Miłość do przyjaciela z dzieciństwa-III-"Jestem zdezorientowany"

Półprzytomny udałem się do kuchni, gdzie czekało już na mnie śniadanie. Właśnie tam wróciło do mnie wszystko co zdarzyło się wczorajszego dnia… Nadal nie mogłem uwierzyć, że Daniel posunął się do tego, by mnie zaszantażować. Miałem jakieś złudne nadzieje, że to jakiś śmieszny żart i dzisiaj już nie będzie o tym pamiętać. Naprawdę chciałem, by tak właśnie było, ale miałem dziwne przeczucie, że będzie zupełnie inaczej… Że to będzie jeden z najgorszych dni jakie kiedykolwiek przeżyłem.
  -Widzę, że już wstałeś-Usłyszałem za sobą głos cioci-Miałam trochę czasu, więc zrobiłam ci śniadanie
  -Nie musiałaś-Mruknąłem pod nosem-Kiedy wychodzisz?- Zapytałem spoglądając w jej stronę
  -Już niedługo-Powiedziała robiąc coś w salonie-Ty też musisz się śpieszyć jeżeli chcesz zdążyć
  -Mhm- To była moja jedyna reakcja na jej słowa.
Naprawdę chciałem zostać dzisiaj w domu i mieć wszystko gdzieś. Niestety wiedziałem, że ciocia za żadne skarby nie pozwoli mi zostać w domu. Dobrze pamiętam jak się wkurzyła, gdy dowiedziała się o moich licznych nieobecnościach. Nie minęło dużo czasu, a ciocia wyszła z domu. Sam musiałem się przygotować. Szybki prysznic to było co było mi potrzebne w ten dzień. Wiedziałem, że to będzie dzisiaj jedyna przyjemna rzecz czekająca na mnie… Cóż nie takim rzeczom stawałem na przekór. Musiałem się przygotować na to, że Daniel będzie się pytał o sprawy związane z gimnazjum. Jestem niemal pewien, iż czegoś takiego sobie nie odpuści.
  -Co ty tu robi…- Przerwał mi na chwile przywierając do moich ust. Natychmiast go odepchnąłem i spojrzałem wściekły-Oszalałeś!? Nie pomyślałeś, że ktoś może nas zobaczyć!
  -Upewniłem się czy nikogo nie ma
Jego beztroski to n głosu mnie naprawdę denerwował. Zupełnie tak jakby nie zdawał sobie do końca sprawy co takiego zrobił źle. A może on faktycznie nie wie? Może faktycznie nie wiedział? Może już się oswoił z myślą, że się poddam
  -Dlaczego w ogóle mnie pocałowałeś? I co ty tu w ogóle robisz, co?
  -Pocałunek na powitanie-Wyszczerzył się-A jestem tu, bo chce iść z tobą razem do szkoły. Będziemy mogli trochę pogadać
  -Nie wydaje mi się byśmy mieli o czym-Burknąłem ruszając w stronę szkoły
  -Myślę zupełnie na odwrót-Powiedział ruszając za mną-Wczoraj cały czas myślałem i myślałem, ale nadal nie wiem o co chodziło ci z tym gimnazjum
  -Wyjaśniłem, przecież że po prostu tak mi się powiedziało. Dlaczego nie możesz tego przyjąć do wiadomości?
  -Ale…
  -A może zaprzeczysz, że w gimnazjum byliśmy blisko? Czy to właśnie z powodu tej bliskości nie zacząłeś chodzić z Weroniką?
  -No tak, ale…
  -Dlaczego szukasz zawsze drugiego…
  -Kurwa daj mi w końcu coś powiedzieć-Przerwał mi ewidentnie zły-Może i to co mówisz jest prawdą, ale twoje słowa… Wydaje mi się, że masz jakąś tajemnicę, o której nie chcesz mi powiedzieć i w ogóle co to wszystko ma wspólnego z Weroniką, co? Była moją dziewczyną, bo taki był… Plan? Sam pamiętasz, że ludzie zaczęli gadać o tym ile my czasu nie spędzamy ze sobą.
  -I dzięki niej przestali-Powiedziałem nie zwalniając kroku
  -Dzięki niej nie zaczęli nazywać nas pedałami, więc dlaczego jej tak bardzo nie lubiłeś?
  -Nieważne
  -Alan nie załamuj mnie-Westchnął ciężko-Próbuję z tobą jakoś normalnie porozmawiać, ale ty mi wszystko utrudniasz, dlaczego?
  -Powinieneś to chyba najlepiej wiedzieć, prawda?
Wiedziałem, że bardzo denerwuje Daniela swoim zachowaniem, ale przecież nie będę udawał, że nic się nie stało, prawda? Po moich ostatnich słowach jeszcze bardziej przyśpieszyłem kroku nie zwracając już uwagi na to, że chłopak woła bym trochę zwolnił. Nie zamierzałem go słuchać, chciałem być już jak najszybciej w szkole, gdzie Daniel nie będzie mógł mi już nic zrobić, bo przecież tam będzie chodziło też o jego twarz, więc na pewno nic nie zrobi. Nawet jeżeliby chciałby. W pewnej chwili Daniel krzyczał bym się zatrzymał, ale i tym razem nie zamierzałem go posłuchać. Przechodziłem właśnie przez przejście na pieszych, gdy poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię, a następnie obejmuje w pasie. Za chwile poleciałem na ziemie, a raczej tak mi się wydawało, bo wylądowałem na czymś miękkim. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leże na ziemi, a raczej na Danielu, który leżał na ziemi. W oddali za to słyszałem dźwięk silnika motocyklu.
  -Nic ci nie jest?- Zapytał ze zmartwieniem w głosie
  -Nie… Chyba nic mi nie jest…- Powiedziałem jeszcze lekko oszołomiony
Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę co tak faktycznie się stało. Choć nadal nie mogłem uwierzyć, to jednak bez wątpienia się do stało. Wszystko potwierdzało głośno i szybko bijące serce Daniela. Prawie straciłem życie… Gdyby nie Daniel to z ogromną prędkością wpadłby we mnie motocyklista, który za nic ma sobie przepisy drogowe… Jednak to ten sam chłopak, który był moim przyjacielem. Chyba, aż tak bardzo się nie zmienił… A to, że mnie zaszantażował? Może po prostu jest zdesperowany jak ja kiedyś? To mogłoby być jakie… Nie! Dla jego czynów nie ma słów wyjaśnień. Nie ważne jak był zdesperowany. Nie miał prawa mnie szantażować i zmuszać… Zmuszać do pocałowania go.
  -Kurwa kto takim ludziom daje prawo jeździć na motorze?- Powiedział wyraźnie zdenerwowany-Nawet jebany nie zauważył, że ktoś był na pasach
Wstał, otrzepał mi ubranie i pomógł mi wstać, czułem jak przejeżdża wzrokiem po moim ciele sprawdzając czy, aby na pewno nic mi nie jest
  -Nie mam pojęcia…- Mruknąłem
  -Czy… Na pewno nic ci nie jest?- Zapytał nieprzekonany
  -Tak na pewno-Powiedziałem lekko się uśmiechając-Chodźmy do tej szkoły
Oczywiście nikt nie zwrócił uwagi na to, że dwóch chłopów jeden na drugim leżą na ziemi, a nawet jeżeli ktoś by na to zwrócił uwagę to nie przejąłby się tym za bardzo, bo co? Bo pewnie to nic ważnego… Znieczulica społeczna naprawdę jest porażająca.
  -Masz dzisiaj trening?- Zapytał po chwili. Jego głos był już spokojniejszy
  -Skąd to pytanie?- Zapytałem lekko zdziwiony
  -Chciałbym cię dziś odprowadzić do domu, więc…
  -Mam-Powiedziałem jedynie niezadowolony
Chyba nie muszę wspominać jak bardzo nie na rękę było mi to, że Daniel będzie na mnie czekał? Naprawdę myślałem, że sobie to daruje, a okazuje się, że jednak nie i będę musiał go ostatecznie pocałować…
W końcu przed naszymi oczami ukazał się szary dwu piętrowy budynek mojej szkoły. Nigdy nie pomyślałem, że kiedykolwiek będę się cieszył na jego widok, a jednak w tej chwili odczuwałem naprawdę sporą ulgę, gdy zacząłem kojarzyć coraz więcej mijających mnie twarzy. Po przekroczeniu progu szkoły niemal natychmiast odłączyłem się od Daniela. Każdy z nas poszedł do swoich przyjaciół. Znowu było tak jak jeszcze kilka dni temu. Na mojej twarzy znowu był uśmiech, który nie zdradzał, że w moim życiu zaszły poważne zmiany. Dzień nie różnił się kompletnie od innych. Daniel również tak jak obiecał nie robił niczego po czym ludzie mogliby się czegoś domyślić… Prawie niczego. Widziałem jak co jakiś czas rzuca mi coraz to bardziej zdenerwowane spojrzenia, a ja kompletnie nie wiedziałem o co chodzi.
  -Znowu dostane pałę-Usłyszałem obok siebie, gdy siedziałem w ławce tuż przed rozpoczęciem lekcji
  -Praca domowa?- Zapytałem choć i tak doskonale znałem odpowiedź  
Maja jedynie pokręciła twierdząco głową i położyła się zrezygnowana na ławce. Czasami myślę, że nauczyciel specjalnie nie ocenia jej pracy na lekcji, by jeszcze bardziej jej nie pogrążać… Może ona wygląda czasami jak kujon, ale w rzeczywistości jest naprawdę inna. Lekcja się zaczęła, a ja już na samym początku znalazłem sobie arcyciekawe zajęcie. A było nim wymienianie się karteczkami z dziewczyną, która siedziała przede mną. Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że takim czymś sprawiam, że Daniel dostaje szału. Po lekcji, gdy zostaliśmy sami w klasie. Stanął nade mną wpatrując się we mnie intensywnie. Już wtedy wiedziałem, że coś mu nie pasuje, ale jeszcze nie wiedział co konkretnie. Na całe szczęście wielmożny panicz raczył mi to wyjaśnić chwilę potem.
  -Fajnie się pisało liściki z tą zdzirą?- Syknął
  -O co ci znowu chodzi, co?- Przeniosłem wzrok na jego twarz
Zmieszałem się, gdy zobaczyłem jego twarz. Mogłem również powiedzieć, że odczuwałem swego rodzaju lęk. On był po prostu zły… Był zły o to wymienianie się liścikami z inną dziewczyną. Co on sobie do diabła wyobraża?!
  -Jesteś mój-Powiedział poważnie
Złapał mnie za rękę i poderwał do góry. Oczywiście nie dałem za wygraną i natychmiast wyswobodziłem się z jego uścisku. Spojrzałem na niego walczenie. Na pewno nie pozwolę mu na takie myślenie. Nie wiem co on sobie tam na wymyślał, ale nie jestem rzeczą, by do kogokolwiek należeć!
  -Słuchaj kretynie-Zacząłem ostro-Nie należę do ciebie i nigdy nie będę należeć
Chyba właśnie wtedy w nim coś pękło. Złapał mnie gwałtownie i przycisnął do ściany. Próbowałem się uwolnić, ale tym razem nie przyniosło to oczekiwanego efektu. Nie dałem jednak po sobie poznać, że narasta we mnie niepewność. Nie chciałem mu dać tej satysfakcji.  
Widziałem, że był krok od wybuchu. Już otworzył usta, by przedstawić mi swoje racje. Jednak nie zrobił tego. Spojrzał w bok i najzwyczajniej w świecie się odsunął. Gdy sam spojrzałem w bok zrozumiałem, że zostałem ocalony przez nauczycielkę, która weszła do klasy.
  -Chłopcy co wy tu jeszcze robicie, co?- Zapytała spokojnym głosem
  -Już sobie idziemy pani profesor-Powiedział niechętnie i nie czekając na mnie opuścił szybko klasę
Sam nie miałem zamiaru zostawać tam zbyt długo. Wyszedłem na korytarz, ale po moim "przyjacielu” śladu nie znalazłem. W sumie to i całkiem dobrze… Nie miałem ochoty ciągnąć tego tematu.
  -Alan wszystko w porządku?- Zapytała dokładnie ta sama dziewczyna, z którą wymieniałem liściki
  -A co mogło się zmienić, co?- Uśmiechnąłem się- Chodź pod klasę
Widać było, że dziewczyna natychmiast mi uwierzyła, ale w sumie dlaczego miałaby tego nie zrobić, prawda? Jednak sam fakt, że zobaczyła we mnie zmianę było dość nie wygodnym faktem. Chyba będę musiał się nauczyć lepiej maskować to co w obecnej chwili czuje.
Daniela spotkałem dopiero na następnej przerwie. Nie było go na lekcji, więc bądź co bądź się trochę zmartwiłem… Tyle lat przyjaźni robi swoje. W każdym razie spotkałem go w łazience. Po jego twarzy widziałem, że już mu trochę przeszło, ale jeszcze coś go bolało  
  -A ty już się z nią szwendasz?- Zapytał jadowicie-Nie dałem ci jasno do zrozumienia, że nie pozwalam ci z nią rozmawiać?
  -Daniel ty naprawdę przeginasz-Powiedziałem niezwykle spokojnie jak na emocje, które we mnie buzowały-Niedługo zakażesz mi oddychać
  -Jeżeli dzięki temu będę miał cię tylko dla siebie to tak-Uśmiechnął się bezczelnie
Cieszyłem się, że nikt nie może usłyszeć naszej wymiany zdań. Choć w sumie to jest toaleta. Zawsze ktoś może siedzieć w kabinie, prawda? Ale takie rzeczy zdarzają się chyba tylko na filmach, a przynajmniej w tej sytuacji miałem taką nadzieje. Na wszelki wypadek ściszyłem głos.
  -Jesteś szalony-Warknąłem
  -Może-Powiedział równie cicho co ja
Lekcje się skończyły, a ja czym prędzej udałem się do szatni. Po tym całym dniu z obrażonym Danielem w roli głównej nareszcie mogłem sobie pozwolić na chwile przyjemności. Nie rozumiałem ludzi, którzy sport uważają jako najgorszą karę, przecież co może być lepszego od wspólnej gry? W mojej opinii to bardzo poprawia stosunki między ludzkie. Kiedy wyszliśmy na boisko, na trybunach siedziało już parę dziewczyn, które jak zawsze chciały sobie popatrzeć jak grają ich cudni chłopcy. Ich zachowanie czasami wydawało mi się wręcz śmieszne. No bo jak piszczenie i krzyczenie może zawrócić chłopakowi w głowie? Cóż… Moje myślenie okazuje się niepoprawnie, kiedy kilku chłopaków zaczyna się popisywać przed swoją widownią. Na każdym treningu jest dokładnie to samo… I o dziwo im się to nie nudzi! Nie rozglądałem się po trybunach, ale miałem jakieś dziwne przeczucie, że nie ma tam Daniela. Przez chwile pomyślałem, że nie przyszedł, ale szybko odrzuciłem tę myśl. Owszem nadal mój wzrok nie mógł go zobaczyć. Czułem jednak, że nie odpuściłby takiej okazji… W końcu musi mnie odprowadzić do domu, prawda?  
Przeprowadzałem kolejną akcje, gdy nagle… W sumie sam nie wiem co się stało. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że leże na ziemi, a nade mną zdążyła zebrać się już całkiem spora grupka ludzi. Trenera też nie zabrakło. Wypytywał mnie czy wszystko dobrze, czy nic mnie nie boli. Odpowiedź na pierwsze pytanie było oczywiste. Jednak przy drugim pojawił się mały problem. Nie wiem kto mnie sfaulował, ale najprawdopodobniej uszkodził mi kostkę. Trener widząc to bez zawahania zakończył na dziś mój trening i odesłał do szatni. Z nim mogłem się kłócić, ale i tak nie pozwoliłby mi dalej grać. Niezadowolony… Nie! Ja byłem najzwyczajniej w świecie wkurwiony! Tyle czekałem na ten trening, a teraz na czas kontuzji nie ma możliwości, bym zagrał. Znajdę tego kto to zrobił i… Odwróciłem się, gdy usłyszałem, że drzwi się otwierają. W pierwszej chwili pomyślałem, że to któryś z chłopaków należących do drużyny. Chciałem żeby tak było… Naprawdę! Przede mną stał właśnie Daniel. Na całe szczęście na razie był na dopuszczalnej odległości. Jednak już teraz czułem się niepewnie. W końcu ja w samych spodenkach i ze skręconą kostką kontra sprawny i postawniejszy ode mnie Daniel.
  -Boli?- Zapytał wskazując na kostkę-Trochę się zmartwiłem, gdy cię tak sfaulował-Powiedział z dziwna czułością w głosie  
  -A jak myślisz, co?- Powiedziałem sarkastycznie-Nie musisz się o mnie martwić. Jestem już dużym chłopcem
Chcąc nie chcąc zacząłem się dalej przebierać. Nadal czułem się niepewnie w obecności dawnego przyjaciela, ale co mogłem zrobić? Jeżeli dalej byśmy tak stali, to trening, by się skończył, a ja musiałbym się tłumaczyć co Daniel robi ze mną w szatni sam na sam.
  -Chodź stąd-Powiedziałem wymijając go  
Nie odzywaliśmy się prawie przez całą drogę. Nawet, gdy Daniel pomógł mi iść. Nie odezwałem się do niego słowem. Byłem zdezorientowany i to nawet bardzo! Teraz było w porządku. Daniel nie gadał jakiś farmazonów o miłości… Zachowywał się tak jak mógł przyjaciel, a nie jak psychopata, który mnie szantażuje… Naprawdę miałem mętlik w głowie.

RedRose

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2760 słów i 15035 znaków.

2 komentarze

 
  • lula

    nie każ tylko tak dluugo czekac na kolejna czesc:)

    25 wrz 2014

  • Mattunel

    Jest trochę błędów stylistycznych (aach! coś co mnie denerwuje czyli brak spacji między myślnikami od dialogów! sick!), ale miło, że po tak długim czasie coś się pojawiło. A! No i problemy z przecinkami są, "Nawet, gdy Daniel..."

    24 wrz 2014