Jak jeden podmuch wiatru. Cz.1

Jak jeden podmuch wiatru. Cz.1Czarne jak węgiel oczy, wpatrywały się w wystraszoną twarz Patryka.  
- Jak to chcesz mi powiedzieć, że moja żona zaginęła? no i jeszcze mi powiesz może, że zabrała ze sobą Jessice? - warknął, uderzając pięścią w stół - Czy ktoś może mi do jasnej cholery powiedzieć jak jedna kobieta mogła was wszystkich oszukać? jak mogła uciec z moimi dokumentami, z pieniędzmi i trzyletnią córeczką! - krzyknął mierząc go surowym wzrokiem  
- To nie jest zupełnie tak! - odezwał się nieśmiało mężczyzna - Dokumenty i pieniądze zostały. Zniknęła tylko Pani Carla i Jessica. Sądzę - powiedział - Sądzimy, że pańska żona uciekła - dodał drugi mężczyzna  
- Odkrycie roku! - krzykną zdenerwowany Lucas - Macie pięć dni, by odnaleźć moją żonę i córkę. Pięć dni i ani jednego dnia dłużej! - warknął mierząc ich wzrokiem  
Nagle do maleńkiej sali wbiegł wystraszony mężczyzna i spojrzał na Lucasa.  
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale James nie żyje. Został zamordowany- powiedział niepewnie  
- I zapewne zabiła go moja żona? - zaśmiał się Lucas  
- Tak podejrzewamy - potwierdził  
Lucas zaśmiał się w głos i spojrzał na nich rozbawionym wzrokiem. Mężczyźni spojrzeli na siebie, nie rozumiejąc zaskakującej postawy Lucasa. Zapewne spodziewali się wszystkiego, tylko nie tego, że rozbawi go ucieczka żony. Lucas ponownie spojrzał na ich zatroskane twarze i bez słowa odszedł, zostawiając zaskoczone towarzystwo. Wychodząc z pomieszczeni, oparł się o metalowe drzwi i spojrzał na okno. Kochał ją. Mimo wszystko nadal cholernie ją kochał i nie rozumiał, dlaczego ona uciekła. Czy chciała chronić ich dziecko? czy uciekła, dlatego, żeby uchronić ich Jessicę, a może dlatego, że znienawidziła go za to, że ją uderzył? bywało między nimi różnie. Czasami potrafili nie odzywać się tygodniami, ale ostatnio było między nimi zaskakująco dobrze. I co powinno go zainteresować, zaczęła interesować się jego pracą.Nawet czasami prosiła by pokazał jej, jak się strzela, wprowadził ją w techniki obrony, czy też podpowiedział niektóre rzeczy. Teraz zrozumiał, że ona tylko udawała, a on jak ostatni dureń, wszystkiego ją nauczył. Tylko nie przepuszczał, że wszystko, co jej pokażę, w niedalekim czasie, odwróci się przeciwko niemu. Miała dostęp do wszystkich ich zagranicznych kont Miała namiary na wszystkich wspólników, czy przyjaciół z zagranicy. Miała dostęp do wszystkiego. jednak póki co, niczego nie wykorzystała. Czy naprawdę chodziło jej tylko o odejście od niego? czy byłaby zdolna zabić człowieka, by tylko od niego uciec? dlaczego nie zrobiła tego tak zwyczajnie po ludzku. Przecież mogła powiedzieć mu, że chcę od niego odejść. No tak. Znała go aż za dobrze i wiedziała, że nie pozwoliłby jej na to. Zatrzymał by ją nawet siłą, by tylko mieć ją przy sobie. Już od dawna nie była szczęśliwa, ale on tego nie zauważał. Wciąż pochłonięty był kolejnym towarem, kolejną przesyłką. Kolejnymi zagranicznymi klientami. Po jednej, czy drugiej udanej transakcji, radości szukał w ramionach kochanek. Nigdy z nią nie dzielił swoich sukcesów. Przez kilka lat małżeństwa nawet nie wiedziała, że wyszła za gangstera. Nie miała pojęcia czym się zajmuje, a jemu to pasowało. Później coraz trudniej było to ukryć, a ona zaczęła coś podejrzewać.Aż pewnego dnia powiedziała krótkie odchodzę. Spojrzał jak jego piękna, seksowna kobieta trzyma torbę z spakowanymi rzeczami i poczuł strach. Nie mógł pozwolić jej  
odejść. Czy wtedy wszystko się zaczęło? czy wtedy ona zaczęła go nienawidzić?  
- Lucas - usłyszał dojrzały, męski głos  
- Berni - zawołał, podchodząc do brata  
- Słyszałem o Jessice. Tak mi przykro - szepnął spokojnym głosem - Musisz ją zrozumieć. Ona zrobiła to dla waszej córki - powiedział  
- Berni ty coś wiesz prawda? Ona Ci coś powiedziała? - zapytał Lucas zmęczonym głosem  
- To dobra kobieta i wspaniała matka. Ona Cię kocha, czy tego nie widzisz? - zapytał mężczyzna siadając na ławce  
- Kocha? - zadrwił Lucas - Kocha, czy raczej nienawidzi? - spytał niespokojnym głosem
Intensywnym wzrokiem spojrzał na zatroskaną twarz brata, ale nie dostał odpowiedzi. Spuścił wzrok i poczuł w oczach łzy. Nie mógł znieść świadomości, że jego żona go znienawidziła.  
- Gdy ty byłeś za granicą. Był tu Mark. Grozili Wam. To dlatego Carla zabrała Ci córkę. Ona chciała za wszelką cenę ją chronić - powiedział spokojnym głosem Berni  
- Co takiego? - zapytał Lucas  
- No grozili Ci. Nie dotarł do nich ostatni transport. Ciężarówka zaginęła w połowie drogi. Diamenty zaginęły - usłyszał Lucas i spojrzał wystraszonym wzrokiem na brata.  
Teraz już wszystko zaczęło układać się w całość. Rozumiał nagle przybycie Berniego, rozumiał zniknięcie żony i wiedział, że to dopiero początek ich kłopotów.  
- Nie mów, że to Carle o wszystko podejrzewają?- zapytał Lucas  
- Obawiam się Lucasie, że tak.Obawiam się również, że twoja żona jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie - powiedział - I podejrzewam gdzie ona może być - szepnął  
Lucas spojrzał na ciemne oczy brata i zaklął. Czemu on sam, nie wpadł na ten pomysł? Czy jego brat lepiej znał Carle niż on sam?  
- Tak podejrzewam, że poleciała do Polski. Tylko Mikołaj i jej przyjaciółka mogą dać jej schronienie -powiedział pewnym głosem Berni  
- Ale jak dostałaby się do Polski? - zapytał Lucas  
- Samolotem. Ostatni wyleciał po siedemnastej. Mamy niewiele czasu - szepnął  
- No to na co czekamy? jedziemy do Polski! - zdecydował Lucas, patrząc na zatroskaną twarz brata.  

Samolot wylądował. Jessica od piętnastu minut malowała kredkami, a ja czułam coraz większy niepokój. To czyste szaleństwo - podpowiadał mój rozum. Jednak wiedziałam, że dobrze zrobiłam. Przecież Jessica była w śmiertelnym niebezpieczeństwie i dobrze o tym wiedziałam. Wciąż zastanawiałam się co mogło stać się z ciężarówką z diamentami i miałam tylko jedno rozwiązanie. Ktoś od nas zdradził. Jednak kto i komu? po co? nie wiedziałam. Wysiedliśmy z samolotu i trzymając w ręku walizkę, rozejrzałam się dookoła. Taksówka! potrzebna była nam taksówka!.  
- Carla! - usłyszałam męski głos. Odwróciłam się a tam....  

Detektyw długo wpatrywał się w zdjęcie kobiety, która leciała z nim samolotem. Chociaż nie miał pewności i dużo danych mu się nie zgadzało, coś podpowiadało mu, że kobieta ze zdjęcia to niejaka Karolina, która weszła na pokład samolotu. Z danych, których dostał od swoich przełożonych był adres kuzyna w Polsce. Kuzyna, czy może kuzynki? nie wiedział. Wynajęto go nie dawno i nie bardzo wiedział o co chodziło. Chociaż próbował nie angażować się bardziej w sprawę, nie potrafił. Kobieta na zdjęciu miała inny kolor włosów i pięknie się uśmiechała, ten sam uśmiech, który dostrzegał w samolocie. Tylko co to za dziecko? i czy naprawdę ta słodka, niewinna kobieta miała być tym, za kogo ją uważano? jego zawodowa intuicja podpowiadał mu, że nie zawsze jest tak, jak się uważa a prosta sprawa zazwyczaj komplikuje się aż za bardzo. Pamiętał to zbyt doskonale, gdy zabierali Amandę, którą skazano na karę śmierci. Długo nie mógł pozbierać się po jej śmierci a sam fakt, że okazała się  
niewinna był dla niego nie wybaczalny, Był odpowiedzialny za śmierć kobiety, którą pokochał i tylko dlatego, że przez miłość, nie był zbyt dociekliwy. Zaraz po tym przeszedł na emeryturę i porzucił ukochany zawód. Od czasu do czasu brał trudniejsze dla innych sprawy, które wydawały się zbyt banalne. Tej miał nie brać, ale Oskar, jego najlepszy przyjaciel ubłagał go, że to naprawdę dla niego ważne i zlitował się. Chociaż na pierwszy rzut oka sprawa wydawała się banalnie prosta, coś, jakaś intuicja podpowiadała mu, że Carla nie może być tą osobą. To byłoby zbyt okrutne. Przysiągł sobie, że zrobi co w jego mocy, by ją obronić.  
- Carla! - zawołał sam nie widząc po co  
Kobieta odwróciła się, a jej oczy rozszerzyły się. Mocniej złapała córeczkę za rękę a w jej oczach gościł strach.  
Dopiero po chwili odetchnęła z ulgą i nerwowo spojrzała na niego.Przełknęła ślinę.  
- To jakaś pomyłka, Jestem Karolina, nie Carla - uśmiechnęła się blado i puściła rękę córeczki.  

Na dźwięk swojego imienia, swojego byłego imienia zamarłam. Mężczyzna wydawał się nieznajomy, ale coś podpowiadało mi, że był nie groźny. Nasze spojrzenie się spotkało, a ja odruchowo złapałam trochę mocniej rękę Jessiki. Dopiero po chwili dziewczynka spojrzała na mnie, a ja puściłam jej rękę. Zastanawiałam się, co się właściwie stanie. Już chciałam dać córeczce znać, by uciekała, ale starałam się zachować spokój.  
- Jestem Karolina, nie Carla - powtórzyłam ponownie  
Mężczyzna nadal nie spuszczał z nas wzroku. Teraz natomiast patrzył na Jessice i uśmiechał się do dziecka. Córeczka wystraszona zrobiła krok w tył i schowała się za mną. - Kochanie nie bój się - uspokajałam ją  
Mężczyzna wciąż nie spuszczał nas wzroku a czas jakby się zatrzymał. Kim on był? czy ktoś mnie śledził? czy może mój mąż kogoś wynajął by mnie odnalazł? nie wiedziałam. Podjechała taksówka a moja córeczka, spojrzała na mnie i czekała na jakiś mój ruch.  
- Możemy odjechać? czy ma pan do nas jakaś sprawę? - zapytałam nieśmiało  
- To jakaś pomyłka. szukam Carli, ale pani nią nie jest prawda?- zapytał uśmiechając się pod nosem  
- No nie jestem- odwzajemniłam uśmiech i nieśmiało ruszyłam w stronę taksówki. - To Do widzenia - szepnęłam, zamykając za sobą drzwi.  
- Pani Karolino! - usłyszałam jego głos. Po chwili drzwi otworzyły się i zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz. - Tak na wszelki wypadek ma pani tu moją wizytówkę. Jestem prywatnym detektywem i zawsze służę pomocą. Proszę na siebie uważać Carlo - szepnął uśmiechając się pod nosem. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydobyć z siebie słów. - Miłego dnia - szepnął zamykając drzwi od taksówki.  
Nie odpowiedziałam. Podłam taksówkarzowi adres i po chwili ruszyliśmy. Jessica spojrzała na mnie niepewnym wzrokiem, a ja poczułam strach. Detektywem? czego on może ode mnie chcieć? nie wiedziałam.Kwadrans później zatrzymaliśmy się ulicę od mieszkania Mikołaja. Nie miałam pojęcia, czy już go wypuścili, czy może nadal siedzi. Miałam plan i postanowiłam go realizować. Chciałam zadzwonić i zapytać się jego dziewczyny, gdyby nadal było niebezpiecznie, postanowiłam zarezerwować pokój w hotelu i przeczekać. Przecież nie miałam już innego wyjścia. Musiałam sobie radzić..Zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się do budki telefonicznej, postanowiłam zadzwonić.Poczekałam dwa sygnały i - Cześć to ja - szepnęłam zmieniając głos  
- Carlla? skąd dzwonisz?- usłyszałam damski głos - Z Budki obok was - odpowiedziałam  
- Przyleciałaś? a Jess? - zapytała zaskoczona - Jest ze mną. Możemy do was przyjść? - zapytałam - Nie! To nie jest dobry pomysł. Poczekaj tam. Zaraz się spotkamy- odpowiedziała  
Po chwili telefon się rozłączył, a ja spojrzałam na moją córkę.  
- Mamusiu zimno mi - szepnęła łapiąc mnie zmarzniętą rączką. - Mnie też- przyznałam.  
Kilka minut później w naszą stronę szła jakaś kobieta. Chociaż miała inny kolor włosów, kaptur i okulary, poznałam ją. Podeszłą do nas i wpadłam jej w ramiona. Przytuliliśmy się i po chwili uklęknęła obok mojej córki.Spojrzała na mnie krzywym wzrokiem, a w jej oczach wyczytałam wyrzuty.  
- Jak mogłaś ciągnąć tu dziecko? czy ty zwariowałaś?- napadła na mnie a Jessica spojrzała na nas ze strachem w oczach - A miałam inne wyjście? miałam?! - krzyknęłam zdenerwowana - Co ty myślisz, że chciałam uciekać? zostawiać mojego męża? zabierać mu naszą córkę? wierz mi nie chciałam! Ale do cholery ja nie miałam wyboru! - krzyknęłam  
- Już dobrze Carlo. Już jest dobrze- szepnęła i przytuliła mnie do siebie. - Chodź- złapała nas za rękę i poprowadziła w centrum miasta  
Po godzinnym marszu zatrzymaliśmy się w małym mieszkanku. Były tam zabawki i ubrania. Pokarmu mieliśmy na kilka dni. Nie zabrakło też ulubionych przysmaków mojej córki.  
- Skąd wiedzieliście? - zapytałam zaskoczona - Znamy Cię kochana. Twój kuzyn wszystko przygotował. Wiedział, że i tak przyjedziesz. Masz wynajęte mieszkanie, więc nie rzucajcie się w oczy okej? i nie kontaktuj z nami. Policja węszy a my nie chcemy, byś z jednego problemu wpakowała się w drugi. Masz tam komórkę. Telefonuj się do mnie tylko w ważnych sprawach okej? muszę lecieć. Kocham Cię- szepnęła i pocałowała mnie  
Po chwili zostaliśmy sami. Spojrzałam na Jessicę i uśmiechnęłam się do córki. Byliśmy bezpieczni. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2392 słów i 13060 znaków, zaktualizowała 15 cze 2015.

7 komentarzy

 
  • Alex996

    Napisz prosze czy wogóle mozemy spodziewac jakiegokolwiek rozwinięcia bo nie wiem czy jest sens czekać i zagladac tu praktycznie codziennie czy nie.

    6 kwi 2015

  • g owno

    Ej dawaj nową część!  Tak nie można tego zostawić ! ;<

    3 kwi 2015

  • larwa

    Kiedy  kolejna część ?

    3 kwi 2015

  • zakochana w tym opowiadaniu

    Kiedy mozemy spodziewac sie nastepnej czesci?

    22 mar 2015

  • On

    Pisz dalej czekam na więcej super

    16 mar 2015

  • Paulaa

    Wow, wow aż brak mi słów ;) Czekam na więcej :D

    16 mar 2015

  • milenka

    wspaniałe nie mogę już doczekać się następnej części proszę o dodanie następnej jak najszybciej proszę pozdrawiam Milenka

    16 mar 2015