Dzieci i ryby głosu nie mają

Z dniem 2 sierpnia zostałem zaatakowany. Moja rodzina została zaatakowana, moje psy zostały zaatakowane, moje meble zostały zaatakowane, całe moje życie zostało zaatakowane. Mój dom najechał podstępny wróg, który może wydawać się na pierwszy rzut oka słodki i nieszkodliwy. Nie jest jednak taki. To podstępna zaraza. W krótkim czasie rozpleniła się i opanowała cały mój dom oraz okolice. Rozlała się jak potop wdzierając się w każdy zakamarek mojego domu ochlapując przy okazii wszystko i obłapiając. Roznosiła przy tym wszystko wszędzie gdzie można tylko pomyśleć oraz w miejsca, o których prywatnie nie miałem pojęcia. Pomimo, że mieszkam tutaj już siedemnaście lat. Siedzę teraz i piszę ten felieton w ostatnim bastionie. Tutaj jeszcze wróg nie dotarł lecz słychać go wyraźnie, to moje prywatne Wsterplatte i zamierzam go bronić. Jednym słowem siedzę teraz w toalecie. Czekam tylko aż wróg wywarzy mocnym kopniakiem drzwi. Wparuje całą siłą i całą hordą i powie najstraszniejsze słowa jakie moge dzisiaj usłyszeć a mianowicie. ''Kamiiiiil tu jesteś! Pobaw się ze mną''. Tak domyślacie się już o kogo mi chodzi. Ten wróg, z którym walcze to dzieci. Dzieci- pomyślicie. Przecież one są takie słodkie urocze i niewinne. Otóż nie są i nigdy nie będą. Wszystko zaczeło się niewinnie. Tak jak zaczyna się każdy horror. Do starszej pani mieszkającej w drewnianym domu porośniętym bluszczem przyjechała na wakacje rodzina. Niby nic, niby dwa małżeństwa i trójka dzieci. Cóż w tym strasznego. Przecież będą się bawić ze sobą a tutaj przyjdą tylko po przysłowiowy cukier- pomyślałem. Taa ale ja byłem naiwny... Moja radość nie trwała długo. Po około 15 sekundach wspólna zabawa (czyli jak mniemam ćwiartowanie niewinnych kotków) im się znudziła i zapragneły krwi. Przyszły z ową starszą panią do nas. Starsza pani przybierzyła w celu wymiany informacii z moją babcią. Niby dzień jak codzień przecież obie staruszki gadają za sobą chyba już od czasów chrystusa. Niestety tym razem jedna z nich miała ze sobą trzy ''zarodźce malarii''. Zarazie oczywiście już po kilku minutach siedzenia ze staruszkami znudził się słuchanie plot. Zaczeły się nerwowo wypytywać czy mogą coś zrobić, iść się pobawić, czy zrobić coś w stylu złożenia mnie w ofierze szatanowi. Staruszki chciały mieć spokój więc wypuściły ich na łowy. Zaraza zaczeła grasować po podwórku. Biegała za kaczkami kurami i innymi zwierzętami. Płoszyła krzyczała się i śmiała się. Mogę przysiądz, że był to śmiech dziewczynki z egzorcysty demoniczny i basowy. Inni podobno słyszeli dziecięcy chiot ale ja im nie wierze. Jedynym zwierzęciem, do którego nie śmiały podejść był mój pies rex. Było to nawet w pierwszej chwili zabawne gdyż 50 kilogramowy czarny pies o budowie podobnej do bernarydyna wyglądał przy zarazie ( wiek 5-8 lat) jak koń. Pozatym warczał na nie przy każdej próbie podejścia (za co osobiście go chwaliłem). Po każdym warknięciu zaraza trzmychała niczym spłoszone ptactwo ale zaraz wracała jak bumerang. Długo to jednak nie trwało. Gdy gremiliny zobaczyły jak bawie się z psem też zaczeły się z nim bawić i jakimś cudem zyskały jego przychylność a co za tym idzie spokój. Niedługo potem gremliny wdarły się do domu. Najpierw nieśmiało poruszały się jak komandosi Seals w obcym terenie. Jednak już po chwili właziły w każde drzwi. Wyciągając każdą rzecz która choć troche nadawała się do zabawy (łącznie z wódką z barku). Z niewyjaśnionych przyczyn brały daną rzecz przenosiły chyba aż do innego województwa. Po około 20 minutach operowały po całym domu lepiej niż ja. W przerwie między przegryzaniem kabli w domu a wynoszeniem całei infrastruktury w szeroki świat odkryły ''rezerwuar wody''. Jest to miejsce, w którym trzymamy napoje. Zaczeły z niego pić jak wielbłady, które wreszcie po długiej drodze dotarły do oazy. Sam patrzyłem na to oczami wielkości piłek golfowych i zastanawiałem się jakim cudem w pięciolatku zmieści się tyle napoju gazowanego. Jak się okazało te ilości można tylko podawać w metrach sześciennych. Po tym jak gremliny wypiły basen olimpijski przyszła kolej na grande finale tego dnia. Zaciągneły mnie na środek podwórka, na którym było chyba ze 200 stopni celsjusza i rozkazały (tak to dobre słowo) grać z nimi w piłke. Ich poziom był tak niski że można go chyba porównać tylko do naszej kadry. Rozstawili się w różnych miejscach kopiąc w sobie tylko znany sposób na przykład za siebie. Dodam, że chciały kopać przed siebie ale cóż... Ja pod groźbą czegoś straszniejszego niż rozstrzelanie a mianowicie ich krzyku a co za tym idzie awantury z całą ich rodziną. Musiałem biegać za piłką i do nich kopać niczym czarny niewolnik. Kładłem się z myślą że to najgorszy dzień w moim życiu aż do dzisiaj...

CamilloVII

opublikował opowiadanie w kategorii felieton, użył 917 słów i 5074 znaków.

10 komentarze

 
  • Py64

    Już samo słowo "dzieci" mrozi krew w żyłach i zmusza do przygotowania tasaka.

    23 cze 2016

  • Lils

    Dzieciaki czasem dają sporą dawkę wycisku, w rzeczy samej. Mimo ze krzywdy nie dalabym im zrobić, to sama czasem mam ochotę przylac w tylek, raz a porządnie. Bawić się z nimi nieczęsto lubię, jednak jak grzeczne dziecko to i milo czasem z takim posiedzieć. Reansumując, lubię dzieci, oby daleko.  :lol2:

    12 lut 2015

  • CamilloVII

    Zaczynam bać się lustrowania przez panią zasiadającą na wysokim tronie pisarskiego panteonu:)

    28 wrz 2014

  • CamilloVII

    @Roma Z braku czasu wywołanego późnym latem i związanymi z ty obowiązkami itp musze stwierdzić że nie mam zielonego pojęcia kiedy

    10 sie 2014

  • Roma

    A co z Anna która leży wy****na ? Kiedy napiszesz czesc 3 ? Z jej synem i kolegami

    10 sie 2014

  • Kat

    Świetne :D

    3 sie 2014

  • Karou

    hahaha dobre :D

    3 sie 2014

  • CamilloVII

    Więc powiedzcie o mnie mamie, tacie, bratu, siostrze, babci, dziadkowi, ciooci, wójkowi, psu, kotu, przyjaciołom, no ogólnie wszystkim kogo znacie:)

    3 sie 2014

  • Magda

    Hahaha dobre! :D płaczę ze śmiechu! ;p

    3 sie 2014

  • anulka

    o, rany, dawno czytając sie tak nie uśmiałam.
    Fajne, no ubaw przedni!!!!!!!!!1 :jupi:

    2 sie 2014