Jedna chwila cz.19

Stałam jak wryta. Nic nie mówiłam. Nie chciałam, bo to było ponad moje siły. Patrzył na mnie pustym wzrokiem, a ja nawet nie zauważyłam kiedy Paul wyszedł. W pokoju byliśmy tylko ja i mężczyzna, którego jeszcze kilka miesięcy temu kochałam bezgranicznie.  
- Juls, powiedz coś. Błagam- wychrypiał.
- Tyle, że ja nie wiem co- odparłam.
Nigdy wcześniej mnie tak nie zatkało. Czuję się dziwnie. Przynajmniej zdążyłam się ubrać.  
- Daj mi ostatnią szansę, o nic więcej nie proszę- powiedział zdecydowanym tonem.
- Ale ja nie mogę Josh, nie mogę po prostu.
Zmniejszył dzielącą nas odległość i oparł swoje czoło o moje. To niebezpieczne, ale nie chciałam się ruszyć. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i poczułam jego przyspieszone bicie serca.  
- Julie...
- Nie.  
Odsunęłam się.  
- Ja skończyłam ten rozdział. Pozwól mi zapomnieć, proszę.
Spojrzałam na niego. Łza mu ściekała po policzku. Pocałowałam miejsce, w którym była. Pewnie go tym zdziwiłam. Zerknął na mnie i przyciągnął do siebie.
- Nie, Josh- powiedziałam.
- Nawet nie chciałem tego zrobić, chcę Cię tylko przytulić.
Trzymałam ręce na jego plecach, a on objął mnie w talii.
- Możemy się chociaż przyjaźnić?- zapytał- chce być blisko Ciebie.
- Jeśli chcesz- powiedziałam.
- Chcę tego najbardziej na świecie.
Po tych słowach przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie.
- Juls, skoro jesteśmy przyjaciółmi to wszystko sobie mówimy, tak?- zapytał.
- No chyba tak- odparłam.
- Śmierdzisz tym chujem- powiedział, a ja mu załadowałam kuksańca w ramię. Zaczął się śmiać.
- Ja już chyba będę szła, bo jutro wyjeżdżam.
- Co?! Tak szybko? Musisz jutro?
- Muszę, jadę z rodzicami na wakacje i jutro do wieczora muszę być w domu.
- Mam pomysł- powiedział- do 14 spędzasz czas ze mną, a później Cię odwiozę, ok?  
- Nie wiem czy to dobry pomysł- powiedziałam.
- Oj Juls, to świetny pomysł, a teraz chodźmy. Odwiozę Cię.

Tak głupio mi iść obok niego i nic nie mówić, ale nic nie powiem, bo nie chcę. Na szczęście zaraz wejdę do pokoju. Jeszcze chwila. Ostatnia para drzwi. Uffff!  
- To ja już lecę, pa- odwróciłam się i złapałam za klamkę.
- Cześć- powiedział, a ja szybko zatrzasnęłam za sobą drzwi.  
Strasznie głupia sytuacja. Przebrałam się w top i króciutkie spodenki i runęłam na łóżko.

Około 8 usłyszałam pukanie do drzwi. Ryknęłam na głos byle jakie "proszę" i po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Cudownie. Odwróciłam głowę, by spojrzeć na kogo mam się wydrzeć, że jest jeszcze środek nocy, a moim oczom ukazał się Josh.
- Wcześniej się nie dało?- wystrzeliłam sarkastycznie.
- Niestety nie, ale zapamiętam na następny raz- uśmiechnął się.
Zajebiście po prostu.
- Chcesz czegoś?
- Mieliśmy spędzić czas do 14, a potem Cię odwiozę do domu.
- Zapomniałam.
- W ogóle to coś pamiętasz z wczoraj?
- Taaa pamiętam Twoje wyznanie, jeśli o to pytasz- zaśmiałam się.
- Dzięki Juls- odparł- ogarniaj się.
- Zaraz, jeszcze jest środek nocy. Wyluzuj- powiedziałam.
- Że co?- zapytał niepewny czy dobrze usłyszał.
- Później wstanę- powiedziałam.
Po sekundzie ściągnął ze mnie kołdrę i zapatrzył się po prostu.
- Dzięki- wyszarpałam mu ją z powrotem.
- Daj spokój, już Cię widziałem nago- wydukał.
- Taa, nie da się zapomnieć.
Wstałam i podreptałam do szafy. Specjalnie kręciłam tyłkiem żeby mu zrobić na złość i widziałam w lusterku, że mi się udało. Cóż, wrodzony talent. Wyjęłam czarny crop top i białą dopasowaną spódniczkę przed kolano. Pochyliłam się po czarne vansy w równie zmysłowy sposób w jakim się poruszałam. Tak, wiem. Diablica. Nic nie poradzę.  
- Postaraj się nic nie odwalić, bo idę pod prysznic- powiedziałam, chwytając bieliznę.  
- Dobra- powiedział i położył się na łóżku.
Był ubrany w błękitną koszulkę i czarne spodenki. Młody bóg po prostu.  
Wyszłam z pokoju i mijałam Rikki, kiedy usłyszałam za sobą pełen nienawiści głos.
- Ty wredna pierdolona zołzo! Gdzie on jest?!- ryknęła Lindsay.
- W dupie- rzuciłam i ruszyłam dalej.
Po chwili poczułam szarpnięcie za włosy.
- Gadaj, bo inaczej wyrwę Ci te kłaki!
Nie no koniec tego dobrego!  
Uderzyłam łokciem w brzuch. Zgięła się w pół. Pociągnęłam ją za włosy i popchnęłam na ścianę.
- Jeśli jeszcze raz tak zrobisz, to gwarantuję Ci, że skończysz o wiele gorzej- szepnęłam jej na ucho i ruszyłam pod prysznic.  
Wracając do pokoju już jej nie spotkałam. Otworzyłam drzwi do siebie i zobaczyłam, że Josh stoi przy oknie z telefonem przy uchu.
- Naprawdę? Nie gadaj! Niezła jest! No zaraz wszystko będę wiedział. Kurde beka. No tak. Siema.  
Zamknęłam drzwi i usiadłam przy toaletce, biorąc do ręki podkład.
- Nie chwalę Twojego zachowania, ale podobno ładna akcja- rzucił ze śmiechem.
- E tam bułka z masłem- machnęłam pędzelkiem w dłoni.
- Co Ci zrobiła?
- Zwyzywała mnie, bo nie wie gdzie jest jej chłopak- rzuciłam mu znaczące spojrzenie- nie powiedziałeś jej nic?
- Po co? Ja z nią nie jestem. Parę razy mieliśmy seks, ale to wszystko. Nadziei sobie narobiła- powiedział.
Po chwili byłam gotowa. Na szczęście spakowałam się dwa dni wcześniej, bo pakowanie na kacu jest niefajne.  
- Już?- zapytał.
- Tak.
- Idziemy na śniadanie, a później masz do wyboru wcześniejszy powrót do domu albo czas spędzony z największym przystojniakiem w kampusie. Co wybierasz?
- Sorki, ale dom.
- Okey, nadrobimy innym razem.
Ruszyliśmy do Crispy's. Najlepsze naleśniki pod słońcem. Myślałam o nich cały poranek i o. Teraz je zjem.  

Wrzuciłam walizkę do jego bagażnika i wsiadłam do auta. Włączyłam moją ulubioną składankę i czekałam na niego. W domu powinnam być około 17, bo jest 12, więc luzik. W końcu nadchodził. To będzie dłuuuuga podróż...



Przepraszam, że takie krótkie. W piątek następna część:)

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1155 słów i 6034 znaków.

2 komentarze

 
  • Animekojoj

    Niech ona jemu wybaczy pliss! TO MA BYĆ BAJKA

    21 paź 2016

  • Justys20

    Już czekam na następną część

    19 paź 2016