Panna X stała w przewiewnej sukience przed drzwiami. Było tak gorące lato, że po domu chodziła bez bielizny.
I tak było tym razem gdy weszli. Jeszcze teraz, na progu nowego życia, nie do końca miała świadomość tego co się stało. Gmach, do którego miała wejść przypominał klasztor, wiekowe mury z elewacją utrzymaną w nieco barokowym stylu. Całości dopełniały okna z witrażami.
Z zadumy wyrwał ją zgrzyt zamka.
- Dzień dobry - zapraszającym gestem przywitał ją lokaj z pokrytego półmrokiem korytarza.
Wiedziała, że jest to być może ostatnia, choćby trochę jej własna decyzja.
- Dzień dobry - odpowiedziała robiąc krok do wnętrza.
- Jestem Fanciszek, sługa uniżony. Dzwoniono, że Pani przyjedzie. Proszę za mną.
Dopiero teraz, gdy szła za nim, zobaczyła jak dziwny strój ma na sobie lokaj. Z przodu elegancki, lecz z tyłu było mu trochę brak. A dokładniej to tył był przeźroczysty. Miała więc przed sobą dobrze zbudowanego mężczyznę. Jego muskulaturę musiała sobie wyobrazić, jednak tors był widoczny a tyłeczek przed nią bardzo zachęcał do bliższej znajomości.
"Rany o czym ja myślę” - zbeształa siebie w duchu. Nie wiedziała jeszcze jak ważny będzie ten mężczyzna w jej nowym życiu.
Gdy oderwała oczy od Franciszka zobaczyła niezwykłe wnętrze do którego właśnie weszli. Ściany w mitologicze malowidła pod sam sufit. Ten zaś przedstawiał pary w scenach miłosnych. Poukładanych wieloma okręgami dookoła kryształowych lamp.
Na ścianie naprzeciwko okien, na środku stało biurko.
- Pani X. Witam - przywitała ją młoda dziewczyna w wytwornym stroju. - musimy dokończyć formalności. Proszę przeczytać i podpisać. Kopia dla Pani.
X. podpisała, swoją kopię schowała do torebki.
- Nie przeczytasz? - dziewczyna nieoczekiwanie zmieniła ton na bardziej stanowczy.
- Cóż, my też wzieliśmy kota w worku - dodała - Franciszek, pokaż co tam mamy.
Lokaj podszedł i dosłownie zdarł z niej ubranie. Stała teraz naga przed obcymi ludźmi.
- Dalej, dalej - ponaglała. - A ty mów mi Pani Marto.
Będący za X mężczyzna chwycił ją od tyłu za uda i podniósł w ten sposób, że wisiała w powietrzu z rozchylonymi nogami. Cały jej skarb wyeksponowany. Marta podeszła i przejechała po cipce.
- Golisz?- Spytała.
X skinęła głową.
- Zmienimy to.- powiedziała wkładając w X jednocześnie dwa palce.
Dreszczyk przebiegł przez plecy X.
- Lubisz to! To dobrze. Strój który masz na sobie obowiązuje cię do odwołania. Franciszku zaprowadź ją do medyków. Sprawdzimy czy czegoś nam nie przyniosła.
3 komentarze
eleonoe
Panna X, nie zgrywa damy w tali kart raczej jest cala talia bo ja tasowali wszyscy tam! Lubila tanczyc pelna radosci tak, tylko czasami jeszcze anal, albo ostro cpac! Super, pisz dalej
nienasycona
Krótkie, ale jestem bardzo ciekawa, jak to dalej poprowadzisz
Mlodyzakazany
Zaczyna się ciekawie. Lubię takie klimaty.