Najemnik cz. 14

Niedługo zacznę paradować po mieście w koszulce „Dawca orgazmów”, choć sam nie wiem co bardziej nakręciło panią Dominikę, jej diabelski plan, czy moje zabiegi. Ona wykończona dojściem na szczyt pochrapywała cichutko, a ja leżałem tępo wpatrując się w sufit. Sen wyraźnie nie był mi dany. Jak w głowie kobiety może się coś takiego zrodzić? Prostackie, obleśne, podłe. Nie miałem najmniejszej ochoty spędzać z nią dalszej części tej nocy, co więcej obiecałem Tośce, że to do niej przyjdę. Szkoda, że wchłonięty w barze alkohol nie zadziałał mocniej. Osiągnąłbym stan błogiego rozleniwienia, w którym seksualne możliwości są odwrotnie proporcjonalne do chęci, a każda złota myśl mojej pracodawczyni, obchodziłaby mnie tyle co zeszłoroczny śnieg. Teraz za to miałem w głowie mętlik. Owinięty płaszczem kąpielowym poczłapałem do salonu. Nawet nie wiem, kto i kiedy, rozpalił w kominku, bo na palenisku żarzyły się jeszcze resztki. Dołożyłem jeszcze kawałek drewna, który zaczął się zajmować leniwym płomieniem. Jako towarzystwo do picia w sam raz. Praca u pani Dominiki miała również tę zaletę, jak nielimitowany dostęp do prawie zawsze pełnego barku. Znawcą alkoholi nigdy nie byłem, a właściwie to doceniałem jedynie domowe produkcje, ale jak człowiekowi chce się pić, to i zagraniczne kolorowe paskudztwa się nadają. Pozostało zdobyć zdobyć lód i jakąś zakąskę. Siedziałem więc po chwili z kabanosem w jednej ręce i jakimś rudym płynem, który gonił się po szklance z lodem w drugiej. To abstrakcyjne połączenie bardzo mi odpowiadało, do tego cisza, tańczące płomienie i brak bab. Po prostu poezja.
- A ty chłopcze znów tutaj? - głos pani Krystyny przeciął ciszę.
- A pani nie śpi? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Słyszę, że jakiś zbój kręci się po kuchni, to przyszłam sprawdzić.
- Przecież od ochrony macie mnie i cały zestaw wymyślnej elektroniki. A to przecież nie zbój żaden, tylko ja.
- Te elektryczne usrojstwa … - żachnęła się – na niektóre zbóje, tylko siła się liczy.
Dopiero teraz zauważyłem, że stoi z wałkiem do ciasta w ręce, a jej włosy są nawinięte na wałki. Nie, to ponad moje siły. Gdyby była z rodziny, to tytuł teściowej roku miała by w garści. Parsknąłem śmiechem.
- A kawalerowi co tak wesoło?
- Niech mi pani wybaczy, ale po tym całym pokręconym dniu, pani widok to najweselszy element dnia – nie mogłem zdusić narastającej wesołości.
- Do panienki by pan poszedł, a nie dobrych ludzi straszył – pani Krystyna zdawała się ignorować moją wesołość, której była przyczyną.
- Pójdę, pójdę. Muszę sobie jednak sobie wszystko najpierw w głowie poukładać.
- I że to niby pomoże? - wskazała wymownie na zawartość mych rąk.
- Przeniosę się w inny wymiar świadomości, spojrzę na to z nowej lepszej perspektywy i świat będzie piękniejszy.
- A ja jutro będę musiała patrzeć na to chodzące nieszczęście, które będzie się leczyć moim żurkiem.
- Może nie będzie tak źle pani Krysiu, a pani żurek zawsze chętnie ...
- Mów lepiej chłopcze co cię gryzie, bo do Tośki czas wracać, a nie smutki topić.
- Wstyd mówić.
- Mów.
- Nie. Lepiej nie.
- Jak tam sobie chcesz – burknęła urażona i odwróciła się na pięcie – tylko mi już więcej do lodówki nie zaglądać, bo śniadania nie będzie – rzuciła na odchodnym.
- Dobranoc pani Krysiu.
- Dobranoc – dobiegło gdzieś z oddali.
Mam nadzieję, że się nie obrazi zbyt mocno, i da udobruchać jakimś ciepłym słowem od rana. Czym się jednak chwalić? Tym, że nasza szefowa chce ze mnie zrobić gwałciciela? Jak inaczej nazwać jej chory plan odurzenia, wywiezienia w ustronne miejsce i uwiecznienia w jednoznacznych czynnościach, również mojej ulubienicy. Ok, tamta jest wredną suką, i należy jej się dotkliwa kara, a ja do tego fiuta nie przyłożę. Doprowadzić siebie do takiego upokorzenia, to nawet dla mnie jest granica nie do przekroczenia. Porażka na całej linii. Tylko jak ją od tego odwieść, bo zacietrzewiła się strasznie? Dobrze, że nie przekazałem jej wieści z baru, bo wtedy to już by zafiksowała się na amen. Nareszcie procent zaczął działać. Do tego błogie ciepełko od kominka, poezja, żeby nie te natrętne myśli … Odpłynąłem. Poczułem coś gorącego na moim małym. Między moimi nogami klęczała Tośka, pochłaniając go zawzięcie w usta. Mała szelma doskonaliła się wyraźnie w tej sztuce, bo udało jej się skutecznie go utwardzić.
- Dość. Przestań proszę.
Karnie wypuściła go z ust, patrząc na mnie wyczekująco. Ułożyłem się przed kominkiem na skórze jakiegoś zwierzątka, którego spełnieniem marzeń stał się dywanik w salonie pani Dominiki. Przyciągnąłem ją za sobą tak by przylgnęła do mnie plecami. Bez wahania wpuściła mnie w swoje gorące wnętrze, pozwalając pieścić z dnia na dzień powiększające się powolutku piersi i brzuch.
- Nie mogłam się ciebie doczekać, a ty chrapiesz jak niedźwiedź na kanapie.
- Musiałem pomyśleć.
- A nie mogłeś przy mnie?
- Mogłem.
- To dlaczego tego nie zrobiłeś?
- Naprawdę teraz chcesz o tym rozmawiać?
- Jest mi dobrze, czuję się przy tobie bezpieczna, nasza córeczka rośnie, jak nie teraz to kiedy?
- Dobrze, ale to może być dla ciebie przykre.
- Chcę właśnie teraz, kiedy jesteś we mnie i mnie tulisz.
- Ryzykowna teoria, ale jak chcesz – nie czułem się przekonany, ale zacząłem mówić.
- Opowieść będzie krótka. Jakiś czas temu coś we mnie umarło, nazwijmy to szumnie miłością. Pozostawiło pustkę i zupełny brak zaufania do kobiet. Pozostał jedynie zwierzęcy pociąg, chęć zaspokajania samczych pragnień. Aż nagle pojawiłyście się w moim życiu wy, ty, twoja mama, a teraz i maleństwo, no i pani Krysia oczywiście. Pustka ciągle jest. Zapełnia się powoli, bardzo powoli.
- A gdzie ta przykrość? - przerwała mi.
- Nie przeraża cię ta pustka we mnie?
- Może jestem młoda, naiwna i wierzę w miłość. I wierzę, że ją w tobie obudzę na nowo.
- I tak topisz mnie jak wosk.
- Zrywam maskę twardziela?
- Już się boję co zrobi ze mną to maleństwo – zaśmiałem się.
- Jak to co? Owinie cię wokół palca i będziesz jej najukochańszym tatą.
- No tak, przecież to kobieta z jakże znamienitego rodu – szepnąłem jej do ucha.
- Popieść mnie jeszcze trochę.
Nie zdążyłem jej jeszcze dobrze dotknąć, gdy jej ciałem wstrząsnęły przyjemne dreszcze. Po raz kolejny potwierdziła tezę o zwiększonej wrażliwości ciężarnych. Mi było jednak daleko do spełnienia. Moje myśli ciągle uciekały do wcześniejszych rozważań, i do tego co jej przed chwilą powiedziałem. Przed pytającym wzrokiem ratowało mnie tylko to, że byłem za nią. Gdy oddech Tośki wyrównał się nieco zapytała – A co sądzisz o propozycji mamy?
- Miałem nadzieję, że o to nie zapytasz.
- Nie uciekniesz od tego.
- Będę próbował przekonać twoją matkę do zmiany zdania.
- Dziękuję.
- Nie jestem gwałcicielem i szantażystą.
- A mnie pierwszy raz wziąłeś siłą – rzuciła z udawaną złością.
- Nie przypominam sobie byś się jakoś specjalnie opierała.
- Jakbym mogła, ja taka drobna dziewczyna?
- Oczywiście. Jeśli mała będzie miała kokieterię po tobie i upór po twojej matce, to pierwszy będę musiał otworzyć poradnię dla męskiej populacji tego miasta.
- A może innego miasta? Nie myślałeś, że powinniśmy zacząć wszystko od nowa, w innym miejscu?
- Pogadamy jak skończysz studia, i jak skończysz szkołę gotowania pani Krysi.
- Podły samiec z ciebie. Tylko seks i żarcie cię obchodzi.
- I dlatego tak mnie lubisz. I wiesz co? Zmieniłem zdanie, jednak chciałbym, byś dokończyła ustami.
- Z przyjemnością, bo już mnie trochę za długo uwierasz w środku.
Tym razem odpłynąłem w zupełnie inny niebyt. Już wiem dlaczego powoli wypełniała tę pustkę we mnie. Ona naprawdę chce.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1531 słów i 8082 znaków.

5 komentarzy

 
  • chaaandelier

    Tak jak poprzednikom mnie również bardzo podobała się ta część. Oby tak dalej! ;)

    10 lut 2016

  • Szarik

    @chaaandelier dziękuję :)

    11 lut 2016

  • Okolonocny

    Hmmm, robi się jakby cieplej w całym cyklu. Ta właśnie obstawiałem :). Mam nadzieję, że na kolejną część nie przyjdzie czekać tak długo, że będę musiał sobie przypomnieć jak się skończyła poprzednia :)

    8 lut 2016

  • Szarik

    @Okolonocny zobaczymy jak będzie. Nic nie obiecuję, bo planowanie w tym zakresie ostatnio mi nie wychodzi.

    8 lut 2016

  • Okolonocny

    @Szarik Słusznie. Z resztą... Komu jest tu ono potrzebne. Ja też nie zachodziłem tu czas dłuższy ;)

    8 lut 2016

  • Szarik

    @Okolonocny życie toczy się swoim torem, zupełnie nie patrząc na nasze plany.

    8 lut 2016

  • nienasycona

    Moje zdanie znasz- najbardziej z całej serii podoba mi się właśnie ten tekst. I musisz obejść się bez flaszki, bo nie odpuszczę- czekam! A nie chcesz drażnić kobiety na cztery dni przed okresem

    6 lut 2016

  • Szarik

    @nienasycona a może mam skłonności samobójcze?  :D przyjdzie czas, przyjdzie i opowieść, muszę Cię prosić o cierpliwość. :)

    6 lut 2016

  • nefer

    Doczekalismy się po dwóch miesiącach i nadal mało co wiemy.  :)  Na próbę nas, czytelników, wystawiasz. Ale grunt, ze wróciłeś i to w dobrej formie.

    4 lut 2016

  • Szarik

    @nefer pewną część wyjaśniłem, może niezbyt obszernie ale rąbek uchyliłem ;) Do poprzedniej częstotliwości raczej nie wrócę, ale "jak mnie najdzie" to pewnie coś się pojawi.

    4 lut 2016

  • KAROLAS

    O jaka miła niespodzianka ;-)

    3 lut 2016

  • Szarik

    @KAROLAS troszkę to trwało ;)

    3 lut 2016