A już myślałam

A już myślałamNadaje się?
-----------------
Lato, prędkość coś co lubię. Samotna, długa jazda na mojej hondzie sprawia, że odpływam do innego świata. Ale... to co się stało nie wiem czy było dobre, z jednej strony może tak, ale ból to coś okropnego... Tak wogóle to jestem Zuza mam 21lat 170cm wzrostu jestem z wyglądu przeciętna falowane włosy do ramion, niebieskie oczy, mały nosek, budowa ciała taka sobie, zbytnio o to nie dbam ale brzuszek mam płaski. Kocham adrenalinę, z reguły mam jakieś fazy głupawki i czasem niekontrolowane napady agresji.. Próbuje nad tym panować ale czasami muszę... Przejdźmy do sprawy. Wypadek... pamiętam jak to audi wbiło się we mnie z wcale nie mniejszą prędkością odemnie. Ból, ból, chałas, ciemność. Nie było nic, czułam tylko ten cholerny ból. A jak się obudziłam ten ból był jeszcze większy... Otwieram powoli oczy światło powoduje że zamykam je spowrotem. Głowa mi pęka, chce się poruszyć ale to jest niemożliwe, ponieważ ból paraliżuje całe moje ciało. Ktoś tu jest czuje jak oddycha. Otwieram oczy, poznaje że to mój brat Piotrek. Chce powiedzieć jego imię żeby spojrzał na mnie ale wychodzi mi z tego jedynie jęknięcie. Mam tak sucho w gardle że aż piecze. Usłyszał mnie. Płakał? Nigdy nie widziałam płacze.  
-Zuza Boże Ty żyjesz!- przytula mnie, a ja piszcze z bólu.
-Przepraszam, przepraszam idę po lekarza, Boże Ty żyjesz-uśmiecha się i ja też chociaż nie wiem o co za bardzo chodzi raczej wychodzi mi z tego grymas. Wyszedł a ja patrzę po sobie jakaś za duża koszula, aał moja noga (L), przesiąknięty krwią bandaż na prawie całej długości, lewa ręka w gipsie. No to nie źle myślę sobie. Co z moją głową przecież zaraz eksploduje. Słyszę kroki jest mój brat i lekarz oraz pielęgniarka. Piotrek gdzieś dzwoni i mówi że już się obudziłam.  
-Dzień dobry jak się czujemy?-pyta doktor na oko po trzydziestce, nawet przystojny. Chce coś powiedzieć ale nie mogę. Pielęgniarka podaje mi wodę. Ufff trochę lepiej  
-Dzień dobry. Szczerze to bywało lepiej.
-Poczucie humoru plus-Ale ma ładny uśmiech myślę
-Co z moją głową? Czuje jakbym dostała co najmniej cegłą  
-Masz dużą rane szarpaną i wstrząs mózgu-odruchowo złapałam się za głowę i poczułam jeszcze większy ból doktor coś powiedział do pielęgniarki ale ja nie wiem co bo straciłam przytomność. Gdy się obudziłam panował półmrok tylko na korytarzu świeciło się światło wpadające do sali. Przy moim łóżku nikogo nie było. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i na sąsiednim łóżku koło okna ktoś leżał. Wcześniej raczej wszystkie łóżka były puste, a może coś przegapiłam. Znów zrobiłam się senna i odpłynełam w krainę Morfeusza. Na drugi dnień rano przyszła pielęgniarka i zmieniła mi opatrunek to co zobaczyłam na nodze!!! Straszne... zemdlałam odrazu ale zaraz się ocknełam.  
-Blizna murowana?- zapytałam, a ona pokiwała głową twierdząco
-Nieźle się urządziłaś, otwarte złamanie  
-Ale będę chodzić?
-Tak raczej tak, czujesz tą noge?
-Czuje tylko mrowienie
-Czyli jest dobrze. I uśmiechnij się bo wyglądasz jakbyś horror oglądała- we dwie się zaśmiałyśmy. Skończyła mi robić opatrunki. Jak się okazało na boku po lewej stronie też mam rozcięcie i twarz również poździerana. Ja jeszcze żyje? Pytałam sama siebie. A co z tamtym co jechał samochodem? Moje rozmyślania przerwał męski głos, boski męski głos.  
-Jak się leciało?- spojrzałam w stronę skąd dobiegał głos i zobaczyłam mężczyznę. Tak to był mężczyzna chyba też w coś przywalił pomyślałam.
-Podejrzewam że podobnie jak Tobie  
-Pieszo czy samochód?
-Motocykl  
-No co Ty? No tak kobieta i maszyna równa się kraksa- zaśmiał się
-I kto to mówi?
-
-Też na moto?
-Tak  
-Co Ci jest? Co boli?- Odsłonił nogi  
-Nie widać?- zapytał, miał obie w gipsie to wszystko wyjaśniało
-Aha  
-A tak wogóle to jak masz na imię?
-Zuza. A Ty?
-Kacper. Czym jeździsz?
-Hm chyba jeździłam bo sądząc po moim stanie to honda wygląda tak samo albo gorzej  
-ha ha  
-Tak śmiej się głupi jesteś  
-Tatusiowi zabrałaś czy bratu? Haha
-Nie rozmawiam z Tobą -w tym momencie pojawił się mój brat.  
-Cześć- podszedł i mnie przytulił  
-Aała- pisnełam  
-Przepraszam nie zrobiłem Ci krzywdy?
-Nie tylko już mnie nie przytulaj  
-Niespinaj się już tak chłopie he he
-Mama przyjdzie do mnie?-zapytałam
-Tak, zaraz powinna przjść, poszła do lekarza zapytać się co możesz jeść  
-Błagam tylko nie to  
-Widzę że masz lokatora  
-No mam- Piotrek podszedł do niego  
-Cześć Piotrek jestem  
-Cześć. Wiem- powiedział a ja się trochę zdziwiłam  
-Diabeł? No no ładnie- zagwizdał widząc jego stan
-No śmiej się śmiej. Skrzynia się zacieła jednak  
-A niedawno ktoś tu się ze mnie śmiał- wtrąciłam się a on popatrzył na mnie i uśmiechną zawadiacko. Na sale weszła mama i gadałam z nią na temat mojego stanu i co mi potrzeba, przyszła pielęgniarka i podała mi leki i Kacprowi też. Odrazu mi się zachciało spać.  
Kilka godzin później...
-Zuza
-Co?- wyjełam słuchawki z uszu
-Nudzi mi się  
-A co mi do tego? Mi też się nudzi  
-Pogadaj zemną- obdarował mnie uśmiechem odwzajemniłam  
-O czym?
-Nie wiem. Wiesz że nawet nie wiedziałem że Piotrek ma siostrę?
-No ma kochaną wiesz taką słodziutką jędze  
-Ale jesteś miła dla siebie  
-A co nie?
-Nie no tylko ciekawe czy taka słodziutka też jesteś w łóżku?- i znów ten pewny siebie uśmiech, zarumieniłam się i szybko odwróciłam głowę  
-Nic Ci do tego!
-Ej nie chowaj się- śmiał się
-Bo co?- podniosłam głos -nie lubię takich tekstów w moim kierunku! - w tym momencie w drzwiach staną lekarz
-Dzień dobry nie denerwuj się bo rana na głowie jest wrażliwa na stres. Marzena zmień jej opatrunek na głowie i podaj leki na uspokojenie.- kobieta podeszła do mnie a lekarz do Kacpra. Słyszałam kawałek rozmowy o tym żeby chłopak mnie nie denerwował bo moje rany pod wpływem stresu, gniewu i przypływu adrenaliny się otwierają. Później to już tylko mi się coś śniło. Obudziłam się wieczorem u chłopaka byli rodzice, postanowiłam posłuchać muzyki ale nie mogłam ruszyć się żeby dosięgnąć telefonu. Cholera...
-Przepraszam... dobry wieczór czy mogłaby pani podać mi telefon i słuchawki bo nie mogę ich dosięgnąć?
-dobry wieczór no pewnie już pani podaje
-dziękuję -powiedziałam a kobieta odeszła miała taki ciepły wyraz twarzy i troskę w oczach. Włączam sobie muzykę i wtuliłam w poduszkę. Napisałam sms do brata o tym żeby jutro do mnie przyszedł bo chce zapytać o wypadek. Rodzice Kacpra wyszli a on powiedział mi słodkie dobranoc. Uśmiechnęłam się do siebie i odpowiedziałam żeby spał dobrze. Zaraz było słychać ciche pochrapywanie i ja również zasnełam. Obudziłam się rano znów te opatrunki kroplówka i leki na gojenie się ran. Później mam mieć jakieś badania. Koło 11przyszedł Piotrek przywitał się z Kacprem i usiadł na krześle koło mnie.  
-Piotrek co z moim motorem?
-Nie nadaje się już do jazdy nawet niema co go remontować  
-Aha- mina mi zrzedła bo lubiłam ten motocykl. - a kto jechał tamtym samochodem?
-nie wiem jakichś czterech chłopaków ale nic poza siniakami im nie było wezwali karetkę do Ciebie  
-Dobrze że nie uciekli
-Wzięli winę na siebie  
-A policja nawet mnie nie przesłuchiwała?
-Tak się składa że to było dwa tygodnie temu bo Ty byłaś nie przytomna  
-Co??? I dopiero mi o tym mówisz?
- No.. wcześniej nie było takiej potrzeby  
-Lepiej zawołaj lekarza -powiedział Kacper  
-Po co?-zapytał piotrek a mnie zalała krew na twarzy i poczułam okropny ból na wszystkich nawet najmniejszych rankach, zaczęłam się telepać i słyszałam tyko stłumione krzyki. Otworzyłam oczy i zobaczyłam tate
-Tato? -złapałam go za dłoń
-Córeczko- pocałował mnie w dłoń- tak się bałem
-Tato wszystko jest dobrze  
-Nie skarbie, gdybym nie kupił Ci tego motoru nie było by Cię tutaj
-Tato przestań. Przecież wisz że ja kocham szybką jazdę. A co mi jest czemu jak się denerwuje to mam taki ból?
-Masz coś z krwią nie krzepnie ci i jak się denerwujesz to rany się otwierają bardziej
-Aha tato ja chce już do domu- po moich policzkach popłynęły łzy tato ostrożnie mnie przytulił i pogładził po policzku  
-skarbie nie płacz wszystko będzie dobrze, patrz kolega zaraz się popłacze jak tak patrzy na ciebie- popatrzyłam na niego i było widać jakby miał się zaraz popłakać miał w oczach smutek? Nic sobie z tego nie robiłam  
-Tato zabierz mnie stąd  
-Kochanie jesteś silna wytrzymasz jeszcze trochę- uśmiechną się- chłopie nie płaczemy- również się uśmiechnęłam i Kacper też. Miłe to było nawet, widzieć jak się uśmiecha
-Ja teraz idę bo muszę do pracy ale mama przyjdzie  
-Dobrze to pa :*
-Pa skarbie i cycki do przodu chłopie- ha ha zaśmiał się w głos Kacper, popatrzyłam na niego speszona  
-Taatooo?  
-No dobrze dobrze pa i nie becz
-Ja? Ja nie płacze- tato wyszedł a ja popatrzyłam znów na Kacpra który mi się przyglądał  
-Swoją drogą to cycki masz fajne  
-weź..
-No już już nie bulwersuj się chłopie. I ładnie do mnie uśmiechnij  
-hm czy Ty właśnie ze mną flirtujesz?
-może?-uśmiechną się a ja zarumieniłam  
-Nie chowaj są słodkie  
-Jak wstane to Cię kopne  
-To jeszcze poczekamy trochę-wedwoje westchneliśmy i miny mam zrzedły  
-Dobra nie smuć się bo nie lubię jak jesteś smutna- uśmiechnełam się mimowolnie  
-Odrazu lepiej- i zaczęliśmy się śmiać w głos.  
-O proszę jakie dobre humorki- weszła moja mama przyniosła mi trochę owoców i wodę do picia  
-Mamo jak ja mam tu się umyć bo już nie wytrzymam tego szpitalnego zapachu i przyniosłaś mi coś na przebranie?
-Tak mam ale nie wiem czy Ty możesz się umyć przecież opatrunek masz prawie na całym ciele  
-To rozbierz mnie z tej koszuli  
-Ale teraz? -spojrzała na Kacpra.  
-Tak przecież on nie pójdzie i ja też nie a Kacper -spojrzałam na niego-nie będzie patrzył prawda?  
-yyy nie nie właśnie mama dzwoni-wziął tel do ręki i się odwrócił  
-Tylko nie patrz- powiedziałam do niego  
-Okej  
-To ja pójdę po pielęgniarkę pomoże mi- powiedziała mama i poszła. Leżałam tak kilkanaście minut a Kacper przestał już rozmawiać, spojrzałam na niego a on na mnie miał takie cudowne oczy, uśmiech poprostu był cudowny teraz dopiero przypomniało mi się że widziałam go już kilka razy.  
-Czemu mi się tak przyglądasz?-zapytał
-Mogłabym zapytać o to samo  
-Masz takie piękne usta że aż chciałoby się pocałować- odrazu strzeliłam buraka. Ufff dobrze że przyszła mama z pielęgniarką. Przyniosły miskę z woda. Jakie to upokarzające mama będzie mnie myła i przebierała jak niemowle.  
-Chłopczyku główka w druga stronę-powiedziała mama a ja zrobiłam minę "mamo uspokuj się!". Kacper posłusznie się odwrucił. Po jakiejś godzinie byłam już w miarę czysta i miałam inna koszule na sobie, teraz czułam się bardziej konfortowo. Wykończona poszłam spać. Obudzili mnie dopiero na badanie. Zabrali mnie na tomograf głowy. Wróciłam do sali gdzie był mój brat i gadał o czymś z Kacprem.  
-Nie denerwujcie jej tylko- powiedziała pielęgniarka  
-Tak jest pani kierownik- wygłupił się mój brat. Kobieta wyszła a brat usiadł obok mnie.  
-Jak się czujesz siostra?  
-Tak o. Mama mnie dziś myła to było upokarzające- po moim policzku popłynęła łza
-Ej siostra nie płacz  
-A Ty jakbyś się czuł jakbyś leżał i sam mógł ruszać tylko jedną ręką  
-Nie czułbym się- na chwilę zapadła cisza -zaraz zaraz a on tu był a ty byłaś goła?
-No był raczej nie poszedł  
-uuuu  
-Ej bez takich tu nie patrzył- wzrok skierowałam na niego
-yyy.. nie patrz tak na mnie- zrobiłam oczy jak pięciozłotówki- no wiesz musiałem sprawdzić czy te cycki wypinasz do przodu a i przy okazji trochę więcej mi się zobaczyło  
-O jakich cyckach on mówi?  
-Zboczeniec- pokazałam mu język  
-Ej tyko nie zboczeniec nie ma co się wstydzić-powiedział Kacper
-Tato był- powiedziałam do Piotrka i schowałam twarz. O mamusiu on mnie widział nago?!  
-Siostra wyłaź spod tej kołdry  
-Zuza jest teraz obrażona na nas-powidział Kacper i się śmiał  
-Ech.. tam tylko się tam nie uduś- nic nie odpowiedziałam. Chłopaki o czymś sobie jeszcze gadali, a później Piotrek poszedł bo było już po odwiedzinach. Na drugi dzień znów zmiana opatrunków. Okazało się że Kacper w nocy wymiotował i bolał go brzuch rano zabrali go na badania i jeszcze go nie było.Przyszła do mnie koleżanka pogadałyśmy z dwie godziny i poszła ale oczywiście tak jak mama mówiła że więcej żadnych moto. Chyba ich głowy bolą gorzej niż mnie. Noga daje o sobie znać poprosiłam pielęgniarkę o coś przeciwbólowego. Zdrzemnełam się trochę a jak wstałam to poczułam na sobie czyjś wzrok. To był Kacper nie wyglądał najlepiej, blady i cienie pod oczami ale się uśmiechał to dobry znak.  
-Hej jak się czujesz?-zapytałam
-Już lepiej. To był atak wyrostka i rano mnie operowali  
-Aha  
-A Ty jak się czujesz?
-Nie najgorzej. Noga mi się zaczyna goić i boli jak cholera  
-Dopiero?
-Tak bo krew mi nie krzepnie i dawali mi jakieś leki na to i dopiero teraz jest lepiej  
- Kiedy zdejmują Ci gips?- zapytał patrząc na moją rękę
-Prawdopodobnie jutro. Czemu tak na mnie patrzysz?
-Jak?
- Nie wiem- spuściłam głowę  
-Podobasz mi się i chciałbym Cię teraz pocałować - uśmiechnęłam się i spaliłam raka  
-Też mi się podobasz i...
-I?
-I chętnie też bym Cię pocałowała- kacper przyłożył dłoń do ust i wysłał mi buziaka zrobiłam to samo a po chwili zaczęliśmy się śmiać. Rozmawialiśmy tak jeszcze do późna o wszystkim i o niczym. Rano byli u Kacpra rodzice i jego mała siostra Maja. Słodka istotka. Bolała mnie głowa i byłam bardzo senna. Obudziłam się i okazało się że jest już następny dzień a ja byłam operowana bo w głowie utkwił mi maleńki kawałek szkła, który spowodował krwotok. Kacper mówił że się bardzo o mnie bał. Chciałam go przytulić ale nie mogłam niestety. Kacper patrzył na mnie z takimi iskierkami w oczach co było słodkie. Tak mineło kilka dni. Do kacpra przychodził terapeuta i sprawdzał czy jego nogi się dobrze zrastają. Naszczęście wszystko było w porządku. Byliśmy sami w sali i patrzyliśmy sobie w oczy rozmawialiśmy o tym co będziemy robić jak stąd wyjdziemy. I w pewnym momencie do sali weszła jakaś dziewczyna bardzo ładna. Napewno ładniejsza odemnie ale za to miała o wiele więcej makijażu ode mnie. A to co mówiła było dla mnie nie do zniesienia.  
- Kacperku kochanie jak się czujesz? Przepraszam że dopiero teraz przyszłam ale wiesz gdzie byłam, przepraszam słońce moje- podeszła do niego przytuliła całowała go a on oddawał pocałunek? Bolało cholernie z trudem powstrzymywałam łzy. Zuza bądź silna, Zuza bądź silna, powtarzałam sobie w myśli. Nawet na mnie nie patrzył. Miło w ch*uj. Nie dawno rozmawialiśmy o nas a on ma dziewczynę. Fajnie! Stracił w moich oczach odrazu. Zadzwoniłam do Piotrka żeby do mnie przyjechał. Był po jakiejś pół godzinie. Kacper i ta lala gadali sobie w najlepsze co jakiś czas się całując. Myślałam że jesteśmy razem. A on się tylko bawił moimi uczuciami? Kochałam go czułam to ale nie mówiłam i z jego strony też nie padło słowo "kocham" teraz wiem dlaczego. Zaciskałam rękę w pięć. Jakbym była zdrowa to już bym tej lasce przyłożyła ale najpierw Kacprowi i to bardzo. Jak Piotrek wszedł do sali zaniemógł. Chciał coś powiedzieć ale ja go powstrzymałam kręcąc głową żeby nic nie robił. Poszedł do mnie i mnie tylko przytulił. Szepnąłam mu żeby podał mi kartke i długopis. Napisałam "Załatw mi przeniesienie z sali SZYBKO!!!" Kiwną głową wziął kartkę poszedł do Kacpra pokazał mu to i wyszedł z sali. Po co mu to pokazał? Przecież on jest szczęśliwy. I nawet na mnie nie patrzy. Jak to boli! Osoba którą kochasz ignoruje Cię. Popatrzyłam się w jego stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Spuściłam głowę. On nic sobie z tego nie zrobił?! Dupek. We mnie się gotowało. Ze złości rozwaliłabym teraz całą sale. Nagle momentalnie zrobiło mi się słabo i duszno. Zemdlałam. Obudziłam się nadal byłam w tej sali. Obok siedzieli rodzice. Popatrzyłam na Kacpra był smutny? Nie interesuje mnie już jego samopoczucie.  
-Zuza co się stało?
-Nie wiem zdenerwowałam się i zemdlałam chyba. Gdzie jest Piotrek?
-Pojechał do domu. Co Cię zdenerwowało?- popatrzyłam Kacprowi prosto w oczy i powiedziałam
-Nic ważnego mamo  
-Dobrze słoneczko my już będziemy się zbierać bo jest koniec odwiedzin a Ty Kacperku nie pozwul żeby się już denerwowała  
-Mamo powiedz żeby Piotrek jutro do mnie przyszedł  
-Dobrze.Pa robaczki  
-Pa pa-powiedziałam  
-Dowodzenia-powiedział Kacper. Rodzice wyszli a ja się odwróciłam od niego i rozpłakałam.
-Nie płacz  
-Nie odzywaj się do mnie- mówiłam spokojnie
-Przepraszam... Zuza  
-Nie przepraszaj. Ja wszystko rozumiem  
-Zuza proszę popatrz na mnie  
-Nie mam ochoty  
-Zuza ja nie chciałem Ci zranić myślałem że ona już nie jest ze mną była w Chorwacji wcale się nie odzywała jak napisałam o wypadku też nic nie napisała...- przerwałam mu  
-I postanowiłeś się zabawić moimi uczuciami? Nawet raz na mnie nie spojrzałeś. Nie interesuje mnie już nic co jest związane z Twoją osobą  
-Zuza...
-Nic nie mów  
-Proszę nie płacz
-Będę płakać i Ty mi nie zabronisz  
-Nie bawiłem się Twoimi uczuciami ale gdy ona przyszła zapragnąłem ją pocałować  
-Nie chce tego słuchać rozumiesz?!!
-Przepraszam....

Ona18

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3391 słów i 17877 znaków, zaktualizowała 26 cze 2015.

3 komentarze

 
  • Tessa

    Jest trochę błędów, napisane bardzo chaotycznie, chwilami nie miałam pojęcia kto co mówi, o co chodzi, jest tutaj opisane wiele dni, więc moim zdaniem to mogłoby być spokojnie rozłożone na kilka części... No i chyba tyle na razie, spróbuj skorygować część błędów, dodać uzupełnienia dialogowe, a będzie fajnie.

    25 cze 2015

  • Ona18

    @Tessa dziękuje. Postaram sie w następnej części :)

    25 cze 2015

  • ewe

    Pisz dalej szybciutko! :D

    25 cze 2015

  • xxyz

    czy się nadaje? kobieto! jest po prostu cudowne, dawno nie czytałam tak dobrego opowiadania :)) czekam na kolejną część :)

    25 cze 2015