Anioł cz.8

Witam :) Przepraszam, ze dodaje kolejne czesci w tak dlugich odstepach czasu. Postaram się poprawic :D. Zapraszam do czytania i komentowania. Mam nadzieje, ze spodoba się wam. Jak już wczesniej pisalam mile widziane propozycje co do kolejnych czesci :). Do uslyszenia.  


Wchodzac do pokoju przyjaciela, Lukasz nie wiedzial w jakim stanie go tam zastanie. Kuba lezal na plecach ze wzrokiem utkwionym w sufit. Nie poruszyl się gdy Lukasz siadl obok niego na lozku.
- Stary, co się stalo?- przerwal cisze. Nie mogl zniesc ciszy panujacej w pomieszczeniu. Chcial wiedziec, co wydarzylo miedzy para jego najlepszych przyjaciol. Dlaczego Ania wyszla w srodku nocy, targajac za soba walizki. Kuba nie odpowiedzial, skierowal tylko glowe w strone kumpla.
- Powiesz mi do jasnej cholery dlaczego Ania wyszla z domu zaplakana, z dwiema walizkami? O co wy zescie się poklocili, ze wyrzuciles ja z mieszkania?- wykrzyczal. Nie mogl zniesc obojetnosci Kuby. Mial ochote mu przywalic, zeby zaczal wkoncu reagowac na to co się do niego mowi.
- Odwal się ode mnie!- uslyszal jedynie.
- Kuba jestescie dla mnie jak brat i siostra. Martwie się o was i nie dam ci spokoju dopoki mi nie wyjasnisz co zaszlo miedzy wami! - oznajmil stanowczo.
Slyszac slowa Lukasza, Kuba wiedzial, ze ten nie odpusci i nie dam mu spokoju jak mu nie powie o co chodzi. Potrafil byc naprawde uparty jesli tego chcial. Moze jak się przed kims wygada lepiej mu się zrobi i zrozumie o co w tym wszystkim chodzi. Cos mu umykalo, nie wiedzial tylko co.
Opowiedzial o wszystkim Lukaszowi, co uslyszal od Ani. Wyraz twarzy Lukasza nie zmienial sie, byl zdeterminowany. Nie reagowal na nowinki, ktore przedstawil mu Kuba jakby mowil mu o czyms, o czym już od dawna wiedzial.
- Wiedziales? - zapytal na koniec, z nutka grozby w glosie.
Lukasz spojrzal się na niego jak na durnia.
- Pogielo cie? O co ty mnie oskarzasz?- wyrzucil z siebie wzburzony.
- Przepraszam cie, nie wiem już co o tym myslec. To za duzo jak dla mnie.
- Nie rozumiem tylko jednego.
- Czego tu nie rozumiesz?- zapytal zdziwiony Kuba.
- Tego, ze wyrzuciles Anie z mieszkania w srodku nocy. Rozumiem zawiodles sie, sprawila ci bol ukrywajac to przed toba. Mozesz myslec, ze cię zdradzila, ale wiesz dobrze, ze tak nie bylo.- wyjasnil.
- Nie wyrzucalem jej. Sama wyszla.- odparl urazony oskarzeniami przyjaciela.
- Nie zatrzymales jej. Pozwoliles swojemu aniolkowi wyjsc. A jak jej się cos stanie? Pomyslales o tym?- atakowal go Lukasz.
Slyszac slowa kumpla zaniepokoil sie, moze mial racje. Mogl ja powstrzymac, ale nie mial na to sily. Zranila go. Poczul, ze materac się ugina. Zobaczyl, ze Lukasz wstaje i kieruje się do wyjscia. Zatrzymal się w progu, spojrzal i na odchodne rzucil.
- Przepraszam cię stary za to co powiem, wiem zranila cie, ale skonczyla to i wcale nie chciala tego ciagnac to on ja nachodzil, nie ona jego, ale przesadziles. Na twoim miejscu zaczal bym się martwic.
- Co? O czym ty w ogole mowisz?- zapytal zdezorientowany Jakub.
- Jak wychodzila z mieszkania, wygladala jak czlowiek, ktory stracil wszystko i znalazl się w piekle.- rzucil na koniec i wyszedl.
Gdy uslyszal slowa Lukasza, dreszcz przeszedl mu po plecach. Nie chcial nawet myslec, ze moglo by się jej cos stac. Kochal ja i nie zamierzal niczego konczyc. Tylko, ze Ania o tym nie wiedziala. Nie zapewnil jej o tym, mogla myslec, ze milczenie Kuby oznacza definitywny koniec, a nie taka byla prawda.
Poderwal się z lozka i zaczal szukac telefonu. W calym tym zdenerwowaniu nie mogl go znalezc. Gdy oprzytomnial po rozmowie z Lukaszem, dopiero zauwazyl jaka zmiana zaszla w pokoju, gdy Ania wziela i spakowal swoje rzeczy. Widzac ta pustke jaka tylko po niej zostala przerazil sie. Lukasz mial racje, przesadzil, nie mogl cofnac tego jak się zachowal, ale mogl to naprawic. Zadzwoni do niej, powie zeby wrocila, ze kocha ja i nie chce jej stracic ale potrzebuje czasu zeby sobie to wszystko przemyslec.
Znalazl telefon w salonie na lawie. Rozladowal sie, polecial szybko do pokoju zeby podlaczyc go do ladowarki. Powolnosc z jaka telefon uruchamial się do zycia wkurzala go. Chcial wiedziec, ze z nia wszystko w porzadku, ze nic się jej nie stalo.  
Wybral jej numer i czekal, już myslal, ze odebrala gdy zorientowal się, ze to jej nagranie na poczcie. Zostawil wiadomosc, aby odezwala się jak tylko to odslucha i rozlaczyl sie. Poczul się nagle strasznie zmeczony.  
Nie myslal, ze wieczor, ktory spedzili w atmosferze smiechu, zartow i wzajemnych pieszczot moze się tak skonczyc. Nie spodziewal się tego.  


           *


Podjechala pod dom Alice i czekala az pan Zbigniew otworzy brame, i wpusci ja na posesje. Alice Roza mieszkala z narzeczonym i bratem w domu swoich rodzicow. Rodzice Alice mieszkali w Stanach, przyjezdzali tylko na wakacje i swieta. Byli typem podroznikow, poznala ich gdy wyjechaly z Alice na wymiane do Londynu. Bardzo ich polubila, ze wzajemnoscia, traktowali ja jak corke.  
Brama się otworzyla i wjechala na teren posiadlosci. Katem oka zauwazyla poruszenie przy wejsciu do domu. Zatrzymla się przy garazach dla gosci. Wysiadla z samochodu, wziela walizki i skierowala się w strone rezydencji. Nie zdarzyla wejsc na schody gdy drzwi się otworzyly i ujrzala Alice w szlafroku.
- Aniu..!! - wykrzyknela.- Co się stalo?  
Zauwazyla, ze przyjaciolka prowadzi za soba walizki. Nie wiedziala co o tym myslec.
- Wejdz, nie stojmy tak na dworze. Strasznie zimno dzisiaj.
- Dziekuje kochana.- odparla zawstydzona.- Przepraszam cię, ze cię niepokoje o tak poznej porze.
- Po prostu wejdz.- wpuscila ja do srodka, pomagajac wniesc walizki.
Wchodzac do rezydencji, poczula się strasznie zmeczona, chciala jak najszybciej polozyc. Wiedziala, ze musi co nieco powiedziec przyjaciolce. Martwila się o nia co bylo widac na pierwszy rzut oka. Byla jej to winna.
- Chodz zaprowadze cię do pokoju. Przygotowalam ci ten co zawsze.  
- Dziekuje ci!!- odparla przejeta, idac za Alice.
- Nie musisz mi dziekowac, od tego sa przyjaciele.- weszly do pokoju.- Widze, ze jestes zmeczona, wiec nie bede cię meczyc rozmowa. Sama tez bym się chetnie polozyla, ale jutro ci tak latwo nie odpuszcze.
- Jeszcze raz ci dziekuje. Nie wiem co powiedziec.- odstawila walizki i podeszla przytulic się do przyjaciolki, stojacej w drzwiach sypialni.- Masz racje jestem strasznie zmeczona. Mam za soba ciezki dzien, moze jak się przespie to bedzie lepiej.
- Na pewno tak bedzie.- odwzajemnila uscisk.
- Obiecuje, ze jutro ci wszystko opowiem. - zapewnila Ania.
- Dobrze, nie spieszy mi sie. Mam jutro wolne wiec mamy dla siebie caly dzien.
- Nie wiem co bym bez ciebie zrobila.- lzy znow potoczyly się po policzkach. Nie sadzila, ze jeszcze jakies zostaly. Tyle już plakala.
Uscisnela ja mocniej i wyszeptala.- Nie placz dziecinko, poradzimy sobie ze wszystkim. Kladz się i pozwol swojemu cialu odpoczac.
Pozegnaly się i Ania zostala sama. Wypakowala najpotrzebniejsze rzeczy i poszla się przygotowac do snu.
Wychodzac z lazienki, zerknela na zegar stojacy na szafce nocej, wskazywal na trzecia rano. Czula zmeczenie, lecz nie sadzila, ze uda jej się zasnac. Zerknela na telefon, rozzladowal sie. Poszukala ladowarki i podlaczyla telefon. Polozyla się do lozka, wziela telefon i zaczela sprawdzac skrzynke. Przyszlo kilka wiadomosci od siostry i mamy. Miala tez jedna wiadomosc z poczty glosowej. Ktoz to mogl do niej dzwonic o tej porze.  
Wybrala numer poczty i czekala. Gdy uslyszala glos Kuby zamarla, prosil ja by się do niego odezwala jak tylko to odslucha. Czego mogl jeszcze od niej chciec? Wszystko mu powiedziala, nie chcial z nia rozmawiac, nie mial jej nic do powiedzenia. Nie zatrzymal jej jak się pakowala i wychodzila, a teraz prosi ja zeby się do niego odezwala. Brzmial jakby byl zmartwiony.
Napisala mu sms, zeby się nie martwil. i ze wszystko z nia w porzadku.
Odlozyla telefon i zaglebila się w poscieli. Przymknela powieki i zaczela odplywac w niebyt. Gdy byla już bliska zapadniecia w sen, telefon zaczal wibrowac. Przekrecila się na bok, na wyswietlaczu widnialo imie Kuby. Zastanawiala się czy odebrac, wkoncu chec uslyszenia jego glosu po raz ostatni zwyciezyla.


                              *


- Tak, slucham?
- Aniu..Gdzie jestes? Wszystko z toba wporzadku?- dopytywal się Jakub.
- Nic mi nie jest. Nie musisz się martwic. Już wiecej nie bede cię niepokoic.- wyszeptala.
- Co??? - wykrzyknal.- O czym ty mowisz? Chce zebys wrocila do domu, dlaczego się spakowalas i wyszlas?
Slyszac te slowa rozplakala się na nowo. Nie sadzila, ze bedzie chcial z nia jeszcze rozmawiac, a dopiero zeby wrocila do domu.
- Kuba.. Kocham Cie. Dobranoc. - rozlaczyla sie.
Przyszlo jej to z wielkim trudem, nie chciala zeby cierpial i robil cos wbrew sobie.
Telefon znow zaczal wibrowac, chciala odebrac, ale wiedziala, ze nie moze. Chciala go ochronic. Byl dla niej zbyt wazny, za bardzo go kochala. Taki mezczyzna jak Kuba zaslugiwal na wszystko co najlepsze. Zawiodla go, a on jej szukal. Chcial zeby wrocila do domu, do niego.  

Probowal się do niej do dzwonic, nie odbierala. Nie rozumial dlaczego się rozlaczyla, i te jej slowa, ze nie bedzie go niepokoic. Boze najdrozszy, kochal ja ponad zycie. Nie mogl jej teraz stracic, nie przez cos takiego. To byla ich proba, jesli pozwola na to zeby te wszystkie lata przepadly przez takie cos, to ich milosc nie byla warta niczego.
Sprobowal jeszcze raz, moze tym razem odbierze. Myslal już, zeby się rozlaczyc gdy uslyszal jej glos.
- Kubus, prosze.- szepnela.
Slyszal w jej glosie rezygnacje i przygnebienie. Tak bardzo chcial ja przytulic i poowiedziec, ze sobie z tym poradza. Zalowal, ze nie zrobil tego, gdy tylko mu o tym powiedziala. Byla by w domu, przy nim.
- Aniu, porozmawiaj ze mna. Nie uciekaj ode mnie. Przepraszam cie, wmurowalo mnie to co uslyszalem. Nie musialas wychodzic. Nie wiedzialem co mam powiedziec, zaskoczylas mnie.- tlumaczyl.
Slowa Kuby ja zaskoczyly, nie wiedziala co ma odpowiedziec. Przepraszal ja, gdy to ona byla mu winna przeprosiny.
- Przestan, prosze. Nie zniose tego dluzej. Musialam wyjsc, tak bedzie lepiej dla mnie i dla ciebie. Bedziesz mogl to sobie spokojnie przemyslec. Nie martw sie, nic sobie nie zrobie. Pewnie to cię martwi, dlatego dzwonisz.
- Anka!!! Zamknij się do jasnej cholery i posluchaj mnie.- przeczesal wlosy sfrustrowany. Jej slowa go wkurzyly. Tak mala wiare miala w ich milosc. To jeszcze bardziej go zabolalo. Odpychala go od siebie. Nie moze jej na to pozwolic.- Dzwonie, bo chce zebys wrocila do domu, a nie zeby uspokoic sumienie. Za kogo ty mnie masz? Taka mala wiare masz w nas?
Jego krzyk ja otrzezwil, moze naprawde chcial jej powrotu. Nie wyobrazala sobie tego, ze miala by wrocic teraz do domu i stanac z nim twarza w twarz. Co się stalo to się nie odstanie. Ona tez potrzebowala czasu zeby to sobie wszystko przemyslec.  
- Kochanie.. wiesz kim dla mnie jestes i jak bardzo cię kocham. Zostane narazie u Alice.
- Jestes u Alice? Przyjade po ciebie i zabiore cię do domku. Nie mozesz mnie tak po prostu zostawic.- byl bliski placzu, byl bezradny.
- Kubus, wszyscy spia. Obudzil bys ich. Skoro tak myslisz to dlaczego mnie nie zatrzymales?  
- Nie zalatwiajmy tego przez telefon. Przyjade jutro. Dobranoc i do zobaczenia.- rozlaczyl sie.
Z jednej strony cieszyla sie, ze przyjedzie jutro i moze przytuli ja, pragnela tego, ale z drugiej strony bala mu się spojrzec w oczy. Odlozyla telefon i pozwolila swemu cialu na nowo zapasc się w miekki materac.  


             *


Dlugo nie mogla zasnac, a gdy przyszedl sen, nie dal jej takiego ukojenia jakiego oczekiwala. Slyszala, ze ktos się krzata po kuchni. Nie chcialo jej się wstawac, ale predzej czy pozniej bedzie musiala stawic czola Alice i jej pytaniom. Zaslugiwala na wyjasnienia, zwlaszcza po tym jak przyjela ja do siebie w srodku nocy.  
Wstala z lozka i zaczela się ubierac. Miala już wyjsc z pokoju gdy zawibrowal telefon, podeszla do stolika i zerknela na wyswietlacz. Zauwazyla wiadomosc od Kuby. Odczytala wiadomosc - " Kochanie bede niedlugo, mam nadzieje ze cię nie obudzilem. Kocham cie! "
Ooch.. wcielo ja. Chciala mu odpisac, ale się powstrzymala. Wyszla z pokoju i zostawila telefon. Musi przygotowac Alice i Darka na przyjazd Kuby. Wchodzac do kuchni zauwazyla przyjaciolke szykujaca sniadanie.
- Czesc.- odparla niepewnie. Alice odwrocila się zaskoczona.
- No witam kochana, jak się spalo? Chcesz kawy?
- Bylo by milo, ale moge sobie sama zrobic. Nie przeszkadzaj sobie.
- Już prawie skonczylam, usiadz sobie i jesli mozesz to powiedz mi co się takiego stalo, ze w srodku nocy dzwonisz do mnie i prosisz o nocleg. A gdy przyjezdzasz jestes zaplakana i targasz za soba walizki.- spojrzalam jej prosto w oczy i westchnelam z rezygncja. Predzej czy pozniej i tak musiala bym jej o wszystkim powiedziec. Co za roznica, kiedy?
-- Przepraszam kochanie za to wtargniecie w nocy. - spuscila wzrok na dlonie, zaczela krecic mlynka palcami.- Nie wiedzialam do kogo mialabym się zwrocic. Bylas moja jedyna szansa. Jestem Ci winna wyjasnienie. Chodzi o mnie i o Kube.
- Tyle to sama się domyslilam. Gdyby wszystko bylo dobrze miedzy wami, nie bylo by cię u mnie teraz.Wiesz, ze zawsze mozesz na mnie liczyc. Od tego sa przyjaciele.
- Tymon mnie nie wyrzucil z domu, nie o to chodzi.. To ja tu zawinilam, chociaz nic nie zrobilam. Po prostu nie powiedzialam o pewnej sprawie Kubie. Bedziesz mogla tez go zapytac o zdanie, bo niedlugo ma się tu zjawic. Dzwonil do mnie wczoraj i powiedzial, ze przyjedzie po mnie.
- To chyba dobrze, ze przyjedzie prawda?- odparla Alice.
- Sama nie wiem. Jedna noc to malo czasu zeby sobie wszystko przemyslec.
- Mowisz o nim czy o sobie?- zaskoczyla ja, nie o to jej chodzilo a moze i o to. Już niczego nie byla pewna.
Zaskoczyl je dzwonek do drzwi. Ania cala się spiela. Nie wiedziala co ma zrobic, jak się zachowac  
gdy wejdzie do kuchni. Alice poszla otworzyc. Wrocila po chwili prowadzac za soba Kube.  
Wygladal strasznie. Wlosy w nieladzie, nieogolony i w wymietej koszulce. Widac bylo, ze nie spal dobrze w nocy, wskazywaly na to cienie pod jego pieknymi, niebieskimi oczami.
- Czesc Kubus.- odparla cicho. Podszedl do niej i z wahaniem pocalowal. Pocalunek byl delikatny, proszacy. Tylko o co on ja prosil.
- Czesc Aniolku.- myslala, ze znow zacznie plakac gdy uslyszala to pieszczotliwe okreslenie.- Wrocisz ze mna do domu? Prosze, wroc ze mna. Nie poradzimy sobie z tym na odleglosc, a poza tym strasznie tesknie za toba.
Dopiero po chwili zauwazyla, ze sa w kuchni sami. Alice się gdzies ulotnila, aby zapewnic im odrobine prywatnosci. Gdy tak stal blisko miala ochote się w niego wtulic i nie puszczac go już nigdy wiecej. Nie wiedziala czy by tego chcial, chociaz przyjechal zabrac ja do domu.
- Kuba..- nie wiedziala co ma powiedziec, spojrzal na nia i wtedy lzy zaczely plynac same. Nie mogla ich powstrzymac, jej organizm nie chciala jej sluchac.- Kocham Cię calym sercem i bardzo cię przepraszam, ze Ci o tym nie powiedzialam. Moge się do ciebie przytulic?
- Och, Aniu..- szepnal i wzial ja w ramiona. Nie zauwazyla kiedy do kuchni weszla Alice z Darkiem. Bylo jej glupio, ze narobila tyle zamieszania i jeszcze ich w to wplatala. Nie wiedziala wczoraj co ma robic i do kogo się zwrocic, a oni byli jej jedyna nadzieja. Nie mogla pojechac do matki, zaczelyby się niepotrzebne pytania i na pewno wywiazala by się z tego ostra klotnia. Zawsze tak bylo, ze gdy cos się dzialo w jej zyciu, nawet nie z jej powodu, matka obwiniala ja za to. Mowila, ze to na pewno jej wina. Nie chciala tego slyszec wczoraj, nie zniosla by tego. Kochala swoja mame, ale czasem czula się przez nia odrzucona. Moze powodem bylo to, ze tak daleko od siebie mieszkaly i rzadko się widywaly, odkad Ania zaczela studia.  
Jej rozmyslania przerwal Darek.
- Czesc slodziaki, wpadliscie do nas na sniadanie. Tak bardzo się za nami steskniliscie?- rzucil zartobliwie i zaraz jeknal glosno.- Za co to? Co ja takiego powiedzialem?
- Cos się stalo kochanie? Masz taka niewyrazna minke.- powiedziala zaczepnie Alice.
- Nie, nic najdrozsza.
Przygladali się tej wymianie zdan z radoscia, uwielbiali ta pare. Byli tacy slodcy gdy się przekomarzali.
- Oczywiscie, ze się za wami steskilismy. Zwlaszcza za toba Dareczku.- rzekla, niesmialo spogladajac na Kube. Ten kiwnal potakujaco.  
Alice rzucila jej zaciekawione spojrzenie.- To co byscie zjedli na sniadanie? Ja mam ochote na nalesniki z syropem klonowym i czekolada. Co wy na to?
- Brzmi pysznie.- odpowiedzieli jednoczesnie Kuba i Darek.
- To ja pojde się ubrac i spakowac.- szepnela.
- Wracasz ze mna do domu ?- odparl Jakub calujac ja w glowe. Kiwnela glowa. W jego oczach zauwazyla ulge, albo radosc. Nie potrafila jednoznacznie okreslic.
Skierowala się w strone pokoju, odwrocila się jeszcze na koniec i zauwazyla, ze Kuba się jej przyglada. Usmiechnela się niesmialo, odpowiedzial jej rownie niesmialym usmiechem. Moze jednak się ulozy miedzy nimi i wszystko bedzie jak dawniej, pomyslala. Bardzo by tego chciala. Zalezalo jej na tym, byl dla niej wszystkim. Znjaomosc z Tymoteuszem Honorskim byla bledem i to ogromnym.
Pakujac rzeczy wyobrazala sobie ich powrot do domu. W sumie i tak beda wracac osobno na dwa samochody, bo przyjechala w nocy swoim. Bala się powrotu do domu rowniez z powodu Lukasza i Angeli. Bylo jej wstyd, przez ta cala sytuacje i zastanawiala się jak spojrzy w oczy Lukaszowi. To on widzial ja ostatni jak wychodzila z domu. Co tez on sobie o niej pomysli? Bala się potepienia z ich strony i tego poblazliwego spojrzenia.
Schodzac na dol wciaz bila się z myslami jak to bedzie. Nie zauwazyla jak przed nia wyrosl jej ksiaze z bajki, tak go nazywala w myslach. Nigdy mu nie powiedziala, ze tak o nim mysli. Za bardzo by się puszyl. Na ta mysl usmiechnela się do siebie w duchu. Moze kiedys mu powie.
Kuba skierowal swoja dlon w strone walizek, podala mu ja bez zadnych protestow.  
Patrzac na nia, zastanawial się co tez chodzi jej po glowie. Stojac tak przed nim usmiechala się do niego niesmialo. Nie wiedzial co jest tego powodem. Chcialby wiedziec o czym teraz mysli. Martwil się tym jaka bedzie atmosfera miedzy nimi jak wroca do domu. Dobrze, ze beda wracac osobno beda mogli się na to wszystko przygotowac. Byl pewien, ze gdyby wracali razem w samochodzie panowala by niezreczna cisza.
  

            *


Po zjedzonym sniadaniu i po krotkiej pogawedce spakowala się i wyruszyla do domu. Kuba pojechal wczesniej mial jeszcze jakies sprawy do zalatwienia na uczelni. Zabral jej rzeczy ze soba tak wiec nie musiala się niczym wiecej martwic, niczym poza powrotem do domu.  
Nawet nie zauwazyla, ze znalazla się już pod swoja kamienica, skrecila na parking. Jej miejsce bylo zajete. Zaparkowala obok, nie miala odwagi wysiasc z samochodu. Siedziala tak dobre pol godziny, gdy telefon zaczal jej wibrowac. Dzwonil Kuba. Podniosla sluchawke i przycisnela przycisk.
- Tak, slucham?
- Aniu gdzie jestes? Czekam na ciebie w domu, dzwonilem do Alice i mowila, ze już wyjechalas. Gdzie jestes i za ile bedziesz?
- Och.. już jestem pod domem, ide już do ciebie. Nie martw się nigdzie nie ucieklam.
- Dobrze, czekam.
Rozlaczyla się i zaczela wysiadac z samochodu. Idac w strone kamienic starala się uspokoic na tyle by nie opuszczac glowy gdy beda rozmawiac. Chciala zeby wiedzial, ze jest z nim w stu procentach szczera, a poza tym chciala widziec jego reakcje.
Zapukala do drzwi, wychodzac w nocy z domu zapomniala calkiem o kluczach. Nie sadzila, ze tak szybko tam wroci. Drzwi otworzyl jej Lukasz. Gdy tylko przekroczyla prog mieszkania, przytulil ja i szepnal.
- Ciesze sie, ze wrocilas. Nie powinnas byla uciekac, cos bysmy poradzili, moze udalo by się wam pogadac, a nie martwic się na zapas. Przyprawiliscie nas o zawal. Angela się rozplakala rano gdy tylko uslyszala co się stalo.
- Lukasz.. Ja przepraszam, nie chcialam przysparzac wam az takich zmartwien. Dla mnie to tez jest trudna sytuacja. Naprawde mi przykro.
- No już dobrze, nie martw sie, jakos to bedzie.  
Nagle do przedpokoju wszedl Kuba. Wydawal się zaskoczony tym, ze Lukasz tuli do siebie Anie.
- A co to za obsciskiwanie mojej dziewczyny? - zazartowal.
- Nie wolno? Fajna z niej dziewczyna, a do tego ladna.- odgryzl się Lukasz.
- Jest tylko moja i lapy precz. - powiedzial z blyskiem w oku jej mezczyzna, biorac ja w ramiona.- Ciesze sie, ze już jestes. Nie moglem się ciebie doczekac.
Zatkalo ja, niesmialo odwzajemnila uscisk. Katem oka zauwazyla, ze Lukasz wycofuje się z przedpokoju, trzymajac kciuki w gorze. Moze nie bedzie tak zle, nie zapowiada się na jakas duza awanture.
- Nie musisz tego robic, przeprosilam Lukasza. Musze jeszcze przeprosic Angele, mam nadzieje, ze nie bedzie się dlugo gniewac. Uspokojilam go wiec nie musisz udawac.
- O czym ty mowisz? - zapytal zdziwiony.- Niczego nie udaje, pragnalem się do ciebie przytulic i nie ma w tym nic z udawania.
- Kuba, ale ty..
Pocalowal ja, przerywajac w pol zdania. Z zaskoczenia rozchylila usta co dalo mu zielone swiatlo do wtargniecia gleboko w jej usta. Jego jezyk zaczal delikatnie badac wnetrze jej ust. Niesmialo zaczela odpowiadac na pieszczoty jego jezyka. Byl taki zachlanny, a zarazem taki delikatny. Nawet nie wyobrazal sobie pewnie jak tesknila za jego bliskoscia. Miala wrazenie, ze od wczorajszego wieczora minela wiecznosc.
Kuba powoli się od niej odsunal. Widzial strach pomieszany z lekka doza podniecenia w oczach swojej dziewczyny. Chcial się w niej zatracic i zapomniec o wszystkim co się wydarzylo, ale wiedzial, ze musza porozmawiac. Wzial ja za reke i poprowadzil do pokoju.
- Kubus, ja wiem, ze..- przerwal jej w pol zdania, znow zachlannie calujac. Stwierdzil, ze na rozmowe przyjdzie czas pozniej. Teraz chcial się z nia kochac. Tak bardzo tesknil za jej bliskoscia i tym wyjatkowym polaczeniem.
Zaczal delikatnie rozpinac jej koszule, calujac ja po szyji. Dostrzegl zaskoczenie na twarzy Ani.
- Chce się z toba kochac.- szepnal.  
- Sadzilam, ze napierw porozmawiamy o tym co wczoraj zaszlo i czego się dowiedziales.
- Pozniej..- wymruczal nadal ja rozbierajac. Nie mogl się opanowac, jej cialo tak pieknie pachnialo. Odurzala go, dotyk skory zniewalal. Byla boginia.
Zsunal jej koszule z ramion, calujac jednoczesnie po szyji. Czul, ze jego pieszczoty, pobudzaja ja do dzialania.
Ledwo mogla ustac na nogach, gd jej dotykal czula mrowienie w calym ciele. Uwielbiala gdy calowal ja po szyji i lekko podgryzal. Zaczal odpinac jej stanik, robil to bardzo powoli. Gdy stanik wyladowal na ziemi obok koszuli, jeknela mimowolnie gdy jego usta piescily jej piersi. Przymknela oczy i mruczala jak kotka. Gdyby Kuba jej nie podtrzymywal już dawno by upadla.  
- Kubus.. Aaach.. lozko, nie ustoje..- wyszeptala schrypnietym glosem, ktory ledwo rozpoznawala. Miala wrazenie, ze chce doprowadzic ja do szalenstwa.
Slyszac jej prosbe usmiechnal się mimowolnie, o to mu chodzilo, zeby choc na chwile oderwala się od tego bagna, w ktorym się znalezli. Wzial ja na rece i delikatnie polozyl na lozku. Zaczal zdejmowac jej buty, i spodnie. Byla już prawie naga, jedyna rzecza, ktora wciaz miala na sobie byly czarne, koronkowe bokserki. Polozyl się kolo niej i zaczal delikatnie masowac jej piersi, calujac namietnie w usta.
Mimowolnie zauwazyla, ze on nadal jest ubrany.
- Ty.. nadal.. w ubraniu.- szepnela, przywierajac do niego jeszcze bardziej. - Chce cię rozebrac.
- Caly jestem Twoj kochanie.- wyszzczerzyl zeby w usmiechu.  
- Podnies się najdrozszy.- zlapala za skrawek koszuli i drzacymi rekami zaczela rolowac, ukazujac wysportowany tors swojego ukochanego. Rzucila koszulke na stos swoich ubran pietrzacy się na ziemi kolo lozka. Siegnela reka do zapiecia spodni, przejechala palcem wskazujacym po wybrzuszeniu w spodniach, jeknal z roszkoszy. Pomogl jej zdjac z siebie spodnie. Patrzyla na niego zafascynowana, strasznie go pragnela. Pochylil się w jej strone i z zadziwiajaca delikatnoscia pocalowal, popychajac na lozko. Zaczeli się delikatnie i z czuloscia piescic, jakby uczyli się siebie na pamiec.  
Seks z nim byl zawsze czuly i pelen namietnosci. Uwielbiala się z nim kochac. Wyczerpani po namietnym seksie zasneli wtuleni w siebie.

Anna2207

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3974 słów i 24029 znaków.

7 komentarzy

 
  • weronka:->

    Super:->

    20 sie 2014

  • incognito girl

    Oo jak super. !!!

    20 sie 2014

  • Anna2207

    Alexa nie ma sie co smucic :) WSZYSTKO sie moze zdarzyc to jeszcze nie koniec tej historii przeciez  ;)  Ciesze sie, ze  wam sie podoba :) Dziekuje za wasze bardzo mile opinie :*

    19 sie 2014

  • Meggi

    Uwielbiam ta historie <3

    19 sie 2014

  • Alexa

    Nieee :C A było tak dobrze :C

    19 sie 2014

  • Princeska

    Bardzo dobrze że się pogodzili

    19 sie 2014

  • Tuśka

    Uwielbiam <3 Dobrze że się pogodzili :) Kubuś <3

    19 sie 2014