Niebezpieczne doznania 3

Chłód jesiennego wieczoru, a raczej ziąb mroźnej nocy odrobinę otrzeźwił Elizę. Nadal jednak ledwie trzymała się na nogach. Już nie wiedziała, co jest temu bardziej winne, minimalne dawki snu od śmierci Bartka, brak posiłku, hektolitry kawy czy porywający seks z najbardziej bezwzględnym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkała.  
Cicho oceniała, że to, raczej to ostatnie.
Spojrzała na niego beznamiętnie. Powiodła wzrokiem po jego zaciśniętej wojowniczo szczęce, jego ciemnych, przeszywających ciało i serce oczach, jego opanowanym, mrożącym dziewczynie krew w żyłach wyrazie twarzy.  
Gdy silne ramię trzymało ją nieubłaganie przy sobie, pierwszą i dominującą myślą była tylko jak najszybsza chęć ucieczki. Od razu, gdy wyszli z klubu na parking Styka, jej umysł napędzany czystą adrenaliną wyostrzył się, doszukując jakiejkolwiek możliwości wyjścia z tego impasu.  
Adrenalina jednak mało mogła pomóc, gdy w Elizie skumulowały się wszystkie możliwe do odczucia emocje. Nie była w stanie nawet racjonalnie myśleć. Jej serce biło jak oszalałe, nogi odmawiały posłuszeństwa, ciało sztywniało, by zaraz zmienić się w miękką breję, nieskłonną, do żadnych ratujących życie ruchów. Trzęsła się czując paniczny strach.  
Styk oczywiście nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo źle było z psychiką dziewczyny, ale już sam fakt, że czuł, jak bardzo jest roztrzęsiona, w jego ramionach sprawił, że zatrzymał się gwałtownie. Wzięła głęboki wdech, gdy wpadła w jego silną, posągową sylwetkę.  
Mało się tym przejął. Chwycił ją za ramiona, gdy niebezpiecznie się zachwiała. Teraz naprawdę miał spore wątpliwości co do jej stanu zdrowia.  
- Obejmij moją szyję. - Nakazał głębokim, gardłowym głosem.  
Przyjrzała mu się badawczo i niepewnie zrobiła, co jej polecił. Jaki inny miała wybór?
Mężczyzna nachylił się. Włożył dłoń pod jej kolana, drugą za plecy i szybkim ruchem jak pantera zagarnął dziewczynę, biorąc ją na ręce. - Świetnie - Ocenił, lekko sapiąc.  
Wcale nie była taka lekka, jakby się zdawało albo on już dzisiaj był do cna wykończony.  
Z drugiej strony, seks z nią w takiej pozycji? Gdy ona obejmuje nogami jego biodra, on trzyma ją za nagie pośladki i wbija się popędliwy w nią swoim napęczniałym, mokrym z pożądania kutasem. To byłoby coś.
Nawet kurwa duże coś, pomyślał, gdy poczuł momentalnie pulsowanie w rozporku.  
Mamrocząc niezrozumiale przez zęby, ruszył w stronę samochodu.  
Nie wyszli głównym wyjściem. Oczywiście, Styk miał własne przejście, prosto na swój prywatny parking gdzie stały tylko samochody klientów z obrzydliwie grubymi portfelami i jego własny. Nie licząc tuzina czarnych pojazdów ochroniarzy.  
Czterech barczystych facetów czekało już cierpliwie na swojego szefa. Kierowca z jednym przy aucie Styka i dwóch kolejnych przy czarnym samochodzie za.  
Podeszli do limuzyny gangstera. Ochroniarz otworzył przed nimi drzwi i Styk w końcu, postawił dziewczynę.  
- No i super. - Westchnął na koniec cicho.  
Nagle Eliza jakby się ocknęła, spojrzała na niego szeroko otwartymi w przerażeniu oczami i już wiedział na co, powinien się szykować. Nie jeden raz widział w oczach taką lękliwość i bunt zarazem.  
Szarpnęła się szybko z jego objęć. Strach przerodził się w najgłębszą panikę i już nie mogła sobie z tym poradzić. Jej ciało stężało. Wyrwała się spod jego dłoni i ruszyła biegiem. Zaskakując sama siebie taką siłą.  
Nie zdążyła oddalić się nawet na metr, gdy sztywne i żelazne ramię złapało ją w pół, pozbawiając dziewczynę ostatnich resztek tchu.  
On ją za to zabije.  
- Puść mnie! Proszę! - Zawołała błagalnie, drżącym głosem. Poczuła na plecach jego twardą pierś.  
- Nigdzie do kurwy nędzy nie pójdziesz! - huknął, aż zesztywniała w przerażeniu.
Jego głos był donośny i przesycony wściekłością, która aż z niego kipiała. Poczuła na karku jego ciepły oddech. Objął ją mocno, dalej będąc za jej plecami. Ciężko dyszała przyszpilona do jego ciała.  
Zwrócił wzrok na swoich ludzi.  
- Czekacie na zaproszenie?! Wsiadać! - Warknął, na co Eliza wzdrygnęła się lękliwie.  
Pracownicy posłusznie wsiedli do samochodów.  
Styk odwrócił ją twarzą do siebie. Jej oczy były pełne łez, popatrzył na nią zaciekle. Jego złość biła od niego na kilometr. Eliza rozjuszyła bestię. W jego spojrzeniu kryła się chęć rozszarpania jej na strzępy. Dziewczyna momentalnie jeszcze bardziej się spięła.  
Krzyknęła zaskoczona, gdy zaraz po tym, jak objął dłońmi jej twarz, wpił się w jej usta swoimi gorącymi wargami. Szczerze nie mógł się powstrzymać, aby tego nie zrobić. Jej wargi były tak ponętne i słodkie. Na początku zesztywniała nie odwzajemniając tego gestu, jednak ten pocałunek przeszedł jej najśmielsze oczekiwania, gdy jego język przesunął się, drażniąc jej górną wargę.  
Mimo prób powstrzymana się, od namiętności, dziewczyna otworzyła się dla niego. Ich języki spotkały się w tańcu. Styk przyciągnął ją w swoje ramiona, kładąc dłonie na jej biodrach, a potem na jej jędrnych pośladkach.  
Ich ciała były ze sobą złączone. Okrągłe piersi Elizy ocierały się o masywny tors Styka, biodra natomiast wychodziły naprzeciw jego twardemu wybrzuszeniu w spodniach. Wyglądało to tak, jakby oboje na chwilę zapomnieli się w tym akcie i doznaniach.  
Nie było trzęsącej się, pozbawionej odwagi dziewczyny, nie było rządzącego całym ciemnym półświatkiem Styka.  
Nie.  
Na parkingu, oświetlani tylko słabym światłem lamp samochodowych stała para kochanków, w pełni pochłoniętych tylko sobą. Swoim dotykiem, bliskością, namiętnością, płonącym w ich ciałach pożądaniem.  
Wspólne chwile w gabinecie Styka wróciły we wspomnieniach, wywołując niedosyt w ich umysłach.
Freud już dawno określił, że człowiek widzi wszystko przez pryzmat seksualności. Eliza potrzebowała bliskości. Styk też. Oboje pasowali do siebie jak wół do karocy, a jednak stojąc w objęciach na ciemnym parkingu byli zjednoczeni.
Teraz już obojgu brakowało tchu. Oderwali się od siebie, ciężko dysząc. Styk starał się opanować. Tracił kontrolę. To nie wróżyło nic dobrego.  
- Przez ciebie nie wiem, co robię, do cholery. - Wyszeptał.  
Eliza szczerze w to wątpiła. To był kolejny jego podstęp. Już raz, w gabinecie zorientował się, do czego jest zdolna, gdy obdaruje się ją odrobiną bliskości. Chciała mu uciec, więc posłużył się nową, nabytą o niej widzą.  
Ale czemu robiła się taka uległa?  
Z jednego zdawała sobie sprawę - to jej wina. Gdyby od jakiegoś roku nie zachowywała się jak zakonnica, jego męski dotyk niewiele by na nią działał. A teraz, w tej sytuacji, zachowywała się jak spragniony włóczęga na pustyni, który ma możliwość dostania upragnionej szklanki wody.  
Była spragniona, a Styk gasił jej pragnienie w najbardziej pasujący mu sposób.  
W tym właśnie momencie Styk odsunął się.  
Zatrzęsła się, czując dosięgający ją chłód. Spojrzał na nią pociemniałym z pożądania wzrokiem i skinął na limuzynę.  
- Wsiadaj! - Warknął.
Gdy tylko znaleźli się w samochodzie, Styk rozsiadł się wygodnie na siedzeniu, rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli, jakby nagle zrobiło mu się duszno i władczym gestem przyciągnął do siebie dziewczynę.  
Oparła głowę na jego torsie. Mogłaby przysięgnąć, że słyszała jego szybkie bicie serca.  
- Dokąd jedziemy? - Odważyła się zapytać, gdy kierowca włączył silnik.  
Styk przyjrzał się milczącym pracownikom. Zdawał sobie doskonale sprawę, co widzieli. Jego brak kontroli nie może się więcej wydarzyć, szkoda, że Eliza będzie musiała za to cierpieć.  
Głaszcząc jej kark, w pewnym momencie chwycił ją za włosy i skłonił, aby popatrzyła na niego. Na jego twarzy pojawiła się maska złoczyńcy.  
- Jesteś moja i to ja decyduję, gdzie pojedziesz i co zrobisz. - Wycedził przez zęby. - Rozumiesz? Więcej nie będę miły. Gdy wywiniesz jakiś numer, ukarzę cię.
Eliza syknęła, gdy poczuła jak, jego pięść zaciska się mocno na jej włosach.  
- Słyszałaś?!
- Tak! - Zawołała piskliwym głosem. Rozprostował dłoń.  
- Grzeczna dziewczynka - skwitował i niewzruszony opadł na siedzenie, chociaż wszystko w nim buzowało w furii.  
Eliza wyprostowała się i trzęsącą się dłonią przesunęła po karku, skradając się na tył głowy, gdzie nadl czuła ból.  
Styk w czasie jazdy więcej się nie odezwał. Eliza też już wolała o nic nie pytać. Ten mężczyzna był doskonałym manipulatorem i zimnym sukinsynem. Powinna to przez cały czas pamiętać.  
Dom Styka, a raczej jego forteca była ogrodzona wysokim murem, z każdej strony monitorowana i strzeżona przez armię ochroniarzy, dobrze, że nie miała jeszcze fosy, albo wilczych dołów. A może miała?
Eliza nie zdążyła sprawdzić. Długim podjazdem zajechali pod sam budynek. Styk wysiadł pierwszy i wyciągnął dłoń do dziewczyny. Znów zmienił się w pana miłego. Omal nie przewróciła oczami, gdy posłał jej szeroki uśmiech. Arogancki palant!  
Wysiadła z limuzyny, uniosła głowę i ruszyła z nim po głównych marmurowych schodach prosto do jego twierdzy i... teraz także jej, jego własności.  
Gdy tylko przekroczyli próg, Eliza uniosła brwi. To był piękny dom, zapierał dech w piersiach równie dobrze, jak jego właściciel.  
Przesunęła wzrokiem po całej skąpanej w ciepłym beżu, bieli i brązach przestrzeni. Nie spodziewała się takiego ciepłego klimatu.  
Styk zatrzasnął za nimi drzwi.  
- Nareszcie w domu - zawołał. Słysząc te słowa, dziewczynę przeszył dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Pierwszy raz była z nim naprawdę sama, obawiała się nadchodzącej nocy.  
Złapał ją za rękę.  
- Chodź, oprowadzę cię. - Uśmiechnął się do niej zawadiacko.  
Teraz znów zachowywał się inaczej. Prowadził ją przez dom bardziej na luzie. Jego spojrzenie i mimika przybrały najłagodniejszą formę, jaką Eliza mogła u niego zobaczyć.  
- Możesz w pełni poruszać się swobodnie po domu. Pomoc domowa jest pięć razy w tygodniu, weekendy ma wolne.  
Zatrzymali się przy drzwiach.  
- Odśwież się, Powinnaś znaleźć też parę ubrań w szafie.
- Wiedziałeś, że się zgodzę?
Styk wzruszył ramionami.  
- Zakładałem wszystkie opcje. - Odburknął i odsunął się od ściany.
Zatrzymał się na wprost dziewczyny. Przyglądnął się badawczo.
- Uklęknij. - Polecił tym swoim gardłowym głosem. Eliza zadrżała, zawahała się, ale posłusznie wypełniła jego wolę. Spojrzała na niego tymi swoimi wielkimi uroczymi oczami.  
Jego twarz przybrała posągowy wyraz. Uniósł dłoń w geście, aby podała mu swoją. Gdy tylko nadgarstek Elizy znalazł się w dłoni Styka, mężczyzna ustawił płasko jej dłoń na swoim rozporku.  
Czuła pod dotykiem jak był twardy i wielki. Wziął ze świstem głęboki oddech, gdy jej dłoń mocniej dosięgła jego kutasa przez materiał spodni.  
Spuściła wzrok, wstydząc się tego, co robiła.  
- Spójrz na mnie. - Huknął groźnie. - Będziesz grzeczna prawda?
Pokiwała głową.  
- Chcę to usłyszeć!
- Tak.  
W oczach Styka zatańczyły triumfalne ogniki, ale jego głos nadal był zimny.  
- Rozepnij i zacznij go ssać.  
Tego obawiała się najbardziej. Klęczała u jego stóp. Spoglądała w jego nieprzeniknione oczy, zawładnął ją, a teraz chciał upodlić.  
Ale ona nie da sobą tak łatwo pomiatać.  
Jak profesjonalistka chwyciła zamek przy rozporku. Odpięła guzik i zsunęła ubiór odrobinę w dół, prowokując, że jego fiut wyskoczył przed nią na wolność.  
Dosięgła jego wyniosłą kolumnę obiema dłońmi. Kciukiem jednej zatańczyła na samym czubku, sprawiając, że Styk nad nią jęknął przeciągle. Domagając się spełnienia, chwycił jej głowę i nakierował, aby wzięła go do buzi.  
Zrobiła to, jednak na swoich zasadach. Kawałek po kawałku brała go do ust, ssąc przy tym z taką mocą, że Styk mocniej zacisnął dłoń na jej głowie. Wysunął w przód biodra.  
- Cholera jasna - Zaklął.  
Eliza pomalutku wypuściła z ust jego fallusa, na co on jęknął z frustracji, po czym chwycił się ściany, nie mogąc ustać na nogach, gdy zaatakowała, unosząc jego stwardniałego penisa i odsłaniając woreczek mosznowy, polizała językiem w górę aż po czubek żołędzi.  
Przyspieszyła. Lizała, jakby właśnie pałaszowała lizaka albo loda. Jego penis napęczniał jeszcze bardziej. Był blisko.  
Znów wsunęła go sobie do ust, aby poczuć na języku ten kremowy nektar. Styk dochodził w jej ustach. Niech mu ktoś powie, że kobieta na kolanach jest bezbronna, to pęknie ze śmiechu. Złapała go. Przed oczami latały mu mroczki, gdy wracał do rzeczywistości.  
Oparł się plecami o ścianę i przymknął oczy. Eliza podniosła się i wierchem dłoni starła z ust jego nasienie.  
Zapiął rozporek.  
- Masz pół godziny. Potem porozmawiamy, jak zejdziesz na dół.  


Eliza otworzyła drzwi i stanęła w sypialni. Podwójne łóżko z czarną pościelą było elementem, który najbardziej rzucił jej się w oczy.  
Usiadła na skraju i powiodła dłonią po miękkiej tkaninie. Czy to tu Styk będzie się z nią kochał?  
Wróć.
Czy będzie się z nią pieprzył?
Eliza miała dość duży sentyment do słowa kocham. Dla innych ono nie znaczyło nic. Ona jednak zaliczała się do grupy ludzi, którzy potrafili docenić wartość "kocham".  
Styk na pewno nie był człowiekiem, którego można posądzić o takie uczucia. Chyba że w wersji narcystycznej.
Korzystając z chwili wytchnienia, po pobrzeżnym rzuceniu okiem na sypialnię, Eliza dostała mdłości.  
Dziwka, tyle miała do powiedzenia na swój temat.  
Wstała z łóżka i otworzyła drugie drzwi, za którymi ukryta była łazienka. Wchodząc do tej zielonej oazy, od razu poczuła się spokojniejsza. Jakby właśnie tutaj mogła się schować przed tym, co jest za drzwiami.  
Pół godziny później Eliza zeszła do kuchni. Miała na sobie jeansy i czarną koszulkę oraz białe conversy. Wcześniej otwierając szafę, omal przeklęła, gdy zobaczyła swoją walizkę. Widocznie ktoś z ludzi Styka musiał włamać się do jej domu. Na myśl, że jest teraz marionetką w rękach Styka, poczuła się wręcz klaustrofobicznie.
Oparła się o framugę.  
Styk z podwiniętymi seksownie rękawami koszuli stał tyłem do niej przy kuchence. Coś zawzięcie smażył. Nie zdradzając swojej obecności spodlała na niego, po części z zaciekawieniem, a po części z rosnącym podnieceniem.  
Musiała przyznać, zrobienie mu loda było tylko początkiem tego, co chciała z nim robić.  
Jego szerokie plecy i cała męska postura zachęcały dziewczynę do podejścia bliżej. Móc objąć go w pasie... Poczuć go całym ciałem...  
Eliza szybko potrząsnęła głową, próbując wyrzucić z głowy te fantazje. Na boga, przecież nie była masochistką. A od Styka jedyne co mogła otrzymać to ból. Już nawet miała okoliczność tego doświadczyć.  
Za żadne skarby nie powinna dopuścić, by tak niefortunnie on na nią działał.  
- Patrzysz na mnie, jakbyś chciała mnie zjeść. - Odezwał się, nawet nie odwracając wzroku. Eliza zesztywniała.  
- Nie prawda. - Odpowiedziała przez zaciśnięte gardło. Posłał jej zawadiacki uśmiech. Wytarł dłonie i błyskawicznie już stał przy niej. Jeszcze chwilę temu nie był tak opanowany, zauważyła.  
- To nawet dobrze. - Pochwycił ją w objęcia i pocałował w usta.  
Poprowadził ją do stołu.  
- Zrobiłem parę naleśników, tu jest ser, krem czekoladowy, mm, owoce - mówił i układał wszystko przed Elizą. - Jesteś na coś uczulona? Powinienem to zgłosić naszej gosposi. Niektóre alergie są groźne.  
Skrzywił się, przypominając sobie, gdy dostał ataku po zjedzeniu orzechów. Mogły go zabić szybciej niż nie jeden gangster.  
Eliza pokręciła głową. Spojrzał na nią spode łba, wymuszając, aby odpowiedziała na głos.  
- Nie, w mojej rodzinie nigdy nie mieliśmy alergików.  
Styk pokiwał głową, że rozumie. Teraz ona w zasadzie powinna na niego spojrzeć jak on na nią, kiedy nie odpowiadała werbalnie.
- Właściwie nie masz racji. - Zaczął po chwili. Zmarszczyła brwi.  
- W czym?
- Bartek miał alergię. Na ołów. - Zaśmiał się.  
Eliza momentalnie zbladła. Kolacja stanęła jej w gardle.  
Czując mdłości, wybiegła z kuchni.  
Styk spochmurniał i przesunął dłonią po twarzy. Miał się nią zająć, a przyszło mu na takie głupie żarciki. Może przeszłyby one wśród kumpli, którzy co najmniej raz w miesiącu mają styczność ze śmiercią, ale Eliza przecież nie była taka jak oni. Nie znała tego świata. Była tak delikatna.  
Do cholery, straciła brata!
Styk zaklął soczyście pod nosem i ruszył w stronę, gdzie pobiegła dziewczyna. Wszedł do sypialni.  
Siedziała schowana za łóżkiem, płakała.  
- Cholera, nie wiem, co mnie napadło. - Zaczął, siadając na brzegu łóżka.  
Eliza próbowała powstrzymać łzy. Jeszcze mocniej objęła ramionami kolana.  
- Ja... ja go widziałam - zaczęła, szlochając. - Musiałam... potwierdzić jego tożsamość.
O cholera. Sam poczuł się nieswojo, gdy wyobraził sobie dziewczynę w prosektorium, muszącą patrzeć na zwłoki swojego brata.  
Zsunął się na podłogę obok niej i przyciągnął ją do siebie. Nawet się nie wzdrygnęła, gdy posadził ją sobie na kolanach. Po prostu potrzebowała teraz kogoś mocnych ramion, w których mogłaby się schować.  
O ironio on był najbliżej.  
Musnął ustami jej czubek głowy i pocieszająco gładził dłonią jej plecy.  
- Już spokojnie kochanie. - Szeptał.  
Trzymał ją tak długo, aż w końcu jej płacz ucichł. Odsunęła się i wyprostowała.  
- Po prostu go pomszczę. To jest mój jedyny cel. - Odpowiedziała, a w tonie jej głosu wyczuć można było już nie smutek, ale gorycz i gniew.  
Styk westchnął ciężko. Jeśli w ogóle zdoła przeżyć.
- Chodź, zjesz coś w końcu.  
Pokręciła głową.  
- Dziękuję, nie jestem głodna. - Warknęła.  
Styk prychnął.  
- Zawsze mogę coś wymyślić, abyś poczuła się głodna.  
Wzruszyła ramionami. Zsunęła z jego szyi swoje ręce. Chwycił ją za nadgarstki, zanim zdążyła się odsunąć i zejść z niego.  
- Chodź do mnie - powiedział gardłowym głosem. Jego spojrzenie pociemniało złowróżbnie. Eliza obserwowała, gdy przełożył jej nadgarstki do jednej swojej wielkiej dłoni i obejmując jej talię, wolną ręką przyciągnął do siebie. Oparła piersi na jego klatce.  
- Miałem zrobić to po kolacji, ale raczej przyspieszymy. - Oznajmił i wpił się w jej usta.
Położył ją na łóżku. Jej włosy rozsypały się uwodzicielsko wokół jej twarzy, a piersi błagały, aby znów ich dotknął.  
Taki właśnie miał zamiar.
Nachylił się nad dziewczyną i powolnymi ruchami, rozniecając ogień już samym spojrzeniem, zaczął rozbierać Elizę.  
Drżała. Gdyby zrobił to szybko, nie miałaby nic przeciw. Ale to jak się teraz do niej zabierał, nie spiesząc się, doprowadzało ją do szaleństwa. Nigdy przed nim nie stała jeszcze naga.  
To lada moment miało się zmienić.  
Stanął przy łóżku, podziwiając swój wyczyn. Jej ponętne piersi, idealną skórę, jędrne uda i to, co kryło się pomiędzy nimi.  
Prawie nie odrywając od niej wzroku, rozebrał się, a Eliza stoczyła ze sobą wprost batalię, aby na niego się nie rzucić. Jego ciało było boskie. Już pragnęła znaleźć się w jego ramionach z zanurzonym w niej głęboko jego fiutem. Naraz zrobiła się mokra.  
Jeszcze tylko z kieszeni spodni wyjął prezerwatywę i już znalazł się przy niej. Objął ją w tali i pociągnął tak, że ona znalazła się na górze. Spojrzała na niego pytająco. Czyli dzisiaj ona miała go ujeżdżać? Styk nie bardzo wyglądał na faceta, który potrafi pozwolić kobiecie dominować w łóżku.  
Wyczuł jej roztargnienie.  
- Powiedzmy, że dzisiaj masz fory. - Uśmiechnął się łobuzersko.  
Usiadła na nim w rozkroku. Chwycił ją za pośladki i nakierował na swojego fiuta.  
Mocno zagryzła wargi, gdy poczuła nadziewającego ją jego kutasa.
- O cholera! - Wysapał, gdy wsunęła go całego w siebie. Byłby ostatnim kretynem, gdyby zrezygnował z seksu z tą kobietą.  
Chwycił w dłonie jej pośladki, pomagając się jej nadziać do końca. Wstrzymała oddech, aż do momentu, gdy miała go w sobie całego.  
Czuła się tym wszystkim, aż przepełniona. Styk patrzył na jej piękną twarz.  
Zaczęła poruszać biodrami w górę i w dół. Podskakiwała na jego zwiedzionym prąciu tak długo, aż oboje oblali się potem.  
Eliza zadrżała, czuła jak bardzo jest bliska. To uczucie było wręcz nie do wytrzymania. Co on z nią zrobił?
Opadła na jego klatkę piersiową, ale nawet wtedy nie zwolniła tempa. Styk trzymając dłonie na jej pośladkach, nadziewał ją na swojego fiuta jeszcze szybciej i mocniej.  
Jęczeli głośno. Dla niej świat został za mgłą, on schował twarz, w zgięcie jej szyi czując jeszcze pulsacje jej cipki na swoim kutasie w jej wnętrzu.  
Eliza nawet nie wyczuła momentu, kiedy zasnęła.  
W nocy poczuła obejmujące jej talię masywne ramie i wciągnęła głęboko powietrze, gdy dłoń Styka objęła jej nagą pierś.  
Dziwne uczucie, sypiać w ramionach zupełnie nieznajomego mężczyzny i mieć świadomość, że ciepły, słodki oddech na karku należy do człowieka, który otwierając oczy, staje się dla otoczenia nieobliczalną, niebezpieczną bestią.

Castor

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3952 słów i 21685 znaków.

18 komentarzy

 
  • merymery

    Hej, caly czas wracam do tego opowiadania, bo jest naprawde swietne. I nie trace nadziei, ze jednak dodasz kolejne czesci...

    24 kwi 2015

  • Nexti

    Doszłam do wniosku że chyba już nie będzie kolejnych części  ;'( bo tak długo nie dodajesz xD szkoda ....!

    27 sty 2015

  • Nexti

    opowiadanie zaje.biste ;D to teraz pytanie xD kiedy można się spodziewać następnej części ? ; /

    1 sty 2015

  • lola

    pisz dalej  czekamy

    20 gru 2014

  • Mickey

    No prosimy o jeszcze !

    13 gru 2014

  • j

    no kiedy tdz minął

    11 gru 2014

  • j

    jak w przyszłym? O.o

    1 gru 2014

  • Castor

    Dziękuję, fajnie, że Wam się spodobało ;) Postaram się jak najszybciej dodać kolejne, szkoda tylko że doba ma 24 godziny tylko ;) Najszybciej może w przyszłym tygodniu mi się uda ;)

    29 lis 2014

  • Halu

    @Castor to niezły przyszły tydzień :C

    10 cze 2018

  • Qeaw

    @Castor będą następne części? 🥺

    23 kwi 2021

  • merymery

    Codziennie sprawdzam, czy dodalas kolejna czesc <3 nie moge sie doczekac

    28 lis 2014

  • nnn

    Proszee dodaj niebawem kolrjna czesc bo juz noe moge bez tego wytrzymac

    27 lis 2014

  • EWA

    Cudo!!!

    26 lis 2014

  • Paulaa

    Świetne, po prostu świetne! Pis dalej :-D Bardzo mi się to podoba

    26 lis 2014

  • B.

    szacun :)))

    26 lis 2014

  • likeadream

    Świetne.  Bardzo mi się spodobało

    25 lis 2014

  • Castor

    Dzięki, to miłe ;) Właśnie dla takich komentarzy piszę <3 Na ten moment pracuję, więc trochę nie mam czasu częściej pisać. Staram się. Jeśli ktoś byłby zainteresowany polecam moją debiutancką powieść. Info w linku na profilu ;)

    25 lis 2014

  • pat

    Pisz częściej!!!!

    25 lis 2014

  • zafascynowana83

    Zapiera dech .... Cudne i dziala na wyobraznie ...

    25 lis 2014

  • Cam

    Boskie... po prostu uwielbiam ;)

    25 lis 2014