Wieś strachu cz.1/2

Gdzieś na południu Polski znajdowała się niewielka wioska. Z pozoru zwyczajni ludzie wiedli w niej proste i przesiąknięte rutyną życie nie patrząc w przyszłość. Jednak za tym szarym i nudnym obrazem kryła się potworna przeszłość, która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego, o co dbał każdy mieszkaniec. Wieś nie należała do ruchliwych. Najbliższe miasto znajdowało się ponad czterdzieści kilometrów od niej. Mimo to był tam wystawiony na sprzedaż jeden dom.
   Należał on do bogatego właściciela wielu firm, który przyjeżdżał tam latem ze swoją żoną. Oboje zmarli pod koniec lat siedemdziesiątych właśnie w nim podczas corocznego pobytu na wakacjach. Przyczyny śmierci nie były do końca jasne, a cała sprawa została sprytnie zatuszowana przez mieszkańców.  
  Ciał nigdy nie odnaleziono, choć milicja szukała ich przez dwa tygodnie.   Dziwne było jednak, że nikt nie pokusił się, by przesłuchać, choć jednego mieszkańca. Po upływie dwunastu lat mieszkanie kupiło młode małżeństwo na swoją rocznicę ślubu. Wszystko przebiegło bez większych problemów i tydzień po zakupie już się wprowadzili. Co ciekawe dom w środku był w bardzo dobrym stanie i jego remont nie był w ogóle konieczny. Ktoś przez te kilkanaście lat dbał o niego, jakby sam w nim mieszkał. Mieszkańcy początkowo przyjęli ich bardzo serdecznie i nawet zorganizowali w remizie strażackiej powitalne przyjęcie, na którym od smakołyków nie można było oderwać wzroku.  
  W końcu tego typu imprezy stały się, można powiedzieć comiesięczną tradycją i na każdych dbano, aby nowym mieszkańcom niczego nie zabrakło. Tren sielski klimat skończył się jednak zaledwie po roku. Kiedy to jak co miesiąc małżonkowie przyszli do remizy na przyjęcie tym razem nie zastali suto nakrytego stołu i bawiących się w najlepsze mieszkańców.

marok

opublikował opowiadanie w kategorii horror, użył 341 słów i 1893 znaków.

1 komentarz

 
  • EloGieniu

    Na co tak krótkie opowiadanie dzielić na dwa?

    7 sty 2017