Przeprowadzka 1

Samochód zatrzymał się przed samym gmachem szkoły. Z różnych stron nadchodziła koreańska młodzież, wszyscy kierowali się ku wejściu do budynku. Magda wysiadła z pojazdu, wzięła plecak, odwróciła się i pomachała na "do widzenia” ojcu. Tata odmachał, zamknął drzwi i odjechał eleganckim, czarnym Audi do pracy. Dziewczyna stanęła na krawężniku. Podniosła głowę do góry i skierowała wzrok na napis nad drzwiami głównymi szkoły. Średnia Szkoła Publiczna numer 4 w Seulu. Nowoprzybyła zaczęła kiwać się trochę na krawędzi chodnika, a w głowie zaczęły mnożyć się pytania. Jak to będzie? Przecież jestem tu nowa, czy sobie poradzę? Będę wyśmiewana czy nie? Czy znajdę sobie jakąś koleżankę, znajomą, przyjaciółkę? Magda czuła także narastający stres. Było jej niedobrze, najchętniej uciekłaby teraz stąd jak najdalej, byleby tylko nie iść tutaj na lekcje. Rozejrzała się dookoła. Zauważyła idące do szkoły grupki roześmianych, młodych ludzi.
"Tym to dobrze- pomyślała-znają się i na pewno chodzą tutaj z wielką ochotą”.

Nagle przed jej oczami pojawił się obraz jej byłego technikum w Polsce. Ogromny, przedwojenny budynek z czerwonej cegły, otoczony małym parkiem, a w nim trawniki i ławeczki. Zawsze żartowały z przyjaciółkami, że szkoła zaraz się zawali, a na przerwach wszyscy stali pod ścianami po to by ją podpierać. Uśmiechnęła się na to wspomnienie. Brakowało jej bardzo starych znajomych z jej rodzinnego miasta, najbardziej właśnie teraz gdy nie miała do kogo się odezwać. Zerknęła na zegarek. Za dziesięć w pół do dziewiątej. Miała jeszcze dziesięć minut to rozpoczęcia pierwszej lekcji. Przez myśli przeleciał jej jeszcze pomysł ucieczki, no ale dokąd by miała pójść? Miasta praktycznie nie znała, mieszkała tu zaledwie pięć dni, a przecież nie będzie się włóczyć bez sensu po ulicach, jeszcze się zgubi no a wtedy jej wagary wyszły by na jaw. Postanowiła więc zmierzyć się ze stresem i strachem. Zrobiła pierwszy krok, strzepnęła jeszcze swoją granatową spódnicę szkolnego mundurka, odetchnęła głęboko i w końcu ruszyła w kierunku bramy. Weszła do środka. Ot niby normalna szkoła, żółte ściany obwieszone gablotami z pomocami dla uczniów, ogłoszeniami czy planami lekcji i zastępstw, brązowe drzwi do klas z małymi szybkami. Zaraz przy wejściu znajdowały się schody prowadzące gdzieś tam. Może do szatni? Albo do jakiegoś magazynu? Kilka kroków od zejścia znajdowała się portiernia. W środku siedziały panie sprzątaczki, popijając kawę i jedząc tradycyjne koreańskie śniadanie. Magda przystanęła na chwilę lecz zaraz ruszyła dalej, szukała bowiem drzwi z napisem "sekretariat”. Idąc korytarzem ściągała na siebie ciekawskie spojrzenia innych uczniów. Denerwowała się, czuła jak na jej twarz wpływa czerwony, zdradliwy rumieniec. Nienawidziła tego. W byłej szkole czuła się tak swobodnie że nie było mowy o żadnym czerwienieniu się czy drżeniu nóg. Była bardzo lubiana i nawet można powiedzieć popularna, bo to ona właśnie prowadziła różne audycje radiowe czy apele. Lecz tutaj cała jej pewność siebie ulotniła się nieodwracalnie. Błądząc po holu zauważyła grupkę chłopaków. Stali pod oknem oświetleni porannym słońcem. Od razu rozpoznała kto jest kim. Wyraźnie na tle grupy odznaczał się tak zwany przewodniczący. Wysoki, wysportowany.

"Pewny siebie i lubi zadzierać nosa”- oceniła go dziewczyna w myślach.
Pozostałych czterech chłopaków skwitowała jako jego giermków. Cała piątka przyglądała się z zaciekawieniem Magdzie, jak inni z resztą, których dotychczas mijała. Ona za to obrzuciła ich obojętnym spojrzeniem, albowiem właśnie znalazła pokój którego szukała. Zapukała i weszła do środka. Wewnątrz po zamknięciu drzwi, wszystkie szkolne hałasy z korytarz umilkły. Dało się słyszeć tylko stukot wprawionych palców na klawiaturze oraz dźwięk telefonu za sąsiednimi drzwiami.
- Dzień dobry- przywitała się Magda.
- Dzień dobry- odpowiedziała jej po angielsku młoda kobieta przerywając pracę na komputerze- słucham?
- Emm…Od dzisiaj zaczynam naukę w tej szkole no i miałam się tutaj zgłosić, zaraz po przyjściu, po plan lekcji, bo nie posiadam takowego…- Niepewnie popatrzyła na sekretarkę, ta zaś uśmiechnęła się miło i szeroko.
- Aaa, tak wiem o co chodzi. Witamy w naszej szkole, mam nadzieję że będzie ci się przyjemnie do niej chodzić. - sięgnęła do jednej z szuflad biurka- Proszę. Oto twój plan- wyciągnęła w kierunku Magdy niewielką karteczkę- pani dyrektor przygotowała go już dla ciebie wczoraj.
- Dziękuję.- odparła dziewczyna
- Przyjechałaś do nas z Rosji…?- spytała niepewnie, lecz ciągle z miłym uśmiechem kobieta
- Nie, nie z Rosji- zaprzeczyła szybko Magda- Jestem z Polski.
- Czyli jeszcze trochę bardziej na zachód?
- Dokładnie.
- A co do planu, jakbyś nie mogła się połapać o co chodzi to po prostu przyjdź do mnie, chociaż myślę że nie będzie żadnych problemów. Wykaz zajęć jest po angielsku, jak wszystko w naszej szkole z resztą. Only english.- uśmiechnęła się ponownie.
- Tak, tak, wiem, strasznie mi to wszystko ułatwi, ponieważ nie potrafię jeszcze koreańskiego.
- Nauczysz się, zobaczysz, nie chcę cię wyganiać, ale za jakieś dwie minuty będzie dzwonek na lekcje, chyba nie chcesz się spóźnić, co?
- Oczywiście, już idę.- skierowała się ku wyjściu
- Miłego pierwszego dnia w naszej szkole, M…?
- Magda.
- Magdo.
- Dziękuję i nawzajem, miłego dnia.

Wyszła na korytarz. Rozmowa w sekretariacie podniosła ją trochę na duchu, nie czuła się już tak mocno samotna.
" Całkiem mili ludzie, jak na razie”- pomyślała przyglądając się planowi. Pierwszą lekcją w poniedziałkowe ranki była geografia w sali 205. Rozejrzała się dookoła za jakimiś schodami na górę i znowu natknęła się wzrokiem na chłopców stojących obok okna. Zrobiła parę kroków do przodu i jakby właśnie na to czekał Billy i jego banda, ale dokładniej sam Billy. Podszedł pewnym krokiem do dziewczyny, a za nim reszta jego kolegów.
- Cześć- przywitał się- Jestem Billy.
- Magda- powiedziała swoje imię.
- Nowa?- spytał ze swoim uśmieszkiem wyższości na twarzy
" Nie myliłam się jednak”- pomyślała w duchu
- Tak, a co? – odpowiedziała pytaniem tak samo zadziornie jak on.
- Nic, nic, a klasa?
- Pierwsza
- Pierwsza tak, a może pokazać ci szkołę?- na tą propozycję reszta jego kolesiów zaczęła się głupkowato śmiać. Zadzwonił dzwonek.
- Nie, dzięki, jak słyszałeś dzwonek już był a ja muszę iść na lekcje…
- Pokazać ci drogę?
- Dzięki za troskę, ale sama trafię. Cześć!
Odeszła, najpierw w stronę pierwszych schodów na górę jakie zobaczyła, lecz okazały się zamurowane. Billy i reszta zaczęła się donośnie z niej śmiać. Magda, udając że ich nie widzi poszła na drugi koniec holu.


* * *



Gdy dotarła pod wskazaną salę, cała jej klasa była już mniej więcej ustawiona. Nikt raczej nie zauważył jej przybycia.
"Może to i dobrze?”- zastanowiła się.
Po chwili przyszła nauczycielka, otworzyła drzwi i wpuściła swoich uczniów do środka.
- Ty musisz być Magda, tak?- zatrzymała ją geograficzka przed wejściem.
- Tak, to ja, dzień dobry.- uśmiechnęła się mimo wszystko.
- Proszę, proszę do środka.- zachęciła ją

Dziewczyna weszła i stanęła tuż przy ogromniej mapie świata. Tęsknym wzrokiem odnalazła na niej Polskę. Reszta klasy pozajmowała swoje miejsca w ławkach. Usiedli i co niektórzy wlepili wzrok w Magdę nic nie mówiąc, część dziewczyn zaczęła szeptać sobie cos do ucha co chwila rzucając ciekawskie spojrzenia w stronę nowoprzybyłej, a jeszcze inni po prostu nie interesowali się nią, tylko czym prędzej spisywali zadanie domowe. Korzystali z okazji, póki nauczycielka nie patrzy i jest zajęta. Magda bardzo im zazdrościła, wiedziała że znają się już co najmniej rok, tworzą swoje grupki przyjaciół, mają zajęte stałe miejsce w ławkach i nie muszą, tak jak ona teraz, stać na forum klasy i walczyć z nudnościami. Zerknęła na nauczycielkę. Ta spokojnie usiadła sobie za biurkiem, włożyła okulary i wypakowywała z torby swoje rzeczy. Odchrząknęła po chwili i zastukała kluczem o biurko by przywołać uczniów do porządku.
- Cisza!- krzyknęła.
" Chociaż coś przypomina mi moje technikum.”- pomyślała.
- No ale już spokój!- walczyła nauczycielka- Dobrze…Chciałabym wam przedstawić waszą nową koleżankę Magdę. Przyjechała do naszego kraju nie dawno i od dzisiaj będzie z wami chodzić do jednej szkoły, a co więcej do tej samej klasy. Mam nadzieje że będziecie ją szanować i traktować jako równa sobie. Dobrze, a teraz może opowiesz nam coś o sobie, na przykład skąd przyjechałaś… Proszę, proszę…
- Nazywam się Magda. Przyjechałam z Polski.- w klasie nastąpiło poruszenie, każdy zaczął konsultować ze swoim sąsiadem gdzie leży Polska, co niektórzy zaczęli nawet wykrzykiwać: Gdzie? Gdzie? Skąd?
- Ale ciszę, proszę! Nie wiecie gdzie leży Polska? Zaraz posypią się nie za wesołe oceny w takim razie. Proszę bardzo, Sally- nauczycielka zwróciła się do pulchnej dziewczyny z pierwszej ławki- Gdzie znajduje się ojczyzna naszej nowej uczennicy?
Sally wstała z krzesła i popatrzyła się na Magdę szukając pomocy. Dziewczyna od razu wskazała palcem odpowiednie miejsce na mapie.
"Jak ma dobry wzrok to zobaczy.”- pomyślała mając nadzieję że pomogła koleżance.
- Na zachód od Korei, sąsiaduje z Niemcami i Rosją…
- Uff, chociaż ktoś wie.- odetchnęła z ulgą pani.
Sally usiadła i uśmiechnęła się do Magdy, ta odwzajemniła jej uśmiech i czuła jak cały stres powoli zaczyna znikać.
- Kontynuuj- poprosiła nauczycielka patrząc się groźnie na klasę.
- Przed przeprowadzką tutaj mieszkałam na północy kraju w nie za dużym mieście. Chodziłam również do technikum gastronomicznego, technikum w prawdzie to nie to samo co angielskojęzyczne liceum, ale mam nadzieje że sobie poradzę.- rozejrzała się po klasie i o dziwo zauważyła że wszyscy jej słuchają.
" Jeszcze jedno podobieństwo”- wyliczyła.
- Dziękuję ci na razie. Możesz usiąść, przed ostatnia ławka jest wolna.

Magda posłusznie poszła w wyznaczonym kierunku odprowadzona dwudziestoma pięcioma parami oczu. Usiadła, wypakowała zeszyt z piórnikiem. Następnie wlepiła wzrok w tablicę. Nie wytrzymała jednak długo. Nie mdliło już jej, co pozwoliło na ocenę klasy jako pomieszczenia. Odważnie zaczęła rozglądać się po ścianach i oknach. Na korkowych tablicach wisiały różne samorobne plakaty lub wielkie arkusze papieru z wypisanymi, przydatnymi pojęciami dotyczącymi wykładanego przedmiotu. Przed tablicą stała pamiętna wielka mapa polityczna świata, a za nią ciemnozielona, wytarta do czystości tablica. Skręcając wzrokiem w lewo natrafiła na ogromny telewizor plazmowy, stojący na nie za wysokiej szafie. Dalej, zaczynała się ściana okien. Były to zwyczajne, duże, plastikowe okna, wszystkie uchylone ze względu na duchotę w klasie. Wpadało przez nie mnóstwo rześkiego powietrza oraz jasnych i ciepłych, wiosennych promieni słonecznych. Nie było zasłon ani rolet, przez co rząd uczniów w ławkach przy oknach, musiał się nie źle męczyć siedząc i na dodatek słuchając nauczycielki mówiącej o terenach najbardziej nadających się na uprawę zbóż w Azji. Na tylnej ścianie, równoległej do tablicy, wisiały półki na których stały kompasy, globusy i atlasy geograficzne. Magda, gdy skończyła oglądać klasę, przerzuciła wzrok na uczniów, swoich przyszłych, miała taka nadzieję, znajomych. Wszyscy byli ubrani identycznie. Dziewczyny, tak jak i ona, nosiły granatową spódnicę do kolan prostego kroju. Elegancji strojowi dodawała biała bluzka, dzisiaj z krótkim rękawkiem. Przy szyi dziewczęta miały wpięte granatową kokardę a całości dopełniała marynarka, tego samego koloru co spódniczka, zapinana na dwa złote guziki. Po lewej stronie, na piersi, przyszyta była tarcza szkoły, czerwono- złotego koloru. Na nogach płeć żeńska miała jeszcze, obowiązkowo, czarne buty oraz i takie kolanówki. Chłopcy zaś zamiast spódniczki, nosili zwykłe, prasowane na kant, spodnie z granatowego sztucznego materiału, a także kokardę dziewcząt u nich zastępował błękitno-granatowy krawat. Wszyscy w klasie wyglądali identycznie co sprawiało bardzo przyjemne i estetyczne dla oka wrażenie. Widać było że szkoła jest porządna i uczniowie uczęszczający do niej tak samo.
Magda poczuła na sobie czyjś wzrok. Przekręciła głowę w bok i spostrzegła chudą dziewczynę siedzącą w rzędzie przy oknie. Plecy oparte miała o parapet, tak by słońce nie świeciło jej w twarz. Siedziała o jedną ławkę bardziej do przodu od Magdy więc mogła ją obserwować, co też czyniła bez żadnej żenady. Oczy miała szeroko otwarte, jakby niewidzące, albowiem właśnie zagapiła się na nową koleżankę. Magda uniosła rękę i pomachała do niej. Dziewczyna ocknęła się i przysłoniła usta zeszytem, jednak jej oczy zdradziły to że się śmiała. Madzia również uśmiechnęła się w odpowiedzi. Czuła że polubią ją tutaj, mimo różnic jakie dzieliły ją od reszty klasy.

" Myślę że blond włosy, zielone i okrągłe oczy nie będą problemem”- pocieszała siebie w myślach.

Lekcja się skończyła. Po usłyszeniu dzwonka zwiastującego przerwę, cała klasa jak na komendę podniosła się z krzeseł. Wszyscy zaczęli rozmawiać na luźne tematy dotyczące sportu czy przeżytego weekendu, a pani Cheng próbowała przekrzyczeć wszystkich uczniów podając zadanie domowe, nadaremnie z resztą. Magda także zaczęła się pakować, ale po uprzednim zanotowaniu strony z ćwiczeniem do wykonania. Zapięła plecak i była gotowa do wyjścia z klasy, gdy tuż obok niej pojawiła się Sally.
- Dzięki, serdeczne dzięki za pomoc przy odpowiedzi!- zaczęła
-Nie ma sprawy.- odpowiedziała skromnie Magda- Byłaś w potrzebie, powinnam była pomóc, co nie?
- No to może pójdziesz ze mną i Kim zjeść coś?- zaproponowała wskazując na niską dziewczynę czekającą przy drzwiach. Magda już miała odpowiedzieć dlaczego nie, lecz ktoś nie dał jej dojść do słowa.
-Wybacz Sally, ale ja z Magdą musimy gdzieś iść na tej przerwie, umówiłyśmy się już przed lekcjami…- powiedziała Lilly, dziewczyna spod okna.
- Hm, no skoro tak…To może innym razem.- uśmiechnęła się do Magdy- Na razie!
- Na razie- odmruknęła Lilly.
-Właściwie to dlaczego…?- chciała wyciągnąć z niej jakieś wytłumaczenie Magda, lecz Lilly znowu jej przerwała
- Tak wiem, skłamałam, ale wybacz! Po prostu czułam że muszę się z tobą czym prędzej zapoznać. Jestem Lilly- wyciągnęła dłoń na przywitanie.
- Magda.
- No dobra, wychodźmy stąd zanim minie nam cała przerwa.- pociągnęła koleżankę za rękę i oboje wyszły z klasy.
- Dokąd idziemy?- spytała zdezorientowana i ogłuszona energią nowej koleżanki Magda
- Do ogrodu. Wszyscy tam chodzą jak jest pięknie, ciepło i słonecznie. Można usiąść sobie przy stoliku lub i nie, po prostu na trawie, zjeść śniadanko, pogadać, poznać nowych ludzi i takie tam. Ot zwykłe rzeczy które robi się na przerwach.

Sprawnie zeszły po schodach w budynku i skierowały się do tylnych drzwi w szkole prowadzących na dwór. Wyszły na zalany słońcem ogród. Chyba cała szkoła postanowiła spędzić przerwę właśnie tutaj. Każda ławeczka i stolik był zajęty, tak więc niektórzy po prostu stali i rozmawiali tworząc kręgi. A dodatkową atrakcją było pojawienie się Magdy. Nie było osoby, obok której by nie przeszły obojętnie. Wszyscy gapili się na nowoprzybyłą.

- Nimi się nie przejmuj.- dodała dla otuchy Lilly widząc przestraszoną minę koleżanki.
- Nie przejmuję się. To chyba normalne. Mogę sobie wyobrazić co by było gdybyś to ty przyjechała do nas do szkoły.
- No a co by było?- spojrzała bystrymi oczami na twarz rozmówczyni
- Dokładnie to samo.- uśmiechnęła się Magda.- Dlaczego idziemy tak daleko?
- Bo na tyłach zawsze znajdzie się jakieś wolne miejsce do siedzenia.
W końcu, po poszukiwaniach znalazły to czego szukały. Akurat dwie dziewczyny zwalniały miejsce siedzące przy stoliku. Lilly bez namysłu, zajęła siedzenia po nich.
- Chodź, chodź, siadaj, zaraz sobie coś zjemy.- zatarła ręce Koreanka grzebiąc w szkolnej torbie.
Magda tymczasem zachwycała się tym urokliwym miejscem. Ocknęła się dopiero gdy koleżanka podsunęła jej pod sam nos czerwone jabłko.
- Dzięki.- powiedziała. Jak bardzo była głodna zdała sobie sprawę dopiero po odgryzieniu pierwszego kęsa. Wcześniej nie zwracała na to uwagi, ostatnie godziny zafundowały jej tyle emocji że nie była w stanie myśleć o jedzeniu. Lilly także zaczęła jeść wdychając rześkie powietrze i odwracając twarz w kierunku Magdy.
- Gdzie mieszkasz? Jeśli mogę wiedzieć, oczywiście.
-Pewnie że możesz, więc mieszkam na ulicy…- chwila zastanowienia- Lekkiej w bloku numer trzynaście.
- Lekka? Serio? Wiesz co? To mieszkamy zaraz obok siebie! Ja mieszkam w czternastce!
- Naprawdę? Oh, kamień spadł mi z serca, to blokowisko jest tak ogromne że łatwo się w nim zgubić, a jak się ma kogoś znajomego to nic nie jest straszne.
- Po szkole wracasz domu?- Lilly zaczęła machać nogami pod stołem.
- Tak, tata ma po mnie przyjechać.
- A już myślałam że pojedziemy razem.
- Ależ możemy! Zaraz do niego zadzwonię i powiem że jadę do domu z tobą.
- Autobusem?
- Autobusem.- potwierdziła Magda.
Lilly nagle zaczęła się pilnie rozglądać tak jakby kogoś szukała. Gdy chyba już po raz dziesiąty przekręciła głowę, Magda zapytała:
- Kogo szukasz?
- Gdzieś tutaj widziałam Maru...
- A kto to?
- Mój brat. Chciałam abyście się poznali. Muszę go zawołać bo sam nie podejdzie.
- A czemu nie?
- Za nieśmiały jest.- powiedziała prosto z mostu dziewczyna wyrzucając ogryzkę do pobliskiego śmietnika.- O! Widzisz? Siedzi tam pod drzewem, czyta książkę…Maru!- krzyknęła na całe gardło- Maaru!
Chłopak w pierwszej chwili nie wiedział kto ani skąd go woła, lecz gdy dostrzegł machającą rękę siostry od razu wstał z trawnika. Otrzepał spodnie i ruszył w ich kierunku.
- Idzie- zachichotała.
- Czemu się śmiejesz?- chciała by zabrzmiało to poważnie, jednak uśmiech który wpełzł jej na twarz zdradził iż także w duchu się śmieje.
- A nic, nic. Maru!- zwróciła się do brata który staną właśnie obok niej- Czemu do nas nie przyszedłeś wcześniej?
- Nie chciałem wam przeszkadzać.- odpowiedział nieśmiało zerkając na Magdę.
- No dobra, nie ważne. Magdo, to jest mój brat Maru. Maru poznaj Magdę.
- Cześć!- przywitała się dziewczyna wyciągając rękę.
- Miło cię poznać.- odparł- Widziałem cię już dziś przed lekcjami jak wchodziłaś do szkoły.- powiedział cały czas stojąc. Nie patrzył się zbytnio na nią więc Magda skorzystała z okazji by mu się lepiej przyjrzeć. Był wysokim i chudym chłopakiem. Włosy standardowo czarne, zwyczajnie ostrzyżone. Skośne, piękne oczy, średniej wielkości usta. Posiadał również kształtne uszy, a wszystko to znajdowało się na normalniej wielkości głowie osadzonej na długiej szyi. Całości dopełniały długie ramiona i kościste dłonie. Biła od niego nieśmiałość, spowodowana, miejmy nadzieję, nowo zaistniałą sytuacją. Maru przysiadł w końcu niepewnie na brzegu ławki. W zdenerwowaniu i lekko też z przyzwyczajenia, zaczął drapać się po czole gdzie miał kilka czerwonych krostek.
- Maru! Nie drap się, - skarciła go siostra- bo ci się te pryszcze po całej twarzy rozniosą.
Chłopak uśmiechnął się przepraszająco i spojrzał na Magdę, tym razem trochę śmielej.
- Ile macie jeszcze lekcji?- spytał.
- Pięć.- odpowiedziała któraś z dziewczyn.
- To tak jak ja.- przewertował swoją książkę.
- Dokładnie i jedziemy razem do domu! Wiesz co? Nie uwierzysz może, ale Magda mieszka w trzynastce, tuż obok nas!- zaklaskała w dłonie Lilly.
- Tak?- uniósł brwi do góry w geście zaskoczenia.
Konwersację przerwał im dzwonek na lekcje.
- To ja już pójdę, lekcje mam na ostatnim piętrze budynku. Do zobaczenia po szkole.- odwrócił się i poszedł w kierunku wyznaczonej ścieżki.
- Książka!- krzyknęła Magda trzymając ją w ręce. Chłopak obrócił się i cofnął.
- Dziękuję- uśmiechnął się- I jeszcze raz pa pa.
Dziewczęta odprowadziły go wzrokiem do drzwi, poczekały jeszcze chwile nim tłum wchodzących trochę się zmniejszy, a zaraz potem same zaczęły się zbierać.
- No, - szturchnęła Lilly koleżankę- I jak ci się podoba mój braciszek?- zapytała mrużąc oczy chcąc jak najlepiej wybadać sytuację.
- Jest miły i na pewno da się go lubić.- odpowiedziała szczerze.
-Podoba ci się?- popatrzyła na nią wyczekująco zaokrąglając oczy.
- Jest grzeczny, nie popisuje się…- powiedziała Magda przypominając sobie inną osobę zachowującą się dokładnie na odwrót.
- Widziałam że ci się spodoba.- odparła zadowolona Lilly- Dobra, pospieszmy się trochę, bo pan Lee przychodzi zawsze szybciej i nienawidzi jak ktoś się spóźnia.
- A czego uczy pan Lee?
- Biologii.- odparła złowróżbnym tonem.
- Aha.

misia201603

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4006 słów i 21746 znaków, zaktualizowała 28 mar 2018.

Dodaj komentarz