Czy można się zmienić ? cz.19

Czy można się zmienić ? cz.19Kochani oto ostatnia w tym dniu część opowiadania. Kolejna pojawi się jutro, ale niczego nie obiecuje. Mam nadzieje, że spodoba Wam się ta część i będziecie dalej śledzić losy bohaterów:) Miłego czytania  

Kingi matka po trzech dniach wyszła ze szpitala i pod namową byłego męża poddała się terapii i trafiła na oddział, by wyleczyć się z alkoholizmu. Początkowo zabraniano im odwiedzin, bo podobno tak lepiej dla terapii. Kindze było to obojętne. Nie czuła takiej silnej więzi z matką i nie tęskniła za nią, gdy kobieta przebywała na terapii. Wyprowadziła się od ojca i zamieszkała w matki mieszkaniu. Chociaż ojciec nie chciał się na to zgodzić, nie miał nic do gadania. Jej upór był na tyle silny, że nikt nie potrafił jej przetłumaczyć, że nie postępuje właściwie. Systematycznie chodziła do szkoły, chociaż nie uważała na lekcji, przez co jej oceny znów się pogorszyły. Nauczyciele chciały z nią porozmawiać, zainteresować się, ale zbywała każde ich szczere chęci. Nie zależało już jej na dobrych ocenach, szkole, na jej szczęściu. Codziennie wieczorem brała niewielką ilość trawki i zastanawiała się, czy aby nie przegina. Później znów czuła ból, ten sam ból, który nie ustępował jej na krok i nie mogła tego znieść. Narkotyki stawały się jej codziennością. Brała wieczorami, czasem też podczas weekendu brała w południe, a nawet rano. Chociaż nie chciała się do tego przyznać, była już na nowo uzależniona. Przestała dbać o mieszkanie. Porządek, który zrobiła, gdy wprowadzała się do mieszkania, znikł gdzieś a wszystko leżało porozrzucane. Na stole leżały torebeczki z prochami, a ona spała na fotelu. Z dnia na dzień zagłębiała się bardziej w ten stan i nie miała już nawet sił, by gdziekolwiek szukać pomocy. Kartki kalendarza wyrywała dzień po dniu, uświadamiając sobie, że to już drugi miesiąc od jego wyjazdu. Ponad dwa miesiące temu jej życie wyglądało zupełnie inaczej. Była czysta, zadbana, miała ładne ubrania i chciała się uczyć. Teraz ponownie nie dbała o to jak wyglądała, przestała chodzić do szkoły i przestała interesować się swoim życiem. Nie myślała już tak o Hubercie, tęskniła za nim, ale powoli zaczynała przyzwyczajać się do tego, co działo się w jej życiu. Nadal cierpiała, ale wiara i nadzieja, że cokolwiek się może jeszcze zmienić, znikła gdzieś pośród cierpienia, którego jej zadał. Nie ufała już żadnemu facetowi, nie chciała nikogo. Przestała wierzyć w miłość, a cała miłość z Hubertem wydawała jej się snem. Czasami jeszcze chodziła pod jego dom, ale nikogo tam nie zastała. Ciemne okna wskazywały na to, że mieszkanie jest puste, a to tylko utwierdzało ją w przekonaniu, że powinna wreszcie odpuścić. Widywała czasami Karolinę, ale nie miała odwagi podejść do niej i zapytać o to, czy wie coś na temat Huberta, czy się do niej odzywał. Wyrzuciła komórkę od Huberta, utrudniając w ten sposób mu kontaktowanie się z nią. Nie była pewna, czy zniosła by to, gdyby zadzwonił, gdyby usłyszała jego głos. Nie zostawiła ani jednego ich wspólnego zdjęcia, nie chciała mieć żadnych pamiątek po tym krótkim i nic nie znaczącym dla niego związku. Nie chciała zadawać sobie większego cierpienia, nie chciała płakać po nocach i nie chciała ćpać. Nie potrafiła. Z ojcem też się nie kontaktowała. Nie przychodziła do niego, nie rozmawiała z nim. Raz może dwa przyszedł do jej mieszkania, ale po wymianie zdań wybiegł, trzaskając drzwiami. Nie chciała od niego pomocy. Nie chciała pomocy od nikogo, nie potrzebowała litości.

       ***
Szła niepewnym krokiem stukając o asfalt obcasami. Nie była pewna co się teraz stanie i jak powinna powiedzieć mężczyźnie o tym, że nie wywiązała się z umowy. Gdy spędzała czas z Michałem, szef dzwonił informując ją, że wyjeżdża i przez pewien czas nie będzie go w mieście. Miała zatem kilka dni, może tygodni spokoju i nie musiała się przejmować, że zabiją ją na środku ulicy. Ten czas poświęciła związku z Michałem i całą swoja uwagę poświęciła ukochanemu mężczyźnie. Teraz natomiast miała spotkać się z mężczyzną, a strach jaki czuła był nie do opisania. Bała się, bo nie wiedziała co za moment będzie ją czekać. Czy zabiją ją? czy będzie miała jeszcze jakąś szansę? nie wiedziała. Była przed domem Huberta niemal codziennie, widywała tam młodą dziewczynę, z jej twarz wydawała się znajoma. W oknach mieszkania wciąż były zasłony a światło zgaszone. Domyśliła się tego, że mężczyzna wyprowadził się a ona zdała sobie sprawę, że ponownie zawaliła. Miała za zadanie odebrać tylko własność mężczyzny, który zlecił jej to zadanie. Chociaż starała się, chociaż przeszukała mieszkanie, wiążąc go ostatnim razem, nie zastała tam niczego ponownego. Niczego tam nie było. To nie były zwykłe prochy, czy kasa. Miało to być coś znacznie cenniejszego, coś, czego nie da się zastąpić. Mały kamień, wart kilkaset tysięcy złotych, albo i lepiej. Brylant ukryty był gdzieś w jego mieszkaniu, a ona nie miała pojęcia jak miała go odzyskać. Zatrzymała się w umówionym miejscu i spojrzała na gorylów mężczyzny. Wsiadła do jego samochodu, a ciemna szyba zamknęła się i zdała sobie sprawę z tego, że nie miała wyjścia. Musiała jak najszybciej powiedzieć mu prawdę.
- Masz? - zadał jedno konkretne pytanie, nie marnując czasu. Spojrzał jej głęboko w oczy i już wiedział. Dał szoferowi znak i piskiem opon pojechali w stronę lasu, by załatwić tą sprawę raz na zawsze. Kilka minut później wypchnął przerażoną dziewczynę z samochodu i siłą zmusił ją do wstania. Uderzył ja i popchnął na drzewo. Za plecami poczuła korę drzewa a w ustach miała smak krwi. Srebrny nóż błysnął przyłożony do jej szyi. Poczuła jak przyspiesza jej serce.  
- Byłam w mieszkaniu i nigdzie go nie było. Nie ma tego brylantu - wyznała drżącym głosem. Poczuła kolejny silny cios i upadła na trawę. Spojrzała w czarne wściekłe oczy mężczyzny i rękami obroniła głowę, spodziewała się kolejnego ciosu.
- Może źle szukałaś, co? - wydarł się mężczyzna i spojrzał z pogardą na jej twarz. - Chcesz wrócić do poprzedniej pracy? chcesz trafić tam, gdzie byłaś? - zapytał śmiejąc się jej prosto w twarz
- Nie - wyznała cicho i podniosła się z ziemi. Stała twarzą w twarz z mężczyzną a jego spojrzenie paraliżowało jej ciało.  
- W takim razie masz trzy dni! Włam się! Zabij go! Zrób co musisz, ale do cholery chcę odzyskać ten kamień, zrozumiałaś? - znów przyłożył srebrny nóż do jej szyi i zrobił niewielkie ukłucie. Krew zaczęła sączyć się z niewielkiej rany a on zaśmiał się. - Dogadamy się, prawda? - upewnił się, że kobieta zrozumiała jego groźbę i bez słowa zaprowadził ją prosto do samochodu. Po kilku minutach wysiadła z czarnego mercedesa i roztrzęsiona skierowała się w stronę wspólnego domu. Miała trzy dni. Tylko trzy dni i wiedziała, że zrobi wszystko, by odzyskać. to czego od niej żądali.

               ***
Hubert siedział w samolocie i patrzył w okno. Przez te dwa miesiące, które spędził w Anglii, tak wiele się zmieniło. Po jego bójce, następnego dnia dostał pracę w tym samym klubie jako ochroniarz., bo jak to powiedział szef klubu: Takich ochroniarzy mu potrzeba. Michał oczywiście również został przewrócony do pracy, a jego siostra zrezygnowała. Michała żona, która dowiedziała się o wszystkim i o mało nie rozwiodła się z jego starym kolegą, pomogła załatwić jej pracę w zaprzyjaźnionej restauracji jako kelnerka i miała dość ciekawe zarobki. Chociaż Hubert chciał zabrać ją ze sobą, uparła się, że nie widzi dla siebie miejsca w Polsce. On sam nie zamierzałby jeszcze wracać, ale po telefonie od Szefa i nowinkach jakich dowiedział się o Kindze, nie mógł tam zostać. Nie wierzył w to, że tak szybko znów poszła na dno. Miał świadomość, że powrót do narkotyków, było jego wina i poczuł tak cholerny ból, że rozrywało mu serce. Zdążył zarobić całkiem dobre pieniądze i przy odejściu usłyszał, że zawsze tam będzie dla niego miejsce. Michał miał racje. Praca była dość fajna, wystarczyło tylko przymykać niekiedy oko i miało się zapewnione stałe dochody. Nie przyznał się do dilerowania w Polsce, ponieważ chociaż w Anglii chciał być czysty. Nie chciał powrotu do nieczystych interesów, nie chciał z jednego bagna wpaść w drugie. Teraz siedział w samolocie i leciał do Polski. Miał nadzieje, że uda mu się przetłumaczyć Kindze, by nie brała, że uda mu się jej pomóc. Już raz to zrobił i teraz nie zamierzał zrezygnować. Miał świadomość tego, że wiele się wydarzyło, wiedział jak bardzo ją zranił, ale wierzył, wciąż wierzył, że mimo wszystko nie przestała go kochać. Chciał w to wierzyć, bo tylko to dodawało mu sił, by wrócić i stanąć twarzą w twarz z dziewczyną, która tak cholernie zranił. (...) Hubert siedział zniecierpliwiony w mieszkaniu szefa i patrzył wyczekująco na jego twarz. Mężczyzna nic się do niego nie odzywał, a wyraz twarzy świadczył o tym, że nie wie co ma mu powiedzieć. Chociaż czuł do siebie złość, że zadzwonił do niego, chociaż nie był pewny, czy postąpił właściwie, był świadomy tego,że tylko on ma jakikolwiek jeszcze wpływ na Kingę. Tylko on mógł pomóc jego córce, tylko on mógł nakłonić ją do leczenia, do rzucenia narkotyków i tylko jego mogła jeszcze posłuchać. Z ojcem w zasadzie już nie rozmawiała. Nie chciała słuchać jego zakazów i nakazów, nie chciała go znać. Zdawał sobie sprawę,że to wszystko jest jego winą, że to on z Hubertem doprowadzili do takiego, a nie innego zachowania Kingi. Hubert chciał jak najszybciej ją zobaczyć, nie mógł usiedzieć na miejscu, nie mógł skupić myśli. Wciąż przed oczami miał obrazy, jakie przedstawiał mu jej ojciec i dał sobie sprawę,że stoczyła się jeszcze bardziej, niż do tej pory. Wtedy miał łatwiej, nie znała go, nie zawiódł jej i miał jeszcze na nią jakiś wpływ. Teraz nie był pewny nawet tego, czy zechce z nim rozmawiać. Czy nie wyrzuci go, czy nie wypędzi ze swojego życia. Tego by chyba nie zniósł. Wstał gwałtownie z fotela i spojrzał na twarz mężczyzny. Usłyszał od jej ojca adres, pod którym znajdowała się dziewczyna i nie marnując czasu pognał w kierunku jej domu. Z każdym kolejnym przebiegniętym metrem, był bliżej ukochanej. Kwadrans później zdyszany zatrzymał się przy mieszkaniu w którym znajdowała się jego ukochana i zawahał się. Strach sparaliżował jego ciało. Nie wiedział czego może się spodziewać, co tam zastanie. Otworzył drzwi i zamarł. W mieszkaniu panował syf. Na stole leżały porozrzucane paczki po chipsach, a na fotelu siedziała prawie nie przytomna dziewczyna. Z jej podkrążonych, czerwonych oczów leciały porcję łez.  
- Kingo, coś Ty narobiła? - zapytał i podbiegł do dziewczyny. CDN  

I jak Wam się podoba ta część? co myślicie o zachowaniu bohaterów?

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2087 słów i 11284 znaków, zaktualizowała 15 paź 2015.

10 komentarze

 
  • JuzCięKocham!

    To jest ... to jest boskie ! :blackeye:  :eek:  :exclaim:

    19 lut 2016

  • DziecieChaosu

    No w końcu znów tu zajrzałam i jestem mile zaskoczona losami bohaterów :) I mam nadzieję, że dodasz w krótce kolejną część :* Świetne, wciągająceopowiadanie, oby tak dalej :D <3 <3 <3

    21 paź 2015

  • agusia16248

    @DziecieChaosu Bardzo, bardzo dziękuje <3<3

    27 lis 2015

  • Nika....

    Super opowiadanie.....

    19 paź 2015

  • agusia16248

    @Nika.... Bardzo dziękuje

    27 lis 2015

  • czarnyrafal

    Do Huberta- Jeśli Ci na czymś zależy,walcz o to do ostatniej chwili.Lepiej ponieść porażkę wiedząc, że zrobiłeś co mogłeś,niż żyć w poczuciu, że zbyt wcześnie się poddałeś. i TO NA TYLE :kiss:  <3

    18 paź 2015

  • czarnyrafal

    Agusia i co dalej bo ssię niecierpliwimy. Pisz plisss. :kiss:  <3

    18 paź 2015

  • Justys20

    Niech będą razem

    15 paź 2015

  • agusia16248

    @Justys20 Też bym tego chciała :)

    27 lis 2015

  • olque

    oby wszystko skonczylo sie dobrze

    15 paź 2015

  • agusia16248

    @olque Czas pokaże

    27 lis 2015

  • Misiaa14

    Niech ona mu wybaczy prosze prosze prosze proszeeee *-* no błagam xD  cudooo *-*

    15 paź 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14  :)

    27 lis 2015

  • czarnyrafal

    znowu ja.Gdy czytałem pierwszy raz drugiej części jeszcze nie było.Teraz Hubert będzie musiał "wznieść się " naniebywały poziom człowieczeństwa by odkręcić to co za namową tfy szefa namotał-oby się udało-choć zapewne będzie to jak orka na ugorze.Powodzenia Hubert-jesteśmy z tobą. :kiss:  <3

    15 paź 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal Czas pokaże co będzie :)

    27 lis 2015

  • czarnyrafal

    Co się dzieje.Rozpacz może jednak zabić "czlowieczeństwo" w człowieku.Niebezpieczny czas-czy zostało go jeszcze choć troche by się podzwignąc-to pytanie mnie dręczy.Autorka zapewne wie i nam o tym opowie .Dalej Agusia-plisss. :kiss:  <3

    15 paź 2015