Milość w klasie obok cz.15

Wyszłam z garderoby a na moim łóżku leżał… Krystian serce podskoczyło mi aż do gardła i poczułam jak uginają mi się kolana, oparłam więc się o ścianę i z niedowierzaniem patrzyłam na niego. Jak zwykle uśmiechnięty, leżał na łóżku wraz z małym pudełeczkiem w ręku.
-Nie wierze, ale jak Ty to…- zająknęłam się, - Zresztą nie ważne wydaje mi się, że czas kończyć przedstawienie i chyba wiesz gdzie są drzwi- rzuciłam szorstko podchodząc do biurka przestawiając kwiaty na okno.
- Ale o co Ci chodzi- wstał i podszedł do mnie.- Emiś? Ja Ci robię niespodziankę a Ty mnie tak po prostu wyganiasz ?
- Gdybyś mi o wszystkim powiedział nie musiał byś robić niespodzianki, jeśli masz zamiar coś przede mną ukrywać to nie wciskaj mi przynajmniej kitu, że Ci na mnie zależy.- zdecydowanym ruchem odsunęłam się od niego.
- Nie powiedziałem Ci bo nie chciałem zapeszać.
-Zapeszać ? Czy Ty słyszysz co Ty mówisz?- coraz bardziej przybierałam na wściekłości.
- wiesz o co mi chodzi, Zresztą co by to dało? – zapytał patrząc na mnie pytająco.
- to by dało, że nie musiała bym się martwić ale widzę, że miałeś to w dupie.
-nie miałem.
-Mogłeś przynajmniej odebrać ten pieprzony telefon!  
-Jestem po ciężkiej podróży i nie mam siła a jeśli masz zamiar się spinać o taką głupotę to chyba jednak lepiej będzie jak pójdę, wiem gdzie są drzwi.- położył pudełeczko które było zawinięte czerwoną wstążką na parapecie okna obok kwiatów i zaczął ubierać bluzę.
- o głupotę ? TY chyba jesteś jakiś szalony, wyjechałeś sobie z miasta na kilka dni nic mi nie mówiąc nawet jeśli nie odebrałeś telefonu to mogłeś odpisać na sms i teraz mówisz że Ja się spinam o głupotę ? – no on jest śmieszny naprawdę.
- nie miałem możliwości kontaktowania się bo zostawiłem telefon w aucie Taty, ale po co ja Ci się tłumaczę? Na razie.- i znikną za drzwiami pokoju. Wybiegłam więc za nim na korytarz.
-jesteś śmieszny, myślałam że to co mówiłeś było na poważnie. –rzuciłam patrząc na niego kipiąc złością.  
- a ja myślałem, że mam do czynienia z poważną dziewczyną a nie z … - spojrzał na mnie i nie dokończył.
Zeszłam więc za nim i usiadłam na schodach przyglądając się jak ubiera buty.
- A ja właśnie przygotowałam deser nie zostaniesz ? – zapytała mama wychodząc z kuchni trzymając tacę na której były lody.
-Niestety nie mogę- odpowiedział Krystian potulnym wzrokiem patrząc na mamę.  
- Właśnie wychodzi – dodałam wstając i podchodząc do drzwi.
- oj no to szkoda, to może wpadniesz jutro mam kilka dni wolnego i postanowiłam upiec jutro sernik. Serdecznie Zapraszam.
- Jutro nie ma czasu – rzuciłam szybko bez zastanowienia, złośliwie się uśmiechając.
-Otóż właśnie, no innym razem, Dowidzenia-pożegnał się dosyć głośno by słyszał go tata w salonie.  
-Dowidzenia, dowidzenia- chórkiem odpowiedziała mama z tatą.
Ubrał kurtkę i odwrócił się w moją stronę, popatrzyłam na niego nadal przepełniona złością i nacisnęłam klamkę uchylając drzwi. Spuściłam wzrok na ziemię lecz czułam, że Krystian nadal na mnie patrzy. Otworzyłam więc drzwi na całą szerokość i dałam mu tym znak, że pora by już wyszedł. Bez słowa opuścił mój dom i zamkną za sobą furtkę. Wściekła weszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody po czym poszłam do pokoju. Przekraczając próg patrzyłam na te kwiaty które przyniósł i to pudełko. Kwiaty były piękne ale gdy pomyślałam o nim miałam ochotę nimi rzucać i w ostateczności wyrzucić przez okno lecz ich urok mnie przed tym powstrzymywał. Jak on mógł? I jeszcze uważa, że nic takiego się nie stało. Zależy mi na nim i się o niego martwię ale widzę, że to i tak nie ma znaczenia. Usiadłam na krześle i powoli ulatniała się moja złość. By nie zadręczać się i nie popadać ponownie w złość zaczęłam odrabiać lekcje. Z wielkim trudem ale skończyłam, nie mogłam odpędzić od siebie myśli. Zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia ale to jego wina więc czemu obwiniam siebie ? wydaje mi się, że powiedziałam to co należy i ani trochę nie przesadziłam bo albo traktujemy się na poważnie albo jesteśmy parą znajomych z zachcianką na przytulasy. Posiedziałam trochę słuchając muzyki i nic nie robiąc, zorientowałam się, że przestało padać wiec wpadłam na pomysł by iść na spacer, świeże powietrze dobrze mi zrobi. Ubrałam się więc w ulubiony płaszcz który bardzo rzadko zakładam i botki na lekkim obcasie. Wzięłam w reklamówce trochę chleba gdyż miałam plan udać się na staw.
Przemierzałam ulicę unikając kałuż. Poszłam na stawy i dłuższą chwilę stałam karmiąc kaczki. Biły się między sobą o każdy kawałek nie pozwalając by chociaż jeden się zmarnował. Po deszczu zostały tylko mokre ulice, kałuże i krople na ławkach spadające z drzew. Spokojny krokiem wracałam do domu myślałam o nim, o tym który mówił że mu zależy. No dobra miał prawo by mi nie powiedzieć ale jeśli twierdzi że traktuje mnie poważnie i nie chce by była to tylko znajomość pary nastolatków to wydaje mi się, że podstawą jest wzajemne zrozumienie i zaufanie. Miałam już łapać z klamkę gdy z domu wyskoczyła mama wciskając mi rękę malutką karteczkę i pieniądze.  
-MARGARYNA  
-CHLEB
-OGÓRKI KISZONE
-PALUSZKI
-DOBEJ SZYNKI  
-SEREK PLEŚNIOWY  
- ŚMIETANE
Tak wyglądała zawartość tej karteczki. No nic, wcisnęłam ją wraz z pieniędzmi do kieszeni i skierowałam się do supermarketu. Okej już prawie wszystko jeszcze tylko chleb i mogę iść do kasy.
-Dziękuję, dowiedzenia.
Odpowiedziałam sprzedawczyni tworząc na twarzy sztuczny uśmiech. Gdy tylko odwróciłam się do niej plecami wrócił smutek. Brakowało mi trochę brata może nie tak rozmowy z nim jak jego obecności, zaczęłam odczuwać to, że go nie ma. Wróciłam do domu cała i zdrowa. Rozebrałam się z odzienia w przedpokoju po czym siatkę z zakupami wtargałam na blat. Powyciągałam wszystko i poodkładałam na swoje miejsce, mama wbiegła do kuchni.
- powiem Ci tylko tyle, że masz pokopanego tatusia idź zobaczyć co robi w pokoju. – i wpadła w śmiech jednak ja nie miałam w sobie tyle optymizmu co ona i chciałam jak najszybciej iść do pokoju. Widziałam tylko kontem oka jak tata wywija na dywanie w rytm starych hitów. –przynajmniej oni mają dobry nastrój. Pomyślałam.
Zamknęłam za sobą drzwi i pierwsze co zrobiłam to uchyliłam okno. Znów spojrzałam pogardliwie na te "urocze” róże. Zwróciłam także uwagę na to pudełeczko które trzymał w rękach. Schowałam płaszcz i włączyłam muzykę miałam nadzieje, że trochę mnie to wyluzuje. Spakowałam się na jutro i jeszcze raz przeczytałam notatki z polskiego. Była 18 usiadłam na łóżku i włączyłam TV. Nerwy zeszły już prawie całkowicie zatopiona w serial nie zwracałam na nic uwagi aż do momentu reklam.  
Spojrzałam na ekran telefonu nie czekało na mnie tam nic godnego głębszego zainteresowania. Przeleciałam orientacyjnie po pokoju wzrokiem i zatrzymałam się na kwiatach a dokładniej to na pudełku którego nie miałam jeszcze możliwości otworzyć. Leniwie więc wstałam i zręcznym ruchem złapałam je wracając na lóżko. Spojrzałam jeszcze raz na kwiaty jeszcze raz uświadomiłam sobie, że są naprawdę ładne. Przejechałam dłonią po satynowym pudełeczku delikatnie pociągając za rogi wstążkę która tworzyła pewnego rodzaju barierę dostępu do wnętrza. Gdy opadła położyłam ją na szafce obok. Nie byłam pewna czy chce zaglądać do środka jednak wydaje mi się, że zostawił je specjalnie po to. Przymrużyłam oczy i zdecydowanym ruchem otworzyłam je. Ukazała mi się przepiękna delikatna srebrna bransoletka z dodatkiem małych diamencików. –Jest przepiękna. Wymsknęło mi się. Patrzyłam na nią jak zaczarowana, jednak to go nie usprawiedliwiło i nie przestałam być zła. Założyłam ją i nadal podziwiałam.  
- Córcia masz coś do prania ? wparowała mama do pokoju. – OJ jaka piękna, od Krystiana ?  
-Tak, - pośpiesznym ruchem ściągnęłam ją i wsadziłam z powrotem do pudełka a pudełko zamaszystym ruchem do szuflady.- nie będę w niej chodzić.
- dlaczego? Przecież jest naprawdę ładna.- zapytałam mama ze zdziwieniem.
- nie i koniec a tak w ogóle to mam zamiar mu ją oddać. Zresztą nie ważne, Tak mam czekaj chwile idę po nie. Opuściłam pokój udając się do garderoby i zabierając stamtąd bluzę oraz koszule.  
-Masz – położyłam jej na ramieniu.
- pokłóciliście się ?  
-nie twoja sprawa.
- nie musisz pyskować bo nie masz przed sobą koleżanki.
- to po co się pytasz ?
- a daj ty mi spokój, a właśnie Marcin tu był i kazał Ci przekazać, że masz zadzwonić.- Tylko tyle czy masz jeszcze coś ?
- reszta już jest w łazience.
Wyszła. Tak bo ja mam teraz nastrój na rozmowę z Marcinem, jeszcze znając życie będzie chciał przyjść i po co mi to. Poszłam do łazienki i bez chwili namysłu wskoczyłam do wanny, wypełniona gorącą wodą z pianą po brzegi działała cuda. 30 minut leżenia w takiej przyjemności i oo niebo lepiej. Włosy zawinęłam w ręcznik i w piżamie zeszłam na dół by zjeść kolację.  
- Dobry wieczór, -kiwnęłam głową do sąsiadki która siedziała z rodzicami w pokoju.
Naszykowałam sobie kolację i ze smakiem zjadłam. Co on miał na myśli mówiąc że myślał o mnie jak o poważnej dziewczynie a nie jak ooo… ? no właśnie o kim ? Dobra może i mu zależy ale nadal twierdze, że powinnam wiedzieć o wyjeździe. Owinęłam się kołdrą i zasnęłam .
Czwartek był jednym tych dni które lubiłam zajęcia były dosyć przyjemne więc nie szłam do szkoły z wielkim oporem. Zwlokłam się z łóżka podchodząc do okna. Nareszcie deszczowe dni minęły, miejmy taka nadzieje. Wskoczyłam więc w czarną mini ( nie była bardzo krótka taka troszkę do polowy uda no może trochę krótsza) Białą bluzkę do środka i na to szary sweterek no i czarne jednolite trampki.
włosy upięłam w kucyk a oczy pociągnęłam eyelainerem, zbiegłam na dół zabierając torbę. Postanowiłam porozmawiać z Krystianem ponieważ nie chce się z nim kłócić. Zrobiłam sobie na śniadanie tosty i ulubiona herbatkę.
- Ide mamo ! – krzyknęłam i zamknęłam drzwi.
Nareszcie słońce wróciło. Wyszłam dziś troszkę wcześniej bo planowałam spacer do szkoły. Jednak w połowie drogi natknęłam się na Marcina.  
- hej (przytulenie)
-Hej.
-przekazała Ci mama, że byłem wczoraj ?  
- Tak, tak sorki, że nie zadzwoniłam ale nie miałam czasu ani nastroju, mam nadzieje że nie było to coś bardzo ważnego ?
- hmmm.. tzn. nie aż tak bardzo…
-Kurde wiesz co bo nie chcę się spóźnić do szkoły a jeszcze mam kawałek to ja wpadnę do Ciebie jak skończę lekcje, okej ?
- to może poczekaj chwilkę ja zaprowadzę psa do domu i Cię podwiozę bo i tak mam jechać na zakupy więc nie będzie to problem.  
- Nie trzeba naprawdę.  
- To czekaj tutaj chwilę zaprowadzę go tylko do domu.
Nie minęło nawet 5 minut a Marcin już stał przy samochodzie otwierając mi drzwi.  
-Dziękuję.
W drodze gadaliśmy trochę na temat szkoły, nauki itp.
- To wpadnę do Ciebie po lekcjach, gdzieś około 14:30.
- To może przyjadę po Ciebie ? –zapytał, miło się uśmiechając  
- nie, sama przyjdę, i jeszcze raz dzięki za podwózkę, Paa – I utuliłam go na pożegnanie. Weszłam do szkoły z kilkuminutowym zapasem czasu. Skierowałam się więc do sklepiku by kupić jakiś napój jak się okazało były tam dziewczyny z klasy. W ciągu dnia nie widziałam Krystiana w szkole, może to nawet i dobrze, ale kurcze chciała bym z nim pogadać… Po skończonych lekcjach pożegnałam się ze znajomymi i udałam w stronę domu. Idąc tak nie przywiązywałam zbytnio uwagi do tego kto mnie mija na chodniku jednak w pewnym momencie poczułam jak by ktoś znajomy.
- Hej,  
-oo hej.
KAROLINA ??! W CIĄŻY ?! w wielkim szoku szłam dalej, nie mogłam pojąc jak to się mogło stać ?! Przecież ona już prawie 2 lata jest ze swoich chłopakiem czyżby zaliczyli wpadkę ? bo wątpię, że było to zaplanowane. Jadźka to mi nie uwierzy jak jej powiem. No jestem w szoku …
Zbliżałam się pod blok 33 czyli blok w którym mieszka Marcin.

C.D.N

I jak ? Zapraszam do komentowania :)

Virkowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2424 słów i 12517 znaków.

7 komentarzy

 
  • nm

    ja tez bym chciala zeby byla z Igorem :(

    27 lis 2014

  • Virkowa

    Nie, nie prowadze bloga . ale nowa czesc powinna ukazac aie w tym tygodniu

    24 lis 2014

  • szczęśliwa

    Masz kolejne części np. Na blogu?

    24 lis 2014

  • lola

    Czekam

    23 lis 2014

  • sajmon

    A ja bym chcial zeby byla z igorem

    20 lis 2014

  • XYZ

    podoba mi się :) mam nadzieję że emilka pogodzi sie z krystianem  : czekam na następną

    20 lis 2014

  • szczęśliwa

    Czekam na kolejną część :)

    20 lis 2014