Pani Dwóch Krajów cz. 38

LXX
     Nastrój Najjaśniejszej uległ poprawie, gdy mogła przyglądać się uwalnianiu dzieci z łańcuchów, uspokoić je, pocieszyć ciastkami. Tak jak się spodziewała, wkrótce zasnęły i można było dyskretnie przenieść je do pałacowego sierocińca. Mistrz zajął się nadal nieprzytomnym Temesem, którego zawinięto w jakiś dywan, przewidująco dostarczony przez gospodarza.
     "Dziękuję za twoją pomoc, Pazerze. Możesz liczyć na wdzięczność Królowej.” - Władczyni pożegnała go łaskawie.
     Niestety, nie był to jeszcze koniec tego wieczoru i Nefer oczekiwał dużo mniej przyjemnych wydarzeń. Nie pomylił się. Gdy dzieci umieszczono już bezpiecznie w sierocińcu, Amaktaris skinęła na Harfana oraz osobistego niewolnika i razem ruszyli w stronę Placu Śmierci. Mistrz oczekiwał ich przy zawsze strzeżonej bramie. Skłonił się lekko, po czym poprowadził mały orszak Monarchini poprzez budzący grozę dziedziniec. Nie był on pusty i jacyś nieszczęśnicy także teraz płacili za swoje winy. Nefer miał nadzieję, że były one adekwatne do kary, wolał jednak nie rozglądać się po otoczeniu i z ulgą przyjął to, iż po chwili przeszli przez kolejne, niewielkie drzwi. Zagłębili się teraz w wąskim korytarzu, który wkrótce zamienił się w prowadzące w dół schody. To go nie zdziwiło. Mimo wszystko, Temes był osobistością zbyt znaczącą, a jego czynów – chociaż odrażających – prawo nie uznawało za przestępstwo. Nie można było ukarać go otwarcie, należało zrobić to w tajemnicy, a podziemne królestwo Mistrza było akurat najodpowiedniejszym do tego miejscem. Nie spodziewał się jednak ujrzeć tego, co zobaczył, gdy w ślad za Apresem przekroczyli następne drzwi, strzeżone przez dwóch milczących strażników.
     Znaleźli się na wąskiej, zabezpieczonej poręczą galeryjce, biegnącej wzdłuż ścian rozległego pomieszczenia. Właściwa podłoga usytuowana była niżej, mniej więcej tyle, ile sięgał wzrost postawnego mężczyzny. W świetle kilku pochodni dostrzegł nagą postać Temesa, rozciągniętą na kamiennych płytach i przykutą do specjalnych obręczy za przeguby rąk i nóg. Kapłan był przytomny i nerwowo wodził oczyma po otoczeniu, wciśnięty w usta knebel pozwalał mu wydawać tylko stłumione, niezrozumiałe dźwięki, którymi powitał przybycie Władczyni. Nefer podążył za rozbieganym wzrokiem więźnia i, gdy przyzwyczaił się do pełgającego blasku pochodni, ujrzał kilka szczegółów, budzących prawdziwe zdumienie. Wzdłuż wszystkich ścian lochu wyżłobiono płytki lecz stosunkowo szeroki rowek, wypełniony wodą. Podobne zagłębienie dzieliło podłogę piwnicy na dwie, nierówne części. Mniejszą z nich zajmował uwięziony Temes, leżała tam także krótka lecz szeroka deska. W środku dalszej i większej części majaczył niezbyt wysoki, przysadzisty kopiec. Zanim zdołał dokładniej mu się przyjrzeć, jego uwagę przyciągnęły słowa Najjaśniejszej. Amaktaris nie traciła czasu, zapewne wizyta w tym miejscu nie sprawiała Świetlistej Pani przyjemności.
     "Czy wszystko gotowe, Mistrzu?”
     "Tak, o Wielka. Czekamy tylko na Twoje rozkazy.”
     "Na początek każ wyjąć mu knebel. Tak jak teraz, mógłby się jeszcze udusić, a tego sobie przecież nie życzymy.”
     "Pani, obawiam się, że w obecnej chwili jego słowa nie nie będą wyrażały szacunku należnego Twej Boskiej Osobie.”
     "Jego słowa w żaden sposób nie zdołają znieważyć Królowej, Mistrzu, a krzyki będą muzyką dla Jej uszu.”
     "Może odgryźć sobie język i w ten sposób uciec swemu losowi.”
     "Na coś takiego nie starczy mu odwagi.”
     Mistrz nie oponował dłużej i kilkoma ruchami dłoni wydał polecenie jednemu ze strażników. Ten zszedł na dół po wpuszczonych w kamienie szczeblach i wykonał rozkaz.
     "Co to za miejsce? Co chcecie ze mną uczynić?” - W głosie Temesa brzmiał teraz strach, z trudem maskowany resztkami dawnej arogancji.
     "Ogłosiłam już wyrok w twojej sprawie. Jesteś mordercą i poniesiesz karę stosowną dla swoich czynów.”
     "Nie możesz tego zrobić! Nie masz prawa! Pochodzę z wielkiego rodu!”
     "Wiem kim jesteś, Temesie, i wiem, kim są twoi krewni. Okazałeś się niegodny swego urodzenia oraz otrzymanych zaszczytów. W Moich oczach czyni cię to tym bardziej winnym. Mistrzu, czyń, co należy.”
     Apres ponownie wykonał szereg szybkich ruchów dłońmi. Stojący przy więźniu strażnik potwierdził przyjecie rozkazów kiwnięciem głowy. Nefer zorientował się, że jest on prawdopodobnie głuchoniemy. Obaj zapewne tacy byli. Mistrz potrafił dbać o to, by jego tajemnice pozostały nimi nadal. Mężczyzna wydobył wąskie ostrze. Przeciągnął nim po podudziu Temesa, pozostawiając długą, lecz płytką ranę. Pojawiła się krew, jej upływ nie zagrażał jednak życiu mordercy.
     "Co robicie? Chcecie mnie zaszlachtować jak owcę? Aaaa....”
     Kolejne cięcie, poprowadzone na drugim podudziu, przerwało protesty kapłana.
     "Nie, Temesie. Tak łatwo się nie wymkniesz.” - Odpowiedziała Monarchini.
     Strażnik precyzyjnymi, oszczędnymi ruchami ostrza otwierał następne rany na udach, torsie, ramionach więźnia. Same w sobie, chociaż bolesne – co potwierdzały okrzyki zbrodniarza – nie zagrażały jednak jego życiu. Oszczędzono tylko twarz Temesa.
     "O co tu chodzi?” - Zastanawiał się Nefer, mimowolnie zafascynowany grozą odbywającego się na jego oczach widowiska, czy raczej egzekucji, jak zapowiedziała Królowa.
     Ona sama przyglądała się wykonywaniu własnych rozkazów z pobladłą lecz kamienną twarzą. Mistrz raz jeszcze spojrzał pytająco na Panią Obydwu Krajów, a widząc potwierdzające skinienie głowy, wydał kolejne polecenie podwładnemu. Strażnik schował nóż, przerzucił deskę w poprzek dzielącego komnatę kanału z wodą, po czym z widocznym pospiechem wspiął się na galerię. Przez dłuższą chwilę panowała cisza. Przerwał ją kolejny okrzyk Temesa, który zaczął nadto szarpać się w łańcuchach.
     "Co to takiego? To boli... Co to takiego?”
     Królowa skinęła dłonią na Apresa.
     "Na południu Górnego Kraju i w Nubii żyją pewne owady... Bardzo dzielne i pracowite owady, zawsze posłuszne swojej królowej... Poprosiliśmy je o pomoc w twojej sprawie... Nie za darmo, za swe trudy zasługują na nagrodę... To mrówki, ale inne niż te, które zna większość mieszkańców Egiptu. To mrówki-wojowniczki. Żywią się mięsem, potrafią zjeść wołu... Czują krew i za nią podążają. Twoją właśnie poczuły... Zachowaj jednak spokój, masz jeszcze sporo czasu... Ta uczta zajmie im resztę dzisiejszej nocy i zapewne większość jutrzejszego dnia. A ty będziesz na niej obecny, prawie do samego końca. Obawiam się tylko, że nie zdążysz już ujrzeć widoku swych objedzonych do kości stóp. Oczy są jednym z ich przysmaków... Ale będziesz wtedy żył i będziesz czuł... Będziesz czuł wszystko...
     Temes słuchał tej przemowy osłupiały ze zgrozy. Beznamiętny głos Mistrza zdawał się go hipnotyzować... Ten spokój prysł, gdy Apres wreszcie zamilkł, a więzień poczuł kolejne ukąszenia pierwszych zwiadowców, szukających pożywienia dla kopca.
     "Najjaśniejsza Pani! Najdostojniejsza z Bogiń! Okaż miłosierdzie! Okaż łaskę! Jestem, będę Twym sługą i niewolnikiem... Uczynię co zechcesz...” - Z dawnej wyniosłości Temesa nic już nie pozostało.
     "Nie obrażaj Moich niewolników. Jesteś mordercą i nie ujdziesz śmierci!”
     "Boska Pani! Każ przynajmniej poderżnąć mi gardło! Okaż taką łaskę!”
     "A czy ty okazałeś łaskę któremuś z tych dzieci? Wiesz chociaż, ile z nich zabiłeś? Zamęczyłeś na śmierć?”
     "Tylko sześcioro, o Wielka! Może ośmioro! Tylko tyle!”
     "Skąd je brałeś?”
     "Żadnego z nich nie porwałem! Wszystkie były niewolnikami. Kupowałem je na targu, o Najwspanialsza... Potem posyłałem sługę... Jeżeli nic nie trafiało, to raz czy drugi wziąłem któregoś z niewolników Anubisa... Ale ofiarowałem w zamian Bogu stosowne dary, nie ukradłem Jego własności. Pani, daj mi łaskę szybkiej śmierci!”
     "Kiedy i jak to się zaczęło? Czy twój stryj, Arcykapłan, o tym wiedział?”
     "Najjaśniejsza Pani, w młodym wieku wstąpiłem na służbę u Bogów, jak wszyscy z mojej rodziny. Szybko awansowałem, zostałem ofiarnikiem... Codziennie składałem w ofierze zwierzęta, większe i mniejsze... Te mniejsze z najwyższą radością... Gdy ofiarowywałem Bogu cielęta, jagnięta, ptaki... Gdy podrzynałem im gardła, wyjmowałem wnętrzności... Czułem wtedy, że Bogowie do mnie przemawiają, odpowiadają na moje prośby, spełniają życzenia... Byłem najlepszym ofiarnikiem, wielu chciało, abym to ja składał zakupione przez nich ofiary...”
     "I tak doszedłeś do dzieci? Bogowie Egiptu nie żądają już takich ofiar!”
     "Ale kiedyś je otrzymywali... Chciałem spróbować, trafiła się okazja... Bogowie przemówili wtedy do mnie tak wyraźnie, jak nigdy. Spełniałem tylko wolę Nieśmiertelnych, Którzy Władają Nami Wszystkimi!”
     "Czy twój stryj o tym wiedział?”
     "Nie wiem, o Najdoskonalsza. Nigdy mu o tym nie mówiłem, a on nie pytał... Pani, łaski, one są już przy mojej twarzy! Obiecałaś mi łaskę!” - Temes rozpaczliwie, aczkolwiek bezskutecznie szarpnął się w łańcuchach.
     "Zostałeś skazany na śmierć i nie cofam tego wyroku Nie obiecywałam ci miłosierdzia.”
     "Boska Pani! Każ poderżnąć mi gardło! Powiem wszystko, co zechcesz! Pozwoliłaś mi wierzyć, że jeżeli to zrobię, ulitujesz się!”
     "Powiedziałeś już to, co miałeś do powiedzenia. Możesz krzyczeć albo milczeć. Twoje słowa nie mają teraz dla Królowej żadnego znaczenia.”
     "Najłaskawsza z Bogiń, błagam!”
     "Wydałam już wyrok. Umieraj w ciemnościach i w samotności, zostawimy pochodnie, ale – jak twierdzi Mistrz – wkrótce stracisz oczy.”
     "Ty suko! Ty kurwo! Pomiocie szakala i hieny... Kim ty jesteś, abyś rozkazywała takim jak ja? Abym błagał cię o łaskę? Nie jesteś żadną Boginią, tylko córką ladacznicy i parszywego rozbójnika! Bo tacy byli twoi przodkowie. To ja pochodzę z wielkiego rodu, z krwi Bogów. To nam należy się Tron Obydwu Krajów! I zasiądziemy na nim, nawet, jeżeli ja zginę! Każesz mi umierać w ciemnościach, sama też tak umrzesz! Też tak umrzesz, przeklinając swój los! A razem z tobą umrą wszyscy, którzy ci służą. Którzy służą dziwce! Już niedługo Bogowie upomną się o swoje prawa. Już niedługo! Wspomnisz moje słowa, wściekła suko!”
     "Może on jednak coś wie i należałoby go przesłuchać?” - Spytał Mistrz Apres.
     "Nie, Mistrzu. Obiecałam mu śmierć i chcę ujrzeć jego ciało, albo to, co z niego zostanie. Nie mamy czasu, muszę wyruszać z armią. To tylko brednie zrodzone ze strachu i nienawiści. Niech ten, który zabijał najmniejszych, sam ginie za sprawą jeszcze mniejszych!”
     "Jak rozkażesz, o Pani.”
     Mistrz nie wyglądał na w pełni przekonanego, ale nie zaprotestował. Nawet na nim, zawsze chłodnym i beznamiętnym, rozgrywająca się w piwnicy scena wywarła jednak wrażenie i zdawał się opuszczać lochy z ulgą. Królowa przeciwnie, nadal zachowywała zimny spokój.
     "Chodźmy stąd. Obiecałam mu śmierć w samotności. To znaczy, w towarzystwie małych wojowników, poddanych Królowej Kopca.”
     Posłuszni rozkazowi, podążyli za Najjaśniejszą. Nefer, jako najniższy rangą, wychodził ostatni. On także porzucał miejsce kaźni z ulgą. Coś jednak kazało mu raz jeszcze spojrzeć w twarz Temesa. Kapłan rozpaczliwie miotał się w łańcuchach, usiłując przede wszystkim zrzucić owady krążące po jego głowie. Ich oczy spotkały się.
     "Ty też zginiesz, nędzny kundlu! W ciemnościach, tak jak twoja dziwka!”
     Strażnik zamknął drzwi i okrzyki skazańca zaczęły wreszcie cichnąć. Szybko wspięli się po schodach, pozostawiając strażników na ich szczycie.
     "To był bardzo długi i trudny wieczór, Mistrzu. Zawiadom Mnie, gdy tylko będzie po wszystkim. Chcę ujrzeć to, co z niego zostanie, a najdalej jutro przed świtem muszę opuścić Pałac.”
     "Do tej pory mrówki z pewnością dokończą dzieła.”
     "Doskonale, a zatem życzę spokojnej nocy, mimo wszystko.”
     Ruszyła w stronę prywatnej części Pałacu. Harfan i Nefer eskortowali swoją Panią do pierwszej z komnat Jej apartamentów. Wejścia strzegły wzmocnione straże, co było jednak normalne, odkąd rozpoczęła się wojna. Tu odprawiła Harfana, Neferowi nakazała natomiast podążyć za sobą.
     "Nalej wina, niewolniku. Nalej nam obojgu.” - Poleciła. - "Pora już wprawdzie bardzo późna, ale to wino na pewno nam się przyda. Wiem, że nie powinnam, ale... jeden kielich. I dodaj wody.”
     Przez dłuższą chwilę popijali w milczeniu.
     "Wielka Pani, czy...” - Przerwał przerażony własną zuchwałością, ale jakaś siła jak zwykle nie pozwoliła mu zamilknąć. - "Czy często korzystasz z pomocy wojowników Królowej Kopca?”
     "Nie, Neferze. Możesz mi wierzyć albo nie, ale uczyniłam to po raz pierwszy... Nawet morderców Mojego Ojca, Wielkiego Faraona, nie ukarałam w taki sposób... Temes był kimś szczególnym. Przeznaczyliśmy to specjalnie dla niego, chociaż wtedy jeszcze o tym nie wiedzieliśmy... Mistrz zaczął czynić przygotowania wkrótce po tym, gdy zaczęło się śledztwo. To w dużej części dzięki tobie udało się schwytać tego potwora.”
     "Akurat teraz wolałbym o tym nie pamiętać, Pani.”
     "Uważasz Mnie za okrutną?” - Spojrzała ponad kielichem. - "Tak mówią o Królowej, chociaż nie widzieli tego, co ty dzisiaj.”
     "Pani, już kiedyś o tym rozmawialiśmy. W Tamadah...”
     "Wtedy dodałeś mi sił, a dzisiaj? Przypomnij sobie tego chłopca, Aniego. Przypomnij sobie, jak wyglądał, gdy trafił do szpitala. A on miał szczęście. Wielu innych takiego szczęścia nie miało... I było ich z pewnością więcej niż ośmioro.”
     "Temes powinien zginąć. Nie był godny, by żyć. Ale mogłaś rozkazać, aby po prostu poderżnięto mu gardło, tak, jak o to prosił.”
     "Możesz być pewien, że jego ofiary też prosiły. Tak jak umiały. Nie wyrywał im języków, chciał słyszeć ich ból. Przemawiali do niego Bogowie.” - Dodała ze wstrętem. - "Czy ty okazałbyś mu łaskę szybkiej śmierci?”
     "Może... Chyba tak...”
     "Tak mówisz ty, mężczyzna... Może to dlatego Bogowie sprawili, że na Tronie Obydwu Krajów zasiada obecnie Izyda, a nie Horus? Ja nie boję się wydawać takich wyroków, gdy są niezbędne. Ale jestem Kobietą, Królową i Boginią.”
     "Pani, możesz mi wierzyć albo nie, ale za to także Cię podziwiam.”
     "Już to kiedyś mówiłeś, i chyba ci wierzę... Jutro udam się ponownie do lochu, aby obejrzeć ciało. Nie wolno podejmować podobnych decyzji i uciekać przed ich konsekwencjami. Widzisz, tej nocy oboje powtarzamy nasze dawne słowa... Ciebie zwalniam z obowiązku towarzyszenia Królowej. Dość już zrobiłeś w tej sprawie.”
     "Najjaśniejsza, mówisz, że powtarzamy naszą rozmowę... Wtedy uciekłem na pustynię, teraz znajdę siłę. Pójdę z Tobą, jeśli pozwolisz.”
     "Jesteś pewien?”
     "Tak. Wówczas nie znalazłem woli i źle to się skończyło.”
     "Gdybyś został, mógłbyś łatwo zginąć i kto wtedy uratowałby Królową? I tak zresztą omal nie zginąłeś.”
     "Ocaliło mnie Twoje słowo.”
     "Pamiętam też, że po wszystkim potrafiłeś ukoić Mój ból.” - Dokończyła kielich - "Może teraz uczynisz to samo? Choćbym wypiła cały dzban tego wina, i tak nie zdołam zasnąć.”
     "Mam tylko nadzieję, o Pani, że nie ujawnisz podobnych jak wówczas niespodzianek.” - Chciał zażartować, ale z miernym skutkiem.
     "Nie, Neferze. Teraz spotkają nas o wiele gorsze niespodzianki. A pierwsza z nich już jutro będzie czekała w lochach na naszą wizytę. Dajmy sobie nawzajem potrzebną siłę.”
     W nadchodzących dniach miał wielokrotnie wspominać słowa Amaktaris oraz podziwiać ich trafność. I rzeczywiście, potrzebował wszystkich sił, aby wytrzymać widok doczesnych szczątków Temesa, gdy ujrzeli je następnego popołudnia. To nie była dobra śmierć, a zachowane reszki ciała, właściwie niemal same kości, z całą pewnością nie gwarantowały przeżycia duszy w Kraju na Zachodzie. Może to i lepiej, bo sąd Ozyrysa musiałby wypaść dla młodego kapłana bardzo niekorzystnie. Zginął w ciemności i trafił w ciemność. Tylko dlaczego tak uporczywie przepowiadał to samo im wszystkim, Królowej i Jej sługom oraz samemu Neferowi? Czy rzeczywiście były to tylko majaki ogarniętego grozą i szaleństwem umysłu? Pewnie tak, nie mógł jednak uwolnić się od widoku udręczonej, ale i pełnej nienawiści twarzy Temesa, ujrzanego, gdy ich oczy spotkały się po raz ostatni.
     "Trzeba złożyć ofiary Izydzie, aby odczynić zły urok.”
     Zaraz jednak przypomniał sobie to, że najlepsza byłaby ofiara z jakiegoś małego zwierzęcia oraz to, jak zaczęły się zbrodnicze upodobania upadłego kapłana i odrzucił ten pomysł. Z niewesołymi myślami szykował się do wyruszenia z wojskiem.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3013 słów i 17590 znaków, zaktualizował 6 sty 2016.

8 komentarzy

 
  • nienasycona

    Aż  zadrżałam z nienawiści. Genialna część! !!

    7 sty 2016

  • nefer

    @nienasycona Ach, potwierdzasz wyrażoną w tekście opinię która płeć jest silniejsza i bardziej bezlitosna.  :blackeye:

    8 sty 2016

  • nn

    Pisz pisz pisz przeczytałam wszystko cudowne :)

    7 sty 2016

  • nefer

    @nn Dzięki, coś tam już chodzi po głowie i klawiaturze.

    8 sty 2016

  • violet

    No i zaczytałam się...chciałoby się przewrócić kartkę i czytać dalej...

    6 sty 2016

  • nefer

    @violet Ta była dokładnie 668 (uff). Za jakiś tydzień powinny pojawić się dalsze.

    8 sty 2016

  • violet

    @nefer no właśnie zamiast pisać swoje czytam Twoje!  :lol2:

    8 sty 2016

  • nefer

    @violet Tu i tam podobnu ustrój społeczny, tylko środki lokomocji inne.  :rotfl:  A tak swoją drogą, to ja też bym sobie coś poczytał, np. Twoją opowieść o Arystoktarach. Naprawdę wciąga.

    8 sty 2016

  • violet

    @nefer dzięki,właśnie staram się skończyć 4 rozdz,tylko ktoś coś wsadzi ;) i ....czytam

    8 sty 2016

  • Szarik

    Wróciłeś że zdwojoną mocą. Mocne, mroczne, godne. Gratuluję.

    6 sty 2016

  • nefer

    @Szarik Dzięki, bałem się nawet, ze za mocne... Co tam u Najemnika słychać?

    8 sty 2016

  • Szarik

    @nefer zapadł w sen zimowy niestety. Wypadłem z rytmu i jakoś nie mogę wrócić.

    9 sty 2016

  • Funkykoval197

    Wróciłeś! Czekaliśmy ...:-)

    6 sty 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Wyjechałem na dłuższą chwilę, ale przecież ja też nie zapominam.

    8 sty 2016

  • chaaandelier

    Miła niespodzianka w te zimowe i mroźne dni. ;)

    6 sty 2016

  • nefer

    @chaaandelier Zawsze do usług, Elfia Księżniczko.  :)

    8 sty 2016

  • batavia

    Nie chce,  pisać kolejnych słów uznania. Ale czytam to, jak "Egipcjanin Sinuche" Miki Waltari. Powodzenia

    6 sty 2016

  • nefer

    @batavia Dzięki, to nader pochlebna ocena.

    8 sty 2016

  • Ramol

    Kiedyś, Neferze, rozmawialiśmy o opisach zawartych w publikowanych przeze mnie opowiadaniach. Wiem, że miewam niekiedy zaskakujące skojarzenia. Daleko mi jednak do Twych opowiadań. Przerastasz mnie zarówno wiedzą jak i bezwzględnością poleceń opisywanych przez Ciebie postaci. Kolejny świetny rozdział wyraźnie sugerujący trudy czekającej walki Królowej z potężną armią przeciwników.

    6 sty 2016

  • nefer

    @Ramol Jesteś zbyt krytyczny wobec własnej twórczości. A jeśli chodzi o bezwzględność, to po tym tekście otrzymałem opinię (na priv), iż Nefer jest "za miękki"  Co do nadchodzacej bitwy i wszelkich niebezpieczeństw grożących Królowej, to mam nadzieję zaskoczyć nawet tak wytrawnego Autora/Czytelnika jak Ty. Jeśli się uda, będę miał dużą satysfakcję.  :P

    8 sty 2016

  • Ramol

    @nefer - czekam z napięciem. Co do bezwzględności opisów: Musielibyśmy ustalić przed dyskusją, czy mówimy o normach obecnie obowiązujących, czy też próbujemy rozumować zgodnie z logiką naszych przodków... Nawet obecnie widać różnicę ocen postępowania ludzi w tzw Polsce A w porównaniu z Polską B (lub C).

    8 sty 2016