Czy coś z tego będzie?

Czy coś z tego będzie?Witajcie po długiej przerwie mam dla was coś nowego. Myślę, że się spodoba.  
______________

Ciężko było mi wstać po nieprzespanej nocy, ale tak już jest kiedy przychodzą do mnie moje przyjaciółki. Bardzo często robimy sobie babski wieczór. Chociaż nie zawsze w komplecie, gdyż Iga ma zazdrosnego narzeczonego. Natomiast ja, Elwira i Natalia jesteśmy singielkami. Jednak muszę nadmienić, iż koło Elwiry kręci się jakiś koleś.  Ja to chyba nie mam szczęścia w miłości, nigdy nie uda mi się spotkać tego jedynego. Z moich przemyśleń wybił mnie telefon. Nawet nie spojrzałam kto dzwoni, tylko od razu odebrałam.  
-Haloo...-powiedziałam zaspanym głosem.  
-Dzień dobry Zuzanno-w słuchawce usłyszałam głos mojej szefowej.  
W pierwszej chwili pomyślałam, że będzie chciała mnie wywalić za spóźnienie, ale zaraz dotarło do mnie, że dzisiaj miałam mieć wolne.  
-Przepraszam, ale miałam ciężką noc, gdyż pocieszałam moją najlepszą przyjaciółkę-musiałam coś na szybkiego wymyśleć.  
Wiem, że to głupie, ale co powiem, że położyłam się dopiero o trzeciej nad ranem, gdyż balowałam.  
-To ja cię przepraszam, że zakłócam ci spokój w dniu wolnym od pracy, jednak sytuacja tego wymaga, ponieważ Laura nie może przyjść dzisiaj do pracy...-słychać było, że głos jej się załamał.
Od razu oprzytomniałam, dało się wyczuć w jej głosie, że coś jest na rzeczy.  
-Pani Agnieszko, jeśli chodzi o to, abym ją zastąpiła to nie ma problemu-chciałam jakoś opanować sytuację.  
-Naprawdę? Nie będzie to kłopot?
-Nie, nie będzie jestem dyspozycjna, jeśli chodzi o pracę. Zaśmiałam się w duchu.  
-Dziękuję ci za to. Do zobaczenia w pracy-zaraz po tym się rozłączyła.
Podeszłam do szafy w celu znalezienia odpowiedniego stroju na dzisiaj. Musiałam szybko się zastanawiać, ponieważ nie miałam zbyt dużo czasu. Ratowało mnie tylko to, że do pracy miałam dziesięć minut drogi pieszo. Wyjęłam czarną spódnicę, beżową koszulę oraz narzutkę, tego samego koloru co spódnica. Udałam się do łazienki, aby zrobić sobie szybki prysznic. Wykonałam lekki makijaż, a włosy rozpuściłam. Nie było już czasu na śniadanie, więc wypiłam tylko kawę. Chwyciłam z komody torebkę oraz klucze, po czym założyłam szpilki i wybiegłam jak popażona. Tak się spieszyłam, że na klatce schodowej wpadłam na kogoś, ewidentnie był to mężczyzna. Byłam z tego powodu zdenerwowana.  
-Uważaj jak łazisz-krzyczałam zbierając rzeczy, jakie wysypały się z torebki.  
Nagle poczułam jak dotknął mojej dłoni. Podnosząc się nasze spojrzenia spotkały się. Zauroczyły mnie te jego niebieskie oczy. Dobra Zuza opanuj się-odezwała się moja podświadomość.  
-Przepraszam Panią za kłopot, ale to nie była...-nie pozwoliłam mu dokończyć.  
-Tym razem ci to daruję, ale lepiej patrz jak chodzisz-mówiąc to poprawiałam sobie spódnicę.  
Widać było, że trochę go to wkurzyło. Nie mógł już tego znieść.  
-Słuchaj lalu. To ty patrz jak idziesz, mogłaś mnie zabić tą torebką-dał po sobie poznać, że ruszyłam mu ciśnienie.  
-Co ty mówisz? To nasze starcie to niby moja wina?-nie mogłam uwierzyć w to co mówił.  
Po moich słowach przejął inicjatywę. Chwycił mnie za nadgarstki i przycisnął do ściany, tak że moje ręce znajdowały się po obu stronach głowy. Co on chce mi zrobić?-pomyślałam w pierwszej chwili. Potem poczułam jego oddech na mojej szyi. Nie wiem czemu, ale przyprawiło mnie to o przyjemne dreszcze. Zaczął szeptać mi do ucha.  
-Wiedz, że mi nie zachodzi się drogi, nie lubię takich sytuacji-mówił ze stanowczością w głosie.  
-W takim razie zapomnijmy o cały tym zajściu-ledwo co wydusiłam te słowa z siebie.  
-Lubię takie grzeczne dziewczynki-po ostatnim jego słowie poczułam jak, jego usta dotykają mojej szyi.
Próbowałam temu zaprzestać z trudem mi się udało. Nic już nie powiedziałam tylko szybkim krokiem udałam się do wyjścia.  
-Przepraszam-usłyszałam półgłosem. Nie chciałam już się wracać, a może nie zrobiłam tego z powodu pośpiechu.
W mojej głowie była teraz tylko jedna myśl, a mianowicie praca. Chociaż tu czułam się potrzebna.  

***Oczami Nieznajomego***

Jak zwykle, nowe miejsce i kolejne kłopoty. Moje życie to ciągły pech. Czego to mnie spotyka? Moje życie jest do bani-pomyślałem. Nawet, gdy ujrzałem super kobietę, zawsze muszę coś zepsuć. Nigdy żadna kobieta tak na mnie nie działała.  W zasadzie nie było ich za wiele, a każde zauroczenie nie trwało dłużej niż tydzień. Stwierdziłem, że nowe miasto to zmieni, jednak się myliłem. Tu chyba nie odnajdę szczęścia, będę zmuszony poszukać gdzie indziej. Jednak w moich myślach była wciąż ta kobieta. Dziwnie się z tym czuję, to zazwyczaj ja mieszałem im w głowach. Z nią było inaczej. Tłumaczy to nawet moje zachowanie wobec niej na klatce schodowej. Przed wyjazdem będę musiał jej to wytłumaczyć. Pomyślałem, że kupię kwiaty w ramach przeprosin. Wpadnę do niej to jej wszystko powiem. Musi mieszkać naprzeciw mnie, gdyż wydawało mi się, że stamtąd wybiegła. Naszła jednak mnie myśl, iż może była tu u kogoś. W zasadzie jeszcze nie poznałem swoich sąsiadów, ponieważ mieszkam tu od dwóch dni.  

***

W końcu dotarłam do pracy. To nie jest tam jakaś wymarzona praca, tylko na czas wolny od studiów. Czekała już tam na mnie moja szefowa.  
-Witaj Zuzanno-powiedziała jak tylko mnie ujrzała.  
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się lekko, chociaż nie lubię jak ktoś tak do mnie mówi. Wolę Zuza, no ale cóż to moja szefowa.
Wyjaśniła mi co się stało i zaraz wyszła, a ja wzięłam się za swoje obowiązki. Towar był już przyjęty, teraz już tylko czekałam na klientów. Postanowiłam porobić bukiety, które mam wykonać na zamówienie. Bo w zasadzie co innego mogę robić w kwiaciarni. W czasie kiedy nikogo nie było rozmyślałam o porannym incydencie. Miałam przed oczami jego wygląd. Wysoki brunet, postawny o zielonych oczach. Tyle zdążyłam zauważyć z tego całego zamieszania. Nigdy wcześniej go tu nie widziałam. Musiał być tu przejazdem, oby nie, chcę mu to jakoś wyjaśnić.  Z moich przemyśleń wyrwało mnie przyjście klienta. Byłam odwrócona do niego tyłem, więc nie zwróciłam uwagi kto to przyszedł. Z grzeczności odezwałam się pierwsza.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?-spytałam robiąc ostatnie poprawki w bukiecie.  
-Dzień dobry, potrzebuję jakiś super bukiet-po tym co usłyszałam przez moje ciało przeszły ciarki.
Nie wiedziałam jak to miałam wytłumaczyć. Ten głos... teraz rozpoznałabym go wszędzie, przeszedł mnie przyjemny dreszcz, którego nie rozumiałam. Zaraz potem obróciłam się twarzą do niego. Gdy tylko zobaczyłam kto przyszedł od razu jakoś dziwnie się zląkłam. To był dziwny odruch jak na mnie. On chyba mnie nie rozpoznał, albo tylko takiego zgrywał.  
-Przepraszam na jaką okazję mają być te kwiaty?-spytałam patrząc w ladę. W tym momencie się zorientował z kim rozmawia...
________________
Co o tym sądzicie?
Czekam na wasze komentarze.

Justys20

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1304 słów i 7176 znaków.

5 komentarzy

 
  • TheMichal

    Zapowiada się ciekawie! Już zabieram się za czytanie całej serii! ;)

    3 sty 2016

  • Justys20

    @TheMichal miło mi  ;)

    3 sty 2016

  • Nicker

    Super :)

    19 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Jak Ty to robisz dziewczyno.Kapitalnie się zaczyna-intrygą.Czekamy-ja też co ciekawego z tego wyniknie.Są sąsiadami,chłopak z kompleksami,dziewczyna takoż.Intryga zawiązana. Aż boję się pomyśleć co będzie dalej-oby same pozytywy-bo to lubię najbardziej.Mam nadzieję że pozostali czytelnicy również.Pisz,pisz calej-plisss. <3

    26 sie 2015

  • Justys20

    @czarnyrafal będzie następna obiecuję  <3

    26 sie 2015

  • Roksii

    Wspaniałe :D Pisz szybciutko kolejną  :jupi:

    26 sie 2015

  • paulaaxdxd

    Boskie pisz dalej :yahoo:

    26 sie 2015

  • Justys20

    @paulaaxdxd dziękuję  <3

    26 sie 2015

  • paulaaxdxd

    @Justys20  prosze <3

    26 sie 2015