Uratuj mnie 4

- Długo jeszcze będziesz się tak krzątać? - Fabio śledził żonę pożądliwym wzrokiem, nie mogąc się doczekać, aż ta dołączy do niego w łóżku.  
- Jestem dziś jakaś rozbita – oświadczyła, rozglądając się bezsilnie po sypialni – miałam tu taką książkę... - urwała, widząc, że Fabio odrzuca kołdrę.
- Nie szukaj, i tak nie dam Ci czytać – podszedł do niej i objął ją w pasie – bądź dzisiaj dobrą żoną – musnął delikatnie jej szyję.
     Zamruczała zmysłowo w odpowiedzi, ale jej mięśnie wydawały się spięte.
- Nie martw się – szepnął jej wprost do ucha i przygryzł delikatnie wrażliwy płatek – Nie dam Cię skrzywdzić.
- Nie o to chodzi – fuknęła zniecierpliwiona – Wcale się nie boję. Myślę, że przesadzacie z tą ostrożnością. Bardziej chodzi mi o Milę. Widziałeś jak dziś wyglądała? - spojrzała mu prosto w oczy - Może Stefano, zamiast pilnować mnie w Turynie, powinien jechać z nią?
     Fabio westchnął ciężko, ale po chwili ciepły uśmiech rozjaśnił mu twarz.
- Nic się przed Tobą nie ukryje, mój detektywie – powiedział pogodnie – Myślę, że to ma raczej związek z oświadczynami.
     Caterina spojrzała na niego zaskoczona.  
- Z oświadczynami? - powtórzyła, jakby upewniając się, że dobrze usłyszała – Stefano się oświadczył? Ale zaraz, to czemu ona jest taka... zgaszona? - zmarszczyła brwi.
- No właśnie w tym problem – Fabio wzruszył ramionami – Wiem tyle, że mu jeszcze nie odpowiedziała.
- Nie rozumiem – Katarzyna utkwiła w nim swoje ogromne oczy koloru morskiej wody – Kochają się. Są w siebie zapatrzeni... Nie rozumiem – powtórzyła, kręcąc głową. Przecież Mila nie raz mówiła jej, jak ważny jest dla niej Stefano. Coś tu nie grało, była tego pewna. Skoro nawet Karolina zauważyła?
- Ja też nie – Fabio wyglądał na strapionego – Wiem tyle, ile mi powiedział Stefano.
- Pogadam z nią jutro – stwierdziła Caterina. Wygląda na nieszczęśliwą, mnie nie oszuka, pomyślała.  
- Mówiłem Ci już, że masz dobre serce? - Fabio znów ją objął – czy zechcesz teraz dać odrobinę serca mężowi? - obrócił ją delikatnie i otarł się biodrami o jej tyłek, masując jednocześnie ramiona i kark.
- Jesteś pewien, że miałeś na myśli serce? - zaśmiała się cicho. Chciała udać oburzoną, ale kompletnie jej to nie wyszło. Za każdym razem, gdy Fabio zbliżał się do niej w taki sposób, pożądanie brało górę.  
- Chyba nie... – przyznał skwapliwie, przywierając mocniej do jej pleców.  
- Ooo! - w głosie Katarzyny dało się słyszeć zaskoczenie – Taki gotowy?
     Podłużny twardy kształt dociskał się do jej pośladków, nie pozostawiając wątpliwości. Poczuła na karku ciepły oddech i delikatne ugryzienie.
- Cały dzień jeżdżę za Tobą i oglądam Twój śliczny tyłeczek w obcisłych spodniach – niski seksowny głos brzmiał tak cudownie blisko jej ucha – Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jadę tuż za Tobą... zbliżam się i... - wypchnął do przodu biodra.
- Och! - spodziewała się czegoś takiego. Uwielbiała te "gierki”, a on to doskonale wiedział. Czasem miała wrażenie, że czerpał z nich tyle samo przyjemności, co ona. Przykucnęła odrobinę, napinając mięśnie, jakby wychodziła mu naprzeciw.
- Kochanie, kiedy tak robisz, nie mogę się dłużej powstrzymać – ostrzegł ją, sięgając do paska jej szlafroka – A gdybym tak w Ciebie wjechał? - zawiesił głos, podczas gdy jego ciepła dłoń wsunęła się bezpardonowo między jej uda.  
- Mam nadzieję, że nie mówisz o nartach... - jęknęła, czując, że kolana uginają jej się mocniej.
- A jak myślisz? - popchnął ją lekko w stronę łóżka – klęknij – polecił, zsuwając jej jednocześnie szlafrok z ramion.  
     Katarzyna spełniła jego prośbę powoli, przeciągając moment ich zespolenia. Niepotrzebnie. To był dopiero początek. Fabio zsunął spodenki od piżamy i potarł nabrzmiałym członkiem krągłe pośladki – Szerzej, Kotku – gwałtownym ruchem rozsunął jej kolana na boki. Śliska pościel ułatwiła mu zadanie – Zobaczymy, czy Ci się to podoba... - głos miał niski, nabrzmiały pożądaniem.
     Poczuła, jak coś ciepłego delikatnie pociera jej obrzmiałą szparkę. Nie spieszył się, pieszcząc ją główką penisa, ale nie wchodząc głębiej. Kiedy spojrzała w dół, ujrzała swoje rozchylone szeroko uda, a za nimi ciemniejsze, pokryte włoskami uda Fabia. Jego moszna, w odcieniu jasnego brązu, kołysała się w przód i w tył, kiedy się poruszał. Widok sprawił, że poczuła mrowienie wokół brodawek. Jęknęła cicho.
- Chcesz mnie? - chrapliwy głos przyprawił ją o drżenie – Chcesz, żebym Cię wypełnił?
- O, tak, Fabio – wydyszała – wejdź we mnie.
     Twarda główka przesuwała się wciąż w przód i w tył rozchylając delikatnie jej obrzmiałe płatki jej sromu. Przyjemne skurcze gdzieś w jej wnętrzu sprawiły, że żyłkowana powierzchnia twardniejącego członka zalśniła wilgocią. Caterina wygięła się mocniej i natarła na Fabia biodrami. Zaśmiał się chrapliwie i wszedł płytko, jakby drwił sobie z jej pragnienia. Wypchnęła pośladki mocniej do tyłu. On się cofnął. Jeszcze raz. Cofnął się znowu. Jęknęła z frustracją. Tak bardzo go potrzebowała... w sobie! Oczekiwanie wzmagało tylko jej pożądanie.  
     Silne dłonie opadły z cichym plaśnięciem na jej wypiętą pupę i przytrzymały mocno.  
- Aaaach! - wciągnęła głośno powietrze, kiedy pchnął naprawdę. Wszedł w nią jednym płynnym ruchem do końca.  
- Dobrze? - jego głos przypominał gardłowy pomruk.
- O tak – stęknęła – bardzo...
     Wycofał się powoli, przytrzymując ją, po czym wypchnął biodra, zagłębiając się w gorących czeluściach. Jęknęła głośno, ale nie protestowała, nie uciekała przed jego atakami. Powtórzył manewr, wydobywając z jej gardła kolejne jęki rozkoszy. Zdążył się już zorientować, że Caterina lubiła czasem seks w mocniejszym wydaniu. Co nie znaczyło, że długie delikatne pieszczoty nie sprawiały jej przyjemności. Po prostu, od czasu do czasu potrzebowała silnego mężczyzny, silnego i zdecydowanego. Uwielbiał, kiedy taka była, słodka i perwersyjna zarazem. Jedynym problemem było wtedy utrzymanie się na wodzy, by nie wystrzelić za wcześnie.
- Masz cudny tyłeczek – wychrypiał – uwielbiam ten widok. Jesteś taka uległa, taka moja... - głos obniżył mu się jeszcze bardziej i nabrał ciepłego brzmienia. Patrzył z góry na jej zaróżowione pośladki i szczupłą talię, wygiętą linię pleców i napięte ramiona. Naprawdę jej pożądał. Naprawdę jej tyłek przyciągał jego wzrok przez cały dzień. Przytrzymał jej biodra, ale nie zacisnął palców zbyt mocno. Przecież nie chciał jej sprawić silnego bólu. Tylko tyle, by poczuła, kto rządzi w łóżku. Władczy ton, którego używał, kiedy się kochali, miał jej w tym pomóc.
     Caterina z trudem powstrzymywała się od krzyku. Potężne pchnięcia sprawiały jej delikatny ból i jednocześnie rozkosz nie do opisania. Czuła jak fala ciepła rozlewa się po całym jej ciele, jak pęcznieje i spływa w dół do krocza. To było jak wszechogarniające pulsowanie, jakby krew krążąca w jej żyłach stawała się gorąca i gęsta. Fabio potrafił doskonale wyczuć, czego potrzebowała. Kiedy zwiększył tempo, wydało jej się, że spadnie z ogromnego łóżka w przepaść... Opadła na łokcie, wypinając się bezwstydnie. Odpowiedział jej głuchy, wręcz zwierzęcy pomruk. Miała ochotę krzyczeć i jęczeć równocześnie. Zacisnęła zęby na kołdrze, drżąc coraz mocniej. Jej ciało pokryło się mgiełką potu, jej wnętrze pulsowało i paliło. Nie czuła już i nie słyszała niczego, jakby spowił ją szczelny kokon usnuty z jej własnych odczuć. Było tylko potężne pragnienie spełnienia... Nagle poczuła znajomy skurcz, jakby coś chwyciło ją od środka. Fabio stęknął z wysiłkiem. Wyprężyła się, czekając na orgazm. Nadchodził gwałtownie, jak wiosenna burza, nie wiadomo skąd, ale była pewna, że jest tuż, tuż... Zamarła w bezruchu, wstrzymała oddech, jakby w obawie, że zakłóci delikatną równowagę...  
- Och, Cateri – Fabio był blisko, niebezpiecznie blisko...  
     Rozkosz eksplodowała w całym jej ciele równocześnie, objęła każdą, nawet najmniejszą komórkę. Jęknęła przeciągle i padła na twarz, wciskając policzek w miękką kołdrę. Fabio wciąż trzymał jej biodra, wchodząc w nią raz po raz. Dręczący rytm potęgował jej niesamowite doznania. Wilgoć wypłynęła na zewnątrz i gęstą strużką podążyła wzdłuż uda w dół. Ciche soczyste mlaskanie wchodzącego i wychodzącego z obrzmiałej cipki penisa wypełniło ciszę, jaka zapadła, gdy Caterina doszła na szczyt. Wreszcie w głośnym westchnieniem ulgi Fabio też znieruchomiał, pulsując i wypełniając po brzegi wnętrze swojej kochanki. Przylgnął do jej pleców, opierając czoło w miejscu, gdzie między łopatkami utworzyła się jakby kolebka z biegnącym przez środek rządkiem drobnych wyrostków kręgosłupa.
- Ty brutalu – westchnęła chrapliwie, przekręcając się na bok, kiedy wreszcie zabrał ręce z jej pupy.
     Fabio podążył za nią, padając na łóżko za jej plecami. Wciąż byli połączeni, więc przygarnął ją do siebie i przytrzymał ramieniem – Nie podobało Ci się? - spytał z lekką drwiną w głosie.
     Odetchnęła głęboko i odgięła głowę w tył. Nie odpowiedziała, ale i tak wiedział, że sprawił jej przyjemność.  
- Uwielbiam tak Cię posiadać – wyszeptał zmysłowo tuż przy jej uchu – Czasem zastanawiam się, czy nie związać Ci rąk i nie wziąć Cię siłą...
- Fabio – jęknęła ostrzegawczo. Przyjemny dreszczyk przeszył jej nagie ciało i zacisnęła się na wciąż tkwiącym w niej członku.
- Hmm, to chyba znaczy: nie mówię nie... - zamruczał, wysuwając się z niej ostrożnie – zastanawiam się tylko, jak Cię namówić, żebyś się trochę broniła.
- Zabierz mnie jeszcze raz do Danieli na takie zakupy jak ostatnio, a zobaczysz! - roześmiała się i przeciągnęła leniwie, rozciągając obolałe mięśnie.
- Wciąż mi nie możesz darować? - uniósł się na łokciu – Myślałem, że kupowanie strojów na narty będzie przyjemne.
- Ale nie za takie pieniądze – westchnęła z dezaprobatą.
- Kocham Cię – pocałował ją w ramię – zakupy masz załatwione. Już sobie to wyobrażam: Ty wściekła i ja z kajdankami.
- Ty draniu! - Prychnęła jak kotka, mrużąc przy tym oczy. Może nie miał pięćdziesięciu twarzy, ale ta jedna, którą pokazywał wyłącznie wtedy, gdy byli sami, w zupełności jej wystarczała. Po prostu wiedział, czego potrzebowała i dawał jej to w najwspanialszy sposób.  
- Już przepadło! – roześmiał się również mrużąc oczy – Trzeba się było zastanawiać wcześniej, a teraz lepiej się przygotuj, bo przez cały tydzień będziesz zdana tylko na mnie, a ja zamierzam to wykorzystać. - W jego niskim głosie pobrzmiewała groźba.
- Nie mogę się doczekać – jej głos zabrzmiał dziwnie miękko – Naprawdę wynająłeś dom na plaży?
- Naprawdę – przyciągnął ją mocniej do siebie – I to nie jakąś chałupę, jakich na Bali pełno, tylko prawdziwy duży dom ze służbą i osobną kuchnią. I tylko my dwoje. Żadnych telefonów, maili, zawracania głowy... - wyliczał – Zamiast tego woda, piasek, palmy...
- Rozpieszczasz mnie – westchnęła. Seks na plaży, przemknęło jej przez myśl i poczuła między nogami przyjemne drgania. O nie, znowu? Tak łatwo się podniecała, kiedy byli razem!
- Miło, że zauważyłaś. Tak, rozpieszczam i mam zamiar robić to częściej – wyszeptał, odgarniając kosmyki włosów z jej policzka – Właśnie zaproponowałem Stefano nowe stanowisko i wszystko wskazuje na to, że się zgodzi. Będę miał wspólnika, czyli więcej czasu dla Ciebie.
- Och, a kto zastąpi Stefano? - Ciekawość przezwyciężyła podniecenie. Fabio zwykle nie wtajemniczał jej zbytnio w sprawy firmy, ale zmiana na stanowisku szefa ochrony dotyczyła jej bezpośrednio.
- Myślę, że Luca – Fabio zmarszczył brwi – Właściwie, od jakiegoś czasu Stefano ma tyle pracy, że Luca już go praktycznie zastępuje.  
- Słuchaj, a czym się właściwie zajmuje teraz Stefano? - odwróciła głowę i przyjrzała się mężowi z uwagą.
- Naprawdę chcesz o tym teraz rozmawiać? - ziewnął ostentacyjnie – Mówiłem Ci, że pracował w wywiadzie i teraz robi coś podobnego, tylko w cywilu.
- Ale to jest legalne? - upewniła się.
- Nie ma na to paragrafu, jeśli o to Ci chodzi – uspokoił ją – Za to przynosi spore dochody. Nie masz pojęcia, ile ludzie są gotowi zapłacić za informację.
     Wodził opuszkami palców po jej biodrze, przesuwając się powoli w dół na udo.  
- Ale Ty pachniesz – wtulił twarz w jej włosy – Mógłbym Cię wąchać i smakować bez końca.
- Ja bym chyba wolała, żebyś mnie też podotykał – wyszeptała miękko i zmysłowo, czując, że narasta w niej nowa fala podniecenia.  
     Fabio zareagował natychmiast. Odsunął się odrobinę i przekręcił ją na plecy, wsuwając kolano między jej gorące uda. - Masz na myśli dotykanie czymś konkretnym? - zamruczał, wciskając ją swoim ciężarem w materac.  
     Poczuła, że jego męskość uwięziona między dwoma spoconymi ciałami stopniowo nabiera objętości. O tak, miała na myśli coś bardzo konkretnego. Jęknęła cicho i rozchyliła szerzej uda.
- Tak myślałem – Fabio podciągnął jej kolano w górę i otarł się biodrem o sam wrażliwy pączek. Jęknęła i głośno wciągnęła powietrze. - Zrobię to powoli, żebyśmy się oboje zdążyli nacieszyć – Wyszeptał zmysłowo i sięgnął dłonią w dół, nakierowując jeszcze nie całkiem sztywny wzwód na jej ciało – Stwardnieje w Tobie – Wymamrotał i wsunął się powoli do jej obrzmiałego i śliskiego wnętrza. Potem sięgnął do ust, zagłębił się w nich i zaczął posuwać je językiem, raz po raz sięgając mocno w głąb. Oddychała coraz szybciej i płycej, czując jak wypełniający ją członek powiększa się i twardnieje. Wreszcie Fabio wypchnął w przód biodra, wyrywając z jej gardła zduszony gardłowy jęk.  
     Teraz będziesz moja, pomyślał lubieżnie.

---
     Dyrektor Kieć spacerował nerwowo między jadalnią i salonem. Grunt zaczynał mu się palić pod nogami. Zawadzki okazał się twardszy i sprytniejszy, niż przypuszczał. Spojrzał na tarczę zabytkowego szafowego zegara. Dochodziła jedenasta w nocy. Za późno na telefon do porządnych ludzi, pomyślał.
     Powoli podszedł do stołu i wziął z niego telefon komórkowy, bez pospiechu wybrał numer.
- Ziemowit – rzucił do słuchawki, nie czekając, aż rozmówca odezwie się pierwszy – Wiesz już, gdzie jest?
- Wraca pojutrze – odpowiedział mu zaspany głos – Postaram się z nią spotkać.
- Postaram się, to za mało – odparł chłodno – Radzę Ci się przyłożyć. Pamiętaj, że jesteś częścią tej machiny – jego głos miał chyba zabrzmieć dobrodusznie, ale nie zabrzmiał – Jak jeden trybik zawodzi, to można go zastąpić innym. Ale jak coś się stanie z kołem napędowym - zawiesił głos – wszystkie drobne trybiki idą do kosza. Rozumiemy się?
- Panie dyrektorze, zrobię wszystko, co w mojej mocy... - w głosie Nowaka słychać było strach.
- Nie jesteś na zebraniu partyjnym – Kieć wydawał się zniecierpliwiony – Zrób to, co trzeba.
- Oczywiście! - odparł gorliwie. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale usłyszał ciche kliknięcie i zdał sobie sprawę, że dyrektor się rozłączył – Kurwa! - zamachnął się telefonem, ale nie rzucił nim o podłogę. Bądź co bądź, to był nowy iPhon 6. - Kurwa!

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2867 słów i 15954 znaków.

5 komentarzy

 
  • Dominiani

    Mówiłam, ze za malo dostali. I teraz beda sie mscic. Maja na mysli Mile  i katarzyne ze wraca za dwa dni na to wychodzi. Kasia jak ty wszystko znowu bagatelizujesz

    3 maj 2019

  • iPhon

    super

    jedna literówka
    pisze się iPhone :3

    1 cze 2015

  • Roksana76

    No cóż, Fabrizio jest typowym włoskim imieniem, nadawanym często ok. 40 lat temu na północy kraju. Stefano nadal jest bardzo popularne. Mila jest chorwackim dość popularnym imieniem, ale słyszałam je również w Polsce i nie było zdrobnieniem od Milena. Wydawało mi się, że imiona pozwolą się lepiej wczuć w "klimat" :) Pozdrawiam.

    18 mar 2015

  • an

    Bardzo mi się podoba :D nie wiedziec czemu smiesza mnie ich imiona haha :) ale piszesz cudownie i dzisiejszy opis wiadomo czego pyszny :D

    16 mar 2015

  • lola

    Swietna część Roksano, dziekuję;-)

    15 mar 2015