Labirynt Fauna. Wersja dla dorosłych. Cz. VIII Anemoi

Przewodnik oparł się o ścianę biegnącą wzdłuż lochów. Za plecami słyszał przekleństwa, wydobywające się z ust Obcego, miotane w jego kierunku. – Nie wolno ci go skrzywdzić, proszę. – wciąż ten sam, melodyjny głos, tkwiący w jego umyśle. - Ile to już lat minęło? - zastanawiał się.  
Kolejny raz zamknął swe oczy, zniewalając Demona, pragnącego wydostać się na zewnątrz.
Wracał pamięcią do dawnych czasów.
- Coś ty zrobił?! – usłyszał za plecami czyjś głos. – Złamałeś prawo swego Pana!
- Ale ja … ja musiałem. – próbował się bronić.
- Straże! Pojmać go! – padł rozkaz.
Dwóch Centaurów, pełniących rolę pałacowych strażników ruszyło w jego kierunku, chcąc go pojmać.
- Pójdziesz z nami, chłopcze! – powiedział starszy z nich.
- Proszę, odejdźcie. – patrzył na nich, jednak nie okazując żadnego strachu.
Młodszy Centaur chwycił go za gardło, unosząc nad ziemią, ciskając nim o ścianę.  
- Nie rób tego, proszę. – młodzieniec dyszał, ścierając krew z policzka. – Odejdźcie, proszę. – powtórzył. – Wszystko wyjaśnię naszej Pani.
- Nie jej się będziesz tłumaczył, lecz mnie! – usłyszał za plecami głos Czarnego Przewodnika. – Pojmać go! – zwrócił się do Centaurów.
Młodszy z nich kolejny raz pochwycił go, wbijając w ścianę. Ciosy spadały na twarz młodzieńca, mając na celu zniechęcenie go do dalszej walki. Kolejny miał dosięgnąć jego głowy, powstrzymany dłonią młodzieńca.
- Co jest? – Centaur nie krył zdziwienia. Chwilę później rozbił się o ścianę, przelatując niemal przez całą salę.
Oczy młodzieńca zapłonęły. Zawył.
Mrok zawładnął jego ciałem. Demon budził się do życia.
Starzec otworzył swe oczy, budząc się z letargu. Westchnął.
Ciężko dysząc, walczył z samym sobą. Drugi raz nie mógł sobie pozwolić na ten sam błąd. Bestia nie mogła się teraz pojawić. Nie była mu potrzebna.
Odnalazł w końcu ukojenie w Absolucie.
- Pani. – wyszeptał.
Moc Absolutu, przebiła się przez barierę, docierając do umysłu Przewodnika.
- Już czas. – powiedział. – Nareszcie. – zdobył się na uśmiech.
Oczy Przewodnika błysnęły dzikim blaskiem. Spojrzał w mrok, starając się namierzyć swoją Panią.
Ruszył, przedzierając się przez labirynt, z prędkością, której nie mógł dorównać nikt, wybiegł z niego wprost na Dolinę Pożądania, mijając po drodze Pokraki wpatrzone w niebo, przedarł się przez Mroczny Las, docierając do starego Dębu. Drzewa swojej Pani.
Nadszedł czas, by odegrał swoją rolą.
Nadszedł czas, by ujrzał swą Panią.

- Jest Absolutem. – powtórzył Faun
Jeszcze przed chwilą go tam nie było, a teraz pojawił się znikąd, jak gdyby czasoprzestrzeń nie dotyczyła go w żadnym stopniu.
Dziewczyna odwróciła się w kierunku, z którego dobiegał głos, jednak Faun zniknął równie szybko, jak się pojawił.
- Już czas. - kobiecy głos przeczesywał jej włosy.  
Absolut ukazał się oczom dziewczyny, przyjmując swoją ludzką postać, otoczony jedynie magicznym wiatrem. Jego podmuchy muskały delikatne ciało kobiety, rozwiewając jej ciemne włosy.
Głębia zielonych oczu przeszywała umysł dziewczyny, czytając w nim, niczym w otwartej księdze.
- Mówiłem ci, moja Pani. - odezwał się Faun, stając obok Absolutu. - To prawdziwy diament. - uśmiechnął się, składając pocałunek na szyi Bogini.
Kobieta odsłoniła szyję, pozwalając na pieszczoty ust Fauna.
Dziewczyna stała się niemym świadkiem swoistej chemii, istniejącej pomiędzy potężnymi bytami. Chemii nie tylko czysto fizycznej, ale wręcz mentalnej.
Czuła, jak wzbiera w niej podniecenie, jak przez jej ciało przechodzi zupełnie inny rodzaj przyjemności, niż dotychczas.
Bogini położyła dłoń na głowie Fauna, składając pocałunek na jego ustach.
Dziewczyna zadrżała, opierając się na podmuchach wiatru, kiedy nogi ugięły się pod wpływem podniecenia.
Spokojny wiatr otoczył kochanków, zniknąwszy zabierając ze sobą ich ubrania.
Dziewczyna mogła im się dokładnie przyjrzeć. Kuszące, kobiece kształty Bogini, idealne jędrne krągłości jej boskiego ciała, splecione w miłosnej ekstazie, ze szczupłym, acz silnie wyrzeźbionym ciałem Pana labiryntu.
- Ależ moc. - pomyślała adeptka.
Faun pochwycił swą kochankę, kładąc dłonie na jej pośladkach, podnosząc ją zgrabnie, ani na sekundę nie odrywając swych ust od miękkich warg Bogini.
Kobieta zaplotła swe uda na jego plecach, pozwalając, by obsypywał jej ciało pocałunkami.
Dziewczyna obserwowała ich taniec, nieświadoma tego, iż zaczęła się pieścić.
Faun położył swą kochankę na wietrznym łożu, muskając jej ciało. Jego zwinny język pieścił każdy jego skrawek, zmierzając na południe. Ciało Bogini wygięło się w łuk, pod wpływem pieszczot Pana labiryntu.
Jego dłonie miarowo ugniatające powab jej piersi, język zataczający kręgi na brzuchu. Wszystko to dawało nieopisaną wręcz przyjemność obojgu kochankom.
Palce dziewczyny penetrowały cipkę, muskając łechtaczkę, bawiąc się wargami. Wkładała je coraz głębiej, dokładając kolejne, spragnione woni soczystej cipki, palce. Po chwili palcowała się trzema z nich, z biegiem czasu dokładając kolejny. Czuła jak jej cipka rozpychana jest do granic możliwości, dających rozkosz. Znajdując się w magicznej ekstazie, nie miała świadomości, iż jej dłońmi nie kieruje jej wolna wola, a jedynie umysły kochanków.
Usta Fauna zatrzymały się u wejścia do soczystej cipki Bogini, chłonąc jej aromat. Bogini zamknęła oczy, eteryczny zapach wydobywający się z jej wnętrza, przybierając materialną postać rozniósł się po całej krainie, unosząc się na granicy multiświatów.
Język Pana labiryntu wsunął się do środka, racząc się darem Absolutu. Sztywny język przesuwał się w górę i w dół, rozsuwając na boki nabrzmiałe wargi, koniuszkiem raz za razem muskając łechtaczkę.
Bogini pochwyciła jego głowę, dociskając ją stanowczo do swojego krocza. Faun zassał jej cipkę, chłonąc smak swej Pani. Jego mięśnie napięły się, silnie zaznaczając się pod jego skórą.
Zasysał, przygryzał, drażnił cipkę Bogini językiem, muskał palcami. Rozchylał wargi, by po chwili puścić je, aby znów zassać.
Orgazm wstrząsnął ciałem Bogini, rozchodząc się falami po ciele, wychodząc z niego świetlistym blaskiem, pędzącym we wszystkie strony.
Blask pochłonął ciało dziewczyny, dając jej spełnienie. Spełnienie tak silne, że aż zawyła.
Niespokojny wiatr ruszył, porywając kochanków, unosząc ich, wysoko nad nicością, okręcając ich splecione ciała wokół własnej osi. Błyskawice szalały, raz za razem przeszywając niebo błyskiem.
Dziewczyna mętnym wzrokiem spoglądała w przestworza, dostrzegając kochanków, znikających i pojawiających się w innym miejscu po każdym grzmocie.
Uczestnicy Orgii Tysiąca Ciał, jak również Uczty Przemienienia, zaprzestali nieposkromionej przyjemności, padając na kolana przed niebiańskim połączeniem Bytów Absolutnych, skłaniając swe głowy z wielkim namaszczeniem, okazując szacunek sprawcom wszechrzeczy.
Wiatr opuścił delikatnie kochanków, kładąc ich na łożu.
Bogini uklęknęła przed Faunem, muskając ustami nabrzmiałe przyrodzenie. Melodia jej oddechu pobudzała Pana labiryntu. Jej wargi pieściły główkę z wielką delikatnością. Faun zamknął swe przenikliwe oczy, przeczesując włosy Bogini. Jego kutas powoli wsuwał się do jej ust, opleciony powabem warg Absolutu. Płynne ruchy doprowadzały go na skraj przepaści, nie pozostawiając mu żadnego wyboru. Skoczył, oddając się całkowitej ekstazie.
Faun zatracił się w melodii jej ust, połączonej z rytmicznymi ruchami dłoni. Bogini przyspieszyła, pochłaniając ociekającego wilgocią kutasa szybciej i szybciej, kładąc dłonie na jego pośladkach, wbijając w nie paznokcie. Ruch za ruchem nadziewała się na niego, przyciągając go do siebie, sprawiając, że znikał coraz głębiej w rozkosznej jaskini jej ust.
Zwinny język łechtał główkę sztywnego kutasa, pobudzając do jeszcze szybszych skurczy. Kutas Fauna wbił się głęboko, sięgając gardła Absolutu. Bogini wstrzymała ruch, czując, jak czubek fiuta drażni jej migdałki, ociera się o gardło.
Kolejne szybkie ruchy, potęgujące rozkosz. Faun szalał z zachwytu. Jego przenikliwe oczy, błyszczały pełnym blaskiem, rozjaśniając nicość. Bogini kolejny raz pochłonęła kutasa w całości, wbijając go sobie do gardła, przytrzymując na chwilę dłuższą, niż poprzednio.
Czuła, jak kutas Fauna pulsuje. Wbiła paznokcie jeszcze głębiej w pośladki swego kochanka. Strużki krwi pociekły po udach Fauna. Sperma zalała jej gardło, ściekając wprost do przełyku. Bogini, ani na chwilę nie zwolniła uchwytu, szczelnie oplatając ustami fiuta. Delektowała się każdą najmniejszą kropelką nasienia. Ani jedna nie wydostała się z jej ust.
Faun odchylił głowę do tyłu i zawył, wyrzucając z siebie kolejną porcję ciepłego nasienia. Także i ona została połknięta przez Absolut.
Bogini oblizała usta, spoglądając zalotnie na Fauna.
Zieleń jej oczu. Obłędne spojrzenie, pełne namiętności. Tylko ona działała w ten sposób na Fauna. W sposób niezmienny … od wieków.
Faun podniósł swą kochankę, kładąc ją delikatnie na wietrznym łożu, rozchylając jej ociekające podnieceniem uda. Pochylił się nad nią, opierając swego, na powrót sterczącego kutasa, o wejście do wilgotnej cipki. Naparł delikatnie, wsuwając się do ciepłego wnętrza.
Bogini przygryzła wargi, czując, jak ją rozpycha.  
Dziewczyna poczuła Absolut przejmujący władzę nad jej ciałem. Do jej wilgotnej cipki wsuwał się metafizyczny kutas, penetrując ją w ten sam sposób, w jaki Faun dogadzał Bogini.
Dziewczyna westchnęła, zaplatając swe nogi na niewidzialnym kochanku, penetrującym ją coraz głębiej. Każde kolejne pchnięcie przesycone było wielką energią. Każde pchnięcie dawało jej rozkosz.
Faun pochylił się nad Absolutem pieszcząc dorodne piersi. Przygryzał sutki, szczypał i ugniatał. Jego kutas wbijał się coraz głębiej. Przymknął oczy, wypowiadając kolejne zaklęcie. Jego ciało pod wpływem wypowiedzianych przez niego słów błysnęło światłem, przesłaniającym nicość. Bogini przeszyła blask zielenią swych oczu, wypowiadając sobie jedynie znane słowa. Wiatr wzmógł się.
Wiatr połączył się ze światłem, otaczając dziewczynę, oplatając jej ciało, przeszywając je na wskroś. Absolut pochłonął jej ciało, sprawiając, że stała się jego integralną częścią, mogącą odczuwać wszelką możliwą przyjemność.
Dziewczyną wstrząsnął kolejny orgazm. Znacznie silniejszy, niż wszystkie poprzednie razem wzięte. Krzyknęła. Jej krzyk poparty mocą Absolutu, przebił się przez nicość, wprost do Mrocznej Krainy, uderzając w jej powierzchnię. Stary Labirynt zatrząsł się.
Uczestnicy Uczty zawyli z rozkoszy. Oto stało się. Nastąpiło Przemienienie.
Kolejny blask wystrzelił z ciała kobiety. Faun zbliżył się do swej kochanki na wyciągnięcie dłoni. Jej ciemne włosy, przeczesywane wiatrem, tańczyły. Blask bijący z jej ciała, podkreślał jej atuty.
Kobieta otworzyła swe oczy, wpatrując się w Pana labiryntu. Ich intensywna zieleń zdradzała wszystko.
- Stało się mój drogi. – powiedziała, patrząc na swego kochanka.
Faun uśmiechnął się składając pocałunek na jej ustach. Dłoń wciśnięta pomiędzy jej uda, pieściła delikatnie płatki ociekającej sokami cipki. Bogini zamknęła oczy, kiedy obrócił ją do siebie plecami. Czuła jego ciepłe dłonie otulające jędrny biust, sztywnego kutasa wdzierającego się pomiędzy uda.
Absolut oparł się na skraju wietrznego łoża oddając we władanie Panu labiryntu kuszące pośladki. Faun rozchylił je ukazując swym oczom obie dziurki. Cipka pod wpływem naporu, wpuściła do środka spragnionego kutasa.
Pchnięcia Fauna doprowadzały Boginię do rozkoszy. Jego kutas powiększał się, szczelnie wypełniając cipkę.  
Faun wysunął swój język, sięgając nim aż do mniejszej dziurki, wsuwając się do środka, bez większego trudu. Posuwał obie dziurki swej kochanki. Bogini jęczała pod wpływem pieszczot, jakich była uczestniczką. Cipka rozpychana monstrualnym kutasem, odbyt zaś niewyobrażalnie długim językiem Fauna.
Piersi Bogini falowały w rytm pchnięć. Pan labiryntu schował swój język, przykładając kutasa do odbytu swej Pani. Naparł, nie napotykając większego oporu, zanurzył się w jej wnętrzu. Kobieta jęknęła kolejny raz, czując, jak ją rozpycha.
Pchnięcia Fauna przybierały na sile. Wiatr zerwał się unosząc oboje, podczas gdy Faun nie przerywał dzikich pchnięć, mających tylko jeden cel. Rozkosz, mającą spłynąć na oboje kochanków.
Ciało Bogini okręcało się, połączone z ciałem Fauna jedynie jego nabrzmiałym z podniecenia kutasem.
Faun zawył. Jego kutas kolejny raz zwiększył swą objętość, znacznie rozszerzając odbyt Absolutu.
- O, tak! – krzyczała. – Nie przestawaj, mój Panie.
Faun pochwycił swą kochankę, wbijając się głębiej z każdym kolejnym ruchem.
Każde pchnięcie, sygnalizowane uderzeniem jąder, rozpryskiwało wilgoć wydobywającą się z wnętrza soczystej cipki Bogini.
Kropelki soków zawieszone w nicości, pochwytywane przez spokojny wiatr, spadały z nieba w Mrocznej Krainie, niczym ciepły letni deszcz. Deszcz rozkoszy, na który poddani Fauna, zgromadzeni za murami labiryntu czekali od ostatniego Przemienienia. Pokraki wystawiały swe języki, dostępując zaszczytu skosztowania czystej, antycznej rozkoszy Absolutu. Rozkoszy, wzmagającej siły witalne i pożądanie.
Kolejny podmuch wiatru położył kochanków. Kutas Fauna wciąż gościł w mniejszej dziurce Bogini, nabijającej się teraz na niego swoim własnym rytmem. Kusiciel delektował się widokiem jej pośladków, kutasem zanurzającym się w soczystym wnętrzu. Podniósł się, opierając swoje ciało na dłoniach, pozwalając, by jego tors stał się oparciem dla pleców Absolutu. Bogini wykorzystała tę sposobność, by jedną z dłoni mógł pieścić jej łechtaczkę.
Orgazm przeszył jej ciało, niczym błyskawica rozświetlająca ciemne niebo Mrocznej Krainy. W ślad za nią uderzyły kolejne, oznajmiające wielką rozkosz Bogini.
Mieszkańcy Mrocznej Krainy, wszyscy, bez wyjątku, szczytowali w ślad za swą Panią, oddając jej tym samym hołd.
Hektolitry spermy i kobiecych wytrysków eksplodowały, oddając hołd Bogini, Pani Bytów Absolutnych, Oddając hołd pierwszej i jedynej, oddając swój hołd Bogini wiatru.
Oddając hołd ANEMOI!!
Bogini wysunęła z siebie kutasa Fauna, wkładając go do ust. Delektowała się mieszaniną smaków obojga kochanków.
Pochłaniała go łapczywie w całości, to znów wysuwając go, pieszcząc językiem sporą główkę. Jej dłonie zgrabnie przesuwały się po nim, potęgując płomień szalejący w jego podbrzuszu.
Czując, że zbliża się finał, zwolniła uścisk, muskając go delikatnie, oczekując, aż przeminie pierwsza fala ciepła.
Anemoi popatrzyła na Fauna przeszywającym spojrzeniem, delektując się jego smakiem, po chwili zanurzając go we wciąż ociekającej sokami cipce.
Faun przycisnął swoją Panią, wbijając się w nią głęboko. Silne pożądanie łączące tych dwoje dało o sobie znać. Wspólny orgazm rozszedł się falą uderzeniową, przebijając się przez nicość, uderzając z całych sił w Mroczną Krainę. Stary Labirynt zatrząsł się, niczym pod wpływem trzęsienia ziemi. Z jego murów posypał się tysiącletni pył, który opadając, ukazał wiwatujące na część Bytów Absolutnych Pokraki.
Faun tryskał gorącym nasieniem, wypełniając cipkę Anemoi, będącą naczyniem. Nadmiar spermy, wypływał z Pani Absolutu, ściekając po jej udach, gromadząc się u jej stóp.
Kutas Fauna wysunął się z cipki Bogini, kiedy ta niespodziewanie uklęknęła przed nim, sunąc po fiucie językiem od nasady, aż po główkę. Faun zawył, na nowo wyrzucając z siebie spermę, podczas, gdy Pani Absolutu, ssała jego jądra.  
Pokraki tańczące w Dolinie Pożądania skąpane zostały w nasieniu swego Pana, lecącym z nieba, niczym deszcz.
Niekończąca się ulewa, zalewająca Mroczną Krainę.
Bogini opadła z sił, spoczywając w ramionach Fauna. Ociekająca sokami, skąpana w jego nasieniu, zasnęła w jego objęciach.
Faun przeczesywał włosy swej Pani.
- Powinnam go wezwać. – powiedziała do niego, otwierając swe oczy.
- Tak, już czas, czuję go. – odpowiedział jej. – Już czeka, aż go przywołasz.
Anemoi wbiła w niego swój zielony wzrok, patrząc z niewyobrażalną czułością.
- Ile to już czasu minęło? – spytała spokojnie.
- Zbyt wiele, moja Pani. – popatrzył na nią, składając pocałunek na jej czole.
Bogini zamknęła oczy, wypowiadając antyczne zaklęcie.
Wiatr wzmógł się, przebijając się przez nicość.
Dziewczyna obudziła się w miejscu, którego nie znała. Przepełniona siłą, istnienia której się nie spodziewała. Ale jakby inna. Jakby pozbawiona życia.
Na pozór martwa.  
Tak oto dopełniło się Przemienienie

Przewodnik wstał, zamykając powieki, opierając swe dłonie o pień starego dębu. – Przyjdź do mnie. – usłyszał słowa Absolutu. Wiatr wzmógł się, otaczając Starca.
Jego podmuchy przeszywały ciało Przewodnika, pozostawiając w nim energię potrzebną, do przekroczenia granic nicości.
Przewodnik zawył, smagany dzikim wiatrem.
Otworzył oczy, zaciskając pazury na pniu. Zawył po raz kolejny. Jego ryk rozszedł się po całej Mrocznej Krainie. Ryk, należący do Bestii, przejmującej ciało Starca.
Wiatr wzniósł jego ciało. Demon wył, okręcany podmuchamy wokół własnej osi. Jego dzikie ciało przeszył blask, przenosząc go do Pani Absolutu.
Niewyobrażalny huk rozniósł się po całej nicości, ciskając ciałem Bestii zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym Anemoi odpoczywała w ramionach Fauna.
Bogini podniosła się, próbując podejść do miejsca, w którym miotało się ciało Demona, powstrzymana jednak ręką Fauna.
- Zaczekaj, umiłowana. – powiedział, trzymając jej rękę. – Pozwól mu się uspokoić. – dodał.
- Wiem, co robię. – odpowiedziała Anemoi. – Zaufaj mi, kochany.
Faun puścił jej dłoń, pozwalając pójść.
Oczy Pani błysnęły przywołując wiatr, który otoczył jej ciało, subtelną tkaniną, utkaną z delikatnych podmuchów.
- Spójrz na mnie. – powiedziała spokojnie.
Przewodnik walczył z Bestią, która przejęła władzę nad jego ciałem, starając się wrócić do swej ludzkiej postaci. Wciąż słyszał w głowie głos Absolutu. – Nie wolno ci go krzywdzić, proszę, … Jesteś moim wilczym szczenięciem, … nie jesteś taki sam. – tysiące słów przebiegało mu przez umysł.
Bestia upadła na kolana, waląc łapami o podłoże.
Faun stanął u boku Anemoi, gotowy w razie potrzeby osłonić ją swą mocą.
- Spójrz na mnie. – Bogini powtórzyła swą prośbę. – Proszę, spójrz na mnie.
Demon będąc na kolanach, objął swą głowę, starając się zasłonić uszy. Chcąc uciszyć te wszystkie szepty.
- Dlaczego na mnie nie patrzysz? – Anemoi nie dawała za wygraną.
Demon wygiął się do tyłu, puszczając głowę. Zawył przeciągle, tak potężnie, że ryk jego przedostał się do Mrocznej Krainy.
- Spójrz na mnie. – powiedziała Anemoi. – Patrz i nie przestawaj, … moje wilcze szczenię. – dodała po chwili.
Bestia wbiła swój wzrok w Absolut, lustrując jej twarz dzikim spojrzeniem. Ciężko dyszała. Starzec powoli odzyskiwał władzę na ciałem i zmysłami, wpatrzony w piękno Bogini.
- Właśnie tak, patrz na mnie, nie przestawaj. – powtarzała czule.
Przewodnik stał przed swą Panią, wpatrzony w jej oblicze. Dzikie oczy błyszczały, otoczone smutkiem.
- Pani. – wyszeptał, spuszczając głowę
Absolut zbliżył się do swego starego przyjaciela, kładąc dłoń na policzku Starca.
- Pani. – powtórzył Przewodnik, padając na kolana, zrzuciwszy uprzednio kapelusz, oddając hołd swej Bogini.
- Wstań, przyjacielu. – powiedziała, podnosząc jego głowę. – Wstań. – powtórzyła. – Niech ci się przyjrzę. – powiedziała klękając obok niego.
Starzec podniósł głowę, patrząc na Anemoi. Jego dzikie oczy, ani na sekundę nie oderwały się od głębi jej zielonych oczu.
Kobieta uśmiechnęła się czule, gładząc jego policzek.
- Przyjacielu. – odezwał się Faun. – Przyjacielu! – powtórzył bardziej stanowczo. – Czeka cię zadanie.
Anemoi spojrzała na Fauna, ganiąc go wzrokiem.
Przewodnik wyrwał się z letargu, podniósłszy się, spoglądając w kierunku Pana labiryntu.
- Tak, Panie. – powiedział. – Jestem gotów.
- Cieszę się, że znów cię widzę, przyjacielu. – Anemoi, stając na palcach, ucałowała Przewodnika w czoło.
- To ja się cieszę, Pani. – odpowiedział, skrępowany jej czułością.  
- Muszę cię ostatni raz poprosić o przysługę. – popatrzyła mu w oczy. – Wiem, jak wiele cię to kosztuje. Przepraszam. – posmutniała, łapiąc jego dłoń.
- Nie musisz mnie o nic prosić, moja Pani. – odpowiedział jej Przewodnik, a jego oczy na powrót stały się dzikie.
- Czy pójdziesz dla mnie? Ten ostatni raz? – spytała.
- Nie zawiodę cię. – powiedział, puszczając jej dłoń.
Przewodnik odwrócił się, oddalając niespiesznie. Popatrzył w mrok, jakby szukając właściwej drogi. Zwrócił się na północ, uśmiechając się do siebie.
- Pokaż, na co cię stać. – wyszeptał.
Demon znów wstąpił w jego ciało, ciskając się szaleńczo. Ciało starca napięło się, zaciskając pięści. Zmieniał się, wyginając się, zawył. Potężny odgłos, wydobywający się z jego wnętrza, zatrząsł nicością, przebijając się przez nią, uderzył w Mroczną Krainę, niczym trzęsienie ziemi.  
Zawył po raz kolejny. Niebo nad nicością rozwarło się, ukazując ich oczom alternatywną piekielną rzeczywistość.
Z ciała Bestii wydobywała się potężna moc. Moc, która zrobiła wrażenie, także na Panie Labiryntu. Faun objął swym ramieniem Anemoi.
Demon zawył jeszcze potężniej, poszerzając przejście do piekielnych czeluści.
Skoczył, udając się tam, skąd wszyscy inni uciekaliby, gdyby tylko mogli.
Anemoi patrzyła na to wszystko w milczeniu.  
Po jej policzkach ciekły łzy.

GokuBadBoy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3920 słów i 22730 znaków.

8 komentarzy

 
  • GokuBadBoy

    Może to i lepiej :)

    18 kwi 2015

  • nienasycona

    To może lepiej zamilknę:)

    18 kwi 2015

  • GokuBadBoy

    Drogie Panie. Kłótliwy i uparty? To najmniejsze zmartwienie. Jestem jeszcze wyjątkowo zawzięty. A czegoś takiego, jak wybaczenie nie ma w moim słowniku. Agnieszko, doskonale wiesz, że nie traktował Cię inaczej. Zmienił jedynie podejście,  kiedy coś mu nie wyszło. Po prostu masz zbyt dobre  serce i przygarniasz wszystkie życiowe, płaczliwe niedojdy. Ja w przeciwieństwie do niego zawsze dotrzymuję danego słowa i nie szukam kolejnych ofiar, tylko po to, by się dowartościować. Dobrze wiesz, co myślę o takich ludziach. Jestem niewolnikiem danego słowa.

    18 kwi 2015

  • nienasycona

    Prawda, moja kochana B:*

    18 kwi 2015

  • likeadream

    Opowiadanie jak zawsze , panie wyśmienity autorze. Kłótliwy i uparty. I jeszcze parę określeń by się znalazło , prawda A.? :D

    18 kwi 2015

  • nienasycona

    A Ty doskonale wiesz, że wobec mnie był inny, niż wobec innych. I nigdy nie stanie mu się krzywda

    18 kwi 2015

  • GokuBadBoy

    Wiesz, że Obcy jest moim ulubionym workiem treningowym. Jego arogancja, zapatrzenie w siebie i przekonanie o byciu kimś lepszym od innych, działa na mnie, jak przysłowiowa płachta na byka. Pamiętasz,  jak Ci kiedyś opisałem jak to wszystko się skończy? I wiesz, że mam rację.

    18 kwi 2015

  • nienasycona

    Wiesz, Fauna, Kuzuri, Dziewczynę opisałeś wiernie, ba, nawet Obcego, choć ja postrzegam go nieco inaczej.. Ale Anemoi? Ona wcale taka nie jest. Niemniej jednak, jak zwykle, napisane fantastycznie. Oszołomione buziaki na miły dzień

    18 kwi 2015