Escape cz.1

Escape cz.1Budzę się nie wyspana, patrzę na zegarek, który wskazuje godzinę 6:00. Kolejny dzień szkoły nadchodzi. Mam nadzieję, że taty nie ma w domu bo nie byłoby ciekawie. Plan na dziś iść do szkoły, później do pracy a następnie wrócić do domu, ugotować obiad i trochę posprzątać.
Wstaję z łóżka i idę do łazienki. Ubieram jakiś stary, niebieski sweter i czarne spodnie. Robię lekki makijaż czeszę włosy w kitkę i wychodzę gotowa. Biorę z pokoju moją starą i zniszczoną torbę. Schodzę po cichu na dół śniadania nie jem bo nie ma nic do jedzenia. Zakładam buty i kurtkę oraz jak najszybciej wychodzę z domu. Do szkoły mam około 10 min spacerkiem więc się przejdę szczególnie, że mam jeszcze 40 minut. Postanowiłam przejść przez park bo w szkole i tak nie miałabym co robić. Gdy tylko doszłam to usiadłam na ławce i wyciągnęłam mój zniszczony szkicownik i zaczęłam rysować. Nie rysuję jakoś wspaniale ale mi się podoba i lubię rysować. Skończyłam rysować a jest 7:45. Muszę się pospieszyć. Dobiegłam do szkoły o 7:50 gdyż nie miałam zbyt daleko. Włożyłam kurtkę do szafki i wyciągnęłam książki. Zaczęłam iść w stronę klasy lecz po chwili mnie ktoś pociągnął za łokieć. Odwróciłam się i zobaczyłam Olivię. Prześladuje mnie od początku roku razem ze swoimi przyjaciółeczkami.
-Skąd wzięłaś ten sweter? Ze śmietnika?-powiedziała jak zwykle złośliwie
-yyyyy nie-odpowiedziałam cicho bo wiem jak to się skończy. Nie zdążyła nic powiedzieć bo zadzwonił dzwonek a ja szybko ruszyłam do klasy ale usłyszałam za sobą krzyk.
-Jeszcze sobie dzisiaj porozmawiamy!!!
Jak zawsze usiadłam sama w ostatniej ławce koło okna. Po około 5 minutach do klasy wszedł nauczyciel. Dzień zaczynam od języka angielskiego.
-Dzień dobry. Dlatego, że piszecie dzisiaj sprawdzian schowajcie wszystko.
O cholera zapomniałam o nim nie umiem kompletnie nic a jak dostanę złą ocenę ojciec mnie chyba zabije. Prawie nic na nim nie napisałam. Reszta lekcji: matematyka, biologia, chemia i dwa polskie minęły nawet spokojnie, nie spotkałam już tej zołzy teraz została tylko praca. Gdy doszłam już na miejsce przywitała mnie moja szefowa pani Chloe Smith. Jest ona bardzo miła, wie o wszystkim i traktuje mnie jak córkę.
-Dzień dobry-przywitałam się
-Witaj Mia.
-Widzę, że nie ma zbyt dużo ludzi.
-Teraz nie ale godzinę temu sklep był pełny.
-To ja idę się przebrać.
-Dobrze.
Przebrałam się i poszłam się zapytać Chloe co mam robić. Powiedziała, że mam powynosić z magazynu chipsy i różne słodycze a następnie powykładać je na półki.
Podniosłam ostatni karton i chciałam się odwrócić ale wpadłam na kogoś. Popatrzyłam w górę i ujrzałam bardzo przystojnego chłopaka. Jest blondynem z brązowymi ślicznymi oczami. Po chwili wpatrywania się w niego opamiętałam się.
-Ppppprzeparaszam-wyjąkałam zawstydzona
-Nic nie szkodzi- odpowiedział uśmiechnięty
Chciałam odejść i dokończyć pracę lecz zatrzymał mnie. Odwróciłam się w jego stronę.
-Nie jesteś za młoda żeby pracować?- zapytał  
-Mam 16 lat a tutaj tylko sobie dorabiam-odpowiedziałam zaskoczona aczkolwiek nie mogę mu powiedzieć prawdy.
-I tak uważam, że nie powinnaś pracować. A tak w ogóle jestem Justina a ty?
Na chwilę mnie zamurowało przecież to Justin Bieber!!!


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podobało się???? Czytasz? Napisz komentarz.

blackqueen

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 603 słów i 3598 znaków. Tagi: #miłość #JustinBieber #JB #alkoholizm #przemoc

Dodaj komentarz