For you here and now: Tour cz.3

For you here and now: Tour cz.3Martyna.  
- Po co przyjechałes?- zapytałam chłodno. Nie chce go tutaj. Nie po tym jak mi rozwalił telefon. Nie dał mi Tego wytłumaczyć. Od razu naskoczył na mnie jakbym nie wiem co zrobiła,  a ja nie zrobiłam nic. Chciałam sie spotkać z Jonathanem tylko po to, żeby mu powiedzieć iz Kocham tylko i wyłącznie Doriana i to sie nigdy nie zmieni. Nie dał mi dojść do słowa.  
- Sam się zastanawiam. Teraz widzę , że niepotrzebnie.  
- Właśnie- powiedziałam zraniona i poszłam do sypialni. Tam się rozebralam i położyłam spać. Dorian położył się w drugim pokoju.  

Rano byłam wykończona. Nie spałam zbyt dobrze. Wierciłam sie w łóżku i myślałam. Nie wiem czy sobie poradzimy. Nie mam pojęcia , ale głos w mojej głowie mowi, że to sie posypie. Serce każe walczyć, ale jak mam to zrobić?  
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawe. Spojrzałam na zegarek w kuchni by zobaczyć która godzina. 9:26. Na 12 mam do pracy. Wcześniej musze pojechać kupić jakiś telefon. Bo ten który Dorian mi dał... Leży rozwalony  
- Porozmawiamy?- usłyszałam , ale nie odpowiedziałam. Usiadłam z kawą przy stole i zaczęłam ją pić. - Martyna do kurwy nędzy spójrz na mnie - walnął pięścią w stół. Wzdrygnelam się. Dopilam szybko moją kawe i wstałam od stołu. Chciałam przejść do przedpokoju , ale Dorian mi zagrodzil drogę.  
- Musze iść.  
-Masz na 12.  
- Mam, ale muszę jechać wcześniej kupić telefon bo ten co dostałam od Ciebie lezy rozjebany w sypialni. - westchnął. Przepuscił mnie . Założyłam buty i Wzięłam torebkę. Dorian wyszedł za mna. Zamknął drzwi i chwytając mnie za dłoń poprowadził do samochodu. Wsiadlam bo nie chciałam sie z nim kłócić.  

Weszliśmy do sklepu dalej sie nie odzywajac do siebie. Zaczęłam rozglądać sie za telefonem. Byłam zadowolona z Xperia i taką samą wybrałam. Była dosyć droga , ale trudno.  
- Poproszę 560- wzięłam też ubezpieczenie na wszelki wypadek. Już miałam podawać kartę, ale Dorian podał swoją. Wyrwalam ja sprzedawcy i rzuciłam za sibie po czym podałam mu moją. Wpisalam pin. Zapłaciłam i dziękując wyszłam ze sklepu.  
- Nie zachowuj sie tak. - powiedział lapiac mnie za łokieć.  
- Puszczaj mnie Collins- wyrwalam mu się.  
- Zachowujesz sie jakbym ja zrobił coś a nie ty. - pokrecilam głową. Do oczu naplynely mi łzy i zaczęłam mówić.  
- Nie masz pojęcia jak bardzo Cię Kocham. Nie wiem skad mial moj numer telefonu. Odpisywałam i umówiliśmy sie na drinka bo chciałam mu dac jasno do zrozumienia ze chce tylko CIEBIE. Dopowieziales sobie jakąś historię raniąc mnie tym. Przyjechałes i rozwaliles moj telefon. Nie wiem co mogłabym zrobić , żebyś w końcu uwierzył , że jestem Twoja. Na razie daj mi spokój. Nie chcę żebyś tu był. Nie w ten sposób. - zamknął oczy i przyciągnął mnie do siebie.  
- Przepraszam Okej? Jestem chorobliwie zazdrosny o Ciebie.  
- Ja o Ciebie tez, ale ja Cię tak nie traktuje- odeszlam od niego. Zapytałam taksówkarza , czy ma wolną chwilę. Kiwnal głową a ja wsiadłam i podałam mu adres restauracji.  

Dzisiaj w pracy był istny młyn. Nie było Oliwii i Mileny. Spędzają czas z chłopakami. Do Eweliny zadzwonił telefon, przeprosiła mnie na chwilę i odebrała. Wróciła po kilku sekundach.  
- Alex. Powiedziałam, że zadzwonie później.  
-Czemu nie przyleciał? - zapytałam.  
-Jakaś reklame czegoś tam dzisiaj robi w Finlandii. Nie znam szczegółów- obserwowałam ją jak mówiła o Alexie.  
- Zakochalas sie prawda?- westchnela i Kiwnela głową. Wiedziałam , że to zrobi. Prędzej czy później.  
- A ty i Dorian? Jest prawda?  
- Jest , ale się poklocilismy. Nie chcę o tym gadać. Kazalam mu wracać. Nie chcę zeby tu był. - Ewelina patrzyła na mnie cZekając az jej powiem. Uśmiechnelam sie do niej słabo i zaczęłam mówić o wszystkim.  
- Rozwalił Ci telefon? Po co pisałaś z Jonathanem?  
- Chciałam mu napisać , żeby sie odczepil , ale stwierdziłam , że mu to powiem osobiście. Tak , rozwalił mi telefon.  
- Może to marne pocieszenie, ale ja wiem , że wam sie uda.  
- Dzięki- szepnelam i worcilysmy do pracy.  

Dorian.  
Po tym jak Martyna pojechała taksówką do pracy, ja pojechałem do firmy Matthew. Musze raz na zawsze wybić Jonathanowi pomysł, żeby uderzać do mojej dziewczyny.  
- Dzień Dobry Panie Collins. - powiedziała asystentka Matthew.  
- Jest ?- Kiwnela głową.  
- Ale me teraz spotkanie- gowno mnie to obchodzi. Wszedłem do jego gabinetu i sie uśmiechnąłem. Jonathan siedział na przeciwko Matthew i rozmawiali. Spojrzeli na mnie. Usiadłem obok tego frajera.  
- Nie jesteś w trasie?- zapytał Matthew.  
- Przylecialem wczoraj, gdy się dowiedziałem , że jakiś kutas podbija do mojej dziewczyny. Wiesz... Wysyłanie kwiatów przez kilka tygodni. A wczoraj nawet sie pojawił u niej w pracy.  
- Naprawdę? - zapytał Matthew. Kiwnalem głową.  
- Wiesz coś na ten temat Jonathan? - zwróciłem sie do chłopaka. Spojrzał na mnie niewzruszony.  
- I co z Tego? To ja i co ? Chciałem sie z nią umówić na randkę. Nie wolno?- wstałem szybko z fotela i bez zbędnego więcej gadania po prostu sie na niego rzuciłem. Matthew próbował mnie odciągnąć co mu się udało
- Nigdy więcej do niej nie pisz. Nie dzwon i nie przychodz. W dupie bede miał czy pójdę siedzieć, ale kurwa Cię zajebie. Rozumiesz!? - leciała mu krew z nosa.  
- Może. Na razie- powiedział i wyszedł. Jakie moze? Nie ma.kurwa może. Wyrwalem się Matthew i wybieglem za nim.  
- Zaczekaj kurwa! - krzyknalem. Zatrzymał sie , odwrócił i mnie uderzył w brzuch. Skurwiel. Złapałem sie za brzuch. Ogarnalem się i znowu mu przyłożylem. Zaczęliśmy się bic na środku holu w firmie Matthew. Przyłożylem mu z kolanka w brzuch a potem jeszcze raz w twarz . On sie zamachnal i dostałem w żebra. Chciałem mu oddać , ale ochroniarze zaczęli nas odciągac od siebie. - Nie zbliżaj sie do niej dobrze Ci radzę! - krzyknalem do niego. Pokazał mi środkowy palec na co jeszcze bardziej sie wkurwilem. Walnalem z łokcia ochroniarza , ale drugi mnie złapał zanim dobieglem do Jonathana.  
- Wyprowadzcie go- powiedział Matthew do ochroniarzy którzy trzymali tego skurwiela. Wyprowadzili go z firmy a ja się rozjerzalem. Kilkanaście par oczu były skierowane w moja stronę. Ktoś robił zdjęcia ktoś chyba nagrywał. Nie przejmowalem się Tym. Cieszyłem sie tylko z Tego , że złość mi powoli przechodziła. Obilem mu morde i chyba zlamalem nos , ale gowno mnie to obchodziło w tej chwili.  
- Nie pochwalam Tego co zrobiłes i to w mojej firmie, ale dobrze mu tak- szepnal Matthew. Kiwnelam głową i też wyszedłem z firmy. Pojechałem prosto do restauracji.  

Wszedłem do restauracji i poszedłem od razu do łazienki. Musiałem zmyć krew z rąk a trochę jej miałem bo ta ciota krwawila jakbym nie wiem.co mu zrobił.  
-Co zrobiłes?- zapytała Martyna wchodząc za mna i zamykając drzwi na klucz. Miała tą krótką spódniczke i białą koszulę. Wygladala niewinnie i seksownie. Wlosy miała rozpusczone. Oczy jej się świeciły i lekko przygryzala warge. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Podwinalem jej spódnice do góry i szarpnalem za majtki. Kucnalem i je zdjalam. Schowalem do kieszeni jeansow. Rozpialem rozporek i wyjalem swojego juz gotowego czlonka. Podnioslem ja do góry, zeby mogła oplesc nogi wokol mojego pasa, gdy to zrobiła to wszedłem z w.nia. Jeknela. Cudowne uczucie. Cudowne brzmienie. Pocałowałem ja w usta i wchodziłem w nia raz za razem. Wczepila palce w moje włosy i pociągnęła lekko. Kurwa. Jest idealna. Przygryzlem jej warge lekko i polizalem. Poczulem jak sie napina a to znak , ze za sekundę dojdzie
- Spójrz na mnie - szepnalem. Zrobiła to i doszła wydając z siebie jeki. Wszedłem w nia jeszcze kilka razy i sam doszedłem. Kurewsko dobre uczucie.. Opuscilem jej nogi i sie poprawiłem. Spojrzałem na nią. Miała czerwone policzki i błogi wyraz twarzy. Wziąłem trochę papieru. Kucnalem i ja wytarłem.  
- Kocham Cię- pocałowałem ja w usta.  
- Co zrobiłes? - zapytała pokazując na moja biala koszulkę ubrudzona krwią.  
- Gadalem z Jonathanem. Nie martw się. Kiedy Matthew usłyszał jak sie zachowuje,  sam stwierdził ze mu aie należy. - przekrecila oczami.  
- Muszę wracać.  
-Masz juz wolne i ty i Ewelina. Za chwilę maja1 przyjść na zastępstwo. Moja mama i Twoja skarbie. Dadzą sobie radę. - przyciągnęła mnie do siebie.  
- Dupek. Zjedzmy coś i idźmy do domu. Mam ochotę na drugą rundę. - oh Boże jak ja ją kocham. Wyszliśmy z łazienki i poszliśmy do stolika. Nasze mamy już były. Zamówiłem nam coś do jedzenia i kawy , ktorej dzisiaj bardzo potrzebowałem.  
- Ide do domu. Mamy dzisiaj z Conorem wieczór filmów. Szkoda , że nie ma Alexa. Trzymajcie się - powiedziała Ewelina i wyszła z restauracji. Spojrzałem na Martyne.  
- Zakochała się w Alexie. Dzisiaj mi się przyznała- powiedziała. Tak myślałem.  
- Nie wiem czy to dobrze czy nie. Okaże sie po czasie. - chrzaknalem. Spojrzała na mnie. - Ta nasza asystentka...
- Carla? Miła dziewczyna. - strasznie...
- Chciała mnie pocałować... Znaczy zrobiła to , ale lekko. Zagrozilem , że jak sytuacja sie powtórzy bedzie musiała się pakować i wypierdalac- Martyna przestała jeść i napila się wina. Patrzyła wszedzie tylko nie na mnie. Nienawidzę Tego. Jest zła i to widzę... Moze nie zła, ale zraniona. Znowu. Kurwa. - Przepraszam Cię skarbie. Naprawdę ona jest walnieta jak Karen czy Hannah. - na te dwa imiona , Martyna się wzdrygnela.  
- Rozumiem. Tylko... Kurczę. - chce coś powiedzieć a nie wie jak.  
- Powiedz mi. - westchnela.  
- Zwolnij ją. - powiedziała po prostu. Spojrzała mi prosto w oczy- Masz to zrobić. Nie mogę pozwolić by pieprzona Carla przebywała blisko Ciebie. Jeżeli Tego nie zrobisz to... To wtedy ja to zrobie. Przez managera waszego. - uśmiechnąłem się szeroko. Moja kobieta jest cholernie o mnie zazdrosna. I cholernie mocno mnie kocha. Uwielbiam to.  
- Jutro ja zwolnie. - klasnela w dłonie
- Świetnie. Jedz bo chce drugą runde. Nie masz pojęcia jaka jestem dalej napalona na Ciebie. - stanął mi. - Uwierz... Moje palce to nie to samo co Twoje. Wiele razy wyobrażałam sobie Ciebie we mnie. Siebie na Tobie. Na stole. Pod prysznicem. W wannie. Na kanapie. Na dywanie. Na blacie
- Przestań- powiedziałem , gdy czułem , że kurwa jestem podniecony tak bardzo jak nigdy. Normalnie zerznal bym ją tutaj w łazience raz jeszcze, ale sa nasze matki. Ta kobieta podnieca tak bardzo, ze nie wiedziałem iz tak sie da.  
Wstałem od stołu. Wziąłem ja za rękę i wyszliśmy z restauracji.  

Rano zadzwonil do mnie Alex. Dalej nie mogę uwierzyć , że zdradził Eweline z Carla. Zaraz musze wychodzić z domu i mi sie nie chce. Jeszcze musze pojechać do Eweliny. Alex to skończony idiota.  
- Musze iść skarbie. - powiedziałem do Martyny.  
- Dobrze. Przytul mnie. Pocałuj i zapewnij , że bedziesz zawsze. - usmiechnalem sie choć wcale nie było mi do śmiechu. Przytulilem ją i pocałowałem  
- Będę na zawsze. Kocham Cię nad życie. Pamietaj okej?  
- Ja Ciebie tez kocham i bede czekać do następnego spotkania. - pocalowala mnie raz jeszcze i wyszedłem z domu.  
  
Ewelina była w złym stanie. Napisałem Alexowi co mi powiedziała. Ja nigdu bym nie zdradził mojej Martyny. Nigdy w życiu. Ona jest i bedzie na zawsze. Juz nie moge się doczekać koncertu w Polsce.

Aria

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2116 słów i 11455 znaków.

11 komentarze

 
  • Dzena

    Szkoda że Alex się pogubił, jest zazdrosny rozumiem go trochę licze że wkoncu będzie z Ewelina

    30 lip 2016

  • Blanka

    Kiedy kolejna? ; )

    29 lip 2016

  • majli

    Alex to skończony dupek, nie zasługuje na Eweline. :P

    24 lip 2016

  • ayio5

    Miodzio <3

    23 lip 2016

  • Słodka :*

    Chyba wolałabym Ewelinę z Conorem ;) Czekam na ciąg dalszy :)

    23 lip 2016

  • NataliaO

    Czekam na kolejny rozdział :)

    23 lip 2016

  • Krolewna

    Super <3

    23 lip 2016

  • Malineczka2208

    Cudo ! <3 Musi być dobrze, no musiii ! Czekam na kolejną :D :)

    23 lip 2016

  • mysza

    Ciekawe ile w tym prawdy.

    22 lip 2016

  • cukiereczek1

    Kocham to opowiadanie i czekam na kolejną już z niecierpliwością. :* :)

    22 lip 2016

  • Ksiezniczka72

    Mega!! Dawaj szybciutko kolejną!!  <3

    22 lip 2016