Bezimienni Rozdział 5 cz. II

Rozdział 5 cz.II

luty 2016

Zabrakłoby mi palców, aby policzyć wszystkie beznadziejne sytuacje w jakich się znalazłem w moim jakże krótkim życiu. Jednak to co teraz się dzieje to już przechodzi ludzkie pojęcie. Nie będę ukrywał, że wielokrotnie zastanawiałem się kim jest On, kto zlecił mu nasze szkolenie i późniejsze zlecenia. Owiewał wszystko tajemnicą i pomimo że przez tych kilka lat nauczyłem się naprawdę fajnych sztuczek nie udało mi się ustalić „ mojego pracodawcy”. Teraz już wiem! Wielka tajemnica została obalona. Jednak jak wszystko w moim życiu nie podoba mi się nowo zdobyta informacja. Może dlatego, że w dalszym ciągu puzzle do siebie nie pasują?

Jak się okazało ministerstwo było tylko przystankiem w dalszej podróży. Helikopter, dwóch gości uzbrojonych po zęby, czarna opaska na oczach. Serce waliło mi jak młotem, dłonie pociły się ze stresu i miałem nadzieję, że Oni tego nie zauważą. Siedząc w tej małej puszcze byłem święcie przekonany, że naprawdę chcą się mnie pozbyć. Postawiłbym na to wszystkie pieniądze! Tym bardziej, gdy zabrali Oliwiera.  

Ale jednak nie!

Żyję i mam się całkiem dobrze.  

Przebywam w taniej podróbce Amerykańskiej Strefy 51. Przez całe zamieszanie, aż kręciło mi się w głowie, a może to wina alkoholu? Nie wiem! Tak czy inaczej, o ile mogę zaufać swojej główce jestem w jakieś bazie wojskowej. Pajace rzucili mi jakiś mundur z rozkazem abym się w niego przebrał. Nie zadawałem pytań, bo On nauczył mnie aż nazbyt skutecznie, że czasem lepiej milczeć. Wykonywałem rozkaz za rozkazem, potulnie jak baranek, co chyba ich dziwiło, a mnie bawiło. Dopiero, gdy wylądowałem w średniej wielkości pomieszczeniu z ośmioma łóżkami i moi „opiekunowie” wskazali mi łóżko spróbowałem przeanalizować zaistniałą sytuację.  

Po pierwsze byłem w wojsku!  

Po drugie za cholerę nie wiedziałem po co!

Po trzecie chyba nie pracuję dla mafii jak sądziłem do tej pory, a dla szanownego Państwa Polskiego. Huraaaaa…

Po czwarte mam na sobie mundur! Obleśny, nieznanego mi koloru mundur!

Po piąte zawsze mogło być gorzej. I ta myśl jakoś mnie podniosła na duchu. Nie było to, to o czym zawsze marzyłem, ale od ośmiu lat wszystkie moje plany idą się pieprzyć jeden po drugim, chyba powinienem przywyknąć.  

Zamknąłem oczy czekając na dalszy tok wydarzeń. Który nastąpi na pewno nie długo…

Luty 2016

Miałem przesrane. Centralnieeee

Przez dwadzieścia cztery godziny sytuacja nie zmieniła się jakoś diametralnie, ale… Ilość łóżek od początku powinna dać mi do zrozumienia. Mam spać z siedmioma facetami w jednym pomieszczeniu. To nie tylko niezręczne, co całkowicie pozbawia mnie prywatności! Mało tego grupka moich współlokatorów wygląda na dobrze ze sobą zaznajomionych, a ja jestem intruzem! Przez tych kilka godzin w tym dziwnym miejscu zdążyłem się zapoznać z ich hierarchią. Pomimo faktu, że każdy z nas miał tak samo piękny uniform i wyglądaliśmy na równolatków szybko wyłapałem przywódcę, jego zastępcę i kozła ofiarnego.  

Facet, który sam siebie mianował przywódcą miał na imię Przemek, dwadzieścia dziewięć lat, siedem lat w wojsku, 3 misje zagraniczne. Gadał i gadał o swoich osiągnięciach. Nie wiem czy próbował mi zaimponować czy zastraszyć. Miałem go w dupie, co chyba mu się nie spodobało.  

Szybko wyłapałem, że każdy z nich ma jakieś doświadczenie wojskowe. Każdy!  

Co do kurwy nędzy ja tu robię?

Nie pasuję tu! Nie jestem wojskowym, nigdy nim nie byłem i nie będę!  

Profilaktycznie milczałem, a oni nie mieli czasu mnie wypytywać, bo zerwali nas o wschodzie słońca i wygnali na plac jak zwierzynę. Facet z kilkoma belkami na ramieniu ścigał nas jak gówniarzy. Robiłem co mi kazał w ślad za nimi i zastanawiałem się o co chodzi. Każda godzina była mordęgą, tak przynajmniej mogłem po nich wnioskować. Bo choć sam nie męczyłem się jak zwyczajny człowiek, co zaobserwowałem już parę lat temu, oni wyglądali na wykończonych. To ja też udawałem zmordowanego. Przyjąłem rolę sieroty. I choć już po pierwszej godzinie poczułem, że taka postawa da mi w kość, to jednak dzięki temu mogłem zachować odrobinę prywatności. Im mniej o mnie wiedzieli tym więcej ja dowiem się o nich. Zakładając, że oni o mnie nie wiedzą nic. Co też mogło być tylko grą…

Staję się paranoikiem…

Tak czy inaczej z naszej ósemki szybko wyłapałem najcichszego i najsłabszego, i robiłem wszystko, aby wypaść od niego gorzej. Nie czas na popisy…

Luty 2016

Jak długo już tu jestem? Zmęczenie nawet mi daje się we znaki. Już dawno nie byłem na granicy, ale właśnie ją osiągam. Udawanie sieroty nie wyszło mi na zdrowie. Ten z szczebelkami, Generał jakiś tam, robi wszystko, aby mnie upodlić, wymęczyć i pokazać wszystkim jaka ze mnie sierota, a ja mu na to pozwalam. Wiem do czego dąży. Chce mnie sprowokować. Nie dam się...

Zawsze jestem ostatni, zawsze chrzanię zadanie, udaję, że broń jest dla mnie nowością. I milczę. Odkąd się tu pojawiłem odezwałem się dwa razy. I to jak  już musiałem.  

Nie wiem co tu robię, ale wiem czego chcą.  

Mnie, mojego podrasowanego umysłu, wysportowanego ciała i siły. Niech mnie piekło pochłonie jeśli to dostaną.  

Mogą się pieprzyć.  

Marzec 2016

Dostałem nowe ksywki.  

Laluś

Księżniczka

Nieudacznik

Sierota

Fajtłapa

Mogliby być bardziej kreatywni. Czuje rozczarowanie.  


Marzec 2016

Początkowo sądziłem, że reszta chłopaków jest taka jak ja. Jednak obserwacja pozwoliła mi stwierdzić, że się myliłem. Są zwyczajni… Nie chcę ich obrażać. Chłopcy wiele w swoim życiu widzieli, zrobili i dalej chcą walczyć. Nie wielu jest takich. Oprócz tego mają wiedzę i doświadczenie. Każdego dnia wiele się od nich uczę.  

Ja do nich nie pasuje.  

Byłbym idiotą, gdybym nie domyślił się do czego dąży Generał, chce zrobić z nas drużynę. Jest jeden problem ja jestem solistą. Nie współpracuje, nie pomagam i nie zaprzyjaźniam się. Przyjaźń wszystko chrzani.  

Jedyną osobą, której ufam jest Olo. Jednak tu go nie ma.  

Jestem sam, zamknięty Bóg jeden wie gdzie, z ludźmi, którzy ciągle gadają o sobie. Bez tłumaczenia wrzucili mnie tu, bez rozkazu, bez celu. Nie tak byłem szkolony. Czuje się jak ptak zamknięty w klatce. Powoli zaczyna mnie to męczyć, drażnić i doprowadza do granic wytrzymałości psychicznej.  

Marzec 2016

Samozwańczy lider stracił do mnie cierpliwość. Wygarnął mi, że moje lekceważące podejście może ich wszystkich zabić, że mam się ogarnąć i przestać płakać za mamusią. Phii… jakbym kiedykolwiek to robił.  

Facet bądź co bądź ma rację. Przynajmniej częściowo. Nie wie, że tak naprawdę jestem lepszy od nich wszystkich razem wziętych i jeśli zajdzie taka potrzeba uratuje ich dupy, posłucham rozkazu. Nie jestem samolubną gnidą.  

Jednak oni o tym nie wiedzą nie znają mnie. Jest jeden mały problem ja nie umiem zjednać sobie sprzymierzeńców…

Marzec 2016

Mrożący krew w żyłach krzyk zmusił mnie do zatrzymania się na placu. Rozejrzałem się, ale nikogo nie było i to zachęciło mnie, aby iść za dźwiękiem. Byłem blisko, bardzo blisko…

- Co tu robisz!

Zamarłem wkurzony, że ktoś mi przerwał. Za mną stał Przemek i Radek. Mierzyli mnie wzrokiem jakbym ich okradł.  

- Co tam jest?- zapytałem, a oni spojrzeli na mnie jak na ufoludka.

- A po co ci to?

- Ktoś krzyczał…- mruknąłem. Oni spojrzeli na mnie, później na siebie i kiwnęli głową bym za nimi szedł. Zrobiłem to, licząc, że coś wiedzą. Są tu dłużej niż ja. Odezwałem się dopiero, gdy byliśmy w naszej kwaterze.

- Więc, co jest na końcu korytarza…

- Nie powinieneś tam wchodzić, młody…- przewróciłem oczami. Teraz właśnie tam powinienem być. Uniosłem ponaglająco brew.

- Tam jest szpital.

- I tylko tyle?- mruknąłem zdziwiony. Taka tajemnica, o co? I wtedy odezwał się Huber, do mojego pojawienia się uznawany za sierotę grupy.

- Słyszałem, że to nie tylko szpital…- większość chłopaków przewróciło oczami i zaczęło korzystać z czasu wolnego. Jednak mnie to zaciekawiło.

- To znaczy?

- Cóż to pewnie plotki, ale słyszałem, że tam robią eksperymenty… na ludziach- uniosłem brew, a Przemek prychnął mamrocząc coś, że naoglądał się za dużo filmów.

- I co tam robią?- zapytałem, a Huber wzruszył ramionami.

- To tylko plotki…

- Jak zacząłeś to mów…

- Nie słuchaj go młody, bo w nocy zmoczysz łóżko…- wszyscy wybuchli śmiechem.

- Śmiejcie się, ale w każdej plotce są słowa prawdy. Skąd ciała? Krzyki? Ilu rannych tu może być?- warknął Hubert

- Powiedz co wiesz…- nalegałem, a Piotrek leżący na łóżku uniósł się i spojrzał na mnie.

- Mówią, że tam mutują ludzi. Próbują stworzyć idealnego żołnierza, wiesz co nie czuje bólu, strachu i takie tam. Takie bazowe opowiastki…

Przełknąłem ślinę, wiedząc, że to nie tylko opowiastki, a ja nie jestem tu przez przypadek…

Koniec Marca 2016

Wszystko powoli zaczyna mieć sens. Obserwuje budynek szpitala i zmuszam swój mózg do wspomnień. To było tu czy nie?  

Coraz częściej słyszę o ludziach, którzy dokonywali czegoś niesamowitego.  

Coraz częściej słyszę dziwne legendy…

Czy takich jak ja jest więcej?  

Ilu dokładnie?

Muszę się tego dowiedzieć.

Ignoruję Generała i jego spojrzenia. Ignoruję treningi, starając się być przeciętnym jak to tylko możliwe. Nigdy z własnej woli nie pokażę im do czego jestem zdolny. Nikt, nawet On nie wie jak zajebisty jestem. I niech tak zostanie…

Utrzymałem wszystko w tajemnicy przez siedem lat! Sam siebie zaskakuje co potrafię. Nie chcę pomyśleć do czego mnie zmuszą jak dowiedzą się całej prawdy.  

Niech myślą, że jestem zadufanym pawianem

Leniem

Ignorantem

Cwaniakiem

Jestem ich legendą. Jestem zajebisty. Wiedzą o tym i ich obecne szkolenie wskazuje, że chcą to wykorzystać.

Na przeszkodzie stoi im tylko mój wredny charakterek...

Nie jestem już dzieckiem i nie poddam się tak łatwo.

AJM

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1820 słów i 10191 znaków.

2 komentarze

 
  • cklyx

    Super. Ale osobiście też wolę te retrospekcje (mogę tak to chyba nazwać). Życzę weny i czekam na następny rozdział.

    22 lip 2016

  • SzalonaZuza

    Fajne. Ale wolę te historie z nastoletnich lat Anastazego

    22 lip 2016