  
- ja mam w planach siłownie. Nie byłem rano, a przed snem nie lubię. – dopowiedział Jay.
- ja bym się jednak przeszedł na plaże. A wy dziewczyny? – nie wiadomo kiedy pytanie zwróciło się nagle do mnie i Asi. Asia podskoczyła gdy Jay ją szturchnął, a ja zaczęłam grzebać widelcem w talerzu. Sean mi się przyglądał.  
     Wzruszyłam ramionami.
- ja… ja bym poszła do sklepu. – nieśmiało i cichutko powiedziała Asia. Popatrzyłam na nią, jak i wszyscy. Na jej twarzy zauważyłam różowiutki rumieniec. Asia spojrzała na mnie, a później spuściła wzrok i wbiła go w talerz przed sobą. – ale takiego sklepu z ciuchami najlepiej. – dodała po chwili ciszy.
- hę? O innym sklepie nie mówiłam. – powiedziała z ciekawością Oliwia.  
- a co chcesz kupić? – odezwał się prawie szeptem Jay. Z tej strony go nie znałam.  
     Asia zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i włączyło jej się wiercenie.  
- no… no… no bo… no bo nie mam stroju kąpielowego, a w tym co mam pękł mi sznurek i to przy majtkach więc nie ma go jak naprawić, chyba. – uśmiechnęłam się do niej.  
- o matko… - odsunęłam talerz by móc położyć głowę na stolę. Sean spojrzał na mnie kątem oka i dopijał swoją poranną kawusie. – czemu akurat teraz musiał ci pęknąć? – załamanym głosem powiedziałam. Nie miałam na mysli, że nie chce mi się iść, lecz zakupy z Asieńką to prawdziwe wyzwanie, jeszcze jak człowiek nie akceptuje swojego ciała. Miałam szczerą nadzieje, że sobie odpocznę, chociaż przez ten tydzień.  
- wiesz jak nie chcesz to ja mogę się przejść z Asią. – odezwała się Oliwia. Ja po tych słowach podniosłam głowę i złowrogo popatrzyłam na nią. Asia z nikim innym nie pójdzie na zakupy. No chyba, że coś się zmieniło.  
- ja… ja wolę żeby Magda też z nami poszła. Oczywiście nic do ciebie nie mam tylko po prostu nie wyobrażam sobie bez niej zakupów.  
- hmmm… no chyba że. Czyli inaczej mówiąc musisz się pogodzić ze swoim losem kochana.  
- lepiej mnie nie wpieniaj kochaniutka. – oderwałam skórkę od chleba i zaczęłam machać nią przed nosem Oli. Ta podniosła ręce jak do poddania się i powiedziała:
- jak sobie życzysz. – chłopcy wybuchnęli śmiechem. Spojrzałyśmy na nich piorunującym wzrokiem. – ale jak coś to ja idę z wami. Nie będę siedzieć tutaj z tymi głąbami.  
     Po tych słowach rozwinęła się zabawna kłótnia i mała bitwa.  
     Radośnie wróciliśmy do swoich pokoi, by wziąść potrzebne rzeczy na zakupy. Jay sobie odpuścił silownie, a Sean papierkową robotę. Nad swoim wyborem najbardziej ubolewał Jay, chociaż obiecał, że przed lub po obiedzie sobie pójdzie, a sam powiedział, że nie lubi ćwiczyć przed snem. Tu go nie zrozumiem.  
     Przez to, że mieliśmy pokój na końcu korytarza to my byliśmy zmuszeni chodzić po pokojach i wszystkich zbierać. Na szczęście nikomu się nie spieszyło więc mogłam sobie pomantyczyć w pokoju. Nawet obejrzałam, , dr.house” więc nudno mi nie było. Sean za to poukładał sobie papiery by wieczorem móc się wziąć za robotę.  
     Jednakże nie siedzieliśmy długo, iż zaczęło nam się nudzić, a przeważnie mi. Gotowi poszliśmy po reszte. Oliwia oczywiście przypomniała sobie o drobnostkach i wróciła się do pokoju. Byliśmy zmuszeniu po czekać na nią przy windzie. Gdy przyszła, zeszliśmy na dół do dużego holu, a tu napotkała nas nieoczekiwana niespodzianka.  
- …mnie to nie obchodzi, czy umyłeś tu czy nie, ale ja widzę, że tu jest nadal nie umyta podłoga więc bądź tak łaskaw i weź tego cholernego mopa do swojej spoconej ręki i umyj tą cholerną podłogę! – starszy woźny szeptając pod nosem wziął grzecznie mopa i wiaderko po czym gdzieś poszedł, pewnie napełnić wiaderko.  
     Niestety biedak trafił na menadżerkę-potwora, która nie ustępuję nikomu. Zadowolona z siebie szyderczo się uśmiechnęła po czym wzięła ręce na biodra, zadzierając głowę wysoko do góry. Wielka nadzorczyni czekała na swojego podwładnego. Z dziewczynami szłyśmy pierwsze, więc jak tylko zobaczyłam ją stanęłam jak wryta zatrzymując chłopaków. Sean prawie by się przewrócił na mnie.
- postrach twoich pracowników właśnie stoi przed nami. – wyszeptał w stronę przystojniaczka, który złapał mnie za rękę robiąc poważną minę. Każdy z nas obejrzał się na sąsiada, a później spojrzał na potwora. Poczułam lekkie pociągnięcie, przez co ruszyłam dalej na dół. Nie wiedząc kiedy znalazłam się przed obliczej straszliwej pogromczyni wszystkiego co dobre. Stałam przy Seanie z wielkim wytrzeszczem.  
- oh, dzień dobry państwu. – aż mną wstrząsnęło gdy wypowiadała te słowa ze swoim sztucznym uśmieszkiem. – czy mogę państwu jakoś pomóc?  
- z pani pomocy nawet bym nie skorzystała gdyby ktoś mi zapłacił i krocie. – powiedziała znudzona Oliwia, ale i tak prychłam powstrzymując śmiech. Taką samą reakację miała Asia. Sean ściskał moją rękę coraz mocniej. Nie wiem jak ale wiedziałam, że się przed czymś powstrzymuję.  
- dziękuję, ale pani pomoc będzie zbędna. – stwierdził po czym wziął głęboki wdech i na pięcie się odwrócił ciągnąc mnie ze sobą. – albo nie, wiem. Jeśli pani może być tak łaskawa to proszę nie opieprzać pracowników, którzy pracują tu dłużej niż pani. – misiek zrobił sztuczny uśmiech jak ona, po czym zadowolony ruszył dalej. Oczywiście wtedy się odwrócił. Biedna ja byłam szarpana w tą i z powrotem, a moja ręka ściskana mocniej jak nigdy dotąd.  
     Szliśmy za wszystkimi w pewnym odstępie. Sean szedł zamyślony, gdzie za każdym razem gdy sobie coś pomyślał to ściskał moją rękę mocniej. Oliwia szła koło Asi gawędząc z nią, a Jay trzymał się ręki Asi bujając w obłokach. Nawet się nie odzywał.  
- auć. – powiedziałam po czym wyrwałam rękę z objęć. Ścisnął tak mocno, że aż straciłam czucie w palcach. – trochę boleśnie ściskasz moją rękę. – ostrożnie dopowiedziałam. Sean się ocknął z zamyślenia.  
- wybacz mi. Po prostu się zamyśliłem. – odpowiedział idąc dalej. Był zapatrzony przed siebie. Tylko raz na mnie spojrzał gdy wyrwałam mu rękę.  
- tego się nie da ukryć. Tylko dlaczego akurat miażdżyłeś mi rękę?  
- przypadkowo. Nie było zamierzone. Po prostu się zastanawiam kto miał czelność awansować tą Kobie… - spojrzał na mnie i się uśmiechnął. – a dokładnie tego potwora. Przecież menadżerem jest ten, który ciężko pracuje chodźmy nie wiem co. Dodatkowo ustalono, że to ja decyduje o awansie tego typu, iż chce się upewnić czy ten człowiek na to zasługuje… - jego myśli zaczeły się wylewać. Jego mina była poważna i nieustępliwa.  
- zaczynam się ciebie bać. – stwierdziłam patrząc na niego i lekko się odchylając. Poważny, ale i tak wyglądał przystojnie. Schował dłonie w kieszenie czarncyh jeansów, a jego pistacjowy sweterek podkreślał jego figure, jak i również trochę uwydatniał muskuły. – szczerze powiedziawszy nie wiem jakbym postąpiła na twoim miejscu. Ale wiem jedno, tą babkę to bym wywaliły na ten jej zryty pysk. Menażdżer powinien szanować swoich współpracowników, a nie. – wreszcie udało mi się to powiedzieć. Kochana trójeczka zwolniła przez co dołączyła do nas. – ja nawet wiem jak zachować pełną klasę. – zaczęłam się wygłupiać i parodiowałam ją. – co tu się dzieje? Oliwia, kazałam ci pilnować spraw hotelowych! – próbowałam mówić jej głosem. Parodia mi wychodziła. Podeszłam do Oli i zrobiłam udawane oburzenie. Zaczeli się ze mnie śmiać. – o matko… pan to przecież… o matko… najmocniej przepraszam… - podskoczyłam do Seana udając cały czas potwora jednakże kończąc zdanie zrobiłam zeza i udałam, że wkładam sobie palca do gardła. – aż mi się nie dobrze robi na jej widok. – stwierdziłam.  
- tak jak każdemu. Jest po prostu odrażająca. – powiedziała roześmiana Asia. – ogólnie to i tak jestem ciekawa kto mógł ją zatrudnić. – Sean skarcił ją wzrokiem, a ta biedna zaczęła patrzeć na swoje buty.  
- miło mi. Jako pracownik była bardzo dobra tylko jedno jest pytanie… KTO JĄ AWANSOWAŁ DO JASNEJ CHOLERY? – pytanie podkreślił patrząc na swoje rodzeństwo.  
- a wiesz, że mnie też to ciekawi? – powiedziała Oliwia po czym dostała piorunem z oczu miśka. – ej… sorry… ale ja do tego nie jestem zdolna, dobra?  
     Do najbliższego sklepu z ciuchami byliśmy pogrążeni w rozmowie na teamt potwora. Przez co całkowicie zapomniałam o tym co mnie czeka. Wchodząc do sklepu przypomniałam sobie, że najgorsze się rozpoczyna. Sklepik nie był duży, ale pomieściliśmy się i nawet znaleźliśmy swoje kąty. Chodziłam obok Asi, która jak zwykle nie mogła nic wybrać chociaż było wiele wspaniałych rzeczy, które do niej pasują. Każdy szukał czegoś innego. Tylko ja i Asia zajmowałyśmy się kostiumem. W każdym wyszukiwała czegoś co jej się nie podoba. Słyszałam chyba każdą możliwą wymówkę w jej wykonaniu. Znalazło się nawet miejsce, że sznurki są zbyt duże i kostium będzie jej zjeżdżał. Moja wybredna Asieńka nic nie mogła dla siebie znaleźdź. Chociaż sukcesem moim było to, iż udało mi się ją namówić na przymierzenie dwóch kostiumów. Oczywiście znalazła coś co jej się nie podoba. Na przykład w jednym było, że zmniejszają jej się cycki. Gdy to usłyszałam po prostu się załamałam. Po trzech sklepach już nawet waliłam głową w klatę Seana albo w ściankę dzieląca przebieralnie. Oliwia miała ze mnie ubaw i z samej siebie, a chłopaki ze stoickim spokojem siedzieli i gadali czy czytali.  
- Jay błagam pomóż mi bo zaraz zwariuje tak, że zamiast wrócić do pokoju to zostawicie mnie w psychiatryku. – prawie, że padłam na kolana by go błagać. Ale udało się. Ruszył się i poszedł w stronę Asi, a ja za nim.  
     W czwartym sklepie znaleźliśmy naprawdę wspaniały kostium. Był on z turkusowymi majtaki oraz dodatkami u góry tego samego koloru, jak na przykład trochę grubszy sznurek, który zaczynał się po środku biustonosza w piękne kolorowe kwiaty na białym tle. Sznurki u dołu majtek były grubsze i również w kwiaty. Asia w nim cudnie wyglądała. Jay stanął jak wryty, przyglądając się z otwartą buzią. Aż przeklnął pod nosem. Zakłopotana Asia zaczeła się zasłaniać i robić swoje nerwowe ruchy, jak przygryzanie wargi czy ocieranie stopy o łydkę. Chciało mi się śmiać.  
- i jak? – prawie szeptem się spytała.  
- ammm… - Jay zaczął trzeć kark. Sean stanął za mną i zaczął cmokać. – wyglądasz prześlicznie. – nieśmiało dodał. Między nimi zapadła długa cisza, którą nikt nie był wstanie zakłócić.  
- nie odchudza mnie przypadkiem? – odezwała się wreszcie Asia, a moje nerwy były już na wyczerpaniu.  
- nie… nie… ammm… hehe… nawet nie wiem co powiedzieć.  
- Asiu. Jeśli Jay jest taki zakłopotany to oznacza, że mu się bardzo podoba więc radzę wziąć. – wyszeptał Sean, który objął mnie w tali i przyglądął się scenie. Radośnie puścił do niej oko, a ta zrobiła się czerwona.  
- a więc wezmę. – myślałam, że nie dosłyszałam. Ona się zgodziła w tak krótkim czasie by kupić jakąś rzecz? No dobra może nie w krótkim, ale się zdecydowała. – tylko czy na pewno dobrze leży. – z tego wszystkiego przewróciłam oczami.
- kobieto jeśli nie weźmiesz tego stroju, to jak boga kocham zleje cię w twoją śliczną dupęcję. – powiedziałam i się roześmialiśmy.  
     Po kilku pytaniach Asia wzięła i kupiła kostium. Oliwia w tym samym czasie miała już ciekawą sterte ciuchów i małych pamiątek. Jednakże najciekawsze było to, że każdy sobie coś kupił oprócz mnie. czyli dziewczyna która pomagała swojej przyjaciółce w zakupach. Na szczęście nie jestem zakupocholiczką więc nie przeszkadzało mi takie coś.  
     Po udanych zakupach nie mieliśmy żadnego ciekawego planu. Nikt nie wiedział, gdzie się kierować. Z jednej strony ludzie chcieli iść na spacer, a z drugiej chcieli zostawić swoje zakupy w pokoju. W tym wszystkim każdy kierował się przed siebie, przez co szliśmy za Seanem, który jako jedyny wiedział gdzie idzie. Miś poprowadził nas na plaże. Poza sezonem na plaży były pustki. Siedziały tylko niedobitki na skromnych ręcznikach lub bluzach, patrząc na błękitne morze. O tej porze morze było prawie błękitne. Wyglądało naprawde wspaniale. Na dworzu nie było ciepło, ale spokojnie dawało się wytrzymać. Słońce lekko grzało, a czasem chmury przysłaniały nasze źródło światła. Jak to bywa jesienią.  
     By moc nacieszyć się plażą, zostawili swoje nowo nabyte rzeczy i w biegu zaczeli zdejmować buty. Ja stanęłam i na spokojnie zdjęłam swoje, a oni wbiegli do połowy łydek do morza. Zaczeli się chlapać jak małe dzieci. Zostałam w tyle, chociaż Asia jeszcze nie weszła i z brzegu obserwowała rodzeństwo. Podbiegłam do niej, rzucając się jej na ramiona. Po dotknięci taflii wody już wiedziałam dlaczego Asia nie wchodzi. Moja stopa prawie zamarzła. Zdziwiona popatrzyłam na chlapiące się rodzeństwo. Jakim cudem im nie jest zimno? Zadawałam sobie pytanie, ale po jakimś czasie stania w wodzie już wiedziałam dlaczego. Woda była cieplejsza niż powietrze.  
     Kilka minut później cali mokrzy wyszli z wody. Ja z Asią byłyśmy sam na sam mając okazję na prywatną rozmowę, której dawno nie odbywałyśmy. Jay z Nienacka podniósł ją do góry, a ona zaczeła piszczeć i jednocześnie śmiać. Patrzyłam na nich śmiejąc się. kątem oka zauważyłam jak Sean skrada się do mnie.  
- no chodź do tatusia. – powiedział i złowieszczo się uśmiechnął rozkładając ręce. Zaczełam kręcić głową i się odsuwać.  
     Gdy był coraz bliżej mnie rzuciał się do biegu. Niestety na piachu bardzo ciężko się biega przez co byłam wolniejsza. Musiałam robić uniki. Oliwia się śmiała i wiązała sobie włosy w wysokiego koka. Asia i Jay rozbawieni prowadzili ze soba kłótnię. Jak się okazało ucieczka przed Seanem jest niemożliwa. Złapał mnie w talii i niósł mnie do naszej grubki. Szarpałam się kopiąc powietrze. Czułam jak moja bluzka robi się mokra tak samo jak tyłek.  
     Po małym ogarnieciu swoich mokrych ciuchów ruszyliśmy plażą w stronę hotelu. Rodzinka się przebrała w nowo nabyte ciuchy. Sean jak i Jay kupiliśmy sobie tylko bluzki więc szli w mokrych spodniach. W połowie drogi marudzili, że im zimno w tyłek. Nie zdziwie się jak po powrocie będą chorzy. Ich głupota przewyższyła wszystko. Przez to, że Oli się nudziła to puściła ze swojego telefonu jakieś piosenki. Te, które znałam śpiewałam wraz z Oliwią. Chłopaki słuchali i trochę tańczyli. Jay, aż się wyrywał do tańca. Zrobiliśmy sobie plażową dyskotekę. Szliśmy tańcząc, śpiewając i śmiejąc się. ludzie patrzyli na nas ze zdziwieniem i lekką pogardą.  
     Radośnie wkroczyliśmy do hotelu. Spojrzeliśmy na zegarki. Było jeszcze sporo czasu do obiadu. Oczywiście wcześniej umówiliśmy się, że pójdziemy na zachód słońca. Miałam nadzieje, że już się nie wykąpią.  
     Do obiadu każdy robił to co chciał. Tym razem to ja i Asia skorzystałyśmy z masaży. Przez dłuższy czas zastanawiałam się również nad skorzystaniem z salonu fryzjerskiego, ale sobie odpuściłam. Jay tak jak mówił, poszedł na siłownie. Z Asią podrodzę na basen odwiedziliśmy go. Nie siedziałyśmy tam długo. Jay był zbyt zajęty ćwiczenia by nawet z nami pogadać. Po drodzę spotkałyśmy Oliwię, która się do nas przyłączyła. Sean za to wychodził z basenu. Mijając mnie pocałował mnie radośnie w czułko oznajmiając, że będzie w pokoju. Na basenie za to nie było żywej duszy, a przed szklanymi drzwami (czyli wejściem) stał ochroniarz budynku. Zdziwiłam się trochę. Ochroniarz za to zatrzymał nas i kazał pokazać lipowską kartę. Jego mina była przerażająca. Kojarzyła mi się z ochroniarzami przed klubem. Po pokazaniu grzecznie się uśmiechnął i nawet otworzył nam drzwi. Co do tej karty to Sean miał racje. Wszystko nam można.  
- dlaczego stoi tam ten ochroniarz? – spytałam. Oliwia powoli wchodziła do basenu, a ja poszłam zająć sobie miejsce.  
- pewnie Sean chciał sobie w spokoju popływać. – odpowiedziała unosząc się na wodzie. była spokojna i odprężona.  
- no, ale dlaczego tam stoi? – dopytywała się Asia.  
- Sean sobie zarezerwował basen. Większość ludzi teraz albo gdzieś poszła na spacer albo jest na 4 piętrze albo je obiadek. – ze stoickim spokojem mówiła.  
-hmmm… muszę to zapamiętać. – zaczęłam myśleć o wadach i zaletach. Byłam zamyślona i do tego diabelsko uśmiechnięta. – a więc od jutra zaczynam pływać, ale tak przed śniadaniem lub obiadem. – zaczęłam mówić do siebie. Asia stanęła obok mnie.
- zaczynam się ciebie bać. – powiedziała troszkę przestraszona.  
- ja też. – dodała Oli patrząc na mnie z przerażeniem.  
- no co? Pomyśleć na głos nie można? – powiedziałam a te się roześmiały.
     Wskoczyłam do wody, zaczynając pływać od jednego do drugiego brzegu. Przepłynęłam ze sześć basenów, a później zaczęłam uczyć Asie pływania. Biedaczynka pływa z deską lub makaronem. Oliwia mi pomogła. Po pewnym czasie nauki Asia już pływała na plecach. Co było dla niej największym wysiłkiem.  
     Zauważyłam również opierającego się przy schodach Jaya. Przyglądał nam się uważnie. Wiedziałam, że jego wzrok koncentruje się najbardziej na Asi.  
- chyba straciłyście rachubę czasu, dziewczęta. – powiedział podchodząc do brzegu. Kucnął, a my do niego podpłynęliśmy.  
- a co? – spytała Oli.  
- ja i Sean idziemy na obiad. Nie wiem jak wy. Jest już koło 17 więc jeśli chcecie to jeszcze się załapiecie żeby iść z nami. – popatrzyłyśmy na siebie.  
     Żadna z nas nie była jeszcze głodna. Więc grzecznie podziękowałyśmy i zaczęłyśmy znów pływać. Zmęczone wyszłyśmy z basenu. Oliwia wychodząc radośnie uderzyła ochroniarza w głowę (dodatkowo podskoczyła). Ten się zaczął śmiać i pokręcił głową idąc za nami. Jego rola na dziś się skończyła. Oli popatrzyła na niego jeszcze raz gdy rozdzielaliśmy się w holu.  
     Szybko się przebrałyśmy i poszłyśmy na obiad. Było już po szwedzkim stolę więc zamówiłyśmy sobie jakieś dobre jedzonko. Chłopaki jeszcze siedzieli więc dołączyliśmy do nich. Gdy przyniesiono nam jedzonko panowie się ulotnili, zostawiając nas same w wielkiej restauracji. Przynajmniej miałyśmy bardzo dobre żarcie. Tak zgłodniałyśmy, żę pochłonęłyśmy wszystko nie odzywając się do siebie. No może od czasu do czasu coś się powiedziało.  
     Po dobrym posiłku poszłyśmy do pokoi. Ja zastałam wyluzowanego przystojniaczka, który rozwalony na kanapie oglądał sobie telewizje. Tym razem oglądał, , niezgodną”. Usiadłam koło niego i wtuliłam się w niego dołączając do oglądania. W połowie filmu wszedł Jay, który również dołączył do nas. Siedział, uważnie obserwując każdą scenę. Pod koniec za to dołączyły dziewczyny.
- ej… dlaczego nie powiedzieliście, że oglądacie? Mam się na was obrazić czy co? – popatrzyłyliśmy na Oli, która prawie krzyknęła w naszą stronę.  
- ćśśśśśś… - chórkiem powiedzieliśmy.  
- nie cichać tu na mnie. – odpowiedziała i usiadła.  
     Każdy był skupiony i uważnie oglądał. Już wiedziałam dlaczego w, , salonie” stoi taki duży narożnik. Pomieściliśmy się wszyscy i nawet jeszcze były wolne miejsca.  
     Film się skończył, a wszyscy jęknęli ze smutku. Chciało mi się śmiać. Spojrzałam na zegarek pod telewizorem, a później za okno. Była pora zachodu słońca.  
- to co? Ruszamy się i idziemy na zachód słońca? – spytałam po dłuższej chwili ciszy. Wszyscy ze zmęczeniem popatrzyli na mnie. zrozumiałam aluzję. Uśmiechnięta oparłam się.  
- szczerze powiedziawszy nie chce mi się iść, ale bym poszła. – stwierdziła Oliwia.  
- wiesz, że to nie jest logiczne? – stwierdził Jay. – ale za to mam tak samo.  
- no to idziemy. – Sean się podniósł i podszeł do drzwi. – no ruszać te swoje dupska. Jak wrócimy to Se zrobimy wieczór filmowy. Zabrałem ze sobą dość niezłą kolekcję. – Sean puścił do mnie oczko, a wszyscy zachwyceni propozycją ruszyli się.  
     Na plaży było chłodno, ale za to przepięknie. Słoneczko powoli robiło się pomarańczowe i schodziło coraz niżej. Pogoda była idealna na zachód. Chmurki płynęły po niebie, przykrywając trochę słońcę. Chociaż po drugiej stronie robiło się coraz ciemniej i zbierało się na deszcz, to po po stronie zachodu było prześlicznie. Gdy słońce stykało się z taflą wody oparłam się o misia, a on objął mnie swoim ramieniem. Stałam tak, aż po obręczy nie zostało nic, nawet światła. Idąc w stronę hotelu zachwycaliśmy się zachodem, chociaż widzieliśmy go miliony razy.  
- zbiera się na niezłą ulewę. Stwierdziłam, gdy spojrzałam w lewo i wychodząc z lasu. Przytaknęli mi idąc dalej.  
     Zostałam w tyle więc szybko podbiegłam do reszty. Ze śmiechem na ustach weszliśmy do środka.  
     Tak jak zostało nam obiecane wieczór filmowy na dobranoc się odbył. Obejrzeliśmy sobie trzy filmy. Siedzieliśmy naprawdę do bardzo późna. Rozpoczęliśmy od, , na skraju jutra”, przechodząc w, , inną kobietę”, a kończąc na, , stażystach”. Podczas jednego z filmu się rozpadało się. dodatkowo doszła również burza. Byłam blisko okna, bo dzielił mnie tylko Sean. za każdym błyskiem czy grzmotem zamykałam oczy i podskakiwałam. Byłam w tulona w przystojniaczka, przez co on tulił mnie jeszcze bardziej. Na podłodze siedział Jay i spoglądał na mnie gdy tylko podskoczyłam. Uśmiechał się do mnie.  
- boisz się burzy? – spytał cicho Sean. przytaknęłam i usłyszałam grzmot więc się cała napięłam. – jesteś bezpieczna. – te słowa mnie trochę podniosły na duchu.  
     W mojej świadomości jednakże coś siedzi, co powoduje, że się boję. Każdy mi powtarzał, że nic takiego mi się nie stanie, lecz to nic nie daje. Przy Seanie jednakże trochę się uspokoiłam. Chociaż jest to dla mnie dziwne, że boję się czegoś co mnie nigdy nie skrzywdziło…
     Po zakończonym maratonie wszyscy wyszli, a burza się uspokoiła. Znów byłam jednak tak zmęczona, że usnęłam nie wiadomo kiedy. Byłam tak wtulona w Seana, że nie potrzebowałam nawet kołdry by się opatulić.  





jeszcze raz przepraszam, że tak późno. mam nadzieje, że się spodoba ;)
pozdrawiam ;)

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5058 słów i 27415 znaków, zaktualizowała 30 lip 2015.

3 komentarze

 
  • lalkaaaaa

    Super ..... Mam nadzieje że szybko pojawi się kolejna część <3

    5 sie 2015

  • Agaxd33

    Kiedy nastepna???:((

    4 sie 2015

  • Mowa

    Super!!!!!!! Napisz jak najszybciej następną!!!!!!!!!!!

    1 sie 2015