Urzędniczka Kasia

Historia, którą mam Wam zamiar opowiedzieć zdarzyła mi się naprawdę. Nie wiem jak wiele jest tu takich opowiadań, ale zaręczam, że to jest prawdziwe. Mam na imię Krzysiek. Mam 28 lat i jestem pracownikiem jednego z wrocławskich ZUSów. Tak jestem urzędasem. Mam ok. 175 cm wzrostu, jeżeli chodzi o moją budowę ciała to raczej niczym specjalnym się nie wyróżniam.

Jestem odpowiedzialny za główne archiwum w moim Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych (każda dzielnica ma swoje, gdyby ktoś nie wiedział). Archiwa odgórnie podzielone są na trzy części: – część pierwsza to lata od 2012 r. do nadal (czyli wszystkie dokumenty, które są już zdigitalizowane i każdy pracownik ma do nich dostęp za pomocą programu komputerowego); – część druga to lata od 2012 r. do 1988 r. (czyli wolna Polska, ale wszystko dostępne tylko w formie papierowej na pierwszym piętrze, gdzie w obsłudze pomagają stażyści czyt. Darmowi pracownicy przynieś, podaj i odnieś). – cześć trzecia to głęboka komuna i akta prawie wcale nie potrzebne już nikomu, większość osób, których te akta dotyczą jest już dawno na emeryturze i tylko przez głupią ustawę muszą gdzieś leżeć. Pełen dostęp do tych akt mam tylko ja, a każdy urzędnik może tylko i wyłącznie w mojej obecności kopiować i korzystać z tych akt. Wiem, wiem – nudy jak cholera. Nic nie zrobię, lepszej pracy na razie trafić nie mogę, a tu przynajmniej mam spokój, a z racji tego, że jestem głównym archiwistą to i nieźle zarabiam. Wielkim plusem tej pracy jest też to, że jest mnóstwo młodych dziewczyn zaraz po studiach, które podjęły najgorszą pracę referenta w ZUSie tylko po to, żeby po studiach utrzymać się w wielkim mieście i nie wracać do siebie na wieś. Są też licealistki, a właściwie mnóstwo dziewczyn zaraz po liceum, które dorabiają niewielkie grosze na stażu w tut. urzędzie. I tak w kółko, co pół roku przychodzą nowe dziewczyny, które zamieniają stażystki, którym ukończył się okres płatnego stażu z powiatowego urzędu pracy. Raz lepsze, raz gorsze. Najlepsza była Madzia, która jest teraz moją partnerką, ale to opowiadanie nie jest o niej. Może kiedyś opowiem i o mojej pięknej kotce. Moje historia dzieje się dużo wcześniej zanim Madzia pojawiła się na stażu. Ba! Sam jeszcze byłem stażystą. Pamiętam jak dziś, drugiego dnia – kiedy moja kierowniczka uznała, że czas poznać wszystkie osoby, z którymi będę pracował – poznałem Kasię. Piękną brunetkę o bardzo długich czarnych włosach, które sięgały do linii pośladków. Boże jej pośladki! Piękne i krągłe istne cudo, tak samo jak jej dwie średniej wielkości piersi. Takie idealne do rączki. Kasia była niska ok. 168 cm wzrostu, ale jej nogi wydawały się na dłuższe niż w rzeczywistości. Widać było, że ta dziewczyna dba o siebie i uprawia jakiś sport. Od pierwszej chwili jak ją tylko popatrzyłem w głębie jej czarnych oczu, wiedziałem, że ta kobieta jest wyjątkowa. Mój pierwszy kontakt był zwyczajny, ot moja kierowniczka rzuciła: to jest Katarzyna. Kasia wydaje w naszym urzędzie zaświadczenia, Ty jako stażysta nie będziesz miał za wiele z nią wspólnego. – zakończyła stara baba. Wymieniłem uścisk dłoni z Kasią i… tyle. Mimo wszystko nie mogłem o niej już zapomnieć, miała w sobie coś niesamowitego. Uroda dla mnie niedostępna, wydaje mi się, że mężczyzna w jej typie to taki Jason Statham, który sam kładzie w swoich filmach po 10 gości podczas jednej bójki. A ja? Stażysta w ZUSie za 410 zł miesięcznie. Na moje nieszczęście, kierowniczka przepowiedziała prawdę. Jako stażysta na referacie nie miałem nic wspólnego z działem zaświadczeń. Czasem mijałem tylko Kasię na korytarzu i wymieniałem się zwykłym "cześć”. Zresztą nawet na to musiałem sobie zapracować, ponieważ przez pierwsze tygodnie Kasia nawet mi nie odpowiadała, co muszę przyznać, wyjątkowo mnie drażniło. Staż mijał, tak samo jak moje szanse na ugranie czegoś u Kaśki. Na moje szczęści jedna z pracownic archiwum zaszła w ciążę w konsekwencji czego poszła na urlop macierzyński. Pojawił się więc wakat na jej stanowisku. Nie zwlekając, bez zastanowienia złożyłem papiery na jej miejsce. Praca była tylko na pół roku, ale lepsze to niż staż lub bezrobocie. Moim nowym kierownikiem został ówczesny główny archiwista – bardzo stary Pan Zbigniew. Praca ta miała jednak jeden zdecydowany plus czyli częsty kontakt z działem zaświadczeń, czyli pisząc wprost z samą Kasią. Często zdarzało się tak, że referent, który potrzebował wystawić zaświadczenie o historii zatrudnienia danego petenta potrzebował informację z jednego z trzech archiwów. Jak już wspomniałem referenci mieli dostęp do 2 z 3 archiwów. A i tak non stop dzwonili, ponieważ mieli problemy z programem. I tak właśnie powoli zbliżałem się do Kasi. Pierwsze rozmowy bardzo służbowe typu: Kasia- Proszę o akta sprawy z lat *** dla Pana ***. Proszę sygnować je podpisem Katarzyna ****. Ja- Proszę, zaraz się tym zajmę. – Tak mniej więcej to wyglądało i Katarzyna odkładała słuchawkę, a po dokumenty przygotowane schodziła na pierwsze piętro albo bardzo rzadko do piwnicy z Panem Zbigniewem. Nie muszę mówić, że serce zawsze biło mi mocniej jak na telefonie wyświetlał się jej indywidualny numer. Po paru tygodniach, rozmowy stały się zupełnie koleżeńskie, a spotkania na korytarzu nie kończyły się na "cześć”, a były to kilkuminutowe koleżeńskie rozmowy. Śmiało mogę stwierdzić, iż mimo braku możliwości, powoli dążyłem po swoje. Poza telefonem w urzędzie mogliśmy też komunikować na komunikatorze na wzór gadu gadu. Według dyrekcji taka innowacja miała nam pomóc w zostawianiu ważnych informacji w momencie kiedy dany urzędnik był niedostępny. To albo blokować linie telefoniczną. Pomysł bardzo dobry, ale w rzeczywistości ww. komunikator służył głównie chłopakom do obstawiania meczy, wymianie świńskich żartów i czasem do flirtów z młodszymi stażystkami, które były nowe i nie wiedziały, co i gdzie. Co raz częściej używałem tego komunikatora do rozmów z Kasią. Były to zwykłe rozmowy typu :o filmach, muzyce czy o kolejnych dokumentach pod zaświadczenie. Bez szału. Do czasu. Parę miesięcy później (mówiłem, że historia jest prawdziwa, niestety w rzeczywistości wszystko wymaga czasu, o czym miałem się niedługo przekonać). Pan Zbigniew postanowił odejść na emeryturę, a dziewczyna, za którą przyszedłem zrezygnowała z pracy i postanowiła zostać matką na pełen etat. Chcąc nie chcąc, dyrektor zrobił ze mnie głównego archiwistę (wstępnie do czasu ogłoszenia konkursu). Inaczej mówią, zostałem sam w archiwum. Był maj, pogoda sprzyjała, ponieważ tylko u mnie było chłodno. Wszyscy inni męczyli się z zepsutą klimatyzacją. Normalnie jak każdego dnia wykonywałem swoją pracę, której teraz było dużo więcej, ponieważ nie dostałem nawet stażysty. I jest! Dostałem komunikat od Kasi: – Cześć :)

J – Cześć, Kasiu. W czym mogę Ci pomóc?

K – Słyszałam, że zostałeś teraz szychą w urzędzie hihihi :))

J- Jaką tam szychą, mam dwa razy więcej roboty za tę samą kasę. Mogłem trafić lepiej.

K- Przesadzasz, sam tam jesteś, nikt Ci nie przeszkadza, nie masz stron. Zazdroszczę Ci.

J- Wiesz, że moje drzwi są zawsze dla Ciebie otwarte. Wpadaj kiedy chcesz.

K- Nie kuś mnie, ponieważ jeszcze skorzystam i co wtedy?

Tutaj nie byłem pewny czy ze mną flirtuje czy po prostu się pyta, a nie chciałem wypaść na idiotę. Mimo wszystko postanowiłem zaryzykować, to pewnie przez to majowe powietrze i klimat.

J- Cuda, Kasiu. Cuda ;)

K- Hihiihhi, oj bajerant, bajerant. Takiego kolegi nie znałam. Idę pisać zaświadczenia, ponieważ nie wiadomo jak ta rozmowa może się potoczyć hihihi :)) papap

Nie dałem za wygraną i postanowiłem pójść do ofensywy, pierwszy raz od ponad roku jak pracuję w urzędzie, postawiłem na swoim i napisałem do niej nową wiadomość.

J- Szkoda, myślałem, że może masz ochotę na małą zabawę. – Chwila niepewności i odpisała!

K- Jaką zabawę?

J- Prawda za prawdę. Możesz zadać mi jedno pytanie, a ja muszę odpowiedzieć Ci prawdę. Nie ma pytań zabronionych, ale obowiązkiem jest prawda. Haczyk jest taki, że po Twoim pytaniu przychodzi czas na moje pytanie i musisz mi odpowiedzieć. Grasz? ;]

Muszę przyznać, że serce dawno mi tak nie biło, a każda sekunda bez odpowiedzi zdawała się wiecznością, myślałem już nawet, że ją obraziłem i chciałem wszystko odkręcić. Ku mojemu zaskoczeniu otrzymałem kolejną wiadomość.

K- Dobrze. Kto zaczyna?

J- Hahaha, świetnie! Jestem dżentelmenem, wiec zacznij pierwsza.

K- Świetnie. Jesteś prawiczkiem? Hahahaha

J- Pewnie Kasiu, że nie. Ciebie nie będę pytał, czy jesteś dziewicą, wiem, że z taką urodą nie jest to możliwe.

K- Ojjj, jaki pochlebca. Wiem, że nie jesteś prawiczkiem, chciałam wypróbować jak działa ta zabawa. W takim razie dalej. Ile miałeś kobiet?

J- 3.

K- Tyle obstawiałam właśnie. :))

J- A Ty ilu miałaś mężczyzn?

K- 8. Troszkę więcej :D

J- Ooo, ale wcale mnie to nie dziwi.

K- Dlaczego?

J- Tak jak napisałem wcześniej, ciężko mi sobie wyobrazić mężczyznę, który nie powiedziałby, że jesteś piękna.

K- ojjj zaczerwieniłam się.

J- Szkoda, że tego nie widzę. To "dlaczego?” traktuję jako pytanie, teraz więc moja kolej.

K- Ejjjj!!

J- Zasady kotku, zasady.

K- No dobrze, oszust!

J- Kiedy był Twój pierwszy raz?

K- Jak miałam 17 lat z moim ówczesnym chłopakiem. A kiedy był Twój?

J- Jak miałem 19 lat, troszkę później niż u Ciebie ;).

K- Dobra bajerancie muszę kończyć już, ponieważ muszę pisać zaświadczenia. Może będziesz mi potrzebny, ponieważ mam parę starych spraw.

J- Pewnie, zawsze możesz mnie wykorzystać. ;)

K- Hiihihih papa :*

Tego dnia Kasia już mi nic nie napisała. Przyznam się szczerze, że jeszcze długo myślałem o tej rozmowie i jakie mogą być jej skutki. Następnego dnia z samego rana postanowiłem przystąpić do ofensywy i ponownie wciągnąć Kasię w naszą mała grę. Jak się okazało nie pierwszy wpadłem na ten pomysł i po odpaleniu komunikatora od razu dostałem wiadomość do Kasi.

K- Cześć, myślałam o tej naszej grze i chcę grać dalej, zainteresowany? Czyja kolej? Chyba Twoja.

J- Część Piękna! :D Czyli jednak spodobała Ci się moja gra. Proszę bardzo zacznij Ty, przecież pisałem, że jestem dżentelmenem :D

K- Podobam Ci się?

J- Pewnie jesteś piękna, przecież już Ci to mówiłem. A co sądzisz o mnie?

K- Wcale mi nic takiego nie mówiłeś!

J- Pewnie, że mówiłem "cześć Piękna”

K- hahaha głupek

J- To jak odpowiesz mi na moje pytanie?

K- Uważam, że jesteś przystojny, a to że masz ciemne oczy i ciemne włosy gra tylko na Twoją korzyść.

J- Ha! Sukces

K- jaki tam sukces, takich jest wielu

J- Pfff. Dobra dobra. Gramy dalej. Teraz z grubej rury – lubisz się masturbować?

K- yyyyy czasem to robię, ale wolę sex. A Ty?

J- Tak samo jak Ty. Myślałaś kiedyś o mnie?

K- Co?

J- Jak się masturbowałaś ;]

K- hahahahahahahahahahah nie! A Ty o mnie?

J- Pewnie.

K – oojjjjjjjjjjj komplement?

J- Tak. I znowu traktuje to jako pytanie.

K- Ej!

J- No zasady kotku, zasady. Jaka jest Twoja ulubiona pozycja?

K- Ehhh no dobrze. Najbardziej lubię od tył, ale jak jestem na górze to też jest fajnie, ponieważ sama reguluje tempo, a partner dodatkowo może mnie lizać w sutki, co uwielbiam. A jaka jest Twoja?

Tutaj muszę dodać, że byłem szalenie podniecony, a mój penis stał na baczność. Całe szczęście, że sam byłem w pokoju, ponieważ mógłbym sobie narobić sporych problemów.

J- Bardzo lubię od tył, to jest moja ulubiona pozycja. Chociaż z piękną kobietą to i każda jest fajna. Co sądzisz o oralu?

K- Bardzo lubię w obie strony. Kocham!;p;p A Ty?

J- Też bardzo i też w obie strony. A teraz nowu pojadę po bandzie. A gdzie facet możę dojść?

K- hahahaha, co za gość! Mam nadzieję, że to tylko nasze rozmowy i nikt tego nie przeczyta z urzędu!!

J- pewnie masz moje słowo.

K- Jak jest ze mną w związku to może dochodzić gdzie chce: na brzuszek, na plecki, na buzie.

J- A do buzi?

K- Też :)

K- Ejjjjjjj to są dwa pytania. Teraz ja! Jak się masturbowałeś i myślałeś o mnie to w jakiej pozycji?

J- Oj. Chyba każda kotku, :D ale najczęściej to na pieska.

K- To ile razy Ty o mnie "myślałeś?

J- Parę.

K- Hahahah, podoba mi się ta gra.

J- Mam nadzieję Kasiu, że piszesz tylko szczerą prawdę.

K- Pewnie, i tego samego oczekuję od Ciebie!

J- Pewnie, że tak. Gramy dalej. Miałaś kiedyś trójkącić?

K- Nie, a Ty?

J-Też nie, ale kiedyś będę chciał zaliczyć.

K-Hihihi.

J- Moje pytania, a już naprawdę nie wiem o co zapytać :D Lubisz smak spermy?

K-Nie, zawsze szybko połykam.

J- Nawet nie wiesz jak jestem teraz nakręcony.

K- Hehehe ja też się dobrze bawię.

K- Co lubisz jak dziewczyna robi w łóżku?

J – Lubię jak "żyje”, jak naprawdę zależy jej na seksie. Lubie jak jęczy jak uderzam ją po dupie czy pociągnę za włosy. A Ty głośno jęczysz?

K- Oooo jaki brutal! Lubię to. Hihihihi. Bardzo głośno jęczę, czasem niektórzy mówią, że za głośno…, zwłaszcza jak klepie mnie po pubie.

J- Może ja Cię klepnę ;p

K- Chciałbyś! Ta pupa to rarytas!

J- Wiem, przecież codziennie widzę.

K- Hahahahhaa, daj spokój. Mam już dość na teraz, poza tym mam strasznie dużo pracy. Uciekam już hahaha papapa :* zboczuchu

J- Sama jesteś zboczuchem! Papa ;*

Nasze rozmowy utwierdziły mnie w jednym. Nie myślałem o Kasi jako o matariale na dziewczynę, nie wyobrażałem sobie naszej wspólnej przyszłości itp. Tylko… bardzo chciałem ją przelecieć. Ale nie w taki zwykły sposób, chciałem ją zerżnąć jak jakąś zwykłą sukę, tak żeby piszczała głośno jak nigdy wcześniej. Cały wieczór masturbowałem się do tego obrazka, który bardzo mocno zakotwiczył w mojej głowie. Następnego dnia z samego ranka schodziłem do swojego archiwum, a Kasia akurat wychodziła z toalety na korytarz. Mijaliśmy się w wielkimi uśmiechami na ustach, oboje pamiętaliśmy naszą wczorajszą rozmowę. Nie wiem dlaczego, może to był impuls, ale postanowiłem klepnąć ją lekko w pupę, kiedy mnie mijała. Od razu się odwróciłem, żeby sprawdzić reakcję Kasi, miałem nadzieję, że nie będzie na mnie zła, ale nie mogłem się powstrzymać. Zobaczyłem jak Kasia nagle naprężyła się na baczność, jej ciało wyglądąło jeszcze bardziej spektakularnie. Po czym z zalotnym uśmieszkiem odwróciła głowę w moją stronę i rzuciła – kolego!nie pozwoliłam na coś takiego! – i poszła w swoją stronę. Nie wiedziałem czy ją uraziłem czy nie. Po powrocie do swojego pokoju włączyłem komunikator, ale nie miałem żadnej informacji od Kasi. Sam też postanowiłem nic nie pisać, ponieważ nie byłem pewny czy faktycznie nie przesadziłem. Minął cały dzień i nie zamieniliśmy, ani słowa. Następnego dnia sytuacja się powtórzyła. Tak było zresztą przez cały tydzień. Nie zadzwoniła nawet, że potrzebuje jakieś akta do zaświadczenia. W następnym tygodniu nie było jej nawet na komunikatorze, więc pomyślałem, że może ma urlop. W środę o 11:30 rozbrzmiał telefon, patrzę na wyśwetlacz – Kaśka. Nie pewnym głosem odbieram:

J- Halo?

K-Cześć Krzysiek, potrzebuje dokumenty do starej sprawy, jeszcze lata 70’ i muszę zrobić kopie. Jest szansa, że będzie to dziś? J

– W sumie nie mam nic do roboty na już, więc jak chcesz to możesz ze mną zejść i porobić sobie te kopie, tylko nie obiecuję, że odnajdę od razu, ponieważ w tych starych aktach nie panuje idealny porządek.

K- Pewnie, mam czekać pod 002?

J- Nie, lata 70’ to będzie 003. Będę za dziesięć minut.

K- Ok, dziękuję.

Nie pewny humoru Kasi wziąłem klucze do archiwum i zszedłem z rozpiską wszystkich lat podzieloną na regały, bez tej rozpiski to nawet ja nic nie znajdę. Schodzę schodami do piwnicy i widzę Kasię, która w pięknej niebieskiej sukieneczce czeka na mnie pod drzwiami pokoju 003.

J- Cześć Kasiu, 100 lat Cię nie widziałem, co tam?

K- A mam bardzo dużo pracy, już mam dość i jeszcze ta pogoda.

Otwieram drzwi i wchodzimy razem do archiwum. Zamykam drzwi od środka, ponieważ taki jest regulamin. Przechodzimy jeszcze przez kolejne drzwi, i jeszcze kolejne – procedura ta sama, każde musiały zostać zamknięte od środka, w ostatnich drzwiach zostawiłem klucze, żeby później nie szukać przez godzinę.

J- Dobra Kasiu, jakie to nazwisko i dokładny rocznik?

K- Pan ***** i całe lata od 1970-1979 r. ponieważ dziadek nie określił we wniosku.

J- Kurwa, tacy są moi ulubieni.

K- Szukaj, szukaj, bez gadania.

J- Kasiu, nie poganiaj mnie, bo znowu dostaniesz klapsa, tylko tym razem nie będę taki delikatny, a uwierz mi, że tutaj nikt Cię nie usłyszy.

Wyraźnie widzę, że ją zamurowało, więc z uśmiechem zabrałem się do pracy. Odwróciłem się do Kasi plecami i rzuciłem okiem na moją rozpiskę, która była chujowa i nieczytelna, ponieważ robił ją jeszcze Pan Zbigniew. Po chwili wyczuwam, że Kasia zbliżyła się do mnie o parę kroków i cudownym szeptem do ucha:

K-a co jeżeli chcę dostać po pupię?

Po czym od tył położyła swoją rękę na moim kroczu, jednocześnie przytulając swoje piersi do moich pleców. Oczywiście z miejsca mnie zamurowało. Położyłem swoją dłoń na dłoni Kasi, ale jednocześnie odwróciłem się do niej tak, że mogłem spojrzeć jej w oczy. Zobaczyłem w tych dwóch pięknych oczach, że nie żartuje i jest gotowa pójść na całość.

K- Przecież mówiłeś, że Ci się podobam, i chciałeś mnie przelecieć od tył. Już nie chcesz?

J- Mówisz poważnie, bo ja naprawdę nie żartuje i zaraz nie będzie odwrotu.

Ledwo dokończyłem swoje zdanie, a Kasia klęczała już na mojej rozpisce, która z tego wszystkiego upadła mi na ziemię i rękoma odpinała mi guzik od spodni. Kiedy uporała się z guzikiem, zębami powoli rozpięła mi rozporek. Więcej mi nie trzeba było. Chuj stał już jak szalony.

K- No pokaż jaki jesteś wielki.

Tu wyjmując mojego twardego jak drewno chuja powiedziała:

K– ooo widzę, że nie kłamałeś na komunikatorze i naprawdę masz na mnie ochotę.

Włożyła rękę do moich majtek i wyciągnęła mojego penisa. Jednocześnie ręką delikatnie pracowała w górę i w dół.

K– Chcę teraz sprawdzić jak smakujesz.

Delikatnie i powoli od podstawy penisa, aż po sam czubek przejechała językiem, żeby na samym końcu wsunąć do ust naprężoną do granic możliwości różową końcówkę. Ssała delikatnie, widać było, że wie co robi i bardzo to lubi. Przesuwała ustami w górę i w dół, dłońmi pieszcząc jądra. Po chwili postanowiła possać jądra, a dłońmi pieściła penisa. Miałem już robionego loda wiele razy, ale ten był najlepszy ze wszystkich, być może dlatego, że tak długo na niego czekałem. Ponownie cały mój penis znalazł się w jej ustach, a językiem wyczyniała cuda, ledwo ustałem na nogach, musiałem obrzeć się dłonią o ścianę. Wreszcie wyciągnęła mojego naprężonego i pełnego śliny penisa z ust, wstała i dumna ze swojego dzieła, patrząc mi się w oczy powiedziała

K– weź mnie od tył.

Długo się nie zastanawiałem ściągnąłem z Kasi jej piękną sukieneczkę, oczom okazała mi się piękna błękitna koronkowa bielizna. Całując Kasię po szyi delikatnie zacząłem odpinać jej stanik. W rytm jej delikatnych pojękiwań puścił zamek. Wreszcie mogłem zobaczyć w całej okazałości piękne piersi Kasi, były znacznie większe niż w staniku, sterczące, sutki brązowawe. Po prostu piękne od razu zaczałem pieścić językiem prawą, a później lewą. Kasia pojękiwała już zdecydowanie głośniej. Widać było, że ta pieszczota sprawia jej dużo przyjemności. Po krótkim tańcu z cycuszkami, zszedłem niżej i ściągnąłem jej majtki. Jednocześniej zdecydowanym ruchem obruciłem ją w taki sposób, ze droga do jej pięknej dupy była zupełnie wolna. Położyłem jej ręce na barkach i delikatnie pchałem w dół. Kasia wiedziała, o co chodzi. Ponownie ułożyła kolana na mojej rozpisce, po czym mocno wypięła swoją dupę tak, że od razu zobaczyłem jej piękną cipkę. Ręcę położyła na ziemi i gotowa czekała już, aż ją przelecę. Polizałem trzy swoje nadłuższe palce u prawej ręki i najechałem nimi na już bardzo wilgotną cipkę. Kasia naprężyła się jeszcze bardziej, a muszę przyznać, że w tej pozycji wyglądała zjawiskowo. Nie mogłem dłużej zwlekać, delikatnie popieściłem główką swojego penisa cipkę, aż wreszcie mocnym pchnięciem włożyłem go całego. Kaśka jęknęła tak głośno, że gdyby to było każde inne pomieszczenie niż archiwum, to zaraz zlecieliby się ludzie. A tak to zacząłem ją dalej posuwać. Krzyczała z każdym pchnięciem głośniej, sam przez to mało co nie doszedłem. Na szczęście po paru minutach energicznego pchania w ciasną cipkę Kasi zwolniłem, aż wreszcie się zatrzymałem. Pocałowałem kasię w szyję i dłonie położyłem na jej piersiach. Ścisnąłem obie piersi bardzo mocno i mocny ruchem wyciągnąłem kasię do pozycji stojącej, oparłem jej twarz o ścianę i odwrócilem tak, że mogłem znowu popatrzeć w jej oczy. Oczy miała pełne rządzy, widać było, że chciała więcej. A sposób w jaki dyszała przypomniał mi, że jak do tej pory seks, który jej zaproponowałem był zdecydowanie zbyt waniliowy. Nie o takim seksie myślałem, jak się masturbowałem do Kasi. Klęknąłem przed nią, po czym prawą nogę założyłem na swój prawy bark, a lewą nogę na swój lewy bark. Teraz kasia plecami dotykała ściany, ale straciła całkowicie kontakt z podłogą. Wstałem razem z Kasią. Twarz teraz miałem na wysokości jej nabrzmiałej i bardzo wilgotnej cipki. Luźno rzuciłem- teraz ja sprawdzę jak smakujesz Ty. – i zacząłem ją pieścić językiem po cipce. Lizałem, ssałem i znowu lizałem. Kasia wyginała mi się na barkach, naprawdę cięzko było ją utrzymać. Stękała głośniej niż jeszcze przed paroma minutami. Czułem, że już niewiele jej brakuje, więc podkręciłem tempo mojego języka i lizałem jej muszelkę jeszcze szybciej i dokładniej, upijając się przy tym jej sokami. Długo nie musiałem czekać, Kasia w jękach krzyknęła głośno – Aaaaaaa dooochoo!!” – i nawet nie zdążyła dokończyć kiedy jej ciało wygięło się na kształt odwróconego bumeranga. Dostała masywnego orgazmu i to wszystko dzięki mnie, chyba nigdy wcześniej nie byłem dumny z kobiecego orgazmu jak właśnie wtedy. Po pieściłem jej zmęczoną cipkę jeszcze parę minut, po czym zmęczoną postawiłem na nogi. Ponownie ją odwróciłem, tym razem bardzo mocno przycisnąłem jej twarz do ściany, i pociągnąłem za włosy – wypnij do mnie dupę! – jak wierna suka od razu posłuchała mojej komendy, w nagrodę dostała dwa silne klapsy na dupę, aż z miejsca zrobiła się różowa. Kasia już nawet nie jęczała, cały czas próbowała nabrać oddechu, znowu dostała liścia przez dupę i jeszcze jednego, aż stawała na palcach. Jej pośladek ponownie zmienił barwę, tym razem na czerwoną. Na pewno dziś będzie się jej ciężko siedziało przy biurku. Wreszcie pchnąłem penisem z całej siły w jej cipę. Tym razem Kaśka zajęczała, co podkręciło mnie jeszcze bardziej. Tym razem już nie chciałem jej przelecieć, teraz chciałem ją zerżnąć. I tak ją posuwałem w cipę, mocno, do granic, z każdym pchnięciem mocnej –AŁA AAAŁAA – i mocniej. Ścisnąłem jej oba pośladki swoimi dłońmi i zacząłem posuwać tak mocno jak tylko mogłem, zauważyłem, że Kasia ponownie charakterystycznie wypina swoje ciało, będzie dochodzić. Mnie też nie wiele już brakowało, zacząłem ją pierdolić jeszcze mocniej i jeszcze szybciej, zaczęło nam brakować powietrza, aż wreszcie oboje zupełnie odpłyneliśmy. Moja sperma dosłownie zalała całą jej cipkę, tak masywnego orgazmu nie miałem jeszcze nigdy wcześniej. Wydaje mi się, że Kasia też wtedy doszła. Nie moge być tego pewnien, ponieważ sam straciłem zupełnie świadomość, to było rżnięcie w czystym tego słowa znaczeniu. Staliśmy tak oparci o ściane jeszcze parę minut, próbując złapać oddech. Wreszcie wyciągnąłem mojego chuja z cipki Kasi i ostatni raz tego dnia usłyszałem jej jęknięcie. Bardzo delikatne, od razu zachciałem zerżnąć ją znowu. Jak gdybym przed chwilą nie stracił wszystkich sił. Od razu byłem gotowy, ale wiedziałem, że na dziś to już wszystko, co nas czeka w tym archiwum. Nie było nas prawie godzinę i mogą być z tego problemy. Kasia odwróciła się w moją stronę, uśmiechnęła się i wymieniliśmy trochę śliny dzięki wspaniałym pocałunkom.

K -Dawno mnie nikt tak nie przeleciał. Dziękuję

J- Nie wiem, co mam nawet powiedzieć, dalej nie wierzę w to, co się stało.

K- Uwierz, mam nadzieję, że to nie nasz ostatni raz kiedy schodzimy razem po dokumenty

Powiedziała z najpiękniejszym uśmiechem na świecie.

J- Mam nadzieję, że nie.

I nie był to nasz ostatni raz w Archiwum. Kochaliśmy się, czasem rżnęliśmy tak jak za pierwszym razem, a czasem pozostawaliśmy na samym oralu. Od tego dnia nasze wspólne zejście do archium 003 nie było juź tylko zwykłym wyjściem po dokumenty. Jedno jest pewne, archiwum ZUSu miało jeszcze jedno przeznaczenie, o którym wiedzieliśmy tylko my. Ja i Kasia. Co najdziwniejsze w tej historii jest to, że Kasia nigdy nie została moją dziewczyną, a poza urzędem łączyło nas tylko czasem kilka sms lub wyjście wspólne na piwo. Cała magia działa się jedynie w ZUSie. Przyznam się szczerze, że nigdy nie chodziłem tak chętnie do pracy, jak wtedy kiedy Kasia była moją prywatną suczką.

Urzednik1906

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4833 słów i 26246 znaków, zaktualizował 25 lip 2015.

4 komentarze

 
  • eee

    Troche błędów ale ogólnie spoko :)

    24 lut 2016

  • ElegantAngel

    Super opowiadanie. Super dziewczyny są tez tutaj. Mozna się dobrze pobawić polecam;) showup.tv/ref/ElegantAngel

    10 sie 2015

  • ZbytLeniwyByZałożyćKonto

    Znalazłem jeden błąd, na początku piszesz, że nazywasz się Krzysiek, a jak dzwoni Kasia to mówi "Cześć Kamil".

    25 lip 2015

  • nienasycona

    Przyzwoicie napisane, choć magia i ZUS jakoś mi się wykluczają, ale może dlatego, że co miesiąc szlag mnie trafia, że tak mnie okradacie:) Gratuluję dobrego debiutu:) Ps. o ile mnie pamięć nie myli, to Polska była wolna sporo wcześniej, ale widać mnie banialuków uczono i niepodległość mamy od okrągłego stołu:P

    9 lip 2015

  • on

    @nienasycona chyba mieliśmy te same podręczniki do historii:)

    10 lip 2015

  • barteg

    Polska komunistyczna nie była wolna, tak samo jak w obecnym postkomuniźmie

    14 lip 2015