ZŁY – ŁOWCA Cz. 1

Ósmy dzień miesiąca. Luty. Pogoda nie napawała optymizmem. Było szaro, wietrznie, a z nieba padał ni to śnieg, ni deszcz, ni deszcz ze śniegiem. Idealna pogoda na samobójstwo – pomyślał. Ale nie miał na myśli typowego samobójstwa. Swoje ofiary, swoich wyznawców wybierał z olbrzymią dokładnością. Musiały być naiwne i podatne na manipulacje, a do tego mieć określony wygląd. Uwielbiał je gwałcić. Nie fizycznie. Psychicznie. Małymi krokami zbliżał się do nich, wzbudzał zaufanie, następnie przejmował kontrolę nad ich umysłami. Wyznawcy nie byli świadomi, a przynajmniej nie do końca, tego co się z nimi dzieje. W pewnego rodzaju transie, podpisywali, nie dosłownie, cyrograf na własne życie. Nieistniejące zobowiązanie do służenia swojemu panu.
     Mężczyzna o imieniu Aron był człowiekem wykształconym. Świadomym swojej siły psychicznej, swojej umiejętności perfekcyjnej manipulacji. Tego dnia Aron wyszedł wcześniej niż zazwyczaj. Ulice pokrywało błoto, odrapane ściany budynków widziały już niejedno. Nieliczne samochody przejeżdżające obok niego przyspieszały jakby ich kierowcy podświadomie czegoś się bali. Mężczyzna dotarł do osiedlowego baru. Niemal speluny. Pomieszczenie nie było duże, kilka stolików, niewielki bar i gęste chmury papierosowego dymu, przez które ciężko było cokolwiek dostrzec. Aron usiadł przy barze. Pozostali goście oddalili się od stolików okazując szacunek, respekt, a może paniczny strach? Tak, Aron wzbudzał w ludziach skrajne emocje. Był błyskotliwy, sprytny, arogancki i cyniczny. Jakakolwiek próba rozmowy z nim skutkowała poniżeniem z błahego lub wręcz nieistniejącego powodu. Taki był zawsze i nie zamierzał tego zmieniać. Nie miał rodziny, nie miał przyjaciół. Nie licząc swoich wyznawców.  
     Kto wpadł w jego sidła był posłuszny i całkowicie oddany. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Jeśli Aron chciał się pieprzyć, pieprzył. Jeśli chciał się znęcać psychicznie, znęcał się. Jeśli miał ochotę na tortury, torturował.  
     Tego dnia, nie miał ochoty na szukanie. Miał ochotę po prostu się poznęcać i zerżnąć. Miał dwie stałe osoby, które zawsze były do jego dyspozycji. Jacob i Natalie. Na nich zawsze mógł liczyć. Ale nie musiał. On po prostu wiedział, że zrobią dla niego wszystko. Będą wręcz błagać o poniżenie, o gwałt, o tortury zarówno fizyczne jak i psychiczne. Jego zabawki pojawiły się w lokalu po niecałych dwudziestu minutach.  
     – Jesteśmy do twojej dyspozji panie. – powiedział chłopak.  
     – Zrobimy dla ciebie wszystko panie. Prosimy pozwól nam dostąpić zaszczytu. – dodała dziewczyna.  
Ta para nie miała więcej niż dwadzieścia dwa lata. Służyła Aronowi już od dłuższego czasu.  
     – Nie pozwoliłem się wam odzywać, czyż nie? – Aron zapytał wyjątkowo spokojnym głosem, który nie zwiastował niczego dobrego.  
     – Tak panie. Wybacz panie. – powiedzieli unisono.  
Tym razem nie oberwali, ale zapewne tylko dlatego, że znajdowali się w miejscu publicznym. W przeciwnym wypadku jedno i drugie leżało by na podłodze zwijając się z bólu. Niemal natychmiast ruszyli w kierunku domu Arona. Mieszkał w dość ponurej dzielnicy miasta, ale jego dom był okazały. Po wejściu do środka zaprowadził swoich niewolników do specjalnego pokoju. Drzwi zamknęły się z hukiem. Aron spoglądał to na Jacoba to na Natalie. Jego wzrok był chłodny, nie można było w nim odczytać emocji. Tego jego niewolnicy obawiali się chyba najbardziej. Nigdy nie wiedzieli co ich czeka. Tego dnia Aron miał dobry humor.  
     – Siad! I prosić jak psy! – warknął.  
Para natychmiast usiadła i przybrała pozycję proszącą. W nagrodę Aron obdarzył ich ciosem z otwartej dłoni. Rozpiął rozporek, wyjął nabrzmiałego penisa. Oczekiwał przyjemności, nie, nie oczekiwał. Kategorycznie jej żądał. Natalie na zmianę z Jacobem obdarzyli swego pana oralnymi doznaniami. Aron jednak zaczął się nudzić. Szarpnął dziewczynę za włosy, odwrócił ją na plecy i bez ostrzeżenia, bez nawilżenia wbił się z całych sił w jej pochwę. Gdy skończył gwałcić dziewczynę, wziął się za Jacoba.  
     – Ciągnij cwelu! – krzyknął.  
     – Tak panie.  
Chłopak zaczął obciągać, Aron chwytając go za głowę przyspieszył jego ruchy. Chłopak krztusił się, ale nie przestawał. Nie mógł przestać. Chłopak czuł zbliżający się orgazm swojego pana. Tym razem Aron wyjął penisa przed wytryskiem. Sperma pokryła twarz Jacoba. Skleiła jego oczy, trochę znalazło się we włosach.  
     – A teraz prezent specjalny! Komu chce się pić? – zapytał złowieszczo.  
W chwilę później oddał mocz na parę sług. Ci dziękowali swojemu panu za taki podarunek.  
     – A teraz spierdalać! Ciuchy odbierzecie innym razem. Won!
Para opuściła dom Arona nago.  
     Zrelaksowany nalał sobie czystej, zmrożonej wódki do swojej ulubionej szklanki i zasiadł przed laptopem.  
     – Czas znaleźć kilka dusz... Już najwyższy czas...

AdamA

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 839 słów i 5057 znaków, zaktualizował 6 sie 2016.

4 komentarze

 
  • agness

    Niezłe, przeczytałabym chętnie ciąg dalszy :rotfl:

    11 sie 2016

  • Franz

    Sezon na niewolników i okrucieństwo ?:whip: Dobre, ale nie urzekło. Panem trzeba umieć być, a niewolnikiem tym bardziej. :lol2:  :devil: Zajrzę przy okazji, jak coś napiszesz jeszcze.

    11 sie 2016

  • Seba

    Zajebiście perwersyjne. Kocham takie klimaty. Sponiewieraj ich! Czekam na nexta!

    8 sie 2016

  • danton

    Brutalność, niewolnicy, daje to poczytność, tylko czy będziemy potrafili pociągnąć to na tyle umiejętnie, żeby nie stworzyć zwykłej masakry, tylko dobrą historię? Odnoszę wrażenie, że to opowiadanie już jakieś mi przypomina tutaj publikowane, a przynajmniej jedną z postaci...będę obserwował.

    6 sie 2016