Ten jedyny, ten najlepszy [cz.1] - Wakacje

Ten jedyny, ten najlepszy [cz.1] - Wakacjeuwaga!  
opowiadanie może zawierać śladowe ilości wątków rasistowskich i homoerotycznych.
czytasz na własną odpowiedzialność.
###############


     Ostatniego dnia czerwca, nad ranem, wróciłem wraz zresztą rodziny z wakacji w Egipcie. Od razu rzuciłem się na swoje łóżko, za którym tak bardzo tęskniłem i wtuliłem się w nie mocno, zasypiając. Obudził mnie telefon od przyjaciółki, Karoliny, mieszkającej w sąsiednim bloku. Pytała czy już wróciłem i zaproponowała spotkanie z naszymi znajomymi następnego dnia. Zgodziłem się, a ona dodała, że ma dla nas super niespodziankę.  
     Dzień później okazało się, że tylko Vanessa spośród zaproszonych pojawi się na spotkaniu. Zgarnąłem ją z jej mieszkania i udaliśmy się razem w umówione miejsce. Była ona wysoką blondynką z uroczą aparycją i cudownym uśmiechem. Umiała doskonale dobrać ciuchy podkreślające walory jej sylwetki. Miała spore powodzenie u chłopaków, ale brakowało jej szczęścia w miłości. Zakochiwała się w dupkach albo bez wzajemności. Zawsze w trudnych dla niej chwilach byłem przy niej i wspierałem ją.  
     Bardzo zżyliśmy się przez trzy lata gimnazjum i pogłębiliśmy naszą przyjaźń. Teraz w liceum, prawdopodobnie będziemy w jednej szkole, co również bardzo nas cieszy. Będą tam z nami również pozostali z naszej paczki, czyli Karolina, Paulina i Nikodem. Van była też jak dotąd jedyną osobą, której powiedziałem o swojej orientacji. Przyjęła to tak jak tego oczekiwałem. Stwierdziła nawet, że podejrzewała to, bo w odróżnieniu od innych nigdy do niej nie zarywałem, choć myślała, że to przez to, że jestem nieśmiały. Dodała też, że wiele kobiet chciałoby mieć przyjaciela geja, więc tym bardziej cieszy się, że trafił jej się taki Maurycy. Raz nawet pomyślałem o tym, że jest jedyną dziewczyną, z którą mógłbym być w związku i zastanawiałem się jak mogłoby to wyglądać.
     Po krótkiej, przegadanej przez nas chwili, zjawiła się moja sąsiadeczka. Ale nie była sama. Był z nią przystojny blondyn w fioletowej koszulce, czerwonych szortach i czarnych vansach. Jego czoło zakrywała idealnie ułożona blond grzywka, a ręce zdobiły pstrokate bransoletki. Był mniej więcej mojego wzrostu, może ciut niższy.  
     Podeszliśmy do nich, przywitaliśmy się z przyjaciółką hugiem, a jej towarzysz stał lekko speszony na uboczu. Karolina złapała go za ramię, wywołując na jego twarzy delikatny uśmiech i postanowiła nam go przedstawić. Dowiedzieliśmy się, że ma na imię Lukas i jest jej kuzynem z Niemiec, który przyjechał na wakacje do Wrocławia i będzie u niej mieszkał przez miesiąc. Ujął mnie tym uśmiechem. W tym momencie miałem wrażenie, że uśmiecha się tylko do mnie. Zrobił na mnie piorunujące pierwsze wrażenie, po którym nie mógł być mi obojętny. Od razu wiedziałem, że chcę go jak najlepiej poznać i spędzić z nim jak najwięcej czasu nim wyjedzie.
     Po chwili ruszyliśmy na spacer po Starym Mieście. Chłopak miał cały miesiąc na zapoznanie się z miastem, więc tego dnia przeszliśmy tylko przez Rynek i Wyspę Słodową a potem poszliśmy na lody do nowo otwartej lodziarni. Kolejka była tak długa, że staliśmy w niej koło piętnastu minut, ale opłacało się czekać, bo były to najlepsze lody jakie w życiu jadłem.
     W międzyczasie nasz nowy kumpel opowiadał co nieco o sobie. Zdawało mi się, że Vanessa wykazywała nieprzeciętne zainteresowanie jego osobą. Odbierałem ją jako potencjalnego rywala w walce o jego względy, choć czułem że to mnie darzył cieplejszym spojrzeniem i uśmiechem. Van zadawała mu sporo pytań, a ja po prostu słuchałem go i delektowałem się jego łamaną polszczyzną, okraszoną niemieckim akcentem. Brzmiało to momentami śmiesznie, ale on ze swojej mowy śmiał się razem z nami. Podobało mi się, że ma dystans do siebie i jest takim pozytywnym, wesołym człowiekiem.
     Poszliśmy z naszymi lodami na pobliskie ławeczki i kontynuowaliśmy rozmowy.
   -     Więc grasz w piłkę? - zapytała Van.
   -     Tak – odpowiedział Niemiec – w piłkę nożną i w tenisa. I trenuję bieganie.
   -     Na krótkie czy długie dystanse? - dopytywała.
   -     Bardziej krótkie. Sto, dwieście, czterysta. Dłuższe dystanse też biegam, żeby utrzymywać kondycję.
   -     A w piłkę grasz dobrze? - spytałem, włączając się w końcu do rozmowy.
   -     Tak, sądzę że gram dobrze.
   -     A chcesz zagrać z moimi kolegami? Gramy w lidze wakacyjnej, już mamy za sobą pierwszy mecz i wygraliśmy 4:1.
   -     Dobra, mogę zagrać – odpowiedział uśmiechając się, a ja byłem uradowany, że w końcu udało nam się złapać jakiś temat do pociągnięcia rozmowy.
   -     Fajnie. Jutro o piętnastej ci pasuje?
   -     Już jutro? Dobra, może być.
   -     A właśnie, a oglądasz mundial? - wtrąciła się Van.
   -     Jasne – odparł – Niemcy wygrają, zobaczysz.
   -     Ja, natürlich – zgrywała się blondyneczka – zobaczysz jak im Brazole dokopią.
   -     Ta, jasne, kogo oni niby mają?
   -     Neymara, dupeczkę moją – odparła śmiejąc się.
   -     E tam, Neymar brzydki, wolę Oscara – odparł, a mnie aż dreszcz przeszedł bo dokładnie to samo pomyślałem! Czułem, że więź między nami jest głębsza niż mi się wydawało. Nawet podoba nam się ten sam piłkarz! Chyba że on tylko ironizuje, a chodzi mu po prostu o jego umiejętności. Głupio dopytywać.
   -     Wczoraj ledwo sobie poradzili z jakąś Algierią – dogryzała Van.
   -     Zobaczysz jak zmasakrują Francję za parę dni.
   -     Dobra, to dawajcie razem oglądamy mecz – rzuciła, szukając pretekstu do kolejnych spotkań z Lukiem. Są wakacje, mamy sporo czasu, więc na pewno i tak będziemy się często widywać.
     Po zjedzeniu zimnych przysmaków, ruszyliśmy się stamtąd. Lukas odszedł porobić zdjęcia okolicy, a jego kuzynka wzięła nas na bok i zakomunikowała, że zrywa ze swoim chłopakiem. Narzekała znowu na jego zachowanie, na to że jest bucem i kretynem, a my pochwaliliśmy jej odważną decyzję, choć oczywiście przykro nam było, że musieli się rozejść. Rozstania zawsze są smutne, nawet jeśli konieczne. Dodała też, że ku tej decyzji pchnęło ją to, że pojawił się ktoś kto mógłby go zastąpić.
     Słońce chyliło się powoli ku zachodowi i Vanessa musiała już nas opuścić.  
   -     Van, zapisz sobie mój numer – powiedział z tym swoim akcentem, a ja poczułem lekką zazdrość i też chciałem wymienić się z nim numerami telefonu.
   -     Haha, dobra, to daj ten swój numa – odparła, nabijając się z jego wymowy.
   -     Dobra, a teraz ty podaj swój – odrzekł po chwili.
     Podała mu swój numer, a ja czując, że muszę działać rzuciłem:
   -     Mój też zapisz. Musimy być w kontakcie przed jutrzejszym meczem.
     Znów czułem na sobie jego jakby zalotne spojrzenie, gdy zapisywał mój numer, cyferka po cyferce.  
     Mieliśmy już niedaleko do naszego osiedla, więc nie czekaliśmy na tramwaj, lecz poszliśmy z buta. Byliśmy na miejscu przed dziesiątą. Lukas stwierdził, że musi skoczyć do sklepu po izotoniki i zostawił nas samych przed ich blokiem. Karo speszyła się, powiedziała, że da znać czy zaprosi nas na mecz i dodała, że bardzo chciałaby, żebym przyszedł. Przytuliliśmy się na pożegnanie, lecz nim wypuściliśmy się z objęć, poczułem coś mokrego na swoich wargach...


##########
zachęcam do komentowania ;)))

omg

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1354 słów i 7413 znaków.

4 komentarze

 
  • wredna

    No dalej dalej ;3

    19 sie 2014

  • omg

    wątek homoseksualny ;p
    btw, jutro wrzucę cd poprzedniego opowiadania ;)

    19 sie 2014

  • nemfer

    Co to jest wątek homoerotyczny??

    18 sie 2014

  • Zwariowana

    Cd :D

    18 sie 2014