W pogoni za..

Wybraliśmy się na kolację do naszej ulubionej restauracji. Siedząc przy stoliku naprzeciw siebie, sączyliśmy czerwone wino. W blasku świecy wyglądałeś jeszcze przystojniej. Ten uśmiech, który tak bardzo uwielbiam. To spojrzenie, tajemnicze i niepowtarzalne. Ten blask w oczach. Pieściłeś dłonią moją dłoń. Muskałeś opuszkami palców moją twarz. Każdy dotyk, nawet ten prawie niewyczuwalny sprawiał mi nieziemską przyjemność. Za oknem padał deszcz. Krople nieregularnie spływały po szybie. Letni wieczór, ciepły, ale deszczowy. Po chwili kelner przyniósł jedzenie. Karmiliśmy się wzajemnie. To było takie urocze, takie inne. Uśmiech, szczęście i radość. Choćby na chwilkę. Po kolacji wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy w stronę hotelu. Rozpadało się na dobre, wycieraczki ledwo nadążały z wycieraniem szyby. Trzymałam rękę na Twym udzie, delikatnie je głaszcząc. Dojechaliśmy do skrzyżowania, czerwone światło aż raziło w oczy. Oparłam głowę na Twoim ramieniu. Czułam na sobie Twój oddech. Nasze twarze ocierały się o siebie. Obdarowywałeś mnie delikatnymi pocałunkami. Kiedy wreszcie nasze usta się spotkały, cały otaczający świat przestał dla nas istnieć. Pocałunki namiętne, pełne ciepła i namiętności. Wibrujące języki, wzajemnie się przepychające. Nie zauważyliśmy nawet kiedy zmieniło się światło na zielone. Kierowcy samochodów stojących za nami zaczęli się niecierpliwić i irytować. Raz po raz wciskali klaksony. Rozbawieni po raz ostatni się pocałowaliśmy i pojechaliśmy dalej. Targało nami bardzo znajome uczucie – pożądanie, pragnienie, podniecenia. Rozumieliśmy się bez słów. Wiedzieliśmy co dalej nastąpi. Wjechałeś w opuszczoną, boczną uliczkę. Zgasiłeś silnik, ale światła zostawiłeś zapalone. Popatrzyłam na Ciebie, uśmiechnęłam się, przejechałam opuszkami palców po Twoich ustach i wysiadłam z samochodu. Stanęłam przed maską. Otulały mnie krople deszczu, wdzierając się w każdy zakamarek ciała. Zamknęłam oczy i zaczęłam delikatnie tańczyć. Biodra zataczały kółeczka, ósemki. Dłonie zachłannie sunęły po mokrym ubraniu. Makijaż spływał, tusz do rzęs pozostawiał czarne ślady na twarzy. Wsunęłam ręce pod białą bluzkę, rozpięłam stanik, zsunęłam ramiączka i zdjęłam go, rzucając na maskę samochodu. Mokra bluzka całkowicie przyległa do ciała, ukazując bardzo dokładnie zarys piersi i sterczące z zimna sutki. Wysiadłeś z samochodu, podszedłeś do mnie. Mocno chwyciłeś moją twarz i wpiłeś się w usta swymi ustami. Całowałeś mocno, agresywnie. Stanąłeś za mną. Ponownie zacząłeś całować. Dłonią pieściłeś piersi przez materiał. Ugniatałeś je z uwielbieniem. Drażniłeś sutki. Byliśmy już całkowicie mokrzy. Strużki deszczu spływały po ciele, kreśląc ZNAKI pożądania. Mokra spódnica przylegała do nóg, jakby przyklejona. Rozpiąłeś zamek i z trudem zsunąłeś ją w dół. Mokrymi, nagimi pośladkami wcierałam się w Twoje spodnie. Drażniłam najczulszy punkt. Ręką masowałam wybrzuszenie w spodniach. Zachłannie chwytałam twardego penisa. Ty w tym czasie wsunąłeś dłoń w moje majteczki. Pieściłeś cipkę, zagłębiając w niej palce. Drażniłeś łechtaczkę, pocierałeś ją. Doprowadzałeś mnie do obłędu rozkoszy. Każda kropla deszczu paliła moje ciało. Ciche jęki przerodziły się w krzyk. Coraz intensywniej, coraz mocniej, coraz szybciej, by po chwili znaleźć się w sidłach mocnego orgazmu. Ciało drżało, pulsowało. Nogi się trzęsły. Tuląc mnie, poprosiłeś bym podeszła bliżej auta i mocno wypięła tyłeczek. Oparłam ręce na masce, stanęłam w mocniejszym rozkroku i dumnie wypięłam się w Twoją stronę. Podszedłeś, jednym mocnym ruchem zerwałeś ze mnie majtki. Klepnąłeś w tyłek, a potem klęknąłeś i zatopiłeś język w cipce. Zachłannie spijałeś moje podniecenie. Po ciele przeszedł kolejny dreszcz. Po chwili wstałeś. Rozpiąłeś spodnie, zsunąłeś je do kolan. Przysunąłeś się jeszcze bliżej i bez pardonu wszedłeś w mokrą kobiecość. Krzyknęłam, w mocnym uścisku trzymałeś moje pośladki. Każde Twoje pchnięcie dawało mi rozkosz. Byliśmy jednością. Współgraliśmy, delikatność ruchów z czasem nabrała siły i tempa. Posuwałeś mnie ostro, tak jak lubię. Mocno i dogłębnie. Zachłannie przyjmowałam kolejne pchnięcia, prężąc się i jęcząc. Dłonie po omacku błądziły po ciele. Gryzłeś brodę, szyję. Całowałeś do utraty tchu. Jeszcze tylko chwilka, jeszcze tylko kilka ruchów i ciałem zawładnął kolejny orgazm. Naprężyłeś się i intensywnie zalałeś moje wnętrze ciepła spermą. Trwaliśmy jeszcze chwilę we wspólnym uścisku, próbując wyrównać oddech, uspokoić drżenie rąk, powstrzymać dreszcze…

thexxend

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 863 słów i 4896 znaków.

Dodaj komentarz