Przeklęta - 07 | Wyjaśnienie

- Opowiem ci wszystko od początku, więc mi nie przerywaj i staraj się zrozumieć.
Pokiwałam głową, a Adam zaczął mówić:
- Jestem duchem przyziemnym, z gatunku tych dobrych. Wejście, przez które dopiero co weszliśmy, zostało założone sto lat temu przez głównych założycieli. Stare zostało zniszczone, więc musieliśmy wszystko odbudować. Jak już się zorientowałaś, wśród duchów są też te złe. Raz na jakiś czas pojawia się spięcie i wtedy rozpoczyna się walka wszelkich sił przyrody. – Adam przetarł oczy i spojrzał na mnie ze znużeniem. – Ale do rzeczy. To, że co jakiś czas wybucha wojna duchów, jest dla wszystkich oczywiste. Jednak teraz stało się coś, co jeszcze nigdy nie miało miejsca.
- Co takiego? – wyszeptałam.
Adam pochylił się ku mnie i przybrał zmartwioną minę.
- Odszedł jeden z nas.
Przez chwilę szukałam w tym jakiejś puenty, która połączyłaby to wszystko ze mną, ale nic mi nie przychodziło do głowy.
- A co ja mam z tym wspólnego? – spytałam.
- Widzisz… - Adam złożył dłonie jak do modlitwy. – Gdy ktoś umiera, ma wybór. Może ulecieć do nieba jako dusza chcąca jedynie spoczywać w pokoju… czyli zwyczajnie umrzeć i patrzeć na wszystko z góry, jak to się mówi – dodał ironicznie. – Ale może też zdecydować się na zostanie duchem przyziemnym – mówił, a moje brwi unosiły się coraz wyżej. Wciąż nie miałam pojęcia, jaki to miało związek ze mną. – Niewiele osób wie, że ma taki wybór, ale często dochodzi do niego przez pomyłkę.
- Możesz mówić jaśniej? – zirytowałam się. Adam rzucił mi ostre spojrzenie.
- Staram się. Wiedziałem, że nie ja powinienem ci to mówić – mruknął. – Poza tym zdaje się, że miałaś mi nie przerywać.
- Przepraszam – burknęłam.
- Większość ludzi w chwili śmierci panicznie się boi. Nie chce jej, nie chce umierać, za to rozpaczliwie pragnie pozostać na ziemi. Dlatego przez pomyłkę dokonują wyboru, o którym najczęściej wcale nie mają pojęcia i zostają duchami przyziemnymi. Ich charakter decyduje o przynależności do gatunku. Brzmi to idiotycznie, ale… - Adam wydął usta. – Dlatego limit miejsc, że tak powiem… jest ograniczony. Od pewnego czasu, gdy ktoś decyduje się na zostanie duchem przyziemnym, zajmuje miejsce innego.
- Czyli… - Próbowałam poukładać sobie te przedziwne rzeczy w moim skołatanym umyśle. – Jak ktoś nowy zostaje tym całym duchem przyziemnym, to jakiś już istniejący znika?
- Dokładnie tak. Rozumiesz już?
- Oczywiście, że nie – żachnęłam się. – Nie mam pojęcia, co to ma wspólnego ze mną. Niby w jaki sposób? Przecież ja nie umarłam.
Adam spojrzał na mnie przenikliwie.
- Ty nie, ale ktoś inny umarł – powiedział łagodniej.
Tata. W końcu zrozumiałam – mówił o moim tacie. To nabrało większego sensu, ale jednocześnie wprowadziło w mojej głowie jeszcze większy zamęt.
- Tata wiedział o tym przedziwnym wyborze? – spytałam ze ściśniętym gardłem. – Czy też go dokonał przez pomyłkę? Można to jakoś sprawdzić?
- To właśnie jest w tym wszystkim najciekawsze. Twój tata świadomie podjął decyzję. To nie zdarza się często. Musiał o tym wiedzieć. W waszej rodzinie musiał być jeszcze ktoś, kto już wcześniej umarł i był świadomy panujących reguł.
Przestawałam ogarniać to, co mówił Adam. To nie brzmiało jak prawda, a raczej jak kiepski scenariusz do filmu science-fiction.
- A skąd ktoś inny o tym wiedział? – spytałam głupio. Adam wywrócił oczami.
- A skąd pierwsi ludzie wiedzieli, jak się rozmnożyć? Skąd u psów bierze się automatyczna nienawiść do kotów? Co było pierwsze, kura czy jajo? – wymieniał kolejne przykłady. – Z niektórymi rzeczami tak po prostu jest, że się coś wie, ale nigdy się nie dowiemy, jak to się stało. Myślałem, że bardziej cię zaciekawi inna rzecz.
- To znaczy jaka? – mruknęłam. Głowa zaczynała mnie już boleć od nadmiaru informacji.
- Taka, kto zniknął, gdy twój tata wstąpił do nas.
Podniosłam gwałtownie głowę. Adam miał rację, pewnie powinna mnie zainteresować ta kwestia, ale w tej chwili bardziej interesowało mnie co innego.
- Poczekaj… czyli… mój tata tu jest? – spytałam szeptem, bojąc się zrobić sobie złudne nadzieje. – Jest tu obecny tak samo, jak ty? Mogłabym go spotkać? Mogłabym z nim porozmawiać? – Niepokój ustępował miejsca radości. Już zaczęłam się podnosić, gdy Adam chwycił mnie za ramię i siłą posadził z powrotem na posadzce.
- Do tego wrócimy za chwilę.
- O mój Boże! – zawołałam ze złością. – Czy zrobi ci jakąś różnicę, czy powiesz mi teraz, czy za pięć minut? Od miesiąca potwornie tęsknię za tatą. Jeśli tu jest, chcę go zobaczyć!
- O mój Boże – powtórzył po mnie Adam, patrząc na mnie jak na nieznośne dziecko. – Jesteś zupełnie inna niż to się wydaje na pierwszy rzut oka. Masz charakterek.
- A ty jesteś bezczelny – burknęłam.
- Możliwe. Ale zdaje się, że przyszłaś tu po odpowiedź, dlaczego złe duchy chcą cię wykończyć – rzucił lekko Adam, jakby mówił mi o pogodzie. To mnie na chwilę zatrzymało. W chwilowej euforii zapomniałam o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło.
- Ok, mów dalej – powiedziałam, zaciskając zęby. – Mówisz, że mój tata świadomie podjął decyzję o zostaniu duchem przyziemnym. No dobrze. I co w związku z tym? Ktoś zniknął, tak? Ale kto?
- I tu właśnie jest pies pogrzebany – Adam posłał mi smętne spojrzenie. – Zniknął dowódca.
- Dowódca? – powtórzyłam.
- Dowódca złych, Gordon. – Adam niemalże wypluł jego imię. – Był najstarszym złym duchem, jakiego pamięta świat. Sam zadbał o to, by powiększyć sobie swoją armię. Gdy tylko zorientował się, że my nie będziemy chcieli z nim współpracować, zaczął nawiedzać ludzi i przekonywać ich, by do niego dołączyli. Gdy się zgadzali, zabijał ich, by od razu mogli wstępować w jego szeregi. Był cholernie stanowczy, brutalny i na pewno pozbawiony skrupułów. Zawsze się we wszystkim znajdzie taki jeden najgorszy, no nie? – Wzruszył ramionami. – Gordon był najgorszy. Nikt nigdy nie mógł mu się sprzeciwić. Wszyscy jednak chętnie zgadzali się na jego propozycje, bo w zamian za służbę u niego nie wysyłano ich do piekła.
- I on… zniknął? – szepnęłam, czując, jak na nowo ogarnia mnie strach. – Przez mojego tatę?
- Na to wygląda. – Adam wyglądał na znużonego. – Nie mam pojęcia, czy to też zrobił świadomie, czy po prostu tak pechowo padło akurat na Gordona. To nie do pomyślenia. Był najstarszym duchem ze wszystkich, był niemalże królem… i nagle zniknął. Dlatego wszystkie złe duchy są teraz wściekłe. Przez wybór twojego taty stracili króla. Oczywiście są tacy, co się z tego cieszą, ponieważ są wciąż zawieszeni między służbą a piekłem… ale są i tacy, którzy czcili Gordona nade wszystko i teraz pragną zemsty. To o tym mówił ten duch w twojej szkole – powiedział Adam, zerkając na mnie. – Uważają, że tylko ty jesteś w stanie przywrócić im Gordona.
- Ale jak? – wyjąkałam, trzęsąc się ze strachu. – Jak niby mam to zrobić? Przecież jeżeli mnie zabiją i zdecyduję się na pozostanie duchem przyziemnym, to nie przywróci mu… - zawahałam się. – Życia.
Adam westchnął.
- Dlatego zabiliby cię w sposób, który nie wymagałby wyboru.
- Słucham? – oburzyłam się.
- Musisz zrozumieć, że nie ma tylko jasnych, ustanowionych reguł. Co chwilę dowiadujemy się czegoś nowego. Nie rozumiemy wszystkich zasad panujących w tym świecie i nie zawsze możemy nad nimi panować. Pojawiają się nowe sytuacje, niezrozumiałe rzeczy, nowe rytuały i wierzenia.
- Nie mów zagadkami! – zawołałam. – Nic już nie rozumiem! Chcą mnie zabić, ale w jaki sposób? I po co? Co im to da?
- Uważają, że skoro jesteś córką Harry’ego, dusza Gordona musiała ulecieć w jedyne ciało, które było blisko niego w chwili śmierci – powiedział cicho Adam, patrząc na mnie ze współczuciem. – Nie wiem, czy to prawda. Ale jeśli tak… musieliby sprawić, byś była zaledwie krok od śmierci. Wtedy wyciągnęliby z ciebie Gordona.
- Jak? – wyszeptałam.
- Skąd mam wiedzieć? – zirytował się Adam. – Jest jakiś rytuał, ale go nie znam. Nie jestem złym, nie mogę wiedzieć wszystkiego. Zresztą, czy to ważne? Musimy zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Odmówiłaś im, czym nieźle ich rozjuszyłaś. Podejrzewam, że teraz będą cię torturować psychicznie, aż się złamiesz i zmienisz zdanie.
- No, po prostu świetnie – wymamrotałam, czując nawrót ataku paniki. Nagle do głowy wpadła mi inna myśl. – Ale… poczekaj… skoro mój tata tu jest, może on będzie wiedział, co z tym zrobić? Mówiłeś, że był świadomy wyboru. Może wiedział też parę innych rzeczy. Może on będzie wiedział, jak przywrócić tego całego… Gordona – też wyplułam jego imię. – Jeśli on faktycznie jest we mnie… Albo jak temu zapobiec! Nie wiem, co tu jest korzystniejsze, ale może tata będzie to wiedział! – Na nowo ogarnęła mnie euforia. Na samą myśl, że być może niedługo spotkam tatę, miałam ochotę podskoczyć radości.
- Nie ciesz się tak – powiedział cicho Adam. Spojrzałam na jego przygaszoną twarz i mój entuzjazm oklapł.
- Dlaczego? – spytałam.
- Twój tata faktycznie sporo wiedział. Ktoś z waszej rodziny musiał przekazać mu informacje. Och, zdaje się, że zapomniałem ci powiedzieć o jeszcze jeden, dosyć istotnej kwestii – Adam nagle przybrał przerażoną minę.
- Rany, mów! – wrzasnęłam. – Jak co chwila będę się dowiadywać czegoś nowego, to oszaleję!
- Istnieje sposób na zlikwidowanie złych duchów i ostateczne wysłanie ich do piekła – powiedział Adam, nagle wstając. Podszedł do ściany groty i przejechał po niej ręką. Nagle ściana „wypluła” jakiś kawałek papieru. Adam poszedł do mnie i wręczył mi go. Zorientowałam się, że to, co trzymałam, nie było zwyczajną kartką. To był ciężki pergamin, wyglądający na bardzo stary. Moją uwagę przykuło to, co było na nim – staromodny sztylet z bardzo ostrym końcem, krótką, ozdobną rękojeścią i wygrawerowanymi symbolami. Wyglądał znajomo, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie go już widziałam. Spojrzałam na Adama i oddałam mu pergamin.
- Co to jest?
- Sztylet, który ma w sobie substancję pozbawiającą duchy mocy – odparł spokojnie Adam. Gdy wziął pergamin do ręki, on nagle sam zajął się płomieniem i spalił. Adam tylko otrzepał ręce. – Jeśli wbijesz go duchowi w serce, tym samym kończysz jego przygodę ducha przyziemnego i odsyłasz do piekła. Niestety… - W jego głosie zabrzmiała gorycz. – Co jakiś czas ten sztylet znika. Pewnie byłoby zbyt pięknie, gdybyśmy go mieli cały czas.
- Skądś go znam – szepnęłam. – Ale nie mogę sobie przypomnieć…
Nagle urwałam. Przeniosłam się wspomnieniami w przeszłość. Jako kilkuletnie dziecko weszłam kiedyś do sypialni rodziców i zauważyłam brązowe, podłużne pudełko. Spytałam tatę, co w nim jest. Tata tylko się uśmiechnął i powiedział, że kiedyś mi pokaże. Ja jednak nie mogłam czekać na „kiedyś”. Gdy rodzice byli zajęci, wkradłam się do ich pokoju i otworzyłam pudełeczko. Moim oczom ukazał się długi, ostry nóż. Przeraziłam się i szybko zakryłam go z powrotem. Czasem jednak przychodziłam na niego popatrzeć, tak po prostu. Kiedyś wybrałam się z tatą do lasu zebrać grzyby. Zauważyłam, że do paska spodni przypiął sobie specjalną pochwę na broń i coś do niej włożył. Napływało do mnie coraz więcej sytuacji, kiedy tata miał ze sobą ten sztylet, choć ja nie zwracałam na to uwagi. Teraz mnie olśniło.
- Mój tata miał ten sztylet – powiedziałam cicho. – Jestem pewna, że to ten sam. Tata go miał. Wszędzie go ze sobą nosił.
Adam przez chwilę milczał. Po chwili powiedział:
- Cóż, to sporo wyjaśnia.
- Musimy iść do mojego taty! – zawołałam, stając na równe nogi. Mięśnie zesztywniały mi od długiego siedzenia, ale nie zwróciłam na to uwagi. – Może ma ten sztylet ze sobą. Musimy go zabrać. Dzięki niemu będę mogła się bronić, gdy znów po mnie przyjdą! Chodźmy! – Chciałam wyjść z groty, ale Adam złapał mnie za ramię. – Co znowu? – spytałam ze złością. – Jeszcze jedna informacja, o której nie zdążyłeś mi powiedzieć?
- Tak, i to dość istotna – powiedział zmartwionym tonem. – Właśnie dostarczyłaś mi cennego dowodu, że twój tata był z tym wszystkim związany mocniej niż pierwotnie sądziliśmy. To jednak stawia nas w kiepskim położeniu.
- A stawia nas w nim, bo…? – zniecierpliwiłam się. Adam spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami. Nagle wyglądał jak człowiek całkowicie bezradny.
- Bo twój tata zniknął, Leslie. Nie możemy go znaleźć.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2344 słów i 13135 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • POKUSER

    Niezłe opowiadanie. A i akcja nabiera tempa. Pisz, nie przestawaj :)

    20 paź 2016

  • candy

    @POKUSER staram się jak tylko mogę. Bardzo dziękuję :)

    20 paź 2016

  • POKUSER

    @candy Poważnie, jestem pod wrażeniem, a ostatni rozdział imo najlepszy. Czekam na kolejne, bo coś czuję że będzie się działo. Pozdrawiam :)

    21 paź 2016

  • candy

    @POKUSER miło mi, że komuś się podobają moje wypociny :D prawie przestałam pisać, bo ktoś stwierdził, że "nie ma w tym emocji"... ale stwierdziłam, że jeśli choć jednej osobie się będzie podobało, to będę pisała dla tej jednej osoby :) pozdrawiam również i dziękuję!

    21 paź 2016

  • Saszka2208

    Jejuś dzieje sie !!!!!! Błagam pisz ❤❤❤❤

    20 paź 2016

  • candy

    @Saszka2208 próbuję :D <3

    20 paź 2016

  • Saszka2208

    @candy dziekuje ????????????

    20 paź 2016