Moje marzenie. Rozdział 6

Telefon dzwonił uporczywie, tak, że Kaśka w końcu wstała się z łóżka. Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że jest w domu i powinna odebrać.  
- Halo? - spytała zaspanym głosem. Która może być godzina, pomyślała i spojrzała na wiszący w pokoju zegar. Siódma? Kto do cholery...
- Kasia? No nareszcie! Od dwóch dni próbuję Cię złapać – głos Piotra natychmiast ją rozbudził.
- Piotr, jest siódma rano – jęknęła – mam nadzieję, że to coś ważnego.
- Ważnego? Dobre sobie – prychnął – Gdzieś Ty była?
- Człowieku, były święta! Dopiero wczoraj w nocy wróciłyśmy – nagle dotarło do niej, że nie dzwoniłby o tej godzinie z głupotami – No, przepraszam, powinnam zostawić Ci numer do moich dziadków. To z czym dzwonisz? - próbowała go udobruchać.
- Z wieściami! - powiedział z wyrzutem – Powinnaś mnie całować po rękach, a nie łajać za wczesną porę! - narzekał. Kaśka cmoknęła szybko do słuchawki – No dobra, już mi lepiej – w głosie Piotra można było usłyszeć podniecenie – Musisz być we środę i czwartek w Warszawie. Mamy te zdjęcia! - wybuchnął – Czujesz to? Pracujemy razem przy całej kampanii reklamowej! Kaśka, wygraliśmy los na loterii!
- Czy to znaczy, że mnie wzięli? - nie oddzwonił i myślała już, że nic z tego – Będę ich modelką?
- Dziewczyno! - Piotr rozkręcił się na dobre – w czwartek przyjeżdża ich dyrektor działu reklamy i chce Cię zobaczyć.  
- Co to znaczy? - bała się nawet pomyśleć.
- To znaczy, że będziesz twarzą marki na Polskę, a może nawet... ale na razie sza! - Piotr był przesądny, jak zdążyła się zorientować – W każdym razie, musisz tu być w przyszłym tygodniu. Najlepiej od wtorku. Nawet nie chcę słyszeć, że masz jakieś zajęcia!
- Mam, ale to nie koniec świata – próbowała opanować drżenie łydek – Mogę wszystko poprzekładać. Analityka to nie lekarski – pomyślała o Oli i jej problemach z rozkładem zajęć.  
- Świetnie! - Piotr wyraźnie się odprężył, słysząc, że przyjedzie – jeszcze dwie dziewczyny są spoza Warszawy, więc klepnę wam hotel. I tak oni płacą – dodał, zadowolony z siebie.
- Dobra, dzięki – nagle zauważyła w drzwiach pokoju mamę. Posłała jej uśmiech od ucha do ucha – Muszę to powiedzieć mamie – poczuła rozpierającą ja radość.
- Zadzwonię jeszcze – gdy Piotr się rozłączył, Kaśka rzuciła się mamie na szyję.
- Szalona kobieto! - broniła się Marianna – Kasia, przewrócisz mnie, wariacie!
- Mamo, będę pracować dla zagranicznej firmy i będziesz mogła zobaczyć moje zdjęcia... wszędzie – podskakiwała wokół niej – I może nawet będzie o mnie w gazetach, tak jak o Oli – i Artur będzie dumny, że jest ze mną, pomyślała, zatrzymując się nagle.
- Tylko nie złam nogi w tym szalonym tańcu – Marianna pokręciła głową, ale pociągnęła córkę do swojego pokoju i wskazała na łóżko – wskakuj i opowiadaj!
     Wpakowały się obie pod kołdrę, jak za dawnych lat, kiedy każdego ranka mała Kasia przybiegała do mamy, żeby się przytulić przed pójściem do szkoły.  
- Wiesz co? - Marianna uważnie wysłuchała całej opowieści – Pojedziemy razem i pójdę z Tobą na zdjęcia w środę, a w czwartek polecę do Włoch.
- Mamo, w sobotę chciałabym wyjść na imprezę do Artura. Są urodziny jego brata i... - zawahała się – wrócę rano – starała się ukryć zażenowanie.  
- W porządku – mama popatrzyła na nią dziwnie – Jak nie możesz czegoś dziecku zabronić, to się zgódź – powiedziała bardziej do siebie niż do niej i westchnęła.  
- Mamo! - dlaczego się tłumaczę? Przecież jestem dorosła, pomyślała ze złością.  
- Przecież nic nie mówię – Marianna roześmiała się trochę nerwowo.
- A czy możemy porozmawiać o moim ojcu? - Kaśka wróciła do niewygodnej rozmowy.
Kasiu, to nie jest odpowiedni moment...
- Nigdy nie jest odpowiedni – przerwała – zawsze się wymigujesz! To nie jest moja umowa, tylko Twoja. Mogę pojechać sama, tylko powiedz mi gdzie – dodała łagodniej.  
     Marianna otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale po chwili zamknęła je i tylko westchnęła z rezygnacją – Dobrze, pojedziemy na grób, ale nie teraz – powiedziała z namysłem – Jak przyjadę w wakacje, to pojedziemy razem i pokażę Ci, gdzie masz iść. Zgoda? - w jej głosie dało się słyszeć napięcie.
     Kaśka zastanowiła się nad słowami mamy, ale w końcu doszła do wniosku, że to jest wystarczająco konkretna obietnica – Zgoda – kiwnęła głową.
- No, to chodźmy na śniadanie, bo już całkiem się rozbudziłam – w głosie Marianny słychać było ulgę.
     Po śniadaniu Kaśka pobiegła na uczelnię. Co prawda, miała zamiar odpuścić sobie zajęcia aż do końca tygodnia, ale wyjazd do Warszawy wszystko zmieniał. Trzeba było poprzekładać to i owo. Na popołudnie zaplanowały z mamą wspólny obiad i zakupy.  
     Kupiły niebotycznie wysokie czerwone szpilki, choć Kaśka była zdruzgotana ceną. Najwyraźniej jednak mama postanowiła wydać na nią wszystkie zarobione we Włoszech pieniądze, bo namówiła ją jeszcze na maleńką pikowaną torebeczkę do kompletu. Była nabijana ćwiekami i miała cieniutki paseczek, tak, że przewieszona przez ramię, przypominała bardziej biżuterię, niż torebkę.  
- Nie miej wyrzutów sumienia – Marianna przyglądała się z uśmiechem paradującej przed nią córce – wyglądają, jak zrobione specjalnie dla Ciebie – pochwaliła buty.
- I są wygodne, jak nie wiem co – Kaśka już kompletowała w myślach garderobę na sobotę – Strasznie mnie rozpieszczasz – zarzuciła mamie ramiona na szyję.
- Bo jesteś tego warta – odparła z przekonaniem Marianna – Chodź, poszperamy w mojej szafie. Może znajdziemy jakąś fajną krótką kieckę?
---
     Mały zielony citroen zatrzymał się przed ładnym jednorodzinnym domkiem. Brama była szeroko otwarta, ale na podjeździe stały już dwa samochody, więc po prostu zaparkował na chodniku. Zanim pasażerki zdążyły otworzyć drzwi, w wejściu do domku ukazała się wysoka postać.
     Artur szybko pokonał schodki i kawałek chodnika, i podszedł do samochodu  
- Cześć Kocie – podszedł do Kaśki, która zdążyła już wysiąść i pocałował ją w usta
- Dobry wieczór – ukłonił się Mariannie.
- Dobry wieczór – wyciągnęła do niego dłoń – Musisz nam pomóc – otworzyła bagażnik i wskazała pokaźną tortownicę okrytą pergaminem i szklaną miskę pełną kolorowej sałatki.
- O rany! - spojrzał z niedowierzaniem – sernik? - pociągnął nosem, nachylając się nad brytfanną.
- Najlepszy w tej szerokości geograficznej – Kaśka wyszczerzyła do niego zęby – popisowy numer mojej mamy.
- Naprawdę, nie musiała pani – w głosie Artura zachwyt mieszał się z zakłopotaniem – Krzysiek uwielbia sernik.
- To proszę mu go przekazać z najlepszymi życzeniami – uśmiechnęła się – I bawcie się dobrze – mrugnęła do Kaśki.
- Będę około dziesiątej – spojrzała na Artura.
- Odwiozę ją całą i zdrową! – powiedział do jej mamy i uniósł rękę, jak do przysięgi. Rozbawiło ją to. Wydawał się przejęty. Jak nie on, pomyślała.
     Weszli przez otwartą bramę, mijając golfa Artura i szarego forda.  
- Czyj to? - spytała z niepokojem. Jego rodzice mieli wyjechać, czyżby w ostatniej chwili zmienili zdanie?
- Któregoś z chłopaków – Artur pchnął drzwi wejściowe i przepuścił Kaśkę przodem – Krzysiek! - zawołał w stronę kuchni.
     Zamiast Krzyśka pojawiła się ładna niewysoka dziewczyna z ciemnym kucykiem, w różowej sukieneczce z rozkloszowaną spódniczką.  
- Cześć, jestem Marta – ucieszyła się na widok Kaśki – Wreszcie jakaś dziewczyna! – przewróciła oczami i wzięła od Artura miskę.
- Kaśka – przedstawiła się. Pewnie dziewczyna Krzyśka, domyśliła się – to trzeba włożyć do lodówki – uniosła w górę sernik i ruszyła za Martą, rozglądając się po drodze. Z zewnątrz dom nie wydawał się aż tak duży. Urządzony był tradycyjnie, ale ze smakiem. Na podłodze terakota i parkiet z ciemnego drzewa, jasne ściany. W dużej jadalni dominował długi stół, teraz ustawiony pod ścianą, krzesła również stały pod ścianami, tak, by zrobić jak najwięcej miejsca. Podobnie przemeblowano salon. Spojrzała na parkiet i swoje buty na szpilce.
- Nie martw się, jest dębowy. Nie każę Ci zdejmować butów. Zresztą tak w nich wyglądasz, że gotów jestem sam go wycyklinować, jeśli zrobisz dziury – Artur położył jej dłoń u podstawy pleców – poznaj Młodego – machnął głową w stronę trzech nadchodzących chłopaków. Wyciągnęła rękę do pierwszego z nich.
- Jestem Krzysiek, ale mów mi Młody, jak wszyscy – wyszczerzył do jej zęby, starając się nie gapić na jej biust, co nie do końca mu się udawało – To Paweł i Michał - Pozostali nawet nie próbowali ukryć, że Kaśka zrobiła na nich piorunujące wrażenie.
- Kaśka – uśmiechnęła się. Właśnie odkryła, że ma coś takiego jak próżność, która została bardzo mile połechtana. Chłopcy mieli po dwadzieścia lat, ale co tam! Facet, to facet, pomyślała.
- Dobra, dzieci, do roboty – Artur zagarnął Kaśkę ramieniem – Chodź, pokażę Ci mój pokój – pociągnął ją w kierunku schodów – poradzą sobie bez nas – dodał, widząc jej wahanie.
     Rozglądała się z zaciekawieniem, stąpając po schodach wyłożonych ciemnym drewnem. Ściana wzdłuż schodów zawieszona była akwarelami i starymi mapami oprawionymi w ramy.
- Malowała je moja babcia – wyjaśnił Artur – a mapy zbierał mój pradziadek.
- Piękne – szczególnie jedna przykuła jej uwagę. Nadpalona z jednej strony, w rogu miała różę wiatrów.
- Ta jest najstarsza. To mapa żeglarska – Artur stanął obok niej na niższym schodku – już tak wyglądała, kiedy dziadek ją kupił.
- Był marynarzem? - spytała.
- Nie. Dyrektorem banku, ale uwielbiał podróże i mapy – Artur uśmiechnął się i przesunął palcami po ramie, jakby chciał pogładzić stary pergamin – Ja też je lubię.
- Podróże, czy mapy? - teraz jej oczy znajdowały się odrobinę wyżej i mogła zobaczyć czubek jego głowy pokryty jasnymi kędzierzawymi pasmami włosów.  
- Chyba i jedno i drugie – zaśmiał się i ruszyli dalej – Czuj się jak u siebie – Artur otworzył jedne z drzwi i przepuścił Kaśkę przodem.
     Rozejrzała się po pokoju z zaciekawieniem. Było to połączenie starych mebli z bardzo nowoczesnymi dodatkami. Łózko z ciemnego drewna miało chyba ze sto lat, obok stała półka z metalowych szyn, poskręcanych lśniącymi śrubami. Pod oknem ustawiono stare masywne biurko i krzesło pokryte skórą. Nie było szafy, a właściwie była, tylko zajmowała cały kąt i miała przesuwane drzwi pokryte szarą blachą. Na ścianie obok biurka zauważyła kilka starych pożółkłych zdjęć oprawionych we wspólna dużą ramę. Na jednym z nich widać było młodego postawnego mężczyznę z kędzierzawą jasną czupryną na tle zabytkowego samochodu. Przeczytała podpis: Kraków 1938.
- Jaki podobny do Ciebie – spojrzała na Artura, a potem znów na zdjęcie.
- To mój dziadek, Stefan. Właśnie skończył studia i dostał od ojca swój pierwszy samochód – powiedział, stając tuż za nią – Fiat 1500. Kiedyś kupię sobie taki sam – dodał z przekonaniem.
- A ten? - wskazała na inne zdjęcie. Był na nim potężnie zbudowany mężczyzna z brzuszkiem około pięćdziesiątki. Stał na chodniku przed... chyba restauracją?
- To dziadek Artur przed swoją restauracją – westchnął – Po wojnie musiał ją sprzedać za bezcen. To biurko z jego gabinetu – wskazał potężny mebel – Ale jakoś dał radę – dodał.
- Masz imię po dziadku – widziała z jaką dumą patrzy na zdjęcia silnych zaradnych mężczyzn ze swojej rodziny.
- Po dziadkach, bo na drugie mam Stefan, po ojcu mamy.
- Ja nie mam w rodzinie żadnej Katarzyny – powiedziała z żalem – Chyba... bo rodziny ojca nie znam. Jego zresztą też nie – dodała – Zginął, zanim się urodziłam – wyjaśniła, widząc pytające spojrzenie Artura.
- W mojej rodzinie też zginęło wielu ludzi – pokiwał głową - ale w czasie wojny.
A ta lampa? - podeszła do biurka i dotknęła ostrożnie klosza z witrażowego szkła wspierającego się na smukłej postaci kobiety z uniesionymi rękami. Na podstawie zauważyła tłoczenie: Tiffany 19..., rok był zatarty – Nie pasuje tu.
Jest z 23 roku. Zwykle stoi w salonie, ale dzisiaj... sama rozumiesz – spojrzał w górę i machnął ręką, jak czasem robią starsi, mówiąc: "Ach ta dzisiejsza młodzież” - Mama dostała ją w prezencie ślubnym od przyszłej teściowej.
     Zachichotała na ten widok, ale po chwili spoważniała. Artur sprawił na niej wrażenie buntownika i nie przypuszczała, że pochodził z takiej rodziny. Prawdę powiedziawszy, to wcale się nad tym nie zastanawiała. Było w nim coś takiego... nie potrafiła powiedzieć co. Kindersztuba? Przeszło jej przez myśl staromodne słówko.  
Wiesz, że pęknie wyglądasz? - wyrwał ją z zamyślenia ciepły niski głos, tuż przy uchu – mam na Ciebie straszną ochotę – dotknął ustami wrażliwego ciała za uchem.
Mmm – zamruczała i odchyliła głowę – powinniśmy wrócić na dół – westchnęła, czując jego dłonie, sunące wzdłuż bioder w dół.
Mamy czas – kusił – reszta przyjdzie najwcześniej za pół godziny – ciepłe ręce przesuwały się powoli do przodu, ugniatając wewnętrzne powierzchnie ud.
Artur, przestań... – nie zabrzmiało to przekonująco. Brzeg sukienki już wędrował w górę. Czuła twardy podłużny kształt przyciskający się do jej tyłka – Ktoś może wejść – broniła się słabo.
To zobaczy, co robimy i wyjdzie – zażartował – zamknąłem drzwi! – dodał szybko, czując, że się spina – Zresztą Młody wie, że wejście tu bez pytania grozi ciężkim uszkodzeniem ciała. Szerzej, Kochanie – poczuła jego udo pomiędzy swoimi.
Artur... – przełknęła głośno ślinę. Wsunął dłoń za delikatną koronkę majtek i sięgnął do wrażliwego punktu – Och! - nie potrafiła go powstrzymać.
Przecież chcesz – dotarł do niej niski ochrypły szept – Czuję to. Mam coś tak dużego i twardego... Oprzyj się rękami o biurko – poprosił.
Przecież zostaję na noc – jeszcze próbowała się targować, ale posłusznie spełniła prośbę.
To zrobimy powtórkę – usłyszała dźwięk rozsuwanego zamka. Jednocześnie dwa palce wsunęły się do jej wnętrza i już była bez szans.
     Gdyby nie blat biurka, pewnie straciłaby równowagę. Wystarczyło, że poprosił i była gotowa mu się oddać. Jego niski lekko zachrypnięty głos działał jak najlepszy afrodyzjak. Sączył do jej umysłu rozkosz, obezwładniał... Czuła, jak porusza się w niej bez trudu, wydobywając z niej wilgoć. Oddychała coraz szybciej i płycej.  
Chwila cierpliwości – wysunął z niej palce i usłyszała znajomy szelest – zaraz go dostaniesz.
Na razie musimy tak – jęknęła.  
Wiem, Kotku, wiem... - odsunął na bok majtki – pochyl się – polecił i jednocześnie położył jej dłoń u podstawy pleców.  
     Sunął powoli, coraz głębiej i głębiej. Miała wrażenie, że to trwa bez końca. Przyjemne wypełnienie narastało w niej powoli. Wstrzymała oddech.  
     Wycofał się równie powoli, a potem znów się zagłębił. Tym razem dotarł aż do końca, drażniąc ostrymi włoskami jej pośladki. Stęknęła cicho.  
Nie za głęboko? - cichy ciepły głos. Jej ulubiony.
Chyba nie... - brakowało jej tchu. Przyspieszył. Poruszał się płynnie w przód i w tył, przytrzymując jej biodra. Słyszała za sobą przyspieszony oddech i ciche plaśnięcia, kiedy ich ciała uderzały o siebie. Fala gorąca uderzyła jej do głowy i nie była w stanie powstrzymać jęku.
Ćśśś... - przycisnął ją do blatu – oddychaj głęboko – miała wrażenie, że głos jeszcze mu się obniżył. Odetchnęła. Przeszył ją dreszcz, potem drugi... ugięła nieco kolana i zacisnęła palce na rancie biurka. Przy każdym pchnięciu jej wrażliwe piersi dociskały się mocniej do twardej powierzchni, potęgując rozkosz. Artur odchylił się i przesunął jedną dłoń, ściskając jej pośladek. Świat wirował... - oddychaj! - zaczerpnęła powietrza, czując, że zbliża się do spełnienia... wypchnęła powietrze z płuc i wygięła się mocniej. Poczuła fale rozkoszy i... coś dziwnego. Wsunął jej palec w odbyt, dotarło do niej po chwili, ale nie była w stanie zareagować. Orgazm wstrząsnął nią zbyt mocno, by była zdolna cokolwiek zrobić.  
     Dopiero po dłuższej chwili odzyskała w pełni świadomość tego, co się dzieje wokół niej. Artur wysunął się ostrożnie z jej pulsującej szparki i pocałował miejsce nad przedziałkiem między pośladkami. Zacisnęła je. Nic. Ale był tam! Na pewno. Dyszeli oboje, jak biegacze na mecie. Uniosła się chwiejnie i poprawiła bieliznę, a potem odwróciła się, obciągając w dół sukienkę. Artur dopinał spodnie.  
Chodź, przytulę Cię – objął ją i pocałował delikatnie w usta, potem jeszcze raz i jeszcze...
Co to było? - szepnęła, przymykając oczy.
Niedobrze? - spytał cicho i skubnął płatek jej ucha.
Nie, tylko mnie zaskoczyłeś – cholera, sama nie wiem, co myśleć!
Masz taki tyłeczek, że samo patrzenie jest grzechem – zaśmiał się na swój drapieżny sposób. Rozbawiło ją to określenie.
Muszę się doprowadzić do porządku – jęknęła, czując, że pieką ją policzki.
Łazienka jest obok – Artur podszedł do drzwi, otworzył je i wyjrzał na korytarz – droga wolna – ukłonił się dwornie.
Zabije Cię! - przewróciła oczami i pomaszerowała we wskazanym kierunku.
     Zeszli w sama porę, żeby powitać Olę, Adama i Pawełka, który przyjechał razem z nimi.  
A gdzie Alicja? - Artur uścisnął dłoń Pawła.
Pojechała z Kaliną do Zakopca – odparł tamten i wzruszył ramionami.
Sama z dzieckiem? - zdziwiła się Ola.
Nie, z matką – odparł – A co, stęskniłaś się? - rzucił do niej zaczepnie.
Paweł! - Adam zareagował natychmiast – Kurtuazja, trudne słowo.
Dajcie spokój – Artur położył ręce na plecach obu kolegów i ruszył razem z nimi do jadalni.  
Super wyglądasz! - Kaśka chwyciła Olę za ręce. Rzeczywiście, prezentowała się wspaniale w granatowej obcisłej spódniczce i luźnej kremowej bluzce, odsłaniającej jedno ramię – Co go ugryzło? - wskazała głowa Pawełka.
To długa historia – Ola przewróciła oczami – potem Ci opowiem. Chodź, znajdziemy jakiś alkohol – pociągnęła Kaśkę za sobą.
     Cały dół domu był już pełen ludzi. Większość stanowili znajomi Młodego, co było raczej zrozumiałe, biorąc pod uwagę okazję, ale Kaśka szybko zorientowała się, że część znajomych Artura, stanowiła również towarzystwo jego brata. Generalnie większość się znała, a nawet jeśli nie, to szybko zawierali nowe znajomości. Z zaciekawieniem oglądała dziewczyny. Przypuszczała, że były od niej młodsze, ale nie było widać różnicy. No, nie do końca. Kilku chłopaków wyraźnie jej się przyglądało, tak, że w końcu poczuła się nieswojo.
Daj spokój – Ola usadowiła się na parapecie, o który opierała się Kaśka – wiedzą, że jesteś dziewczyną Artura, czyli poza ich zasięgiem. Ale pogapić się zawsze można – mrugnęła do niej – No i jesteś modelką, a to zawsze robi wrażenie. Nawet na Pawełku – dodała – A jak tam sprawy z Piotrem?
Nie mówił Ci? - spojrzała zaskoczona na Olę – mam ten kontrakt! Jeszcze nikt nie wie – rzuciła ukradkowe spojrzenie na Artura, gadającego z chłopakami – I wiesz co? Chyba będę twarzą kampanii... właściwie, to prawie na pewno będę. Mam zdjęcia w przyszłym tygodniu i przyjeżdża jakiś ich dyrektor od reklamy, żeby mnie zobaczyć. Och, Ola, to niesamowite! - z trudem opanowała wzruszenie – Nigdy nie sądziła, że będę... że komuś się spodobam.
Żartujesz? - w głosie Oli zabrzmiało niedowierzanie – jesteś najzgrabniejszą laską, jaką widziałam, a widziałam dużo modelek. A co na to Artur?
Jeszcze mu nie mówiłam, ale już nie mogę się doczekać!
To powiedz mu teraz – Ola aż się zarumieniła – to świetna okazja i on ceni takie rzeczy. Będzie mu przyjemnie. No i pochwali się przed Pawełkiem – dodała z lekką nutą złośliwości w głosie – Dawaj!
     Akurat ktoś pogłośnił muzykę, stanowiącą do tej pory tło dla rozmów i pierwsze pary zaczęły tańczyć w salonie. Kaśka odszukała Artura wzrokiem. Posłał jej spojrzenie, od którego znów poczuła falę gorąca. Ruszyła w jego stronę.
Chcesz zatańczyć? - spytał, obejmując ją w talii.
Chcę – przywarła do niego całym ciałem – i chcę Ci coś powiedzieć.
Mmm – zajrzał jej głęboko w oczy – zamieniam się w słuch.
Dostałam kontrakt na zdjęcia od takiej dużej niemieckiej firmy. Prawdopodobnie na kilka tygodni będę na opakowaniach staników we wszystkich sklepach w Polsce, a może i dalej... - czekała z niepokojem na jego reakcję.
Naprawdę? - przyjrzał jej się uważnie – I dopiero teraz mi mówisz?  
Nie wiedziałam, jak zareagujesz – czuła narastający niepokój.
A jak mogę zareagować? - nachylił się do jej ust – Mam mega kosmiczną dupę!  
Artur! - poczuła, jak fala ciepła spływa jej w dół – To nie koniec – dodała po chwili – mam się spotkać z ich dyrektorem, bo chcą żebym była twarzą kampanii na Polskę – wyrzuciła z siebie i odetchnęła.
Wow! Dziewczyno! - poderwał ją w górę i zakręcił się wokół swojej osi – Niezły z Ciebie numer! - spojrzał na nią groźnie.
Puść mnie, głupi – próbowała się uwolnić, śmiejąc się niego – puść, bo zaraz będzie mi widać majtki – dodała ciszej.
A są przecież mokre – szepnął jej do ucha, stawiając na ziemi.
Wcale nie – zaczerwieniła się lekko na wspomnienie niedawnego seksu.
To duży błąd z mojej strony – usłyszała ochrypły szept – zaraz to naprawię.
Nie ma mowy! – chichocząc, odepchnęła go na długość ramion.  
No, no – Pawełek zjawił się obok nich nie wiadomo skąd – Przebiłeś chyba nawet Adama – prześliznął się wzrokiem po całej sylwetce Kaśki – Pozwolisz zatańczyć z najlepszą laską na balu?
Za chwilę – Artur wyszczerzył do niego zęby – najpierw musimy coś oblać. Kaśka dostała super robotę jako modelka!
     Ruszyli do stołu, na którym stały butelki z wódką i soki. Kaśka nawet przez chwilę nie sądziła, że tak będzie świętować swoje pierwsze duże zlecenie. Bo, że będą następne mogła być pewna. Zresztą, Piotr tego nie ukrywał. Kolorowy świat modelek i fotografów jawił jej się, jak jakiś niesamowity sen. 1993 to najszczęśliwszy rok w mim życiu, myślała, patrząc na Artura, krążącego wokół niej. Czy mogła chcieć więcej?  
     Tańczyli i szaleli jeszcze długo po północy, raz po raz wznosząc toasty. Wreszcie około trzeciej nad ranem towarzystwo zaczęło się rozchodzić.  
Idę pod prysznic – westchnęła Kaśka, kiedy wyszła Ola z Adamem i Pawełkiem.
Ja wygonię resztę i przyjdę do Ciebie – Artur posłał jej pożądliwe spojrzenie – tylko mi nie zaśnij!
Nie ma obaw – przeciągnęła się jak kot - po takiej zapowiedzi?
     Wspięła się na piętro i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w koszulkę i spodenki od piżamy. Na szczęście na korytarzu spotkała tylko Martę.  
Śpisz tu? - zauważyła w jej rękach kosmetyczkę.
U Krzyśka – odparła niepewnie Marta i zarumieniła się.
To do zobaczenia na śniadaniu – rzuciła wesoło.  
     Dziwnie się czuła idąc do pokoju Artura, pełnego tych wszystkich przedmiotów i zdjęć. Stanęła jeszcze raz przed zawieszoną fotografiami ścianą. Spoglądali na nią mężczyźni z jego przeszłości, dumni, pewni siebie, w pozach wyrażających siłę. Niektórym towarzyszyły kobiety, dystyngowane, dobrze ubrane, w zwiewnych sukniach lub kobiecych kostiumach i kapeluszach. Zawsze z boku, jakby wsparte na silnych ramionach swoich mężów i ojców. Spojrzała na biurko i zauważyła ozdobną kryształową buteleczkę na atrament, a obok niej stare wytarte pióro wieczne. Pewnie też pamiątka, pomyślała, dotykając oprawki. Westchnęła cicho, ale słysząc na schodach kroki, wskoczyła szybko do łóżka.
Zaraz będę – Artur wsadził głowę przez uchylone drzwi i zniknął.
     Czuła jak serce jej wali. Dlaczego nie chciała, żeby widział jak ogląda jego pamiątki? Może dlatego, że nie chciała się przyznać nawet przed samą sobą, że są ważne, zwłaszcza dla kogoś, kto ich nie ma.
Nareszcie wywaliłem wszystkich – Artur pojawił się w drzwiach tylko w ręczniku okręconym wokół bioder. Wilgotne kosmyki przykleiły mu się do czoła, więc potrząsnął głową, strącając pojedyncze krople.
Aua! - Kaśka udała, że chowa się pod kołdrę – Jesteś mokry!
I napalony, jak cholera! - ściągnął ręcznik i wskoczył do łóżka, przygważdżając ją do materaca – A najlepsze jest to, że wszyscy ci faceci mi teraz zazdroszczą – sięgnął w dół i po chwili ściągnął jej koszulkę – No, może z wyjątkiem Adama, ale on jest beznadziejnie zakochany w Oli i nawet taka dupeczka jak Ty nie byłaby w stanie go skusić.
Ładnie powiedziane – zaśmiała się cicho – A Ciebie?
Co mnie? - uniósł głowę i spojrzał jej w oczy.
Czy Ciebie mogłaby skusić teraz jakaś super dupeczka lepsza ode mnie? - spytała przekornie.
Nie – odparł natychmiast – nie mogłaby.
Dlaczego? - czuła na sobie ciężar, wciskający ją w materac i powoli jej myśli zaczynały podążać w jednym kierunku.
Bo nie ma drugiej takiej dupeczki, jak Ty – aksamitny niski głos sprawił, że myśli wyraźnie skręciły w dolne partie ciała.
A Ola? - Kurde, dlaczego o to pytam?
Ola? - powtórzył – Podoba mi się, ale jest z Adamem.
A gdyby nie była? - Cholera, co ja wyprawiam? - Jak was zobaczyłam razem... - zaczęła.
Nic między nami nie było – powiedział spokojnie – Nie pukaliśmy się, jeśli o to Ci chodzi, a teraz mam Ciebie – dodał i pochwycił jej nadgarstki, przenosząc je za głowę – I mam zamiar Cię wykorzystać!
Ty brutalu! - chichotała, kiedy zacisnął zęby na jej sterczącej brodawce.
Brutalu? - spojrzał na nią z góry, ale nagle spoważniał – A Ty? Gdyby ciebie zaczął podrywać jakiś super przystojny i bogaty facet, na przykład Adam?
Adam? - Nie powinnam Ci tego mówić, pomyślała – Nie miałby szans – powiedziała głośno – Tak nawiasem mówiąc, to nie sądzę, żeby jakikolwiek facet zrobił na mnie większe wrażenie niż Ty. A poza tym, wy macie te swoje zasady – dodała z przekąsem – Chociaż, teraz przynajmniej wiem, skąd się wzięły, panie hrabio – uniosła jedną brew.
Żartuj sobie. Ładny hrabia z dziurawymi kieszeniami – wydało jej się, że powiedział to z odrobiną goryczy w głosie – Kim ja jestem przy... - nie dokończył.
Posłuchaj mnie – wyswobodziła się z jego rak i objęła go za szyję – Oglądałam kiedyś taki film o koniach wyścigowych. Te najdziksze i nieokiełznane nadają się do wyścigów, ale prawdziwe trofea zdobywają te wielkiej krwi. Ja w Ciebie wierzę! Masz w sobie coś takiego, za co ludzie są gotowi zabić. Tego nie można się tak po prostu nauczyć. Dostałeś to w genach. Ci wszyscy ludzie ze zdjęć to Twoi przodkowie. Możesz czerpać siłę z tego, że ich masz – w miarę jak mówiła opanowywał ją coraz większy zapał.  
Umilkła nagle, widząc, że Artur wpatruje się w nią z dziwnym wyrazem twarzy. Zmieszała się.
Lubię Cię słuchać – powiedział powoli – naprawdę.
     Wtuliła się w jego szyję. Nie miał pojęcia, jaką przyjemność zrobił jej tym stwierdzeniem. Lubił jej słuchać! I słuchał. Poczuła na policzku jego ciepły oddech. Było jej tak dobrze, tak błogo. Gdzieś z odległego końca korytarza dobiegły ich ciche pojękiwania. Zastygli w bezruchu nasłuchując, po czym Artur uniósł się na łokciach i sięgnął ustami do jej szyi.
- Ale jeszcze bardziej lubię się z Tobą kochać – wyszeptał zmysłowo – Dalej, Kocie, dajmy im powody do zazdrości!  
     Sięgnął do jej piersi, a potem niżej, nurkując pod kołdrę. Pozbył się jej spodenek bez najmniejszego trudu i wkrótce pokój wypełnił się westchnieniami i jękami.

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 5166 słów i 28782 znaków.

3 komentarze

 
  • Karolina

    świetne czekam na kolejną część:)

    13 wrz 2014

  • xoxo

    Czekam na kolejną część i mam nadzieję, że będzie szybciej. ;)

    12 wrz 2014

  • looila

    Super;) dziekuje;-)

    12 wrz 2014