Chłopak od Wódki I

Pierwszy dzień wakacji zapowiadał się ciekawie. Mieliśmy gdzieś się wybrać na wieczorem. Dzień był słoneczny i ciepły. Byłam na spacerze z Kasią i Malwiną. Przyjaźnimy się odkąd pamiętam. Byłyśmy nierozłączne. Kasia i Malwa miały swoich chłopaków,jednak spędzałyśmy czas ze sobą jakby nigdy nic.
-To co dziś idziemy gdzieś?-spytałam a raczej powiedziałam dziewczynom,aby potwierdziły. Jednak ich miny nie były zadowalające. -Co jest
-No wiesz..bo my,no ten...yyy. Dziś nie możemy,przynajmniej ja.-powiedziała Kasia-Umówiłam się z Krzyśkiem.
-Okey nic się nie stało. To z Malwiną coś porobimy prawda?-było mi trochę przykro po tym co usłyszałam od Kaśki.
-Przepraszam,ale ja też dziś nie mogę. Umówiłam się z Rafałem-powiedziała Malwa,widziałam że było im głupio. Jednak nie mogłam uwierzyć że moje dwie najlepsze przyjaciólki mnie wystawiły.
-Rozumiem,to bawcie się dobrze-mówiłam próbując wywołać uśmiech na twarzy,nie wyszło mi to.-Będę już lecieć. Papa.
Dziewczyny nie zdarzyły odpowiedzieć,szybko odwróciłam się na pięcie i poszłam.


Doszłam do domu zobaczyłam moją mamę.
-Hej kochanie.
-Cześć mamo.-odpowiedziałam obojętnie.
-Co się stało? I nawet nie próbuj mówić że nic bo widzę -zawsze wiedziała gdy jest coś nie tak. Nawet nie próbowałam kręcić tylko powiedziałam że miałam dziś spędzić czas z dziewczynami,ale one nie mogą. Bo się umówiły ze swoimi chłopakami.
-Nie martw się,przecież nie chciały Cię rozczarować. -mama próbowała mnie pocieszyć a jednocześnie usprawiedliwić dziewczyny. To nic nie dało. Po krótkiej pogawędce poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka.




Obudziłam się wieczorem było coś koło godziny dwudziestej. Wstałam. Poszłam do pokoju mamy nie było jej. Pojechała do pracy,taty też nie było. Wróciłam do pokoju i poszłam spać.
W nocy obudził mnie telefon. Nie patrzyłam kto dzwoni tylko odebrałam.
-Halo?-odebrałam mówiąc lekko zachrypniętym głosem.Z drugiej strony telefonu usłyszałam głos mojego brata kolegi.
-Część,tu Michał. Sorrki że Cię budzę,ale jest problem z Mateuszem.-wystraszyłam się. Mateusz to mój brat. - Jesteśmy w clubie i on już jest ostro wstawiony. Chciałem go przywieść do domu,ale uparł się i nie chce jechać. Przyjedziesz po niego,Ciebie na pewno poslucha.
-Okey zaraz będę.
Szybko wstałam,ubrałam się. Gdy wyszłam z domu zobaczyłam samochód. To był Michał. Przyjechał po mnie i pojechałam z nim.


Po paru minutach byliśmy na miejscu. Weszłam do środka i zobaczyłam go. Stał przy barze i pił. Podeszłam do niego. Odwrócił się i uśmiechnął,wiedział że jestem zła na niego.
-Pysiuniu-tak mnie nazywał. Ale na imię miałam Paulina.
-Wracamy do domu-powiedziałam. Upierał się że zostaję długo musiałam się z nim przekomarzać. Gdy już go przekonałam szliśmy. Wpadł na mnie jakiś chłopak i wylał na mnie wódkę
-Ku**a. Oblał mnie.-odparłam. Mogłam ugryźć się w język.Mateusz od razu krzyknął do tego chłopaka.
-Cioto! Uważaj jak chodzisz.!-krzyknął w stronę nieznajomego. Ten od razu się odwrócił i ruszył w naszą stronę. Wiedziałam że nic dobrego z tego nie wyniknie. Na moje oko miał 18 lat. Mój brat też,ale co z tego skoro był strasznie pijany.
-Do mnie mówisz?-spytał nieznajomy. Był bardzo przystojny.
-Tak. Widziałeś co zrobiłeś jest przez Ciebie cala mokra.-chciałam wyprowadzić z tamtąd Mateusza,żeby nie doszlo do bójki. Nie udało mi się. Chciał się odezwać,ale go wyprzedziłam.
-Trudno,każdemu może się zdarzyć.-mówiłam spoglądając na nieznajomego. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął puszczając oczko.
-Mateusz chodź juz. Proszę-powiedziałam. Nie stawiał oporu bo wiedział że bardzo mi na tym zależy. Wzięłam jego telefon,portfel i fajki. Poszedł pierwszy,ja jeszcze chwilę zostałam i powiedziałam do chłopaka.
-Przepraszam Cię za niego. To moja wina gdybym o tym nie wspomniała to nie było by problemu.
-Nic się nie stało. -uśmiechnął się -To ja Cię powinienem przeprosić że masz na sobie moją wódkę.-zaśmiał się czarująco.- Nie będę Cię już zatrzymywał,bo Twój chłopak będzie zły.
-To nie jest mój chłopak tylko brat. Jeszcze raz przepraszam za niego. Cześć.-powiedziałam odchodząc. Po co ja mu to powiedziałam. Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Już byłam na zewnątrz gdy poczułam że ktoś łapie mnie za rękę. To był chłopak od wódki.
-Poczekaj. Szybka jesteś-zaśmiał się.-Pewnie uznasz to za absurd,ale może dasz mi swój numer telefonu.?-spytał jednak nie był speszony,wręcz przeciwnie.
Spojrzałam mu w oczy. Po chwili dodał.
-Chciałbym Ci wynagrodzić że Cię oblałem -zaśmiał się uroczo.-Powinienem Cię uprzedzić że nigdy nie odpuszczam i tego też nie odpuszczę. -przysunął się bliżej. -Przepraszam nawet się nie przedstawiłem. Konrad jestem.-podał mi rękę.
-Paulina. Miło mi.-uścisnęłam jego dłoń.
-To dasz mi numer. Nie odpuszczę.
Nie chciałam tam już długo stać bo wiedziałam że zaraz może przyjść mój brat. Podałam mu numer po czym się pożegnałam.Gdy byłam już przy samochodzie z niego właśnie wysiadł Mati i pytał co chciał ode mnie chłopak od wódki.
Powiedziałam że przepraszał mnie za to co się stało. Podszedł i przytulił mnie. Kazałam wsiąść mu do samochodu,zrobił to. Wsiadając do środka spojrzałam na Konrada. Przyglądał się nam cały czas. Gdy zobaczył że mój wzrok jest skierowany na niego. Uniósł rękę i z uśmiechem na ustach pomachał mi. Odwzajemniłam uśmiech i pojechaliśmy. Gdy odstawiłam brata do jego domu,ciotka-jego mama. Podziękowała mi i wróciłam do domu.


Przez jakiś czas leżałam w swoim pokoju i myślałam nad tym co się wydarzyło. Jak to możliwe ze taki chłopak ma mój numer. Był przystojny,na widok jego brązowych oczu robiło się ciepło na serduszku. I jeszcze ten uśmiech na widok którego na mojej twarzy pokazywały się wypieki. Myślałam o nim jeszcze trochę i o tym że na pewno się nie odezwie.

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1164 słów i 6165 znaków.

Dodaj komentarz