Tajemnica Mrocznego Lasu cz 9

Tajemnica Mrocznego Lasu cz 9Ze snu obudziła ją muzyka dochodząca z dołu. Usiadła na brzegu łóżka. Powoli wstała i skierowała swe kroki do salonu. Będąc na korytarzu zauważyła w salonie siedzącego Lukasa przed włączonym telewizorem.
Przeszła przez salon do kuchni mijając nastolatka.
- Jak się czujesz? - zapytał stojąc w przejściu do salonu.    
- Dlaczego Cię to obchodzi, z koro interesuje was mapa prowadząca do Kielicha - odparła oschle nalewając wody do czajnika.
- Weź przestań, dobrze? - Lucy odstawiła czajnik na kuchenkę gazową i odwróciła się do niego twarzą.
- Co przestań?! Wam tylko ten głupi Kielich w głowach. Chronicie mnie i Larę żeby tamci nie ukradli mapy, ponieważ sami chcecie ją, a jakbym wam dała to byście zostawili nas, a tamci ludzie będą mogli nas wtedy dopaść! I ... – nie dokończyła mówić, ponieważ Lukas uciszył ją krótkim pocałunkiem w usta.            
Zszokowana nastolatka na policzku Lukasa zostawiła niemiły czerwony ślad po jej dłoni.
- A to za co?  
- Jeszcze się pytasz za co?! - powiedziała oburzona i usiadła przy stole.  
- Dobra, może to zły pomysł żeby uciszać Cię pocałunkiem. Ale przynajmniej poskutkowało.
- Masz gdzieś to co mówię, dlatego nie chciałeś tego słuchać, tak? - zapytała załamanym głosem kryjąc twarz swoimi dłońmi.
- To nie tak miało wyglądać. Chciałem, żebyś to ty mnie teraz wysłuchała - powiedział siadając na przeciwko niej  
- My Cię i Larę nie zostawimy na pastwę losu, żeby oni was mogli dopaść -  
Lucy spojrzała na niego z pod swoich dłoni - Zrozum, my chcemy odnaleźć ten Kielich, żeby później nie dostał się w niepowołane ręce. Jeśli chcesz to po zakończonej sprawie będziemy codziennie do was przychodzić, żeby upewnić się, że nic wam nie grozi.
Po całej kuchni rozbrzmiał dźwięk oznajmujący, że woda zaparzyła się.
Lucy wstała i odstawiła czajnik na blat. Wyjęła dwa kubki z szafki i nasypała do nich po dwie łyżeczki kawy po czym zlała gorącą wodą. Postawiła kubki na stole wraz z cukiernicą.
- Powiem Ci, że nasze życie nie będzie takie samo jak przedtem. Z tymi wszystkimi wiadomościami będzie, żyło nam się źle, o wiele gorzej.
- To wolałaś abym przed wami to krył? - zapytał popijając kawę.
- Nie.
- Widzisz, tak jest źle i tak - zaśmiał się.
- Niestety, A gdzie jest wilczek, bo jakoś w salonie go nie zauważyłam.
- Jaki wilczek? - zapytał zdziwiony.
- Ten wilczek, co był z nami na starym lotnisku.
  - A, ten. Emma była tu jak spałaś i zawiozła go do Jacka, żeby zobaczył co z nim jest. Jack jest przyjacielem, który studiuje medycynę - powiedział kończąc pić kawę.
- A dlaczego akurat wzięliście wilczka do niego zamiast do weterynarza?
- Tutejsi weterynarze to tylko mogą zaszkodzić dla tego małego biedaka.
- A dostałeś jakieś wieści w sprawie Lary? - zapytała błądząc wzrokiem po swoich skarpetkach.
- Dostałem. Niestety rana była głęboka ale na szczęście żadnego narządu wewnętrznego nie uszkodziła. Może pobyć w szpitalu z dwa tygodnie lub trzy, żeby rana się w miarę zagoiła. Ale i tak by musiała przyjeżdżać na wizyty.
- Czyli jak wyjdzie to zajmiemy się szukaniem  Kielicha Wieczności? - zapytała kończąc pić kawę.
- Na początku to musimy znaleźć mapę so niego - powiedział odstawiając kubki do zlewu.
- To teraz pokaże Ci pokój, w którym będziesz spał.
Lucy zaprowadziła nastolatka do pokoju swojego brata, który znajduje się na przeciwko jej pokoju.
- Tam jest łazienka - wskazała na drzwi, na których znajdował się plakat z motocyklem
- Chyba wejdą na Ciebie - powiedziała podając bieliznę, wyciągniętą z komody.
Lukas przyłożył bokserki do swojego brzucha.
- Wejdą.
- Dobranoc - powiedziała wychodząc z pokoju.  
- Dobranoc - odkrzykną nastolatek, kiedy nastolatka zamykała drzwi.
Nastolatka wzięła prysznic. Położyła się na łóżku i jak najszybciej zasnęła.      
Następnego dnia Lucy ze snu obudził zapach naleśników dochodzący z kuchni.
Zaspana nastolatka usiadła na brzegu łóżka po czym powoli wstała. Zarzuciła na siebie szlafrok po czym skierowała swe kroki do salonu, a z niego do kuchni.    
Zobaczyła stojącą Emmę przy kuchence gazowej, która robiła naleśniki. Przy stole siedział Lukas czytający jakąś gazetę.
- Hej.
Nastolatkowie oderwali się od swoich zajęć i przywitali Lucy promiennym uśmiechem.
- Jak się spało? - zapytali oboje.
- Zawsze jesteście tacy mili?  
- To zależy dla kogo.
- Jak ten twój wilczek się nazywa? - zapytał Lukas zmieniając temat.
Lucy otworzyła lodówkę i wyjęła z niej słoik z czekoladą.
- Jeszcze nie ma imienia, a dlaczego pytasz? - powiedziała obracając słoik w dłoniach.  
- Pytam się, ponieważ Jack zbadał go i powiedział, że ma złamaną nogę.
Z Lucy twarzy szybko znikną uśmiech.  
- Ej, tylko nie smuć się. Ma szczęście, że nie stało się mu nic złego.
- Masz rację - wybełkotała pod nosem.
- A wiesz gdzie teraz jest?
- U nas w domu. I na tym skończyła się rozmowa nastolatków.
Po skończonym śniadaniu Lucy poszła do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Stanęła przy łóżku, na którym spała i zdjęła z siebie koszulkę.
Do pokoju wbiegł Lukas. Szybko zasłoniła swój biust koszulką.Na Jej policzkach jak i Lukasa pojawił się rumieniec.
- Przepraszam.
Nastolatek szybko wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi, a Lucy podreptała z wybranymi ubraniami do łazienki.
Przebrana nastolatka wyszła z łazienki i po schodach zeszła do salonu, w którym siedziała Anna wraz z Lukasem.
- Pojedziemy teraz do Lary - powiedziała Anna wstając z fotela po czym w jej ślady poszedł Lukas.  
- Czekajcie! To ja w takim razie spakuję jej trochę ubrań na zmianę - odparła Lucy po czym znowu znalazła się w swoim pokoju.
CDN  
--------------
Wreszcie kolejna część :D  
Kto się cieszy ten lajkuje i komentuje :)  
Ps. Myślę już nad następnym opowiadaniem ale jeszcze nie wiem czy zacznę pisać :P  
Miłego dnia :*  
//Juness

WredotaXDD

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1145 słów i 6048 znaków.

1 komentarz

 
  • BreakTheRules

    Słowa trochę się powtarzają, ale i tak bardzo mi się podoba :)

    20 wrz 2015

  • WredotaXDD

    @BreakTheRules Dziękuje :)

    20 wrz 2015