Pani Dwóch Krajów cz. 64

XCVI
     Ciała dostarczono do pałacu pod osłoną zmroku. Zgodnie z życzeniem Królowej Mistrz osobiście przyniósł tę wiadomość do gabinetu, w którym Władczyni przez cały wieczór zajmowała się jakimiś zwojami. Czyżby przeglądała i uzupełniała listy podejrzanych, których zamierzała pozbawić stanowisk i posłać na wygnanie? Nefer powziął takie przypuszczenie, gdy Bogini zapytała go, co sądzi o arcykapłanie Hethorze z Abydos.
     "Nie mam o nim najlepszego zdania, o Pani. To zawistnik i chciwiec.”
     "Na Mnie również wywarł podobne wrażenie ale spotkałam czcigodnego Hethora tylko raz, podczas wizyty w twoim mieście... A jak oceniasz jego rozum?”
     "Niezbyt wysoko, o Wielka. Co ciekawe, także sam Heparis nie miał dobrego mniemania o swoim koledze z Abydos i dał to wyraźnie do zrozumienia.”
     "Czy uważasz, że Hethor mógłby brać udział w spisku?”
     To pytanie posiadało już dużo większą wagę niż opinia na temat charakteru i zalet umysłu dawnego zwierzchnika. Mogło zadecydować o losie dumnego do niedawna hierarchy. Nefer zawahał się przez chwilę i zważył w duchu odpowiedź.
     "Obawiam się, że tak, Najjaśniejsza Pani.”
     "Nazwałeś arcykapłana swoim wrogiem podczas naszego pierwszego spotkania.”
     "Nie mogę cofnąć tych słów, o Świetlista. Były i są prawdziwe.” - odparł zdumiony, że Ona pamięta takie szczegóły. Dla Nefera tamta krótka rozmowa, gdy skuty łańcuchami klęczał u stóp Tronu Pani Obydwu Krajów jako oskarżony o obrazę Majestatu Władczyni i czekał na Jej wyrok, stanowiła jedną z najważniejszych chwil w całym życiu. Amaktaris już dawno powinna jednak o niej zapomnieć, z pewnością zdążyła przyzwyczaić się do wielu podobnych sytuacji. A może jednak nie? Najwyraźniej w tym wypadku tego nie uczyniła.
     "W takim razie, Królowej nie pozostaje nic innego jak tylko pogratulować ci doboru wrogów. Nie wierzę, abyś akurat ty wykorzystywał teraz okazję do zemsty... Ja również podzielam zresztą twoją opinię, Neferze.” - Postawiła jakiś znak na liście. - "W przypadku Merena z Nennesut żadnych wątpliwości mieć nie możemy. On musiał wiedzieć o wszystkim, a przynajmniej wystarczająco wiele.” - Kolejny wpis uczyniony na papirusie. - "I oto jeszcze jeden z naszych wspólnych nieprzyjaciół.”
     Mimo wszystko, rozmowa ta nie sprawiała Neferowi żadnej satysfakcji czy przyjemności, dlatego ucieszył się nawet z przybycia Mistrza Apresa. Zgodnie z zaleceniami Towarzysza Prawej Ręki apartamentów Władczyni strzegły już wzmocnione straże, ale do szczególnego lochu podążyli teraz jedynie w czwórkę, zabierając jeszcze Harfana. Na miejscu zastali dwóch niemych podwładnych Mistrza oraz ciała. Umieszczono je już w dolnej części piwnicy, nie trzeba było kłopotać się przykuwaniem skazańców do kamiennej podłogi. Tylko kładka łącząca obydwie otoczone wodą wysepki leżała jeszcze wzdłuż rozdzielającego je rowu. Kopiec majaczył groźnie w ciemnościach rozświetlanych pełgającymi płomieniami pochodni. Nefer zastanowił się przelotnie, na jak długo mogła wystarczyć tym żarłocznym mrówkom poprzednia uczta. Minęło już trochę czasu i wojowników kopca należało zapewne karmić, niezbyt obficie, aby trwali w gotowości, ale jednak... Miał nadzieję, że rzucano im jakieś ubite zwierzęta... Może jednak trafiały tu również co jakiś czas ciała martwych skazańców z pobliskiego Placu Śmierci? Tak byłoby nawet dla wszystkich najwygodniej...
     W ślad za Królową zszedł na dół. Zwłoki odarto z szat, leżały nagie, rzucone na plecy. Nefer przyjrzał się nadal aroganckiej twarzy Ramose oraz niezbyt ciekawemu obliczu Tahara. Nie mogło być żadnych pytań co do tożsamości obydwu. Zarówno kapłana jak i jego podłego sługę widział jeszcze dzisiejszego popołudnia, żywych i pewnych siebie, kroczących ku – jak sądzili – zwycięstwu, władzy, zaszczytom, bogactwu, chociaż każdy z nich inaczej to zwycięstwo sobie wyobrażał i innych zapewne spodziewał się nagród. A teraz byli martwi. Nubijczykowi poderżnięto gardło - sposób zadawania śmierci w którym on sam zdawał się gustować. Ramose ktoś wbił nóż w plecy, co jeden ze strażników zademonstrował, na znak Mistrza odwracając ciało. Na twarzy sługi zastygł wyraz zaskoczenia, zdążył więc z zapewne zrozumieć, że umiera z ręki swoich panów. Ramose zginął szybciej, nóż ugodził prosto w serce, duma i wyniosłość nie zniknęły z oblicza kapłana.
     "Ktoś znał się na rzeczy.” - zauważył Harfan - "Nie jest łatwo trafić tak precyzyjnie, uderzając w plecy. To musiał być wyszkolony zabójca... albo wytrawny wojownik. I miał dobrą broń, ostrze weszło głęboko i pewnie.”
     Mistrz potwierdził te słowa skinieniem głowy. Królowa w żaden sposób nie skomentowała uwag Libijczyka.
     "Chodźmy stąd!” - rozkazała.
     Gdy wspięli się już na wyżej położoną galeryjkę, ruchem ręki poleciła przerzucić kładkę. Strażnicy uczynili to pospiesznie, po czym jeszcze szybciej schronili się w bezpiecznej części lochu. Władczyni przyglądała się ciałom przez dłuższą chwilę.
     "Kości wrzućcie do Rzeki, mistrzu. Po tych nędznikach nie powinien pozostać żaden ślad. I tak mieli szczęście.”
     Gdy wszyscy czworo znaleźli się już na powrót w osobistych komnatach Królowej, Towarzysz zamierzał odprawić Harfana.
     "Za Twoim pozwoleniem, Pani, powinien odpocząć. Ja sam zastąpię teraz Libijczyka.”
     Amaktaris skinęła dłonią i wojownik opuścił pomieszczenie.
     "Właściwie, to nie ma potrzeby, abyś i ty nie mógł odpocząć, mistrzu. Nefer obejmie straż nad Moją Osobą..”
     "Nie powinien zostawać sam. Mimo wszystko, nie jest wojownikiem. I ma za sobą najcięższy dzień z nas wszystkich.”
     "Zamierzam wziąć teraz kąpiel, chcę oczyścić się po wizycie w lochach. Pozwól, mistrzu, że to Ja wybiorę sobie towarzystwo przy takiej okazji. Bo samej pewnie Mnie nie puścicie?”
     Apres zawahał się, nieco zakłopotany, zachował jednak milczenie. Nefer przypomniał sobie natomiast położenie i rozległość sali kąpielowej oraz jej grube mury. Przy poprzedniej okazji straże nie pojawiły się, pomimo głośnych odgłosów wydawanych zarówno przez Królową jak i Jej sługę. Nawet jeżeli żołnierze coś usłyszą oczekując przy wejściu do apartamentów, to czy zdecydują się na natychmiastową interwencję, nawet pomimo wydanych rozkazów? I czy do tamtej komnaty nie prowadzi przypadkiem jakieś boczne wejście, z którego korzystają zwykle służki?
     "Wybacz, Pani, ale to ryzykowne.” - ośmielił się zauważyć. - "Byłabyś wystawiona na zbyt wielkie niebezpieczeństwo.”
     "Czy ty aby nie przesadzasz, Neferze? Czy wy obydwaj nie przesadzacie?” - dodała Amaktaris, widząc potwierdzające słowa arcykapłana skinienie głowy Mistrza.
     "Wielka Pani, przecież nie możesz zabrać tam straży!”
     "Dlatego zabieram ciebie.”
     "Jak trafnie zauważył Towarzysz Prawej Ręki, nie jestem wojownikiem. A nasz przeciwnik to mistrz władania sztyletem.”
     "Sprzeciwiasz się Królowej, Neferze? Może masz jakieś inne powody?”
     "Najjaśniejsza, ja... Tak, muszę sprzeciwić się w tej sprawie. To naprawdę zbyt niebezpieczne.”
     "Waszym zdaniem, mam stać się więźniem we własnym pałacu?”
     "Z Twojej woli, o Pani. Ponieważ nie życzysz sobie podjęcia innych kroków.” - To Apres uznał za stosowne wesprzeć byłego osobistego niewolnika.
     "Ciekawe, jakie właściwie kroki masz na myśli? Skoro jednak jesteście tacy zgodni, rezygnuję z dzisiejszej kąpieli. Nie mogę oczyścić się z brudu, niech więc zanurzę się w nim głębiej. Mistrzu, pomożesz przy ocenie i uzupełnieniu tych wykazów. Ty natomiast, arcykapłanie, nie będziesz już potrzebny. Możesz udać się... na spoczynek.” - Ostatnie słowa Amaktaris wypowiedziała z zauważalnym przekąsem. - "Towarzysz też nie jest wprawdzie wojownikiem, ale nie wątpię, że w razie potrzeby poradzi sobie lepiej niż ty.”
     Odprawiła Nefera ruchem ręki i mógł już tylko opuścić apartamenty Władczyni. A jeszcze niedawno obiecywała ofiarować wszystkie możliwe nagrody i okazać wszelkie względy... Może zresztą pragnęła to uczynić? Nie pozostawało nic innego, jak wybaczyć Królowej zmienność nastrojów... Cóż jednak miał teraz ze sobą począć? Najchętniej poszedłby do Any, ale w obecnym usposobieniu Amaktaris zapewne nie przyjęłaby tego najlepiej. Z kolei we własnej komnacie kapłan mógłby spodziewać się wizyty żony lub przynajmniej przesłania z zaproszeniem i sytuacja stałaby się równie niezręczna... Ahmes prawdopodobnie już spał albo udał się do domu... W końcu Nefer odszukał żołnierską kwaterę Harfana w koszarach gwardii. Wojownik jeszcze się nie położył i chętnie przyjął niespodziewanego gościa. Nie mogło być jednak mowy o opróżnieniu dzbana z piwem czy dłuższych pogawędkach, obydwaj musieli koniecznie odpocząć. Libijczyk wydał już rozkazy aby obudzono go przy okazji nocnej zmiany warty. Tym samym pozwolił przyjacielowi wyspać się do rana i należało wykorzystać tę okazję, choćby przygodnym posłaniem stał się przykryty jakąś derką zwykły snopek słomy. Doprawdy, życie świeżo ustanowionego arcykapłana Izydy w królewskim pałacu potrafiło stać się bardziej uciążliwe niż w czasach gdy był on tylko niewolnikiem.
     Następnego ranka Nefer doprowadził się do porządku i stawił w komnatach Monarchini. Zastał swoją Panią w zadziwiająco dobrej formie, zapewne zdołała jednak zażyć snu oraz dopełnić porannej toalety. Spożywała właśnie śniadanie w obecności stojącego za Jej siedziskiem Harfana. Kapłan pomyślał z odrobiną złośliwej zazdrości, czy może mleczny brat Królowej strzegł także Jej odpoczynku w sypialni? Chyba jednak nie... Apartamenty zostały gęsto obstawione strażą, okna wychodziły na zamknięty dziedziniec, niezbyt grube ściany nie tłumiły większości odgłosów... Wojownik prawdopodobnie przesiedział tę noc w salonie...
     "Witaj, Neferze. Może się przyłączysz, skoro i tak jesteśmy zapewne skazani na własne towarzystwo w ciągu tego dnia? Przy okazji ośmielisz Harfana, który uparcie odmawia przyjęcia poczęstunku. A przecież ktoś powinien próbować potraw na Moim stole? Czyż nie?”
     Podobnemu zaproszeniu kapłan nie potrafił się oprzeć, co podziałało w końcu także na Libijczyka. Raczyli się podanym obficie jadłem, chociaż tradycyjnie upodobania Najjaśniejszej odnośnie śniadania nie do końca odpowiadały gustom Nefera.
     "Dowiedziałam się, że spędziłeś tę noc w kwaterze Harfana, na jakiejś kupie siana. Obiecałam ci własny pałac, a tymczasem nie znalazłeś nawet porządnej maty do spania. Nawet jako niewolnik sypiałeś pewnie lepiej?” - Uśmiechnęła się, powtarzając niedawne myśli kapłana. - "To trochę Moja wina, czyż nie? Nie zaprzeczaj, tylko przyjmij przeprosiny Królowej.”
     Powitany w taki sposób, nie mógł przecież chować urazy. Po zakończeniu posiłku Amaktaris zażyczyła sobie odwiedzić plac ćwiczeń. Czyżby zamierzała odbyć trening wojskowy pomimo swego stanu i ogólnej, nadal poważnej sytuacji? Może to tutaj szukała teraz wytchnienia? Poprzestała jednak ostatecznie na przywdzianiu lekkiego stroju ćwiczebnego i uzbrojeniu się w oszczep. Do pozorowanej walki nakazała natomiast stanąć Harfanowi i Neferowi.
     "Słyszałam, arcykapłanie, że pomimo swojej nowej godności nie zamierzasz rezygnować z treningu, a Mój brat zgodził się kontynuować naukę. Nie mam nic przeciwko temu, mogę tylko pochwalić taki zamiar. Ponieważ jednak istotnie byłoby lepiej, gdyby wieści o czymś takim nie rozeszły się szeroko, odprawiłam dzisiaj gwardzistów. Zaczynajcie!”
     Stoczyli kilkanaście pojedynków na oszczepy i najczęściej to Libijczyk powalał kapłana na ziemię. Raz czy drugi sztuka ta udała się Neferowi, który nie mógł jednak oprzeć się wrażeniu, że Harfan celowo pozwalał mu wygrać, aby nie upokarzać przyjaciela w oczach Władczyni. Nie przypadkiem uchodził za najlepszego oszczepnika w królewskiej gwardii. Podobne uczucia dawno opuściły już jednak byłego osobistego niewolnika. Zdążył się przekonać, że uznanie Amaktaris można zdobyć także w inny sposób.
     Po pewnym czasie okazało się, że Królowa nie przypadkiem postanowiła spędzić przedpołudnie na placu ćwiczeń i nawet przywdziała strój wojownika. Po którymś z kolei upadku Nefera spojrzała na stojące już wysoko słońce i nakazała przerwanie pojedynku.
     "Niestety, nie zdołamy uciec od obowiązków. Samozwańcze opiekunki Irias, Amazonki, poprosiły o audiencję, a właściwie to jej zażądały. Uznałam, że lepiej będzie przyjąć je tutaj niż w sali tronowej czy prywatnych komnatach. Ich delegacja powinna już czekać przy wejściu na dziedziniec. Wprowadź te kobiety Harfanie, a potem zostańcie tu obaj z Neferem. Pewnie i tak zresztą nie odeszlibyście, choćbym wydała taki rozkaz.”
     Kapłan nie miał dotąd okazji poznać bliżej dwóch wojowniczek, szatynki i brunetki, które szybkim krokiem wmaszerowały na plac. One również miały na sobie żołnierski rynsztunek, chociaż zgodziły się chyba zostawić w rękach straży oszczepy.
     "Witaj, Amaktaris, Władczyni Wojowników.” - pozdrowiła Królową krótkowłosa szatynka, po czym obydwie Amazonki lekko skłoniły głowy.
     "Witajcie, Charis, mistrzyni łowów, a także ty Eleno, wojowniczko.” - Najjaśniejsza znała jednak imiona rozmówczyń oraz urząd jednej z nich, zapewne przywódczyni całej grupki po śmierci Koriny. - "Z jakiego powodu prosiłyście o posłuchanie?”
     Charis niechętnym spojrzeniem obrzuciła Nefera i spróbowała użyć tradycyjnej wymówki swego ludu.
     "Przychodzimy w sprawie naszej królowej, a takie kwestie, zresztą wszelkie inne także, nie powinny być omawiane w obecności niewolników!”
     "Nie widzę tu żadnego niewolnika!”
     "A ja tak. Ten tutaj jeszcze niedawno nosił łańcuchy i niewolniczą obrożę!”
     "Otrzymał wolność z Mojej ręki i jest teraz wolnym sługą Królowej, Władczyni Wojowników.”
     "Dałaś mu oszczep ale to nie czyni z niego wojownika. Potrafi używać tej broni jedynie wtedy, gdy uderza w plecy!” - W porównaniu z Charis, nawet Korina mogła wydawać się mistrzynią sztuki dyplomacji.
     "Czy prosiłyście o to posłuchanie tylko po to, aby dyskutować o jednym z Moich sług?”
     "Przyszłyśmy w imieniu naszej królowej ale o tym tutaj Neferze też mamy zamiar porozmawiać. Dlatego żądamy abyś go odprawiła!”
     "To Moja decyzja, kogo wybieram do swojej świty! Mówcie, co was sprowadza, albo nie zabierajcie czasu Pani Obydwu Krajów. Możecie zacząć od tego, z czym przysłała was wasza królowa, Moja siostra Irias.”
     "Chcemy, aby władczyni Amazonek natychmiast powróciła do swego królestwa! Podstępem spowodowałaś, że nasze wysłanniczki zgodziły się na jej pobyt tutaj. To był błąd. Obiecywałaś naszej królowej bezpieczeństwo i właściwe dla jej pozycji traktowanie oraz nauki, a tymczasem została porwana, jak teraz słyszymy! Na dodatek otaczasz ją swymi sługami. Nauk waszego kraju Irias nie potrzebuje, mogą jej tylko zaszkodzić. Do tego walczysz z własnymi krewnymi, co zresztą nie może dziwić, skoro to głupi mężczyźni, ale z powodu tej ich głupoty bogowie chcą teraz odebrać Twojemu krajowi światło słońca. Tak mówi się od wczoraj na ulicach. Królowa Irias pragnie jak najszybciej wyjechać!”
     "Wasze wysłanniczki zgodziły się na pobyt Irias w Kraju Nad Rzeką przez cztery lata bo daję wam za to broń i złoto. Z Moimi krewnymi, zarówno ziemskimi jak i nieśmiertelnymi, poradzę sobie sama. I dlaczego królowa nie przyszła tu osobiście, by oznajmić o swej woli wyjazdu?”
     "Jest jeszcze dzieckiem i nie wie, co będzie dla niej najlepsze. Pewne decyzje trzeba podejmować za nią.”
     "I to właśnie wy, ty Charis, i ty Eleno, zmierzacie to czynić? I może jeszcze kilka waszych sióstr, które goszczę w Moim pałacu? Irias zostanie, dopóki z jej własnych ust nie usłyszę życzenia opuszczenia Egiptu! Czy jeszcze coś?”
     "Tak! Jak już powiedziałam, ona spędza zbyt wiele czasu z Twoimi sługami, z tym jednorękim starcem, z obecnym tutaj oszczepnikiem, z innymi zresztą także. To odbiera jej siłę ducha i wpaja złe obyczaje. Ale najgorszy z nich wszystkich jest ten niewolnik, któremu dałaś wolność. To on czyni z królowej Irias słabą, bezwolną i głupią poddaną mężczyzn, na podobieństwo innych kobiet w Twoim kraju. A powinna być władczynią i wojowniczką!”
     "Zapewniam cię, łowczyni, że taką będzie, a właściwie już jest. Dzięki krwi, która płynie w jej żyłach, ale także dzięki naukom, które tutaj pobiera. Jeżeli tego nie widzisz, to tym gorzej dla ciebie. Aby rządzić potrzebuje mądrości. A nie znam nikogo, kto potrafiłby przekazać jej więcej mądrości niż Nefer, i co nawet jeszcze ważniejsze, od kogo chciałaby ją przyjąć. Wy same nauczycie może Irias władać oszczepem, ale na pewno nie rozumem.”
     "W jaki sposób ten niewolnik posługuje się oszczepem i tym swoim rozumem, to już wiemy. Rozumu starczyło mu akurat na tyle, by wbić oszczep w plecy opiekunki stadniny! Nie został za to ukarany! Uznałaś nawet początkowo jego winę i skazałaś na śmierć, ale potem uwolniłaś i przywróciłaś do łask. To nie nasza sprawa, w jaki sposób traktujesz swoich niewolników, ale śmierć Koriny nie może pozostać bezkarna!”
     "Korina zdradziła, służyła Hetytom oraz ich księciu. To dlatego zginęła.”
     "Na to wszystko masz zapewne tylko słowo tego niewolnika, który zabił ją zdradzieckim ciosem w plecy?”
     "Jeżeli nawet, to wierzę w to, co mówi! A wasza opiekunka stadniny zginęła w uczciwej walce, chociaż nie zasługiwała na tak czystą śmierć.”
     "Czysta śmierć z ręki niewolnika? Chyba żartujesz!”
     "To Ja dałam Neferowi oszczep, którego użył w Mojej służbie. To uczyniło go wojownikiem.”
     "Uderzył w plecy, jak czynią to zdradzieccy mężczyźni. Nic zresztą dziwnego, w inny sposób nie zdołałby pokonać prawdziwej wojowniczki! Teraz też stoi tu w pancerzu i z oszczepem w ręku. W dziwny sposób traktujesz swoich niewolników, ale to nie nasza sprawa. To jednak nie czyni z niego wojownika i zaraz to udowodnię. Daj mi ćwiczebny oręż i niech zmierzy się ze mną!”
     "Nie ma mowy! I tobie także, Neferze, zabraniam przyjęcia tego wyzwania. To rozkaz!”
     "Boisz się, że jednak nie potrafiłby się obronić? Nie obawiaj się, nie zabiję twojego niewolnika. To byłaby nieuprzejmość wobec pani tego dworu.”
     "Powiedziałaś tu zbyt dużo, abym mogła pozwolić na taką walkę, choćby ćwiczebną.” - odparła chłodno Amaktaris, a Nefer odczuł jednak pewną ulgę.
     "Odsuniesz tego sługę od naszej królowej? Bo ukarać, jak widzę, nie zamierzasz?”
     "Tylko wtedy, gdy ona sama wyrazi takie życzenie.”
     "Będziemy musiały powiadomić nasze siostry o tym, w jaki sposób dotrzymujesz zobowiązań.”
     "Tylko nie zapomnijcie o złocie, które otrzymujecie z Moich skarbców.”
     "Bądź spokojna, nie zapomnimy. Są jednak sprawy ważniejsze od złota. Powiedziałyśmy sobie już chyba wszystko. Skoro boisz się o swego sługę, a on nie chce walczyć, to nic tu po nas.”
     Aroganckie wojowniczki oddaliły się nie czekając na pozwolenie Królowej, która zresztą nie zamierzała zniżać się do spóźnionej próby jego udzielenia.
     "Wybacz, Neferze, że naraziłam cię na coś takiego ale ta rozmowa nie była łatwa także dla Mnie. I nie próbuj opowiadać tu głupstw, że powinieneś był stanąć do tej walki. Ona chciała nas sprowokować. Aby kogoś skrzywdzić wcale nie trzeba zabijać. Charis jest zapewne wyśmienitą oszczepniczką, ale i Ja mam takich w Mojej służbie. Harfanowi nie próbowała rzucać wyzwania.”
     "Wielka Pani, ja...”
     "Tylko nie czuj się z tego powodu upokorzony, poważam cię z innych przyczyn i potrafisz służyć Królowej w sprawach, w których nikt nie zdoła cię zastąpić. W twoją odwagę też nie wątpię, ale przyjmowanie tego wyzwania byłoby zwykłą głupotą.”
     "To prawda, Neferze. Nie ukrywam, że jestem lepszym oszczepnikiem od ciebie, a zawahałbym się jednak przed taką walką, zwłaszcza, że niezależnie od wyniku, mogłaby nam wszystkim tylko zaszkodzić.”
     "Właśnie tak, Harfanie.” - Władczyni spojrzała z uznaniem na mlecznego brata. - "Mamy już wystarczająco dużo kłopotów. Muszę napisać do Talii, wygląda na to, że przynajmniej część delegacji Amazonek podziela poglądy Koriny, a w słowach przebierają jeszcze mniej niż ona. Trzeba też roztoczyć dyskretną opiekę nad Irias, choćby po to, aby jak najmniej przebywała w towarzystwie tych swoich rzekomych poddanych. Obydwoje znakomicie byście się do tego nadawali, ale mistrz z pewnością nie zwolni was teraz z waszego obecnego zadania ochraniania Królowej. Podejmowanie z nim jakiejkolwiek dyskusji w tej sprawie nie ma sensu. Pozostaje sierżant Tereus, zajmie się Irias z ochotą, a ona lubi ćwiczenia z bronią...”
     "Pułkownik ma z pewnością mnóstwo obowiązków związanych z przygotowaniem wojska na dzień zaćmienia...” - zauważył Nefer.
     "To prawda, ale sierżanta może wspomóc Horkan... Irias niezbyt go lubi, tak więc setnik na nic nie przyda się przy naszej księżniczce... To jednak znakomity oficer i jako zastępca Tereusa z gwardią poradzi sobie bez trudu.”
     "Od wczoraj nie widziałem Horkana, ani w pałacu, ani w koszarach?” - spytał Harfan.
     "Wysłałam go na objazd obozów w pobliżu stolicy, ale teraz wezwę z powrotem. Zamierzam dać mu szansę, aby też się na coś przydał. Jest bardzo ambitny i nie chcę, aby poczuł się niepotrzebny czy odsunięty.”
     Po takich słowach Królowej Nefer nie miał już nic do dodania w tej sprawie. Udzieliwszy burzliwej audiencji Amazonkom, Amaktaris poczuła zapewne niechęć do dalszego przebywania na placu ćwiczeń i postanowiła udać się do szpitala. Tymczasowi strażnicy także zmuszeni byli to uczynić i tym sposobem Nefer spędził dużą część dnia pomagając uzdrowicielom w zajmowaniu się pacjentami. Mógł do woli przyjrzeć się pracy zarówno Amaktaris jak i Any, która zdawała się czuć jak u siebie w Abydos i bez skrępowania komenderowała pomocnikami, Mistrzem Sentotem a raz czy drugi nawet samą Władczynią. Na ogół przyjmowali to bez sprzeciwu, niekiedy wdawali się w fachowe dyskusje. Pojawiła się też Irias, nadal pozostająca pod opieką Mistrza Serpy. Nie wydawał się do końca zadowolony z opieki jaką otaczano dziewczynkę w świątyni i wymógł ponowne nałożenie opatrunku. Księżniczka przyjęła to z niezadowoleniem, humor poprawiła jej dopiero zapowiedź Amaktaris, że od następnego dnia będzie mogła wznowić ćwiczenia ze swoją "armią”, pod osobistym nadzorem sierżanta Tereusa. Królowa obiecała jej to solennie, uzyskując w zamian zgodę na pozostanie aż do wieczora w szpitalu. Siłą rzeczy, zadanie opiekowania się Irias przypadło w tej sytuacji Neferowi. Z trudem zdołał wykręcić się od obiecanych wyjaśnień dotyczących zbliżającego się nastania ciemności. Uznał, że taki temat lepiej będzie jednak poruszyć już po przeminięciu kryzysu i do tego na osobności. W końcu dziewczynka zadowoliła się jakąś inną opowieścią o bitwach i wojnach, co Nefer i tak uznał za zajęcie łatwiejsze i przyjemniejsze niż praca przy chorych. Późnym popołudniem Władczyni zarządziła podanie posiłku w prywatnej jadalni i zaprosiła wszystkich obecnych. Nadszedł również Mistrz Apres. Po niezbyt wystawnej jak na warunki pałacu kolacji Królowa odprawiła niewtajemniczonych biesiadników, zatrzymała jednak jeszcze Nefera oraz Harfana.
     "Wszystko przebiega zgodnie z planem i rozkazami, które wydałaś, o Pani.” - obwieścił Towarzysz Prawej Ręki. - "Spiskowcy poddają się w Stolicy oraz na prowincji, nie mają zresztą innego wyjścia. Heparis i wielu innych są już w naszych rękach, tak jak sobie życzyłaś. Zadbam odpowiednio o ich bezpieczeństwo. Wśród ludu można znaleźć przejawy obawy, ale panuje spokój. Poddani czekają na zapowiedziany znak od bogów.”
     "A co z przygotowaniami do złożenia przebłagalnej ofiary?”
     "Najważniejsza część ceremonii odbędzie się pod murami Pałacu, na placu sądów i parad. Jak zawsze, zasiądziesz na podeście tronowym, dla księcia poleciłem zbudować specjalną, drewnianą platformę. Gdy zapadną ciemności” - tu Mistrz znacząco spojrzał na kapłana - "zdrajcę przyprowadzą z bramy przed Twoje oblicze i rzucą do stóp Tronu. Wypowiesz stosowne słowa i ogłosisz decyzję bogów. Następnie straże zawiodą Nektanebo na pomost, gdzie zostanie uduszony, tak aby nie popłynęła ani kropla królewskiej krwi. Wybrałem już jednego z moich podwładnych, potrafi posługiwać się pętlą ze sznura. Ile mamy czasu, arcykapłanie? Byłoby najlepiej, gdyby książę umarł niedługo przed początkiem powrotu jasności. Jak sądzę, tarcza Amona – Ra odsłoni się stopniowo?”
     "Tak, panie.” - odparł Nefer, nieco jednak poruszony beznamiętnym podejściem Mistrza do podobnych szczegółów, chociaż właściwie powinien się już do tego przyzwyczaić. - "Nie wiem, ile dokładnie potrwa zaćmienie, ale raczej niezbyt długo. Lepiej uczynić wszystko z pewnym wyprzedzeniem, najwyżej poczekamy chwilę na odpowiedź bogów.”
     "Byle niezbyt długą, Neferze.” - odezwała się Królowa, również bez sentymentów podchodząc do losu zdradzieckiego kuzyna.
     "Może zacznijmy wszystko, gdy pozostanie jeszcze widoczny jakiś skrawek tarczy słonecznego boga? Możesz przeciągnąć lub skrócić Twoją przemowę, o Wielka, aby dobiegła końca gdy nadejdzie pełna ciemność. Potem należy bez zbędnej zwłoki zabić księcia i niezbyt długo, jak sądzę, czekać na powrót światła.” - Jak się okazało, sam Nefer też potrafił myśleć o wszystkim na zimno.
     "Tak uczynimy.” - zgodziła się Władczyni. - "Gdy już nastanie jasność, ciało zdrajcy należy okazać całemu ludowi.”
     "Może każę powiesić je na zewnętrznym murze Placu Śmierci?”
     "Doskonale, mistrzu. Tylko dopilnuj aby odganiano ptaki. Jego krew nie powinna jednak spłynąć na piasek. Potem rzućcie zwłoki wojownikom kopca. Na pewno nie pozostawią ani kropli.”
     "Jak rozkażesz, o Wielka. Zadbam o wszystkie szczegóły.”
     "Został jeszcze jeden... I chcę was prosić, abyście towarzyszyli Królowej przy dopełnieniu tego obowiązku.”
     "Pani?”
     "Muszę powiadomić mojego kuzyna o losie, który przeznaczyli dla niego bogowie. A raczej to Ja przeznaczyłam. Ponieważ jednak jestem również Boginią, nie czyni to większej różnicy.”
     "To nie jest konieczne, Najdostojniejsza. Książę przebywa w najbardziej odosobnionym lochu i o niczym nie wie. Zadbałem o to. Niech tak pozostanie, może lepiej, aby nie poznał prawdy aż do ostatniej chwili? A jeżeli już chcesz, aby znał swoje przeznaczenie, to nie musisz oznajmiać tego osobiście.”
     "Skoro wydałam wyrok, to nie będę uchylać się od ogłoszenia go skazańcowi. Jeżeli ma zginąć z Mojej woli, to niech usłyszy o tym z Moich własnych ust.”
     "A jeżeli zechce, być może, popełnić samobójstwo i w taki sposób pokrzyżować nasze plany?”
     "Postarasz się, mistrzu, aby nie otrzymał takiej możliwości. Znam zresztą mojego kuzyna, jest zbyt wielkim tchórzem aby uczynić coś takiego. Prowadź do lochów.”
     Gdy Władczyni wypowiadała te słowa, Nefera przeszyły dwie myśli. To on sam tak naprawdę podsunął pomysł złożenia księcia w ofierze... W ofierze bogom czy też raczej na ołtarzu walki o władzę? Co prawda, ostateczna decyzja należała do Królowej, ale wykorzystała jednak plan swego arcykapłana.
     "Uczyniłeś to dla Irias, przede wszystkim dla niej. Nie było innego sposobu, a przynajmniej nie potrafiłeś takiego znaleźć.” - Powtarzał w duchu. - "Ona także robi to dla księżniczki.”
     Druga myśl okazała się jeszcze mniej przyjemna. Czy Monarchini chce oznajmić wyrok kuzynowi tylko z poczucia obowiązku? Czy też może po to, by ujrzeć strach w oczach zdrajcy, by zaspokoić własne okrucieństwo? By cierpiał męki oczekiwania? Jest przecież lwicą, a wielkie koty potrafią bawić się swoją zdobyczą... Można by powiadomić skazańca dopiero jutro... Nawet jeżeli tak, to książę po stokroć zasłużył na swój los i mało kto będzie go żałował.
     Udali się w czwórkę do znanej Neferowi części lochów przeznaczonej dla specjalnych więźniów. Nie tak dawno sam miał okazję spędzić tam kilka dni w jednej z cel, nie najgorszej w porównaniu z innymi, jak musiał wówczas przyznać. Teraz w całym tym skrzydle przebywał tylko sam książę, nadal zakuty we własne, wykonane ze złota łańcuchy, które przygotował niegdyś dla Królowej. Poza tym szczegółem arystokratę traktowano zapewne znośnie, nie wydawał się bowiem zabiedzony i w jakimś stopniu wróciła mu nawet wrodzona buta. Nektanebo pilnowało kilku strażników, wybranych – jak zapewnił Mistrz – spośród najbardziej zaufanych. Na widok Władczyni więzień wprawdzie wstał, nie zamierzał jednak upaść na kolana czy w jakikolwiek inny sposób oddać należny hołd.
     "Długo kazałaś czekać na swoją wizytę, kuzynko. Czy zrozumiałaś wreszcie, że musimy dojść do porozumienia i powinnaś mnie uwolnić? Jeżeli przywrócisz moje dobra to obiecuję, że zapomnę o doznanych krzywdach i będę lojalnie wspierał twoje rządy.”
     "On jest jednak naprawdę niewiarygodnie głupi.”- Pomyślał Nefer. - "Nawet teraz nie zdaje sobie sprawy z powagi własnej sytuacji. Obiecuje wybaczyć doznane krzywdy... Jakim stałby się władcą, gdy plan wrogów się powiódł?” - Inna sprawa, że los zdrajcy został już przesądzony i żadne błagania i tak nie zdołałyby tego zmienić. A obecne zachowanie Nektanebo ułatwiało tylko sprawę.
     "Przychodzę oznajmić ci, kuzynie, że właśnie będziesz miał okazję wesprzeć Moje rządy oraz przysłużyć się Krajowi. Zapewne po raz pierwszy w życiu.”
     "W jaki sposób, o Pani? Uczynię wszystko, co rozkażesz!”
     W głosie księcia dało się usłyszeć radość ze spodziewanego ułaskawienia oraz towarzyszącą jej służalczość, upadł nawet teraz na kolana. Zapewne udawał więc tylko arogancką pewność siebie. Monarchini nie zwlekała jednak z oznajmieniem prawdy o losie skazańca. Zapewne nie czerpała wcale okrutnej radości ze strachu oraz zawiedzionych nadziei, zamierzała po prostu szybko zakończyć tę przykrą rozmowę.
     "Za dwa dni od dziś zostaniesz stracony, kuzynie. Oddasz życie z woli bogów aby ocalić Kraj Nad Rzeką i Nasz wierny lud.”
     "Moja krew ściągnie klątwę i nieszczęście na cały Egipt! Nie zapominaj o tym, także we własnym interesie! Nie zdołasz ukryć mojej śmierci!”
     "Nie zamierzam niczego ukrywać. Umrzesz uduszony na oczach całej Stolicy i krew nie popłynie. A zresztą, sami bogowie zażądają twego życia i z zadowoleniem przyjmą tę ofiarę, wszyscy będą mogli się o tym przekonać.”
     "Bogowie? Bogowie żądają mojego życia? To raczej Ty zamierzasz mnie zgładzić... Wiem, jestem winny, ale pragnę służyć Ci ze wszystkich sił, Najjaśniejsza. Jesteś prawdziwą Boginią, Żywym Obrazem Izydy, możesz wszystko... Wszystko zależy tylko od Twojej woli... Moje słowa są prawdziwe, będę Ci służył, daj tylko szansę swemu niewolnikowi... Błagam, ulituj się o Najpotężniejsza z Potężnych!”
     Przerażony książę uderzył czołem o kamienie posadzki. Królowa przyglądała się tej scenie z niesmakiem, doprawdy nie wydawało się, aby czerpała z niej jakąkolwiek satysfakcję.
     "Tak, jestem Boginią. Gdybyś zrozumiał to wcześniej, może obyłoby się bez tego, co teraz musi nastąpić. Sprawy zaszły jednak za daleko i ofiara z twojego życia, książe, jest niezbędna. Nic już tego nie zmieni.”
     "Chcesz sycić się moim upokorzeniem i strachem? Spójrz, czołgam się w pyle u Twoich stóp, o Najdostojniejsza z Władczyń. Po to tu przybyłaś, możesz więc okazać łaskę, błagam!”
     "Przybyłam tu tylko po to, abyś dowiedział się o swoim losie z Moich własnych ust. Na tym między innymi polegają obowiązki Królowej, a ta rozmowa nie sprawia Jej żadnej przyjemności. Ale czegoś takiego nigdy nie zrozumiesz, kuzynie.”
     "Po co więc przyprowadziłaś tych tutaj? Po co przyprowadziłaś tego niewolnika? To na pewno ten pomiot szakala podsunął Ci tę straszną, niegodną myśl! Jestem Twoim krewnym, o Boska Pani, a on mnie nienawidzi, bo zawsze uważałem, że należy wskazywać właściwe miejsce takim jak on. Teraz się mści...”
     "Być może Nefer potrafi czerpać satysfakcję z twego upodlenia, książę, chociaż Ja w to nie wierzę. Jeżeli jednak nawet masz rację, to trudno brać mu to za złe. Zasłużył na taką nagrodę wierną służbą dla Królowej. I jest teraz Moim arcykapłanem, arcykapłanem Izydy!”
     "Jak mogłaś wybrać takiego kundla? Kundla, który urodził się z nogami powalanymi gnojem?”
     "Nie w taki sposób oceniam Moje sługi!”
     "A w jaki właściwie? Po tym, jak potrafią płaszczyć się przed Tobą i całować Twoje własne stopy? Nie myśl, że nikt o tym nie wie!”
     "Wolę nie przypominać o tym, jak ty traktowałeś swoich poddanych i w jaki sposób oceniałeś ich przydatność. Nie ma jednak potrzeby przedłużania tej rozmowy. Żegnaj, kuzynie, umrzesz za dwa dni i przygotuj się do tego najlepiej jak zdołasz.”
     Amaktaris skinęła dłonią na towarzyszącą Jej świtę i wszyscy szybko opuścili więzienie.
     "Nie powiedziałaś księciu o zaćmieniu i o roli którą ma odegrać w przebłaganiu bogów.” - zauważył Mistrz.
     "O tym nie musi wiedzieć wszystkiego. Może potrafiłby jednak skończyć ze swoim nędznym życiem, gdyby pojął, że mógłby w ten sposób zaszkodzić Moim planom. Niech nadal pozostanie w nieświadomości tej sprawy. Dopilnuj tego, Towarzyszu, podobnie jak i tego, by nie znalazł okazji do samobójstwa. Tylko wybrani, najpewniejsi strażnicy.”
     "Jak rozkażesz, o Pani”
     "Ponieważ znowu czuję się brudna i ponieważ pewnie tego wieczoru także nie pozwolicie na zorganizowanie porządnej kąpieli, zajmę się raz jeszcze tym całym dołem z nieczystościami. Mistrzu, jeżeli zechcesz, proszę abyś dotrzymał teraz towarzystwa Królowej i złożył szczegółowy raport, który z pewnością przygotowałeś.” - Apres skłonił się bez słowa. - "Wy zaś jesteście wolni, dziękuję za waszą dzisiejszą służbę, nie zawsze przyjemną. Harfanie, przyjdź po nocnej zmianie warty. Towarzysz też musi odpocząć. Ty zaś, Neferze... Jutro zamierzam raz jeszcze objechać koszary i obozy w pobliżu stolicy. To na pewno nie zaszkodzi. Na nic się tam nie przydasz, Mój brat zajmie się nadzorowaniem straży. Możesz więc udać się z żoną obejrzeć twój pałac arcykapłana Izydy. Nakazałam już aby rozpoczęto tam stosowne porządki, ale spojrzenie oka nowego pana, a zwłaszcza pani, bardzo się przyda... Odniosłam wrażenie, że Anie zależy na tej wycieczce. Tylko weźcie odpowiednio silną straż... Potem pomożesz sierżantowi przy Irias. Do tej pory będzie pewnie miał już dość towarzystwa naszej księżniczki i jej wojaków. I jeszcze jedno, Neferze...” - dodała cicho, podchodząc o krok czy dwa. - "Nie musisz koniecznie spać dzisiaj na wiechciu słomy.”
     Wypowiedziawszy te słowa, Amaktaris oddaliła się wraz z Mistrzem Apresem.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6257 słów i 36540 znaków, zaktualizował 12 sie 2016.

13 komentarze

 
  • Ramol

    Odcinek typowy dla Autora: nawyjaśniał tyle, że już nic nie wiadomo! Horkan, Amazonki, "piąta kolumna" wśród służby pałacowej, we mieszanie (wmieszanie się?) Any nie wierzę... Pamiętajmy, że książę jest skuty złotym łańcuchem, osobnik ten, to już zgrana karta, ale opakowanie jest kuszące... Do pomyślenia jest wspólne (do czasu) działanie Horkana z Amazonkami, choć na razie nie widzę w tym zbyt wyraźnych korzyści dla oficera... Strażnicy więzienni mogą zostać przekupieni łańcuchem krępującym księcia - ludzie głupieją od nadmiaru obiecanego bogactwa, które wciąż mają przed oczyma i stale je dotykają...
    Pozdrowienia dla Autora!!

    14 sie 2016

  • nefer

    @Ramol Coś się jeszcze wydarzy w tej opowieści. Ja również pozdrawiam.

    15 sie 2016

  • POKUSER

    A mnie podoba się logiką Nefera: nie pójdzie do żony, bo "kochanka" się obrazi ;)
    I ciekawi mnie czego jeszcze o Anie nie wiemy... Aaa i jeszcze: Horkan czy nie Horkan, oto jest pytanie :) Gratuluje Mistrzu kolejnego świetnego odcinka

    13 sie 2016

  • fankaNefera

    A co z ciążą Amaktaris?

    13 sie 2016

  • nefer

    @fankaNefera Nie zapominamy o niej. Nie ćwiczyła.  :)

    13 sie 2016

  • beznicka

    Samo opowiadanie- rewelacja. Jak zwykle łapka. Natomiast Wasze komentarze- bezcenne. Za resztę zapłacisz kartą kredytową MC  ;)

    13 sie 2016

  • nefer

    @beznicka Co racja to racja, komentarze mobilizują do dalszej pisaniny, a zarazem zmuszają do kombinowania jak tu zaskoczyć rozwojem akcji. Teoretycznie mogę zrobić wszystko (i to moja przewaga), ale wydarzenia muszą mieć spójną logikę, której należy się trzymać i to nasze wspólne ograniczenie w tworzeniu fabuły. Was jest więcej i to z kolei Wasza przewaga w tej zabawie. Pozdrawiam.  ;)

    13 sie 2016

  • Anonimowy

    Ten odcinek pokazuje chyba najbardziej lubiana przeze mnie ceche prozy nefera. Spokojne budowanie akcji. Mielismy porwanie Iriais i kilka odcinkow o mocnych emocjach. Teraz znow od dwoch odcinkow autor daje nam sie uspokoic zanim znow przyspieszy. 64 odcinki i dalej doskonale sie czyta

    12 sie 2016

  • nefer

    @Anonimowy Ponad 900 stron znormalizowanego tekstu, tak więc cieszę się niezmiernie, że jeszcze nie macie dość.  :jupi:  Sam też mam przednią zabawę przy snuciu tej opowieści i może dlatego tak się rozrasta. Ten rozdział przygotowuje przyszłe wydarzenia, to prawda. Tym niemniej, elementy emocjonalne nadal obecmne. Dzięki za opinię i pozdrawiam.  :)

    13 sie 2016

  • ~Lili

    O matko, ale te Amazonki są coraz bardziej jak z Seksmisji. Jak Irias będzie rządzić w takich warunkach? ;-)

    12 sie 2016

  • nefer

    @~Lili Siły woli jej nie brakuje, a rozumem już bije je na głowę. Myślę, że Irias sobie poradzi i zostanie w przyszłości wielką władczynią - nie ma zresztą innego wyjścia. Tylko musi bezpiecznie dorosnąć. Do tego może nie wszytskie są takie? To chyba Korina dobrała skład orszaku, a była prawdopodobnie zamieszana w zabójstwo matki Irias.

    13 sie 2016

  • Wróbelek

    Gdy Królowa schodziła do lochu, dręczyło mnie przeczucie, że nie zastanie tam kuzyna. Dawno tak mnie nie ucieszyła własna pomyłka ^^,

    12 sie 2016

  • Petrix

    @Wróbelek miałem dokładnie to samo wrażenie xd
    Ale to chyba było by zbyt proste :P

    12 sie 2016

  • Arek

    a ja myślę że kuzyn zniknie...

    12 sie 2016

  • nefer

    @Wróbelek Ach, Kobiety, Królowe i Boginie są tak bezwzględne  :blackeye: . Ale podziwiam intuicję, bo oczywiście nie obejdzie się bez kłopotów.  ;)

    13 sie 2016

  • Funkykoval197

    Brawo za długość. A za treść brak skali :-D zresztą jak zwykle. Niepokoją mnie te amazonki. W jaki sposób by się ich pozbyć. Pomóż Neferze bo Pierwszy Rycerz Księżniczki nie ma pomysłu :-(

    12 sie 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Jedyny sposób na pozbycie się wrednej Amazonki to przebić ją oszczepem.  ;)

    13 sie 2016

  • Funkykoval197

    @nefer A w ogóle to Charis powinna dostać po ryju z takie zachowanie wobec Arcykapłana Izydy (najwyższego kapłana Egiptu)

    14 sie 2016

  • Lolek2

    Kurna.... juz 4 skomentowalo.  A myslalem ze bede pierwszy, biore sie za czytanie.

    12 sie 2016

  • nefer

    @Lolek2 To przyjemnej lektury, wystarczy dla wszystkich chętnych.  :rotfl:

    13 sie 2016

  • Lolek2

    @nefer  
    I jak neferze zdazysz przed weekendem? :)

    19 sie 2016

  • nefer

    @Lolek2 Tym razem tak  :rotfl:

    19 sie 2016

  • Nowicjusz

    Jak zwykle znakomicie

    12 sie 2016

  • nefer

    @Nowicjusz dzięki i zapraszam do dalszej lektury.

    13 sie 2016

  • violet

    Emocje, emocje i jeszcze raz emocje, " zgłębiasz temat " ;) Brawo! Nie będę wieszczyć, co  będzie, co napiszesz, lub czego nie napiszesz, ale jest tu już od jakiegoś czasu to, co lubię najbardziej :) Łapka i lajk ode mnie, z czystą przyjemnością.

    12 sie 2016

  • nefer

    @violet Dzięki, staram się wzbudzać emocje, to prawda, na nich buduję nastrój - bardziej może niż na bezpośrednich opisach takich czy innych scen. Doceniam opinię mistrzyni kreowania emocji.  :)

    13 sie 2016

  • garbaty

    Widzę że dziś to ja mam przyjemność napisać pierwszy komentarz. Jak zwykle intryga się rozwija w najlepsze i pobudza ciekawość czytelnika. W poprzednim odcinku zaskoczyła mnie sposobem w jaki zginęli wrogowie królowej. W tym zachowaniem Amazonek. I ciągle nie rozwiązana sprawa trójkąta królowa, Ana i Nefer. Wątki się splatają i dają możliwość snucia przypuszczeń co do dalszych losów bohaterów. Brawo, oby jak najdłużej starczyło Ci weny .

    12 sie 2016

  • nefer

    @garbaty Opowieść zmierza do finału, ale kilka wydarzeń, kilka zwrotów akcji oraz dramatycznych scen jeszcze zostało do opisania.  :)

    13 sie 2016

  • Szarik

    Ułatwiasz mi knucie,  ale ciekawe czy się nie pomylę? Ziemia już drży pod stopami ... ;)

    12 sie 2016

  • nefer

    @Szarik To napisz na priv. Stary pies myśliwski czuje krew...  ;)

    13 sie 2016