14/06/14 na zawsze... [cz.1]

14/06/14 na zawsze... [cz.1]Wracamy z Londynu, jest godzina 23:00, każdy jest zmęczony i pragnie położyć się we własnym łóżku, ja też.  
Jutro nasza pożegnalna impreza bez nauczycieli, bo w końcu wyczekiwany koniec roku.  
Jak zwykle kupowanie alkoholu spadło na mnie, niby nie mam osiemnastu lat, lecz w tamtym sklepie za rogiem zawsze mi sprzedają, z właścicielką jestem na Ty, równa z niej babka, samotna wychowująca dwójkę dzieci po czterdziestce kobieta.  
Jezu ja się nawet nie przedstawiłam.  
Mam na imię Natalia, mam szesnaście lat, mieszkam w Hiszpanii i chciałabym wam opowiedzieć moją historię.  
Może to nie najpiękniejsza historia miłosna tego lata, lecz moja, i prawdziwa.  
Jestem niską blondynką o niebiesko-zielonych oczach, nie należę do najszczuplejszych, lecz do najgrubszych też nie. Ważę pięćdziesiąt-pięć kilo, a przy metr pięćdziesiąt-osiem nie najgorzej to wygląda.  
Na czym to ja... Ach tak!  
Wracając z lotniska z Barcelony, do mojego maleńkiego miasteczka oddalonego od niej jedną godzinę drogi, miałam dużo czasu by rozmyślać jak zaniosę do domu dziesięć butelek alkoholu.  
Pewnie zastanawiacie się, gdzie będę trzymać tyle wódki, a więc w lodówce.  
Ja i moi rodzice jesteśmy ze sobą bardzo szczerzy. Nie raz mówiłam mamie, że idę na imprezę gdzie będzie alkohol, a gdy mi zaproponują nie odmówię.  
Ona na to tylko tyle, bym uważała na szklanki by nikt niczego mi nie dosypał, i nie brała alkoholu od nieznajomych.  
Wreszcie dojechaliśmy.  
Każdy wysiada z autobusu i idzie po swoje walizki, gdy zabrałam moje dwie walizki pełne ubrań, kosmetyków i prezentów, rozejrzałam się by zobaczyć czy w okolicy nie ma mojego wysokiego blondyna, w sensie mojego starszego braciszka!  
Gdy przywitałam się z moim kochanym wielkoludem i zabrał ode mnie walizki, poszłam pożegnać się z moimi nauczycielkami i powiedzieć klasie do jutra.  
Mój braciszek już zdążył zapakować mój bagaż do bagażnika, a ja zdążyłam już wsiąść do samochodu, niby daleko do domu nie mam bo kilka przecznic, ale byłam na tyle zmęczona, a moje nogi w tych jakże wysokich litach po prostu nie mogły dłużej wytrzymać.  
Gdy wróciłam do domu i rozdałam prezenty całej mojej rodzinie, przyszedł czas na kąpiel.  
Tak, to było właśnie to czego mi było potrzeba. Calutki tydzień kąpałam się w obcym domu, i ostatniego dnia marzyłam by położyć się w mojej ukochanej wannie.  
Po prawie godzinnej kąpieli wreszcie położyłam się do mojego kochanego łóżeczka.  
Zasnęłam praktycznie natychmiast.  
Obudziłam się około dwunastej w południe, wyciągnęłam się, wstałam i poszłam do łazienki, tam przebrałam się w moje najlepsze ciuchy to znaczy, w czarne rajstopy, wysokie krótkie spodenki, bluzkę z Vans, dużą szarą bluzę z napisem 'Cool Story Bro tell it again'. Oczyściłam twarz i następnie nałożyłam delikatny makijaż.  
Po porannych czynnościach poszłam do kuchni gdzie była moja mama, przywitałam się z nią i następnie zaczęłam opowiadać co robiłam przez te pięć dni w Londynie.  
-Było na prawdę świetnie! Nasi opiekunowie byli bardzo mili, choć z początku było trochę trudno się dogadać. Ale z czasem było lepiej.  
-No to się cieszę córeczko, a dzisiaj jakie masz plany?  
-No więc w nocy idziemy ze znajomymi na imprezę, a tak to nie umawiałam się z nikim.  
-Dobrze, chcesz jechać ze mną dzisiaj na zakupy? Zaczyna się lato a Ty nie masz stroju kąpielowego.  
-Mamuś mam jeszcze czas, nie koniecznie dzisiaj musimy jechać po strój.  
-No dobrze, jak sobie życzysz kochanie. Ach tak, po południu wpadnie do nas Twoja siostra z chłopakiem.  
-Super, mam dla nich kilka drobiazgów z Londynu.  
-Dobrze, to teraz idź pooglądać telewizję, bo do obiadu zostało jeszcze trochę czasu.  
-Okej.  
Tak jak powiedziała moja mama tak zrobiłam, poszłam do salonu zapalić papierosa i pooglądać telewizję.  
Dzień zleciał mi na prawdę szybko. Moja siostra z jej chłopakiem przyszli do nas na kawę, ja dałam im prezenty, a następnie chłopak mojej siostry poszedł ze mną po alkohol.  
Poprosiłam go o to ponieważ było to dziesięć butelek a ja sama nie uniosła bym tyle.  
Gdy wróciliśmy do domu, moja siostra ze swoim chłopakiem pożegnali się ze mną i wyszli.  
Ja szybko poszłam pod prysznic, następnie osuszyłam i ułożyłam sobie włosy, umalowałam się i ubrałam.  
Gdy kończyłam się malować usłyszałam dzwonek do drzwi, to byli moi znajomi, wpuściłam ich i powiedziałam by szli za mną.  
Chłopaki wzięli szklane butelki, i butelki z colą i innymi napojami. A dziewczyny wzięły kubki i jedzenie.  
Powiedziałam mojej mamie, że wychodzę i będę o czwartej rano.  
Gdy razem ze znajomymi kierowaliśmy się w stronę mostu obok sklepu spożywczego, gdzie nigdy nikogo nie ma, zawołał nas kumpel z klasy B którego w tamtym momencie brakowało.  
Wziął ode mnie butelki z napojami i poleciał do chłopaków na przód.  
Gdy tylko zaszliśmy na schody na przeciw mostu, każdy zaczął wyjmować butelki z alkoholem i napoje z reklamówek i zaczęliśmy robić drinki.  
-Ja na początek chcę rum z colą, bo nigdy nie próbowałam. -Powiedziałam do kolegi który trzymał butelkę.  
-Dasz mi spróbować, no nie? -Zapytała moja najlepsza kumpela.  
-Pewnie, spróbuj tego a jak będzie się nadawało to robimy więcej! -Odpowiedziałam uśmiechając się do niej.  
-Ha ha ha, niby mam być króliczkiem doświadczalnym? -Powiedziała ironicznie.  
-No pewnie! A co! Hahaha, próbuj i nie gadaj!  
-Ty! To jest świetne, dawaj więcej!  
-Idź do chłopaków, bo za chwilkę nic nie zostanie! Niby to dziesięć butelek, ale na dwadzieścia-pięć osób to wcale nie tak dużo!  
Po tych słowach moja koleżanka od razu poleciała w stronę chłopaków, a ja z moim drinkiem zostaliśmy sami, sięgnęłam do torebki po paczkę papierosów i zapalniczkę, i odpaliłam jednego.  
Po jakichś trzech minutach gdy kończyłam już palić papierosa, poszłam do jednej z dziewczyn z mojej klasy, która siedziała na schodach i zaczęłyśmy rozmawiać.  
Godzinę później, połowa osób było zalanych w trupa, ja z koleżanką która siedziała na schodach nadal rozmawiałyśmy, gdy nagle podszedł do nas Sergi, kolega z klasy i zapytał o zapalniczkę.  
Gdy mu ją podałam, zaczął nagrywać notatkę głosową na 'Whatss App', do jakiegoś chłopaka, mówiąc mu, że jesteśmy obok mostu na wyjeździe z miasteczka.  
Ja z koleżanką, zaczęłyśmy mu mówić, że wcale nie jesteśmy obok tego mostu, tylko obok ''Niebieskiego mostu''.  
-Daj mi ten telefon to powiem temu chłopakowi gdzie tak na prawdę jesteśmy. -Powiedziała Maria (Koleżanka z którą wcześniej rozmawiałam).  
Notatka głosowa: "Maria: Słuchaj bo Sergi się pomylił, i my wcale nie jesteśmy na tym moście, jesteśmy, tu... No...  
Ja: Jesteśmy na Niebieskim moście, tu z tyłu na schodach."  
-Dzięki. Lekko się zawiesiłam, nie powinnam tyle pić. -Odpowiedziała Maria, uśmiechając się.  
-Tyle? Dziewczyno, gdybyś wypiła tyle co chłopaki to dopiero wtedy byś miała poważne problemy z mówieniem. -Opowiedziałam śmiejąc się.  
Dziesięć minut później, zauważyłam, że Sergi rozmawia z jakimś chłopakiem, zresztą trudno było by tego nie zauważyć, krzyczał tak, że chyba pół miasta słyszało o czym rozmawiali.  
-Ty, kto to jest? -Zapytałam Maria, patrząc się w stronę chłopaków.  
-To jest ten, no... Kurczę jak mu było... Mmmh... Henry! -Odpowiedziała, krzycząc jego imię tak, że chłopak się odwrócił w naszą stronę.  
Obie zaczęłyśmy się śmiać. Po pięciu minutach postanowiłam iść i zagadać do niego. Bo jak go tylko zobaczyłam, od razu mi się spodobał.  
Henry, to wysoki prawie osiemnastoletni chłopak, wysportowany, o cudnych piwnych oczach, pełnych i dużych ustach, oraz seksownym uśmiechu.  
-Można? -Zapytałam całkiem odważnie.  
-Jasne, siadaj. -Odpowiedział uśmiechając się do mnie.  
I wtedy wszystko się zaczęło, jak zaczęliśmy rozmawiać tak cały świat nie istniał tylko my. Ponoć rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Czemu ponoć? Bo byłam nieźle zalana, jak z nim rozmawiałam.  
Przez to wszystko, przez ten hałas, alkohol i to wszystko ludzie z bloku z na przeciwka zadzwonili po policję, dwójkę moich znajomych zgarnęli na izbę wytrzeźwień, a następnie zadzwonili do rodziców. Mi, i reszcie na całe szczęście udało się uciec, musiałam wziąć moją koleżankę Berta, bo gdyby tam została, to miała by niezłe problemy. Czemu? Ta wariatka zaczęła krzyczeć na policjanta!  
Ale teraz nie o tym, wzięłam ją, moją torebkę i zaczęliśmy iść w stronę baru, gdzie byli wszyscy inni. Jak dotarliśmy do baru, udało mi się uspokoić Berta, i wszyscy zaczęliśmy iść w stronę 'Moscou' (tutejsza dyskoteka).  
W drodze do 'Moscou' zadzwonił do mnie Sergi, ja byłam tak pijana, że nie mogłam z nim rozmawiać, więc telefon dałam mojej koleżance Claudia. A w sumie ex koleżance, ale o tym nie teraz.  
Gdy Claudia oddała mi telefon, powiedziała, że musimy iść prosto a następnie poczekać na rondzie aż Sergi i Henry do nas dojdą, bo biedni nie wiedzieli dokąd idziemy.  
Gdy doszliśmy na rondo, usiadłam sobie na środku i powiedziałam, że dalej nie dam rady iść, gdy odwróciłam głowę w lewo zobaczyłam, że obok mnie siedzi Henry.  
-Ale kiedy... Kiedy Ty... Co? -Zaczęłam plątać się we własnych słowach.  
-Przed sekundką tutaj przyszliśmy. A Ty jak się czujesz? -Zaczął wypytywać.  
-Trochę mi nie dobrze, ale jakoś daje radę. -Odpowiedziałam.  
-O której masz być w domu? -Zapytał.  
-O czwartej, a jest w pół do pierwszej, także wydaje mi się, że trafię. A jak nie to będę miała trzy godziny na dojście. -Odpowiedziałam żartobliwie.  
Nagle przez rondo przejeżdża policja i mówi nam, że tutaj siedzieć nie możemy, a my grzecznie przeprosiliśmy, życzyliśmy dobrej nocy, i poszliśmy w stronę murku który był na przeciwko ronda.  
W sumie, to mówił cały czas Henry, bo ja wolałam się nie odzywać.  
Gdy usiadłam sobie na murku, a Henry stał przede mną, podeszła do nas Berta.  
-Cholera! Rozmawiacie już jakąś godzinę, i nawet buziaka sobie nie daliście! Pocałujecie się wreszcie czy co?! -Po tych słowach wzięła nas za głowy i złączyła nas w pocałunku.  
To była najpiękniejsza chwila tamtej nocy, do czasu...  
Gdy moja dobra kumpela Carla to zobaczyła, wybuchła... Zaczęła płakać i krzyczeć, że jestem zwykłą dziwką, że ostrzegała mnie, że jeśli go pocałuję to tego pożałuję, że on jest jej, że to wszystko moja wina...  
Ale przecież to nie ja latałam pijana i krzyczałam na cały regulator, że kocha się w dwóch innych chłopakach, to nie ja krzyczałam, że Henry jest jej, ale nikt ma mu tego nie mówić, a on to wszystko słyszał.  
Po całym tym zdarzeniu, zaczęliśmy iść na dyskotekę, bo był jeszcze kawałek.  
Gdy doszliśmy na miejsce, zdałam sobie sprawę, że nie wzięłam paszportu, i nie wejdę do środka, choć wejściówkę miałam już kupioną.  
Od tamtej pory, kiedy ja i Henry pocałowaliśmy się, nie rozstawaliśmy się nawet na momencik, cały czas chodziliśmy i przytulaliśmy się, całowaliśmy się, trzymaliśmy się za ręce.  
Kiedy tak siedzieliśmy przed dyskoteką, a ja zaczynałam usypiać, zapytał się mnie czy nie chcę by mnie odprowadzić do domu, ja się zgodziłam, bo bałam się samej wracać do domu o trzeciej nad ranem, w dodatku zalana w trupa.  
Gdy dochodziliśmy do mojego domu, stanęliśmy w drzwiach klatki i zaczęliśmy się całować, na koniec dał mi swoją czapkę i powiedział, że to będzie jego wymówka by mnie jutro zobaczyć.  
Wymieniliśmy się numerami telefonów, ja sięgnęłam do torebki po klucze i weszłam na górę.  
Gdy weszłam do pokoju padłam na łóżko i zasnęłam natychmiastowo...  


---KONIECZ CZĘŚCI PIERWSZEJ---



Przepraszam, że dodaję to samo opowiadanie z innego konta, lecz na tamtym nie pamiętam hasła, następne 3 części dodam jutro:)

nataaliaax3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2234 słów i 12143 znaków.

4 komentarze

 
  • Kamilka889

    Kiedy nastepne

    13 sie 2015

  • Yamaha

    Czemu jeszcze nie wrzuciłaś następnych części? :mad:

    4 sie 2014

  • Niewiadomy

    Czekam do jutra

    1 sie 2014

  • Yamaha

    Czekam ze zniecierpliwieniem :)

    1 sie 2014