Spoczynek - Spectrum (2)

Tydzień byłem spokojny. Oczywiście, jeżeli przez bycie spokojnym rozumie się nie odzywanie się do nikogo i ignorowanie całego świata. Jak to ujął Jefferson - zachowywałem się jak szesnastolatka z okresem. Ale jego widocznie to podnieca. Podnieca go to tak samo, jak nagie, męskie ciało, opasane linami. Cholerny sadysta.
Wyprowadzili mnie na zewnątrz - co prawda na wózku i Unieruchomionego powrozami - ale jednak. Ach... Jak ja dawno widziałem światło słoneczne, jak dawno czułem jego promienie, łechtające moją skórę? Świat tu wygląda okropnie. Karykaturalnie. Nienaturalnie.
A mimo to odczuwałem wewnętrzny spokój, wdychając zapach kwiatów i napawając się sztuczną naturą parku. ByłO tu wielu pacjentów. Po raz pierwszy nie patrzyłem na nich jako na świrusów, a na ludzi, Którzy mają ten pproblem, co ja. Którzy są i byli nieszczęśliwi.
Bo szczęście to domena idiotów. Czyli jestem inteligentny? Mądry? Kompetentny? Nie sądzę.
- Uwolnijcie mi ręce. - powiedziałem spokojnie i spojrzałem na czerwony kwiat maku. Był piękny. Pielęgniarka niepewnie pokręciła głową. Rzuciłem jej wściekłe spojrzenie. - Powiedziałem coś... HEJ, SŁYSZYSZ MNIE, ZDZIRO?!
- Spokojnie, Horschlenn. -Jefferson wyrósł jak spod ziemi i położył mi rękę na ramieniu. Wzdrygnąłem się ze wstrętem. - Mary, odepnij mu ręce.
Pielęgniarka nadal z wahaniem przystąpiła do wyswobadzania moich dłoni. Uniosłem je szybko, tak, że odskoczyła jak oparzona. Pochyliwszy się, zerwałem mak i spojrzałem na niego z bliska.
- Widzisz, Mary? - Jefferson zarechotał obrzydliwie. Skrzywiłem się. - Wystarczy odrobina dyscypliny i nawet Franz jest potulnym chłopcem... Nie trzeba się go bać. To bardzo miły chłopiec...
- STUL PYSK ZBOKU! - wrzasnąłem, zamachnąłem się na niego. Złapali mnie i unieruchomili. - CZEMU, CZEMU?! CZEEEEEMU?!
- Podajcie stymulanty. - rzucił Jefferson. Ukłucie strzykawki i przyjemne odrętwienie.
Patrzyłem przez okno w sali na las. Był ładny. Ile bym dał, by mieć kogokolwiek, z kim mógłbym rozmawiać..
Kogokolwiek, .kto wysłuchałby mnie. Wariata z psychoatryka, Który widział zbyt wiele. Zbyt wiele, by zapomnieć

Allan

opublikował opowiadanie w kategorii kryminał, użył 386 słów i 2216 znaków.

2 komentarze

 
  • NatalieWinter

    O  kurczę! :) I like it. :)

    6 cze 2015

  • Allan

    @NatalieWinter ;w; Myśl3, że dal3j t3ż si3 spodoba

    6 cze 2015

  • tYnKa

    Genialne :3

    6 cze 2015