Krew orka, cz. 1

Przez lata elfickie ziemie były nadzwyczaj spokojne. Orkowie nie pozwalali sobie na większe wyprawy łupieżcze, a nawet małe rejzy często zostawały wybijane do nogi. Stało się tak z powodu wielkiego zwycięstwa Lady Aurelii w drugiej bitwie pod Anzauilar, jednak o wiele bardziej brzemienna w skutkach stała się potyczka na Zielonych Polach, o których nie wspomniały jednak żadne kroniki. Był to na prawdę mały kamyk który ściągnął lawinę...
Tuż po powrocie Lady Aurelia opowiedziała o wszystkim co się zdarzyło, jednak trochę zmieniając prawdę. Według tej wersji miałaby pozostać ostatnią na polu walki, otoczona trupami wrogów i sprzymierzeńców. Nawet nie wspomniała o wielkim orku - Ugashu. Nie opowiedziała nikomu o przegranym pojedynku i jego następstwach.
Największym zaskoczeniem dla wszystkich elfów była wypukłość na brzuchu wielkiej bohaterki. Powszechnie wiadomym było, że kobiety w jej wieku już dawno przekwitły i nie mogły mieć dzieci. Wśród jej rodaków zaczęto mówić o niepokalanym poczęciu, o znaku zwiastującym lepsze dni. Niektórzy snuli nawet przypuszczenia według których Lady Aurelia miała nosić pod sercem Wybrańca.  
Chłopiec okazał się być jednak najzwyczajniejszym chłopcem na świecie. Arthos, bo takie nadano mu imię jak każde dziecko był siny tuż po narodzinach, tak samo uczył się chodzić i mówić. Tak samo płakał gdy coś sprawiało mu ból, tak samo śmiał się gdy coś go rozbawiło. Dopiero gdy rósł Lady Aurelia zauważyła zmiany jakie w nim następywały.  
Arthos bowiem był silniejszy i wyższy od swoich rówieśników. Był też o wiele bardziej agresywny i szybciej wpadał w gniew. Znane wszystkim było też jego zamiłowanie do myślistwa. Jednak uwielbiał wbrew elfiej tradycji niszczyć drzewa, zadawać bezsensowny ból napotkanym stworzeniom. Później jednak zawsze ogarniało go przygnębienie i smutek. Wewnątrz niego walczyły ze sobą dwie natury.
Bowiem jego ojcem był ork - Ugash. A Arthos był półorkiem.
Na szczęście dla siebie Arthos niemal wszystkie cechy wyglądu odziedziczył po matce, a podobieństwa do orka tłumaczono sobie konsekwencjami ciąży w zaawansowanym wieku.  
Jednak Lady Aurelia znała prawdę. Jej syn był owocem stosunku między nią a orkiem...  
Jednak była to daleka przeszłość. Widziała jak jej syn dorasta, uczy się, biega, przeżywa pierwsze zauroczenia, bowiem populacja elfów zdołała dzięki pokojowi się odnawiać i dzieci znów zaczęły być powszechne w elfich miastach.  

Lady Aurelia obudziła się w swym domu na środku wioski. Pomimo swojej pozycji postanowiła pozostać w rodzinnej osadzie.  
Powoli wstała, obmyła się, ubrała i udała się do kuchni, gdzie jak zwykle jej syn już był na nogach.  
- Czego tam szukasz? - zapytała, zgięty Arthos nagle wyprostował się jak słup.  
- Em... nic... Tylko szukam chleba...  
- Przecież dobrze wiesz, ze chleb trzymamy gdzie indziej... - uśmiechnęła się - Znowu szukałeś słodyczy? Arthosie... Jesteś już prawie dorosły a zachowujesz się jak dziecko...  
- Ale na prawdę, chleb się skończył, zostało tylko trochę dla ciebie... - próbował się wyłgać - Przecież nie pozwolę byś była głodna.  
Lady Aurelia roześmiała się, dobrze wiedziała kiedy jej syn kłamie, ale fakt faktem, chleb już niemal się skończył.  
- No dobrze... - podała mu sakiewkę - Biegnij do piekarza i kup bochenek byśmy mieli co jeść.  
Arthos chcąc jak najszybciej uciec z tej niezręcznej sytuacji złapał woreczek i wybiegł z domu.  
Idąc wioskową dróżką rozmyślał nad słowami swojej matki "Jesteś już prawie dorosły". I była to prawda, niedługo miał skończyć 25 lat, a był to wiek, kiedy elf przestawał być chłopcem i stawał się mężczyzną. Czas wybrać sobie profesje i znaleźć żonę, pomyśleć o budowie domu... Ale on czuł się inny. Bo był inny. Jego skóra pod wpływem słońca przyjmowała odcień szarości, nie wszystkie jego zęby miały postać siekaczy jak u każdego z elfów, niektóre przypominały kły, niczym u orka. Jego ramiona były szersze, a ciało bardziej muskularne od każdego z jego przyjaciół. "Coś jest ze mną nie tak" myślał. Ale nie znał prawdy. Jego matka nigdy nic mu nie mówiła o jego korzeniach.
Podczas tych rozmyślań nawet nie zauważył jak doszedł do celu. Zapukał do domu piekarza, lecz drzwi otworzyła mu jego córka. Była to Adela, niewiele młodsza od Arthosa elfka, jego przyjaciółka z czasów dzieciństwa. Jako dziewczynka zawsze była raczej brzydka i nie podobała się chłopcom w jej wieku. Miała odstające uszy, a jej twarz była cała piegowata, co w połączeniu z blond włosami i niebieskimi oczami wyglądało bardzo dziwnie. Z czasem, jak często się dzieje, Adela dojrzała, a defekty ustąpiły. Miała piękne, długie złociste włosy, zawsze rozpuszczone i błyszczące na słońcu. Uroku dodawały jej duże, niebieskie oczy oraz rumiane policzki, które pojawiły się w miejsce piegów.  
A jej sylwetka... Arthos nieraz już miał sny w których grała ona rolę główną.  
Wszyscy też oczekiwali ślubu tych dwojga. Nie kryli się z tym, że na wzajem się sobie podobają, Arthos już nawet uzyskał błogosławieństwo ojca Adeli i pozwolenie na ożenek gdy tylko będzie w stanie wyżywić rodzinę. W praktyce już nawet teraz zwracano się do nich jak do małżeństwa, na wszelkie uroczystości od kilku miesięcy zapraszano ich razem.  
Nigdy jednak nie uprawiali ze sobą seksu. Według elfiej tradycji mężczyzna musiał pozostać czysty do czasu złączenia swojej duszy z inną kobietą. Co innego elfki. Od nich wymagano już doświadczenia i umiejętności. Dlatego co jakiś czas kapłanki najmowały wdowców do "nauki" dziewcząt. Adela już te nauki miała za sobą i nie byłaby już zabierana na dalsze praktyki.
Arthos stał jak wryty, jak zawsze gdy widział Adele o poranku. Nie mógł zachwycić się jej pięknem, mimo, że nie była najpiękniejsza. Po prostu, uznawał ją za idealną i nie obchodziły go pozostałe elfki. Dla niego liczyła się tylko ona...  
- Arthos? Halo! - krzyknęła, dopiero wtedy Arthos się ocknął i poczuł się głupio. Gdyby mógł, zaczerwieniłby się, jednak na skutek orkowej krwi, jego skóra była pozbawiona tej możliwości.
- Em... przepraszam Adelo... Przyszedłem po chleb i bułki... takie ładne... kształtne... - powiedział patrząc na jej uda.  
- Ojca jeszcze nie ma, poszedł do świątyni porozmawiać z kapłanami o zbliżającym się święcie. - odparła i zapanowała cisza - Wejdziesz? - w końcu zapytała - Ja ci sprzedam te bułki...  
- Oczywiście... - powiedział, miał nadzieję, że inaczej się to skończy.  
Arthos był już w domu Adeli kilka razy, lecz nigdy nie był tam sam na sam z nią, czuł jak rośnie w nim podniecenie i na jego szczęście Adela poszła wyjąć chleb, bowiem nie potrafiłby powstrzymać erekcji.  
Po tym, jak poradził sobie ze swoim problemem Adela wróciła i położyła na stole chleb, równocześnie siadając obok Arthosa.  
- Ojca nie będzie jeszcze długi czas... Może chciałbyś obejrzeć mój pokój? - spytała, patrząc na niego swoimi wielkimi, niebieskimi oczyma. Równocześnie Arthos poczuł, jak jego krew z głowy ponownie spływa do główki, nie potrafił nic powiedzieć, wydukał jedynie "T-tak"  
Adela złapała go za rękę i razem ruszyli do jej pokoju. Gdy tylko weszli zatrzasnęła drzwi i usiedli na podłodze. Rozmawiali chwile, lecz ich rozmowa wyjątkowo się nie kleiła. Arthos był zbyt zdenerwowany by powiedzieć cokolwiek mądrego i z sensem. Gdy miał wychodzić nagle Adela doskoczyła do niego, przycisnęła do ściany i zaczęła go całować. Arthos odepchnął ją, nie wiedział co się dzieje.  
- Przecież nam nie wolno... Dopiero po ślubie... - powiedział ze strachem. Tak bał się. Bał się jak cholera. Straszliwe konsekwencje spadały na tych, którzy łamali święty zakaz czystości.  
- Jesteśmy pewni swojej miłości, nasz ślub również jest pewny. Po co zwlekać? Arthosie, chcę cię poznać jak najlepiej... - powiedziała, po czym Arthos nie wytrzymał, znalazł się tuż przy niej, chwycił ją jedną ręką w tali, drugą złapał ją za głowę i namiętnie pocałował. Pocałunek ten zrodził kolejne i nim się spostrzegli siedzieli na jej łóżku. I byli niemal nadzy. Arthos błądził dłońmi po jej pięknym ciele, chciał jej wszędzie dotknąć, posmakować w końcu kobiety. Miał już na sobie jedynie przepaskę, przez którą wyłaniał się jego penis. W końcu wstał i uwolnił go, cały czas całując ukochaną. Elfka rozchyliła uda zachęcająco. Uśmiechnęła się, kiedy zdenerwowany Arthos skorzystał z zaproszenia, po czym poczuła go w sobie.
Arthos nigdy wcześniej nie czuł się tak wspaniale. Żadna zabawa ręką nie dawała mu takiej przyjemności, jednak nerwowo poruszał biodrami, nie znał jej ciała, nie wiedział co Adela lubi. Poruszał się coraz szybciej, oboje zaczęli dyszeć, jego dłoń wędrowała masując jej łydkę i udo, nerwowo pieścił językiem jej brodawkę, a ta obłapywała go i dyszała coraz mocniej.
Nagle, usłyszał odgłos otwieranych drzwi i natychmiast odskoczył od elfki. Spanikował, przecież to mógł być jej ojciec! "Co się stanie, jeśli tu wejdzie? Eh, ja głupi, nie mogłem poczekać!" myślał. Adela jednak ta pokazała mu palcem by był cicho, ubrała się szybko i wyszła z pokoju. Dołożył ucho do drzwi i nasłuchiwał:
- Witaj tatku, dzisiaj tak wcześnie?
- Wielki Kapłan zachorował, dopiero za kilka dni mam do niego wrócić... Czemu jesteś taka zdyszana i spocona?
- Miałam koszmar - usłyszał zakłopotanie - I teraz mnie obudziłeś, to nic.
- Dobrze, chodźmy do ciebie, mam prezent... - powiedział ojciec
"Chyba coś podejrzewa" pomyślał.
Piekarz znalazł się przed pokojem w mgnieniu oka. Otworzył drzwi i wskoczył do środka, jednak nikogo tam nie zastał.
Arthos nie tracił czasu, złapał swoje rzeczy, szybko wyskoczył przez okno i pobiegł do domu, przebierając się w drodze.  
Gdy miał go już w zasięgu wzroku uświadomił sobie jedno i począł się śmiać.
Zapomniał.  
Zapomniał o chlebie.

ReyRey

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1874 słów i 10329 znaków.

5 komentarzy

 
  • ReyRey

    Nie. Bo mieszkał wśród elfów i jego matką była elfka, więc o wiele lepiej napisać półork niż półelf.

    2 kwi 2015

  • Palladius

    Male pytanko...dlaczego zaraz polorkiem a nie na przyklad polelfem?Bo latwiej napisac i szybciej wpada do glowy?
    No i dobiles mnie juz na samym poczatku "Nie mogl zachwycic sie jej pieknem"... znaczy ze sie nie zachwycal. Brakuje malego slowka "nie"
    "nie mogl nie zachwycic sie jej pieknem".... teraz to brzmi sensownie i logicznie.
    Napisane ciekawie ,sceny erotyczne (przeczytalem wszystkie czesci) wychodza ci lepiej niz opisy walk czy otoczenia i mysli.Ale jak bedziesz pisal wiecej to sie powinienes poprawic.

    1 kwi 2015

  • Osoba czytająca

    Świetnie napisane. Czekam na ciąg dalszy. :)

    29 mar 2015

  • gabi

    I znowu świetnie mam nadzieje że na kolejną część nie karzesz czekać zbyt długo.

    29 mar 2015

  • nienasycona

    Bardzo mi się podobało. Bardzo, bardzo. Zazdroszczę wyobraźni. Lecz zazdroszczę w sensie podziwu, nie zawiści.

    29 mar 2015