Bolesna zazdrość. Cz. 3

, , Zastrzeżone połączenie "

- No zauważyłam. Turecki facet… wiesz… gorący… i w ogóle. – Spojrzałam w swoje splecione dłonie, kiedy poczułam jak oblewają mnie rumieńce tłumacząc jej.
- Kochanie tylko nie obcokrajowiec. Taki Turek to najczęściej muzułmanin. Jesteś piękną blondyneczką i jaką mądrą… Lila…. On zabierze Cię do siebie zawróci w głowie. A może nawet namówi do ślubu. Potem… - Przełknęła głośno ślinę. – Potraktuje cię jak ścierwo. Zastanów się. Albo zaciągnie cię i zmusi do pracowania w domu publicznym. Tego chcesz? Chcesz się zmarnować?
- Mamo… - Wzięłam wielki haust powietrza. – Jestem bardzo ostrożna możesz mi zaufać. Nic nas nie łączy. – Może ona ma rację? Szlag by to trafił!
- Dziecko… zakochanie przychodzi w niespodziewanym momencie. Jeszcze Cię porwie. U nich mężczyzna może mieć wiele żon. A jak on Cię zdradzi to obejdzie się bez konsekwencji. A jak kobieta zdradzi to kara śmierci nawet.
- Dość! Przestań! Rozumiem. Spoko. Będę trzymała się z daleka od niego.  
- Oh Lili. Kiedy ty tak dojrzałaś? – Wzięła mnie w obięcia matczynych rąk.  
- Oj dziewczyny i o czym tak plotkujecie? O zakupach? – Wtrącił mój rodziciel.
- Kobiece sprawy kochanie. – Odpowiedziała mama do swojego ukochanego. Tyle lat minęło a oni dalej patrzą na siebie mając silny żar w oczach.  
- Dobra, chodźcie do waszych pokoi. – Zaproponowałam.  

Kiedy rodzice zasnęli ja zastanawiałam się nad słowami matki. Czy on może zrobić mi krzywdę?, , Dom Publiczny” ? Czy ona oszalała? Nie to nie możliwe. Zadzwonić czy nie? Przyglądałam się wizytówce po raz setny. Jasny gwint…. Zobaczę co będzie jutro.  
Położyłam się do łóżka i zapadłam w głęboki sen nastawiając budzik na 9 rano.

- Kochanie, wstawaj!  
- Boże, mamo! – Wstałam roztrzęsiona moim snem.  
- Co Ci się śniło?
- Czemu pytasz? – Mój oddech był bardzo szybki. Z czystego przerażenia.
- Bo krzyczałaś przez sen. – O cholera! Tylko nie to.  
- Co mówiłam?
- Powiedz mi prawdę…. Czemu zostawił Cię Damian?
- Nie chcę o tym gadać. Już Ci tłumaczyłam. Ja mu kazałam zniknąć z mego życia. Co mówiłam?
- Prosiłaś aby on przestał. Nic więcej. – Zmartwiła się moja mama po czym mnie przytuliła.
- Nic się nie dzieje, to przez stres. Dzisiaj mam rozmowę o pracę.
- Naprawdę? To gratuluje. O której?
- O 13.  
- Masz sporo czasu. Jesteś pewna że wszystko gra? – Głos miała poważny i zmartwiony. Nie dziwie się jej. Ale też nie mam zamiaru wypaplać jej tego wszystkiego co było między mną a Damianem. Nasz związek nie był taki kolorowy jak się wydawało. Ludzie nam zazdrościli. Ale czego? Rozbijanych co wieczór szklanek? Talerzy? Tylko dlatego, że nie miałam najmniejszego zamiaru się z nim kochać. I wiele, wiele innych takiego typu zdarzeń.
- Jasne że tak. – Spojrzałam na zegarek obok. – Dopiero 8?
- No! – Uśmiechnęła się wesoło.  
- Tata wstał?
- Dobrze wiesz, że ten człowiek śpi wiecznie. – Zaśmiałyśmy się cichutko.
- Fakt. Dobra muszę wstawać. Cieszę się nawet że tak wcześnie wstałam.  

Wzięłam z szafy swoje zestawienie ciuchów na dziś i ruszyłam do łazienki. Po całym przygotowaniu się włożyłam na siebie moją ulubioną białą, pikowaną baskinkę, czarne spodnie po bokach skórzane, czarną, lakierowaną kopertówkę oraz czarne szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone.  

- Boże córa, córa! Ty na bal wychodzisz? – O! No proszę! I wstał mój tatuś!
- Nawet nie na jeden! – Cmoknęłam go w policzek.
- A zabierzesz starego ojca?  
- A stary ojciec zabrał swoją młodą córę na ciastko w kawiarence?  
- Oj ty to jesteś, dobra! Dawaj do jadalni. Jestem głodny jak wilk!  
- W takim razie doskonale się rozumiemy. – Poszłam w stronę jadalni, na stole było już przygotowane śniadanie. – Ojej.. co za niespodzianka. Tyle, że to ja powinnam robić śniadanko! Wy powinniście odpoczywać. Zapomnieliście?  
- Nie rób z nas chorych. A i jeszcze jedno… ktoś do Ciebie dzwonił. – Spojrzała na mnie mama.  
- Jak to? Kto? O tej porze?
- Nie wiem. Nie odbierałam. Oddzwoń bo próbował wykonać już 2 połączenia.
- Jeżeli to coś ważnego to by spróbował kolejny raz.
- Oddzwoń. – Ona zawsze musi być taka apodyktyczna?!
- Dobrze, zacznijcie już jeść. Wrócę za 5 minut. – Wzięłam leniwie telefon z półki i go odblokowałam. Wow! 3 nieodebrane połączenia. Numer zastrzeżony! O…. i znów ktoś dzwoni!  
- Lipowska. Słucham? - Warknęłam.
- Miała Pani zadzwonić. – Usłyszałam męski głos po drugiej stronie słuchawki.
- Kto mówi? – Zamknęłam się w łazience.
- Nie poznaje Pani mojego głosu?  
- Proszę wyobrazić sobie że nie. Więc jeżeli łaskawy Pan ma mi coś do powiedzenia to ma Pan 10 sekund od … teraz. – Oparłam rękę na umywalce.
- Mężczyzna z wizytówki. Teraz już kojarzy Pani? – O szlag! Skąd on ma mój numer!  
- Skąd ma Pan mój numer? – Zimno zapytałam.
- Jestem wielkim uparciuchem. Jeżeli na czymś mi zależy muszę to mieć. I tak o to zdobyłem ten numer telefonu. Dobrze wyjaśniłem?
- Jasno i klarownie! – Moja ironia w głosie sięgała szczytu. I dobrze. – To wszystko?
- Przykro mi że się to Pani nie spodobało, ale płakać nie będę. Przynajmniej będę mógł do Pani dzwonić kiedy będzie mi się podobać. – A świnie latają, a krowy ćwierkają, pajacu!
- Powodzenia. – Odłączyłam się.

Wkroczyłam zdenerwowanym krokiem do kuchni. Nalałam sobie i rodzicom kawy. Wzięłam spory łyk. Kofeina… tak to coś czego mi brakowało od dwóch dni we krwi. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ja jestem uzależniona od kawy. Pokręciłam z zadowoleniem głową.

- Kochanie, no chodź! – Zawołała mnie moja rodzicielka.
- Mamo, muszę już wychodzić! Będę koło 20. W razie czego się nie martwcie! Macie cały dom do dyspozycji. Ja Was zamknę. Przepraszam, ale zwiedzanie Warszawy muszę przełożyć na jutro. Zgoda?
- Dla nas lepiej, odpoczniemy sobie. Masz cudowne widoki.  
- Dzięki tato. Buziaki. Lecę. Raz jeszcze przepraszam.

Cholera! Cała drżąca zeszłam ze schodów. Mój telefon znów zaczął wibrować. Otrzymałam smsa. Świetnie! Od kogo?

, , Mama  
Tylko nie spotykaj się z tym facetem! Byłaś poddenerwowana. To on, mam rację? ‘’

Głupia matczyna nadopiekuńczość! Tak to on!!! I co z tego??

Odpisałam :

, , Nie, to nie on tylko moja asystentka. Spotkanie z jutra zostało przełożone na dziś. Jest bardzo pilne”

********  
- Anita, nie rozumiesz że to jest dziwne?! – Musiałam się wyżalić mojej najlepszej i najukochańszej do tego najwierniejszej przyjaciółce z problemów które mnie trapią. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami. Ta jedynie co zrobiła to otworzyła buzię ze zdziwienia.  
- Rzeczywiście to jest podejrzane.  
- Masakra. Czego on ode mnie może chcieć. Wiesz… matka jak zawsze matka wyimaginowała mi wszystko czarne i teraz siedzi mi to w głowie. Nie wierzę aby był na tyle kreatywny aby zrobił mi to co ona mówiła. – Poprawiłam się na sofie u niej w domu.
- Ty, no dobra zgodzę się. Ale jeżeli posunął się do zdobycia twojego numeru telefonu to ma nierówno pod sufitem. Trzymaj się od niego z daleka. Do tego jesteś blondynką. W Turcji blondynki dla nich są… no wiesz… egzotyczne. Niespotykane. Dlatego.  
- W Warszawie jest setki blondynek! To nic nie zmienia.  
- Ale może to ty mu wpadłaś w oko.  
- I ten tekst słuchaj! – Puknęłam ją z rozbawieniem w ramię i zacytowałam. -, , Jeżeli na czymś mi zależy muszę to mieć. I tak o to zdobyłem ten numer telefonu”.  
- Uuuu. Jakiś spragniony bab.
- Poczekaj. Przestudiujmy te słowa powoli. Jeżeli chce mnie… to będę jego?  

( Komentujcie!! Koniecznie komentujcie!! Buziaczki i dziękuję misiaki <3 )

IskierkaNadzieji

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1422 słów i 7900 znaków.

2 komentarze

 
  • lula

    nie moge doczekac sie kolejnej czesci :D <3

    19 wrz 2014

  • lola

    swietne pisz dalej

    19 wrz 2014