Stay with me (Hogwart:Fremione)

Kolejna odsłona Potterowskich wariacji, na razie w fazie tworzenia.
Kategoria ze względu na późniejsze rozdziały i rozwój akcji pomiędzy bohaterami.


   Dumbledore spada z wieży astronomicznej, a każdy kolejny dzień jest piekłem.Wstajesz rano i orientujesz się, że jego już nie ma.Już się nie zobaczycie, a wszystko to co mógł ci jeszcze przekazać, jest już nie ważne, bo
i tak tego nie zrobi.Nie wyśle żadnego pierwszoroczniaka z listem i prośbą kontaktu.Nie zaproponuje ci cytrynowych dropsów w ten swój irytujący sposób.Nie spojrzy na ciebie swoimi wszystko wiedzącymi oczami
i choć będzie znał prawdę, samym spojrzeniem nie skłoni cię do wyjawienia jej.Jedyne co po nim pozostało, to żal i poczucie zawodu.Niewykonane zadanie, które zdawało się kłaść cieniem na ceremonii pogrzebu, powraca do ciebie teraz, jeszcze bardziej ukazując niemoc, bezsilność, potrzebę konsultacji.Jeszcze jedna krótka rozmowa, w której w końcu mógłby zadać wszystkie potrzebne pytania.Wszystkie te, które wydawały się jeszcze nieistotne..
   Harry od tygodnia przebywał u Weasleyów w oczekiwaniu na ślub Billa i Fleur.Gdyby to od niego zależało, to już dawno odszedłby w poszukiwaniu horkruksów. Nawet, jeśli nie wiedział gdzie i czego szukać.Musiał się stąd wydostać, tu się dusił.Musi jedynie jeszcze odbębnić ceremonie i będzie mógł odejść.Zabierze ze sobą Hermionę i Rona, choć gdyby nie fakt ze są mu niezbędni to by ich nie brał.Nie narażałby swoich najlepszych przyjaciół na jakiekolwiek straty czy niebezpieczeństwo.Ale niestety nie miał wyboru.Musiał przygotować plan, przetrwać wesele i zmykać, zabierając ich ze sobą.

Hermiona wstała, ogarnęła się, związała włosy w kitkę i z uśmiechem pomyślała:”wreszcie jeden wieczór bez płakania w poduszkę, wieczór rozrywki i śmiechu”
Och jakże się pomyliła.Spojrzała na swoje odbicie.Podkrążone oczy, suche sianowate włosy, matową cerę.Nikt nie wygląda dziś dobrze, ale po co ma się magię?
Użyła zaklęcia makijażowego i zeszła na dół by pomoc w przygotowaniach.


   Wieczór był ciepły i pogodny.Złoto czerwone słonce chyliło się ku zachodowi, nadając wydarzeniu jeszcze bardziej romantyczny nastrój. Hermiona delikatnie kołysała się w ramionach Harrego, a ten myślał, że mógłby tak już zawsze.Ale nie może.Mają zadanie do wykonania i jeszcze tylko kilka godzin dzieli ich od realizacji.Wszystko było przygotowane, choć tak naprawdę nic nie było.Nie wiedzieli gdzie maja zacząć, ani czego szukać.Jak go pokonać...nic.Jedyne co mieli, to siebie nawzajem, choć i to nie jest do końca prawda.Harry wiedział, ze jego uczucia do Hermiony nie miną, a jedynie się umocnią przez wspólną wyprawę i tak jak był przerażony, tak nie mógł się doczekać aż wyruszą.
Ron jako jego brat, sojusznik i poczciwina, na pewno zrozumie.Nie pasowaliby do siebie i on na pewno to wie.Wytłumaczy mu to, jak tylko uda mu się przekonać o tym samym Hermionę, która wydawała się być wyjątkowo nieobecna dziś.
Spojrzał jej w oczy, ale ona go nie widziała.Patrzyła w dal.Obok nich tańczyli Luna i Fred, więc Harry obrócił Hermionę w miejscu i podał jej dłoń Fredowi, a sam przejął od niego blondynkę o rozmarzonych oczach.Spojrzał w te błękitne źrenice i stwierdził ze śmiechem ze będzie mu jej brakować.Luna mogła uchodzić za dziwaczkę, ale on naprawdę lubił jej towarzystwo i myślenie poza schematem.

-A myślałam, że Harry jest moim przyjacielem, a ten nawet nie może wytrzymać ze mną jednego tańca!-Hermiona roześmiała się, choć gdyby ktoś pytał, był to raczej nerwowy chichot świadczący o skrępowaniu niż rozbawienie.Fred obrócił ją w tańcu i przechylił a dziewczyna spojrzała mu w oczy.Widział jej przerażenie, ale
i opór.Zawsze pogodne oczy, były teraz zasnute niepokojem, ale w ich kącikach czaiła się przekora.Wiedział, że pewnie widzą się jeden z ostatnich razów w życiu.Jego brat wraz z Wybrańcem i naczelną “wiem to wszystko” wyruszą na wyprawę z której najprawdopodobniej nie wrócą.I nawet nie chcieli słyszeć o pomyśle zabrania ich ze sobą.Bo to niebezpieczne!A gdzie niby teraz było bezpiecznie?W grupie siła.Potter był głuchy na argumenty, a przecież oboje z Georgiem byli starsi i mieli więcej umiejętności magicznych.No dobra może nie więcej, ale na pewno byli bardziej obyci z magią i umieli kombinować.Przydaliby się.Sklep zarabiał na siebie już od kilku miesięcy i wcale by na tym nie stracili.Zresztą w obliczu klęski i śmierci, kto przejmowałby się jakimś sklepem?Mama...taaa wciąż powtarzała, że powinni siedzieć w domu i się ukrywać.Oszaleją prędzej niż zostaną w domu.Po tylu latach powinna już wiedzieć, są wolnymi duchami i nie wolno trzymać ich w klatce bo się uduszą.Po ich spektakularnym odejściu z Hogwartu niczego się nie nauczyła.Ciągle tylko kazania i dokładanie obowiązków, żeby jak najrzadziej przebywali poza domem.Ale przecież śmierciożercy już raz tu trafili, mogą przybyć ponownie.A przecież Molly nie schowa ich pod spódnicą, gdy przyjdzie im walczyć na śmierć i życie.Choć kochał matkę, nie potrafił zrozumieć jej nadopiekuńczości, zwłaszcza w stosunku do niego  
i Rona.George miał trochę więcej swobody i tylko dzięki temu, że byli bliźniakami, mógł sobie pozwolić na co niektóre zuchwalsze numery.
Piosenka dobiegła końca, dziewczyna skłoniła się nisko w podziękowaniu za taniec i już chciała się oddalić, gdy rudowłosy chwycił ją za rękę i pochylił się w jej stronę.Jeśli była zaskoczona, nie dała tego po sobie poznać, ale posłusznie przysunęła się do Weasleya.Po chwili poczuła jego ciepły oddech na swoim uchu.Jednak to co usłyszała wcale jej się nie spodobało.
-Twoja piękna sukienka się podwinęła Granger, całe majtki ci widać…-Fred parsknął śmiechem widząc jak dziewczyna momentalnie sztywnieje i zaczyna oglądać się z każdej strony, aż w końcu nieruchomieje i z mordem w oczach patrzy na swojego rozmówce, który wyglądał w tym momencie jak uosobienie dobra.Choć jego uszy lekko się zaczerwieniły.
-Fredzie Weasley!Jak śmiesz sobie ze mnie żartować!Czy chcesz abym poprosiła Ginny o skierowanie kilku upiorogacków w twoją stronę?-Widać było, że jest porządnie wkurzona, ale również zaskoczona jego nagłym wygłupem.Zresztą, czemu się dziwić, przecież to Fred Weasley, jeden z dwóch naczelnych dowcipnisiów magicznego świata.On chyba nie przeżył dnia bez wywinięcia jakiegoś numeru.Tupnęła nogą i z miną wyższości, ignorując rudzielca, ruszyła w tłum, po drodze zgarniając jakiś napój ze stołu.Zrobiło jej się okropnie gorąco.Wyszła na zewnątrz i zobaczyła w oddali Harrego.Stał zapatrzony na ognistą kulę, która ginęła w tafli jeziora.Brązowowłosa ściągnęła seledynowe szpilki i delikatnie stąpając podeszła do przyjaciela, wsuwając mu rękę pod ramię.Nie wydawał się być zaskoczony jej widokiem, oraz zatroskaną miną.Tak to już z nimi było, wyczuwali swoje emocje, praktycznie bezbłędnie, a jakiekolwiek zmiany były od razu wychwytywane i komentowane.Harry zwróciła twarz w stronę przyjaciółki i bez słowa przytulił się do niej.Oddała uścisk.Chwycił jej dłoń i przez moment kusiło go by tak po prostu teleportować się gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie, ale zaraz potem przypomniał sobie o Ronie i poczuł palące uczucie wstydu.Nie mógł zachowywać się tak samolubnie i tak po prostu ukraść mu Hermionę.Jeśli mieli być razem to tylko w zgodzie z wszystkimi i jawnie, a nie ukrywając się po kątach.
Delikatnie pociągnął dziewczynę w stronę namiotu i ruszyli znów milcząc.Trwało to jednak tylko chwilę, bo ona znów przystanęła i spojrzała na niego z rezerwą, a w jej oczach czaił się jakby żal.
-Nie zostawiajcie mnie tutaj.- Szepnęła.
-Przecież wiesz, że nie moglibyśmy...nie pleć bzdur.-Uśmiechnął się raźno, ale gryfonka wcale nie wyglądała na przekonaną.
-Obiecaj mi, że choćbyśmy musieli teleportować się za 5 minut i nigdy więcej nie ujrzeć Nory i Weasleyów, to mnie nie zostawicie.
-Obiecuje.Nie zostawimy cię.

Nim nadszedł kolejny świt, przyszło mu złamać obietnicę.

kejtidzi666

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1503 słów i 8368 znaków, zaktualizowała 16 wrz 2016.

1 komentarz

 
  • :D

    Błagam chociaż i miniaturke z parringiem SS x HG. Piszesz świetnie! ;)

    15 wrz 2016