W Piekle cz. II

Zostałam kulturalnie odebrana z biura przyjęć dwóch "z piekła rodem” Strażników przez wielkiego, mocno zbudowanego mężczyznę w więziennym mundurze. Na jego twarzy nie znalazłam ani grama obruszenia czy zaskoczenia spowodowane moim wyglądem, co oznaczało, że widok ten był dla niego dosyć częsty. Pomimo tego pomógł mi wstać i wyprowadził mnie stamtąd, ku mojej radości. Ulga jednak nie potrwała długo, bo kiedy tylko zobaczyłam obskurny, szary korytarz po dwóch stronach gęsto usiany mało zachęcająco wyglądającymi celami, natychmiast zapragnęłam powrócić do spokojnych, w miarę przyjaznych czterech ścian z metalowymi krzesłami i biurkiem. Celnik, jednak w ogóle nie zwrócił na to uwagi, jedyne na co się zdobył to pospieszający gest prawej dłoni. Nie znając jeszcze konsekwencji niewłaściwego zachowania w tym miejscu, postanowiłam nie spierać się bez sensu i posłusznie podążyć za mężczyzną. W trakcie drogi rozglądałam się dookoła ciekawym wzrokiem, co chwila napotykając świdrujące spojrzenia kobiet w różnym wieku. Każda miała na sobie kusy uniform więzienny, jednak daleko odmienny od tego, do którego byłam przyzwyczajona na Ziemi. Ten był w niektórych przypadkach zdecydowanie zbyt kusy i obcisły, ale na wszystkich wyglądał niezwykle dziwkarsko. Aż przeraziłam się na samą myśl, że mnie też będą chcieli wcisnąć w coś takiego.  
Zdawało mi się, że szliśmy bez końca, wprowadzając mnie w stan wysokiego zirytowania, ale o dziwo, nie zmęczenia. Czy potrzeby czy odczucia fizyczne (prócz stosunku płciowego) były tutaj pominięte? Czy to znaczyło, że nie musiałam wybierać się do toalety? Lub dostarczać swojemu organizmowi substancji odżywczych? Bądź nie musiałam się martwić o odrastające włosy na łonie, nogach, rękach i pod pachami? To by w sumie wyjaśniało, jakim cudem wytrwałam tyle w "Poczekalni”.  
W końcu stanęliśmy przed ostatnią celą korytarza, nad którą widniały cyfry 16 – 23. Z początku nie miałam pojęcia co oznaczają, dopóki celnik nie włożył odpowiedniego klucza do zamku w kratach i nie otworzył ich, mało delikatnie wpychając mnie do środka (swoją drogą, wydało mi się niesamowite, kiedy spośród tysiąca kluczy wyłowił ten jedyny i bez cienia wątpliwości wsuną ją w wąską szparkę). Zauważyłam wówczas, że wszystkie znajdujące się wewnątrz kobiety, były tak naprawdę młodymi dziewczynami, z których najstarsza z nich nie mogła przekroczyć 25 roku życia. Było ich na oko 7, ale nie chciałam się dokładniej przyglądać wiedząc, że niektórzy odbierają to jako prowokację i zachowują się agresywnie, a czego można było się spodziewać po kobietach, które trafiły do piekła w tak młodym wieku?
Ku mojemu zdumieniu, moje wejście nie wzbudziło jednak w towarzystwie szczególnego poruszenia. Wręcz przeciwnie, zachowywały się tak jakby w ogóle mnie nie zauważyły. Czując się lekko urażona, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce.  
- Cześć, jestem Angela – przedstawiłam się pewnym siebie tonem, baczenie się rozglądając, szukając z kimkolwiek jakiegoś porozumienia chociażby niewerbalną komunikacją. – Jestem nowa – dodałam.  
Na szczęście doczekałam się reakcji z ich strony. Zza piętrowej pryczy wyłoniła się ta sama rudowłosa dziewczyna, którą miałam okazję zobaczyć podczas swojego przesłuchania. To ona mi tak zaimponowała swoją wytrzymałością na ból.  
- Cześć – przywitała się wesoło i podała mi rękę. Z pewnym zdziwieniem, choć nie powiem; także z pewnym rodzajem ulgi, uścisnęłam ją. – Ja jestem Roxanne.  
- Widziałam cię już wcześniej – poinformowałam ją, zanim zdążyłam ugryźć się w język. Może ona nie chciała wracać pamięcią do jej publicznego upokorzenia? Na szczęście, Roxanne zdawała się nie mieć mi tego za złe.  
- A tak, to ty byłaś przesłuchiwana, prawda? – uśmiechnęła się, chyba szczerze – Pamiętam, że było mi cię szkoda, zostawić cię tak samą na pożarcie lwa. A raczej lwów.  
Niespodziewanie ciemnoskóra dziewczyna, wygonie leżąca na dolnej pryczy, która zdawała się być całkowicie pochłonięta w lekturze o hierarchii Piekła, prychnęła głośno.
- Do takich szlachetnych zwierząt jak lwy im daleko – powiedziała, nie odrywając wzroku od stronnic książki – Bardziej do obślizgłych gadzin, czekających tylko na nadejście bezbronnej ofiary.
Kilka dziewczyn mruknęła z uznaniem, aprobując wypowiedź koleżanki. Roxanne za to zachichotała niewinnie.  
- Angela, poznaj Faridę. Jest z nas wszystkich najstarsza – Roxanne wskazała czytającą kobietę – Pochodzi z Arabii Saudyjskiej.
Dziewczyna łaskawie uniosła wzrok ponad okładkę i delikatnie kiwnęła głową na znak przywitania. Uśmiechnęłam się do niej w odpowiedzi.  
- Natasha – przedstawiła się wysoka blondynka, znienacka pojawiając się u mego boku – Rosja
- Farah! – krzyknęła któraś z drugiego końca pomieszczenia, podnosząc wysoko rękę, więc zarejestrowałam, że jej właścicielka jest pięknie opaloną, szczupłą osobą o długich, kasztanowych włosach.  
- Ja jestem Kumiko – powiedziała nagle długonoga, jak się zdawało Japonka o dużych, lekko skośnych oczach i czarnych włosach. Podając mi rękę błysnęła olśniewająco białym uśmiechem – Ale wszyscy mówią mi Kumi.  
Chciałam zapoznać się ze wszystkimi, a w odległym kącie Sali zauważyłam jeszcze dwie dziewczyny o jasnej karnacji i platynowym kolorze włosów. Nie zdążyłam jednak zrobić nawet kroku, kiedy czyjaś dłoń mocno ścisnęła mnie za ramię.  
- Nie radzę – szepnęła Natasha ze śmiertelną powagą w oczach – Te dwie są dzikie i niebezpieczne. Podejrzewamy je o tajemne układy z samym Panem. Nie warto się do nich zbliżać.  
Zmarszczyłam brwi.
- Dlaczego?
- Ostatnim razem, kiedy nowa chciała się zakumulować z bliźniaczkami, wylądowała jako osobisty przysmak Cerberów – wyręczyła Natashę Kumi. – Jeżeli nie chcesz skończyć na gorszym szczeblu niż jesteś, radzę ci się trzymać naszych rad.  
Postanowiłam nie zadawać więcej pytań tylko zdać się na doświadczenie nowo poznanych współlokatorek. Nie znaczyło to, że od razu w pełni im zaufałam. Wiedziałam jednak, że w obliczu nieszczęścia ludzie potrafią się niewiarygodnie jednoczyć. A bądź co bądź; miałam do czynienia z ludźmi.  

Mój pierwszy dzień w Piekle rozpoczął się wczesną i dosyć brutalną pobudką. Pośrodku naszej celi stał przepakowany łysol w bojówkach i glanach, wydzierając się na nas w niebogłosy. Po pięciu minutach wrzasków i popychaniu wszystkiemu co mu w łapy wpadło, postanowiła łaskawie opuścić nasze przytulne gniazdko i poznęcać się nad kimś innym. Dał nam jednak jasno do zrozumienia, że mamy "zbierać nasze dziwkarskie dupy w troki” i udać się na stanowiska.  
W moim przypadku nie wiedziałam czym jest stanowisko. Gdzie miałam się udać? Na szczęście zanim zdążyłam zacząć się poważnie martwić, za kratami rozpoznałam twarz Darena wykrzywioną w aroganckim uśmieszku, w jednej dłoni trzymającego karteczkę z moim numerem (A tak, bo dostałam też swój własny numer), a w drugiej długą, gumową pałkę. Od razu wiedziałam, że ten dzień będzie koszmarem. W prawdzie wczoraj nie spełnił swojej przepowiedni co do jego odwiedzin, ale nie znaczyło to, że nie zrobi tego dzisiaj.  
- Witaj gołąbeczku – przywitał mnie złośliwie i uszczypnął w policzek – Gotowa na pierwsze wrażenia?
- Pierwsze? – prychnęłam, z trudem powstrzymując się, by nie odepchnąć jego ręki. Daren w odpowiedzi zaśmiał się soczyście.  
- Tego incydentu chyba nie traktujesz poważnie? – spytał z wyczuwalną ironią w głosie, jednocześnie popychając mnie w stronę wyjścia z korytarza. – To było tylko serdeczne przywitanie!
Łaskawie pozostawiłam jego uwagę bez komentarza.  
Kiedy Daren pchnął drugie drzwi, moim oczom ukazała się ogromna hala, cała spowita szarym dymem i mgłą. Na suficie i po bokach żarzyły się rozpalone węgle, lecz pomimo tego w sali nie panował ani zaduch ani gorąc. Pomieszczenie przypominało raczej długi korytarz, z którego dwóch stron umieszczone były rozległe sale bez drzwi, więc przechodząc można było spokojnie zaglądać do środka. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na rozlegające się zewsząd jeki czasem bólu, czasem rozkoszy, czasem zupełnie nie wiedziałam czego. W każdym pokoju znajdowała się jakaś sado masochistyczna maszyna tortur, a na ścianach wisiały różnych rodzajów baty i pejcze. Wszystko było w kolorze ognistej czerwieni. Wszędzie widziałam nagie ciała kobiet, przywiązane do podejrzanych przedmiotów i znęcającymi się nad nimi mężczyzn. Co mnie zaskoczyło, wszyscy bez wyjątku byli atrakcyjni, dobrze zbudowani, szczupli. Zastanawiające. Czy robią tak z każdym nowym obywatelem "kraju”? Może u mnie też nanieśli kilka poprawek? Zanim jednak zdążyłam zerknąć pod bluzkę Daren odpowiedział na moje pytanie, jakby czytał mi w myślach:
- Ciebie nie musieliśmy ulepszać. Jesteś wyjątkowo gorąca sama z siebie.  
Nie wiedziałam czy mam traktować to jako komplement, czy po prostu jako suchy fakt. W każdym razie i tak nie zdążyłabym mu odpowiedzieć, bo właśnie podszedł do nas wielki, czarnoskóry mężczyzna, odziany tylko w krótkie, jeansowe spodnie i dziękując za pomoc, uścisnął Darenowi dłoń. I tyle go widziałam. Dosłownie rozpłynął się w powietrzu.  
- Jak oni to robią? – spytałam bardziej siebie niż mego nowego towarzysza, ale na szczęście nie zwrócił na to uwagi.  
- Proszę za mną – odezwał się mężczyzna niskim barytonem, po czym odwrócił się i udał do jednego z "pokoju zabaw”. Posłusznie za nim podążyłam, nie chcąc przysparzać sobie kłopotów. Kiedy już znalazłam się w środku nie potrafiłam ukryć swojej ciekawości i przerażenia za razem. Dookoła jak wcześniej wspominałam widniały skórzane pejcze, baty, pasy, kajdany, łańcuchy, kneble… i mnóstwo innych przedmiotów, które pierwszy raz widziałam na oczy. Sam pokój jak wszystkie pomalowany był na czerwono – czarno, a po środku zamiast wielkiego, królewskiego łoża widniała maszyna kształtem przypominająca wielki X. na każdym końcu ogromnej litery zaczepione były uchwyty. Wolałam na razie nie wiedzieć do czego służyły.  
- Nazywam się Samuel – przedstawił się w końcu tajemniczy mężczyzna – A ty, jeśli się nie mylę, jesteś…
- Angela – wyrwało mi się odruchowo i od razu spojrzałam na niego z lekkim przestrachem, że go tym uraziłam. Samuel jednak tylko uśmiechnął się, najwyraźniej szczerze rozbawiony.  
- Racja, Angela – przyznał mi rację – Coś czuję, że pseudonim "Angel” prędko zostanie ci przydzielone.  
Niepewny uśmiech, który na me usta wywołał Samuel prędko zniknął, kiedy wyjaśnił mi, co zamierza ze mną owego dnia poczyniać. Aż mi krew w uszach zaszumiała, a przed oczami zatańczyły kolorowe gwiazdki. Istne 50 Shades of Grey tylko, że ja nie miałam wyboru.  
- Rozbierz się – polecił mi Samule, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Sympatyczny, przyjazny gość ulotnił się w jednej chwili – Ubrania połóż złożone w równą kostkę na tej szafie – wskazał palcem niską szafeczką stojącą w rogu sali. Wykonałam rozkaz i stanęłam przed nim zupełnie naga i gotowa na dzisiejsze tortury. On jednak zamiast zabrać się do roboty i zaoszczędzić mi cierpień wolnym krokiem podszedł do wyżej opisanego mebla i pochylił się, uważnie przyglądając się memu odzieniu.  
- To twoim zdaniem jest równa kostka? – spytał spokojnym, ale stanowczym głosem i przeniósł swoje zimne spojrzenie w moją stronę. Przełknęłam ślinę, zdezorientowana.  
- Czy twoim zdaniem, to jest równa kostka?! – ryknął nagle tak głośno, że aż podskoczyłam przestraszona. Otworzyłam usta, żeby odpowiedzieć, ale wydobył się z nich tylko niezrozumiały jęk, więc Samuel jednym susem znalazł się przy mnie, schwytał za włosy i siłą przytargał przed szafkę. Przez ułamek sekundy pomyślałam, jak bardzo ogromny musiał on być, skoro ja nie sięgałam mu nawet do ramienia. Nie zdążyłam jednak tego głębiej przeanalizować, bo moja twarz została wciśnięta między moje ubrania. Samuel nadal trzymając mnie za włosy przesunął się, stając obok mnie i dał niewiarygodnie mocnego klapsa. Wzdrygnęłam się zaskoczona i jęknęłam z tkaniną w ustach. Po chwili sytuacja się powtórzyła, a ja szarpnęłam się mocno, pragnąc uniknąć tego upokorzenia. Szamotanina nie była jednak moim najlepszym pomysłem, bo mężczyzna nadal ściskał w garści moje włosy, przez co miałam wrażenie, że oderwały mi się razem ze skórą na głowie. Zza pleców dobiegł mnie cichy śmiech mego oprawcy.  
- Bolało, co? – zapytał złośliwie prosto do mojego ucha, a ja nie odpowiedziałam, nie chcąc tracić resztek godności, pomimo spływających po moich policzkach łzach. – Masz mi to złożyć jeszcze raz i oby było równo.
Po tych słowach puścił mnie, a ja odetchnęłam w duchu. Wbrew własnej woli, niemal odruchowo zabrała się za składanie ubrania i zanim byłam gotowa poddać moje dzieło ocenie, upewniłam się 10 razy, czy wszystko jest jak należy. Brakowało mi tylko kątomierza, by sprawdzić, czy kąt linii ubrania z powierzchnią szafki stanowi 90 stopni, ale ostatecznie stwierdziłam, że na oko tak. Kiedy wyprostowałam się i odwróciłam w stronę Samulea, dając tym jednocześnie sygnał, że gotowe, on uniósł jedną brew.
- Jesteś pewna, Angel? – spytał prowokacyjnie, a ja pomimo pokusy by jeszcze raz sprawdzić stan mojego zadania, zdecydowanie pokiwałam głową.  
Samuel przyglądał się mojej pracy ze wszystkich stron, by wreszcie ogłosić werdykt, że jako tako się spisałam. W porównaniu z jego wcześniejszą reakcją było to jak szczyt marzeń.  
Potem stanał za wielkim X i poprosił mnie do siebie. Tak jest. Poprosił! Usłużnie wykonałam jego prośbę, a wtedy on zaczął przypinać moje kostki w dolnych kończynach do ramion maszyny. Następnie nadgarstki. Należy napomknąć że stała przodem do X, więc moje pośladki były całkowicie wyeksponowane. Kiedy Samuel już skończył, podszedł do czerwonej ściany i zdjął z wieszaka i zdjął czarny pejcz o gumowej rączce i setkami zwisających z niej cienkich pasków skóry. Starałam się zachować miarowy oddech.
- Uderzę Cię 15 razy. – poinformował mnie mężczyzna – Masz liczyć razem ze mną.  
Ledwo skończył mówić, jak poczułam na skórze pierwsze uderzenie – mocne, ale nie zabójcze. Naturalnie zaczęłam liczyć. Kilka następnych nie było dużo gorszych, ale za to późniejsze okazały się prawdziwym piekłem. Skóra na pośladkach zaczynała piec i puchnąć, a liczenie zaczynało być dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Łaskawie Samuel po każdym smagnięciu dawał mi chwilę na dojście do siebie.  
Znów usłyszałam krótki świst i ułamek sekundy potem poczułam potworny ból rozchodzący się od pośladków aż po całe moje ciało. Odruchowo napięłam wszystkie mięśnie i wstrzymałam oddech.
- 9 – wybełkotałam ze ściśniętym gardłem. Nie wiedziałam jak dotrwam do 15.  
A jednak udało się! Co prawda policzki miałam mokre od łez, a skóra piekła jakby była podpalona, ale czułam radochę, że to już koniec. I faktycznie był to koniec… Chłosty.  
Kiedy już Samuel odłożył bat na swoje miejsce, podszedł do mnie wolnym krokiem i zaczął delikatnie pieścić dłońmi me ramiona, a wargami żuchwę.  
- Nawet nieźle to zniosłaś – pochwalił mnie mój kat, liżąc moje ucho. Sama nie mogłam się zdecydować, czy mi się to podoba czy nie. Chociaż jak jego silna, męska dłoń, gładko zjechała w dół mojego brzucha i dotknęła nabrzmiałej kobiecości, miałam odpowiedź na swoje pytanie. Byłam cała mokra! Ten ból mnie podniecił! Byłam tak zaabsorbowana dziejącą mi się krzywdą, ze nie zwróciłam uwago na soki rozkoszy spływające mi po udach. A kiedy palec mężczyzny zatoczył małe kółko na mojej spragnionej łechtaczce…
- Achh… - wyrwało mi się zupełnie naturalnie. Czując to przyjemne ciepło rozlewające się w dole mego podbrzusza, przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, z czego Samuel skorzystał natychmiast wpijając się wargami w moją wrażliwą szyję. Jednocześnie palce drugiej reki zahaczyły mój nabrzmiały sutek i  zaczęły go coraz brutalniej w nich obracać. Kółka na mojej łechtaczce też przybrały na natężeniu i częstotliwości, wyrywając z mojego gardła coraz głośniejsze okrzyki rozkoszy. Czułam jak ekstaza jest blisko, kiedy mój oprawca mocno i brutalnie ugniatał moją pierś jedną ręką, a druga doprowadzał na szczyt szaleństwa dosłownie bawiąc się mną i moją kobiecością. Z jednej strony chciałam aby zakończył już te słodkie tortury i pozwolił mi doświadczyć rozkoszy, a z drugiej pragnęłam aby trwały one wieczność. Jednak Samuel, jak się okazało miał zupełnie inne plany. W jednej chwili zaprzestał swoich pieszczot, co brutalnie z wyżyn przyjemności ściągnęło mnie na ziemię, ale moje rozczarowanie nie trwało długo. Zdążyłam usłyszeć tylko dźwięk rozpinanego rozporka, zanim mężczyzna wbił się we mnie brutalnie od razu na samą długość. Krzyknęłam głośno, czując jego ogromne rozmiary w sobie, po części z bólu, po części z niewysłowionej rozkoszy.  
- Oooch tak, suko – wyszeptał tylko, zanim rozpoczął swój dziki taniec; mianowicie zaczął mnie od razu ostro posuwać, tak, że musiałam się mocno złapać skórzanych przypięć na wielkim X-się, żeby nie walić w niego głową. Jednocześnie wydawałam z siebie też dzikie wrzaski, bo rozkosz jakiej mi dostarczał była nie do opisania; Dzięki niemi wzbijałam się na wyżyny zdobywałam szczyty o jakich nigdy nie marzyłam. Jego poruszający się jak tłok penis, z każdym pchnięciem dodawał mi coraz większej rozkoszy. Jego główka pieściła początek szyjki macicy, co sprawiało, że z każdym jego ruchem miałam wrażenie, że właśnie doszłam. Jednak dopiero kiedy jego głośniejsze sapanie i jeszcze dynamiczniejsze pchnięcia (co wydawało się niemożliwe) utwierdziły mnie w przekonaniu, że oto wielki finał się zbliża. Nie szczędziłam swojego gardła, zupełnie oddałam się chwili, nie próbowałam nawet z tym walczyć. Czułem że nadchodzi orgazm stulecia, rozkosz pęczniała i pęczniała aż przybrała rozmiar wszechświata i…
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! – wrzasnęliśmy oboje, czując że właśnie osiągnęliśmy szczyt. Przed moimi oczami wybuchła cała feeria barw, ciało napięło się w milionach drgań, a potem rozpadło na tysiące kawałeczków. Po tej paradoksalnie najlepszej chwili mojego "życia”, opadłam zwiotczała, podtrzymywana jedynie przez skórzane zapięcia. Czułam tez jak po udach spływa mi obfitymi stróżkami sperma Samuela.  
Po chwili milczenia, wypełnionej przez nasze ciężkie sapanie, mężczyzna przytulił się spontanicznie do moich pleców, pocałował w szyję, a potem powiedział:
- Tylko nie próbuj się ode mnie wymigać w kolejnych dniach kwalifikacji.
Uśmiechnęłam się mimo woli, po raz pierwszy czując jedyny w swoim rodzaju, urok Piekła.

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3479 słów i 19639 znaków.

12 komentarze

 
  • kakaka

    spoczko czekam :*

    19 mar 2015

  • oliviahot17

    Szczerze nie mam pojecia

    18 mar 2015

  • kakaka

    Kiedy będzie 3 część?

    18 mar 2015

  • oliviahot17

    Proszę o link.

    12 mar 2015

  • Typowy

    Jestem pewien na 10000% ze juz to czytałem

    12 mar 2015

  • ZicO

    Sam Dante by się nie powstydził :)

    11 mar 2015

  • Cam

    Że tak paradoksalnie powiem "Boskie" :)

    11 mar 2015

  • kakaka

    daj następna część

    10 mar 2015

  • bezimienna 01

    Uwielbiam to opowiadanie, uwielbiam Ciebie.

    10 mar 2015

  • oliviahot17

    Słucham? Jaki plagiat?

    10 mar 2015

  • Typowy

    Plagiat!!!

    10 mar 2015

  • niki32

    Wiedziałam ,że seks to wynalazek szatana ! :D :D :D

    9 mar 2015