Pani Dwóch Krajów cz. 73

CV
     W ciągu dwóch kolejnych dni dał się pochłonąć pracy. Udał się do świątyni Izydy, rozmawiał z kapłanami, zajął gabinet zwierzchnika, zażądał przedstawienia dokumentów, czytał je z zajadłością. Nie przejmował się tym, że musiał wywrzeć na podwładnych wrażenie surowe i przykre. I tak traktowali go z uniżoną służalczością, co wprawiało Nefera w tym gorszy nastrój. Przecież wcale nie był pewien, czy przyjmie to stanowisko, a jeżeli nawet, to na jak długo je zachowa... Przecież wszystko wydawało się teraz możliwe... Czy mógł wierzyć Jej łaskawości i zapewnieniom? A zresztą, wśród stołecznych kapłanów Izydy i tak nie dostrzegł dotąd nikogo godnego zaufania i ewentualnego awansu. A powinien poszukać takich ludzi, z tego zdawał sobie sprawę. Ocenił w myślach kolegów z Abydos, tam też nie... Może ten młody kapłan z Nennesut? Wydawał się niegłupi i wierny Królowej. Całkiem zręcznie rozegrał sprawę dyskretnego przekazania wiadomości, potrafił szybko podjąć trafną decyzję... Nefer nie znał nawet imienia ówczesnego rozmówcy, ale to nie stanowiło większego problemu. Dowie się... Na to przyjdzie jednak czas po oficjalnym wprowadzeniu na urząd... „Jeżeli przyjmę tę godność...” - Po raz kolejny upomniał się w duchu. Tymczasem oddawał się nowym obowiązkom. Sprawy kultu Izydy, od dawna pozbawionego najwyższego zwierzchnika, pozostawały w pewnym nieładzie. Upewniał się, że trzeba będzie zaprowadzić tu porządek. I pewnie nie tylko tutaj... „Gdy już zostanę arcykapłanem... Oczywiście, jeżeli przyjmę ten urząd.”
     Anę zajmowało doglądanie przygotowań do uczty, widywali się tylko wieczorami. Nie powiedział żonie o tym, czego sam dowiedział się od Mistrza Apresa oraz o otrzymanej propozycji. To był jednak jego własny problem. Problem jego i Królowej, czy też raczej Amaktaris... A może problem ich trojga, bo miał wrażenie, że Najjaśniejsza potrafi stawać się dwoma zupełnie różnymi osobami... Jeżeli tylko dwoma... Nie wzywała tymczasem swego arcykapłana, być może dając mu czas na przetrawienie wszystkiego. Przypomniał sobie teraz także inne słowa, które wypowiedziała podczas ich ostatniej rozmowy. O tym, że przyjmie jego służbę cokolwiek się jeszcze wydarzy. To utwierdziło Nefera w przekonaniu, iż Towarzysz ujawnił pewne sprawy za wiedzą i wolą Władczyni, cokolwiek by na ten temat mówił czy też cokolwiek by przemilczał. Tylko co on sam miał teraz zrobić? Oni wszyscy, Heparis i inni, zasługiwali oczywiście na śmierć, to nie ulegało wątpliwości. Ale to Nefer obiecał im łaskę w imieniu Królowej, za Jej wiedzą i zgodą. Czy można uznać, że złamał słowo?  Czuł się oszukany i wykorzystany... Ona zrobiła to zresztą nie pierwszy raz, nie po raz pierwszy wykorzystała swego sługę... I zawsze wybaczał to przecież swojej Królowej... Kimże był, aby osądzać Jej czyny? A tamci zamierzali zamordować Irias i uczyniliby to bez wahania, gdyby nie przejrzał ich planów i nie przeszkodził... Wrócił myślami do  swoich obydwu wizyt w świątyni Ozyrysa... Heparis potraktował go zadziwiająco życzliwie i ostatecznie uwolnił razem z Irias, ufając słowu Władczyni oraz posłannictwu Nefera... On też dał się oszukać... Czy jednak naprawdę? Przypomniał sobie słowa hierarchy podczas ich ostatniej rozmowy, gdy tamten już wiedział, że przegrał... „Jeszcze się o tym przekonamy, ja i wielu innych... Żegnaj, z pewnością widzimy się po raz ostatni.” Teraz dopiero do Nefera dotarł właściwy sens tego, co wówczas usłyszał. On wiedział! Wiedział, przeczuwał, że Królowa, w normalnych warunkach szlachetna i honorowa, teraz złamie jednak daną obietnicę. Wiedział, że Władczyni nie może pozostawić przy życiu spiskowców znających tak groźną tajemnicę, tajemnicę przeczącą Jej własnej mocy i boskości, w dodatku takich, którzy zamierzali zamordować Irias. Dlaczego więc ustąpił? Dlaczego poddał się bez walki i wybrał własną śmierć? Liczył na sztylet Horkana? Bzdura, mógł się spodziewać, że setnik także zostanie uwięziony natychmiast po zeznaniach zwabionego do Pałacu i schwytanego Ramose... O co jednak Heparis mógł jeszcze walczyć? Tak czy inaczej, już przegrał. Sam Nefer zadbał o to najlepiej, jak tylko potrafił... Arcykapłan Ozyrysa nie był głupcem i wiedział, że została mu już tylko zemsta, zemsta wywarta na Neferze i małej księżniczce. Zemsta za zrujnowany plan, za własną śmierć, za życie zbrodniczego bratanka... Czynów tego ostatniego co prawda nie pochwalał, chociaż zamierzał je naśladować, gdy miały otworzyć spiskowcom drogę do władzy... Ale dla samej zemsty? Na to się jednak nie zdecydował, wolał uwolnić Irias. Może przesądziły o tym wstyd oraz cienie bezimiennych ofiar zbrodni Temesa, zbrodni które hierarcha tolerował? A może polubił też trochę księżniczkę? Przecież jej nie sposób było nie lubić i podziałało to chyba nawet na Heparisa, gdyż traktował dziewczynkę przyzwoicie... Nefer potrząsnął głową. Jeszcze chwila i zacznie żałować śmiertelnego wroga, który w pełni zasłużył na swój los. Lepiej zająć się uporządkowaniem spraw w świątyni. Czeka go mnóstwo pracy. - „Jeżeli przyjmę ten urząd...”
     Ostatecznie nie poprosił o rozmowę z Najjaśniejszą i dał się ponieść biegowi wydarzeń. Królowa również wydawała się zresztą zajęta przybyciem księcia Manetosa i odbywała z dowódcą armii syryjskiej długie konferencje. Gdy wieczorem dnia poprzedzającego święto Izydy Nefer udał się do sanktuarium bogini by przygotować się do ceremonii zrozumiał, że teraz już za późno na odmowę. Zrozumiał też, że tak naprawdę odmówić wcale nie chciał. Pragnął tego stanowiska, które odpowiadało jego talentom i ambicjom, przede wszystkim pragnął jednak nadal służyć Boskiej Pani, służyć Jej we wszystkich postaciach, które przybierała: Bogini, Królowej i Kobiety. Podjąwszy to postanowienie znalazł wreszcie spokój i poddał się rytualnym zbiegom.
     Zgodnie z tradycją przyszły arcykapłana musiał powstrzymać się od jedzenia i picia, a także od kontaktów z jakimikolwiek kobietami. To dlatego spędzał tę noc w świątyni. Modlił się żarliwie leżąc plackiem przed posągiem Boskiej Pani, czas jednak się dłużył. Aby nie zasnąć, zaczął w końcu porównywać rysy rzeźby z twarzą Żywego Obrazu Izydy, znajdując pewne podobieństwo, co w końcu nie powinno aż tak dziwić. Stąd był już tylko krok do wspomnień z dawnej służby w Abydos... Musiał unieść się do pozycji klęczącej, aby uniknąć niebezpieczeństwa powtórzenia się ówczesnych uniesień. Tym razem nie udałoby się uniknąć zażenowania... W końcu ból kolan dociśniętych do kamiennej posadzki pozwolił mu ochłonąć. Mógł ponownie upaść na twarz i oddać się modlitwie. Wreszcie doczekał świtu. Nadal bez jedzenia i picia, stał się obiektem kolejnych rytuałów. Ciało Nefera dokładnie ogolono, w chwili inauguracji, nowego arcykapłana nie mógł szpecić żaden, najmniejszy nawet włosek. Następnie poddał się długiej, równie starannej kąpieli. Jeszcze później przyszedł czas na natarcie skóry oliwą oraz różnymi wonnościami. Musiał siedzieć bez ruchu i oczywiście bez słowa, gdy wybitny zapewne specjalista wykonywał makijaż. Wreszcie przyobleczono go w kosztowną, zdobioną złotem szatę i nałożono ciężką biżuterię. Wszystko to zdawało się ciągnąć bez końca i pocieszał się tylko tym, że zarówno Amaktaris jak i Ana też przygotowują się w podobny sposób do ceremonii oraz uczty. Po raz kolejny zastanowił się, jak mogą znajdować przyjemność w czymś takim? A może jednak nie znajdowały? Nikt nie zrozumie kobiet, a już na pewno nie bogiń. Przynajmniej jednak mogły się wyspać!
     Ceremonia miała się odbyć na zewnętrznym dziedzińcu, gdzie przygotowano imponujące podwyższenie z jeszcze bardziej wyniosłym tronem przeznaczonym dla Osoby Bogini i Królowej oraz dokąd dopuszczono mieszkańców Stolicy. Oczywiście tych, którzy zdołali się dopchać. Znacznie większe tłumy tłoczyły się na zewnątrz. Dla dworzan, arystokratów i innych znaczniejszych osób zarezerwowano trybunę po zacienionej stronie dziedzińca. Nefer dostrzegł tam chyba Anę oraz Irias. Nadeszło już południe, na szczęście dzień nie był szczególnie gorący. Zajął miejsce w przedsionku właściwego budynku świątyni i otoczony kapłanami niższej rangi oczekiwał przybycia Najwspanialszej Amaktaris. Odbyło się to jak zawsze przy podobnych okazjach. Odgłosy rogów i bębnów, radosne okrzyki sławiące Władczynię, poddani oddający hołd Jej Osobie, ozdobna lektyka, słudzy z wachlarzami i wreszcie sama Pani Obydwu Krajów, Żywy Obraz Izydy. Gdy zajęła już miejsce na tronie dłuższą chwilę trwało oczekiwanie na zamilknięcie i uspokojenie się tłumu. Uniosła dłoń i głos zabrał obwoływacz.
     „Mieszkańcy Memfis! W dniu święta Najłaskawszej Izydy, Matki swego ludu, Najjaśniejsza i Najwspanialsza Amaktaris, Pani Obydwu Krajów, Dawczyni Światła, Żywy Obraz Bogini zaszczyciła nas wszystkich szczególnym darem. Oto postanowiła ustanowić nowego arcykapłana własnej świątyni, arcykapłana Wielkiej i Łaskawej Izydy! To Jej wola i Jej prawo jako Bogini i Królowej, Pani Górnego i Dolnego Kraju. Wybór Najdostojniejszej Władczyni Niebios i Ziemi padł na czcigodnego i uczonego Nefera z Abydos, dotąd kapłana w tamtejszym sanktuarium Wielkiej Dawczyni Życia!”
     Herold przerwał, przeczekując nowy wybuch entuzjazmu tłumu, może zawczasu zorganizowany, a może jednak szczery. Najwspanialsza Amaktaris cieszyła się przecież obecnie niekłamaną popularnością. To, co uczyniła, gdy znowu zapadła cisza, nie zostało jednak wcześniej zaplanowane, a przynajmniej nie przewidywał tego przedstawiony arcykapłanowi program uroczystości. Oczekiwał wezwania do stóp Tronu wypowiedzianego ustami obwoływacza, tymczasem Królowa powstrzymała herolda i osobiście przyzwała arcykapłana, głosem pewnym i dźwięcznym.
     „Zbliż się, Neferze z Abydos, wierny sługo Izydy!”
     Uczynił to na czele towarzyszących mu kapłanów, którzy jednak zatrzymali się u stóp podestu i upadli tam na twarze, oddając pokłon Bogini. Na schody wspiął się już sam, składając podobny hołd przed Tronem Władczyni.
     „Wstań, Neferze!” - rozkazała.
     Gdy to uczynił, ujrzał ze zdziwieniem, że sama również powstała ze swego siedziska.
     „Okazałeś się wiernym i mądrym sługą Wielkiej Izydy, wiernym i mądrym sługą Pani Obydwu Krajów! Jako Bogini oraz jako Królowa Górnego i Dolnego Kraju ustanawiam cię Moim arcykapłanem, arcykapłanem Najwspanialszej i Najpotężniejszej Izydy! Przyjmij to na znak swojej godności!”
     Pewny głos Najjaśniejszej słyszeli wszyscy obecni na placu. Wyciągnęła w stronę Nefera ozdobną, zakrzywioną laskę, którą ujął w dłonie. Zgodnie z rytuałem zamierzał teraz oddać kolejny pokłon i ucałować stopy Boskiej Pani, o ile Ona zezwoli na taki hołd – w co jednak nie wątpił – gdy po raz kolejny naruszyła ceremoniał.
     „Przyjmij również ten pierścień, arcykapłanie. Na znak, że wykonując swoje obowiązki wypełniasz wolę Królowej i Bogini!”
     W dłoni Amaktaris pojawił się klejnot podobny temu, który on sam rozbił młotem przed trzema dniami. Błękitny, nakrapiany złotem kamień z wyciętym znakiem Oka Izydy. Nakazała wykonanie kopii? Zapewne przy bliższym oglądzie pierścień różnił się od poprzednika takimi czy innymi szczegółami. To jednak nie miało większego znaczenia. Dawał władzę działania w imieniu Pani Dwóch Krajów. I oto Najjaśniejsza wręczała go teraz Neferowi na oczach wszystkich, obdarzając taką właśnie władzą.
     Zapomniał o poprzednich wątpliwościach. Nie zawahał się i przyjął klejnot, po czym natychmiast upadł na kolana i uderzył czołem o deski podestu.
     „Najdostojniejsza Pani, nie zawiodę Twego zaufania. Jestem Twym sługą i niewolnikiem!”
     Pochylił się i poszukał ustami Jej stóp. Przyjęła ten hołd nadal stojąc.
     „Niech więc tak będzie, Mój arcykapłanie!”
     Odepchnęła go leciutko, dając dyskretnie znak, że czas już wstać. Sama nie zamierzała jednak ponownie zasiadać na tronie.
     „A teraz złożymy właściwe ofiary Boskiej Izydzie!” - oznajmiła. - „Prowadź, arcykapłanie Neferze!”
     Powiódł więc Amaktaris w głąb świątyni, aż do samego sanktuarium z posągiem siedzącej na tronie Bogini. Towarzyszyli im wtajemniczeni akolici z lampami oraz darami. Kamienna postać Izydy lśniła w blasku płomieni, natarta uprzednio najdroższymi olejkami. Królowa własną ręką rzuciła do ognia obfitą garść kadzidła, kapłani złożyli kosze i szkatuły z ofiarowanymi przez Panią Obydwu Krajów klejnotami, cennymi tkaninami, strusimi piórami... Nowo ustanowiony arcykapłan namaścił z kolei świeżą warstwą oliwy piersi, dłonie, srom i stopy Najłaskawszej Matki. Te ostatnie miał następnie okazję raz jeszcze ucałować i uznał teraz w duchu, że taki rodzaj służby jest jednak o wiele przyjemniejszy wobec Żywego Obrazu Bogini... Potem należało jeszcze nałożyć Izydzie nowe szaty i klejnoty. To także uczynił osobiście Nefer. Na szczęście nie musiał natomiast uczestniczyć w wynoszeniu posągu na dziedziniec. Zajęli się tym silniejsi od zwierzchnia, rośli akolici, korzystając z drągów wsuniętych w wydrążone w podstawie rzeźby otwory. Lud przywitał kamienną Boginię kolejnymi przejawami czci. Umieszczona na specjalnej platformie, której wygląd miał przypominać rzeczną barkę, podążyła teraz w uroczystym pochodzie do świątyni Ozyrysa, swego Boskiego Małżonka. Prowadzenie tego orszaku również przypadło w udziale nowemu arcykapłanowi, wszyscy mieszkańcy Stolicy mieli więc okazję ujrzeć go w nowej funkcji. Tuż za ciągniętą przez zmieniających się kapłanów niższej rangi barką podążała lektyka Królowej, Żywego Obrazu Bogini. W ten sposób Amaktaris raz jeszcze okazywała własną boskość, o ile było to jeszcze potrzebne po niedawnych wydarzeniach. Tego wymagała jednak odwieczna tradycja. Powitanie w świątyni Ozyrysa przez tamtejszych kapłanów oraz wprowadzenie posągu Izydy do sanktuarium Jej  Boskiego Małżonka przebiegło bez zakłóceń. Miała tam pozostać przez trzy dni oraz trzy noce, na pamiątkę przywrócenia Ozyrysa do życia przez wierną żonę i siostrę oraz dla uczczenia ich ponownych zaślubin. Po tym czasie odbędzie się ponowny, uroczysty pochód Bogini, powracającej tym razem do własnej świątyni. Powracającej z synem, Horusem, w łonie... Zbliżały się żniwa i wszyscy cieszyli się szczęściem Najłaskawszej Matki oraz pomyślnością Kraju. Pozostawało jeszcze złożyć ofiarę z nieskalanie białej jałówki, co Nefer zdołał uczynić bez trudu, i w czym pomogły nauki wyniesione niegdyś z Abydos. Pomodlił się przy tym żarliwie w pewnej intencji... Musiał następnie odebrać hołdy wielmożów, kapłanów i ludu, skierowane tym razem ku nowemu hierarsze. Herold ogłosił zaproszenie dla mieszkańców Stolicy na zwyczajowy poczęstunek rozdawany na głównych placach miasta i uroczystość dobiegła wreszcie końca.
     Bynajmniej nie zakończył się jednak jeszcze ten pracowity i pamiętny dla Nefera dzień. Oczekiwała go teraz uczta, którą sam wydawał jako gospodarz w swoim nowym pałacu. Właściwie zostawił tam wszystko od kilku dni na głowie Any i Ahmesa, okazało się jednak, że niepotrzebnie uprzednio się niepokoił. Obydwoje nie zawiedli i na gości oczekiwała odpowiednio wyposażona oraz przystrojona sala bankietowa, tłumy służby gotowej podawać potrawy i spełniać wszelkie życzenia zaproszonych dostojników, tancerki, fletnistki, żonglerzy, akrobaci, których zdaniem stać się  miało uprzyjemnianie dalszego ciągu uczty. Nefer zajął miejsce razem z żoną i nie mógł doczekać się rozpoczęcia biesiady, przecież nie miał nic w ustach od poprzedniego dnia! Tymczasem musiał jednak poprzestać na obserwowaniu napływających stopniowo gości, rozmieszczanych pod czujnym okiem zarządcy. I tak wszyscy musieli odczekać na przybycie Pani Obydwu Krajów, najważniejszej z osobistości, które zapowiedziały swoją obecność. Jak zwykle, pojawiła się z pewnym opóźnieniem, zapewne aby dać czas gospodarzowi na dokończenie wszelkich przygotowań, może także zdążyła odwiedzić własny pałac i odświeżyć się po popołudniowych uroczystościach. Zachowując postać Żywego Obrazu Izydy, promieniowała bowiem urodą oraz zadowoleniem. Królowej towarzyszyli Irias, zachowująca nietypową dla niej powagę, oraz książę Manetos, opanowany mężczyzna w zaawansowanym wieku średnim, który wybrał na tę okazję strój wysokiego oficera. Amaktaris łaskawie przyjęła hołd zebranych, zajęła wraz z księżniczką miejsce w honorowej loży po czym gestem zezwoliła Neferowi na przystąpienie do pełnienia obowiązków gospodarza oraz ogłoszenie rozpoczęcia uczty. Powstał i zbliżył się do siedziska Władczyni.
     „Najjaśniejsza Pani, szlachetny książę, księżniczko Irias oraz wy wszyscy, dostojni panowie i panie, dziękuję za łaskawe przyjęcie zaproszenia. Cieszcie się i weselcie wasze serca wedle swej woli. Za Twą zgodą, o Wielka, niech zacznie się biesiada.”
     „Zanim to nastąpi, czcigodny arcykapłanie, zechciej przyjąć należny gospodarzowi upominek.”
     Skinęła dłonią i dwaj słudzy złożyli u stóp Nefera sporych rozmiarów kufer, po czym  unieśli wieko. Ujrzał zwinięte i upchane ciasno zwoje.
     „Oto kopie dzieł z Mojej prywatnej biblioteki, które powinny wzbudzić twoje zainteresowanie. Korzystaj z nich do woli.”
     Zaskoczony kapłan nie zdążył nawet wyrazić swojej wdzięczności okazało się bowiem, że także Irias przygotowała prezent i nie mogła już doczekać się swojej kolejki.
     „Ja też coś dla ciebie mam, Neferze. Łuk i strzały! Przydadzą się, gdy ruszymy na polowanie!”
     W sposób niezbyt zgodny z etykietą zerwała się ze swego miejsca i podbiegła do przyjaciela, trzymając w dłoniach niewielkie, nienaciągnięte obecnie łuczysko oraz kołczan z pociskami i zapasowymi cięciwami. Broń nie nosiła żadnych ozdób ale wykonano ją bardzo starannie. Z pewnością był to wyrób najwyższej jakości.
     „Pani, księżniczko, winien Wam jestem słowa podziękowania.”  
     Przejął podarunek z rąk małej wojowniczki i uściskał ją serdecznie. Ponad ramieniem Irias dostrzegł uśmiech Amaktaris. Z pewnością obydwie Królowe znały się na sztuce wyboru i składania darów. Tego samego nie dało się powiedzieć o księciu Manetosie. Nadal poważny i opanowany, wręczył kosztowny, złoty łańcuch. W istocie Nefer po raz pierwszy widział z bliska tego kuzyna Amaktaris  i po raz pierwszy miał okazję zamienić z nim kilka słów. Wypadły one oficjalnie i zdawkowo, czemu trudno się było zresztą dziwić. Złożył otrzymane prezenty w skrzyni, którą słudzy odnieśli pospiesznie na tyły jego własnej loży. Gdy wracał na miejsce, Ana dała znak zarządcy i zaczęto podawać potrawy oraz napoje. Rozpoczynała się właściwa uczta. Nefera nadal czekały jednak obowiązki, podobnie zresztą jak Królową. Goście kolejno podchodzili do loży Najjaśniejszej i składali wyrazy szacunku. Jak zwykle, rozmawiała z nimi przez krótszą lub dłuższą chwilę. W obliczu ostatnich zmian na różnych stanowiskach musiała przy tym bardzo uważać na czas trwania tych nieformalnych audiencji oraz każdy uczyniony gest czy uśmiech. Wszystko to pilnie obserwowano. Uczestnicy bankietu skłaniali się następnie przed księciem, który także zamieniał z nimi kilka słów. Na koniec stawali przed lożą gospodarza, składając nowemu arcykapłanowi gratulacje, życzenia pomyślnego sprawowania urzędu oraz mniej lub bardziej wyszukane dary. Tylko niektóre z tych pogawędek i podarunków sprawiły Neferowi prawdziwą przyjemność. Harfan wręczył oszczep, również pozbawiony ozdób i również najwyższej jakości wykonania. Podobnie jak Irias wspomniał o polowaniu, ale świeżo ustanowiony hierarcha nie zdołał powstrzymać porozumiewawczego uśmiechu. Już w tej chwili poczuł ból zdzielonych drzewcem pleców czy też mniej jeszcze szlachetnej części ciała. Mistrz Serpa, który ostatecznie przyjął zaproszenie, ofiarował komplet najlepszych przyborów do pisania, podczas gdy przybyły w towarzystwie dość przeciętnie wyglądającej i wyraźnie zakłopotanej małżonki uzdrowiciel Sentot podarował wyciosany z drewna cedrowego podgłówek, przydatny w trakcie odpoczynku i zwłaszcza podczas lektury w pozycji leżącej.
     „Skąd on wiedział, że właśnie w ten sposób najbardziej lubię przeglądać zwoje?” - Spytał się w duchu arcykapłan. Słysząc jednak ożywioną rozmowę pomiędzy żoną Mistrza uzdrowiciela, a Aną, która starała się dodać otuchy onieśmielonej prowincjuszce, domyślił się istoty tego małego spisku.
     Pozostali goście składali dary mniej wyszukane, klejnoty, tkaniny, pachnidła, różne kosztowne naczynia i drobiazgi. Nefer dziękował wszystkim jak umiał, ale nie zwracał na te podarunki większej uwagi. Na szczęście wyznaczony do tego sługa zapowiadał imiona oraz tytuły lub urzędy poszczególnych osób. Tymczasem na stół arcykapłana podano pierwszy półmisek oraz solidnych rozmiarów garniec. Korzystając z chwili przerwy w pochodzie gratulantów zdołał skosztować zawartości obydwu naczyń. Rozpoznał specjalną pieczeń Ahmesa oraz jego wyborne piwo. Podobna potrawa, tym razem w towarzystwie dzbanów z winem i sokiem z granatów, pojawiła się tylko w loży obydwu Królowych. Nefer domyślił się, że oto kolejny z jego przyjaciół ofiarował mu prezent. Bardzo już głodny i spragniony, z wdzięcznością pomyślał o kucharzu.
     Zajęty jedzeniem, z opóźnieniem zwrócił uwagę na raczej niezwykłą parę cudzoziemskich gości, podążających właśnie by złożyć wyrazy uszanowania Królowej. Wzrok przyciągała zwłaszcza kobieta, w średnim wieku, nadal jednak urodziwa, o uprzejmej ale zarazem pełnej godności postawie, znamionującej siłę i poczucie dumy. Towarzyszył jej mężczyzna, który budził zapewne  podobne zainteresowanie obecnych na sali kobiet jak tajemnicza dama ich partnerów. Jego postawa i gesty także mogły zostać odebrane jako przejaw dumy i zdecydowania, mniej opanowane jednak i bardziej gwałtowne, zdradzały zarazem arogancję. Kobieta wybrała raczej szczególny, egzotyczny strój, zakrywający całą jej sylwetkę od szyi aż po koniuszki stóp. Szerokie fałdy spódnicy wlokły się po posadzce. Szata zadziwiała przy tym niezwykłym, niespotykanie intensywnym kolorem, czymś pośrednim pomiędzy czerwienią a granatem. Nefer nigdy jeszcze  nie widział podobnie barwionej tkaniny, a sądząc po reakcji zebranych dam, nie on jeden znalazł się w podobnej sytuacji. Nawet Ana przerwała jedzenie i wpatrywała się w nieznajomą. Ta zbliżyła się do loży Najjaśniejszej, skłoniła lekko i zamieniła z Amaktaris kilka słów. Arcykapłan odniósł wrażenie, że Bogini kiwnęła ledwie dostrzegalnie głową, a w Jej oczach pojawił się ślad uśmiechu. Kobieta uniosła ręce ku szyi i odrzuciła opończę, która, jak się okazało, stanowiła górną część jej odzienia. Oczom wszystkich ukazały się całkowicie nagie piersi, bardzo zresztą kształtne i dumnie sterczące, z sutkami pomalowanymi henną. To zwróciło już uwagę wszystkich, zwłaszcza obecnych na sali mężczyzn. Rozległ szmer szeptów dezaprobaty i skrywanego uznania zarazem. Nefer domyślił się natomiast w tejże chwili, że przybysze muszą pochodzić z wielkiej wyspy na północnym morzu, gdzie damy wysokiego rodu nosiły podobno takie toalety przy oficjalnych okazjach. Odsłaniały bez wstydu piersi, dokładnie zakrywając za to stopy. Czytał o tym kiedyś w jakimś zwoju.
     „Któż to taki, Ano?” - spytał małżonkę, która układała przecież listę gości.
     „Kupcy zza północnego morza. Przybyli do Kraju w interesach, podobno handlują z Pałacem.”
     „Zaprosiłyście na bankiet jakichś kupców?”
     „Na tej ich wyspie handlem zajmują się także szlachetnie urodzeni i nikt nie uznaje tego za ujmę. A ci tutaj zamierzają nabyć większą partię jeńców. Królowa zarobi dużo złota, zamiast bez potrzeby żywić tłumy tych Hapiru.”
     „I to wystarczyło, aby trafili tutaj? Słyszałem, że o zaproszenia nie było łatwo...”
     „Jest jeszcze coś... Przyjrzyj się tej kobiecie...”
     „To właśnie robię, podobnie jak wszyscy inni.”
     „Ale spójrz na coś innego, niż jej piersi. Neferze, gapisz się jak wiejski prostak! Gdybym cię nie znała i nie wiedziała, że i tak wolałbyś ujrzeć stopy tej damy...”
     Kapłan zmieszał się i nie odpowiedział, żona nie mijała się bowiem z prawdą. Twórcy tej cudzoziemskiej mody nie byli jednak całkiem szaleni... Odsłaniając bardzo wiele, potrafili zarazem pobudzać wyobraźnię...
     „Na cóż mam więc patrzeć?” - Nieco zmieszany, wrócił do rozmowy z Aną.
     „Na tę niezwykłą szatę... A raczej na jej cudowny kolor... Jest wspaniały, czyż nie? Jedynie ludzie morza potrafią barwić w ten sposób tkaniny. Podobno uzyskują potrzebny barwnik z jakichś morskich ślimaków czy innego paskudztwa, ale rezultat jest niezrównany. Tylko utrzymują to wszystko w tajemnicy...”
     „Szczerze mówiąc, wolę biel i złoto.”
     „Nie masz pojęcia o modzie, mężu. Kobiety potrzebują nowości. Zobaczysz, wszystkie damy oszaleją z powodu tej barwy... A my z Królową musimy mieć ją jako pierwsze! Chcemy poznać ten sekret! Cóż nam szkodziło wystosować to zaproszenie? W twoim imieniu, oczywiście.”
     W trakcie tej rozmowy zamorscy goście odbyli obowiązkową wymianę uprzejmości z księciem Manetosem i podeszli do loży arcykapłana Izydy.
     „Szlachetna pani Raisa oraz dostojny pan Reies z północnych wysp” - zapowiedział sługa, być może zniekształcając cudzoziemskie imiona.
     Obydwoje skłonili się lekko, kobieta z większym wdziękiem i elegancją, mężczyzna sztywno. Nefer dostrzegł pomiędzy nimi pewne podobieństwo.
     „Jesteśmy zaszczyceni twoim zaproszeniem, arcykapłanie Neferze.”
     To przemówiła dama. Jej towarzysz milczał. Może lepiej znała język Kraju, chociaż dało się wyczuć obcy akcent, a może też po prostu czuła się bardziej swobodnie w atmosferze dworskiego w istocie przyjęcia.
     „To ja dziękuję za przybycie.” - Odkłonił się.
     „Zechciej przyjąć pewien upominek. Wybacz jego skromność, panie Neferze, ale odbyliśmy długą podróż i nie spodziewaliśmy się takich honorów.”
     Kobieta kiwnęła dłonią i sługa pospiesznie przyniósł duży pakunek, który złożył u stóp loży gospodarzy, po czym  nieco go rozwinął. Ukazała się sporych rozmiarów sztuka barwionej w niezwykły sposób materii. Ana nie zdołała ukryć rozbłysku oczu, który z pewnością nie uszedł uwagi ofiarodawczyni.
     „Mamy nadzieję, że nasz podarunek ucieszy tak ciebie, arcykapłanie, jak i twoją piękną małżonkę.”
     „To dar godny samej Królowej, pani Raiso. Przyjmujemy go z wdzięcznością. Ja i moja żona mamy z kolei nadzieję, że dobrze się bawisz, że oboje dobrze się bawicie i skorzystacie z wszelkich uroków oraz rozrywek tej uczty.”
     „O tak, z pewnością, panie Neferze.” - Kobieta uśmiechnęła się i obrzuciła obecnych na sali, z których wielu wciąż gapiło się na nią nieprzyzwoicie, spojrzeniem dzikiego sokoła. - „Z pewnością skorzystamy.”
     Ponownie skłonili się lekko i odeszli ku własnej loży, nadal odprowadzani szmerem komentarzy oraz wzrokiem pełnym ciekawości. Co prawda śledziły ich obecnie głównie spojrzenia mężczyzn, wiele kobiet nie potrafiło bowiem powstrzymać się przed skierowaniem pełnych zazdrości oczu na ofiarowany Neferowi i Anie pakunek. Tylko sama Amaktaris posłała arcykapłanowi i jego małżonce życzliwy uśmiech.
     „Ona dostała już podobny podarunek. I nic w tym dziwnego” - wyjaśniła Ana. - „Ale ja miałam tylko nadzieję...”
     „Cieszę się razem z tobą. Nie wydaje mi się jednak, aby ta cudzoziemska dama mogła kiedykolwiek wyjawić jakieś tajemnice, jeżeli sama nie zechce tego uczynić. Wątpię, aby wystarczył udział w jakimś bankiecie.”
     „To nie jest jakiś tam bankiet, Neferze. Ale może tobie powiodłoby się lepiej? Może nawet znalazłbyś wówczas okazję, aby ujrzeć z bliska również jej stopy?”
     „Nie żartuj w ten sposób, Ano.”
     „Z drugiej strony, ten jej mąż, brat, kuzyn czy też kimkolwiek jest, także powinien znać tajemnicę tego barwnika...”
     „Za to nie zna chyba języka Kraju...”
     „To akurat nie powinno stanowić wielkiej przeszkody...”
     „Zdecydowanie wolę jednak biel i złoto... Zresztą bardzo ci w nich do twarzy...”
     „Tak uważasz? Właściwie... Ja również powinnam ofiarować ci podarunek, tylko zmierzałam zrobić to po uczcie...”
     „Podarunek w bieli i złocie?”
     „Może bardziej w samym złocie, mężu...” - Dyskretnie trąciła Nefera obcasem sandałka, oczywiście także złocistego.
     Podczas gdy żartowali w ten sposób, uczta wyraźnie się rozkręcała. Dobiegało powoli końca obowiązkowe składanie wyrazów szacunku, podawano kolejne potrawy, goście żądali wina i piwa. Pojawiła się muzyka, rozpoczęli popisy żonglerzy, połykacze ognia, zaklinacze węży. Zapewne z uwagi na obecność księżniczki nie wezwano jeszcze tancerek i akrobatów. Na to miał przyjść czas później. Tymczasem Irias chłonęła prezentowane przed jej lożą występy, nagradzając swoich ulubieńców oklaskami, okrzykami podziwu i zachęty. Trwało to dłuższy czas i pozostali goście zdążyli nasycić pierwszy głód, opróżniali też kolejne puchary i kielichy. Wołano o następne dzbany. Nefer wiedział, że pora już na bardziej zmysłowe rozrywki ale pojmował, że należy z nimi poczekać na opuszczenie sali przez dziewczynkę. Ta jednak bawiła się w najlepsze, a arcykapłan nie miał serca wypraszać małej przyjaciółki. Z pomocą przyszła Amaktaris. Rzuciła gospodarzowi porozumiewawcze spojrzenie i pochyliła się ku Irias. Rozmawiały przez dłuższą chwilę. Księżniczka nadąsała się, ale po kolejnych słowach Królowej kiwnęła głową na zgodę, ukłoniła się lekko Neferowi i opuściła salę pod opieką kilku służek oraz zaufanych gwardzistów. Odetchnął z pewną ulgą... Jutro poprosi o wybaczenie. Tymczasem Ana wydała stosowne polecenia zarządcy. Wniesiono kolejne dzbany, muzyka przybrała tony bardziej zmysłowe, pojawiły się też oczekiwane przez wielu tancerki... Tak, uczta wyraźnie się ożywiła...
     Zanim jednak biesiadnicy zupełnie zatracili się w oferowanych im rozrywkach wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Nieco już podochoceni ale wciąż jeszcze trzeźwi uczestnicy bankietu, stanowiący elitę wyższych warstw Stolicy, ujrzeli jak Władczyni skinęła dłonią na dwóch stojących za Jej plecami żołnierzy. Wystąpili do przodu i unieśli wojskowe rogi. Ich dźwięk przebił się przez muzykę oraz ogólny rozgwar.
     „Uciszcie się!” - zawołał jeden z gwardzistów w zapadłej nagle ciszy. - „Pani Obydwu Krajów, Oby Żyła i Władała Wiecznie, pragnie ogłosić coś zarówno wam, jak i wszystkim poddanym!”
     Większość spodziewała się zapewne jakiegoś toastu, może na cześć gospodarza, nie tylko ich spotkało jednak wielkie zaskoczenie. Najjaśniejsza uniosła się z godnością ze swego siedziska, oszałamiając urodą oraz strojem Żywego Obrazu Bogini.
     „Szlachetni i dostojni panowie oraz czcigodne panie! Wybrałam ten dzień, dzień święta Najłaskawszej Izydy, Matki Kraju nad Rzeką, aby powiadomić was o szczęśliwym wydarzeniu. Jak wiecie, bogowie obdarzają Egipt oraz swoją Córkę i Siostrę nieustająca pomyślnością, czego dowodem są ostatnie wydarzenia! Tak było, jest i będzie dla dobra nas wszystkich! Jednakże ani Żywy Obraz Horusa, jak dzieje się to zazwyczaj, ani też obecnie Wcielenie Boskiej Izydy, którym jestem, nie powinni zasiadać na Tronie Obydwu Krajów samotnie! Izyda pragnie towarzystwa swego Boskiego Małżonka, Ozyrysa! Cały Egipt także pragnie takiego małżeństwa Izydy! Dlatego postanowiłam poślubić Mojego szlachetnego kuzyna, dostojnego Manetosa, dotąd służącego wiernie Krajowi oraz jego Królowej w Syrii. Pragnę uczynić księcia prawowitym Małżonkiem i posadzić obok siebie na Tronie Górnego i Dolnego Kraju! Podejdź, kuzynie, mężu i panie!”
     Wyciągnęła dłoń w kierunku krewnego, który nie wydawał się bynajmniej zaskoczony tą przemową i zaprosiła do zajęcia miejsca obok siebie, opróżnionego niedawno przez Irias. Gdy stanął już obok swojej Pani i przyszłej Małżonki, nadal nieco sztywny i oficjalny, ta kontynuowała w pełnej zdumienia ciszy.
     „Trzeciego dnia od dziś, w dniu powrotu Izydy, uroczyście przyjmę Mego kuzyna i pana w królewskich apartamentach Pałacu, które zajmie należnym mu prawem. To uczyni Nas mężem i żoną. Tego dnia szlachetny Manetos nałoży też Podwójną Koronę Górnego i Dolnego Kraju oraz zasiądzie obok Mnie na Tronie Horusa jako prawowity władca! Radujcie się i cieszcie! Niech dzień powrotu brzemiennej Bogini stanie się też dobrą wróżbą rychłych narodzin następcy! Takie wieści zostaną też jak najszybciej ogłoszone ludowi!”
     Buchnął gwar okrzyków zdumienia, radości, gratulacji. Przecież od dawna oczekiwano małżeństwa Królowej, prędzej czy później musiała posadzić kogoś obok siebie na Tronie, począć i urodzić następcę. Bez tego boski porządek pozostawał jednak zakłócony, a trwałość rządów, przyszłość dynastii oraz bezpieczeństwo całego Kraju i wszystkich mieszkańców niepewne...  Wreszcie to zrozumiała i podjęła najlepszą możliwą decyzję... Czyżby przyczyniły się do tego niedawne, dramatyczne wypadki? Pewnie wielu tak pomyślało, chociaż takimi domysłami należało podzielić się tylko z najbardziej zaufanymi przyjaciółmi... Książę, zawsze wierny i oddany, był najbliższym krewnym Najjaśniejszej, dobrym żołnierzem i miał za sobą armię syryjską... Wszystko doskonale się układało, a Kraj zyska wreszcie poczucie bezpieczeństwa... Jeżeli jeszcze rzeczywiście błogosławieństwo Najłaskawszej Matki sprawi, iż szybko narodzi się następca, Egipt czekają lata spokoju i pomyślności. Z tego wszyscy musieli się cieszyć.
     Tłumy dworzan i dostojników rzuciły się ku królewskiej loży, składając życzenia i gratulacje, poszukując może już również sposobów wejścia w łaski nowego Faraona. Nefer przyglądał się temu osłupiały. Właściwie stracił zdolność ruchu i wypowiadania słów w chwili, gdy padły najważniejsze słowa przemowy Amaktaris. Gdy mówiła o małżeństwie i nadziei na narodziny następcy. - „A więc to tak! Tak to ułożyła.” - Natrętna myśl tłukła się w głowie arcykapłana.
     „Rusz się, Neferze.” - To Ana traciła męża w ramię. - „My także musimy złożyć gratulacje!”
     „Wiedziałaś o tym?”
     „Nie. Przysięgam, że nie. Wiedziałam, ze to ważne przyjęcie, ale o tym nie. Dlaczego zresztą Ona miałaby mówić mi o czymś takim? Chodźmy, twoja nieobecność rzuci się w oczy.”
     „Jutro pogratuluję Pani Obydwu Krajów... Tak, zrobię to jutro... Teraz muszę się napić...” - Wychylił należący do żony puchar z winem i ponownie napełnił naczynie.
     „Ano... Obiecałaś mi podarunek... Chce cię o coś poprosić...”
     „Tak, mój mężu?”
     „Te pierścienie, o których mówiłaś... Masz pewnie tamten komplet...”
     „Tak, mam.”
     „Chcę, abyś je nałożyła. Chcę złożyć gratulacje Pani Górnego i Dolnego Kraju stając jutro przed Jej Obliczem w tych obręczach. Nałożonych twoją ręką.”

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6102 słów i 36369 znaków.

13 komentarze

 
  • Czytelnik2

    Rozum mówi - trzeba to dziecko jakoś zalegalizować, trzeba zachować jakieś formy, ona nigdy nie będzie tylko kobietą - jest również królową i to narzuca pewne ograniczenia. Nadzieja mówi - może ten układ będzie trwał, ja będę jedynym jej mężczyzną, nie będzie innego nawet formalnie.  
    Nadzieja umiera ostatnia.

    25 lis 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Dokładnie... Ona jest Królową i musi myśleć także o takich sprawach. Nefer może to zrozumie, ale tymczasem ma jednak z tym kłopot... A jest jeszcze coś, jak się okaże...  :question:

    25 lis 2016

  • Koper

    Witaj Neferze. Pomimo, że z zapartym tchem czytam Twoją powieść już od jakiegoś czasu, nie pokusiłem się dotąd o komentarz. Opowieść jest rewelacyjna, a publikowanie jej w odcinkach tylko wyostrza apetyt i sprawia, że kolejne smakują jak piwo Ahmesa.  Nie mniejszą frajdę sprawia przewidywanie kolejnych wydarzeń i następna waryfikacja własnych scenariuszy z rzeczywistością opisaną przez Ciebie. Mogę się poczuć jak pierwsi czytelnicy Trylogii, która także była wydawana najpierw w  ten sposób. A co do działań Amaktaris: Jej decyzja związana z poślubieniem księcia jawi mi się jako jedyne logiczne rozwiązanie już od jakiegoś czasu. Pojawiają się jednak pytania. Zgoda księcia, praktycznie natychmiastowa może sugerować , że nie wie on nic o stanie królowej.Z kolei  jej dotychczasowa logika sugeruje, że tą wiadomość mu przekazała. Jakby nie patrzeć informacja ta może otworzyć nowe wątki. Uznanie dziecka Amaktaris przez księcia za swoje (bękarty raczej nie dziedziczą tronu)  może zostać uwarunkowane  jakimiś bonusami.      Ponadto zastanawia mnie jeszcze jedno zagadnienie z przeszłości. Hetyci, wspierając księcia Nektanebo musieli przejechać przez ziemie zarządzane przez  Manetosa. Przejazd 300 rydwanów nie mógł              pozostać niezauważony. Czy to tylko moja wyobraźnia powoduje, że szukam kolejnych zdrajców. Czy też Heparis liczył jeszcze na jednego asa. No i jest kwestia Irias . Jej ostatnie wypowiedzi podczas powrotu z pogrzebu  Tereusa świadczą, że widzi ona Nefera albo u boku królowej albo ...Jeżeli miejsce przy Amaktaris zostało zajęte przez innego to otwierają się kolejne perspektywy.   Tak, czy inaczej bawię się świetnie i niecierpliwie czekam na kolejne części. Nie kończ tego zbyt szybko lub pomyśl o kolejnym tomie.   Pozdrawiam.

    25 lis 2016

  • nefer

    @Koper Hej. Dzięki za komentarz i wielce pochlebne porównanie. Staram się tak wiązać wątki, aby wydarzenia zarazem potrafiły zaskoczyć ale też miały swoją logikę. I tu jak najbardziej słusznie zauważyłeś, że obecna decyzja Królowej jest właściwie jednynym wyjściem z sytuacji. O ile Ją znam, to zaplanowała to już dawno i "dopracowała" też różne szczegóły, które odpowiedzą także na zgłaszane przez Ciebie pytania. W chwili gdy Hetyci przechodzili przez syryjskie pogranicze (a prowincja ta graniczyła często z ziemiami półpustynnymi i słabo zasiedlonymi, w zasadzie poza kontrolą) książę Manetos przebywał w stolicy i trudno go winić za brak czujności. Zdrajcą może więc nie jest... Irias wchodzi akurat w wiek dorastania i podziwia Nefera, ale to tylko takie zauroczenie... A on wcale nie jest wolny, nawet nowe/stare obręcze zamierza nałożyć.Pozdrawiam i  dobrej zabawy życzę.

    25 lis 2016

  • Roksana76

    Nie czytałam komentarzy zamieszczonych wcześniej, więc mogę się powtórzyć, ale mam takie przeczucie, że problem z zamążpójściem przestanie istnieć zanim naprawdę się wydarzy. Nie sądzę by Amaktaris miała zamiar z kimkolwiek dzielić się władzą ;) Wściekłość Nefera pewnie przewidziała i niewiele sobie z niej będzie robiła, chyba, że nieszczęśnik naprawdę nabroi. Intrygują mnie kupcy znający tajemnicę purpury. Przecież nie pojawili się tylko po to, by "lwice" zaopatrzyły się w nowe ciuszki.  
    Część genialna, jak zawsze.  
    Pozdrawiam, R

    24 lis 2016

  • nefer

    @Roksana76 Z pewnością władzy z rąk wypuszczać nie zamierza. Faraon-małżonek będzie musiał zadowolić się.... może wojną w Syrii? Trzeba tam kogoś na straży. Jeśli nie jest głupcem, to przyjmie tę rolę... A jeśli jednak jest to... Podsunęłaś kuszące rozwiązanie fabularne... Kobiety to potrafią być przebiegłe i okrutne...  :smh:  To jednak z oczywistych powodów musiałoby wstrząsnąć Neferem silniej jeszcze niż wszystko to, co widział do tej pory... (chociaż już aktualnie jest mocno zbulwersowany  :sciana:  ). Dla dobra wszystkich książę powinien więc okazać rozsądek. Tym bardziej, że istnieje jeszcze pewien istotny szczegół ważny dla powodzenia planu Amaktaris, który z pewnością nie poprawi nastroju Nefera...

    24 lis 2016

  • Roksana76

    @nefer , czyżbyś miał na myśli sypialnię  :redface: ??? Nie wierzę... Coś szykujesz, tylko nie wiem co :rolleyes:  
    No, a co z Aną? Zaszła w tę upragnioną ciążę czy nie?

    24 lis 2016

  • violet

    @Roksana76  Myślę, że Ci kupcy są jednak zaproszeni jako egzotyczni goście, a poza tym dobrze mieć sprzyjających gdzieś sąsiadów  No i ten "fiolet", nie tylko Panie, pragnęłyby być w posiadaniu ciuszków w tak egzotycznej barwie

    25 lis 2016

  • nefer

    @Roksana76 Spójrzmy na problem z tej strony - dzieci nie biorą się z powietrza i wszyscy o tym wiedzą, a Amaktaris jest brzemienna już od pewnego czasu (tak od 2 miesięcy "z solidnym hakiem" mniej więcej - to naprawdę"ostatnia chwila";). Ten akurat książę nie jest kompletnym durniem i podobny szczegół też musi zostać uwzględniony w planach Królowej... Skoro już jesteśmy przy tych kwestiach, to Ana "dostała" tymczasem dopiero 10 dni... Musieliby zbadać poziom beta HCG  :) . Egipcjanie wysiewali w takich przypadkach garść jęczmienia, podlewali wodą z Nilu oraz moczem zainteresowanej kobiety... Jeśli wschodził szybko i gęsto... Ale to raczej bardziej wróżbiarstwo, a też wymaga chwili czasu... czyli, trzeba poczekać... Kupcy... To była taka okazja do wymiany prezentów  ;), zajęło to przyjemnie myśli Nefera, nie spodziewającego się ogłoszonych wkrótce rewelacji, i pozwoliło na lekko pikantne pożartowanie z małżonką.  :)

    25 lis 2016

  • Roksana76

    @nefer, masz rację. Nie wiadomo jeszcze, skoro minęło 10 dni. Nie doliczyłam dokładnie. Z tym jęczmieniem to wcale nie takie wróżbiarstwo, bo w moczu kobiety brzemiennej jest więcej czynników wzrostu,ale trzebaby porównywać z moczem nie brzemiennej, a nie z wodą z Nilu. Był jeszcze sposób z żabą, która nosi na grzbiecie skrzek. Polewany wiadomym moczem dawał rozwój partenogenetycznych kijanek, a kontrolny nie wpływał. Nie jestem tylko pewna, czy znali to w Egipcie.  
    No, to czekamy na "księcia z bajki"  :faja:

    25 lis 2016

  • nefer

    @Roksana76 A cóż to za bajka w której ksiezniczka albo królowa poslubia nie ukochsnego tylko kuzyna, z przyczyn politycznych i do tego z własnej woli? Samo życie :sad:  Dzięki za wyjaśnienia. A ja sądziłem, że to przesądy. Nie docenilem medycyny egipskiej, a powinienem.  :)

    25 lis 2016

  • Ewa

    Świetna część. To jest prawdziwa uczta dla wyobraźni. Kolejna niespodzianka dla Nefera i sprzeczność pomiedzy potwierdzeniem przez niego checi bycia sluga i niewolnikiem Królowej, a następnie niewatpliwie zawodem z powodu zaskakującego dla niego wyboru przez Królową małżonka. Co potwierdza chec Nefera do ponownego zalozenia obreczy. To zas umacnia pozycje Any, którą pamiętajmy, że Nefer kocha. Jednak Amaktaris potrafi być przebiegła. Nie podejrzewam aby zapowiedź małżeństwa, mogła cokolwiek zmienić w jej relacjach z innymi ludźmi. Amaktaris planuje wszystko z dużym wyprzedzeniem i w sposób przemyslany, na pewno bez zbednego utrudniania sobie życia. Nefer przelknie te gorzką pigułkę, bo jakoś musi. Ale znajac go to chyba zadzieje sie. Włoży szpile bo to potrafi. Królowa zas zwykle dla niego wyrozumiała, tym razem może nie zechce pozostac dłużną. To dodaje pikanterii tym relacjom. Ciekawi mnie jakie kopie dzieł mógł otrzymac Nefer w podarunku- czy tylko dzieje Egiptu, o astrologii itp.? Jaka role odegra para cudzoziemcow, która przybyła na ucztę, bo coś mi szemrze...  ;) . Pozdrawiam serdecznie.

    24 lis 2016

  • nefer

    @Ewa Hej. Strzał w dziesiątkę. Ona zaplanowała to już dawno, chyba na samym początku. I nawet jakiś czas temu zadbała o pewne istotne szczegóły, których tymczasem nikt nie zauważył  ;). Ale Nefer zauważy, gdy trochę ochlonie. Pytanie, jak to wszystko przyjmie. Nie wiem tymczasem co to za zwoje konkretnie, na pewno o dziejach Kraju, bo Ona wie, że to Nefera interesuje, ale i śmiałych opowieści romantycznych pewnie nie zabraknie.  ;) Pozdrawiam.

    24 lis 2016

  • Ewa

    @nefer Logiczny ciąg wydarzeń i sytuacji. Nefer jest zdenerwowany i ma do tego prawo. No cóż brzemienna Królowa musi mieć męża. Jednak mogła ogłosić swoją wolę w innym terminie, a nie na przyjęciu Nefera. Mogło to być za te trzy dni, gdy Izyda powróci itd. Nefer raczej nie ma wyjścia, co chwilę potwierdza swoją wierność i chęć służenia Władczyni i z tego póki co, nie ma powodu żeby się w tej chwili wycofać. Poznał już bardzo dobrze Królową. Musi ochłonąć, chyba , że Amaktaris dołoży kolejne niespodzianki. Pytanie czy sama nie będzie musiała trochę ochłonąć, jak zobaczy ponownie obręcze ;). Co do faraona, to myślę, że nie ma obaw.  Poglądy na temat współrządzenia Amaktaris wyraziła, w którejś z dużo wcześniejszych części, niemal na początku. Po prostu znajdzie mężowi zajmujące zajęcie, gdzieś dalej od stolicy, jak mniemam. Piszę to dla przypomnienia innym czytelnikom, jeśli ktoś będzie miał chęć wejścia w komentarz. A zaraz zapewne następna część pojawi się :).

    26 lis 2016

  • nefer

    @Ewa I znów mogę tylko podziwiać intuicję oraz logikę. Wiele twoich uwag i przypuszczeń to chyba wprost z głowy autora... Przykładowo, brzemienna Królowa musi mieć małżonka i to jest oczywiste, nawet w społeczeństwie przyznającym w sumie kobietom dużo swobody prawnej oraz obyczajowej, jak egipskie. Tylko Nefer, chociaż jakoby niegłupi, zdawał się tego nie dostrzegać, może nie chciał... I jakieś niemiłe niespodzianki też się jeszcze pojawią... Dalej, Ona władzy bynajmniej wyrzekać się nie zamierza, a mąż-faraon najlepiej niech jakąś wojną się zajmie, może w Syrii, bo tam jednak niespokojnie na granicach... Zarząd Kraju pozostaje natomiast w garści i tym bardziej potrzeba teraz wiernych ludzi... Trzeba tylko dopilnować, aby małżonek nie przewyższył Królowej popularnością wśród żołnierzy. Chwilowo to nie grozi, ale należy uważać... Z drugiej strony staram się budować fabułę w sposób logiczny, zgodnie z zamysłami i emocjami bohaterów. Autorowi łatwiej, oczywiście, wczuć się w postać Nefera, trudniej w postacie kobiece, choćby Amaktaris czy Anę. Dlatego cieszy mnie, że potrafisz przewidzieć i wyjaśnić ich postępowanie - nie jest więc takie niemożliwe. Jedna tylko pomyłka, kolejna część "pisze się" ale dopiero za kilka dni będzie gotowa.  :)  Pozdrawiam.

    27 lis 2016

  • Ewa

    @nefer To nie intuicja tylko logiczny ciąg zdarzeń wprost z głowy autora przecie ! :), który przywołuję, gdyby coś czytelnikom umknęło. Nefer jest niegłupi, a zarazem kocha Królową, więc ma ogromny problem. Nie odetnie swoich uczuć, brzytwą którą zakupił. Amaktaris chcąc mieć Nefera w pobliżu, będzie musiała na nowo oswajać jego niepokorność, a w razie potrzeby stanowczo poskromić ją jeśli zajdzie taka potrzeba. Przecież wszyscy wiemy, że kłopoty i niepokorność to urocze przywary, a nawet zalety  Nefera. Myślę, że znajdzie sposób na ukaranie takiego arcykapłana, jeśli mniej lub bardziej "zalezie Królowej za skórę"!. Znając jej wyobraźnię, rozum i  talent żaden poddany nie wywinie się Królowej bez należytej kary, no może poza drobnymi wyjątkami ;) . Kończąc te wywody Władczyni w odpowiednim czasie być może oddali małżonka, ale na pewno będzie miała go na oku. Wytrawna polityka i polityka bez zbędnych skrupułów to przecież jej specjalność, na dodatek potwierdzona już wielkim doświadczeniem. Pozdrawiam autora, wszystkich czytających i czekamy te parę następnych dni...aż się napisze  :).

    27 lis 2016

  • Funkykoval197

    Ciekawe jakie będą relacje na linii faraon-arcykapłan.

    23 lis 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Coś trzeba zostawić dla wyobraźni. Faraon, nie faraon, on też nie może się szarogęsić, przynajmniej przez jakiś czas. Zresztą wyjdą jeszcze pewne istotne szczegóły (o których dotąd nikt nie pomyślał  :P ).

    23 lis 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Od początku coś mi on się nie podoba. Jakieś przeczucie czy co?

    23 lis 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Nie jest taki najgorszy i całkiem użyteczny.

    24 lis 2016

  • Funkykoval197

    @nefer W końcu Ty go znasz  :lol2:

    24 lis 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Rozmawiałem z nim tylko przez chwilę na tym przyjęciu.  ;)

    24 lis 2016

  • Funkykoval197

    @nefer Mnie tam chyba w realu nie było. Może w Biedronce? :lol2:

    24 lis 2016

  • POKUSER

    Posunięcie logiczne dla Bogini i Królowej, ale czy dla kobiety? Nefer będzie miał problem z gratulacjami i pewnie umiejętnie szpile włoży. Ciekawe jak można ukarać arcykapłana, bo poprzednie kary, z racji piastowanego urzędu, nie wchodzą w grę...

    22 lis 2016

  • nefer

    @POKUSER Niestety, ktoś musi myśleć o państwie i dynastii. Nie można mieć wszystkiego  :sad: On już ma z tym kłopoty... Myślisz, że Ona zechce go ukarać? Może plebiscyt urządzę po kolejnym rozdziale.  :blackeye:

    22 lis 2016

  • POKUSER

    @nefer to zależy jak daleko Nefer posunie się z okazaniem niezadowolenia. Myślę że Królowa może nie mieć wyjścia, z drugiej strony Nefer nie jest głupi i po nocy na ochłonięcie, umiejętnie to rozegra

    22 lis 2016

  • nefer

    @POKUSER Trochę jest wkurzony. Dowiaduje się z gazet podczas wlasnej uczty.

    22 lis 2016

  • POKUSER

    @nefer I to boli najbardziej

    23 lis 2016

  • Lili

    @nefer Biedna Ana. Nie znalazłbyś jej jakiegoś godnego kochanka, Neferze? Proszę... Nie będzie chyba do końca życia prasowała szat mężowi zakochanemu w innej. Przecież ta, ekhm, biżuteria, miała być poniekąd dla niej. A teraz wychodzi, że to taka mała manifestacja zazdrości i wkurzenia na okoliczność tego Manetosa... A poza tym, znamienny fakt: na liście kilku porad "jak rozgniewać mężczyznę" skrytobójstwo mieści się na dole listy. Ale poślubienie innego, o nie, co to, to nie. ;-)

    23 lis 2016

  • nefer

    @Lili Hej. Dzięki, że o niej pamiętasz. Osobiście nic już prasować nie musi, ale jednak... W sumie mogłaby zażądać rozwodu - w Egipcie było to możliwe i zupełnie normalne, a kobieta zachowywała wniesiony majątek. Ogólnie kobiety cieszyły się dość dużą swobodą. W wieku 15 lat uznawane były za "pełnoletnie" i samodzielnie dysponowały swoim majątkiem, same też podejmowały decyzję o wyjściu za mąż - w praktyce pewnie po naradzie z rodzicami, ale niemożliwe było zmuszenie do małżeństwa wbrew woli (jak często działo się to gdzie indziej). Zawierano też małżeństwa "na próbę" czyli na określony czas. Jeżeli nie zostały przedłużone, to automatycznie ulegały rozwiązaniu np. po roku. Nie przydawano też niezdrowej wartości dziewictwu, bez zdziwienia przyjmowano przygody dziewcząt przed ślubem. Samemu małżeństwu nie towarzyszyły specjalne ceremonie, związek uznawano za zawarty gdy małżonkowie zamieszkali razem, najlepiej we własnym domostwie. Niekiedy sporządzano też stoswną umowę na piśmie, dotyczącą głównie spraw majątkowych. Surowsze zasady obowiązywały po zawarciu związku, przyznać trzeba, że właśnie w stosunku do żon. Kobietę przyłapaną na takim cudzołóstwie oszpecano przez zmiażdżenie nosa, jej kochanka kastrowano i/lub skazywano na ciężką chłostę, bywało, że śmiertelną. Mąż miał większą swobodę, byle nie z zamężnymi kobietami... W sumie jednak np. Greków szokowały stosunki egipskie i tamtejsza swoboda kobiet, uważali to za skandaliczną rozwiązłość... Nie wydaje mi się, aby Ana chciała jednak rozwodu albo też szukała kochanka... Takie rozwiązanie uznałaby chyba za własną porażkę... Tym niemniej, dała w żartach poznać Neferowi, że mógłby się postarać i powinien ją bardziej doceniać... Może znajdzie też inną jeszcze satysfakcję...

    23 lis 2016

  • ~Lili

    @nefer Drogi Neferze, oczywiście, prasowanie to była licentia poetica (choć nie wątpię, że wiesz, jak Egipcjanie prasowali!! :-) :-)). Ale spełnienie się w urządzaniu przyjęć i meblowaniu pałacu też jest jakoś poniżej jej możliwości, prawda? Absolutnie też nie myślę o "szukaniu kochanka". Raczej o możliwości zaangażowania się w coś własnego; a że w powieści erotycznej kochanek wydaje się niekontrowersyjnym wyborem, automatycznie mi przyszedł do głowy... :-) To jest mój problem z postacią Any: jest niesymetryczna w stosunku do reszty, to znaczy do pozostałej dwójki (bo pretendenta Horkana zabiłeś). Nefer to główny bohater, ma swoje fantazje, swoją inteligencję i aż dwie kochanki :-) Królowa ma królowanie i, hm, licznych kochanków oraz kandydatów do tej roli. A Ana? W normalnym życiu kariera świetnej uzdrowicielki i (aktualnie) żony arcykapłana to niemało, ale przecież nie o to chodzi. Życzę jej tej "innej jeszcze satysfakcji" (aha, no wiem, że potencjalnie jest w ciąży, wszyscy trzymamy kciuki).

    23 lis 2016

  • nefer

    @~Lili Staram się ofiarować jej co tylko zdołam i na co zasługuje... Gdyby nawiązała jakiś romans utraciłaby jednak obecną szlachetność. Jest bowiem w tej chwili najbardziej szlachetną osobą spośród wspomnianej czwórki. Co prawda, niektórzy mają inne zdanie, uważają chociażby, że formą zdrady było przekazanie zwojów z wierszami, ale ja tego zdania nie podzielam...
    Ale proszę, wychodzi tu powieść egzystencjalna, a zamierzałem niedługą opowiastkę dla rozrywki (to pierwsze też się nie udało).  ;)

    23 lis 2016

  • Lili

    @nefer A tam, szlachetność. Pociągnęła smoka za ogon i potem nie wiedziała, co robić, kiedy ryknął. W scenie na barce nie zachowywała się jak osoba szlachetna, tylko jak bezradna. Swoją drogą, przepraszam Neferze za śmiałość w komentowaniu, mam nadzieję, że wybaczysz! :-)

    23 lis 2016

  • nefer

    @Lili W sumie to masz rację, wtedy nie bardzo chyba wiedziała co uczynić... Ale ja nadal uważam, że zachowuje się najbardziej szlachetnie. Cóż tu wybaczać? Raczej podziękować powinienem za komentarze wnikliwsze niż ta historia zasługuje. Odsłaniacie różne pokłady, o których często nawet nie pomyślałem świadomie.

    23 lis 2016

  • Lili

    @nefer Tak to bywa, z tym odsłanianiem. Zanim się zorientujesz, będziesz ze zdumieniem wpatrywał się w czyjąś pracę magisterską o "Pani...", z rozdziałem poświęconym analizie "zachowań językowych wspólnoty czytelników i autorów w portalu internetowym...". Na pięćdziesięciu zwojach znormalizowanego maszynopisu. Antycypując te miłe chwile, pozdrawiam przyszłych badaczy, no i oczywiście Ciebie, Panie Neferze!

    24 lis 2016

  • nefer

    @Lili Mam nadzieję, że do spełnienia Twojej koszmarnej wizji nie dojdzie.  :)  Ale tym bardziej dziękuję za pozdrowienia.

    24 lis 2016

  • Lili

    @nefer Drogi Neferze, wiem, że jestem monotonna (dlatego wracam do tego wątku tutaj, żeby pod 75 odcinkiem nie zaczynać od nowa o tym samym) - ale skoro Ana jest zbyt szlachetna na "przyjęcie" kochanka, to czy nie mogłaby chociaż jakiegoś odrzucić? :-) Wzmocni to tylko przekonanie czytelnika o mocy jej moralnego kręgosłupa i poczucie, że wybiera świadomie, a jeszcze jedna dobra męska postać pod koniec dzieła na pewno nie zaszkodzi ;-) (obiecuję, że to już ostatni raz marudzę o takie rozwiązanie fabularne, i że nie będę narzekać, jeśli jest ono nie do zrobienia :-) )

    13 gru 2016

  • nefer

    @Lili Hej. Ana odrzuciła swego czasy zaloty arcykapłana Hethora, chociaż to postać antypatyczna (w sumie trzecioplanowa) i raczej żadnym poważnym kandydatem nie był, to prawda. Jak sama wspomniała (w żartach?) ma pewną słabość do arcykapłanów i trudno w tej chwili znaleźć kogoś na odpowiednim poziomie. Może w tomie II, (o ile kiedykolwiek powstanie)? Jak widzisz, staram się w toku opowieści wzmocnić jej pozycję. I dzięki za sympatyczne zainteresowanie tą postacią. Są tacy, którzy jej nie lubią... Ja przeciwnie... To silna i mądra kobieta, godna najwyższego szacunku i uznania...

    14 gru 2016

  • Funkykoval197

    Świetny opis uczty. Czułem się jak bym tam był. :cheers: Z piwem Ahmesa. Końcówka rzeczywiście zaskakująca. I chyba trochę dłuższe niż zazwyczaj. THX ps. Chyba zasugerowałeś się moim postem z poprzedniej części: "Przecież jej (Irias) nie sposób było nie lubić ..

    22 lis 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 A tak, zacytowałem Ciebie, Rycerzu. 12 stron, a więc rozdział z tych dłuższych (najdłuższy miał 16). To  :cheers:

    22 lis 2016

  • Szarik

    Wykonanie jak zwykle wspaniałe, lecz tym razem treść dla odmiany mnie może nie tyle zasmuciła, co "sprowadziła na ziemię". Coś mi jednak mówi, że nowemu "małżonkowi" nie będzie dane korzystać z uroków królewskich komnat ...

    22 lis 2016

  • nefer

    @Szarik Jesteś idealista, a tu wymogi twardej polityki. To było jedyne logiczne wyjscie. Trzeba jeszcze dopracowac pewne szczegóły ale Ona tez juz sie tym zajęła.

    22 lis 2016

  • Szarik

    @nefer zdaję sobie doskonale sprawę, że tu pragmatyzm rządzi, ale co szkodzi westchnąć i pomarzyć, że czasem mogłoby być inaczej ;)

    22 lis 2016

  • Ramol

    Neferze, brawo!!! To powinno zamknąć ten komentarz. Jednak jako stary gaduła chciałbym odnieść się do paru spraw. Nie wierzę, aby zaślubiny Amaktaris ze swym kuzynem zakończyły romans z Neferem. To jest polityka a nie "żar uczuć". Królowa jest Władczynią i musi patrzeć na skutki polityczne, jest też Kobietą o gorącej krwi (bujnym temperamencie - jak ktoś woli). Wiem, że mogę być baranem: upór, nie przyjmowanie niewygodnych argumentów, ogólna kłótliwość... Niech i tak będzie... Drugim tematem jest "chronienie" Irias przed golizną i seksem... Dawno nie byłem w "Kraju nad Rzeką", ale z tego co pamiętam z czasów budowy Sfinksa i piramid, nagość i prokreacja, nie była najbardziej wstrząsającym widokiem, który był ogólnie dostępny (vide: targ niewolników, karanie śmiercią skazańców itp). Jak się domyślasz zapewne, moje "czepialstwo", jest - przynajmniej częściowo - po to, aby nie przesłodzić Ci naszych komentarzy! Pozdrowienia!

    21 lis 2016

  • nefer

    @Ramol Hej. Stary druhu, a jak myślisz, dlaczego Królowa tak naprawdę odesłała Irias?  ;)  Czy tylko dlatego, że potrzebowała jej miejsca w loży? A uczucia... zobaczymy, co on na to wszystko. Tym bardziej, że jeszcze pewne szczegóły wyjdą... I tu mała zagadka.... jakie?Dzięki.  :)

    21 lis 2016

  • Petrix

    @nefer mam domysł jakie szczegóły może chodzić, ale zanim napisze swój komentarz musze przetrawić tę część
    Ale już mogę napisać, że w moim odczuciu większość problemów Nefera zostało rozwiązanych przez Amaktaris

    21 lis 2016

  • violet

    Neferze, nie wiem co powiedzieć... Rzadko brakuje mi słów, ale tym razem...
    Pozwolisz, że podziękuję Ci za ucztę, jak dotąd nie mogę otrząsnąć się  z wrażenia ;)  
    Kłaniam się nisko przed mistrzowskim posunięciem i rozegraniem sytuacji, która była w pewnym momencie patowa i niebezpieczna dla tronu  :)  Daliście radę!   Przyjmij wyrazy szacunku i gratulacje. Pozdrawiam. :)

    21 lis 2016

  • nefer

    @violet Mam nadzieję, że skorzystasz z rozrywek tego bankietu.  ;)

    21 lis 2016

  • violet

    @nefer Już to robię  :P  nie zwyczajna jestem czegoś sobie odmawiać, zawsze biorę co chcę, ile chcę, jak chcę i kiedy chcę ;)

    21 lis 2016

  • violet

    @nefer Dziękuję za zaproszenie, uczta była wspaniała,  długo będę wspominać i już się cieszę na, mam nadzieję, w niedługim czasie rewizytę.

    22 lis 2016

  • nefer

    @violet Zaszczytne to słowa dla niewolnika.  ;)

    22 lis 2016

  • violet

    @nefer Panie Rays mają słabość  do niewolników... niektórych ;)

    22 lis 2016

  • nefer

    @violet Jedna z nich tylko godna jest miana Pani.  :)

    22 lis 2016

  • jerzyk

    @nefer Jakieś konszachty tu wyczuwam ;)

    1 gru 2016

  • Nowicjusz

    Końcówka zaskakująca

    21 lis 2016

  • nefer

    @Nowicjusz I tak miało być. Tym niemniej, to bardzo logiczne posunięcie Królowej. I w dodatku, przygotowane...

    21 lis 2016

  • Czytelnik2

    Czyżbym był pierwszy?

    21 lis 2016

  • nefer

    @Czytelnik2 Na to wygląda. Gratulacje.

    21 lis 2016

  • nefer

    Dla bardziej dociekliwych. Wspominane w tym rozdziale barwnik oraz barwa to purpura, tzw. purpura tyryjska. Barwnik ten uzyskiwano z pewnego gatunku ślimaków morskich, a tajemnicę jego wytwarzania odkryli dopiero w I tysiącleciu p. n. e. Fenicjanie. Długo utrzymywali ją w sekrecie. Ponieważ jednak mieszkańcy Krety (a stamtąd pochodzi para cudzoziemskich gości) także słynęli z zamiłowania do żywych barw i kolorów, a cywilizacja kreteńska upadła w gwałtowny sposób i jej ewentualne zdobycze mogły zostać utracone... Nadto według jednej z teorii (obecnie, co prawda, mniej uznawanej) Fenicjanie mieli wywodzić się od Ludów Morskich, a jednym z nich byli też Kreteńczycy... W sumie pozwoliłem więc sobie na taki zabieg. Pozdrawiam.

    21 lis 2016

  • Funkykoval197

    @nefer I znów błysnąłeś wiedzą na temat tamtych czasów i wtbalazków. Gratuluję wiedzy

    24 lis 2016