Prześpij się ze mną przyjacielu... cz. 3

Prześpij się ze mną przyjacielu... cz. 3Justyna podeszła do zdezorientowanego chłopaka, po czym wlepiła mu się do ust. Sprawnie przeleciała po jego od razu stojącym kutasie, przez materiał spodenek. Zdjęła je. Zawiodła się, widząc jego rozmiar. Był mały i strasznie chudy, wzrostem odwrotnie proporcjonalny do właściciela. Nie mając już wyboru wypięła się seksownie i tylko kiwnęła głową, aby wszedł w jej rozgrzaną szparkę. Dyndał swoim kutaskiem, wykonując psie ruchy, sprawiając jej minimum przyjemności. Prawie go nie czuła. W dodatku poczuła, jak chłopak spuścił się wewnątrz niej.  
- Znakomicie! - Pomyślała. Nawet nie wiem, czy mam dni płodne. Wystarczyłoby kilka ruchów Łukasza, żeby doprowadzić ją do szaleństwa, natomiast musiała brać takie ochłapy.
Dokończ! - Rozkazała chłopakowi.
Ten schylił się i wsadził dwa palce do wilgotnej cipki.  
- Cholera. Jego palce czuję w sobie bardziej, niż jego krasnalowego kutasa. - Znowu myślała.
Była tak rozgrzana, że po minucie nieumiejętnych pieszczot palcami, w końcu doszła. Jednak orgazm nie był ani trochę satysfakcjonujący. Czuła się, jakby dostała piątkę w szkole. Największą radość odczuwała faktem, że już koniec. Ubrała się i wyszła, zostawiając oczarowanego chłopaka.  
Wybiegła z hali, czując na sobie spojrzenia znajomych. Zapłakana pobiegła przed siebie, nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Chłopak, w którym jest po uszy zakochana, traktuje ją jak dziewczynkę na darmowe bzykanko, a ona sama, nie mogąc mieć jego, od razu daje dupy innemu kretynowi.  
Biegła tak przez dłuższy czas, nie zwracając uwagi na zmęczenie. Wróciwszy do domu, weszła od razu pod prysznic, chcąc zmyć rozpływający się makijaż przez pot i łzy. Rozebrała się do naga i odkręciła ciepłą wodę. Najpierw zmyła makijaż, po czym naprowadziła szampon, na swoje piękne włosy. Myła je najdokładniej jak umiała, jeżdżąc palcami, po czubku głowy i rozprowadzając pianę we wszystkie zakamarki. Przepłukała się, po czym wzięła się za mycie piersi. Ugniatała zmysłowo swoje dwie, kuliste piersi, powodując, że małe sutki, zrobiły się twarde i zaczynały stawać dęba. Dokładnie umyła ręce, brzuch oraz nogi, zostawiając tyłeczek na prawie koniec. Myła z wielką dokładnością obywa półdupki, o które zabijał się każdy chłopak w gimnazjum. Teraz czekała ją nowa szkoła i nowe znajomości. Jeśli z Łukaszem nie ma szans... Zaraz! Łukasz. Na samą myśl o nim poczuła wilgoć, nie będącą skutkiem wody. Wsadziła dwa paluszki do nabrzmiałej muszelki, chcąc od razu zaspokoić potrzebę. Powoli wsadzała dwa palce, najdalej, jak tylko umiała. Czuła coraz mocniejsze mrowienie w okolicach kroku, po czym zaczęła powoli wsadzać i wyjmować je ze swojej myszki. Jeździła bardzo delikatnie po swoim skarbie, czując narastające dreszcze. Gorącą wodę, zmieniła na chłodną, co tylko pobudziło dziewczynę, do działania. Coraz szybkiej operowała swoimi zwinnymi paluszkami, co doprowadziło w końcu do nieuniknionego orgazmu. Fakt, że znowu wyobrażała sobie, że to Łukasz doprowadził ją do takiego stanu, sprawił, że doszła rekordowo szybko. Rozszerzyła nogi aż do krawędzi prysznica, podniosła głowę do góry i otworzyła usta. Wspaniałe uczucie wypełniało ją całą od środka, powodując senność. Wyszła z pod prysznica, wytarła się, po czym naga położyła się na łóżku i zasnęła.

Następnego dnia, Łukasza obudził dźwięk budzika w telefonie. Za godzinę musiał wychodzić do pracy. Dostał pracę jako kelner w małej restauracji, niedaleko. Miał stawić się 15 minut przed otwarciem, by poznać resztę pracowników i dowiedzieć się co i jak.  
Gdy ogarnął się, wyszedł z domu, by zjawić się po jakimś czasie w restauracji "Look”. Podszedł do lady, przy której stał właściciel.  
- Dzień dobry... Ja w sprawie pracy.
- Witam. Poproszę podanie. Taaak, czekamy na jeszcze jedną osobę.  
- Jeszcze jedną? - Zapytał, ale nie doczekał się odpowiedzi, bo w tym momencie do restauracji weszła drobna osóbka o piwnych oczach i długich, brązowych włosach do połowy pleców i podcinaną grzywką. Na jej twarzy malował się promienny uśmiech.
- Sylwia? - Spytał z niedowierzaniem. - Wyleciałaś do Anglii.  
- Wróciłam na wakacje. - Podeszła i pocałowała mnie w policzek.  
Rocznikowo dwa lata starsza od Łukasza, jego pierwsza dziewczyna i pierwsza, z którą wylądował w łóżku.
- Spóźniłaś się. - Powitał ją sucho szef. - A i jeśli będziesz pracować tak, jak rok temu, wylecisz i nie uchroni cię od tego nawet siostra.  
- Już w porządku. Czy mój szwagier musi mnie witać tak ostro? Więcej miłości...
- Nie przeginaj. Pokaż... yyy... Łukaszowi co i jak i do roboty. Mam na ciebie oko. - Skończył i zniknął za drzwiami do kuchni.  
- Ooooo mój Boooże! - Rzuciła mu się na szyję szczęśliwa. - Tyle czasu minęło.  
- Fakt. Okrągły rok...
- Ciągle pamiętasz, co się wydarzyło?
- Nie, daj spokój. Podjęłaś dobrą decyzję. - Zatrzymał się w myślach. Rok temu postanowili się rozstać, z powodu jej wyjazdu do kraju Synów Albionu. - To twoja szansa i nie zmarnuj. Jak tam szkoła aktorska?  
- Sami nudziarze i gwiazdorzy. A co słychać u Justyny? Dalej nierozłączne rodzeństwo?
- Ha, ha, ha. To skomplikowane. W wolnym czasie ci opowiem. Dobrze się składa, bo muszę z kimś pogadać...

Kilka godzin później siedzieli razem przy jednym ze stolików. Nie było już ruchu, więc można było spokojnie posiedzieć i porozmawiać.
- A pamiętasz, jak dyrektorka złapałaby mnie na papierosie, gdyby nie ty i ten twój genialny plan z wylania na nią wiadra wody z okna?  
- Taak, pamiętam. Mało co nie dorwała mnie woźna. I tak dostałem profilaktycznie kluczami, hahahaha.  
- Ty zawsze byłeś tym grzecznym, poukładanym chłopczykiem. Ja musiałam się wyszumieć.
- I wyszumiałaś 3-letni pobyt w Anglii.  
- I co z tego? Mam dość tamtejszych ludzi, kultury. Brakuje mi Polski, dziurawych dróg, ciebie... - W tej chwili wszedł szef.
- Dobra. Pieniądze otrzymacie pod koniec tygodnia. Dobranoc.
- Pa, szwagierku. - Puściła mu całusa w powietrze, ale on to zignorował.  

O matko, jeszcze muszę nocować u siostry. Jest w porządku, ale nie przypadamy sobie do gustu z Michałem, z resztą zauważyłeś.
- Taaak, ja idę w tamtą stronę. Czyli co? Do jutra?
- Do jutra.  

Przeszedł jeszcze dwie ulice i dotarł do domu. Rzucił plecak w kąt, i rzucił się na kanapę. Włączył jakiś nudny film, który leciał w naszej ukochanej telewizji już setki razy. Nie zdążył dobrze się znudzić filmem, kiedy zasnął. Obudził go telefon, wibrujący w kieszeni. To była Sylwia.
- Haaaalo. - Ziewnął.
- Łukasz, miałam awanturę w domu. Michał wpadł w furię. Nie mogę tam dzisiaj nocować. - Powiedziała roztrzęsiona. - Przechowasz mnie jedną noc?
- Dobra, przyjdź. - Odłożył słuchawkę.  

Czekając na swoją byłą, nie mógł przestać myśleć o niej i o tym, co ich łączyło. Miał przed oczami obrazy z przed prawie dwóch lat, kiedy to kochali się praktycznie bez przerwy. Zaczął nawet czuć na swoim penisie, który ożył nie wiadomo kiedy, jej ciasną szparkę. Uwielbiał jej rozmiar i to, jakimi wspaniałymi sokami ociekała. Każdy ruch w jej wilgotnej cipce sprawiał mu ogrom przyjemności. Łukasz nieświadomie włożył rękę pod materiał spodni, gdy do drzwi zadzwoniła Sylwia.

Wyjął rękę z niechcianego miejsca i szybkim krokiem podszedł do drzwi. Ta rzuciła mu się na szyję.
- Przepraszam... Nie miałam się gdzie podziać. - Tłumaczyła się w rozpaczy.
- Ciiiii... Już, spokojnie. Chodź.  
Zaprowadził ją do salonu, gdzie przed chwilą przebywał. Usiedli na kanapie.
- Za bardzo go wkurzałam. Przeze mnie pokłócił się z Klaudią i nie wiem czy to nie będzie miało większych konsekwencji. Boże, jaka ja jestem głupia... Na cholerę tu przyjechałam? Sprawiam tylko kłopoty.
- Mylisz się. Sam nie wiem co mam myśleć. Potrzebuję kogoś, kto pozwoli mi zapomnieć o tym co zaszło między mną a Justyną.  
- W ogóle wiesz, kiedy się zakochała?
- Nie. Mówiła, że już dawno.
- A ty. Co do niej czujesz?
- Kocham ją jak siostrę. W ogień bym za nią skoczył, ale ona nie chce być moją przyjaciółką.
- Łukaszku... A pamiętasz chociaż, jak było nam razem dobrze?
- Pamiętam. - Przeszło mu przez gardło.  
- Znosiłam przez ten rok wszystkie przeciwności i rozłąki... Ale nie to, że nie mogłam cię zobaczyć. Było nam razem cudownie, a teraz widać, co było dla mnie ważniejsze. Teraz nic już dla ciebie nie znaczę.
Sylwia... - Wziął ją za rękę. - Nie wiem, jak ci to wytłumaczyć, ale po tym wszystkim nie byłem już wstanie się zakochać. Nie mogłem o tobie zapomnieć. Nie mogłem tak po prostu wymazać z pamięci naszych wspomnień. Nie mogłem się zakochać, bo... bo ciągle kocham ciebie.
Sylwia spokojnie, ale bez namysłu dotknęła prawą dłonią jego lewego policzka i zbliżyła się do niego. Podniosła lekko głowę do góry, by czule pocałować swojego byłego. Łukasz w duchu szczęśliwy odwzajemnił pocałunek. Powoli muskali swoje wargi, czasem cicho mlaskając, przy oderwaniu od siebie swoich ust.
- Chodźmy na górę. - Szepnęła do niego.
Chłopak kiwnął głową i zaprowadził szatynkę za rękę po schodach na górę. Nie śpieszyli się. Mieli dla siebie całą noc. Łukasz otworzył drzwi i wyciągnął rękę w stronę włącznika światła, jednak poczuł na niej dłoń Sylwii.
- Nie zapalaj. - Uśmiechnęła się i pocałowała go czule. Nogi się pod nim ugięły. Działała na niego jak najlepszy na świecie afrodyzjak. Czuł ciarki na całym ciele, gdy delikatnie ssała jego wargę. Weszli do pokoju. Zaczęli nawzajem ściągać ubrania, aż zostali kompletnie nadzy. Łukasz nie widział za wiele, z wyjątkiem delikatnego zarysu jej ciała i pięknej, szczęśliwej twarzyczki. Położył się na łóżku, a ona powoli usiadła na nim. Ręką szukała jego twardego od dawna penisa i zaczęła powoli, bardzo ostrożnie się na niego nadziewać. Syknęła cichutko, po czym nadziewała się głębiej, gdy jej szparka stawała się coraz bardziej gościnna. Gdy członek wszedł w nią do samego końca, rozpoczęła powolnymi ruchami.
- Uhmmm...Ochh... - Syczała cicho, ledwo słyszalnie dla Łukasza, którego podniecało to jak nic innego.  
Nie zwiększając tempa, ciągle nabijała się na uwielbianego penisa. Nie przerywając ruchów, schyliła się, ciągle ocierając się o jego umięśnioną klatkę piersiową, znalazła jego twarz i jeszcze raz go pocałowała. Tym razem długo, namiętnie, bez pośpiechu. Dalej z pasją wykonywała prawdziwie niesamowite ruchy, tworząc z tego sztukę. Gdyby porównać seks do filmów, większość stosunków można by porównać do wielu badziewnych filmów akcji lub do dzisiejszych dennych polskich megaprodukcji z Szycem i Trzebiatowską w rolach głównych. To było piękne. Nie do opisania. Czysta, nie do zaburzenia sztuka.  

Łukasz zaczął dochodzić. Po jeszcze kilku powtórzeniach poczuł, jak ciało Sylwii wygina się w łuk i zaciska się na jego penisie. Tego było już za dużo. Jęknął, a z jego członka zaczęła wystrzeliwywać, wprost do pulsującej cipki, gorąca sperma.  
Oboje pełni satysfakcji pocałowali się raz jeszcze i ułożyli do snu.

Gdy Łukasz obudził się, Sylwia już nie spała. Przyglądała mu się jak spał, z uśmiechem patrzyła mu teraz w oczy.
- Dzieeeń dobryyy - Szepnęła szczęśliwa.
- Dzień dobry - Odwzajemnił. - Długo nie śpisz?
- Tylko trochę. Lubię patrzeć jak śpisz. Jesteś wtedy taki słodki, bezbronny...
- Ale chyba już nie jestem taki bezbronny, co? - Przysunął do niej głowę i śmiało pocałował.  
- Eymm... No rzeczywiście. Wstajemy?
A musimy?
- Ahaaam. - Kiwnęła głową. - Mamy cały weekend. Jak go wykorzystamy?  
- Może kino?  
- Od kiedy nie masz nic przeciwko komediom romantycznym?
- Od kiedy mogę ją obejrzeć z tobą. - Uśmiechnął się.  
- No dobra. Ale potem się przejdziemy.
- Ok. A teraz przejdziemy się do kuchni. - Wstał i wziął ją na ręce.
- Hahahaha, Boże, niepoprawny wariat!
- Dzień dobry, Łukasz Taxi. Dokąd panią zabrać?
- Do kuchni proszę. Za bezpieczną jazdę dostanie pan napiwek.
- A jaki?
- Nie będę robiła panu fałszywej nadziei.
- No to proszę zapiąć pasy.
Szybko zaniósł ją po schodach na dół i skręcił w lewo do kuchni.  
- To, co z moim napiwkiem?
- Zapomniałabym. - Nie schodząc z niego, objęła rękami jego szyję i wtopiła się w jego usta. Chłopak mało jej nie zrzucił, ciągle jej pocałunki tak na nią działały. I jakoś nie miał ochoty, żeby się to zmieniało.  

Justyna szła przez miasto z miną skazańca. Dręczyło ją, czemu Łukasz nie chce się wiązać. Co sprawia, że od dawna nie był w poważnym związku. Gdy podniosła wzrok, ukazała jej się odpowiedź na wszystkie pytania. Zamarła. Nie wiedziała co powiedzieć, a powód, a właściwie dwa powody jej zdumienia szły prosto w jej stronę, nie dostrzegając jej. Łukasz i Sylwia właśnie wychodzili z kina. Byli szczęśliwi, wtuleni w siebie, jak para zakochanych, w szampańskich nastrojach. Nie wytrzymała i mocnym krokiem podeszła do nich, nosząc wściekłość, która zaraz miała wydostać się na zewnątrz.
- A więc to tak?! To dlatego mnie nie chcesz?! Kto był przy tobie, kiedy ta wywłoka poleciała robić karierę? Kto cię wspierał, pocieszał i wysłuchiwał zażaleń? JA! A ty nawet mi nie powiedziałeś!
- Daj mi to wyj...
- Nic nie będziesz wyjaśniał! Wielka miłość, tak? Zakochani przetrwali próbę czasu? Zawsze potrafiłeś dobrać sobie ludzi. Ta pieprzona ćpunka jest lepsza ode mnie?
- Nie mów tak o niej! - Krzyknął.
- O jej! Trafiłam w czuły punkt? Tak, ona nie jest nikim więcej. Ile razy musiałaś dać dupy, żeby cię tam przyjęli? A może jesteś już taka rozepchana, że zmieściłaś ich wszystkich na raz?
- Zamknij się kretynko! - Odepchnął ją tak, że wleciała na stertę zgrabionych liści. - Sylwia... Zaczekaj!
Sylwia zaczęła biec w kierunku domu Łukasza. Było to niedaleko. Zaledwie 500 metrów od kina. Łukasz nabrał szybkości, powoli doganiał szatynkę, gdy poczuł, jakby zapadała się pod nim ziemia. Poślizgnął się na chodniku i przewrócił się z impetem na plecy. Po chwili wstał i pobiegł dalej, ale Sylwii już nie widział. Wpadł do domu. Pobiegł po schodach na górę do swojego pokoju, gdzie zastał Sylwię, pakującą w pośpiechu swoją torbę.
- Co ty robisz? - Zapytał, ale dziewczyna ominęła go z torbą i zbiegła na dół po schodach. Przekraczając salon, dogonił ją Lukasz i przytrzymał. - Czemu uciekasz?
- To był błąd. To był błąd Łukasz. Że tu wróciłam, że do ciebie przyszłam, że wskoczyłam ci do łóżka. Z resztą jak zwykle.
- Sylwia...
- Cofnijmy się wstecz. Wyczaiłam cię, kiedy powtarzałam drugą klasę gimnazjum. Dopiero tam zaczynałeś. Nie miałeś praktycznie nikogo, byłeś taki niewinny... Ja piłam, ćpałam, wagarowałam. Puszczałam się z byle kim, nie obchodziło mnie nawet, czy coś złapię. Miałeś tylko czternaście lat, a ja zaciągnęłam cię do łóżka pierwszego dnia.
- Od tego się zaczęło. - Splótł ramiona.
- Byłeś dla mnie zabawką. Miałam kaprys. Pieprzony kaprys, żeby rozprawiczyć pierwszego, lepszego chłopczyka. Spodobało mi się. Wciągnęłam cię w to towarzystwo. Przeze mnie miałeś tak trudno.
- A pamiętasz co było dalej? - Zapytał. - Zginęli twoi rodzice. Byłem przy tobie, choć nie pozwalałaś mi na to. Już wtedy byłem w tobie zakochany. Wspierałem cię, pomogłem rzucić prochy. To samo z alkoholem. Dopiero wtedy tak na prawdę mnie zauważyłaś. Zobaczyłaś, że mi na tobie zależy i nie zgadzałem się na to wszystko, żeby pobzykać sobie najlepszą dziewczynę w szkole. Pomagałem ci w nauce. Zabierałem na spacery, do kina, na basen...  
- W tym czasie i ja cię pokochałam. Pokazałeś mi, że można inaczej. Uwierzyłeś we mnie, sprawiając, że i ja w siebie uwierzyłam. Staliśmy się parą. Na poważnie. Łączyło nas coś pięknego, coś czego nie potrafię nazwać. Dałeś mi możliwość spełniania moich marzeń.  
- I dlatego nikt nie może ci wypominać twojej przeszłości. Wiele przeszłaś, teraz idziesz już tylko w górę. - Przejechał delikatnie kciukiem pod jej okiem, wycierając rozmazany makijaż. - Nie płacz już.
- Przytul mnie. - Szepnęła ze szlochem.
Chłopak przytulił ją czule, obejmując w połowie pleców.
- Dziękuję, że jesteś. - Uśmiechnęła się.  
- Chodź, połóż się. Ja zrobię herbatę.  
Szatynka posłusznie położyła się na kanapie i zamknęła oczy. Łukasz w tym czasie poszedł nastawić wodę. Po paru minutach wrócił do salonu i zastał śpiącą Sylwię. Spała słodko, prawym boku, z jedną ręką luźno położonej na kanapie i prawą blisko twarzy. Odstawił herbaty na stolik, po czym podszedł do niej, przykrył ją kocem i pocałował w czoło na dobranoc.

Jakiś czas później Sylwia obudziła się, czując przyjemny, znajomy zapach. Przemknęła się po cichu do kuchni, a zastała w niej gotującego Łukasza. Ten odwrócił głowę w jej stronę i uśmiechnął się.  
- Jak się spało? - Spytał.
- W porządku. Kiedyś ta kanapa wydawała się wygodniejsza.
- Albo po prostu w Anglii robią lepsze kanapy. - Zaczęli się śmiać.  
- Nuggetsy? Nie za późno na obiad? W dodatku smażony? - Rozczochrała mu włosy.
- Późno wstaliśmy, późno wróciliśmy to i obiado-kolację zjemy później.  
- Zaraz przyjdę. - Poszła do łazienki, zabierając po drodze torebkę. Weszła do środka, wyciągnęła z torebki akcesoria Miss Polonia i nałożyła lekki makijaż. Gdy uznała, że wygląda wystarczająco dobrze, by pokazać się światu, poszła do kuchni, gdzie czekały na stole dwa talerze z jedzeniem.
- Zapraszam do stołu. - Ukłonił się, jak do królowej, po czym sam usiadł naprzeciwko niej.  

Jedli, rozmawiając, śmiejąc się i wspominając.  
- Nie chcę wyjeżdżać. Chcę zostać tutaj. Chcę być z tobą Łukasz.  
- To nie wyjeżdżaj.  
- Ale to moja jedyna szansa. Jeśli rzucę tę szkołę to nie będę miała już nic. Drugi raz daliśmy się złapać, Łukasz. - Łza spłynęła jej z oka. - Po co mamy jeszcze raz przez to przechodzić? Nie pozwólmy na to, żeby znowu zrobiło się poważnie.  
- Już jest poważnie i nie znowu! To się nigdy nie skończyło... przynajmniej dla mnie.
- Przepraszam... - Przytuliła go. - Tak bardzo przepraszam...
- Czyli to koniec?
- Pójdę do siostry i pogodzę się z Michałem. Będę tam dalej pracować, ale zachowajmy dystans. Może tak będzie łatwiej...
- Nawet nie mogę mieć nic do powiedzenia?
- Pocałuj mnie. Chcę ostatni raz cię pocałować.  
Zbliżył się do niej i powoli doprowadził do złączenia się ich warg. Ten obraz był równie smutny, jak piękny. Dwoje młodych ludzi... zakochanych w sobie ludzi, po raz ostatni składa dowód swoich uczuć. Scena wyglądała na ich ostatnie spotkanie... ale czy takie było?

*No to chyba mamy rekord w długości! :) Chcę, żeby to opowiadanid było dynamiczne. Zapraszam do komentarzy. Czy podoba wam się taka długość opowiadania, czy chcecie krócej, a może dłużej? ;)  
ZicO

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3607 słów i 19470 znaków.

16 komentarzy

 
  • Nick

    Czekam !! Powodzonka :)

    16 sie 2014

  • ZicO

    Nick, jak krew z nosa. Nie mam jeszcze nawet połowy. Od jakiegoś czasu cierpię na brak weny, ale powoli wychodzę z dołka.

    15 sie 2014

  • Nick

    i jak idzie pisanko ??

    15 sie 2014

  • Coori

    Przeczytałam wszystko i muszę powiedzieć, że... zabrakło mi słów, żeby określić swoje odczucia;)) Czekam z niecierpliwością na kolejną część: ]

    11 sie 2014

  • eelllleeee

    Proszę o następną cześć dojść szybko ;* Śliczne opowiadanie aż łza się w oczku kreci

    4 sie 2014

  • Pszczółka

    Pani Marto uprzedzam, że jak pszczoła się zdenerwuje mocno użądli ;)) A Ty pisz alej, bo się wciągnęłam! <3

    3 sie 2014

  • nick

    Super ! moga byc dluzsze lub takie same jak te i niech walczy o Sylwie, Pozdroo !

    3 sie 2014

  • ZicO

    Wchodzę w to pani Marto! :)

    2 sie 2014

  • ZicO

    Niewiadomy u mnie zawsze są happy endy :D No prawie zawsze.

    2 sie 2014

  • Niewiadomy

    Zmieniłem zdanie... Ma być Harry End! To że narracja kuleje już pisałem. Tak samo to że powinieneś sobie swoje teksty jeszcze raz przeczytać przed publikacją. Ogólnie fajny pomysł. Trzymaj tak dalej.  :bravo:

    2 sie 2014

  • ZicO

    Lena3003 ale to nie są tanie rzeczy ;)

    2 sie 2014

  • Ewka

    Pisz dłuższe

    2 sie 2014

  • lula

    mi pasuje:)genialny pomnysl na opowiadanie:)

    2 sie 2014

  • ZicO

    Nie zdradzę moich planów, bo nie chcę :) A poza tym sam nie wiem, jak to się wszystko potoczy.

    1 sie 2014

  • punkhead

    Dłuższe ale niech będzie z Sylwią  :rolleyes:

    1 sie 2014

  • m

    Dluzsze + niech Lukasz bedzie z Justyna :)

    1 sie 2014