Matka mojego kumpla -część 4

Lubię czas lata i wakacji, zresztą jak każdy. Jest słoneczna, ciepła pogoda. Płeć piękna eksponuje swoje wdzięki, jest na co popatrzeć na ulicy. Burze i deszcz, po którym powietrze jest niezwykle świeże. Do tego te letnie noce, które dają ukojenie po upalnym dniu. Tak, to noce są najpiękniejsze latem, te nocne szalone imprezy. Taka właśnie domówka była u Dawida, w sierpniowy piątek. Ale co działo się na tej imprezie jak już się rozkręciła na dobre, szczerze nie wiem do końca.  
...
-Wpadaj na 20. - usłyszałem głos Dawida w słuchawce telefonu.  
-Jasne, będę na pewno oczywiście z prowiantem - zaśmiałem się mając na myśli pół litra czystej. Miałem dobry humor, zapowiadała się fajna imprezka, chata Dawida była idealna do tego, by wypić, posiedzieć, potańczyć przy głośnej muzyce i zaszaleć ze znajomymi. Pół godziny przed "godziną zero" wziąłem prysznic, nałożyłem dżinsy i t-shirt, włożyłem portfel i klucze w kieszeń i wyszedłem z mieszkania. Po drodze do Dawida kupiłem w osiedlowym monopolowym wódeczkę i po chwili byłem pod jego drzwiami. Czerwone Słońce zachodziło już za horyzontem rozświetlając wolne od chmur niebo. Było bardzo gorąco i duszno mimo wieczoru. Zapowiadało się na nocną burzę. Otworzyły mi się drzwi, a w progu stał uśmiechnięty Dawid. Słychać już było głośną muzykę z wielkich kolumn dochodzącą z piętra.  
-Siema, schowaj do zamrażarki. - powiedziałem podając mu rękę i przeźroczystą butelkę w drugiej dłoni.  
-Jasne, wchodź na górę, już jest kilka osób. - odpowiedział zapraszając mnie do środka. Przechodząc korytarzem zobaczyłem Olę krzątającą się w kuchni. Nie wiedziałem, że matka Dawida będzie w domu, co prawda mówił że jego ojciec wyjeżdża w delegacje, ale myślałem że będziemy mieli całkowicie wolną chatę. Wszedłem do pokoju gospodarza witając się z wszystkimi. Rozsiadłem się wygodnie na skórzanej wielkiej sofie między kumplem i mało znaną panienką. Było czuć tą atmosferę, muzyka głośno grała, teledyski przewijały się na ekranie telewizora, a na stoliku alkohol i zagryzka. Pierwsze trzy kieliszki poszły szybko. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy. Po następnych trzech już część osób wywijała balety na parkiecie. Tańczyłem z śliczną brunetką trzymając ją za biodra, jej seksowne ruchy sprawiały, że w moim mózgu zapaliła się lampka instynktu. Niestety też ten sam mózg wysłał informacje że trzeba iść do toalety. Wyszedłem z pokoju, jednak toaleta na piętrze była zajęta. Zszedłem na dół wiedząc, gdzie znajduje się druga łazienka. Skorzystałem szybko, myjąc dłonie i wyszedłem gasząc za sobą światło. W salonie panował półmrok, światło dochodziło z kuchni. Pomyślałem, że zajrzę do mojej ulubionej mężatki.  
-Dobry wieczór, można? - zapytałem się wchodząc zza drzwi.  
-O witaj Patryk, nie na górze? - odpowiedziała dojrzała, seksowna blondynka. Miała na sobie zwiewną, białą sukienkę do połowy ud, która falowała w przeciągu.  
-Zszedłem za potrzebą, blokują łazienkę na górze jak to bywa na domówkach. Nie spodziewałem się, że będziesz. - powiedziałem opierając się o blat kuchenny, oglądając ją od dołu do góry.  
-Ktoś musiał zrobić wam jedzenie, zresztą nie miałam gdzie wybyć. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie. Kroiła pomidory na kanapki, wyglądała słodko. Podszedłem, stając za nią, położyłem dłonie na jej biodra. W tle było słychać muzykę z piętra, do komputera musiała dorwać się jakaś dziewczyna bo właśnie leciała jakaś przytulanka. Objąłem Olę w pasie i pocałowałem w kark. Kołysaliśmy się w rytm piosenki, ona operowała nożem na drewnianej desce, uśmiechała się. Ja czułem jej zapach, dłońmi błądziłem po brzuchu, biodrach, udach. Swoje krocze przycisnąłem do jej pośladków. Muskałem ustami jej opalone, gładkie ramiona. Ręce już jechały po ciepłej skórze ud do góry, pod sukienką. Pocierałem kciukiem jej skarb przez materiał majteczek.  
-A jak ktoś tu wejdzie? - zbudziła mnie z tej cudownej chwili.  
-Mhh... a już się tak rozmarzyłem, pragnę cię.  
-Tak? Aż tak jesteś napalony? - zapytała zmysłowo.
-Napalony na ciebie Olu. - odpowiedziałem ściągając z bioder na uda jej wilgotniejące majteczki.  
-Nie lepiej wyrwać jakąś nastolatkę na górze? - kroiła nadal warzywa, jakby nie zważając na to co robię.
-Może to nie byłby zły pomysł, ale one nie mają tak zwinnych ust jak ty. - Szeptałem przy uchu, masując jej już śliską, gorącą i nagą cipkę.  
-To tylko po to tu jesteś, żebym zrobiła ci loda?  
-Tak lodzika na ochłodę, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. - słyszałem jej głośniejszy oddech, moje palce sprawiały, że ona także nabierała ochoty.  
-Ah ta młodość, macie ciągłą ochotę na seks. - powiedziała to zmienionym głosem, odkładając nóż. Dłonie wytarła o ścierkę leżącą na blacie, po czym podwinęła do góry sukienkę odsłaniając gorące uda, ale tyłek był nadal niewidoczny. Wiedziałem co mam robić, rozpiąłem rozporek wyjmując sztywnego już od podniecenia penisa. Ola leciutko się wypięła opierając dłonie na blacie kuchennym. Przyłożyłem sprzęt do wilgotnej cipki znajdując ją po omacku i wszedłem czując to znajome wnętrze. Ola stęknęła cicho odwróciła głowę w moją stronę i zagryzła dolną wargę. Posuwałem ją od tyłu rytmicznie, rytm nadawała szybka piosenka z góry. To był znany kawałek Sak'a Noel'a. Słyszeliśmy krzyki i głośny śmiech, dobrze się tam bawili. Jednak my mieliśmy jeszcze lepszą zabawę. Pocałowałem ją w usta poruszając nadal biodrami. Jej ciało dawało mi wielką rozkosz, ja nie byłem dłużny. Seksowne ciało 40latki wygięło się, jej otwarte usta wydały jęk, a mięśnie pochwy zacisnęły się na moim penisie. Nie przestawałem, czując że też jestem blisko przyspieszyłem ruch bioder, dłonie zaciskałem na jej cyckach, nie miała stanika dzięki czemu czułem pod cienkim, białym materiałem sukienki sztywne sutki. Przyszczypywałem je mocno ugniatając obie półkule. Czułem, że zaraz strzele, Ola jęczała dosyć głośno. Na szczęście na górze panowała głośna muzyka, mogliśmy się czuć bezpiecznie, no chyba że ktoś nagle by wszedł do kuchni. Ale nie obchodziło to nas wtedy, czułem ją a ona mnie. W pewnym momencie zalałem ją w środku, mocno dopychając biodra. Stęknąłem przyciskając jej łono do blatu kuchni. Ola to poczuła śmiejąc się w rozkoszy, ułożyła dłonie na moich, które miętosiły jej piersi. Staliśmy chwilę w bezruchu zespoleni razem ciałami w ekstazie. Uspokoiłem się, całowałem jej ramiona, kark, szyję, policzek. Odwróciła głowę podstawiając mi usta. Lizaliśmy się kosztując swoich języków i warg. Zrobiłem krok do tyłu, robiąc duży wdech powietrza wpadającego przez otwarte okno.  
-Dziękuję za orgazm. - powiedziała naciągając majteczki z ud na biodra i opuszczając sukienkę.  
-Miał być lodzik, a wyszedł seks na blacie w kuchni. - powiedziałem śmiejąc się z mięknącym kutasem wystającym z rozporka.  
-To chociaż na koniec ci go wyczyszczę. - kucnęła przede mną i wzięła w usta małego ssąc i zlizując resztki spermy, którą właśnie miała w sobie.  
-Jak powiedziałem apetyt rośnie w miarę jedzenia. Może urwiemy się gdzieś, mam nadal ochotę na ciebie. - powiedziałem zapinając rozporek. Uśmiechnęła się tajemniczo:
-Dobrze, pobaw się trochę tam jeszcze, zaraz i tak wszyscy się upiją, ja się umyję i przejedziemy się gdzieś. Póki co zanieś na górę kanapki. - odpowiedziała podając mi talerz pełny jedzenia.  
-Jak ja cię uwielbiam - puściłem oczko po czym wyszedłem do ciemnego salonu podążając na górę. Gdy wszedłem do pokoju panowała alkoholowa atmosfera. Laseczki świrowały na parkiecie, chłopaki je obmacywali i śmiali się. Wypiłem dwie kolejki z gospodarzem czując, że mam za mało procentów w głowie, po czym zapuściłem dobry bit i tańczyłem na parkiecie między ludźmi. Patrzyłem na kręcące bioderkami licealistki, ocieraliśmy się ciałami w rytm muzyki. Robiliśmy sobie zdjęcia i piliśmy kolejne kieliszki alkoholu. Spojrzałem na zegarek, była już 23.30. Większa część towarzystwa miała już dużo procentów w głowie. Wyszedłem na dół. Znalazłem Olę w kuchni.  
-To co nadal masz na mnie ochotę? - zapytała seksownie podciągając tę samą białą sukienkę do góry odsłaniając mi tym razem całkowicie wygoloną cipeczkę. Nie miała na sobie żadnej bielizny, brązowe sutki prześwitywały się przez cienki materiał.  
-I to jaką... uciekajmy stąd. - powiedziałem stanowczo i wyszliśmy na zewnątrz. Powietrze nadal było parne, mimo nocy. Burza wisiała w powietrzu. Było cicho i bezwietrznie. Weszliśmy do nowego golfa i ruszyliśmy przed siebie. Czas leciał szybko, siedząc w fotelu pasażera widziałem puste ulice miasta. Ola wywiozła nas niedaleko z naszego osiedla przy lesie. Jechała bardzo szybko, niestety mieliśmy wielkiego pecha. Policjant w ostatniej chwili wyskoczył zza zakrętu machając odblaskowym lizakiem, kierując nasz samochód na pobocze....

cichySamotnik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1768 słów i 9343 znaków.

5 komentarzy

 
  • SlotkaKicia

    A mi się wydaje, że to będzie pani policjant :D I będzie ten trójkącik z dwiema paniami o który tak prosicie :D

    17 mar 2014

  • nick

    nastepna czesc bedzie ze zatrzymal ich, ona go blagala zeby nie wystawial mandatu, ona mu dala i po sprawie.

    15 mar 2014

  • ZicO

    Błagam, tylko nie trójkącik z policjantem :)

    15 mar 2014

  • Men

    No to czekam na kolejna część z niecierpliwością. Jestem ciekaw co z tym policjantem. Mam nadzieję ze w następnych częściach będzie jakiś fajny trójkącik z dwiema paniami dojrzałymi. Czekam dalej

    15 mar 2014

  • anonimek

    Super

    15 mar 2014